CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ ! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 33 ]

Temat: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

WITAM.

Będę wdzięczna , jeśli chociaż jedna osoba dotrwa do końca.

Mam 24 lata. Jestem kobietą.

Pochodzę z rozbitej rodziny , moi rodzice rozstali się,kiedy miałam 2 lata , więc nie pamiętam nawet czasów , kiedy byli razem.

Ich związek był burzliwy i bardzo destrukcyjny , czego i ja doświadczałam później , obserwując ich kłótnie.

Ojciec starał się zawsze być i brać udział w moim życiu ,jednak nasze relacje były bardzo burzliwe i wiele razy zachwiały moją samoocenę.

Jako dziecko byłam świadkiem potężnej depresji mojej mamy , co też na pewno odcisnęło piętno na mojej psychice.

Później , jako nastolatka , byłam świadkiem toksycznych związków mojej mamy. Przywykłam do chorych klimatów.

W międzyczasie mój starczy brat uzależnił się od amfetaminy , to był dla rodziny cios.

Dodatkowo byłam bardzo nieśmiała i nie czułam się ze sobą dobrze , co rzutowało na moje relacje z rówieśnikami.

Byłam osobą gnojoną i poniżaną. Bardzo długo wychodziłam i do tej pory wychodzę z tego poczucia swojej beznadziejności.

Jako dojrzewająca dziewczyna rozpoczynałam jakieś kontakty z chłopakami , kończyły się one zawsze płaczem i poczuciem odrzucenia , brak samoakceptacji wzrastał.

W wieku 18 lat poznałam chłopaka równie pokaleczonego , jak ja.

Spragnieni miłości złapaliśmy się siebie kurczowo. Tak o to byłam w 3 letnim związku z człowiekiem z problemami.

Głównym był problem z uzależnieniem od marihuany , od wieeeeelu lat , który spowodował u niego totalny brak rozwoju, totalne rozwleczenie.
Nie był w stanie znaleźć pracy , z każdej go wyrzucano. Miał zmienne i depresyjne stany.

Mieszkaliśmy razem po 6 miesiącach związku , aż do końca.

Pracowałam i walczyłam o niego i z nim.

Udało mi się na chwilę wyciągnąć go z nałogu , ale apatia i brak działania z jego strony pozostał.

To była moja pierwsza , chora , lecz bardzo silna miłość.

Nie było w tym związku pożądania , bardziej potrzeba ratowania kogoś i bycia DLA KOGOŚ.

Niestety moje zerowe libido też stanowiło problem.

Koniec końców , po prawie rocznym zastanawianiu się nad słusznością decyzji , czując potworne poczucie winy - zakończyłam związek.

Moja kondycja psychiczna była tragiczna , nie mogłam uporać się z tym , że ktoś cierpi i jest w rozsypce ( chłopak zaczął ostro pić i próbować różnych narkotyków )

Wyprowadziłam się do mamy.

Po pewnym czasie u mamy zdiagnozowano Stwardnienie Rozsiane i wyjechała za granicę , by mieć lepszą opiekę medyczną.

Mieszkałam sama. Pracowałam i utrzymywałam się sama , z małą pomocą dziadków.

W tym czasie , przez ponad rok, zaczęłam się BAWIĆ.

Pojawiły się imprezy , alkohol.
Co tydzień odstawiałam się i jechałam na podbój.

Potrzebowałam akceptacji i miłosci , ale niestety wybierałam złe osoby.

Zdarzał się seks po bardzo krótkiej i powierzchownej znajomości.

To było zawsze pod wpływem alkoholu , bo nie umiałam na trzeźwo być blisko z nikim.

Grałam rolę.Silnej i pewnej siebie , namiętnej kobiety. W środku byłam przerażoną osobą i jednym wielkim kompleksem.

Kiedy poznawałam kolejnych mężczyzn i toczyłam destrukcyjne znajomości , w pewnym momencie doszło do mnie , że już tak nie mogę i muszę zacząć wszystko od nowa.

Myślałam o wyjeździe na stałe za granicę.

Planowałam wyjazd do znajomej do Holandii. Zajmowałam się formalnościami , złożeniem wypowiedzenia , pozamykaniem wszystkiego.
W międzyczasie założyłam konto na portalu randkowym.Poznałam parę osób i przyszły kolejne rozczarowania.

W dniu , kiedy miałam usuwać profil na tej stronie , pojawił się mój obecny partner.

Po obejrzeniu jego zdjęć zainteresował mnie swoim wyglądem , choć nie należy do ideałów.

Zaczęły się rozmowy. Potem okazało się , że mieszka za granicą , 80 km od mojej mamy.

Rozmawialiśmy codziennie parę godzin na Skype.

Był i jest doskonałym kompanem do rozmów i zwierzeń.Niezwykle dojrzały ( ma 30 lat )  ,dobry , ciepły człowiek.

Opowiedziałam o mojej przeszłości. On pochodzi z dobrego , normalnego domu , nie zaznał takich toksycznych sytuacji.

Nasza znajomość nabierała tempa i szła do przodu.

Mogłam mu ufać, czułam się bezpieczna.Cieszyła mnie ta znajomość.

Data mojego wyjazdu do koleżanki się zblizała, planowaliśmy jeździć do siebie i spróbować być razem.

Po prawie dwóch miesiącach codziennych , kilkugodzinnych , dojrzałych rozmów znaliśmy się na prawdę dobrze.

Kiedy byłam już zwolniona z pracy i miałam kupiony bilet na samolot , koleżance się odwidziało i odwołała nasze plany.

Byłam załamana i przerażona.Powiedziałam o tym chłopakowi , zadzwoniłam z płaczem do mamy.

Mama postanowiła , że przyjadę do niej.To miała być tymczasowa pomoc , mama nie miała możliwości i stabilizacji finansowej , by mnie utrzymywać na dłuższą metę.

Po przyjeździe do mamy , następnego dnia , przyjechał po mnie chłopak i zabrał mnie do siebie na weekend.

Byłam u niego dwa weekendy pod rząd.

U mamy nie umiałam znaleźć pracy więc wspólnie z partnerem postanowiliśmy podjąć się próby zamieszkania razem.

Było ... bezpiecznie, zdrowo , dobrze.

Bez fajerwerków , bez chemii z mojej strony , ale to było coś mi nieznanego.

Bez kłótni , zmiennych nastrojów.

Chłopak zameldował mnie u siebie , by umożliwić mi dalszy rozwój.

Pracowałam dorywczo i żyliśmy razem.

Jaki jest  ? To wspaniały , ciepły , czuły , dobry człowiek.

O poczuciu sprawiedliwości , z moralnymi zasadami.

Opiekun , dobry partner , wpierający.

Pracowity , dojrzale planujący przyszłość.

Potrafił rozbawić mnie do łez. Zakochany we mnie do szaleństwa.

Moje poczucie wartości wzrosło bardzo.

Ciągle mnie docenia i wspiera. Ja daję mu od siebie to samo.

Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Czuję się bezpiecznie w jego ramionach , rozczula mnie , bawi , lubię z nim spędzać czas , wygłupiać się,gotować.

Życie z nim jest stabilne i łatwe.

Czy Go kocham ? Myślę , że tak , nie wiem w jaki sposób.

Czy kiedykolwiek pożądałam Go i był dla mnie atrakcyjny fizycznie i czułam przysłowiową chemię ? NIE.

Czy miałam ochotę na seks z Nim ? Nie.

Czy odczuwam potrzeby seksualne ? Tak , bardzo mocno.

Czuję , że mam bardzo silny seksualny temperament , którego nigdy nie wcieliłam w życie.

Czy pociągają mnie inni mężczyźni ? Owszem.

Wiedziałam to od początku. Powtórzyłam schemat z poprzedniego związku. Mam o to do siebie ogromny żal.

Chciałam dać temu związkowi szansę. Wiedziałam , że spotkałam kogoś wyjątkowego.

Po moich wszystkich życiowych tragediach i rozczarowaniach nie chciałam skreślać takiej osoby i związku z powodu tak "mało istotnych spraw ".

Niestety to nie są mało istotne sprawy. Mój partner ma duże potrzeby , pragnie mnie , działam na niego.

Na początku było dużo seksu , teraz jest raz na miesiąc , zmuszam się , bo chcę to robić dla Niego.

Udaję orgazmy.

Rozmawialiśmy o moim problemie , pytał , czy to Jego wina. Zawsze zaprzeczałam. Mówiłam , że to ze mną coś jest nie tak i że może to kwestia czasu.

Sama w to wierzyłam , modliłam się o to , by chemia przyszła z czasem.

Po miłości i głębszych uczuciach.

Jesteśmy ze sobą 1,5 roku. Nie przyszła.

Od dłuższego czasu czułam w głębi , że to może się skończyć źle. Czuję się z tym fatalnie.

Nie umiem wyobrazić sobie , że znowu kogoś skrzywdzę .Tym razem ta osoba daje mi od siebie 100% i nie zasługuje na cierpienie.

Czuję do Niego ogromny szacunek i wdzięczność za każdą pomoc i wsparcie. Jest dla mnie ważny.

Niestety dwa miesiące temu poznałam pewnego mężczyznę , na widok którego przeżywam zawał.

Cała się trzęsę , serce wali jak oszalałe , mam miękko w kolanach. To mój ewidentny typ.

Okazało się , że facet obserwował mnie jeszcze przez dwa miesiące zanim pierwszy raz odważył się porozmawiać ze mną.


Poprosił wtedy o rozmowę i chciał wręczyć mi bukiet kwiatów. Powiedział  , że odczuwa irracjonalne uczucie do mnie od pierwszego dnia , kiedy mnie zobaczył.

Odmówiłam przyjęcia kwiatów , powiedziałam , że jestem w związku.

Jednak to spowodowało u mnie silne emocje.

Z poczuciem słusznej decyzji , powiedziałam o zajściu chłopakowi , nie chciałam mieć żadnych tajemnic.

Był zazdrosny , ale nie chorobliwie. Uznał , że to świadczy tylko o tym , jak szalenie jestem atrakcyjna i nie dziwi go to , że się komuś podobam.

Facet od kwiatów dumnie przyjął odmowę.

Widywaliśmy się codziennie , ponieważ uczęszczaliśmy do tej samej szkoły.

Jako , że jestem empatyczną osobą i zdawałam sobie sprawę z tego , że może mu być ciężko z odrzuceniem ( a również czując do niego pociąg ) , czasem z nim rozmawiałam i rzucałam " dzień dobry ".


W ciągu tych dwóch miesięcy poznawaliśmy się bliżej , jednak nie przekraczały te relacje żadnych granic przyzwoitości , koleżeńskie stosunki.

Jednak dało się wyczuć tę właśnie CHEMIĘ.

Obezwładniał mnie swoją osobą . Skrycie marzyłam o nim i fantazjowałam.

W międzyczasie szukałam pracy , pech chciał , że ten facet zaproponował mi pracę w miejscu , w którym sam pracuje.

Zaoferował pomoc i zapewniał , że nie ma żadnych ukrytych celów.

Pomógł w czasie rozmowy z szefem , był bardzo miły.

Mojemu chłopakowi nie było to na rękę , ale nie zdawał sobie sprawy z tego , że facet mi się podoba i zgodził się , żebym poszła do tej pracy.

Jednak po szczerej rozmowie z mamą , podjęłam decyzję , że nie mogę tam pracować.

Powiedziałam koledze , że nie umiem traktować go jak kolegi , a ponieważ jestem w związku , nie może między nami być nieczego więcej.

Chłopak mój odetchnął z ulgą i bardzo się z tej decyzji cieszył , powiedziałam , że nie chcę narażać go na niepotrzebne obawy.

Następnego dnia ten facet poprosił o rozmowę , ostatnią.

Zgodziłam się.

To była pełna emocji rozmowa , podczas której powiedział , że nie potrafi wyjaśnić racjonalnie powodu , ale że mnie kocha.

Cały się trząsł , broda , całe ciało , nawet usta i brwi. Płakał. Mówił , że rozumie i żałuje , że nie spotkał mnie wcześniej.

Że szanuje mnie za moją decyzję i nawet w jego oczach jestem jeszcze bardziej atrakcyjna , ponieważ jestem dobrą i wartościową osobą.

Z wielkim bólem i poczuciem jakiejś straty , powiedziałam , że nie możemy więcej rozmawiać, bo ja coś do niego czuję.

Nie powinnam tego mówić , dałam mu bodziec do działania.

Zaczęliśmy posiać ze sobą. W tajemnicy oczywiście.

To nie były rozmowy o seksie , o naszych uczuciach. Po prostu , tematy życiowe , bieżące sprawy.

Ciągle czułam wyrzuty sumienia.

Znowu rozmowa z mamą sprowadziła mnie na ziemię.

Napisałam , że jako , że nie umiem być konsekwentna , informuję go , że wyrzucam jego numer z mojego telefonu , że nie chcę i nie mogę z nim się kontaktować poza szkołą i zwykłym " cześć ".

Zadzwonił do mnie , rozmawialiśmy 4 h. Byłam w domu sama.

Znowu mówił o uczuciach , o tym , że chciałby mi wszystko dać , że chciałby bym była szczęśliwa , pomóc mi w moim rozwoju tutaj , w wykształceniu itd.

Że kocha , że wie , że nie powinien mówić , ale tak czuje.

Że boli go to , że nie będę miała szansy go poznać bliżej skoro zrywam kontakt definitywnie.

Powiedziałam , że poznanie go nie zmieni niczego , nie ma sensu go poznawać , bo JESTEM W ZWIĄZKU!

Wtedy zadał pytanie , czy kocham Mojego Partnera. Zaniemówiłam. Powiedziałam , że jest cudownym człowiekiem i bardzo Go szanuję i nie chcę Go ranić i oszukiwać , że na to nie zasługuje.

Ale... ALE. Ale nie czuję tej chemii.. powiedziałam o tym , czułam potrzebę powiedzenia tego.Wiem , że nie powinnam.

Powiedziałam , że jeśli jest nam przeznaczone , spotkamy się znowu , kiedyś , ale wtedy będę wolna i nikt nie ucierpi.

Prosiłam , by się nigdy więcej nie odzywał , że nie podejmę decyzji pochopnie z powodu poznania kogoś innego.

Powiedział , że skoro proszę , nie będzie tego robił.

Po tygodniu wymiękł. Napisał , czy wszystko w porządku , odpowiedziałam , że tak. No i poszłoooooooooo.

Codzienna korespondencja. To było jak narkotyk. Żadnych teoretycznie zakazanych tematów , ale chłopak nie wiedział , to już samo w sobie jest złem.

Żadnego fizycznego kontaktu , ale czułam, że zdradzam.Przez tydzień żyłam jak wyjęta z ciała. Bolało mnie dosłownie wszystko.

Chłopak całował , przytulał , obejmował , mówił , że kocha , a ja płakałam w łazience bo czułam się, jakbym coś traciła, czując jednocześnie wstręt do siebie , że krzywdzę Mojego Partnera , tak dobrego człowieka.

Facet od kwiatów skończył szkołę  , pozostał kontakt telefoniczny. Miałam nadzieję , że mi przejdzie.

Uznałam , że definitywny zakaz kontaktów może powoduje u mnie odwrotny skutek , zakazany owoc , więc chciałam poczekać,aż to zdechnie śmiercią naturalną.


Nie wyszło. Chłopak pracuje nocami , zostaję sama i rozmawiam przez telefon z Facetem od kwiatów.

Nie pozwalam zaczynać tematów o uczuciach. Praca , zainteresowania , przeżycia z przeszłości , plany - OK.


Jednak codziennie czekałam na tę rozmowę i dawało mi to radość. Jednocześnie wyrzuty sumienia.

Po przeczytaniu paru wątków o tej tematyce na forach , wypiłam wczoraj parę drinków i zaczęłam ni z tego , ni z owego rozmowę z Moim Partnerem.


Powiedziałam  , że chcę porozmawiać , że mamy problemy z fizycznością. Zaznaczyłam , że kocham Go i jest wspaniałą osobą.

Zapytał , czy to Jego wina , czy mnie nie pociąga.

Po alkoholu , szczera do bólu , powiedziałam , że tak. Był w szoku. Zaniemówił. Poczułam straszny ból , widząc Jego cierpienie.

Zaczęłam przeraźliwie płakać i przepraszać , mówić , że on obiektywnie w moich oczach jest atrakcyjny , ale nie ma między nami tej chemii.

Był zdruzgotany. Mówiłam , jal wyjątkowy jest dla mnie , jak bardzo cenię nasz związek , jak bardzo mi przykro.

Broniłam Go , mówiąc , że może to moja wina , może ja mam problem , że przecież poprzednio było to samo.

Że to ja jestem chora. Że przepraszam , że nie mogę mu dać siebie w 100 %.

Powiedział : kochasz mnie jak przyjaciela . Zaprzeczałam. Nie mogłam znieść Jego łez.

Powiedział , że to coś zmieniło na zawsze. Że czuje się jak idiota , kiedy przypomina sobie nasz każdy seks.

Jakby mnie zmuszał. Mówiłam , że nie , że ja bardzo chciałam próbować , że chciałam poczekać , aż to się pojawi.

Rozmowa była długa i wyczerpała nas psychicznie i fizycznie , myślałam , że eksploduje mi głowa.

Pytał , czy chcę nad tym pracować, powiedziałam , że tak.

Że tak wiele mu zawdzięczam , że tak bardzo Go cenię.

On jednak czuł , że jest coś jeszcze , nalegał , bym powiedziała.

Powiedziałam , że nie mogę tego powiedzieć. On dalej prosił , mówił , że będzie o tym myślał codziennie.

W końcu , strasznie płacząc , powiedziałam , że ten facet mi się podoba. Że nie mogę sobie tego wybaczyć , że przepraszam.

Że z tego powodu zrezygnowałam z pracy z nim.

Mój Cudowny Chłopak prosił , bym już nie płakała. Mówił , że rozumie , że się nie gniewa.

Plakał , bo bardzo Go boli to , że nie ma między nami namiętności.

Był tak zdruzgotany...

Nie mogłam na to patrzeć. Powiedział , że musimy nad tym pracować,próbować to naprawić.

Ale że ciągle będzie się bał , że któregoś dnia tamto drugie będzie silniejsze i wygra.

Przepraszałam , że wpuściłam do Naszego życia intruza , że tak bardzo żałuję , że naraziłam Go na cierpienie.

Kiedy mówił o próbach naprawy tego , w środku czułam , że to jest niemożliwe.Że chyba tego nie chcę.

Że pragnę tamtego faceta.

Tak bardzo chciałabym mieć dwa równoległe życia.

Nie musieć nikogo ranić , nie musieć podejmować ryzyka stracenia Skarbu jakim jest Mój Partner.

Całą sobą pragnę tamtej osoby , ale całą sobą nie chcę skrzywdzić Mojego Partnera.

Jestem jedną wielką emocją. Nie umiem racjonalnie myśleć.

Dzisiaj oboje z Moim Partnerem mieliśmy zwykłą niedzielę razem.

Bardzo się staraliśmy i byliśmy dla siebie czuli.

Jednak ja wciąż czuję, że robię coś wbrew sobie , ale nie umiem być już niczego pewna...


Przepraszam za tak długą historię.Musiałam to z siebie wyrzucić.

Będę wdzięczna za wszelkie odpowiedzi , choć bardzo boję się krytyki.


Dziękuję za poświęcony mi czas.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Wóz albo przewóz.
I tak kogoś zranisz - albo faceta od kwiatów, bo szaleje za Tobą - albo swojego partnera, który niemiłosiernie Cię kocha.
Kochasz go również, tylko nie ma tej chemii.
Może pokombinujcie coś razem w łóżku. Kup mega sexi strój, on też niech zacznie działać.
Moim zdaniem nie powinnaś skreślać go. Postarajcie się jeszcze.

A jeśli to nie wyjdzie, odejdź. Na siłę nie ma sensu kogoś uszczęśliwiać i robić sobie na złość.

...ale moim skromnym zdaniem powinniście się postarać jeszcze raz i spróbować czegoś nowego w łóżku.
A nie próbowaliście pobawić się w butelkę przy alkoholu?;p
Ja z chłopakiem z kilka razy się tak bawiliśmy oczywiście w rozbieranego albo w karne picie.
Zaszalejcie.

3

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
natkap napisał/a:

Wóz albo przewóz.
I tak kogoś zranisz - albo faceta od kwiatów, bo szaleje za Tobą - albo swojego partnera, który niemiłosiernie Cię kocha.
Kochasz go również, tylko nie ma tej chemii.
Może pokombinujcie coś razem w łóżku. Kup mega sexi strój, on też niech zacznie działać.
Moim zdaniem nie powinnaś skreślać go. Postarajcie się jeszcze.

A jeśli to nie wyjdzie, odejdź. Na siłę nie ma sensu kogoś uszczęśliwiać i robić sobie na złość.

...ale moim skromnym zdaniem powinniście się postarać jeszcze raz i spróbować czegoś nowego w łóżku.
A nie próbowaliście pobawić się w butelkę przy alkoholu?;p
Ja z chłopakiem z kilka razy się tak bawiliśmy oczywiście w rozbieranego albo w karne picie.
Zaszalejcie.

Przykro mi, ale takie rzeczy mogą cokolwiek zmienić tylko w sytuacji, gdy między obojgiem nie ma tego trzeciego, który wzbudza pożądanie, jakiego nigdy nie odczuwało się wobec partnera.
Osobiście uważam, że brak pożądania oznacza również brak miłości rozumianej klasycznie. To, co Autorka odczuwa wobec partnera to przyjaźń okraszona wdzięcznością, głębokim szacunkiem i lojalnością.
Można powiedzieć, że to elementy prawdziwej miłości. Owszem, ale w pierwszej fazie związku niezbędna jest namiętność i pożądanie, które w połączeniu dopiero z pozostałymi elementami, które wymieniłem dają wielką szansę na przekształcenie takiej relacji w dojrzałą miłość.
Teraz, gdy partner Autorki wie już wszystko, wszelkie próby "rozpalenia się" jej dla niego, uzna za upokarzające oboje. I ma rację, że zrobiła z niego idiotę udawając orgazmy. Teraz za każdym razem będzie się zastanawiał, czy aby jej nie gwałci.

4

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Przykro mi, ale takie rzeczy mogą cokolwiek zmienić tylko w sytuacji, gdy między obojgiem nie ma tego trzeciego, który wzbudza pożądanie, jakiego nigdy nie odczuwało się wobec partnera.
Osobiście uważam, że brak pożądania oznacza również brak miłości rozumianej klasycznie. To, co Autorka odczuwa wobec partnera to przyjaźń okraszona wdzięcznością, głębokim szacunkiem i lojalnością.
Można powiedzieć, że to elementy prawdziwej miłości. Owszem, ale w pierwszej fazie związku niezbędna jest namiętność i pożądanie, które w połączeniu dopiero z pozostałymi elementami, które wymieniłem dają wielką szansę na przekształcenie takiej relacji w dojrzałą miłość.
Teraz, gdy partner Autorki wie już wszystko, wszelkie próby "rozpalenia się" jej dla niego, uzna za upokarzające oboje. I ma rację, że zrobiła z niego idiotę udawając orgazmy. Teraz za każdym razem będzie się zastanawiał, czy aby jej nie gwałci.

Może masz rację, niech osądzi to autorka.
Moim zdaniem za mało u nich w łożku się dzieje, za mało temperamenty ktoś z nich jest.
Wiadomo, że facet musi nam się podobać, by coś nas do niego ciągnęło, ale nie robiąc nic, na co oni liczą?
Kochanie się po kątach, bawienie się w butelkę na rozbierane, jakiś erotyczny taniec... tyle tego jest...
Wiadomo, nic na siłę, ale nie oczekujmy, że samo się wszystko zrobi.

Jeśli sam wygląd tamtego od kwiatów ją pociąga, to pozamiatane, nie ma ratunku dla ich związku.
Bez sensu być z kimś tylko z szacunku do drugiej osoby, bo w ten sposób też rani go, bo on wie, że on ją nie pociąga.

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Bardzo proszę o Wasze opinie. Problem wciąż istnieje.. Oczywiście ja sama muszę podjąć decyzję,wiem.. Między mną a Moim Partnerem jest względnie dobrze.  Staramy się oboje.

Wciąż myślę o tym drugim, ale momentami czuję do niego jakąś odrazę.. Ilekroć myślę o tym, jak musi czuć się z tym Mój Partner..

To strasznie trudne..

6 Ostatnio edytowany przez sensualseductionnn (2015-06-22 14:21:15)

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

I żeby nie było wątpliwości, do siebie mam największy żal i pogardę.

Nikogo o to nie obwiniam, to bardzo trudne i ciężko to jednoznacznie ocenić.

Bardzo mi ciężko i czuję się fizycznie i psychicznie zmęczona.

Będę wdzięczna za jakiekolwiek opinie.

Dla mnie to sytuacja patowa.
Cokolwiek zrobię, spowoduje to cierpienie.

Moje na pewno i osób trzecich.

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to gdzieś wyjechać, ukryć się gdzieś i zostać na parę dni sama ze sobą, pomyśleć i przyjrzeć się samej sobie.

Nie mam niestety takiej możliwości a dodatkowo myślę o tym, jak przykro byłoby Mojemu Partnerowi.

Dziś spojrzałam na moje ubrania w naszej szafie i pomyślałam, jak trudno nam obojgu byłoby w chwili ewentualnego rozstania.


Boże, pomocy sad

7

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Odpuśc sobie obydwóch. Z żadnym z nich nie dasz radę być szczęśliwa.
Z dotychczasowym - z tych powodów o których pisałaś. Chemia nie przyjdzie. A trzyma Cię przy nim wyłacznie wiedza jak boli i wpływa odrzucenie na czlowieka i to, że chcesz mu tego oszczędzić. Owszem wiele Ci dał, ale nie jest tym jedynym, z czego zdajesz sobie sprawe. Nie zdajesz sobie jednak sprawy z tego, że jesteś z nim wyłacznie z litości. On Ci dał wiele, Ty mu dałas zapewne wiele, ale nie jesteście najwyrźniej połowkami tego samego jabłuszka. A Ty chciałabyś być z kimś, kto się nad Tobą tylko lituje, raczej nie dawało by Ci to poczucie bezpieczeństaw - wręcz przeciwnie. Wiedziała byś, że jak litość się wyczerpie, albo ta osoba spotka kogoś lepszego to litośc nie wystarczy.
Z nowym - też nie będziesz, a jeśli nawet to na krótko. Nawet jeśli to ta połówka na którą czekałaś, to nie trafiła sie w odpowiednim momencie. Zeżre Cię z czasem poczucie winy i ilekroć bedzesz na niego patrzeć, bedzie Ci się obijać po głowie jaką cenę zapłaciła inna osoba być spróbowała nowego. A nawet jeśli , to nie bedzie to 100% szczęście. Ale w ostatecznym rozrachunku jest to jednak oczywista alternatywa. A nóż Wam wyjdzie.

8

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Zostaniesz w końcu sama i nie będziesz już mieć wyboru, bo każdy z tych panów ma też swoją cierpliwość.

Jeśli w 100% zależałoby Ci na Twoim facecie, nie oglądałabyś się za następnym i nie miała takiego problemu, jaki masz teraz.

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
natkap napisał/a:

Wóz albo przewóz.
I tak kogoś zranisz - albo faceta od kwiatów, bo szaleje za Tobą - albo swojego partnera, który niemiłosiernie Cię kocha.
Kochasz go również, tylko nie ma tej chemii.
Może pokombinujcie coś razem w łóżku. Kup mega sexi strój, on też niech zacznie działać.
Moim zdaniem nie powinnaś skreślać go. Postarajcie się jeszcze.

A jeśli to nie wyjdzie, odejdź. Na siłę nie ma sensu kogoś uszczęśliwiać i robić sobie na złość.

...ale moim skromnym zdaniem powinniście się postarać jeszcze raz i spróbować czegoś nowego w łóżku.
A nie próbowaliście pobawić się w butelkę przy alkoholu?;p
Ja z chłopakiem z kilka razy się tak bawiliśmy oczywiście w rozbieranego albo w karne picie.
Zaszalejcie.

Tamta opinia i ta ostatnia bardzo się od siebie różnią ... jak sama zauważyłaś , kocham Go również , być może nie tak jak powinnam , ale kocham.

Nawet jeśli zostanę sama ... trudno , będzie boleć , ale teraz najwidoczniej nie umiem podjąć decyzji , może potrzebuję czasu.

Nie powinno się decydować w pośpiechu i w emocjach, tak mi się wydaje...

10

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Nie różni się. Pewnie go kochasz, ale nie zależy Ci chyba w 100% na nim, jesli za innym oczami wodzisz. wink
Nie musisz nic robić w pośpiechu, ale to niezręczna i smutna sytuacja.

Widocznie naprawdę brak Ci tego, czego nie ma twój facet, jeśli drugi Ci się spodobał.

Twoja decyzja. Zastanów się, co dla Ciebie najlepsze.
Nie ma sensu uszczesliwiac tez kogos na siłę, tylko dlatego, ze boisz się, że zranisz kogoś.

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
natkap napisał/a:

Nie różni się. Pewnie go kochasz, ale nie zależy Ci chyba w 100% na nim, jesli za innym oczami wodzisz. wink
Nie musisz nic robić w pośpiechu, ale to niezręczna i smutna sytuacja.

Widocznie naprawdę brak Ci tego, czego nie ma twój facet, jeśli drugi Ci się spodobał.

Twoja decyzja. Zastanów się, co dla Ciebie najlepsze.
Nie ma sensu uszczesliwiac tez kogos na siłę, tylko dlatego, ze boisz się, że zranisz kogoś.

Na pewno masz rację.. Boże , o co mi właściwie chodzi ?! Pamiętam jak płakałam 2 lata temu , że jedyne , czego pragnę , to dobry człowiek !

A teraz ? Znowu niezadowolona. Mam do siebie żal , że nie mogę Go docenić..

Z drugiej strony , może miało mnie to nauczyć tego , że tak właśnie powinien wyglądać związek , że zasługuję na kogoś dobrego ..

To dla mnie była kompletna abstrakcja na początku i nie mogłam się nadziwić... jak ktoś może być DLA MNIE tak dobry...

Ilekroć wyobrażam sobie rozstanie ... no , ja nawet sobie tego nie umiem wyobrazić.. JAK TO ? Wszyscy powiedzą : JAK TOOOOOOOO ?!

Przecież taka para , tacy dopasowani..

Moja mama również bardzo Go ceni , bo zawsze bała się, że powielę jej błędy. Drży nad tym związkiem...

Przez to może też mam poczucie " Skoro to dostałam od losu , Boga , powinnam się cieszyć i więcej nie wymagać ".

12

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
sensualseductionnn napisał/a:

I żeby nie było wątpliwości, do siebie mam największy żal i pogardę.

Nikogo o to nie obwiniam, to bardzo trudne i ciężko to jednoznacznie ocenić.

Bardzo mi ciężko i czuję się fizycznie i psychicznie zmęczona.

Będę wdzięczna za jakiekolwiek opinie.

Dla mnie to sytuacja patowa.
Cokolwiek zrobię, spowoduje to cierpienie.

Moje na pewno i osób trzecich.

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to gdzieś wyjechać, ukryć się gdzieś i zostać na parę dni sama ze sobą, pomyśleć i przyjrzeć się samej sobie.

Nie mam niestety takiej możliwości a dodatkowo myślę o tym, jak przykro byłoby Mojemu Partnerowi.

Dziś spojrzałam na moje ubrania w naszej szafie i pomyślałam, jak trudno nam obojgu byłoby w chwili ewentualnego rozstania.


Boże, pomocy sad

W dalszym ciągu oszukujesz partnera, dając mu nadzieję. To niedobrze dla Was obojga. Co z seksem w takiej sytuacji? Twierdzisz, że między Wami jest względnie dobrze. Co to oznacza ?
Decyzję już podjęłaś, według mnie. Chcesz odejść.
To bardzo trudne, bo boisz się, że zjedzą Cię wyrzuty sumienia, które zrujnują Twój ewentualny związek z tym drugim, co przewiduje Dunkis. Ja też tak uważam, ale wbrew jego radzie, by dać sobie spokój z oboma (łatwo to powiedzieć), skorzystaj z  innej rady i spróbuj być sama przez jakiś czas.
Nie przyjmuję tłumaczenia, że na chwilę obecną nie możesz tak postąpić. Dlaczego? Skoro prosisz o pomoc, wyjaśnij wszystko. Krytyki się nie bój, bo już się stało, co się stało. Pamiętaj, że partner nie przejdzie nad Twoimi wyznaniami do porządku dziennego. , Który bowiem mężczyzna chciałby się dowiedzieć, że pełni tymczasową rolę ojca albo starszego brata, a nie partnera i przyjaciela w jednym, za którego się miał i był przez długi czas utwierdzany przez kochaną kobietę?  Przestał Ci ufać, nie ma się co oszukiwać. Ty zaś, nie chcesz naprawy tego, co zresztą, nigdy nie działało, bo pragniesz i tęsknisz za tamtym. 
Co więc pozostaje? Wyciszenie, gdzieś z dala od obu.  Powiedz o tym partnerowi i jego rywalowi, bo to im się należy, zwłaszcza jeszcze obecnemu. Nie proponuj mu, broń Boże, przyjaźni, bo upokorzysz go jeszcze bardziej. Ja tak bym się czuł.

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
Excop napisał/a:
sensualseductionnn napisał/a:

I żeby nie było wątpliwości, do siebie mam największy żal i pogardę.

Nikogo o to nie obwiniam, to bardzo trudne i ciężko to jednoznacznie ocenić.

Bardzo mi ciężko i czuję się fizycznie i psychicznie zmęczona.

Będę wdzięczna za jakiekolwiek opinie.

Dla mnie to sytuacja patowa.
Cokolwiek zrobię, spowoduje to cierpienie.

Moje na pewno i osób trzecich.

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to gdzieś wyjechać, ukryć się gdzieś i zostać na parę dni sama ze sobą, pomyśleć i przyjrzeć się samej sobie.

Nie mam niestety takiej możliwości a dodatkowo myślę o tym, jak przykro byłoby Mojemu Partnerowi.

Dziś spojrzałam na moje ubrania w naszej szafie i pomyślałam, jak trudno nam obojgu byłoby w chwili ewentualnego rozstania.


Boże, pomocy sad

W dalszym ciągu oszukujesz partnera, dając mu nadzieję. To niedobrze dla Was obojga. Co z seksem w takiej sytuacji? Twierdzisz, że między Wami jest względnie dobrze. Co to oznacza ?
Decyzję już podjęłaś, według mnie. Chcesz odejść.
To bardzo trudne, bo boisz się, że zjedzą Cię wyrzuty sumienia, które zrujnują Twój ewentualny związek z tym drugim, co przewiduje Dunkis. Ja też tak uważam, ale wbrew jego radzie, by dać sobie spokój z oboma (łatwo to powiedzieć), skorzystaj z  innej rady i spróbuj być sama przez jakiś czas.
Nie przyjmuję tłumaczenia, że na chwilę obecną nie możesz tak postąpić. Dlaczego? Skoro prosisz o pomoc, wyjaśnij wszystko. Krytyki się nie bój, bo już się stało, co się stało. Pamiętaj, że partner nie przejdzie nad Twoimi wyznaniami do porządku dziennego. , Który bowiem mężczyzna chciałby się dowiedzieć, że pełni tymczasową rolę ojca albo starszego brata, a nie partnera i przyjaciela w jednym, za którego się miał i był przez długi czas utwierdzany przez kochaną kobietę?  Przestał Ci ufać, nie ma się co oszukiwać. Ty zaś, nie chcesz naprawy tego, co zresztą, nigdy nie działało, bo pragniesz i tęsknisz za tamtym. 
Co więc pozostaje? Wyciszenie, gdzieś z dala od obu.  Powiedz o tym partnerowi i jego rywalowi, bo to im się należy, zwłaszcza jeszcze obecnemu. Nie proponuj mu, broń Boże, przyjaźni, bo upokorzysz go jeszcze bardziej. Ja tak bym się czuł.

Dziękuję za opinię , masz w zupełności rację.

Przytoczę tu swoją wypowiedź z innego forum , którą przed chwilą zamieściłam :


Żeby tego było mało .. moja sytuacja tutaj nie należy do stabilnych... w zasadzie nie mam dokąd odejść .. ok , mam mamę , na pewno by pomogła , ale mam 24 lata , nie chcę zwalać jej się na głowę .. Dopiero jestem w trakcie kursu językowego , nie mam stałej pracy , mieszkania ..

Facet od kwiatów oferował mi czysto przyjacielską pomoc , bez żadnych ukrytych zamiarów .

Gdybym potrzebowała jakiejkolwiek pomocy , pracy - ona na mnie czeka wciąż , mimo , że odmówiłam.

Jeśli nie będę miała gdzie się podziać , mogę mieszkać u niego , a on się wyniesie na ten czas , bym czuła się swobodnie i nie pod presją..

Ale , jak to możliwe ... to chyba nie jest normalne ,że ktoś oferuje takie rzeczy ?

Z resztą , nie wyobrażam sobie , że z domu Mojego Partnera pójdę sobie do domu JAKIEGOŚ FACETA.

Nie należę do tego typu osób , czułabym się z tym chyba źle.


Jestem tu półtorej roku .. przyjaciół zostawiłam w Polsce , a z czasem okazało się , że nie przetrwały.

Nie mam miejsca , by się zaszyć i zastanowić.

Mamy jednoosobowy pokój. To moja przestrzeń. I szkoła , kontakt z ludźmi.

Znajomości trwające od marca.. już myślałam , czy zapytać dziewczyny , która zna problem , czy mogę się do niej na tydzień przenieść ..

Ale jest mi totalnie głupio , ona ma męża ( w zasadzie nie ma go w domu od 15 do 24 ) i córeczkę , obowiązki.

Powinnam również posiadać jakieś pieniądze , nie zwalę się nikomu na chatę by korzystać ze wszystkiego za friko ...



Wszystko do dupy. Im bardziej to analizuję , tym bardziej zdaję sobie sprawę z beznadziejności tej sytuacji i swojej bezsilności.

14

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Gdy czlowiek chce czegos wiecej, a ma dobrze... Traci w koncu wszystko.

Z tymi myslami, niestety ale szkoda Twojego partnera, predzej czy pozniej znowu tak pomyslisz, i znow bedzie zamieszanie.

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Ponieważ nie pozwolono mi zapytać o ten temat osobno , nawet czysto hipotetycznie , pytam więc tu.

CZY ZNANE SĄ WAM HISTORIE O ZWIĄZKACH Z AFGAŃCZYKIEM ( na przykład ) , jeśli tak , jakie są wasze doświadczenia i opinie.


Proszę , bez obrażania mnie.

16

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
sensualseductionnn napisał/a:

Ponieważ nie pozwolono mi zapytać o ten temat osobno , nawet czysto hipotetycznie , pytam więc tu.

CZY ZNANE SĄ WAM HISTORIE O ZWIĄZKACH Z AFGAŃCZYKIEM ( na przykład ) , jeśli tak , jakie są wasze doświadczenia i opinie.


Proszę , bez obrażania mnie.

Byłam w związku z Marokańczykiem. Czy Twój Afgańczyk jest wyznawcą islamu? Jeśli tak, to napisz do mnie, opiszę Ci, co i jak.

17 Ostatnio edytowany przez sensualseductionnn (2015-06-22 20:30:09)

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
Cynicznahipo napisał/a:
sensualseductionnn napisał/a:

Ponieważ nie pozwolono mi zapytać o ten temat osobno , nawet czysto hipotetycznie , pytam więc tu.

CZY ZNANE SĄ WAM HISTORIE O ZWIĄZKACH Z AFGAŃCZYKIEM ( na przykład ) , jeśli tak , jakie są wasze doświadczenia i opinie.


Proszę , bez obrażania mnie.

Byłam w związku z Marokańczykiem. Czy Twój Afgańczyk jest wyznawcą islamu? Jeśli tak, to napisz do mnie, opiszę Ci, co i jak.

Baaardzo bym chciała poznać Twoją historię , niestety nie umiem i nie wiem w jaki sposób mogę wysłać do Ciebie maila , konto mam tu od wczoraj.

Czy mogłabyś napisać na podany przeze mnie adres ? Dziękuję !


P.S próbuję wysłać klikając w Email pod Twoim zdjęciem , niestety coś nie działa tongue

18

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
sensualseductionnn napisał/a:
Cynicznahipo napisał/a:
sensualseductionnn napisał/a:

Ponieważ nie pozwolono mi zapytać o ten temat osobno , nawet czysto hipotetycznie , pytam więc tu.

CZY ZNANE SĄ WAM HISTORIE O ZWIĄZKACH Z AFGAŃCZYKIEM ( na przykład ) , jeśli tak , jakie są wasze doświadczenia i opinie.


Proszę , bez obrażania mnie.

Byłam w związku z Marokańczykiem. Czy Twój Afgańczyk jest wyznawcą islamu? Jeśli tak, to napisz do mnie, opiszę Ci, co i jak.

Baaardzo bym chciała poznać Twoją historię , niestety nie umiem i nie wiem w jaki sposób mogę wysłać do Ciebie maila , konto mam tu od wczoraj.

Czy mogłabyś napisać na podany przeze mnie adres ? Dziękuję !


P.S próbuję wysłać klikając w Email pod Twoim zdjęciem , niestety coś nie działa tongue

Pisz na adres jach.amelia@gmail.com.

19 Ostatnio edytowany przez madoja (2015-06-22 20:40:29)

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Wiesz co, kiedyś przeczytałam wulgarne zdanie "z c*pką nie wygrasz".
W tym sensie, że możesz sprzeciwiać się temu, czego ona chce, ale i tak nie wygrasz, w końcu się poddasz.

Oburzyło mnie to, ale taka jest prawda. Celem życia człowieka z pkt widzenia biologii jest przekazywanie genów dalej, dlatego człowiek "głupieje" gdy spotyka kogoś, z kim bardzo pragnie uprawiać seks.
Z moich obserwacji wynika, że ludzie są o wiele więcej w stanie wybaczyć tym swoim partnerom, którzy ich bardzo podniecają. Kobieta znacznie szybciej rzuci z tego samego powodu partnera z którym nie ma chemii, niż takiego, na którego widok prawie mdleje - w tym drugim przypadku wręcz go usprawiedliwia i długo szuka powodów by mu wybaczać.

Ludzie bardzo pragną być ucywilizowani i bardzo nie chcą, by pożądanie nimi rządziło, ale to tylko pobożne życzenia.

W Twoim przypadku kwestia jest taka: czy z nowym facetem będziesz szczęśliwa?

Jest tu podobny wątek:
http://www.netkobiety.pl/t85573.html
Tam wyraziłam swoje zdanie.

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Jeden problem jak gdyby wynika z drugiego , problem braku chemii istniał od początku , pan z Afganistanu jest tylko bodźcem.

Czymś , co na pewno zaostrzyło temat , ale go nie wywołało.

Myślę , że rzeczywiście , ciężko jest człowiekowi poskromić instynktowne potrzeby , chociaż tak właśnie chciałam zrobić, wchodząc w mój związek.

Chciałam docenić cenniejsze rzeczy , niż seks i fizyczność. Doceniam je ogromnie , lecz czuję , że czegoś brakuje.


Absolutnie nie mam pojęcia i żadnej pewności , czy pan z Afganistanu będzie dobrym partnerem plus idealny seks , a nawet więcej , mam obawy i opinia ogólna jest taka , że z nimi się nie powinno mieć nic wspólnego.

Pewnie oczekuję albo przysłowiowego placa w twarz od Was , albo rady " będzie cudownie , idź w to "

Prędzej to pierwsze , co rozumiem.


Zaznaczam , nie jestem na pewno gotowa do tego , by zaczynać po ewentualnym rozstaniu nowy związek , ale , skoro już pojawił się problem , chciałam zapytać o Wasze zdanie.

21

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Weź jednak pod uwagę, że pożądanie mija w każdym związku. Wkleję to, co napisałam na tamtym wątku:


"Z jednej strony - chemia powinna być, pożądanie, chęć na seks też, ale z drugiej - po paru latach to i tak znika u większości par, więc czy nie byłoby tak, że będziesz gonić za króliczkiem którego nigdy nie złapiesz? Może kolejnego faceta będziesz pożądać, a będzie on gorszym partnerem i po paru latach, gdy pożądanie minie, staniesz dokładnie w tym samym miejscu co teraz, tylko z gorszym facetem.

Osobiście uważam że nie da się "pracować nad pożądaniem". Ono jest albo go nie ma. Nic nie dadzą przebieranki czy seksowne ciuchy.
Z Twojej strony pożądania nie ma i już nie będzie - i należy się z tym pogodzić.

Moim zdaniem w niewielu związkach było takie gorące, gigantyczne pożądanie.
Nie chcę by zabrzmiało to wrednie, ale jest wielu facetów obiektywnie brzydkich, nieatrakcyjnych, przy tym z nieciekawą osobowością, takie zwykłe Mietki, a jednak mają żony czy dziewczyny. Wątpię że te kobiety na ich widok mdlały z podniecenia. Pewnie wyszły za nich bo byli dobrzy, albo PO PROSTU ICH NIE ODPYCHALI.
Czyli - da się.

Kiedyś byłam w kilkumiesięcznym związku z facetem który kompletnie mi się nie podobał. Myślałam że się przekonam, zakocham, że jakoś to będzie. Nie było. Wracałam z randek i płakałam. W końcu zerwałam i z ulgą odetchnęłam. Tylko że w moim przypadku ten facet mnie odpychał. W Twoim chyba tak źle nie jest, skoro się zakochałaś w nim.

Byłam też w związku w którym iskrzyło i strasznie tego faceta pożądałam. Okazał się chamem, świnią, żałuję że straciłam na niego czas.

Trzeba więc chyba znaleźć jakąś równowagę.

Wiesz, niejedna osoba gdyby miała Ci szczerze doradzić, odrzucając moralność, doradziłaby Ci po prostu zdradę - skoro masz u boku fajnego faceta, prowadzisz szczęśliwe życie a jedyne czego Ci brakuje to seksualnych uniesień.

Chciałabym Ci idealistycznie napisać: zostaw go, szukaj super faceta. Ale ja nie wiem czy tak łatwo Ci będzie znaleźć kogoś z kim będziesz miała i świetne życie i świetny seks, a do tego będzie Twoim przyjacielem. To trochę mit, że w jednym facecie można znaleźć wszystko.

U Ciebie pożądanie nie minęło, tylko go nigdy nie było. Zrobiłaś błąd wchodząc w coś bez tych motyli w brzuchu, bo to przecież był związek z przyjacielem, a ujęło Cie to że tak o Ciebie zabiegał.
Fakt, pożądanie mija, ale przynajmniej na początku powinno być.

Nikt nie da Ci gotowej odpowiedzi. Każda decyzja jaką podejmiesz pociągnie za sobą konsekwencje. W każdym przypadku będziesz się źle czuła (będąc dalej z nim bo będziesz się męczyć i tęsknić do innych facetów, ale także odchodząc od niego, bo będzie Ci go żal i będziesz za nim tęskniła). Rozważ więc nie to, co masz do stracenia, ale co masz do zyskania."

22 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-06-22 21:53:28)

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Kumulacja  problemów na 1 cm? Twojego krótkiego życia, jest zatrważająca. Wydaje się, że jesteś świadoma, iż wiele wydarzeń ma wpływ na Twoje postrzeganie rzeczywistości. Są krzywdy niezawinione, których doznałaś. Są tragedie, na których pojawienie się nie miałaś wpływu, jednak możesz coś dla siebie zrobić. Nie dorzucać już więcej do tego "pieca"...
Zważając na Twoją historię, jakakolwiek relacja z Afgańczykiem przyniesie Ci lawinę kolejnych problemów. Tego możesz być absolutnie pewna.

Twój nick doskonale odbija stan uczuciowy, w którym teraz się znajdujesz. Tyle, że uczucia - cechuje ogromna zmienność. I Twoje i innych. 
Uważaj! Już jesteś na równi pochyłej...

23

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
sensualseductionnn napisał/a:

Jeden problem jak gdyby wynika z drugiego , problem braku chemii istniał od początku , pan z Afganistanu jest tylko bodźcem.

Czymś , co na pewno zaostrzyło temat , ale go nie wywołało.

Myślę , że rzeczywiście , ciężko jest człowiekowi poskromić instynktowne potrzeby , chociaż tak właśnie chciałam zrobić, wchodząc w mój związek.

Chciałam docenić cenniejsze rzeczy , niż seks i fizyczność. Doceniam je ogromnie , lecz czuję , że czegoś brakuje.


Absolutnie nie mam pojęcia i żadnej pewności , czy pan z Afganistanu będzie dobrym partnerem plus idealny seks , a nawet więcej , mam obawy i opinia ogólna jest taka , że z nimi się nie powinno mieć nic wspólnego.

Pewnie oczekuję albo przysłowiowego placa w twarz od Was , albo rady " będzie cudownie , idź w to "

Prędzej to pierwsze , co rozumiem.


Zaznaczam , nie jestem na pewno gotowa do tego , by zaczynać po ewentualnym rozstaniu nowy związek , ale , skoro już pojawił się problem , chciałam zapytać o Wasze zdanie.

Widzisz, Autorko droga, nikt nie zamierza Cię tu wyklinać, bo z tego, jak zdążyliśmy Cię poznać, zdajesz sobie doskonale sprawę z tego, że zabrałaś partnerowi kawał czasu i czujesz się jak, w pewnym sensie, pasożyt, który utrzymywał, że oferuje żywicielowi symbiozę. I źle Ci z tą świadomością.

Natomiast, pan Afgańczyk. Cóż. Ryzyko jest ogromne i także jesteś tego świadoma.
Nie popełnisz błędu jeśli dasz sobie z nim na wstrzymanie, bo związanie się z kimś wychowanym w kulturze absolutnego patriarchatu nie wróży najlepiej.

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Hej , znowu kieruję swoje pytania do osób zorientowanych bliżej w temacie.

Co w momencie kiedy :

Facet  Afganistanu ma paszport niemiecki ( nie orientuję się , podejrzewam , że nie ma problemu z zostaniem )

Paszport miałam w ręce.

Pewnie zostanę osądzona o kontakty z nim , ale są to bardziej rozmowy z ogromną porcję sceptycyzmu w stosunku do tej osoby.

Dwa : Pan wielmożny uważa , ponieważ zapytałam , czysto hipotetycznie ( może po to , by usłyszeć NIE ) , że zgodzi się zgodnie z prawem zrzec się swojego wyznania.

Nie wierzę w to.

Kolejna sprawa - myśląc sobie , że pewnie zależy mu na złapaniu głupiej europejki po to , by uzyskać zgodę na stały pobyt w Europie , powiedziałam , że nie mam zamiaru wychodzić za mąż. JEŚLI w ogóle , kiedykolwiek , to po kilkuletnim związku.

Powiedział , że rozumie i nie ma nic przeciwko.

Pan pokazał mi dowód osobisty , zaoferował , że pokaże swoje papiery , potwierdzające jego pracę w organizacji United Nations i wszelkie informacje , jakie będzie mógł mi przedstawić.

Zaproponował , że może przedstawić mnie swoim znajomym ( w tym , z Polski i nie tylko ) , bym mogła mieć jakiekolwiek wyobrażenie na jego temat.


Z mojej strony wygląda to tak :

niczego nie będę robić pochopnie.
Najpierw muszę zająć się podstawowym problemem , czyli sprawami z Moim Partnerem.

Myślę , że jeśli dojdzie do rozstania , bardzo długo będę czuła się na tyle podle , że nie będę miała ochoty na nowe związki.

Powiedziałam panu z Afganistanu , że potrzebuję czasu , by się zdystansować.

Że potrzebuję się usamodzielnić finansowo , mieć pracę i być niezależną.

Wtedy EWENTUALNIE możemy spróbować się spotykać , o ile nie rozejdzie się to po kościach do tego czasu.


Więc , reasumując , pan twierdzi , że daje czas , rozumie powagę sytuacji.

Że najważniejsze jest , bym pracowała nad własnym rozwojem , proponuje pomoc , jeśli będę chciała.

Pierwsze : praca , stabilizacja , niezależność , bym czuła się pewnie.

Drugie : powiedziałam , że powinien zrozumieć , że moja noga NIGDY nie postanie w jego kraju.

Nie zmienię religii , nie wezmę ślubu , w zasadzie niczego , poza ewentualnymi randkami i związkiem typowo europejskim nie zaoferuję mu przez długi czas.

Trzecie : mam prawo zadawać wszelkie pytania , na wszystkie odpowie. ( mhm , ciekawe )


Jak widzicie , jestem totalnie sceptyczna.

Pan rozumie , ale prosi , bym poza strachem postarała się poznać go jako osobę , a nie , jako twór religijny pochodzący z Afganistanu , co , jak mówił " nie jest jego wyborem i winą, nie on wybrał miejsce urodzenia i zwyczaje panujące w tym kraju )


Co o tym myślicie ?

25

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Mając w głowie moje wcześniejsze doświadczenia, absolutnie NIE wchodziłabym w tę relację.

26

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !
sensualseductionnn napisał/a:

Hej , znowu kieruję swoje pytania do osób zorientowanych bliżej w temacie.

Co w momencie kiedy :

Facet  Afganistanu ma paszport niemiecki ( nie orientuję się , podejrzewam , że nie ma problemu z zostaniem )

Paszport miałam w ręce.

Pewnie zostanę osądzona o kontakty z nim , ale są to bardziej rozmowy z ogromną porcję sceptycyzmu w stosunku do tej osoby.

Dwa : Pan wielmożny uważa , ponieważ zapytałam , czysto hipotetycznie ( może po to , by usłyszeć NIE ) , że zgodzi się zgodnie z prawem zrzec się swojego wyznania.

Nie wierzę w to.

Kolejna sprawa - myśląc sobie , że pewnie zależy mu na złapaniu głupiej europejki po to , by uzyskać zgodę na stały pobyt w Europie , powiedziałam , że nie mam zamiaru wychodzić za mąż. JEŚLI w ogóle , kiedykolwiek , to po kilkuletnim związku.

Powiedział , że rozumie i nie ma nic przeciwko.

Pan pokazał mi dowód osobisty , zaoferował , że pokaże swoje papiery , potwierdzające jego pracę w organizacji United Nations i wszelkie informacje , jakie będzie mógł mi przedstawić.

Zaproponował , że może przedstawić mnie swoim znajomym ( w tym , z Polski i nie tylko ) , bym mogła mieć jakiekolwiek wyobrażenie na jego temat.


Z mojej strony wygląda to tak :

niczego nie będę robić pochopnie.
Najpierw muszę zająć się podstawowym problemem , czyli sprawami z Moim Partnerem.

Myślę , że jeśli dojdzie do rozstania , bardzo długo będę czuła się na tyle podle , że nie będę miała ochoty na nowe związki.

Powiedziałam panu z Afganistanu , że potrzebuję czasu , by się zdystansować.

Że potrzebuję się usamodzielnić finansowo , mieć pracę i być niezależną.

Wtedy EWENTUALNIE możemy spróbować się spotykać , o ile nie rozejdzie się to po kościach do tego czasu.


Więc , reasumując , pan twierdzi , że daje czas , rozumie powagę sytuacji.

Że najważniejsze jest , bym pracowała nad własnym rozwojem , proponuje pomoc , jeśli będę chciała.

Pierwsze : praca , stabilizacja , niezależność , bym czuła się pewnie.

Drugie : powiedziałam , że powinien zrozumieć , że moja noga NIGDY nie postanie w jego kraju.

Nie zmienię religii , nie wezmę ślubu , w zasadzie niczego , poza ewentualnymi randkami i związkiem typowo europejskim nie zaoferuję mu przez długi czas.

Trzecie : mam prawo zadawać wszelkie pytania , na wszystkie odpowie. ( mhm , ciekawe )


Jak widzicie , jestem totalnie sceptyczna.

Pan rozumie , ale prosi , bym poza strachem postarała się poznać go jako osobę , a nie , jako twór religijny pochodzący z Afganistanu , co , jak mówił " nie jest jego wyborem i winą, nie on wybrał miejsce urodzenia i zwyczaje panujące w tym kraju )


Co o tym myślicie ?

Ja mam wyrobione zdanie od dawna. I nie ma to nic wspólnego z rasizmem, szowinizmem czy ksenofobią.
Kultura islamska, niezależnie od zapewnień i deklaracji, jest twórczynią osobowości tego pana, czy on tego chce, czy nie.
Nie jest jego winą, że urodził się i wychował w Afganistanie. Nie można go również winić za próbę pokazania się, jako światłego, rozumiejącego zachodnie wzorce wychowania oraz prawa kobiet i podejścia  w kręgu kultury chrześcijańskiej do roli kobiety w społeczeństwie.
W przeciągu kilkunastu lat po przemianach ustrojowych zanotowałem w swojej pracy gliniarza kilka spraw z o znęcania się, okaleczenia lub uprowadzenia kobiet przez mężczyzn wychowanych w krajach islamskich. Jedna miała miejsce w moim rejonie służbowym, pozostałe w innych rejonach kraju i za granicą, do których wykonywałem czynności procesowe w ramach tzw. pomocy prawnej.
Wszystkie te przypadki zaczynały się podobnie do Twojego.

Jak myślisz, co było główną przyczyną takich zachowań owych Arabów, Kurda i Persa?

27 Ostatnio edytowany przez sensualseductionnn (2015-07-07 14:08:01)

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Witajcie , mam prosbe do osob zarowno tych , ktore moj watek juz znaja , jak i do nowych o swieze spojrzenie na moja sytuacje , poniewaz doszlo kilka nowych aspektow.

Nie jestem w stanie spojrzec na ten problem obiektywnie ..

Sytuacja jest trudna i problem istnieje na kilku plaszczyznach..

Jestem w zwiazku z Przyjacielem , teraz juz to wiem.

Jest milosc , ktorej niewatpliwie juz nie zaznam nigdy , dojrzala , pozbawiona krzywdy , szacunek , partnerstwo.

Kuleje jedynie w strefie fizycznosci.. od rozmowy z moim chlopakiem nic sie nie zmienilo.. zyjemy razem , nie sypiamy ze soba .. mysle , ze juz od okolo dwoch miesiecy .. wiem , ze on tego pragnie , ale nawet boi sie cokolwiek zainicjowac.. wiem , ze musi czuc sie z tym podle ..

Przez obecnosc osoby trzeciej ta sytuacja jest pewnie skazana na niepowodzenie , choc nie jest ten problem wywolany pojawieniem sie jej w moim zyciu.

Ten problem istnial od poczatku , ja po prostu oszukiwalam siebie sama i partnera , ze w przyszlosci cos sie zmieni.

Tak wiec czuje sie jak w jakims zamknietym kole , nie jestem w stanie wykonac zadnego ruchu , ani w prawo , ani w lewo.

Dla mnie ta sytuacja wydaje sie byc patowa .. Moj partner , pomimo wiedzy o tym , jaki mamy problem , ciagle wierzy, ze jestesmy w stanie nad tym pracowac..

Niestety ja coraz czesciej uswiadamiam sobie , ze nie.

Mysle , ze po pierwsze , brakuje mi odwagi na rozstanie , boje sie tego , co sie stanie z nim i oczywiscie boje sie tez o siebie , taki egoizm...

Boje sie , ze poczucie winy mnie zabije i sobie z nim nie poradze.

Tkwie wiec w tym zwiazku , nie potrafie przeprowadzic tej ostatecznej rozmowy.

Sama nie wiem , co mna kieruje i powoduje obawy. Swiadomosc , ze mam do czynienia z osoba , ktorej moge juz nigdy nie spotkac w swoim zyciu , z prawdziwym Przyjacielem i bratnia dusza. To bardzo wiele. Zastanawiam sie , czy porzucanie tego dla checi poczucia jakiejs namietnosci nie jest najwiekszym bledem mojego zycia. Nie dowiem sie , dopoki nie podejme jakiejs decyzji.

Rozstania sa trudne i ludzie boja sie czuc trudne emocje. Stad moja stagnacja obecnie.

Jest jeszcze jeden aspekt , o ktory w szczegolnosci chcialabym zapytac i prosic o Wasze trzezwe , chlodne spojrzenie , poniewaz ja nie jestem w stanie oceniac tego na sucho i chlodno.


Ten facet , ktory sie pojawil , wciaz utrzymuje swoja wersje. Od razu zaznaczam , pochodzi z Afganistanu.

Jest podobno zaangazowany i twierdzi , ze ma dobre intencje.

Kilkakrotnie probowalam , oszukujac sama siebie , zakonczyc te znajomosc ..

Konczylo sie na tym , ze po 3 dniach znowu mielismy kontakt.

Nie rozumiem swojego irracjonalnego zachowania.

Ale do rzeczy. Facet ten uznal, ze skoro obawiam sie go tak bardzo , powinnam po prostu , jezeli jestem przekonana o slusznosci tej decyzji , zakonczyc ten zwiazek , aby nie oszukiwac wiecej mojego partnera i aby robic to tak , jak nalezy.

Proponuje mi wiec taka opcje :

Praca w miejscu , w ktorym mialam pracowac , a z ktorej zrezygnowalam jakis czas temu , podobno wciaz na mnie czeka.

To raz. Dwa , po rozpoczeciu pracy bede zdolna do tego , by wynajmnowac jednopokojowe mieszkanie.

Wedlug niego , to zapewni mi niezaleznosc i mozliwosc podjecia jakichs przyszlych decyzji bez zadnego nacisku.

Po prostu , da mi to mozliwosc usamodzielnienia sie i staniecia na wlasnych nogach.

Z tego neutralnego gruntu bede mogla w spokoju podjac ewentualnie dalsze kroki.

Podobno pomoc , ktora oferuje , jest czysta checia pomocy , bez zadnych ukrytych zamiarow.

Rozmawialam o tym z mama , z ktora zawsze jestem szczera.

Mama blaga mnie o zakonczenie tej znajomosci.

Uwaza , ze jestem totalnie zmanipulowana przez tego czlowieka.

Ze mowi to , co chce uslyszec.

Ze rzekomo daje mi wolna reke , oferuje pomoc , bym stala sie niezalezna , a tak na prawde chce mnie sobie podporzadkowac.

Restauracja , w ktorej mialabym pracowac , nalezy rowniez do faceta z Afganistanu.

Jest to facet , ktory ma ( podobno ) zone rosjanke , mieszka tu od ponad 20 lat , ma jeszcze dwie inne restauracje.

Mama uwaza , ze jest to celowy zabieg z ich strony.

Chca mnie od siebie uzaleznic. Poniewaz , jesli juz podejme sie tych krokow , zaczne tam pracowac , wyprowadze sie do swojego mieszkania , beda mnie mieli w jednym palcu.

" On Cie nie kocha , on Cie potrzebuje do swoich celow , nie rozumiesz tego?! Czuje sie , jakbys stala na 10 pietrze i chciala skoczyc ,a ja nie moge nic z tym zrobic "

Rozumiem ja , w koncu to matka.

Zapytala mnie , co czuje , co mowi mi moja intuicja. Byc moze jestem juz na tyle zmanipulowana , ze moja intuicja mowi mi " zrob to ".

Poniewaz nikt z moich bliskich nie jest w stanie tego zaakceptowac , a dodatkowo jestem w zwiazku i czuje sie cholernie winna , ze pozwolilam sobie na poczucie czegos do kogos innego , zamiast po prostu zakonczyc ten zwiazek nie raniac nikogo i bedac fair,mimo mojej intuicji , moja glowa mowi mi " to zle , nie powinnas tego robic "

I tak o to , ja, biedulka straszna ( celowy sarkazm ) miotam sie kazdego dnia i bije sie z myslami.

Ten problem ma tak wiele plaszczyzn i aspektow , ze czuje sie , jakbym miala gigantyczny syf w mieszkaniu i nie wiem , od czego zaczac.

Sluchajcie , nie wiem nawet , ja to opisac , by zostac zrozumiana ..

Biore pod uwage mocne slowa.. na pewno wiele osob sie oburzy i wrzuci mnie do wora z napisem " zdzira , klamczucha ".

Nie mialam na celu oszukania nikogo , czasem same checi i dobre intencje nie wystarczaja do stworzenia kompletnego zwiazku.


Tak wiec , reasumujac , bo sama widze , ze bardzo chaotycznie pisze , pytanie moje brzmi :

co wedlug Was kryje sie za slowami tej osoby ? Co mi grozi , jesli podejme sie tej pracy i wynajme to mieszkanie ?

Czy to rzeczywiscie tak duze zagrozenie ?

Myslalam o tym w aspektach szansy.. zawsze sie wszystkiego obawialam , wszelkich zmian.. Taka zmiana ,w obcym kraju , to dla mnie wiele.

Myslalam , ze moze to czas na otrzasniecie sie z mojego wiecznego strachu i szansa na rozwoj...

Pojscie w zycie z kopyta...

Jak Wy to widzicie ?

Pytajcie , jezeli czegos nie dopisalam , w glowie mam jeden wielki chaos.

Dziekuje za ewentualne odpowiedzi !

28

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Przecież wszystko to, co teraz piszesz, napisałas już wcześniej ...
I dostałaś wiele bardzo cennych rad, spostrzeżeń i odpowiedzi.
Przeczytałaś je w ogóle ??

29 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-07-07 15:39:04)

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Powiem krótko. Twoja mama ma rację.
Dziwne, że sama tego nie dostrzegasz.
Jeśli sama nie zakończysz tej znajomości, nikt za Ciebie tego nie zrobi.
Nie pamiętam, ale czy partner wie, że to Pasztun albo Tadżyk afgański?
Jeśli nie wie, nie mów mu, bo całkiem przestanie Cię rozumieć. Chyba, że podejmiesz decyzję, by zerwać z tamtym.
Pomoc ze strony bliskiego, ba, bardzo bliskiego z tego, co piszesz, może być nieodzowna.

PS.
Jeszcze jedno.
Pamiętaj, że przyjaciółmi naszymi nie są ci, którzy to mówią, ale ci, których sami sobie dobieramy.

30

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Witaj ! Ja również powiem krótko Twoja Mama ma rację , zakoncz to i to jak najszybciej i rzeczywiście nie mów Twojemu Przyjacielowi o narodowości tego trzeciego . Jesteś bardzo mądrą ,inteligentną kobietą, tylko przepraszam trochę (zdesperowaną), dlaczego nie dasz sobie jeszcze więcej czasu? dlaczego ?

31

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Hej.
Jeśli mogę dam Ci jakąś radę, to uważam, że powinnaś zakończyć swój obecny związek. Trzymasz obecnego w fałszywej krainie szczęśliwości, sama wiedząc, że prawda jest inna. Miej odwagę przyznać się do niej. Nie buduj iluzji, nie trzymaj go w kłamstwach, w fałszywych przeświadczeniach. Twoje postępowanie jest dla mnie obrzydliwe, bardzo nieuczciwe. Jak możesz się dopuszczać tego typu rzeczy, grania, udawania, postępowania tak jak sama opisałaś?
Jeśli jest dyferencja między tym, że kochasz obecnego jak partnera, jak faceta, ale nie pociąga Cie to świadczy o tym, że możesz mieć problemy sama ze sobą, natomiast, jeśli kochasz go jak przyjaciela, i nie pociąga Cie to również nie powinnaś z nim tworzyć żadnego związku. Nie okłamuj go, nie manipuluj, nie ukrywaj prawdy, to też jest kłamstwem. Zrób porządek. Przecierpi,cierpienie jest w życiu nieuniknione, a potem jakoś dojdzie do siebie i być może znajdzie prawdziwe szczęście, a w ten sposób jak to mówią, nie pozwalasz być szczęśliwą ani sobie, ani jemu. Przedłużanie tego będzie prowadziło i tak do coraz to kolejnych ran. Trudno, tak czasem w życiu jest, że to nie to, trzeba umieć to przyznać, sobie i partnerowi szczerze i wprost.
Naprawdę w głębszym wymiarze Twoje obecne postępowanie nie ma sensu i prowadzi do kolejnych ran, problemów, cierpień. Po co krzywdzić siebie i swojego faceta. Już dawno powinniście się rozstać. Nie wiem na co Ty jeszcze czekasz. Nikt za Ciebie prawdy mu nie powie przecież.
I wbrew pozorom - bardziej go krzywdzisz będąc z nim w takim związku jaki tworzycie, niż rozstając się z nim. Ma prawo znać prawdę. I może sam zdecydować co dalej, gdy ją pozna.
Ale trzymanie kogoś w takiej ułudzie, sieci kłamstw, jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie można zrobić.

32

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Chemia to jest po prostu zauroczenie i zwykle nie oparta na racjonalnych przesłankach. Należy unikać czegoś takiego i opierać związki na powolnym poznawaniu drugiej osoby.
W normalnych związkach ludzi ciągnie do siebie osobowość partnera. Pociąg głównie seksualny źle się kończy. Część ludzi po prostu pragnie jedynie seksu a część za bardzo interesuje się seksem na skutek przeżytej traumy z dzieciństwa. Ta trauma powoduje zmniejszenie zainteresowania uczuciowością, przez co unikasz uczuciowych chłopaków. Bardzo często zdarza się że trauma z dzieciństwa jest tak duża, że pragniemy zapomnieć o niej przez wmówienie sobie, że dzieciństwo z życiem w przemocy było udane i szukamy podobnego partnera który jest agresywny. Dopiero pogodzenie się z nieudanym dzieciństwem i przyznanie przed sobą że takie nie powinno było być doprowadza do zrozumienia że uczucia są ważniejsze. Zmienia ci się osobowość na uczuciową i wtedy wybierasz dobrego opiekuńczego partnera.

Twój dobry partner który ciebie nie pociąga seksualnie zrobił błąd że zgodził się na seks z tobą widząc jakie masz problemy. Powinien był poczekać aż się bardziej zaprzyjaźnicie żebyś chciała sama mieć z nim seks.

To co powinnaś zrobić to przyznać że miałaś okropne dzieciństwo i że jesteś wściekła z tego powodu. Być może psycholog mógłby w tym pomóc. Dopiero wtedy zrozumiesz że twój obecny partner jest fajny. Powinniście oboje bardziej się zaprzyjaźnić. Prawdopodobnie ta przyjaźń nie jest utrwalona. Zróbcie przerwę w seksie kilka miesięcy i rozwińcie przyjaźń aż poczujesz do niego pociąg.

33

Odp: CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Jesteś DDD - dorosłym dzieckiem rodziny dysfunkcyjnej.
Bez terapii nie będą Cię pociągać mężczyźni spokojni i poukładani, bo to po prostu nie Twoja bajka. Będą Cię pociągać mężczyźni z różnymi deficytami, których trzeba "ratować", być ich aniołem stróżem, tacy, przy których nie będziesz czuła się bezpieczna - bo taki wzorzec relacji wyniosłaś z domu. Tęsknisz do poczucia bezpieczeństwa, ale podświadomy skrypt masz wdrukowany taki, że namiętność z poczuciem bezpieczeństwa się nie wiąże. Każdy z nas bez wyjątku działa według takich skryptów, ukształtowanych w dzieciństwie/okresie dojrzewania. To dlatego córki alkoholików wybierają często alkoholików albo innych popaprańców na mężów. Ty, córka matki uwikłanej w toksyczne związki, nie odnajdziesz namiętności w związku z poukładanym, dobrym facetem.
Terapia i jeszcze raz terapia.

Posty [ 33 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » CZY TO KONIEC ? JESTEM W ROZSYPCE , PROSZĘ O OPINIĘ !

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024