Witam Was drogie Kobietki
Piszę do was bo chciałbym poznać Wasz punkt widzenia, waszą chłodna kalkulacje przeszlości mojej, rzeczywistości teraz i w przyszłości mojej i mojej ex
Jedziemy z koksem:)- historią tak w skrócie...... w razie czego doprecyzuje niejasności
Bylismy razem 3 lata. rok zaręczeni i 4 miesiące temu nagły koniec niezupełny. degradacja narzeczeństwa do bycia para az "ja przekonam że się zmieniłem". Nie było tak źle ale ona chyba potrzebowała wrażen i emocji których po prostu ze zmeczenia po pracy dostarczyć nie mogłem..a nawet powiem że raczej taki domator jestem.. ona miała dużo wolnego czasu i chyba sie po prostu nudziła. a ja zrobiłem w tak: że skoro nie możemy byc narzeczonymi to chyba niczym dla siebie byc nie powinniśmy ona: "chyba tak bedzie najlepiej". nic jej nie ruszyło.... kamienna twarz
Walczyłem o nią ponad miesiąc. chciałem pogadać o naszych problemach ale ona tylko we mnie je widziała, bo tylko ona cierpiała a ja nie. nie pozwoliła mi o nic zapytac wytłumaczyc - nic z tego. nie pozwoliła na to
dowiedziałem sie że pare mies temu poznała jakiegoś faceta chyba meżatego albo w separacji i zę teraz ona kocha i chce być z nim. wiec prawie ze zwiazku w zwiazek weszła. powiedziała mi na ostatniej kilka morderczych słów że oni maja takie same przekonania idee , wiele punktów stycznych więc bedzie z nim. pojechala do niego, chyba dalej jest...... dziwne że jego żona jeszcze w statusie ma "zawarcie małżeństwa z "nim" a on usunął ze swojego konta. Facet ten wydaje mi sie jakis słaby psychicznie że nawet nie próbuje ratowac małżeństwa tylko znalazl sobie niunie (moja ex) i beda długo szcześliwie żyli
nigdy bym nie pomyslal że w kims takim sie zakocha... wiedziałem o nim ale uwierzyłem jej twierdzenion że to tylko znajomy że może pozwoli ta jej znajomość sie zawodowo rozwinać..... moje radary off bo jej wierzylem ale...... zaczeły się kłopoty ze mna... drazliwość..... wiecej alko niż przecietnie, na nią także jakos inaczej patrzyłem..... ogólnie powolna agonia zwiazku. wtedy jeszcze tego nie rozumialem dlaczego tak sie ze mna dzieje teraz już chyba wiem: podświadomie czułem że mnie z nim zdradza..... chowając tel, komputer.... te jej dziwne uśmieszki jak z nim chyb pisała
moja diagnoza tego wszystkiego: facet sie zabawi , nabzyka i w cholere rzuci dziunie która udalo mu sie wyrwać,wróci może do żony bo chyba 10 lat sie znają ale mieli problemy . a dla ex to papke z mózgu zrobi psychiczną że trudno mi nawet j ą sobie wyobrazic..... czytałem wiele ksiażek i mi sie przypomnialo o osobowościach histerycznych..... jakie znajome skojarzenia z zachowaniami ex tam znalazłem.....
co do mnie: bolało jak cholera na poczatku rozstania totalnego...... miałem napady depresji ale nie wiedziałem nawet że to mnie może dotyczyc aż mnie znajoma uswiadomiła że tak może być..... napisałem esa lub dwa co u niej ale juz nie piszę nic do niej bo chciałem mieć spokuj w sercu i rozumie, układałem sobie fakty które sie zdarzyły i emocje. zaczałem sobie sam pomagać to zrozumieć i sie wyciszać, szukać zajeć i sie rozwijac.......3 miechy to trwało.... pomoglo cholernie efektywnie:). teraz jest ok . nie planuję z ex żadnej przyszlości bo mnie zdradziła najpierw emocjonalnie a teraz i pewnie fizycznie to robi(choć wcale przecież już to zdrada ni jest bo sie określiła że ma byc tak i tak). troche mnie to boli bo czasu 3 lat zapomnieć sie szybko nie da ale radze sobie z tym calkiem znakomicie
jak wg Was kobietki widzicie moja i jej przyszłość .... czy cokolwiek można myśleć o powrocie do bycia razem..... czy jest możliwośc bycia razem..... jestem raczej stały w uczuciech pokochanie kogoś innego wydaje mi sie teraz prawie niemożliwe..... przełamać sie do spotkań towarzyskich nie mogę ale tak neutralnie z kobietkami dobrze jest...... czasem znajome mówia że jestem wyjatkowy w swoim rodzaju:). to miłe czasem uslyszeć że nie jest ze mna tak źle..... nie pytam facetów...... brakuje im tego zmysłu zajrzenia daleko gdzie nic nie widac ale bardzo wiele uczuc tam jest. dziękuje za wszystkiekomenty
pozdrawiam