daenerys7 napisał/a:Czyli mam rozumieć, że nigdy nie spotkałeś się z ludźmi wierzącymi, którzy jednocześnie nie byliby hipokrytami?
Upraszczając - nie, nie spotkałem się z takimi osobami tudzież nie poznałem na tyle dobrze / długo tych rzekomo wierzących by móc ich jakoś względnie rzeczowo ocenić. Za to plagą są ludzie wyjęci niczym z Dnia świra którzy w ciągu jednego dnia pójdą do kościoła, modlą się by zaraz za rogiem chlać do nieprzytomności / sprawiać innym ludziom szeroko pojętą 'krzywdę' / bluzgać na lewo i prawo i tak dalej i tak dalej. Kto widział 'Dzień...' niech sobie przypomni jedną z ostatnich scen bodajże czy modlitwę Polaka ( ta na balkonach ).
Hipokryzja hipokryzją ale ja mam wrażenie że ludziom jest po prostu wygodnie robić swoje z jednej strony a być 'wierzącymi' od nomen omen święta bo tak trzeba, bo tak wypada, bo co powie rodzina, bo to, bo siamto.
Z jednej strony nikt ich palcem nie wytyka no bo przecież 'należą do Kościoła' ale z drugiej strony ludzie wiedzą jakie jest życie i że nie głaszcze po....no właśnie. Ergo wszyscy robią swoje od lat, klerykalna karawana jedzie dalej i wszyscy są happy bo nikt się nie przypierdziela, ot polski standard patologii społecznej.
Pomijając fakt, że mam taką jedną obserwację. Zazwyczaj mówi się, że ludzie wierzący wtryniają się wiecznie w czyjeś "przeżycia duchowe", w zakamarki ich wiary bądź niewiary.
Wiesz, co innego jak sytuacja jakby Ci jakiś katolik czysto teoretycznie zapukał do drzwi, zaczął z Tobą rozmawiać, opowiadać i próbowałby wejść z Tobą w jakiś sensowny dialog to ok, można by powiedzieć że byłoby to nawet znośne i nawet bym może to tolerował.
Ale jak Kościół Katolicki przez swoich wyznawców, kleryków i swoje 'autorytety moralne' od księży, proboszczów ( tak to się odmienia? ), poprzez kardynałów, biskupów, polityków czy innych celebrytów jawiących się jako gorejący katolicy ( i nierzadko jednocześnie przedstawiciele 'prawicy' (jakiej prawicy ja się pytam? prawica u nas nie istnieje )) wygłaszają z ambon, ołtarzy czy innych miejsc swoje poglądy w myśl 'TO, TO, TO i TAMTO jest złe, to jest GRZECHEM, słuchajcie się TYLKO NAS, my wiemy wszystko o wszystkich i wszystkim najlepiej' to no sorry - ale mojej aprobaty coś takiego NIGDY nie zyska. To jest porównywalne do straszanie dzieci Buką czy Czarną Wołgą w zeszłym stuleciu.
I czy chodzi o LGBT, aborcję, ciążę, poglądy polityczne, in vitro i mnóstwo innych rzeczy - księża o wszystkim zdają się wiedzieć najlepiej i nierzadko ich 'wiedza' jest sprzeczna z wiedzą np: lekarzy. Co już samo w sobie jest kuriozalne.
Historia już nieraz pokazała że najłatwiej jest rządzić ludźmi prostymi, 'głupimi', bez wykształcenia, że najłatwiej manipulować przez pokolenia ludzi strachem i wmawianiem że wszystko co inne niż nasze jest złe. My jako Polacy tym bardziej powinniśmy o tym pamiętać bo byliśmy...tzn w sumie nadal jesteśmy w komunie. Dobre chociaż to że potworki pokroju Sojuszu powoli wypadają z obiegu jak niegdyś Samotna Brona...
I owszem - gdzieś tam się pewnie uchowa uczciwy i normalny ksiądz ale takie jednostki przepadają w ogromie bajzlu jaki jest nam serwowany przez medialnych księży i ichnie autorytety.
A ja dostrzegam zupełnie coś innego, częściej spotykam się z krytykowaniem ludzi wierzących przez ateistów niż na odwrót.
Bardziej ludzie niewierzący krytykują Kościół / Boga niżeli samych wiernych.
Spójrzmy na to tak: nie chcesz, by ktoś komentował to, że nie wierzysz, prawda?
Nieprawda bo mi to generalnie zwisa. Może sobie robić ze mnie w swoich oczach nawet uosobienie Antychrysta. Gorzej jeżeli zamierza mnie na siłę indoktrynować i wprowadzać swoje mondrości w życie wbrew mojej woli...
I tak samo traktuję natrętnych bankowców, ludków z infolinii oferujących mi zestaw garnków czy Świadków Jehowy - nie moja bajka to raz, dwa - szkoda czasu, zachodu i w sumie wszystkiego na użeranie się z takimi ludźmi.
Czemu więc krytykujesz obyczaje religijne innych ludzi? Nawet jeśli są one niezbyt konsekwentne, to nadal jest to ich sprawa i nikogo przecież taką postawą nie krzywdzą.
Bo jak już pisałem wyżej i teraz - nie lubię Kościoła i uważam że jako ogół przynosi on więcej strat i szkód. Poza tym - krytykować można a to - wręcz imho należy. To mniej więcej tak jakbym komuś z prawkiem pozwalał jechać po wypiciu pół butelki wina. No niby go nie siekło, nic po nim w sumie nie widać ale jednak - konsekwencja konsekwencją. Poza tym - po co komu taka pseudo wiara? Żeby leczyć swoje potłuczone przez życie ego? Więc no ... hipokryzja się kłania?
Ale wiesz, że to samo można powiedzieć chociażby o lekarzach, politykach, policjantach itd.? Gdyby patrzeć na wszystko pod tym kątem, to wychodzi na to, że najlepiej w każdym aspekcie być samowystarczalnym. Nie wybielam księży, brzydzę się incydentami pedofilii i brania kasy w łapę, ale staram się być obiektywna. W swoim życiu spotkałam księży beznadziejnych, jak i fantastycznych, tak samo jak z lekarzami itd.
No jakoś się nie spotkałem z wielotysięcznymi organizacjami zrzeszającymi lekarzy które to by działały na niekorzyść pacjentów. To raz. A dwa - wszystkie te grupy - czy to policjanci czy lekarze czy politycy ( ta ostatnia grupa to w ogóle temat na inną dyskusję ale załóżmy że mówimy o normalnym kraju i normalnym toku działania polityków ) czy nawet hydraulicy - są społecznie użyteczni. Pracują, wykonują określone zadania z których są rozliczani, pozwalają rozwijać się krajowi, generują przychody, wpływy do budżetu, miejsca pracy etc. A księża? No ja specjalistą nie jestem ale imho - ani z nich pożytku ani zysku nie ma. Za to pieniądze jakie na to idą są wręcz kosmiczne. Wniosek nasuwa się sam.
Ale nawet idąc Twoim tokiem rozumowania - nawet jeżeli pozostałe inne grupy społeczno-zawodowe są złe to czy to w JAKIKOLWIEK sposób usprawiedliwia czy czyni 'mniej ważnym' kwestię rozpasania kleru? No nie bardzo...
A po co ten dramatyczny apel? Nie umniejszaj ludziom, myślę, że każdy ma swój mózg i niech postępuje tak, jak mu łepetyna podpowiada. Kto powiedział, że się należą? Ksiądz, z tego co się orientuję, jest "sługą".
Po co? Bo mogę i po to by ludzie przejrzeli na oczy. Prędzej sąsiadowi którego widzę raz w tygodniu zaufam niż księdzu. No ale co z tego że jest sługą skoro sami chyba wiemy jak to wygląda? I OCZYWIŚCIE - znajdą się też normalni księża, nie łaknący hajsu, Ci z jakąś misją, Ci którzy nie doją ludzi na hajs przy byle okazji i klepią biedę. Ale oni zanikają w ogromnie tego rozpasania.