Wirtam drogich użytkowników. Postaram się opisać wam mój problem.
Jestem facetem. Mam 27 lat. Moja partnerke poznałem w wielkim mieście jak jeszcze sie uczylismy. Pierwsze pół roku chodzilismy do siebie jak normalna para. Później postanowiliśmy wynająć razem pokój z przyczy ekonomicznych i dlatego że chcieliśmy być razem zawsze jak było to możliwe. Skończyła się Szkoła ja znalazlem pracę w innym mieście i przeprowadziliśmy sie na swoje wynajete m2. Teraz po pięciu latach ona ma juz mieszkanie swoje (nasze ) lecz w mieście tym nie zna nikogo. Chodzac tylko do pracy ciężko kogoś poznać. Ja natomiast ciągle jestem w delegacji. Tak mam ze w zimę siedze w domu a jak sniegi stopnieja jeżdżę. Jestem co dwa tygodnie w domu. Jakiś rok temu zrozumiałem ze moje uczucia do niej sa inne. To nie to co dawniej. Rozmawiamy tylko o pracy, jedzeniu i spaniu. Nawet nie uprawimy sexu. Zawsze jak przyjeżdżam to jest jakiś powód. Wydaje mi sie za kazdym razem ze to jej pierwszy raz, że się mnie wstydzi. Rozmawiałem z nią nie raz o tym co czuje, co chciałbym zmienić. Ona ok rozumiem pewnie....ppo czym znów było jak zawsze. Kiedyś jezdzilismy razem wszędzie na wypady i na wakacje. Teraz jej się nie chce. Zawsze jezdzimy z moimi dawnymi znajomymi. Ona nie ma przyjaciół wcale. Później tylko ja. Teraz problemem jest jak gdzieś chce jechać bo nie siedzę z nią. Od pół roku starałem się nas ratować ale ciagle jest tak samo. Ona mnie kocha. Mamy wspolne mieszkanie na które sama niestety nie jest w stanie zarobić. Nie ma przyjaciół, jej rodzice nie żyją. Ma tylko mnie. Ale ja czuję że to już koniec. Jesteśmy ksiazkowym przykładem rutyny. Jakiś czas temu mój znajomy zerwal ze swoja panna po 5 latach. Jak jej to powiedziałem zaczęła się zastanawiać. ..ddoszła do wniosku ze nie wyobraża sobie innego życia niż ze mna i ze nie miala by szans kogoś teraz znaleźć. wiem ze moze mnie kochać ale wiem też że jest poniekąd ode mnie uzależniona. Wiem że jak z nią zerwe zapadnie się pod ziemię na długdługo. A ja czuję że to już czas. Co mi doradzicie?
Bolesne jest to co piszesz.
Wiesz, wszystko zależy od tego czy ją kochasz. Rutyna moze zabijać. Dlatego tak ważne umieć ją rozpoznać i w porę starać się to przełamać. Jesli ona jest dla Ciebie ważna, usiadzcie i tak naprawdę szczerze porozmawiajcie. Niestety ale większość tego typu przypadków jest wynikiem najwzyklejszego braku komunikacji , rozmowy o uczuciach, o tym ,że coś się dzieje- zróbmy coś, zadziałajmy, nie czekajmy aż sie rozpadnie do końca. Żyjesz i z dnia na dzień dostajesz od partnera komunikat- to koniec.. Nie ma szansy obrony, działania. Myślę ,że takie rozwiązanie nie jest w porządku w stosunku do partnera.
Rozstanie w mojej opini jest ucieczką przed problemem, najprostszym rozwiązaniem . Wydaje mi się ,że po tylu latach dojrzały związek powinien spokojnie sobie z tym tematem poradzić. To jest właśnie moment próby dla Waszego zwiazku. Liczę ,że wyjdziecie z tego obronną ręką Może chwila zmiany, odmiana swojego dotychczasowego życia we dwoje coś zmieni. Zawsze to świeży powiew
Odejść zawsze zdążysz i w zasadzie jeśli już do tego dojdzie to z pełnym przekonaniem ,że zrobiłeś wszystko żeby to uratować. Nie zawsze się udaje, ale dlaczego nie spróbować??
Czekamy na relację z poczynań i szczerze trzymam kciuki !!!
Nie ma sposobu na rozstanie bez ranienia. Skoro ona Cie kocha bedzie cierpiala bez wzgledu na to jak delikatnie ja o tym poinformujesz. Moze na poczatek porozmawiasz z nia ze potrzebujesz zmian bo czujesz ze rutyna wszystko niszczy. Musisz sam wiedziec czy jest sens to naprawiac i czy chcesz. Pamietaj zrob tak zebys Ty byl szczesliwy.
To że będzie boleć wiem. Sam zostałem ofiarą takiwgo "sory ale to koniec" po czterech latach baardzo udanego związku. Wtedy jednak paetnerka się wypaliła i ja cieepialem. Teraz musze sie postawic w jej sytuacji. Miała jaja ze mi to wyznała w cztery oczy. Ale teraz jestem szczęśliwy i wdzieczny ze nie staliśmy w miejscu. Chyba doszedłem do wniosku że chce być sam. Jestem strasznie aktywną osobą. Lubie podróże. Chciałbym tak do końca podróżować, żyć na walizkach bez miejsca do którego bym wracał, widzę jednak że predzej czy później każdej to przeszkadza. Może to ja jestem problem? Choć z drugiej strony jej charakter juz mnie meczy. Ciągle narzekanie na pracę, ludzi. To ze nie ma z kim pogadać jest problemem bo wszystko zrzuca na moje barki a mi się nie chce słuchać, ciągle słuchać. .. Miałem w życiu dwa zwiazki i dwa były długie. Nigdy nikomu nie dałem kosza. Już jestem chyba za stary by się tego nauczyć. ..
I nienawidzę ranić!
Też jestem za tym żebyś jej powiedział o co Ci chodzi zobaczysz cz to nią jakoś wstrząśnie. Druga opcja jest taka realizuj swoje marzenia. Kochasz podróżować to podróżuj. Jeżeli ona tego nie lubi to jest jej wybór Tobie niczego nie może zabronić. Jeżeli uzna, że ma dość tego że Cie nie ma to sama odejdzie, a Ty jej nie zranisz. I rozumiem jakie to jest ciężkie kiedy partner nie ma własnego życia oprócz nas...
Jeżeli uzna, że ma dość tego że Cie nie ma to sama odejdzie, a Ty jej nie zranisz.
Chwila.. W tym momencie rani ją podwójnie, bo nie dość, że zaniedbuje brakiem obecności to jeszcze przerzuca na nia ciężar i odpowiedzialność za zakończenie związku.
to nie tak się załatwia..
Macie odmienne oczekiwania i tyle, to jest powodem rozstania i tak to należy przedstawić, a nie kombinować i prowokować rozstanie poprzez coraz rzadsze kontakty lub olewanie, aż ktoś sam zerwie.
Sumienie cie gryzie więc chcesz je oszukać by to ona zerwała z tobą ale tak się nie da. Może jeszcze będziesz się złościł jak zerwie z tobą to się nazywa toksyczna relacja gdzie ty jesteś tym zatruwającym.
Sumienie cie gryzie więc chcesz je oszukać by to ona zerwała z tobą ale tak się nie da. Może jeszcze będziesz się złościł jak zerwie z tobą to się nazywa toksyczna relacja gdzie ty jesteś tym zatruwającym.
Bzdura do kwadratu.
Takie narzekanie, marazm, wieczne niezadowolenie, szukanie w życiu protezy w postaci drugiej osoby, na której się uwieszasz bo samodzielnie nie potrafisz szczęśliwie egzystować i się spełniać - jest oznaką braku dojrzałości. Czasem dochodzi depresja.
Taka postawa każdego w końcu zaczyna ciągnąć na dno, najbardziej zakochaną osobę zacznie uwierać, męczyć..
Jeżeli w związku nie ma rozmowy, charaktery się " nie zazębiają" w którymś miejscu, relacja zaczyna być kulą u nogi, spowalniać - trzeba coś zrobić.
W życiu też jest tak, że ludzie się odkochują, zaczynają rozumieć, że ich oczekiwania to dwa różne bieguny.
Nic nie jest tak ważne jak prawda.
Jeśli jej nie kochasz i masz tę pewność, jeżeli uważasz, że to nie jest kobieta, z którą chciałbyś spędzić życie i wiesz na pewno, że żadne rozmowy, próbowanie czy czekanie tego nie zmienią, powiedz jej to.
Zranisz ją na pewno. Ale uwierz mi, to może być dla niej początek lepszego życia, rodzącego się w bólu , owszem. Sądzę, że są przesłanki aby twierdzić, że jest ona kobietą kochającą za bardzo, może być uzależniona.
Bądź z nią szczery i uczciwy, delikatny i zachowaj spokój. Nie krzywdź jej złym słowem, obarczaniem winą, zaproponuj pomoc.
Możesz dla niej wiele zrobić nie będąc z nią. I to jest uważam bardzo szlachetne, okazanie szacunku .
Paweło napisał/a:Sumienie cie gryzie więc chcesz je oszukać by to ona zerwała z tobą ale tak się nie da. Może jeszcze będziesz się złościł jak zerwie z tobą to się nazywa toksyczna relacja gdzie ty jesteś tym zatruwającym.
Bzdura do kwadratu.
Takie narzekanie, marazm, wieczne niezadowolenie, szukanie w życiu protezy w postaci drugiej osoby, na której się uwieszasz bo samodzielnie nie potrafisz szczęśliwie egzystować i się spełniać - jest oznaką braku dojrzałości. Czasem dochodzi depresja.
Taka postawa każdego w końcu zaczyna ciągnąć na dno, najbardziej zakochaną osobę zacznie uwierać, męczyć..
Jeżeli w związku nie ma rozmowy, charaktery się " nie zazębiają" w którymś miejscu, relacja zaczyna być kulą u nogi, spowalniać - trzeba coś zrobić.
W życiu też jest tak, że ludzie się odkochują, zaczynają rozumieć, że ich oczekiwania to dwa różne bieguny.
Nic nie jest tak ważne jak prawda.
Jeśli jej nie kochasz i masz tę pewność, jeżeli uważasz, że to nie jest kobieta, z którą chciałbyś spędzić życie i wiesz na pewno, że żadne rozmowy, próbowanie czy czekanie tego nie zmienią, powiedz jej to.
Zranisz ją na pewno. Ale uwierz mi, to może być dla niej początek lepszego życia, rodzącego się w bólu , owszem. Sądzę, że są przesłanki aby twierdzić, że jest ona kobietą kochającą za bardzo, może być uzależniona.
Bądź z nią szczery i uczciwy, delikatny i zachowaj spokój. Nie krzywdź jej złym słowem, obarczaniem winą, zaproponuj pomoc.
Możesz dla niej wiele zrobić nie będąc z nią. I to jest uważam bardzo szlachetne, okazanie szacunku .
Chyba jesteś moją muzą...
Myślę, że muszę do tego dojrzeć jeszcze trochę. Pewnie to thurzostwo pomyślisz...ale mi brakuje tego jednego procenta. Jest jakaś metoda by utwierdzić się w tym czy to miłość czy przywiązanie?
To chyba kwestia Twojej decyzji. Jest pewnie strach przed reakcją.. przed tym co będzie, jeśli za jakiś czas zaczniesz żałować rozstania.
Nikt Ci nie da recepty, musisz to sam w sobie rozważyć. Zrób bilans, taki rzetelny, rozsądny. A potem działaj, tak czy siak musisz coś zrobić, czy zechcesz odejść czy razem z nią budować nowe . Życzę powodzenia i jako kobieta proszę o zachowanie klasy. Dzisiaj bardzo tego brakuje w relacjach damsko-męskich. Powodzenia:))
Betsy80 ja nie jestem nim ja pisałem do niego
Ja myślę, że nie da się nie zranić. W końcu to był związek i łączyło was uczucie. Jeżeli Ci na niej jeszcze zależy to porozmawiaj z nią o swoich obawach, uczuciach i spróbuj zawalczyć. Ona powinna wiedzieć na czym stoi. Być może potrzebujecie przerwy, żeby zatęsknić za sobą. Pozdrawiam
Chyba wiem co jest grane. Poczytalem forum i doszedłem do pewnych wnioskow. Teraz codziennie myślę o tym jak jej powiedzieć o tym...zaraz oszaleje....
Czy to musi być takie trudne?
Co byś nie zrobił, zranisz ją swoją decyzją, więc zadajesz pytanie retoryczne.
...ale bycie z nią tylko dla niej jest bez sensu, bo ona odczuje to, że już nie jest tak jak kiedyś.
Nie tu nie chodzi, że autor ma zrobić tak żeby ona zerwała tylko ma być sobą. Skoro kocha podróżować też ma przestać to robić bo jego dziewczyna tego nie lubi i rani ją wyjeżdżając? Bez sensu. Skoro podjąłeś decyzję zrób to jak najszybciej. Absolutnie nie daj się namówić na "ostatnią szansę". To i tak nie wypali i będzie tylko gorzej. Bądź delikatny, ale stanowczy. Nie mów jej że zostaniecie przyjaciółmi, że to nie jej wina czy coś tylko prosto z mostu, że od jakiegoś czasu biłeś się z myślami, ale jesteś pewny, że uczucie wygasło całkowicie i najzwyczajniej w świecie oboje jesteście nieszczęśliwi. I wiem, że to co napisze pewnie spotka się z krytyką, ale ogranicz kontakt po zerwaniu.... Każdy Twój sms może być dla niej nadzieją, że jednak kochasz czy coś.
No właśnie. ,jak tam. ,odeszles? Jeśli czujesz że chcesz odejść to nie ma już uczucia. Chcesz żyć bez tego. ?
Na dodatek laczy Was wspolne mieszkanie.
Co z tym zrobisz ?
Tak sobie pomyslalam, ze koniec jednego jest poczatkiem drugiego.Jak Bog zamyka drzwi, to otwiera okno.To, ze sie rozstaniecie jest szansa dla niej, ze moze byc kochana ze wzajemnoscia przez kogo innego.
Dlaczego ona tak sie zamyka ? Nie ma znajomych ? Kolezanek Typ samotnicy ?? Jesli tak, to jest to jej wybor i jest jej z tym dobrze.
Wirtam drogich użytkowników. Postaram się opisać wam mój problem.
(...)wiem ze moze mnie kochać ale wiem też że jest poniekąd ode mnie uzależniona. Wiem że jak z nią zerwe zapadnie się pod ziemię na długdługo. A ja czuję że to już czas. Co mi doradzicie?
uzaleznienie jest tym gorsze im dłużej trwa
chciałbyś, żeby ktoś był z Tobą wyłącznie z listości
im dłużej z nia jesteś tym większą jej robisz krzywdę i dłużej będzie dochodziła do siebie - to jedyny skutek jaki osiągasz przeciągając bo:
im dłużej to ciągniesz tym mocniej ją uzależniasz
im dłużej sie litujesz tym bardziej pogarszasz sprawe
gdyby pod każdym z kim sie zerwało załamywała się ziemie musiałbyś niźle się nakombinować, żeby dojśc do sklepu
najgorsze jest to że jestes kolejnym facetem, który nie umie zachować się jak facet
nie mam na myśli to, że masz być okrutny, czy niegrzeczy - ale to że nie umiesz jasno i klarownie powiedzieć jak jest i podjąć decyzji
Na dodatek laczy Was wspolne mieszkanie.
Co z tym zrobisz ?
Tak sobie pomyslalam, ze koniec jednego jest poczatkiem drugiego.Jak Bog zamyka drzwi, to otwiera okno.To, ze sie rozstaniecie jest szansa dla niej, ze moze byc kochana ze wzajemnoscia przez kogo innego.
Dlaczego ona tak sie zamyka ? Nie ma znajomych ? Kolezanek Typ samotnicy ?? Jesli tak, to jest to jej wybor i jest jej z tym dobrze.
Mieszkanie jest strikte jej. Co kupiliśmy razem to pal licho. Nie przywiązuje się do przedmiotów. Tylko z jej pracą sama go nie utrzyma
Może wynajmie i wyjedzie?
Przyjaciół nie ma bo i skąd. Przenieslismy sie z daleka, tam miala tych ze szkoły itp ale oni albo wyjechali albo się rozmyli, w pracy same kobiety po pięćdziesiątce a w "nowym Mieście" tylko praca-dom. Na imprezach raczej się nie pozna. Zresztą chodzilismy razem. Kiedy to było...?
I jak autorze? Co zrobiłeś?