Jak to jest z tymi facetami? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to jest z tymi facetami?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 92 ]

Temat: Jak to jest z tymi facetami?

Jeśli piszę w nieodpowiednim dziale, to z góry przepraszam. Czytam to forum od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz poczułam potrzebę, aby coś napisać.
Kilka miesięcy mój chłopak zostawił mnie dla swojej byłej, która zdradzała go z różnego typu mężczyznami "w krzakach" (dosłownie!).
Kochałam go bardzo i nadal mi przykro, ale ostatnio postanowiłam się obudzić i spotkałam się kilka razy z pewnym chłopakiem. Fajnie nam się rozmawiało, lubiłam spędzać z nim czas. I co? Wczoraj oznajmił mi, że on jednak chce wrócić do swojej byłej. Ich ostatnie rozstanie spowodowane było, a jakże, jej zdradą. Oprócz niego spotykała się w tym samym czasie jeszcze z dwiema innymi osobami. I to nie była jej pierwsza zdrada. I tu pojawia się pytanie z tytułu: jak to jest z tymi facetami? Pociągają ich takie kobiety? Lubią być oszukiwani? Czy może to ze mną jest coś nie tak, że jeśli z kimś jestem, to nie interesują mnie moi byli faceci? Macie jakieś doświadczenia w tym temacie i co o tym sądzicie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Pociągają ich takie kobiety? Lubią być oszukiwani?

Jeśli posiedzisz trochę na Forum, zobaczysz, że to nie kwestia płci.
Są ludzie, którzy z uwagi na pewne doświadczenia wieku szczenięcego (i trochę później), wynoszą pewien (wypaczony/ toksyczny) obraz miłości, która zgodnie z tym ich wzorcem jest wszystkim tylko nie spokojnym, bezpiecznym, szczęśliwym życiem obok drugiej osoby - to kojarzą z "nudną normalnością".

Oni zaś, choć rzadko to przyznają nawet przed sobą, uważają się za jednostki wyjątkowe i nietuzinkowe, a co za tym idzie - nie stworzone do tego by nudzić się z 'maluczkimi', którzy nie potrafią dostarczyć im skrajnych emocji.
A skrajne emocje dostarczą jedynie osoby niezrównoważone i niedojrzałe emocjonalnie, dowartościowujące się krzywdą innych czy też mające uczucia innych w totalnym poważaniu - totalni egoiści, w skrajnych przypadkach - rasowi psychopaci.

Zadaj sobie raczej pytanie czy Ciebie samej czasem nie ciągnie do takich facetów?

3

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Różnych debili w życiu jeszcze spotkasz, tylko podpierając się wypowiedzią powyżej nasuwa się pytanie "czemu gustujesz w kretynach??".

4

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Konopka napisał/a:

Jeśli piszę w nieodpowiednim dziale, to z góry przepraszam. Czytam to forum od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz poczułam potrzebę, aby coś napisać.
Kilka miesięcy mój chłopak zostawił mnie dla swojej byłej, która zdradzała go z różnego typu mężczyznami "w krzakach" (dosłownie!).
Kochałam go bardzo i nadal mi przykro, ale ostatnio postanowiłam się obudzić i spotkałam się kilka razy z pewnym chłopakiem. Fajnie nam się rozmawiało, lubiłam spędzać z nim czas. I co? Wczoraj oznajmił mi, że on jednak chce wrócić do swojej byłej. Ich ostatnie rozstanie spowodowane było, a jakże, jej zdradą. Oprócz niego spotykała się w tym samym czasie jeszcze z dwiema innymi osobami. I to nie była jej pierwsza zdrada. I tu pojawia się pytanie z tytułu: jak to jest z tymi facetami? Pociągają ich takie kobiety? Lubią być oszukiwani? Czy może to ze mną jest coś nie tak, że jeśli z kimś jestem, to nie interesują mnie moi byli faceci? Macie jakieś doświadczenia w tym temacie i co o tym sądzicie?

Bylas pocieszeniem niestety i to jest przykre a on niech spada skoro taki ulotny jest. Faceci sa rozni i nigdy nie wyczujesz co maja w glowie tak samo jak my was.

5

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Elle88, dziękuję za mądrą odpowiedź.

Elle88 napisał/a:

Zadaj sobie raczej pytanie czy Ciebie samej czasem nie ciągnie do takich facetów?

Patrząc na to, co mnie spotkało, być może nieświadomie mam takie skłonności. Przyznaję, że mój chłopak nie należał do najgrzeczniejszych na świecie, ale czułam jego miłość i w życiu nie spodziewałam się, że mnie dla kogoś zostawi, a tym bardziej dla niej, bo rzekomo nienawidził jej za te właśnie zdrady. Nienawidzą jej również jego matka i wszyscy jego przyjaciele, ale za to jaki ma charakter. A on ślepo poszedł za nią nie zważając na to wszystko.

6

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
borussia napisał/a:

Bylas pocieszeniem niestety i to jest przykre a on niech spada skoro taki ulotny jest. Faceci sa rozni i nigdy nie wyczujesz co maja w glowie tak samo jak my was.

Przyszło mi to do głowy, jednak zanim się poznaliśmy, nie był z nią już dwa lata, a moim chłopakiem był kolejne dwa. Więc jakoś długo to pocieszenie trwało.

7

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

bo rzekomo nienawidził jej za te właśnie zdrady.

Nienawiść to zawsze przykrywka dla silny, zranionych - ale wciąż obecnych (!!) uczuć do partnera.
Brak uczuć to neutralność, obojętność, ale nigdy nie nienawiść.

To najniebezpieczniejsza pułapka niepozamykanych rozdziałów u ex.
Uczucia - nieważne pozytywne czy negatywne - o tak dużym natężeniu jak nienawiść, niosą ze sobą potencjał do zmiany "znaku" z plusa na minus i odwrotnie w oka mgnieniu, wystarczy sygnał od tamtej osoby.. i wystarczył, jak się zdążyłaś przekonać.

więc jeśli ktoś twierdzi, że "nienawidzi ex", równie dobrze można to rozumieć jako: "Kocham ex tak bardzo, że do tej pory nie umiem pogodzić sie z naszym rozstaniem..i za to mam tak ogromny żal i ból, że nienawidzę."

8

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Konopka napisał/a:
borussia napisał/a:

Bylas pocieszeniem niestety i to jest przykre a on niech spada skoro taki ulotny jest. Faceci sa rozni i nigdy nie wyczujesz co maja w glowie tak samo jak my was.

Przyszło mi to do głowy, jednak zanim się poznaliśmy, nie był z nią już dwa lata, a moim chłopakiem był kolejne dwa. Więc jakoś długo to pocieszenie trwało.

Hm,ciezko tak powiedziec ale chyba jakis maly kontakt z nia miał ze taki numer odwalil.

9

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Tego typu mężczyźni albo bardzo szybką się angażują (co dla mnie jest dziwne), albo już na początku sygnalizują, że potrzebują więcej czasu - wolą przeboleć Swoją stratę(?) i wejść w związek z czystym sumieniem.
Trudno jest mi powiedzieć dlaczego Oni lgną właśnie do Ciebie, ale być może spowodowane jest to Twoim opiekuńczym i bardzo wyrozumiałym charakterem?
Gdy ktoś został skrzywdzony to może przez jakiś czas przeżywać tzw. "żałobę", a inny wręcz przeciwnie szuka bardzo rodzinnej i czułej osoby, aby wynagrodzić Sobie powstały deficyt - niestety w tym wypadku nie ma miłości, tylko egoistyczna chęć wypełnienia pustki hmm.

10

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Konopka napisał/a:
borussia napisał/a:

Bylas pocieszeniem niestety i to jest przykre a on niech spada skoro taki ulotny jest. Faceci sa rozni i nigdy nie wyczujesz co maja w glowie tak samo jak my was.

Przyszło mi to do głowy, jednak zanim się poznaliśmy, nie był z nią już dwa lata, a moim chłopakiem był kolejne dwa. Więc jakoś długo to pocieszenie trwało.

Ja byłam w identycznej sytuacji. Okazało się, że facet przez 4 lata od rozstania, stale zabiegał o jakiś kontakt z nią, mając po drodze inne przelotne znajomości.
Ja miał cały czas w głowie, próbował, dobijał się - czasem z lepszym, czasem gorszym skutkiem. W jego przypadku nie udało się wrócić, bo ona naprawdę nic do niego nie czuje, ale on i tak "wie swoje" i czeka na nią już 5 rok ..dziś ja mam z niego bekę big_smile

11

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Nienawiść to zawsze przykrywka dla silny, zranionych - ale wciąż obecnych (!!) uczuć do partnera.
Brak uczuć to neutralność, obojętność, ale nigdy nie nienawiść.

To najniebezpieczniejsza pułapka niepozamykanych rozdziałów u ex.
Uczucia - nieważne pozytywne czy negatywne - o tak dużym natężeniu jak nienawiść, niosą ze sobą potencjał do zmiany "znaku" z plusa na minus i odwrotnie w oka mgnieniu, wystarczy sygnał od tamtej osoby.. i wystarczył, jak się zdążyłaś przekonać.

więc jeśli ktoś twierdzi, że "nienawidzi ex", równie dobrze można to rozumieć jako: "Kocham ex tak bardzo, że do tej pory nie umiem pogodzić sie z naszym rozstaniem..i za to mam tak ogromny żal i ból, że nienawidzę."

Może źle się wyraziłam, nie powiedział mi, że jej nienawidzi. Rozmawialiśmy o niej jeden tylko jeden raz i wyraził się o niej w dość wulgarny sposób, z czego właśnie wywnioskowałam tę nienawiść. Nie podejrzewałam nawet, że ona jest w jakikolwiek sposób obecna w jego życiu, a tu taka niespodzianka. Czuję się bardzo oszukana.

12

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

bo rzekomo nienawidził jej za te właśnie zdrady.

Nienawiść to zawsze przykrywka dla silny, zranionych - ale wciąż obecnych (!!) uczuć do partnera.
Brak uczuć to neutralność, obojętność, ale nigdy nie nienawiść.

To najniebezpieczniejsza pułapka niepozamykanych rozdziałów u ex.
Uczucia - nieważne pozytywne czy negatywne - o tak dużym natężeniu jak nienawiść, niosą ze sobą potencjał do zmiany "znaku" z plusa na minus i odwrotnie w oka mgnieniu, wystarczy sygnał od tamtej osoby.. i wystarczył, jak się zdążyłaś przekonać.

więc jeśli ktoś twierdzi, że "nienawidzi ex", równie dobrze można to rozumieć jako: "Kocham ex tak bardzo, że do tej pory nie umiem pogodzić sie z naszym rozstaniem..i za to mam tak ogromny żal i ból, że nienawidzę."

Standardowo zgodzę się z Elle:) Jak to się mówi "obojętność jest gorsza od nienawiści". Tak jak było wspomniane- nienawiść to znak, że dalej żywi się uczucia do byłego partnera. A co do powrotów do byłych nie ma znaczenia czy facet czy kobieta- dużo osób tak postępuje niejednokrotnie potem tego żałując.

13

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Może źle się wyraziłam, nie powiedział mi, że jej nienawidzi. Rozmawialiśmy o niej jeden tylko jeden raz i wyraził się o niej w dość wulgarny sposób, z czego właśnie wywnioskowałam tę nienawiść. Nie podejrzewałam nawet, że ona jest w jakikolwiek sposób obecna w jego życiu, a tu taka niespodzianka. Czuję się bardzo oszukana.

Obelżywe określenia czy nazwanie uczucia wprost - na jedno wychodzi.

U mnie było tak, że w tzw. "przerwie" u nas potrafił po blisko 3 latach (!!) niewidzenia jej, pojechać do niej na łeb na szyję wiele km, bo odpisała coś tam. Ostatecznie  dostał kopa po raz n-ty, bo już trudno zliczyć, tak się szmacił przez te lata i dalej to pewnie robi  big_smile

On już dawno nie ma honoru, godności.. Jestem pewna, że nawet jak z kimś się zwiąże, z rozsądku i w akcie desperacji po 'utraconych nadziejach', to w razie gdyby ona dała znak po wielu latach, postawi na szali obecną partnerkę i zaryzykuje.

Z takimi chorymi ludźmi już tak jest - pamiętają i szanują najbardziej osoby, które nie okazują szacunku i odrzucają ich, bo tak naprawdę na tym głębszym poziomie sami są przekonani, że tylko ci, ktorzy tak ich traktują znają ich tak naprawdę - przez co odczuwają z nimi  "więź" i "bliskość" emocjonalną  (na swój chory sposób).

14

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Nektarynka53 napisał/a:

Tego typu mężczyźni albo bardzo szybką się angażują (co dla mnie jest dziwne), albo już na początku sygnalizują, że potrzebują więcej czasu - wolą przeboleć Swoją stratę(?) i wejść w związek z czystym sumieniem.
Trudno jest mi powiedzieć dlaczego Oni lgną właśnie do Ciebie, ale być może spowodowane jest to Twoim opiekuńczym i bardzo wyrozumiałym charakterem?
Gdy ktoś został skrzywdzony to może przez jakiś czas przeżywać tzw. "żałobę", a inny wręcz przeciwnie szuka bardzo rodzinnej i czułej osoby, aby wynagrodzić Sobie powstały deficyt - niestety w tym wypadku nie ma miłości, tylko egoistyczna chęć wypełnienia pustki hmm.

On nie zaangażował się szybko. Poznałam go rok po ich rozstaniu, a przez następny rok spotykaliśmy się sporadycznie. Wiedziałam, że on nie chce się angażować, dlatego nie naciskałam, nie narzucałam się, choć zauroczona byłam mocno. W końcu po roku przyszedł i powiedział, że chciałby ze mną być. Przez okres trwania naszego związku byłam naprawdę szczęśliwa, myślałam, że on też. Jednak okazało się, że nie do końca. Najśmieszniejsze (a może najsmutniejsze?) jest to, że oni się nawet jeszcze nie widzieli. Ona mieszka za granicą, pierwsza się z nim skontaktowała (niestety nie wiem kiedy) za pomocą facebooka. I on mnie zostawił.

Czy jestem opiekuńcza? Tak, jestem. Ale myślę, że w granicach normy, po prostu dbam o ukochaną osobę. Za to wyrozumiała jestem aż za bardzo i już nieraz się na tym sparzyła. Niestety nie należę do osób, które będą grać, aby zatrzymać przy sobie faceta. Relacji, w której trzeba udawać "zimną sukę", aby było dobrze, według mnie związkiem nazwać nie można.

15

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Ha ha, przeczytaj mojego posta powyżej - dokładnie o tym samym Ci napisałam. Identyko motywacje do wejścia w "związek" z Toba i powód rozstania smile

16

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Z takimi chorymi ludźmi już tak jest - pamiętają i szanują najbardziej osoby, które nie okazują szacunku i odrzucają ich, bo tak naprawdę na tym głębszym poziomie sami są przekonani, że tylko ci, ktorzy tak ich traktują znają ich tak naprawdę - przez co odczuwają z nimi  "więź" i "bliskość" emocjonalną  (na swój chory sposób).

Czy dziwne jest, że nie rozumiem tego toku myślenia?

Nie wybaczyłabym mu nigdy, jednak nie tak łatwo się odkochać, kiedy miało się wspólne plany. Tydzień przed rozstaniem zaczął nawet rozmowę o dziecku. Że już czas hmm

17

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Konopka napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Z takimi chorymi ludźmi już tak jest - pamiętają i szanują najbardziej osoby, które nie okazują szacunku i odrzucają ich, bo tak naprawdę na tym głębszym poziomie sami są przekonani, że tylko ci, ktorzy tak ich traktują znają ich tak naprawdę - przez co odczuwają z nimi  "więź" i "bliskość" emocjonalną  (na swój chory sposób).

Czy dziwne jest, że nie rozumiem tego toku myślenia?

Nie wybaczyłabym mu nigdy, jednak nie tak łatwo się odkochać, kiedy miało się wspólne plany. Tydzień przed rozstaniem zaczął nawet rozmowę o dziecku. Że już czas hmm

Taa.. Dzieko, wspólne zamieszkanie, etc. smile Kitujś bajduś.

To taki ostatni krzyk desperata.. Facet już chciał "przybić pieczątkę" w swojej głowie w temacie byłej, choć nigdy w swoim serduszku wink tego tematu nie zamknął. Stąd obiecywanie gruszek na wierzbie. WSZYSTKO żeby odwrócić uwagę od natrętnych myśli.

A wystarczyła lakoniczna wiadomość na fb..


Trzeba potrafić odczytywać takie sygnały na przyszłość. Najgorsza opcja to bycie z kimś, kto myślami jest w poprzednim związku.

18

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Trzeba potrafić odczytywać takie sygnały na przyszłość. Najgorsza opcja to bycie z kimś, kto myślami jest w poprzednim związku.

Może jestem głupia, ale żadnych sygnałów nie widziałam. Tak jak pisałam, rozmawialiśmy o niej raz, na samym początku.
Ale czasu już nie cofnę, niestety dałam się wkręcić jak dziecko.

19

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Konopka napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Trzeba potrafić odczytywać takie sygnały na przyszłość. Najgorsza opcja to bycie z kimś, kto myślami jest w poprzednim związku.

Może jestem głupia, ale żadnych sygnałów nie widziałam. Tak jak pisałam, rozmawialiśmy o niej raz, na samym początku.
Ale czasu już nie cofnę, niestety dałam się wkręcić jak dziecko.

Gdy za jakiś czas będziesz potrafiła spojrzeć na waszą relację z dystansem, to pojawią się tzw. "flashbacki" z waszej przeszłości: krótkie scenki - jakieś jedno zdanie, określone "słowo", jego zamyślenie, nieobecność w momentach kiedy Ty o czymś mówiłaś.. itp. To będą bardzo drobne rzeczy, takie 'przebłyski'. I poczujesz wtedy jak coś w Tobie (będzie to Intuicja, którą wtedy olałaś wink) powie: "Acha! Już wtedy było coś nie tak.. Myślami był gdzieś daleko."
Przygotuj się na takie "odkrycia".

Ja miałam ich mnóstwo. Z czasem wyostrza się czucie i intuicja może działać swobodnie, więc może pokazać nam więcej, bo już jesteśmy na jej głos otwarci - nie tak jak wtedy gdy za bardzo nam na wyniku zależy.

Nigdy nie ma tak, żeby ktoś kto kocha kogoś innego potrafił być 100% emocjonalnie z nami i nam to okazywać - bezbłędnie wink

20 Ostatnio edytowany przez Konopka (2015-03-17 20:42:23)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:
Konopka napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Trzeba potrafić odczytywać takie sygnały na przyszłość. Najgorsza opcja to bycie z kimś, kto myślami jest w poprzednim związku.

Może jestem głupia, ale żadnych sygnałów nie widziałam. Tak jak pisałam, rozmawialiśmy o niej raz, na samym początku.
Ale czasu już nie cofnę, niestety dałam się wkręcić jak dziecko.

Gdy za jakiś czas będziesz potrafiła spojrzeć na waszą relację z dystansem, to pojawią się tzw. "flashbacki" z waszej przeszłości: krótkie scenki - jakieś jedno zdanie, określone "słowo", jego zamyślenie, nieobecność w momentach kiedy Ty o czymś mówiłaś.. itp. To będą bardzo drobne rzeczy, takie 'przebłyski'. I poczujesz wtedy jak coś w Tobie (będzie to Intuicja, którą wtedy olałaś wink) powie: "Acha! Już wtedy było coś nie tak.. Myślami był gdzieś daleko."
Przygotuj się na takie "odkrycia".

Ja miałam ich mnóstwo. Z czasem wyostrza się czucie i intuicja może działać swobodnie, więc może pokazać nam więcej, bo już jesteśmy na jej głos otwarci - nie tak jak wtedy gdy za bardzo nam na wyniku zależy.

Nigdy nie ma tak, żeby ktoś kto kocha kogoś innego potrafił być 100% emocjonalnie z nami i nam to okazywać - bezbłędnie wink

Przykre to co piszesz, ale zapewne prawdziwe. Szczerze mówiąc, wolałabym, aby żadne wspomnienia już do mnie nie wracały. Ani te dobre, ani złe. Bo na razie jestem na etapie tych dobrych o jest to strasznie dołujące.

assassin napisał/a:

Różnych debili w życiu jeszcze spotkasz, tylko podpierając się wypowiedzią powyżej nasuwa się pytanie "czemu gustujesz w kretynach??".

Na to właśnie pytanie chciałabym poznać odpowiedź.

21

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Konopka napisał/a:

Elle88, dziękuję za mądrą odpowiedź.

Elle88 napisał/a:

Zadaj sobie raczej pytanie czy Ciebie samej czasem nie ciągnie do takich facetów?

Patrząc na to, co mnie spotkało, być może nieświadomie mam takie skłonności. Przyznaję, że mój chłopak nie należał do najgrzeczniejszych na świecie, ale czułam jego miłość i w życiu nie spodziewałam się, że mnie dla kogoś zostawi, a tym bardziej dla niej, bo rzekomo nienawidził jej za te właśnie zdrady. Nienawidzą jej również jego matka i wszyscy jego przyjaciele, ale za to jaki ma charakter. A on ślepo poszedł za nią nie zważając na to wszystko.

I tu sie mylisz. Tzn. pelna zgoda z tym co pisze Elle i "wyszukiwaniem" pewnych typow osob ale zobacz co sama napisalas:

"ale czułam jego miłość"

Skoro odszedl to nie byla milosc. I co teraz?

Teraz masz doswiadczenie, co nie bylo miloscia. Mimo to nadal tkwisz w punkcie wyjscia bo tego nie widzisz. To co bowiem nazywasz miloscia bylo prawdopodobnie powierzchownoscia, pewnymi gestami, slowami, zachowaniem, ktorych nawet mozna sie wyuczyc. Poki tego sama nie zrozumiesz tego typu doswiadczenia moga sie powtarzac.

22

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

no.. dobre z tym "czułam jego miłość" wink umknęło mi to.

Gość, o którym pisałam, w trakcie oczekiwania na znak od swojej ukochanej, co mu rogi waliła od zawsze - potrafił wiązać się w międzyczasie z innymi kobietami i był dla nich - do rany przyłóż, potrafił nawet namówić na przeprowadzkę do innego miasta czy wspólne mieszkanie delikwentkę, a potem poleciał w ciemno do tamtej, obecną porzucając bez słowa wyjaśnienia smile

Co "najlepsze", nigdy nie miał cienia wyrzutów sumienia w stosunku do tych, co oszukiwał, bo uważał, że skoro on nie ma tego czego chce - czytaj: tej od rogów, to on tez ma święte prawo w czasie oczekiwania jakoś sobie czas urozmaicać. Przy czym kompletnie nieistotne było dla niego czy urozmaica go sobie kosztem czyichś uczuć czy gra w badmingtona np. wink

23

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Konopka napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Z takimi chorymi ludźmi już tak jest - pamiętają i szanują najbardziej osoby, które nie okazują szacunku i odrzucają ich, bo tak naprawdę na tym głębszym poziomie sami są przekonani, że tylko ci, ktorzy tak ich traktują znają ich tak naprawdę - przez co odczuwają z nimi  "więź" i "bliskość" emocjonalną  (na swój chory sposób).

Czy dziwne jest, że nie rozumiem tego toku myślenia?

Nie wybaczyłabym mu nigdy, jednak nie tak łatwo się odkochać, kiedy miało się wspólne plany. Tydzień przed rozstaniem zaczął nawet rozmowę o dziecku. Że już czas hmm

Wiesz co,takie bajki teraz ludzie sobie nawzajem opowiadaja ze za kazde niedopelniona obietnice powinna sie odcinac jezyki a tydzien pozniej czy nawet dzien pozniej jestemy sobie obcymi ludzmi.Slowo Kocham Cie juz dawno stalo sie zwyklym ''dzien dobry'' i to jest najgorsze.Teraz wiekszosc nie liczy sie z tym ze dla drugiej osoby bylismy wszystkim,mysla o sobie i tyle.Egoizm straszny sie wdarl w ich zycie i gonimy za ksieciem czy za ksiezniczka a to jest juz chore.

24

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Bo ludzie boją się coś poczuć, boją się zaangażować, bo dla nich to oznacza utratę kontroli nad sobą i nad zdarzeniami, brak możliwości 'sterowania' drugą osobą.
Dlatego wola wdawać się w "miłostki" , które z definicji nie są zagrożeniem, ale też nie dają żadnego rozwoju, nie otwierają i nie uszlachetniają nas tak jak Miłość. Tyle, że żeby móc utrzymać to ostatnie, trzeba zaryzykować, trzeba wejść w relację, przekroczyć swoją granicę komfortu.

Przeciwieństwem Miłości jest zawsze strach. Tam gdzie jest strach jest blokada, "kaganiec" na swobodny przepływ uczuć. Ale zapominamy, że taki kaganiec chroni nie tylko przed naszym zaangażowaniem, ale też przed dopływem i odbieraniem Miłości od bliskiej osoby.
To trochę taki 'mordowanie' Miłości w zarodku. Autosabotaż.

25

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Bo ludzie boją się coś poczuć, boją się zaangażować, bo dla nich to oznacza utratę kontroli nad sobą i nad zdarzeniami, brak możliwości 'sterowania' drugą osobą.
Dlatego wola wdawać się w "miłostki" , które z definicji nie są zagrożeniem, ale też nie dają żadnego rozwoju, nie otwierają i nie uszlachetniają nas tak jak Miłość. Tyle, że żeby móc utrzymać to ostatnie, trzeba zaryzykować, trzeba wejść w relację, przekroczyć swoją granicę komfortu.

Przeciwieństwem Miłości jest zawsze strach. Tam gdzie jest strach jest blokada, "kaganiec" na swobodny przepływ uczuć. Ale zapominamy, że taki kaganiec chroni nie tylko przed naszym zaangażowaniem, ale też przed dopływem i odbieraniem Miłości od bliskiej osoby.
To trochę taki 'mordowanie' Miłości w zarodku. Autosabotaż.

''Bo ludzie boją się coś poczuć, boją się zaangażować, bo dla nich to oznacza utratę kontroli nad sobą i nad zdarzeniami, brak możliwości 'sterowania' drugą osobą.''
A to juz jest jak dla mnie paranoja.

26 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-18 14:01:29)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
borussia napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Bo ludzie boją się coś poczuć, boją się zaangażować, bo dla nich to oznacza utratę kontroli nad sobą i nad zdarzeniami, brak możliwości 'sterowania' drugą osobą.
Dlatego wola wdawać się w "miłostki" , które z definicji nie są zagrożeniem, ale też nie dają żadnego rozwoju, nie otwierają i nie uszlachetniają nas tak jak Miłość. Tyle, że żeby móc utrzymać to ostatnie, trzeba zaryzykować, trzeba wejść w relację, przekroczyć swoją granicę komfortu.

Przeciwieństwem Miłości jest zawsze strach. Tam gdzie jest strach jest blokada, "kaganiec" na swobodny przepływ uczuć. Ale zapominamy, że taki kaganiec chroni nie tylko przed naszym zaangażowaniem, ale też przed dopływem i odbieraniem Miłości od bliskiej osoby.
To trochę taki 'mordowanie' Miłości w zarodku. Autosabotaż.

''Bo ludzie boją się coś poczuć, boją się zaangażować, bo dla nich to oznacza utratę kontroli nad sobą i nad zdarzeniami, brak możliwości 'sterowania' drugą osobą.''
A to juz jest jak dla mnie paranoja.

Bo to jest PARANOJA.
Z jednej strony intuicyjnie dążymy do nieskrępowanego odczuwania miłości a z drugiej nakładamy sobie przytoczony przez Elle kaganiec, który nam to uniemożliwia.

27

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Przyszłość napisał/a:
borussia napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Bo ludzie boją się coś poczuć, boją się zaangażować, bo dla nich to oznacza utratę kontroli nad sobą i nad zdarzeniami, brak możliwości 'sterowania' drugą osobą.
Dlatego wola wdawać się w "miłostki" , które z definicji nie są zagrożeniem, ale też nie dają żadnego rozwoju, nie otwierają i nie uszlachetniają nas tak jak Miłość. Tyle, że żeby móc utrzymać to ostatnie, trzeba zaryzykować, trzeba wejść w relację, przekroczyć swoją granicę komfortu.

Przeciwieństwem Miłości jest zawsze strach. Tam gdzie jest strach jest blokada, "kaganiec" na swobodny przepływ uczuć. Ale zapominamy, że taki kaganiec chroni nie tylko przed naszym zaangażowaniem, ale też przed dopływem i odbieraniem Miłości od bliskiej osoby.
To trochę taki 'mordowanie' Miłości w zarodku. Autosabotaż.

''Bo ludzie boją się coś poczuć, boją się zaangażować, bo dla nich to oznacza utratę kontroli nad sobą i nad zdarzeniami, brak możliwości 'sterowania' drugą osobą.''
A to juz jest jak dla mnie paranoja.

Bo to jest PARANOJA.
Z jednej strony intuicyjnie dążymy do nieskrępowanego odczuwania miłości a z drugiej nakładamy sobie przytoczony przez Elle kaganiec, który nam to uniemożliwia.

Pytanie zycia,jak wejsc w zwiazek ponownie,nieangazujac sie bo zaraz bajka sie skonczy.Jak dla mnie chora opcja i niewykonalna.

28

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Nie da się wejść w związek nie angażując się. Chyba, że pseudo- związek, gdzie tylko 1 osoba jest zaangażowana i się na niej żeruje.
Czyli coś, o czym jest 3/4 wątków na Forum.

Wbrew pozorom, mając samemu czyste intencje względem SIEBIE przede wszystkim, czyli oczekując dla siebie tego co najlepsze od potencjalnego partnera, nie kopie się już samemu pod sobą dołków i rezygnuje z relacji przy pierwszych sygnałach, że ktoś nie traktuje nas poważnie i z szacunkiem.
Gdzie wcześniej, mając nieoczyszczone intencje (programy w podświadomości) weszło by się w to jak w masło, pod hasełkiem: "Trzeba dać jej/jemu szansę..". 
Czystość intencji daje gwarancję, że nie ma się ukrytego celu w sabotowaniu swojego szczęścia i wchodzeniu w krzywdzące relacje. Nie pociągają już.

29

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Nie da się wejść w związek nie angażując się. Chyba, że pseudo- związek, gdzie tylko 1 osoba jest zaangażowana i się na niej żeruje.
Czyli coś, o czym jest 3/4 wątków na Forum.

Wbrew pozorom, mając samemu czyste intencje względem SIEBIE przede wszystkim, czyli oczekując dla siebie tego co najlepsze od potencjalnego partnera, nie kopie się już samemu pod sobą dołków i rezygnuje z relacji przy pierwszych sygnałach, że ktoś nie traktuje nas poważnie i z szacunkiem.
Gdzie wcześniej, mając nieoczyszczone intencje (programy w podświadomości) weszło by się w to jak w masło, pod hasełkiem: "Trzeba dać jej/jemu szansę..". 
Czystość intencji daje gwarancję, że nie ma się ukrytego celu w sabotowaniu swojego szczęścia i wchodzeniu w krzywdzące relacje. Nie pociągają już.

I znowu jesteśmy przy uważności, przy świadomym oglądaniu własnych uczuć przez rozum i ich akceptacji, zamiast wypierania "niechcianych" odczuć smile
Tylko tyle i aż tyle.
smile smile

30 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-18 14:25:55)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Przyszłość, niestety sam rozum wystarczy tylko by zobaczyć, co kryje podświadomość, ale nie by przeprogramować to.
Inaczej nie powstałaby większość wątków, bo zauważ, że 90% tych ludzi na poziomie logiki dobrze rozumie, co się dzieje, ale poziom emocji nimi steruje (emocje = podświadomość).
A nawet ci, którzy przychodzą tu kompletnie nieświadomi w czym przyszło im uczestniczyć, dość szybko zaczynają kumać, ale na poziomie rozumu właśnie i ..na tym zmiany się kończą, bo rozum może coś zobaczyć, przekalkulować co bardziej opłacalne, itp. ale podświadomość ma w nosie kalkulacje z poziomu dobra i zła, liczy się tylko Program wink

31

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Przyszłość, niestety sam rozum wystarczy tylko by zobaczyć, co kryje podświadomość, ale nie by przeprogramować to.
Inaczej nie powstałaby większość wątków, bo zauważ, że 90% tych ludzi na poziomie logiki dobrze rozumie, co się dzieje, ale poziom emocji nimi steruje (emocje = podświadomość).
A nawet ci, którzy przychodzą tu kompletnie nieświadomi w czym przyszło im uczestniczyć, dość szybko zaczynają kumać, ale na poziomie rozumu właśnie i ..na tym zmiany się kończą, bo rozum może coś zobaczyć, przekalkulować co bardziej opłacalne, itp. ale podświadomość ma w nosie kalkulacje z poziomu dobra i zła, liczy się tylko Program wink

Zgadzam sie z Toba a co do mnie to nie mam zamiaru zmieniac swojej osobowosci bo cos tam sie stalo i teraz mam cierpiec i ktos ma cierpiec.Co do tego programu to tez sie zgodze bo moja ex zawsze wszystko widziala w czarnych kolorach patrzac w przyszllosc,ze to nie wyjdzie czy to sie nie uda choc ja zawsze zapewnialem ze wszystko bedzie dobrze i sie ulozy a ona i tak swoje czyli tak jak piszesz,ze u niej zadzialal program big_smile

32

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

U ciebie też zadziałał, skoro wybrałeś dla siebie kobietę, którą musiałeś stale upewniać o tym, że warto iść do przodu, pocieszać, przekonywać o tym, że będzie dobrze. Program misjonarza. Poczytaj o tym.

33

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

U ciebie też zadziałał, skoro wybrałeś dla siebie kobietę, którą musiałeś stale upewniać o tym, że warto iść do przodu, pocieszać, przekonywać o tym, że będzie dobrze. Program misjonarza. Poczytaj o tym.

Wow tego nie wiedzialem,myslalem ze na tym polegal zwiazek by pocieszyc gdy drugie czuje smutek smile
Jednak cale nasze zycie to jeden wielki program big_smile

34

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Naiwny jesteś jeszcze, skoro wierzysz, że jesteś wolny od wszystkich programów.
Tylko byłbyś w zupełnie innym miejscu teraz wink

35

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Naiwny jesteś jeszcze, skoro wierzysz, że jesteś wolny od wszystkich programów.
Tylko byłbyś w zupełnie innym miejscu teraz wink

Poweim Ci tak,ze moze jestem naiwny bo wierze w milosc ale nie bede sie programowal w jakies Matrixy bo nie bede wtedy soba wink

36 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-18 14:38:27)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Przyszłość, niestety sam rozum wystarczy tylko by zobaczyć, co kryje podświadomość, ale nie by przeprogramować to.
Inaczej nie powstałaby większość wątków, bo zauważ, że 90% tych ludzi na poziomie logiki dobrze rozumie, co się dzieje, ale poziom emocji nimi steruje (emocje = podświadomość).
A nawet ci, którzy przychodzą tu kompletnie nieświadomi w czym przyszło im uczestniczyć, dość szybko zaczynają kumać, ale na poziomie rozumu właśnie i ..na tym zmiany się kończą, bo rozum może coś zobaczyć, przekalkulować co bardziej opłacalne, itp. ale podświadomość ma w nosie kalkulacje z poziomu dobra i zła, liczy się tylko Program wink

Zgoda,
Jednak przeprogramowanie to kolejny krok dla kogoś, kto przygląda się sobie, bo równowaga pomiędzy uczuciami a rozumem zależy od stopnia osiągniętego poznania siebie. Bo jeśli ktoś zastanawia się nad sobą i nad kierunkiem, w jakim zmierza, to zaczyna kreować otoczenie emocjonalne, w którym chce przebywać. Tylko znając siebie słabo z łatwością ulegamy emocjom i uczuciom odsuwając na bok rozum. Tylko zupełnie nie spoglądając wgłąb siebie, wolimy ograniczać się do tego, aby czuć się "dobrze" i nie dbać o odpowiednie warunki ku temu.

37

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Przyszłość napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Przyszłość, niestety sam rozum wystarczy tylko by zobaczyć, co kryje podświadomość, ale nie by przeprogramować to.
Inaczej nie powstałaby większość wątków, bo zauważ, że 90% tych ludzi na poziomie logiki dobrze rozumie, co się dzieje, ale poziom emocji nimi steruje (emocje = podświadomość).
A nawet ci, którzy przychodzą tu kompletnie nieświadomi w czym przyszło im uczestniczyć, dość szybko zaczynają kumać, ale na poziomie rozumu właśnie i ..na tym zmiany się kończą, bo rozum może coś zobaczyć, przekalkulować co bardziej opłacalne, itp. ale podświadomość ma w nosie kalkulacje z poziomu dobra i zła, liczy się tylko Program wink

Zgoda,
Jednak przeprogramowanie to kolejny krok dla kogoś, kto przygląda się sobie, bo równowaga pomiędzy uczuciami a rozumem zależy od stopnia osiągniętego poznania siebie. Bo keśli ktoś zastanawia się nad sobą i nad kierunkiem, w jakim zmierzama, to zaczyna kreować otoczenie emocjonalne, w którym chce przebywać. Tylko znając siebie słabo z łatwością ulegamy emocjom i uczuciom odsuwając na bok rozum. Tylko zupełnie nie spoglądając wgłąb siebie, wolimy ograniczać się do tego, aby czuć się "dobrze" i nie dbać o odpowiednie warunki ku temu.

''Tylko znając siebie słabo z łatwością ulegamy emocjom i uczuciom odsuwając na bok rozum. Tylko zupełnie nie spoglądając wgłąb siebie, wolimy ograniczać się do tego, aby czuć się "dobrze" i nie dbać o odpowiednie warunki ku temu.'' 
O to mi chodzilo wink

38 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-18 14:46:28)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Poweim Ci tak,ze moze jestem naiwny bo wierze w milosc ale nie bede sie programowal w jakies Matrixy bo nie bede wtedy soba wink

sorry, ale bełkoczesz bez pojęcia jakieś hasełka o "byciu sobą", a ani nic z tego dla ciebie do tej pory nie wynikneło pozytywnego, ani niespecjalnie wiesz na czym bycie sobą naprawde polega. Alkoholik czy narkoman tez jest sobą - to mniej więcej ta sama logika i brak zrozumienia.
bez odbioru, bo szkoda czasu naprawdę , o innych sprawach mówimy, ty rozumiesz co drugie zdanie wink

Jednak przeprogramowanie to kolejny krok dla kogoś, kto przygląda się sobie, bo równowaga pomiędzy uczuciami a rozumem zależy od stopnia osiągniętego poznania siebie. Bo jeśli ktoś zastanawia się nad sobą i nad kierunkiem, w jakim zmierza, to zaczyna kreować otoczenie emocjonalne, w którym chce przebywać. Tylko znając siebie słabo z łatwością ulegamy emocjom i uczuciom odsuwając na bok rozum. Tylko zupełnie nie spoglądając wgłąb siebie, wolimy ograniczać się do tego, aby czuć się "dobrze" i nie dbać o odpowiednie warunki ku temu.

Tak, tylko nie wiem, dlaczego unikasz nazywania tych zmian "szyftami" w podświadomości, o których ja piszę smile
Jeśli spoglądasz w głąb siebie, to chyba zgodzisz się ze mną, że nie robisz tego przez rozum? wink Rozum ma zupełnie inne funkcje niż abstrakcyjne myślenie.
Od abstrakcji jest zawsze Intuicja i emocje. Rozum dopiero pod ich wpływem racjonalizuje lub szuka argumentów za lub przeciw jakiejś tezie. Sam dla siebie nie jest nigdy inspiracją.

39

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Poweim Ci tak,ze moze jestem naiwny bo wierze w milosc ale nie bede sie programowal w jakies Matrixy bo nie bede wtedy soba wink

sorry, ale bełkoczesz bez pojęcia jakieś hasełka o "byciu sobą", a ani nic z tego dla ciebie do tej pory nie wynikneło pozytywnego, ani niespecjalnie wiesz na czym bycie sobą naprawde polega wink
bez odbioru

Nie wiem o co ci chodzi bo chcialem normalnie pogadac a troche mnie z blotem zmieszalas w sumie za nic.Nie jestem glupim malolatem ktory mysli penisem za jakiego chyba mnie uwazasz.Sorki za pytanie wogole.

40

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
borussia napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Poweim Ci tak,ze moze jestem naiwny bo wierze w milosc ale nie bede sie programowal w jakies Matrixy bo nie bede wtedy soba wink

sorry, ale bełkoczesz bez pojęcia jakieś hasełka o "byciu sobą", a ani nic z tego dla ciebie do tej pory nie wynikneło pozytywnego, ani niespecjalnie wiesz na czym bycie sobą naprawde polega wink
bez odbioru

Nie wiem o co ci chodzi bo chcialem normalnie pogadac a troche mnie z blotem zmieszalas w sumie za nic.Nie jestem glupim malolatem ktory mysli penisem za jakiego chyba mnie uwazasz.Sorki za pytanie wogole.

Nie uważam cię za małolata, który myśli penisem. Po prostu za mało jesteś świadomy pewnych rzeczy, żebyśmy mogli na jednym poziomie pogadać - w sensie zrozumieć się wink Ja pisze o jednym, ty wyciągasz z tego coś zupełnie innego.
dlatego to nie ma sensu, ale to nic osobistego tak naprawdę.

41

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:
borussia napisał/a:
Elle88 napisał/a:

sorry, ale bełkoczesz bez pojęcia jakieś hasełka o "byciu sobą", a ani nic z tego dla ciebie do tej pory nie wynikneło pozytywnego, ani niespecjalnie wiesz na czym bycie sobą naprawde polega wink
bez odbioru

Nie wiem o co ci chodzi bo chcialem normalnie pogadac a troche mnie z blotem zmieszalas w sumie za nic.Nie jestem glupim malolatem ktory mysli penisem za jakiego chyba mnie uwazasz.Sorki za pytanie wogole.

Nie uważam cię za małolata, który myśli penisem. Po prostu za mało jesteś świadomy pewnych rzeczy, żebyśmy mogli na jednym poziomie pogadać - w sensie zrozumieć się wink Ja pisze o jednym, ty wyciągasz z tego coś zupełnie innego.
dlatego to nie ma sensu, ale to nic osobistego tak naprawdę.

Rozumiem Cie.

42 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-18 15:04:17)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Tak, tylko nie wiem, dlaczego unikasz nazywania tych zmian "szyftami" w podświadomości, o których ja piszę
Jeśli spoglądasz w głąb siebie, to chyba zgodzisz się ze mną, że nie robisz tego przez rozum?  Rozum ma zupełnie inne funkcje niż abstrakcyjne myślenie.
Od abstrakcji jest zawsze Intuicja i emocje. Rozum dopiero pod ich wpływem racjonalizuje lub szuka argumentów za lub przeciw jakiejś tezie. Sam dla siebie nie jest nigdy inspiracją.

Elle,
Ja chyba inaczej na TO patrzę. Przynajmniej na razie smile
Ty ustawiłaś sobie "obserwatora, którego nie ma" a ja dopiero "go"sobie tworzę. Idę w tym celu kilkoma ścieżkami jednocześnie.
Ale wcale nie eliminuję rozumu, bo niczego w tej chwili nie eliminuję. Szepty intuicji natomiast odbieram właśnie jako dysonans pomiędzy uczuciami/emocjami i rozumem, który "filtruje" obrazy, które docierają do mózgu.

EDIT: sorki za błędy - piszę z telefonu.

43

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Spoko, docieraj swoimi drogami, ja tylko mówię jak to z mojej perspektywy wygląda, a jest dziś spójna. wink

Jedna rzecz: Dysonans, o którym wspominasz, wywołuje nie Intuicja, tylko Programy w podświadomości, kiedy napotyka ona na pierwsze 'znaki zapytania' i przeszkody w ich realizacji. Wtedy toczy się przysłowiowa walka emocji/serca (podświadomości)  z rozumem (częścią świadomą). Rozum chce tak żeby nam był wg pewnych 'ludzkich' norm wink dobrze i zdrowo, a podświadomość forsuje żeby szło zgodnie ze 'scenariuszem' wrytym na naszym twardym dysku.
Intuicja zawsze podpowiada najlepsze rozwiązania, problem w tym, kiedy stoją w kolizji z podświadomością, a prawie zawsze stoją, dopóki się jej nie oczyści.

44

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Elle, jak definiujesz intuicję?

45 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-18 15:32:28)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Intuicja - najprościej mówiąc, to jest czysty przekaz ze Źródła (Nadświadomości). Jest to bardzo subtelny "głos", tak jak wszystkie wysokie wibracje- im wyższe, tym na subtelniejszych ("czyściejszych") częstotliwościach operują. To oznacza, że człowiek by móc je w miarę wyraźnie odebrać sam musi wysubtelnieć na tyle, lub tylko czasowo wejść w rezonans z falami mózgu na jakich ma dostęp do Intuicji (do Źródła). Zazwyczaj są to fale Theta. Najbliższe temu stanowi są stany około i medytacyjne (nie mylić z hipnozą).
Ale są to też zwykłe momenty w ciągu dnia, kiedy mózg na chwilę "zwalnia" galopadę myśli i tworzy się 'przestrzeń', która jest otwarta na subtelne przekazy - kiedy podświadomość jest na chwilę "uśpiona", traci czujność wink

Doświadczyłaś kiedyś tzw. 'przebłysków świadomości'? Na pewno doświadczyłaś smile
To tzw. "efekt ACHA!", kiedy wszystko staje się jasne i nie ma się co do prawdziwości postrzegania jakiejś kwestii żadnych wątpliwości.
Intuicja oznacza WIEM. A wiedzieć coś, to zupełnie co innego niż czuć lub domniemywać.

To moment, kiedy byłaś podłączona do Źródła. Takiej wiedzy nie da się z niczym innym pomylić. Jest jak uderzenie pioruna, tylko subtelniejsze w odbiorze wink

46

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Elle, fascynujesz mnie smile
Rozumiem to wszystko, co piszesz, to tworzy spójną całość.
Ale ja tego nie "czuję" i nie "wiem".
Tak najkrócej to na dzisiaj dla mnie w "czuciu" jest zapisana prawda o nas, która zmienia się w "wiem", gdy zgodzi się z rozumem "oczyszczonym" z błędnych programów, z EGO na czele.

47

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Intuicja - najprościej mówiąc, to jest czysty przekaz ze Źródła (Nadświadomości). Jest to bardzo subtelny "głos", tak jak wszystkie wysokie wibracje- im wyższe, tym na subtelniejszych ("czyściejszych") częstotliwościach operują. To oznacza, że człowiek by móc je w miarę wyraźnie odebrać sam musi wysubtelnieć na tyle, lub tylko czasowo wejść w rezonans z falami mózgu na jakich ma dostęp do Intuicji (do Źródła). Zazwyczaj są to fale Theta. Najbliższe temu stanowi są stany około i medytacyjne (nie mylić z hipnozą).
Ale są to też zwykłe momenty w ciągu dnia, kiedy mózg na chwilę "zwalnia" galopadę myśli i tworzy się 'przestrzeń', która jest otwarta na subtelne przekazy - kiedy podświadomość jest na chwilę "uśpiona", traci czujność wink

Doświadczyłaś kiedyś tzw. 'przebłysków świadomości'? Na pewno doświadczyłaś smile
To tzw. "efekt ACHA!", kiedy wszystko staje się jasne i nie ma się co do prawdziwości postrzegania jakiejś kwestii żadnych wątpliwości.
Intuicja oznacza WIEM. A wiedzieć coś, to zupełnie co innego niż czuć lub domniemywać.

To moment, kiedy byłaś podłączona do Źródła. Takiej wiedzy nie da się z niczym innym pomylić. Jest jak uderzenie pioruna, tylko subtelniejsze w odbiorze wink

Ciekawe, ciekawe co piszesz. Tylko jak wytłumaczysz fakt, ze np. dla mnie intuicja to "przebłyski serca" a nie "przebłyski swiadomosci"? Rezultat i uzyskane w ten sposób informacje sa takie same.

48

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Tak najkrócej to na dzisiaj dla mnie w "czuciu" jest zapisana prawda o nas, która zmienia się w "wiem", gdy zgodzi się z rozumem "oczyszczonym" z błędnych programów, z EGO na czele.

To mniej więcej to samo, o co mi chodziło wink
Na tej samej zasadzie działa prawo kreacji: gdy podświadomość, świadomy umysł i nadświadomość (Intuicja) współpracują, a nie "walczą" ze sobą.]


Tylko jak wytłumaczysz fakt, ze np. dla mnie intuicja to "przebłyski serca" a nie "przebłyski swiadomosci"?

Kwestia idywidualnych określeń wink Sens ten sam.

49 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-19 18:22:39)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Można oczywiście podchodzić do tego zupełnie racjonalnie i efekt jak sądzę będzie ten sam.

Przykładowo można przyjrzeć się temu, że ludzie uczą się w oparciu o kilka podsystemów w mózgu z których tylko jeden /na 5 :-) /  uczy się w sposób, który subiektywnie i świadomie rejestrujemy w trakcie działania.

Jest więc 5 takich podststemów:

1) Związany ze strukturami zwanymi hipokampami i współpracującymi z mimi częściami wzgórza, przyśrodkowej kory skroniowej, sklepienia, ciał suteczkowatych, szlaku suteczkowo-wzgórzowego.

Ten podsystem obsługuje:
a)Pamięć epizodyczną w zakresie nabywania i późniejszego wydobycia informacji

-uszkodzenie - np. przy niedotlenieniu czy długim zatrzymaniu krążenia daje wieloletnią amnezję wsteczną od momentu uszkodzenia mózgu w tył, oraz niemożność nauczenia się nowych informacji(amnezję następczą).

Np.: człowiek nie będzie pamiętał, że jest żonaty jeśli niepamięć ma -8 lat a ożenił -4 lata temu. Jeśli amnezja następcza jest pełna, przy każdym spotkaniu musisz mu się przedstawiać od nowa i wyjaśniać cel wizyty. Nie będzie pamiętał że sprzedał mieszkanie po śmierci rodziców i będzie próbował tą "zaległą" sprawę załątwić (jeśli pamięć "urwała" mu się przed sprzedażą.). Jeśli po wypadku zmieni adres, będzie wracał na stary.

b)Pamięć semantyczną (usystematyzowaną wiedzę ogólną i zasób słownictwa) w zakresie nabywania.
Po uszkodzeniu nie nauczymy się treści żadnej nowej książki, ale przeczytane przed uszkodzeniem będziemy pamiętać - zasoby wiedzy tego rodzaju można naruszyć tylko uszkadzając "nośnik" czyli kojarzeniową kore skroniową (głównie tą).

TEN SYSTEM UCZENIA DZIAŁA ŚWIADOMIE. Raczej nie kojarzymy efektów uczenia w tym systemie z intuicją. Chyba, że po jakimś czasie zapomnimy epizodyczny ślad przyswajania wiedzy (instruktora mówiącego nam rzeczy które zapamiętaliśmy) ale wciąż przechowujemy ślad pamięciowy związany z tą wiedzą (np. przy zmianie pasa z lewego na prawy, pierwszeństwo mają pojazdy z prawej).
Jednak, nawet wtedy zwykle mamy "metapamięć" , czyli wiedzę o tym że "powinniśmy to wiedzieć".

2)Związany z ciałem migdałowatym.
Ta starsza filogenetycznie struktura umie głównie zapamiętywać emocje - niezwykle trudna do uszkodzenia - przetrwa zatrzymanie krążenia i niedotlenienie, najchętniej pamięta "ilość" emocji negatywnej/zagrażającej kojarzącej się z bieżącymi bodźcami jeśli spotkano je wcześniej. Nawet pacjent z uszkodzeniem (1) - hipokampów może dzięki temu uczyć się unikać osób zagrażających - takich, które dały mu popalić (tyle że nie będzie wiedział dlaczego ich unika). Pacjent w śpiączce i bez świadomości będzie pamiętał ból jaki przeszedł, i będzie miał obiawy stressu pourazowego ale nie będzie pamiętał dlaczego.

Dzięki temu możemy się w pewnym zakresie nauczyć unikania osób budzących wcześniej silne uczucia awersyjne, unikać pokarmów, zapachów kojarzących się z zagrożeniem. Nie wiemy JAK się tego uczymy ale "coś nam mówi" aby unikać - "INTUICJA" ;-)

Uszkodzenie tego systemu (b. rzadko opisywane) daje bezkrytyczne zaufanie do ludzi, brak uczenia się awersyjnego i łatwośc chodzenia po gzymsach balkonów. :-)

3)Związany z układem pozapiramidowym - skorupa, gałka blada, jądro ogoniaste - tworzy to obwody z korą czołową.

Ten podsystem odpowiada za "automatyzmy" działania. Olbrzymia część naszej aktywności ruchowej i poznawczej jest zautomatyzowana tak, aby nie obciążać świadomości. Mogę wypić kubek herbaty i nie zauważyć kiedy jestem zajęty czymś innym. Włączę światło do łazienki nie wiedząc że to robię.

Ten podsystem odpowiada za dwa typy uczenia się:

a) Uczenie się proceduralne np. jazda na rowerze - pacjenta z uszkodzeniem (1) można tego nauczyć, ale świadomie będzie twierdził, że (jak wcześniej) tego nie umie. Posadzony na rowerze pojedzie i zdziwi się że się to udało. W tym sensie, człowiek, który uczy się wielu procedur CAŁKIEM NIEŚWIADOMIE - działając  i często nawet nie wie, że je wykonuje - bo działają dopóki nie zwróci się na nie uwagi co jest równoznaczne z wyłączeniem "automatyki" i przejścia na sterowanie "ręczne" - czytaj: z użyciem świadomości. Wtedy też układ pozapiramidowy wyłącza się, a włącza się kora. Tak np. parkinsonik (mają uszkodzony ten układ) dopóki patrzy na kartkę w ręce, jest jej świadom i z niej czyta - nie trzęsie ręką. Gdy jednak zapomni o kartce i będzie trzymał ja "bezwiednie" ujawni natychmiast drżenia, jakże częste w tej chorobie. Po prostu przełączy się ze świadomie działającej (nieuszkodzonej) kory na "automatykę" (tu: uszkodzonego) układu pozapiramidowego co ujawni objawy.

W konsekwencji umiemy i robimy wiele rzeczy nie zdając sobie z tego sprawy - działamy jakby INTUICYJNIE ;-)

b)uczenie probabilistyczne - jeśli stary góral wyjdzie przed bacówkę, to dzięki temu jak bardzo bolą go kości, czy mu wysycha w nosie, czy jest mu zimno i czy jest słońce itp. - będzie w stanie przewidzieć pogodę - oczywiście żartuję - ale chodzi o sytuację w której na podstawie wielu informacji (z których żadna nie jest PEWNYM wskaźnikiem pogody i niepogody) umieć sobie to wszystko "uśrednić" i podjąć decyzję.
Inna sytuacja - "wyczuwamy" kiedy możemy przyśpieszyć i ominąć samochód na poboczu, a kiedy musimy zahamować i poczekać na samochód z przeciwka. Uśredniamy tu nieświadomie mnóstwo danych - o przypuszczalnej prędkości samochodu z przeciwka, o "tonie" gry naszego silnika, o zmagazynowanej w pojeździe energii kinetycznej, o jego znanych właściwościach przyśpieszania/hamowania, o odległości naszego i "przeciwnego" samochodu od parkującego "zawalidrogi" itp.
Oczywiście - takie czynności wykonujemy NIEŚWIADOMIE BEZ PRZERWY - jak się zastanowicie nawet teraz i podejmujemy decyzje.... INTUICYJNIE ;-)

4)System reprezentacji percepcyjnych. Mamy trzy główne odbiorcze zmysły (wzrok, dotyk, słuch) - skupmy się na nich. Wielokrotna prezentacja bodźca - np. napisu - słowa, powoduje jego zapamiętywanie/odstęplowanie się/ np. w korze wzrokowej. Dzięki temu np. czytając, czytamy nie TYLKO to co widzimy ale i wykorzystujemy do przyśpieszenia procesu wyuczoną wcześniej wizję "kształtu" słowa. To bardzo skraca proces. Dzięki temu NIE WIDZIMY mnóstwa np. literówek w tekście, bo czytając sprawdzamy tylko ogólne podobieństwo bodźca do wyuczonego wzorca. Ten wzorzec nazwijmy "reprezentacją" i zauważmy, że podobnymi dysponujemy do rozpoznawania słuchowego słów, wzrokowego lub czuciowego rozpoznawania przedmiotów. Przez całe życie, spotykając powtarzalne bodźce NIEŚWIADOMIE UCZYMY się wzorców - zwróćmy uwagę, że mogą być dowolnie złożone.
Dzięki nim możemy rozpoznać coś nawet jeśli ujawniło się NIE W PEŁNI - czyli - INTUICJA?

Zabawne - pacjenta z uszkodzeniem hipokampów (1) można dzięki temu wyuczyć pisemnego dokańczania zdania:
"Mieszkanie rodziców zostało dawno sprzed... /ane/
potem:
"Mieszkanie rodziców zostało dawno .......... /sprzedane/

Tyle że jeśli POZA TYM KONTEKSTEM zapytamy co z mieszkaniem rodziców, wyjaśni, że właśnie ma je sprzedać....

Utrata struktur przetwarzających reprezentacje daje zaburzenia rozpoznawańia bodźców w uszkodzonej modalności. Marnie to wygląda BTW...

Zamiast terminu "Uczenie się percepcyjne" - czyli uczenie oparte wyłacznie o korę nabudowanej wokół kory odbierającej wrażenia, używa się też terminu "priming"

5)Warunkowanie. Jest wszędzie, zawsze i najczęściej nie wiemy, że zachodzi. Można znacznie uszkodzić mózg i będzie działało. Wystarczy mieć zachowany jakiś receptor i jakiś efektor i "trochę mózgu" między nimi. Np. nauczymy się zamykać oko profilaktycznie po dzwonku, jeśli następowało po nim "dmuchnięcie" powietrza w rogówkę. Można tego nauczyć pacjenta (1) któremu musimy się przedstawiać za każdym razem. Mnóstwo rzeczy uczymy się robić "profilaktycznie" i nawet o tym nie wiemy.
Kiedy sobie to uświadomimy dziwimy się własnej..... INTUICJI ;-)

Podsumowując:
Intuicja to skumulowany efekt działania nieświadomych mechanizmów uczenia.

50 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-19 20:46:38)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Podsumowując:
Intuicja to skumulowany efekt działania nieświadomych mechanizmów uczenia.

Po raz pierwszy kompletnie nie mogę się z Tobą zgodzić. wink

Myślę, że to wynik Twojego racjonalnego do bólu momentami podejścia i próby znalezienia na wszystko odpowiedzi w nauce, podczas gdy świat duchowy operuje na innych narzędziach, o czym wspominaliśmy nie raz.



EDIT: Btw. Proponuję przenieść naszą rozmowę do naszego tematu w Religiach. Zanim moderacja nas pokasuje wink

Powiem tylko, że jak wgryzłam się bardziej w Twój wywód to jest w nim tyle specjalistycznych określeń- zapewne jest to Twoja wiedza związana z pracą lub zainteresowaniami, z którymi ciężko polemizować i nawet nie zamierzam, przyjmując to za fakt, bo nie wątpię, że z naukowego punktu widzenia wiesz o czym mówisz.
Z tymże tu znów ocieramy się o wiedzę nie podlegającą weryfikacji narzędziami nauki, może za wyjątkiem możliwości weryfikacji stanu mózgu- częstotliwości fal, na jakich działa w momencie "łapania kontaktu", ale reszta to już kwestie ekstrasensoryczne i umiejętność poruszania się w subtelnych materiach.

51

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Elle88 napisał/a:

Przyszłość, niestety sam rozum wystarczy tylko by zobaczyć, co kryje podświadomość, ale nie by przeprogramować to.
Inaczej nie powstałaby większość wątków, bo zauważ, że 90% tych ludzi na poziomie logiki dobrze rozumie, co się dzieje, ale poziom emocji nimi steruje (emocje = podświadomość).
A nawet ci, którzy przychodzą tu kompletnie nieświadomi w czym przyszło im uczestniczyć, dość szybko zaczynają kumać, ale na poziomie rozumu właśnie i ..na tym zmiany się kończą, bo rozum może coś zobaczyć, przekalkulować co bardziej opłacalne, itp. ale podświadomość ma w nosie kalkulacje z poziomu dobra i zła, liczy się tylko Program wink

tak rozum to ja, wybierze z całego spectrum doświadczeń to co chce ja,
ale... mimo braku doświadczeń z bytu z poza-ja , (choć może trochę tu kłamię)
trzeba górować nad programem-bo to tylko sterowanie narzucone przez programistę.
niech program odtwarza swoją sekwencję , ale my jesteśmy z spoza widzimy tą obcość i podążamy swoją drogą, a że boli innych, no cóż w duszy to mam smile

52

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Elle- bardzo to ciekawe, co piszesz...

Nie zawsze i nie we wszystkim sie z toba zgadzam, aleeee
Chodzi mi o ludzi, ktorzy czuja wiez z tymi, ktorzy ich oszukuja, i o te programy, ktore nimi powoduja.

Zabawne- ja poznalam wielu ludzi, ktorzy lubili byc oklamywani. Serio. Wrecz domagali sie manipulacji. Jedna z tych osob stala mi sie bardzo bliska, dlatego wciaz mnie to interesuje. ( za dlugo by opowiadac)
Jesli boja sie zaangazowania, jesli wola powierzchowne relacje, to czemu szukaja kogos, kto ich oklamie, zdradzi, zmanipuluje?
Czemu uwazaja, ze tylko ktos kto jest nieszczery zna ich na prawde, czuja wiez?

53 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-20 08:58:37)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Zabawne- ja poznalam wielu ludzi, ktorzy lubili byc oklamywani. Serio. Wrecz domagali sie manipulacji. Jedna z tych osob stala mi sie bardzo bliska, dlatego wciaz mnie to interesuje. ( za dlugo by opowiadac)
Jesli boja sie zaangazowania, jesli wola powierzchowne relacje, to czemu szukaja kogos, kto ich oklamie, zdradzi, zmanipuluje?
Czemu uwazaja, ze tylko ktos kto jest nieszczery zna ich na prawde, czuja wiez?

Oldorando, intersujące są Twoje spostrzeżenia, szczególnie w kontekście tego, że bardzo często to, co widzimy w?innych ludziach, może być prawdą o?tych ludziach, ale nie musi. Natomiast przeważnie jest to prawda o?nas, bo nie zobaczymy w?innych tego, czego nie ma w?nas samych, to metafora naszego wnętrza, przeniesienie, projekcja. I zazwyczaj jest tak, że to, co w danym momencie dla nas jest ważne, wysuwa się na pierwszy plan i?na to przede wszystkim lub głównie zwracamy uwagę. Tak działa naasz umysł, który podsuwa nam potwierdzające sygnały i "przeczesuje" świat zewnętrzny w?poszukiwaniu pasujących obiektów.

Tak samo jest w relacjach, które budują ludzie - powielają schematy, odtwarzają  błędne programy, które zostały zainstalowane w ich umysłach poprzez poznanie i przyswojenie jako wzorca. I dlatego ludzie najczęściej wchodzą w związki odtwarzając schematy, jakie zaobserwowali dorastając w rodzinnym domu. Prawdopodobnie - oczywiście z pewną modyfikacją - związek ich rodziców był podobny do związku, który oni sami budują, ale i do związku ich dziadków.
Zatem jeśli ktoś ma we wzorcowym programie kłamstwa i manipulacje, to szuka dokładnie takiej relacji, która jest tego odwzorowaniem sad  i w takiej relacji czują się pewnie, bo jest przewidywalna, dobrze znana.

Ale każdy wzorzec i program można zmienić smile Im bardziej jesteśmy świadomi tego, co i dlaczego tak naprawdę robimy, tym lepiej możemy ŚWIADOMIE kierować swoim życiem i budować relacje i związki, które nie będą dla nas krzywdzące. Niestety, o ile świadomość wzorców jest dość prosta do ogarnięcia, to "przeprogramowanie" nie przychodzi łatwo. Nasz umysł jest tak skonstruowany, że bez udziału naszej uważności i świadomości każdej chwili (bycie tu i teraz) ?decyduje? o naszych postawach i zachowaniach bez naszej wiedzy i przetwarza informacje na poziomie automatycznym, czyli nieświadomym, uruchamiając schematy.

54 Ostatnio edytowany przez oldorando (2015-03-20 09:26:56)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Zgadzam sie, ze zmiana programow nie jest latwa, i wymaga swiadomej pracy..

Odezwalam sie tu( wcielam w wasza dyskusje), bo obserwuje u ludzi, ze klamstwo, manipulacja- kiedy wychodzi na jaw, powoduje natychmiastowe zainteresowanie, fascynacje, blysk w oku, i chec zblizenia sie do klamcy.

Na poczatku to wychodzilo przypadkowo, potem czaczelam zwracac na to uwage.
Nawet postronne osoby( zonaci panowie) doradzaja mi, ze jak chce kogos zauroczyc, to musze sie nauczyc oklamywac- wiec to nie tylko moje obserwacje.

Po prostu nie moge tego pojac.
Jesli ja przylapuje kogos na klamstwie, to mnie od niego oddala, nadwereza zaufanie, tworzy dystans.
Nie pojmuje, ze mozna odwrotnie....



Moze opisze sytuacje pierwsza:
Poznalam faceta, na portalu- ja bez zdjecia. Pusty profil- zero flirtu.
Rozmowa abstrakcyjna zupelnie. Chorowalam wtedy- dosc powaznie, poprosilam o rozmowe, obecnosc, i bylo ok. Trwalo to kilka miesiecy. Wciaz nie mowilismy o sobie, o naszej sytuacji, nie wiedzialam czy jest zonaty/dzieciaty i nie interesowalo mnie to. On tez o nic nie pytal.

Po jakims czasie rozmow o dupie maryny zaczal mnie namawiac na dziecko. Ze to sens zycia, ze spelnienie bla bla bla...( nie , ze z nim, tylko ogolnie) ja zbywalam temat- bo nie chcialam pisac o sobie...pisalam ogolnikowo, omacierzynstwie, jako takim...a on swoje, jak pijany do plota....
W koncu musialam przyznac, ze od 10 lat jestem matka, zeby zamknac temat.

Zaskoczylo go. Zakladal, ze dzieci nie mam. Zatkalo wrecz....i zadzwonil do mnie- zaczal mnie podrywac...:-\

Po dluzszej znajomosci dowiedzialam sie, ze zawsze wchodzil w relacje, w ktorych byl oklamywany.
Ze osoby klamliwe go pociagaja. ( np mezatki, kobiety z dziecmi, ktore klamaly w zywe oczy- jak odkrywal klamstwo, gonil za nimi, zaczynalo mu zalezec, czul sie jakos odpowiedzialny za sytuacje, musial ja zdobyc, przekonac do siebie)Zaczal mnie namawiac, zebym go oklamywala- np. Pytal, co robie, jak odpowiadalam co, sugerowal, ze moglam sklamac cos ciekawszego...
Pytal jakie mam buty na spacerze, bo tupia- odpowiadalam, ze lod jest na chodniku- sugerowal, ze moglam sklamac, ze szpilki...to drobiazgi....ale mnie to zastanawialo.
Bylam szczera- stalam sie nieciekawa- nie mialam " tego czegos " do zwiazku- chociaz wizualnie ok, a rozmawiac ze mna uwielbial. Zabiegal o trwala znajomosc. Spedzal duzo czasu, mial do mnie zaufanie.

Trwalo to prawie 2 lata. Ja ucieklam- nie wytrzymalam.

Od tamtej pory zaczelam obserwowac/zwracac uwage na ludzi, ktorych podnieca/pociaga bycie oklamywanym.
Pojac do tej pory nie moge.

Wyzwanie?
Tajemniczosc?
Trudno powiedziec co to jest...i nie chodzi mi o przemilczenie faktow, niedopowiedzenia, tylko o KLAMSTWO.
A raczej moment odkrycia prawdy. Poczucia, ze sie zostalo zmanipulowanym. W tym punkcie jest ekscytacja.

Jakby chec pokazania, udowodnienia za wszelka cene, ze sie to wybaczy. Tak to widze. Proba pokazania, ze zalezy mu na kims POMIMO zlej postawy klamiacego. Jakby klamiacy oszukiwal w celu zdobycia aprobaty/akceptacji. I on chce te akceptacje dac. Moze poczucie wyzszosci ( wspanialomyslnosc?) oklamywanego....chce sie poczuc  jednej strony wspanialomyslny- z drugiej chce " miec haka" argument, ktory zawsze moze uzyc, zeby wytknac slabosc klamiacego.

Ja tego nie ogarniam- ale wiele osob tak ma.




P S opisany pan- 42 lata, samotny, nigdy nie byl w stalym zwiazku( nawet nie formalnym)
Wychowywany przez matke i ojczyma, pozniej tylko przez matke. Cholernie bystry, oczytany, zaradny.

55 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-20 09:52:09)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

A może facet właśnie odtwarza pewien program, który ma zakodowany w umyśle i w myśl którego każdy związek jest skazany na niepowodzenie.
Może dla niego bezpieczna, bo kontrolowana (łatwo przewidzieć finał)  jest relacja, w której ludzie się oszukują i okłamują.
To forma KONTROLI.
A sprawowanie kontroli ma ochronić samego kontrolującego, bo pozwala mu nie kierować uwagi na swoje wnętrze, swoje uczucia i swoje problemy; pozwala nie zajmować się sobą i odciąć się od siebie samego. Może po to by nie musieć zajmować się trudnymi dla niego samego sprawami i może dlatego wchodzi w związki zapewniające emocjonalny chaos, adrenalinę.
W ten sposób w pewnym sensie związek z góry, skazany jest na niepowodzenie.

56 Ostatnio edytowany przez ThinkingofYou (2015-03-20 10:40:35)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
oldorando napisał/a:

Zgadzam sie, ze zmiana programow nie jest latwa, i wymaga swiadomej pracy..

Odezwalam sie tu( wcielam w wasza dyskusje), bo obserwuje u ludzi, ze klamstwo, manipulacja- kiedy wychodzi na jaw, powoduje natychmiastowe zainteresowanie, fascynacje, blysk w oku, i chec zblizenia sie do klamcy.

Na poczatku to wychodzilo przypadkowo, potem czaczelam zwracac na to uwage.
Nawet postronne osoby( zonaci panowie) doradzaja mi, ze jak chce kogos zauroczyc, to musze sie nauczyc oklamywac- wiec to nie tylko moje obserwacje.

Po prostu nie moge tego pojac.
Jesli ja przylapuje kogos na klamstwie, to mnie od niego oddala, nadwereza zaufanie, tworzy dystans.
Nie pojmuje, ze mozna odwrotnie....



Moze opisze sytuacje pierwsza:
Poznalam faceta, na portalu- ja bez zdjecia. Pusty profil- zero flirtu.
Rozmowa abstrakcyjna zupelnie. Chorowalam wtedy- dosc powaznie, poprosilam o rozmowe, obecnosc, i bylo ok. Trwalo to kilka miesiecy. Wciaz nie mowilismy o sobie, o naszej sytuacji, nie wiedzialam czy jest zonaty/dzieciaty i nie interesowalo mnie to. On tez o nic nie pytal.

Po jakims czasie rozmow o dupie maryny zaczal mnie namawiac na dziecko. Ze to sens zycia, ze spelnienie bla bla bla...( nie , ze z nim, tylko ogolnie) ja zbywalam temat- bo nie chcialam pisac o sobie...pisalam ogolnikowo, omacierzynstwie, jako takim...a on swoje, jak pijany do plota....
W koncu musialam przyznac, ze od 10 lat jestem matka, zeby zamknac temat.

Zaskoczylo go. Zakladal, ze dzieci nie mam. Zatkalo wrecz....i zadzwonil do mnie- zaczal mnie podrywac...:-\

Po dluzszej znajomosci dowiedzialam sie, ze zawsze wchodzil w relacje, w ktorych byl oklamywany.
Ze osoby klamliwe go pociagaja. ( np mezatki, kobiety z dziecmi, ktore klamaly w zywe oczy- jak odkrywal klamstwo, gonil za nimi, zaczynalo mu zalezec, czul sie jakos odpowiedzialny za sytuacje, musial ja zdobyc, przekonac do siebie)Zaczal mnie namawiac, zebym go oklamywala- np. Pytal, co robie, jak odpowiadalam co, sugerowal, ze moglam sklamac cos ciekawszego...
Pytal jakie mam buty na spacerze, bo tupia- odpowiadalam, ze lod jest na chodniku- sugerowal, ze moglam sklamac, ze szpilki...to drobiazgi....ale mnie to zastanawialo.
Bylam szczera- stalam sie nieciekawa- nie mialam " tego czegos " do zwiazku- chociaz wizualnie ok, a rozmawiac ze mna uwielbial. Zabiegal o trwala znajomosc. Spedzal duzo czasu, mial do mnie zaufanie.

Trwalo to prawie 2 lata. Ja ucieklam- nie wytrzymalam.

Od tamtej pory zaczelam obserwowac/zwracac uwage na ludzi, ktorych podnieca/pociaga bycie oklamywanym.
Pojac do tej pory nie moge.

Wyzwanie?
Tajemniczosc?
Trudno powiedziec co to jest...i nie chodzi mi o przemilczenie faktow, niedopowiedzenia, tylko o KLAMSTWO.
A raczej moment odkrycia prawdy. Poczucia, ze sie zostalo zmanipulowanym. W tym punkcie jest ekscytacja.

Jakby chec pokazania, udowodnienia za wszelka cene, ze sie to wybaczy. Tak to widze. Proba pokazania, ze zalezy mu na kims POMIMO zlej postawy klamiacego. Jakby klamiacy oszukiwal w celu zdobycia aprobaty/akceptacji. I on chce te akceptacje dac. Moze poczucie wyzszosci ( wspanialomyslnosc?) oklamywanego....chce sie poczuc  jednej strony wspanialomyslny- z drugiej chce " miec haka" argument, ktory zawsze moze uzyc, zeby wytknac slabosc klamiacego.

Ja tego nie ogarniam- ale wiele osob tak ma.




P S opisany pan- 42 lata, samotny, nigdy nie byl w stalym zwiazku( nawet nie formalnym)
Wychowywany przez matke i ojczyma, pozniej tylko przez matke. Cholernie bystry, oczytany, zaradny.

W skrócie.
Kłamstwa > manipulacje > zagwozdki > flirt > tajemniczość > niepewność = pożądanie.
Między słowami pokazuje się też dominacje lub uległość, odporność psychiczną, inteligencje. Wszystkie cechy, które stanowią o atrakcyjności. Jest to dobór kłamstw i tworzenia iluzji w czasie GRY zwanej miłością. Zbyt wiele kobiet miłość nazywa stan zakochania, uniesień związanych z motylkami, a jest to to o czym opisuję. Nie żadne przeznaczenie i inne romantyczne bzdury.

Pożądanie i atrakcyjność zabija pewność drugiej osoby, przewidywalność, przyzwyczajenie, nuda.

Odwrotność tego buduje uczucia, uzależnienie.

To dlatego w czasach wojen (niepewność, ryzyko) najwięcej kobiet zachodzi w ciążę. Wtedy natura każe nastawiać biologię na odzyskanie strat poniesionych w wojnie i włącza pożądanie, stres napięciowy który musi zostać rozładowany seksem. To dlatego ciężko kobietom odejść od mężczyzn teoretycznie ich raniących, stresujących (choć same tego chcą tak naprawdę). Mężczyźni podobnie. Jeśli nie są manipulowani, a mają tendencję do zdobywania (bo mają) to nie zainteresują się nudną "szczerą" kobietą.

To dlatego też po kłótniach słyszy się o najlepszym seksie. I nie chodzi tu o to, że nagle członek stał się większy, nagle technika była inna. Głowa reaguje innymi procesami. Negatywne emocje, niepewność, gniew, dominacja. To wzmacnia odczucia. Wiele osób bez tego nie potrafi kompletnie się odnaleźć w grze miłosnej.

Dlatego wiele razy natykałyście się pewnie na określenia, że jedne kobiety są brane za żony, drugie jako kochanki. To samo z mężczyznami. Dobrzy jako mężowie, ale nie na kochanków. U kobiet tak jest, dlatego że typ żony  jest pewny i opiekuńczy, a kochanka manipuluje, zdradza i jest tą negatywną. U mężczyzn również. Mąż jest dobry, poukładany, odpowiedzialny, a z kochankiem są uniesienia które zaburzają życie codziennie. Nie da się ciągle myśleć w sposób seksualny, ponieważ odrywa to od rzeczywistości.

oldorando bez obrazy, ale Ty się jedynie przywiązujesz, nie jesteś seksualna, a przyjacielska. Seksualizm wytłumaczyłem wyżej, co jest swoistą grą płci. Program rodzinny to zupełnie coś innego. Coś co tworzy chemię, że ludzie sie dogadują, mają coś wspólnego jakby znali się całe życie, a to tylko podobny sposób wychowania.

Są jeszcze feromony, ale one wydzielane są także tylko przez najbardziej seksualne jednostki. Czyli najbardziej męskie i najbardziej kobiece. Najzdrowsze, najsilniejsze geny. Takie osoby najczęściej są bardzo atrakcyjne fizycznie.

Potwierdzeniem tego są historie z draniami (wersja męska) i kobietami borderline,narcyzkami (kobiece dranie). Z tymi kobietami i mężczyznami zawsze jest najwięcej emocji i najlepszy seks, co bardzo uzależnia tych ludzi od siebie. Kobiety borderline zmieniają rzeczywistość, gdzie ze zdrowego i dobrego człowieka potrafią zrobić paranoika, złego. One żyją w ciągłym zakłamaniu. Dranie działają trochę inaczej, ale to są odpowiedniki ludzi najbardziej niszczących i zarazem najwięcej ludzi ich pożąda gdy sie z nimi zetkną (realnie) czy przebiją przez mur braku zaufania (a te osoby manipulują świetnie dając raz poczucie zaufania, a raz niepewności, raz są najlepsi na świecie, a raz to największa kara z nimi przebywać).

57

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Masz racje! Tez to obserwuje...

I tak, ja sie przywiazuje, u mnie pozadanie wzrasta z przywiazaniem, nie mam motylkow, nie zauraczam sie od pierwszego wejrzenia- to prawda- tylko nie wiem za co przepraszasz- nie uwazam, ze mi to umniejsza....

Cos w tym zlego, ze sie zaprzyjazniam?
Cos w tym zlego, ze wraz z zaprzyjaznieniem rosnie u mnie potrzeba bliskosci/intymnosci?
A jesli ja mam- to nie kreca mnie okazje do zdrady. Nie " zapominam sie".
Czy to powoduje, ze jestem glupia, nudna, nieciekawa, beznadziejna?

Owszem- potrafie wejsc w " romans bez zobowiazan", ale do zakochania sie potrzebuje duuuzo wiecej...

Dlatego nie rozumiem opisanej przez ciebie tendencji.

58

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Pożądanie i atrakcyjność zabija pewność drugiej osoby, przewidywalność, przyzwyczajenie, nuda.

Nie mogę się zgodzić z powyższym.
To trochę stereotypowe postrzeganie relacji przez pryzmat biologii, ograniczającej ludzkie zachowania do instynktów.
Brakuje mi połączenia aspektu biologicznego i psychologicznego, co dałoby sznsę na spójne, wielopoziomowe wyjaśnienie zachowań ludzkich.
Rozwijajmy się.

59

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
Przyszłość napisał/a:

Pożądanie i atrakcyjność zabija pewność drugiej osoby, przewidywalność, przyzwyczajenie, nuda.

Nie mogę się zgodzić z powyższym.
To trochę stereotypowe postrzeganie relacji przez pryzmat biologii, ograniczającej ludzkie zachowania do instynktów.
Brakuje mi połączenia aspektu biologicznego i psychologicznego, co dałoby sznsę na spójne, wielopoziomowe wyjaśnienie zachowań ludzkich.
Rozwijajmy się.

Jesli pozadanie i atrakcyjnosc rodza sie z niepewnosci( bajerowania) - to zabija pewnisc drugiej osoby...
Z kolei pewnosc partnera wyklucza sie ze sciema, niepewnoscia, klamstwem...

Z tego wynika, ze albo atrakcyjnosc seksualna, albo stabilizacja
A w stabilizacji niema pozadania...

60 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-20 11:48:32)

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
oldorando napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

Pożądanie i atrakcyjność zabija pewność drugiej osoby, przewidywalność, przyzwyczajenie, nuda.

Nie mogę się zgodzić z powyższym.
To trochę stereotypowe postrzeganie relacji przez pryzmat biologii, ograniczającej ludzkie zachowania do instynktów.
Brakuje mi połączenia aspektu biologicznego i psychologicznego, co dałoby sznsę na spójne, wielopoziomowe wyjaśnienie zachowań ludzkich.
Rozwijajmy się.

Jesli pozadanie i atrakcyjnosc rodza sie z niepewnosci( bajerowania) - to zabija pewnisc drugiej osoby...
Z kolei pewnosc partnera wyklucza sie ze sciema, niepewnoscia, klamstwem...

Z tego wynika, ze albo atrakcyjnosc seksualna, albo stabilizacja
A w stabilizacji niema pozadania...

W stabilizacji nie ma pożądania dla kogoś, kto ma "zaprogramowaną" ciągłą niepewność i emocjonalny chaos, które warunkują u takiej osoby pożądanie i podniecenie.

O to chodzi, żeby ten program prześwietlić i zrozumieć, że bez zmiany oprogramowania sami siebie będziemy ranić.

61

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Dlatego uwazam, ze nie umniejsza mi, ze u mnie stabilnosc nie eliminuje pozadania.

Tylko zastanawiam sie, skad sie u ludzi bierze odwrotna sytuacja...
Serio- bo to czeste jest.

Czy to biologia( wtedy ze mna cos nie halo)
Czy to zaburzenie?

62

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Tylko zastanawiam sie, skad sie u ludzi bierze odwrotna sytuacja...
Serio- bo to czeste jest.

Czy to biologia( wtedy ze mna cos nie halo)
Czy to zaburzenie?

Ja to nazywam "płynięciem po powierzchni", ale znajdziesz na forum i inne określenia typu "życie na autopilocie", "brak wglądu w siebie" i wiele innych. A oznaczają: odtwarzanie schematów, brak refleksyjności, niechęć do pracy nad sobą, brak uważności, życie w przeszłości lub przyszłości zamiast tu i teraz.

63

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

A to bardzo ciekawe co piszecie... bo w mojej historii jest bardzo widoczny ten element a wczesniej o tym nie myslalem... tzn przez wiele lat zwiazku mialem bardzo "barwne zycie" ale nie zdradzalem swojej partnerki, bylem dosc "niedostepny", niezadeklarowany, sporo imprezowalem prywatnie i sluzbowo (bez eks), mialem bardzo duzo tylko swoich znajomych, hobby, wyjazdy itd i w jakims sensie moge powiedziec ze moja eks byla wtedy zapatrzona we mnie jak w obrazek, uzalezniona i "moglem z nia zrobic co tylko chcialem"... ona natomiast zyla jak zakonnica.... az w koncu... ja dojrzalem, wyszalalem sie, "ustatkowalem", zdobylem zyciowe doswiadczenie ktore dla mnie bylo wystarczajace, doszedlem do wniosku ze to jest odpowiednia kobieta dla mnie, oswiadczylem sie, wzielismy slub, ja stalem sie nudny i przewidywalny, zadeklarowany, na pewno zmniejszylem nawet takie podswiadome zainteresowanie innymi kobietami (wysylanie sygnalow itd).... i wtedy moja eks "sie wypalila"... uciekla w romans, ktory zaczal dostarczac nowych emocji i moze znow pojawila sie niedostepnosc, nieprzewidywalnosc i tajemniczosc smile)
czy to nie jest jakies troche chore? jakis zle zaprogramowany umysl ? smile

64

Odp: Jak to jest z tymi facetami?

Noo, ale ja cie prosze!!!
Mam napisac facetowi, ze jestem mezatka, albo , ze mieszkasm w afryce, zeby moja atrakcyjnosc wzrosla???
Albo mam co drugi dzien na zmiane byc mila i odpychajaca?

Przeciez kazdy przy zdrowych zmyslach pozegnalby sie chlodno ze mna juz po 3 dniach...
A nawet jesli nie- to i tak " sie znudze" jak mnie pozna. Tu sie nie da donikad dojsc, nic wybudowac, bo fundamentow brak.
To tak oczywiste, ze nie rozumiem jak inteligentny ssak moze tak myslec/dzialac

A propos ssakow- nawet pies raz bity, raz glaskany ucieknie- logiczne.

65

Odp: Jak to jest z tymi facetami?
espresso napisał/a:

A to bardzo ciekawe co piszecie... bo w mojej historii jest bardzo widoczny ten element a wczesniej o tym nie myslalem... tzn przez wiele lat zwiazku mialem bardzo "barwne zycie" ale nie zdradzalem swojej partnerki, bylem dosc "niedostepny", niezadeklarowany, sporo imprezowalem prywatnie i sluzbowo (bez eks), mialem bardzo duzo tylko swoich znajomych, hobby, wyjazdy itd i w jakims sensie moge powiedziec ze moja eks byla wtedy zapatrzona we mnie jak w obrazek, uzalezniona i "moglem z nia zrobic co tylko chcialem"... ona natomiast zyla jak zakonnica.... az w koncu... ja dojrzalem, wyszalalem sie, "ustatkowalem", zdobylem zyciowe doswiadczenie ktore dla mnie bylo wystarczajace, doszedlem do wniosku ze to jest odpowiednia kobieta dla mnie, oswiadczylem sie, wzielismy slub, ja stalem sie nudny i przewidywalny, zadeklarowany, na pewno zmniejszylem nawet takie podswiadome zainteresowanie innymi kobietami (wysylanie sygnalow itd).... i wtedy moja eks "sie wypalila"... uciekla w romans, ktory zaczal dostarczac nowych emocji i moze znow pojawila sie niedostepnosc, nieprzewidywalnosc i tajemniczosc smile)
czy to nie jest jakies troche chore? jakis zle zaprogramowany umysl ? smile

Nooo, wlasnie ja tego nie kumam.
Ja w pierwszym modelu twojego zachowania bym sie dystansowala- bo jestes niepewny, ( nie wiem czego szukasz, z kim bawisz sie lepiej, niz ze mna)

W drugim- wspolne spedzanie czasu, wspolne wspomnienia, przezywanie czegos razem, by mnie zblizylo, bo czuje, ze jestem twoim wyborem, ze przedkladasz moje towarxystwo- i moja otwartosc rosnie

Dla mnie to logiczne jest

Posty [ 1 do 65 z 92 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to jest z tymi facetami?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024