Od roku znam pewną dziewczynę, ma 20 lat, ja mam 22. Od jakichś 7 miesięcy jest seks, a pół roku temu ustaliliśmy wyłączność. Przez całe pół roku było super - spotykanie się prawie codziennie, dużo seksu, chodzenie za ręce...to moja pierwsza dziewczyna, poznała wszystkich moich znajomych, właściwie nikt mnie jeszcze tak dobrze nie poznał jak ona. Ona miała już kilku chłopaków, ostatni ją zdradzał, rozstali się w kwietniu po 2 latach.
Problem w tym, że mimo że było tak fajnie, to ona mówiła, że nie chce się wiązać. Ale jednak mówiła, że się angażuje, ba, po pewnym czasie zaczęła mówić, że mnie kocha. Widziałem też zaangażowanie, całonocne rozmowy przez skypa, pisanie bez przerwy między spotkaniami, i takie tam.
Ale dwa tygodnie temu nagle zaczęła się troszkę dystansować ode mnie. Coraz rzadziej pisała, rzadziej się spotykaliśmy...wiedziałem że ma okr...no wiecie, więc myślałem, nie no, spoko : p Ale nic się nie zmieniało - powiedziała mi, że chyba jednak mnie nie kocha, bo myśli o otwartym związku. Później powiedziała, że jednak mnie nie kocha, a jedyne co do mnie czuje to przywiązanie i przyjaźń
Co więcej, znów mówiła, że nie chce się wiązać, i że mówiła mi o tym od początku znajomości. Mówi, że jest młoda i chce się wyszaleć, a nie być ograniczana i "nie móc mieć żadnych zachowań poza koleżeńskich z innymi".
No i tak - jak pytałem, dlaczego akurat teraz mi o tym powiedziała, i czy ma kogoś innego, to powiedziała że nikogo nie szuka, i że nikogo nie ma.
Generalnie dziewczyna jest bardzo atrakcyjna, inteligentna, i chce się spotykać ze mną jako przyjaciele. Oczywiście powiedziałem jej, że nie, i że zrywam kontakt. I to już tak trwa ze 4 dni, pisze do mnie prawie codziennie, parę smsów (wszędzie indziej ją zablokowałem), że tęskni i takie tam. I chce się spotykać dalej.
Co mam robić? Dlaczego jest tak jak jest? Nie potrafię zaakceptować tego, że było tak fajnie, a nagle uznała, że akurat teraz chce "się wyszaleć". Wogóle, wtf?
No i jednak oprócz tych wszystkich uczuć to była bardzo fajna przyjaźń, bardzo dużo nas łączyło, świetnie się nam rozmawiało. Szkoda coś takiego tracić. Spotykać się jako przyjaciele, czy jednak nie kontaktować się?
I na koniec najważniejsze - jest szansa, że jednak coś się zmieni? Raczej nie ma, logicznie rzecz biorąc, więc nie było pytania : p
Dzięki!