Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » WIECZÓR PANIEŃSKI, ŚLUB, WESELE » Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

Temat: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Stało się smile Mój Ukochany wczoraj się oświadczył, ale moja (ogromna!) radość jest trochę przyćmiona przez wątpliwości dotyczące ewentualnego zapoznania się naszych rodziców... Wątpliwość nr 1: nasza sytuacja wygląda tak, że ja pochodzę z małej wioski w świętokrzyskiem, mój Narzeczony z Gdańska, obydwoje studiujemy w Łodzi (na przedostatnim roku studiów), ale mieszkamy osobno. Nasze domy rodzinne dzieli ponad 600 km. Moi Rodzice są mało mobilni: mama nie ma prawa jazdy, tata nie ma doświadczenia za kierownicą w podróżach dłuższych niż 50 km, poza tym dla obojga - z uwagi na stan zdrowia - najdłuższą wyprawą są odwiedziny u mojego brata w Krakowie, u mnie przez 5 lat studiów nie byli ani razu i zapewne przyjadą tylko na ślub i wesele. Moglibyśmy zaprosić Rodziców Narzeczonego do moich, ale trzeba byłoby im zapewnić nocleg - moi Rodzice mieszkają w małym domku, są max. 2 pokoje i 2 łóżka, a na materacu ich przecież nie przenocuję hmm Zaproszenie Rodziców jednej i drugiej strony do Łodzi też jest mało realne - i ja, i Narzeczony wynajmujemy małe pokoje, mieszkamy z innymi, obcymi osobami, a możliwość noclegu u kogokolwiek z nas też nie jest realna.

Wątpliwość nr 2: nasi Rodzice są z zupełnie innych bajek... Mój ojciec jest uosobieniem spokoju i wycofania (to też trochę działanie leków - kilka lat temu zachorował na ciężką depresję, ciągle przyjmuje "wyciszające" leki), moja mama natomiast jest typowym cholerykiem, w dodatku ze skłonnością do histerii, kiedy coś nie idzie po jej myśli hmm U Jego Rodziców odwrotnie: ojciec jest cholerykiem, czasem despotą, twardo stąpa po ziemi, szczególnie jeśli chodzi o finanse (ale skąpy nie jest, tylko każdy wydatek musi mieć uzasadnienie), a mama jest spokojną, ciepłą osobą. Boję się, że się nie dogadają, nie polubią i będzie okropnie, najpierw na tym spotkaniu, a później na ślubie i weselu...

Wątpliwość nr 3: takie spotkanie, o ile się orientuję, służy nie tylko poznaniu się rodzin, ale też omówieniu kwestii wesela... No i tu już jest główny punkt zapalny: ja i Mój Narzeczony wolelibyśmy po ślubie tylko małe przyjęcie dla najbliższych, a np. dzień później imprezę dla naszych przyjaciół. Powodów jest kilka: nie przepadam za byciem w centrum uwagi, nie cierpię na weselach tych wszystkich "zabaw", tańców z pijanymi wujkami, komentarzy dot. jedzenia/sukni/lokalu, no i koszty... Bardzo nie chcielibyśmy obciążać Rodziców finansowo, bo ani jedni, ani drudzy nie śpią na pieniądzach. Problem polega na tym, że Jego Rodzice to świetnie rozumieją i uważają, że -po pierwsze skoro my tak wolimy, to ok (bo to ma być Nasz ślub), a po drugie, że to jest dojrzałe podejście do wspólnego życia, bo nie jest sztuką zacząć małżeństwo od kredytu zaciągniętego przez Rodziców. Moi z kolei twierdzą, że ślub bez wesela jest jak pogrzeb (!) i że mam sobie to wybić z głowy, bo mój brat już tak zrobił i teraz ma problemy w małżeństwie (nie wiem, co ma piernik do wiatraka...). Koronnym argumentem mamy jest, że rodzina się obrazi, a oni muszą wśród tych ludzi żyć do śmierci i że nie będzie mogła sąsiadom w oczy spojrzeć, itp. Z mojej strony, z "najbliższej" rodziny (za którą osobiście nie przepadam, bo więcej w życiu wyrządzili mi i moim Rodzicom zła i przykrości niż czegokolwiek dobrego) musiałabym zaprosić ok. 66 osób, ze strony Pana Młodego zaproszonych byłoby max. 15 osób. Chcielibyśmy też zaprosić naszych przyjaciół - w zasadzie jedynych ludzi, którzy mogą sprawić, że na weselu będziemy się czuć swobodnie, ale moja mama jest temu przeciwna, bo dla niej "rodzina jest ważniejsza niż zapraszanie jakiejś obcej hołoty" (to cytat z mojej ostatniej z nią z rozmowy, jeszcze sprzed oświadczyn)...

Doradźcie mi proszę, czy w ogóle i jeśli tak, to w jaki sposób zapoznać ze sobą rodziny, żeby nie wyszedł z tego dramat i wielka kłótnia jeszcze przed ślubem...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Oj chyba z każdym ślubem są wątpliwości, rozterki i całe dabuny życzliwców, którzy będą mówić Ci jak ma ten dzień wyglądać. Bardzo, bardzo dużo nerwów kosztuje postawienienie na swoim.
Osobiście mam za sobą walkę o ślub cywilny, marudzenia, prośby, groźby, szantaże, po dziś dzień dwie babcie zarzekają się, że nie przyjdą. Trudno ich wybór.
Tak samo wesele, nie chcecie nie róbcie. Ostatnio byłam na weselu zorganizowanym przez teściową pod niewedzę młodych. Kobieta zamieniła obiad w tym samym lokalu w wesele stawijąc młodych przed faktem dokonanym, efekt był taki, ze od północy robili wszystko żeby się z tego wesela urwać.
Kolejny punkt zapalny czyli goście. My przyjeliśmy prostą metodę. Zapraszamy nasze rodzeńśtwo, dziadków, oczywiście rodziców i rodziców rodzeństwo z dziećmi (czyli kuzynostwo), ewentualnie do dzieći osoby towarzyszące bo cześć jest już koło 20. Pozatym jest kilka wyjatków z rodziny, gdzie relacja jest bardzo bliska chociaż pokrewieństwo to przysłowiowa siódma woda po kisielu. Razem wyszło nam rodziny 50 osób, na liście mamy 116. Reszta to znajomi Ci najbliźsci, z którymi widzimy się najczęściej. Rodzice z tą listą gości nie będzie problemów, ale ostatnio od babci narzeczonego, dostaliśmy burę, bo druga wnuczka, mająca ślub przed nami, zaprasza cała rodzinę.
Nigdy nie zadwolisz wszystkich. Jeśli będziesz próbować to zrobić, na pewno Ty nie będziesz zadowolona i przystworzysz sobie dużo dodatkowego stresu.

3

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Porozmawiałam z Narzeczonym, a przez telefon poinformowałam rodziców o oświadczynach: mój ojciec stwierdził, że się cieszy, reakcja mamy była... cytuję: "Mhm... (dobra minuta ciszy), a dobrze to przemyślałaś? Bo to tak szybko i w ogóle..." (od ponad pół roku razem z przyszłym mężem dawaliśmy im do zrozumienia, że mamy takie plany! A poza tym ślub planujemy dopiero na sierpień 2016, więc jeszcze ponad półtora roku). Nie powiem, że po takiej jej reakcji nie zrobiło mi się przykro, bo myślałam, że okaże jakąkolwiek radość... No trudno.

Co do kwestii związanych z weselem, to razem z Narzeczonym pojedziemy do moich Rodziców w lutym - on wtedy oficjalnie zapyta ich o zdanie i spróbujemy poruszyć temat ewentualnego wesela (na które, jak przypuszczam, będę musiała się zgodzić, licząc po cichu na to, że gościom, za którymi nie przepadam, nie będzie się chciało przyjechać). Ale opcji z poznawaniem się rodzin przed naszym ślubem dalej nie widzę za bardzo hmm Macie jakieś jeszcze rady w tej kwestii? Jak to rozwiązać? Czy Rodzice Narzeczonych koniecznie powinni się poznać przed ślubem?

4

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Dopiero doczytałam, że jesteś świeżutko po zaręczynach. Po pierwszę się uspokój. Nie musisz zaplanować wszystkiego w tym tygodniu. Usiądź sobie z narzeczonym i przedyskutujcie czego wy chcecie, zanim zderzycie się z tym wszystkim jak ten dzień bedzie widzieć rodzina. Jak już ustalicie czego chcecie ustalcie maksymalny kompromis na jaki możecie pójść, np objad zamiast wesela, albo małe kameralne wesele i tego się trzymajcie. Jak już bedziesz sama wiedzieć czego chcesz wtedy dopiero można zacząć jakieś większe planowanie.

5

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...
agnik napisał/a:

Tak samo wesele, nie chcecie nie róbcie. Ostatnio byłam na weselu zorganizowanym przez teściową pod niewedzę młodych. Kobieta zamieniła obiad w tym samym lokalu w wesele stawijąc młodych przed faktem dokonanym(...)

Nigdy nie zadwolisz wszystkich. Jeśli będziesz próbować to zrobić, na pewno Ty nie będziesz zadowolona i przystworzysz sobie dużo dodatkowego stresu.

O rany, a ja myślałam, że to tylko mnie coś takiego spotkało.
Od zaręczyn do ślubu toczyliśmy z moimi teściami regularną wojnę o wesele.
U nas spotkanie zapoznawcze wyszło dość niezręcznie, jego matka skrytykowała nawet pierścionek zaręczynowy, od razu roztoczyła swoją świetlaną wizję wielkiego wiejskiego wesela o jakim cała gmina będzie opowiadać przez trzy sezony.
Moi rodzice delikatnie zasugerowali, żeby może zapytać zaręczonych, co mają w planach. A my mieliśmy w planach wegetariańskie wesele z najbliższą rodziną i dużą grupą przyjaciół z przymrużeniem oka i rock'n'rollowym dj'em.
Ślub, że nie kościelny jakoś przełknęli, ale najważniejsze (czyli wesele) miało już być jak oni chcą. Moi rodzice chcieli, żebyśmy byli szczęśliwi i oferowali całe wsparcie jakiego mogliśmy potrzebować, ale i oni nie byli w stanie pomóc. Mój narzeczony z początku po mojej stronie szybko się poddał i przestał się czemukolwiek przeciwstawiać. W efekcie po wielkiej awanturze między nami  i moimi rodzicami a jego rodzicami, gdzie oni wyszli z trzaskaniem drzwiami i wrzaskami, stanęło niby pośrodku. Niby, bo zgodziliśmy się na mięso w menu, zamiast zabawy był obiad w restauracji, zamiast znajomych zapraszaliśmy pociotki, których nie widzieliśmy od dzieciństwa. W rezultacie wyszło nijako, a przy zupie okazało się, że teściowa dodała do menu flaki, po kryjomu, bez naszej zgody. No bo co to za wesele bez flaków! Na koniec wszyscy rozjechali się na 3 imprezy: my na imprezę z przyjaciółmi, których nie mogliśmy zaprosić, moja rodzina do moich rodziców a jego rodzina do teściów. Żenada.


Uwierz, nigdy nie zadowolisz wszystkich. Ja próbowałam i w rezultacie nikt nie był zadowolony, wszystko wyszło sztucznie lub nijako, gdyby nie szampan, to wcale bym się dobrze nie bawiła wink Jeśli ktokolwiek ma być zadowolony z Waszego wesela to Wy. Nie daj sobie wmówić dyrdymałów o tym jak to wesele się robi dla gości i musisz ich życzenia uszanować. Goście popiją, pojedzą i potańczą a potem pojadą do domu i zapomną, a Wy będziecie pamiętać do końca życia.

6

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

A co do spotykania się rodziców, to zależy jaki jest klimat. Może w Waszym przypadku to byłoby tylko źródło stresu i warto wykorzystać te niesprzyjające warunki logistyczne jako wymówkę, żeby nie dolewać oliwy do ognia? A wy sobie wszystko po cichutku planujcie po swojemu wink

7

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Jak przewidujesz zgrzyty to słuchaj intuicji i odpuście sobie. Mówię to z własnego doświadczenia.

8

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Musisz zdecydować tzn. postawić na to, żeby to był ślub tak jak ty wszystko chcesz czyli skromny lub tak jak chcą tego twoi rodzice. Nie da się połączyć jednego i drugiego pomysłu.

My również mieliśmy spór na temat kogo zaprosić, a kogo nie. Ja chciałam max 10 osób - na prawdę bliską rodzinę i ślub cywilny. A wyszło tak, że biorę ślub kościelny (bo wszyscy tak chcą więc i ja się jakoś do tego przekonałam) i zapraszamy koło 40-45 osób. Bo wiem co mówili i że tak powiem nie chciałam żeby wszyscy byli po obrażani więc się zgodziłam, że zaproszę wszystkie ciocie i wujków choć no nie za wszystkimi przepadam.

A i takie spotkanie zapoznawcze rodziców też mnie czeka, jeszcze nie wiem kiedy. Ale obawiam się go.. bo jesteśmy dwóch innych wyznań, a przyszła teściowa jest zagorzałą katoliczką. Tak po za tym liczę, że jakoś to będzie xd

Jeśli chodzi o te różnice w charakterach to myślę, że się jakoś dogadają - przynajmniej na czas ślubu wink

Pozdrawiam wink

9

Odp: Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

mirella90 przede wszystkim nie martw się na zapas! Pamiętam, że miałam podobne obawy przed spotkaniem rodziców moich i narzeczonego. Też są z dwóch różnych światów. Rodzice mojego narzeczonego są ze wsi, prowadzą gospodarstwo, mają 6 dzieci i zawsze razem. Moi rodzice z miasta i ciągle osobno, bo ojciec za granicą, brat za granicą, nie jesteśmy nawet nauczeni żyć razem. Rodzice narzeczonego są już dużo starsi a moi jeszcze stosunkowo młodzi. Uwierz, bałam się bardzo, że się nie dogadają. Bałam się, że zaczną się różnice poglądów, jakieś dziwne tematy albo niezręczna cisza... A co się okazało? Zaskoczenie totalne. Tak się świetnie dogadywali, że musieliśmy z narzeczonym namawiać ich na zakończenie tej sielanki, bo do rana byśmy siedzieli big_smile i bardzo się polubili, szczególnie nasze mamy. Zobaczysz, że i u Ciebie też będzie OK smile

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » WIECZÓR PANIEŃSKI, ŚLUB, WESELE » Spotkanie "zapoznawcze" rodziców - masa wątpliwości...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024