Gdy byłam dzieckiem, mogłam oglądać komedie godzinami- te same.... Zwykle były to filmy z Luisem de Funese. Czy macie swoich ulubionych komików? W jakich filmach byli- Waszym zdaniem - wyjątkowi?
Ja ulubionego komika nie mam, mogę powiedzieć kogo nie znoszę - Jim Carrey, antygwiazda numer jeden
A de Funesa kocham w "Kapuśniaczku". Rewelacja, takie to głupie a rżę przy każdym oglądaniu
O, ja nie trawię Cezarego Pazury Lubię specyficzne komedie, obecnie. Np. angielskie, typu "To właśnie miłość" i chyba trudno mi wskazać danego komika- bardziej bawi mnie komizm sytuacji. Ale w sumie mam 1: Bill Nighy
Gdy byłam dzieckiem, mogłam oglądać komedie godzinami- te same.... Zwykle były to filmy z Luisem de Funese. Czy macie swoich ulubionych komików? W jakich filmach byli- Waszym zdaniem - wyjątkowi?
Ja tez go bardzo lubie, ale nikt nie wzbudza takiej milosci we mnie jak Jack Lemmon w "Some like it hot"
Pierwsza scena z nim jako Daphne , kiedy ida na pociag i juz za nim szaleje.
5 2015-01-02 18:50:05 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2015-01-02 18:54:25)
Ja uwielbiam angielski humor John Cleese i "Latający cykr Monty Pythona", to już klasyka dla mnie Do tego "Hotel Zacisze"
Kto jeszcze... Steve Martin , Leslie Nielsen, genialni wręcz, długo bym mogła jeszcze wymieniać.
No i z takich nieco młodszych, to zdecydowanie Eddie Murphy. "Książe w Nowym Yorku" oglądałam chyba z milion razy
Jeśli chodzi o filmy z Luisem de Funese, to mam całą serię dvd. Uwielbiam również i jego. Mam spory "rozrzut" jeśli chodzi o tych ulubionych komików, ponieważ każdy z nich reprezentuje dość odmienne "poczucie humoru".
6 2015-01-03 12:11:08 Ostatnio edytowany przez Volver (2015-01-03 12:12:04)
Z komediami to ja mam poważny problem, bo rzadko która potrafi mnie rozbawić. Nie wiem, czy jestem taka "drętwa", czy jednak większość współczesnych komedii jest jakaś taka "nie teges"... Za to zawsze z przyjemnością oglądam stare filmy z udziałem Bogumiła Kobieli
Lubię wymienionych Leslie Nielsena, Eddiego Murphy'ego, ale lubię też np. Jimiego Carreya właśnie, Bena Stillera (:D) i na razie nie przypominam sobie więcej, bo tak to bardziej lubię komedie owszem, ale więcej chyba lubię bez tego konkretnego zabawnego bohatera, tylko takie z różnymi bohaterami, gdzie może żaden aż tak nie wyróżnia się. To chyba najbardziej lubię tych co napisałam obecnie.
Lubię komedie sytuacyjne, w których wykorzystuje się inteligentny humor, to dlatego nie znoszę komików w typie Jasia Fasoli czy Jim Carrey'a, którzy wykręcają twarze, wytrzeszczają oczy i robią z siebie idiotów. Nie, taki humor zdecydowanie mnie nie bawi.
Kiedyś uwielbiałam Louis'a de Funes, do dziś mam do niego spory sentyment, poza tym nie umiem sobie przypomnieć żadnej ulubionej komediowej postaci.
ale mówimy o komikach czy aktorach komediowych?
Moim ukochanym standupowcem, komikiem i aktorem komediowym (ale i świetnym dramatycznym) był niedościgniony Robin Williams... ogromny ból i żal, że już więcej nikogo na Ziemi nie będzie rozśmieszał
Ja zawsze byłem i jestem wielkim fanem Benny Hilla.
A to moja ulubiona część:
http://www.dailymotion.com/video/x16zkms_benny-hill-the-b-team-1601-couchtripper_fun
Charlie Chaplin, nie z czasów kina niemego jednak, lecz w "Dyktatorze".
Golenie klienta w rytm czardasza oraz scena z globusem - niezapomniane.
Poza tym, oczywiście Luis de Funes, przede wszystkim w "Manii wielkości".
No i neurotyczny Woody Allen w "Zeligu".
Z polskich aktorów kojarzonych z komediami to cenię bardzo mistrza drugiego planu, Antoniego Fertnera, wiecznie zatroskanego ojca z kina międzywojennego oraz Mieczysławę Ćwiklińską, śmieszną matronę z tego samego okresu.
Później Wacław Kowalski, nie tylko z trylogii o Zabużanach, ale i z "Gdzie jest generał?" i "Chłopców" oraz niezapomniana Irena Kwiatkowska, która "żadnej pracy się nie bała" ciotka prezesa Ochódzkiego w "Rozmowach kontrolowanych"
Tomasz Sapryk to z kolei niewykorzystany talent komiczny we współczesnym kinie polskim.
Gdziekolwiek się nie pojawi, wiadomo, że będzie śmiesznie.
Moji ulubieni filmowi komicy to Jim Carrey i Adam Sandler
Może nie komik, ale ostatnio najbardziej mnie rozśmiesza Sheldon z "Teorii wielkiego podrywu"
ja uwielbiam filmy Jeffa Dunchama mimo że komików nie lubię to tu się uśmiałam
"Hotel Zacisze" wraz z całą obsadą. No i może "Czarna Żmija" - główny bohater i jego wierny sługa w każdym odcinku wypowiadający kwestię: "Mam szczwany plan" (wbrew pozorom "Jaś Fasola" może być przystojny - bodajże trzecia część "Czarnej Żmiji").