Postanowiłem napisać ten temat, żeby może otrzymać jakieś rady które pomogą mi jakoś się ogarnąć. Widzę, że dużo osób ma podobny problem, ale każda sytuacja jest indywidualna więc postanowiłem założyć ten temat, żeby też to z siebie wyrzucić.
Ja student, ona maturzystka. Byłem z dziewczyną 10 miesięcy, bywało różnie, pod koniec zaczęło się psuć, wytykanie sobie nawzajem swoich wad, etc. W wakacje zaczęła pracować poza naszym miastem, więc kontakt bardzo nam się ograniczył, co było początkiem wszystkiego. Raz się posprzeczaliśmy i się nie odzywaliśmy do siebie przez tydzień. Mi przeszło i napisałem jej, kiedy ma czas żebyśmy się zobaczyli bo się stęskniłem i chciałem ją zobaczyć a ona odpisała, że nie wie czy to ma sens. Uwierzcie mi, gdy to przeczytałem nigdy się tak źle nie poczułem, od razu zrobiło mi się zimno, cały zacząłem się trząść. Pojechałem do niej do domu, ale była jeszcze w pracy. Parę dni niespokojnego oczekiwania i jakoś udało nam się spotkać. Gdy rozmawialiśmy to mówiła, że jest zmęczona tym, że wytykam jej jej wady (co po części było prawdą), że skończą się wakacje, ja wyjadę znowu na studia i będziemy się mało widywać, że się zmieniła, że wypaliło się w niej uczucie nas.
I nie wydaje mi się, że tęsknie za bliskością drugiej osoby, ale konkretnie za nią. Tęsknie za tym, jak mnie wkurzała, jak się uśmiechała, jak ją przytulałem... Nie ma dnia, żebym o niej nie myślał. Co robi, z kim się spotyka, czy o mnie myśli, tęskni. Ja za nią tęsknie jak cholera, mimo że rozeszliśmy się we wrześniu. Czuję się tak bezsilnie. Jakoś nawet nie chce mi się poznawać nowych kobiet, bo ciągle myślę o tej jednej. Nie chce innej, chcę tylko ją. Z jednej strony jej nienawidzę za to jak postąpiła, a z drugiej cały czas ją kocham? Nawet gdy w pewnych momentach nam się nie układało, cały czas ją kochałem. Kocham do teraz. Kocham osobę której nie widziałem parę miesięcy i nie mogę przestać. Nie była idealna. Nikt nie jest. Ale tęsknie za nią, za wspólnie spędzanym czasie, za moją pierwszą miłością. Nie umiem jak normalny człowiek pogodzić się z porażką, cały czas mam nadzieję, że może jakoś odnowimy jakoś kontakt - choć ja na pewno go nie zainicjuje, może przez moją dumę i przez to, że czuję się przez nią skrzywdzony. Przepraszam, że tak chaotycznie, mam nadzieję że może znajdę tutaj osobę, która mnie zrozumie i wskaże drogę, żeby wyjść z tego bo ja naprawdę jestem tym przygnieciony i nie mogę się podnieść. Ciągle tylko ona i ona mi siedzi w głowie mimo iż studiuje, spotykam się ze znajomymi, oddaje się pasji to ona i tak znajdzie lukę i przebija się do moich myśli.