Wojna i pok?j - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 27 ]

1

Temat: Wojna i pok?j

Jestem spokojna. Nie urodziłam łzy.
Wyprowadził się dwa tyg. Temu
Nie wiem, po co i dlaczego.
Ale usłyszałam, ze to moja wina, moja wina, moja wina.
Jak zwykle, jak zawsze, przez całe nasze wspólne zycie.
Jestem bezradna, choć mogę wiele zrobić, ale już chyba nie dla siebie.
Czytam wątki, jestem przerażona, współczuje, rozumiem, chciałabym doradzić,
Ale nie potrafię, bo to, co mnie spotkało, jest niewyobrażalne, jestem na krawędzi,
Najgorszemu wrogowi tego nie życzę
Ile mozna, jak długo, za jaka cenę?
Powinnam płakać nad sobą i nad swoim życiem, ale tutaj poczułam jakieś wsparcie, którego bardzo potrzebuję.
Proszę, niech ktoś mnie pocieszy.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wojna i pok?j

Powiedz spokojnie, jak to wygląda z Twojej strony?
Najlepiej od początku.

Pozdrawiam

3

Odp: Wojna i pok?j
Dorula napisał/a:

Jestem bezradna, choć mogę wiele zrobić, ale już chyba nie dla siebie.

Właśnie, że PRZEDE WSZYSTKIM dla siebie! Tym bardziej, że czuję już aromat toksyka w Twoim związku...
Tak jak radzi Excop - pisz. Tylko wtedy znajdziesz tu wsparcie i pomoc...

4

Odp: Wojna i pok?j

Jutro napisze, obiecuje, ale przygotujcie sie na horror, jakich mało.

5

Odp: Wojna i pok?j

Tak sie cieszę , zo sie odezwliscie.
Dziękuje wam bardzo.

6 Ostatnio edytowany przez Aeryn (2014-12-13 00:04:26)

Odp: Wojna i pok?j
Dorula napisał/a:

Jutro napisze, obiecuje, ale przygotujcie sie na horror, jakich mało.

Niejeden horror można przeczytać tu na Forum. Nie jesteś sama, pamiętaj. Poradzisz sobie.
Pomalutku dojdziesz do ładu. A jeśli Twój związek to był horror.... spróbuj myśleć, że teraz przełączysz się na jakiś pozytywny film obyczajowy smile Teraz jest Twój czas, by zadbać o siebie.

7

Odp: Wojna i pok?j

Mas racje, jetem sama z moimi problemami,
Walka o moje zycie trwa...
Teraz , albo nigdy
Ale co to go obchodzi?
Najlepiej, jakby mnie nie było,
Ale ja sie nie dam
Mam jedno zycie i nic więcej
Z. Kim mam je spędzić?
Moje dni sa policone i nic go to nie obchodzi
Żona jest fajna, jak jest zdrowa,
Ja go przepraszam za raka.
Moja wina moja wina moja wina

8

Odp: Wojna i pok?j
Dorula napisał/a:

Mas racje, jetem sama z moimi problemami,
Walka o moje zycie trwa...
Teraz , albo nigdy
Ale co to go obchodzi?
Najlepiej, jakby mnie nie było,
Ale ja sie nie dam
Mam jedno zycie i nic więcej
Z. Kim mam je spędzić?
Moje dni sa policone i nic go to nie obchodzi
Żona jest fajna, jak jest zdrowa,
Ja go przepraszam za raka.
Moja wina moja wina moja wina

Nie jesteś sama...

9

Odp: Wojna i pok?j

Dziekuje

10 Ostatnio edytowany przez Sponi (2014-12-13 00:46:18)

Odp: Wojna i pok?j

Daj wiarę... Wszystko się jakoś ułoży. Musi. Nawet jeśli na te chwilę myślisz sobie: " co ta baba mówi". Nie wiem jakie masz nieszczęście, ale wiedz, że Ci tutaj dodadzą Tobie siły.

11

Odp: Wojna i pok?j

Dorula,
Ja trzykrotnie pokonałam raczysko.
Jestem przykładem na to, że dni ludzkie nigdy nie są policzone - nawet jeśli człowiek sam tak sądzi.
Jeśli chcesz, napisz do mnie na priv.

12

Odp: Wojna i pok?j

Dzień dobry.
Mam chwilkę czasu, wiec moze chociaż zacznę moją smutną historię, choć nie jest to proste.
On rozwodnik z dzieckiem, ja po paru lepszych i gorszych związkach, oboje samotni,zakochalismy sie w sobie, choć od początku coś było z nim nie tak.Trudno było mi to wtedy zrozumieć,
ale tego już nie da sie ukryć, ze wybrałam za męża przemocowca. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że nigdy nie spotkałam sie z czymś takim, a przemoc w białych rękawiczkach 15 lat temu chyba jeszcze nie była określona i nazwana, przynajmniej ja nie miałam pojęcia o czymś takim.

O problemach z jego córką napiszę w innym poscie, bo to jakby osobna historia.

9 lat temu odbył się mój smutny ślub i smutne wesele.

Po roku poszłam do adwokata w sprawie rozwodu, naswietlilam sytuację i co usłyszałam?
Cytuję: pani sie za dużo książek naczytała, za dużo filmów naoglądała, jaka miłość, chodzi o to, żeby żyć w zgodzie, niech pani ratuje małżeństwo, uśmiecha sie do meza i nie kłóci o byle pierdołę! Koniec cytatu.

Jak usłyszałam, tak zrobiłam. Odpuszczalam, wybaczalam, robił, co chciał.
Zaczęły sie ciche dni, wybuchy agresji, niekontrolowane ataki złości- standard.
Wymagania:rzuć prace, ja mam dość pieniędzy, twoja praca nie jest do niczego nam potrzebna,
Za chwilę:zabierz sie do roboty, za mało zarabiasz, jesteś leniem itd.klasyczy przypadek manipulatora. Ale najgorsze miało sie dopiero wydarzyć...

Rok po ślubie usłyszałam diagnozę, po której zawalił mi sie świat. Ale tylko mi i moim najbliższym.
Od meza usłyszałam coś, czego nie zapomnę: nie histeryzuj!
Histeryzowalam, wyłam, rozpaczalam.
Operacja, chemioterapia, szpitale, tak żyłam przez pare lat. Sama. Do szpitala przyjeżdżał na chwile, obrażony, zły, bo to moja wina, przeze mnie jest niefajnie, przeze mnie musi tu przyjeżdżać do tego strasznego szpitala, wiec ma dość i idzie na piwo...

Na chemioterapię mnie zawodził po moich prośbach, nigdy nie trzymał mnie za rękę, nigdy nie przytulił.

Choroba opanowana, jest w remisji. Nikt nie wie, na jak długo.

Pózniej było raz lepiej, raz gorzej, były wyjazdy, kwiaty prezenty, były kłótnie, wyzwiska, mieszanie z błotem.

Rok temu ponowna operacja. Już w miejscu zamieszkania, trzy kroki od domu.
Nawet nie zadzwonił, czy żyję, czy czegoś potrzebuję, przyszedl, kiedy miał czas, właśnie dostawałem zastrzyk z morfiną, to strasznie boli, płakałam, a on w tym czasie oglądał telewizje, no po prostu kuriozalne!
Przywiózł mnie do domu, strzelił focha, opiekowała sie mną siostra.

I już wiedziałam, ze mnie kocha i nigdy nie kochał.

Pracowałam, mimo, ze wysyłano mnie na rentę, nigdy nie szastalam pieniędzmi, tak jestem wychowana, zaczęły sie zarzuty, ze jestem skąpa, ze nie mam sie o nic martwić, bo kasy jest dość, obracamy sie w snobistycznym środowisku, drogie wycieczki i hotele na porządku dziennym, ale ja już tego nie chce, po co, i tak zawsze sie kłóciliśmy, wypieram to z pamięci.

Dwa lata temu miałam kryzys, nie mogłam pracować, nie byłam w stanie, wysłano mnie na świadczenie rehabilitacyjne, teraz pracuje na pół etatu, mam grupę inwalidzką, biorę silne leki,
I słyszę, ze jestem leniem, ze udaję, ze jestem chora, bo mi sie robić nie chce...to jego słowa.

Nie wytrzymałam, powiedziałam: dość.

Zaczęłam sie stawiać, walczyć o swoje, o szacunek i spokój, który jest mi niezbędny.
Stary dom, w którym mieszkamy, zaczął sie sypać, zażądalam remontu, który już sie ciągnie dwa tygodnie, z którym jestem praktycznie sama, bo mój maz uciekł do córki.

Wersja mojego meza jest zgoła inna: to on musiał uciec przed moja agresją!?
Prawda jest taka, ze powiedziałam mu w oczy, ze nie pozwolę sie tak traktować, ze przestaje go kryć, przestaje kłamać, ze gdzieś z nim nie idę, bo sie złe czuje, ze każde wyzwiska notuje i pójdę z tym do prokuratora, wszyscy sie dowiedzą, wytoczę mu sprawę, będzie karany i straci uprawnienia do wykonywania zawodu.
Pózniej pozalowalam tych słów, wiem, ze znizylam sie do jego poziomu, ze tez zaczęłam manipulować, ze stałam sie podobna do niego, ze zaczęłam myślec tylko o sobie, nie potrafię taka być, nie chcę psuć świat mojej mamie i siostrze, zadzwoniłam, prosiłam, żeby sie zastanowił, co robi i to był mój kolejny błąd.

Wiem, ze wróci, wiem, ze nikogo nie ma, wiem, ze to kolejna kara dla mnie, bo śmiałam mieć własne zdanie, bo nie wytrzymałam po raz kolejny, bo jestem agresywna i powinnam sie leczyć!!!

Wiem, ze bardzo smutne to, co piszę, moze mam zły dzień, moze przelała sie czarna goryczy.

Co robić???

13 Ostatnio edytowany przez Excop (2014-12-13 13:06:23)

Odp: Wojna i pok?j
Dorula napisał/a:

Dzień dobry.
Mam chwilkę czasu, wiec moze chociaż zacznę moją smutną historię, choć nie jest to proste.
On rozwodnik z dzieckiem, ja po paru lepszych i gorszych związkach, oboje samotni,zakochalismy sie w sobie, choć od początku coś było z nim nie tak.Trudno było mi to wtedy zrozumieć,
ale tego już nie da sie ukryć, ze wybrałam za męża przemocowca. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że nigdy nie spotkałam sie z czymś takim, a przemoc w białych rękawiczkach 15 lat temu chyba jeszcze nie była określona i nazwana, przynajmniej ja nie miałam pojęcia o czymś takim.

O problemach z jego córką napiszę w innym poscie, bo to jakby osobna historia.

9 lat temu odbył się mój smutny ślub i smutne wesele.

Po roku poszłam do adwokata w sprawie rozwodu, naswietlilam sytuację i co usłyszałam?
Cytuję: pani sie za dużo książek naczytała, za dużo filmów naoglądała, jaka miłość, chodzi o to, żeby żyć w zgodzie, niech pani ratuje małżeństwo, uśmiecha sie do meza i nie kłóci o byle pierdołę! Koniec cytatu.

Jak usłyszałam, tak zrobiłam. Odpuszczalam, wybaczalam, robił, co chciał.
Zaczęły sie ciche dni, wybuchy agresji, niekontrolowane ataki złości- standard.
Wymagania:rzuć prace, ja mam dość pieniędzy, twoja praca nie jest do niczego nam potrzebna,
Za chwilę:zabierz sie do roboty, za mało zarabiasz, jesteś leniem itd.klasyczy przypadek manipulatora. Ale najgorsze miało sie dopiero wydarzyć...

Rok po ślubie usłyszałam diagnozę, po której zawalił mi sie świat. Ale tylko mi i moim najbliższym.
Od meza usłyszałam coś, czego nie zapomnę: nie histeryzuj!
Histeryzowalam, wyłam, rozpaczalam.
Operacja, chemioterapia, szpitale, tak żyłam przez pare lat. Sama. Do szpitala przyjeżdżał na chwile, obrażony, zły, bo to moja wina, przeze mnie jest niefajnie, przeze mnie musi tu przyjeżdżać do tego strasznego szpitala, wiec ma dość i idzie na piwo...

Na chemioterapię mnie zawodził po moich prośbach, nigdy nie trzymał mnie za rękę, nigdy nie przytulił.

Choroba opanowana, jest w remisji. Nikt nie wie, na jak długo.

Pózniej było raz lepiej, raz gorzej, były wyjazdy, kwiaty prezenty, były kłótnie, wyzwiska, mieszanie z błotem.

Rok temu ponowna operacja. Już w miejscu zamieszkania, trzy kroki od domu.
Nawet nie zadzwonił, czy żyję, czy czegoś potrzebuję, przyszedl, kiedy miał czas, właśnie dostawałem zastrzyk z morfiną, to strasznie boli, płakałam, a on w tym czasie oglądał telewizje, no po prostu kuriozalne!
Przywiózł mnie do domu, strzelił focha, opiekowała sie mną siostra.

I już wiedziałam, ze mnie kocha i nigdy nie kochał.

Pracowałam, mimo, ze wysyłano mnie na rentę, nigdy nie szastalam pieniędzmi, tak jestem wychowana, zaczęły sie zarzuty, ze jestem skąpa, ze nie mam sie o nic martwić, bo kasy jest dość, obracamy sie w snobistycznym środowisku, drogie wycieczki i hotele na porządku dziennym, ale ja już tego nie chce, po co, i tak zawsze sie kłóciliśmy, wypieram to z pamięci.

Dwa lata temu miałam kryzys, nie mogłam pracować, nie byłam w stanie, wysłano mnie na świadczenie rehabilitacyjne, teraz pracuje na pół etatu, mam grupę inwalidzką, biorę silne leki,
I słyszę, ze jestem leniem, ze udaję, ze jestem chora, bo mi sie robić nie chce...to jego słowa.

Nie wytrzymałam, powiedziałam: dość.

Zaczęłam sie stawiać, walczyć o swoje, o szacunek i spokój, który jest mi niezbędny.
Stary dom, w którym mieszkamy, zaczął sie sypać, zażądalam remontu, który już sie ciągnie dwa tygodnie, z którym jestem praktycznie sama, bo mój maz uciekł do córki.

Wersja mojego meza jest zgoła inna: to on musiał uciec przed moja agresją!?
Prawda jest taka, ze powiedziałam mu w oczy, ze nie pozwolę sie tak traktować, ze przestaje go kryć, przestaje kłamać, ze gdzieś z nim nie idę, bo sie złe czuje, ze każde wyzwiska notuje i pójdę z tym do prokuratora, wszyscy sie dowiedzą, wytoczę mu sprawę, będzie karany i straci uprawnienia do wykonywania zawodu.
Pózniej pozalowalam tych słów, wiem, ze znizylam sie do jego poziomu, ze tez zaczęłam manipulować, ze stałam sie podobna do niego, ze zaczęłam myślec tylko o sobie, nie potrafię taka być, nie chcę psuć świat mojej mamie i siostrze, zadzwoniłam, prosiłam, żeby sie zastanowił, co robi i to był mój kolejny błąd.

Wiem, ze wróci, wiem, ze nikogo nie ma, wiem, ze to kolejna kara dla mnie, bo śmiałam mieć własne zdanie, bo nie wytrzymałam po raz kolejny, bo jestem agresywna i powinnam sie leczyć!!!

Wiem, ze bardzo smutne to, co piszę, moze mam zły dzień, moze przelała sie czarna goryczy.

Co robić???

A Ty, Dorulo, kochasz go jeszcze?
Będąc poważnie chorą, od lat przyjmujesz dowody obojętności emocjonalnej męża, a i nierzadko pogardy.
Czemu to znosisz?
W chorobie to nie pomaga, wręcz przeciwnie.
Może fakt, że odszedł jest jakimś sygnałem, by uwolnić się od niego na dobre.
Z pewnością sobie poradzisz. I tak wsparcia od męża nie otrzymujesz.

Pozdrawiam.

14

Odp: Wojna i pok?j

Czy ja go kocham?
Nie wiem, chyba nie, już nie.
Jak mam sie od niego uwolnić?
Wziąć rozwód?
Podzielić majątek?
A z czego będę żyła?
Nie jestem w stanie więcej pracować, nie dam rady, a moze nie brać rozwodu tylko żyć osobno?
Nie wpuszczać do domu?
To rownież jego dom. I tak postawiłam warunki po jego ucieczce, nie korzysta z niczego, nawet herbaty sobie nie robi, ale klucze ma, moze wejść, kiedy chce, no, kurczę, na to nic nie poradzę.
Był przed chwilą, umówił sie z malarzem na ustawianie mebli w pokoju, poinformował mnie o tym i wyszedł.

Mój Boże, po co mi to wszystko?

Dziękuję za wszystkie miłe słowa.

15

Odp: Wojna i pok?j

Dorulko... Nie będziesz w stanie tego wytrzymać. Zresztą po co. Każdy sporny aspekt waszego małżeństwa można rozwiązać. Mam na myśli majątek. Wiem, że teraz boisz się, że nie poradzisz sobie. To rozumiem. Takie obawy tliły się we mnie latami. Sądziłam, że chodzi mi o dobro dzieci, a tak naprawdę martwiłam się o własny tyłek.

Nie umiem wytłumaczyć Tobie w jaki sposób pozbyć się strachu. Bo sama do końca tego nie ogarniam. Pomyślałam sobie właśnie, że może to tak jak z huraganem. Sprawia wrażenie niszczyciela, gdy nadciąga w naszą stronę. Rujnuje wszystko dookoła. A kiedy zbliży się do Ciebie i wpadniesz w jego szpony... Oko cyklonu. Tam jest niesamowita cisza.

16

Odp: Wojna i pok?j

W internecie znajdziesz dwie, niezależne od siebie, strony tzw. Niebieskiej Linii, tam sporo informacji przygotowanych przez osoby pracujące z ofiarami i sprawcami przemocy, w tym adresy pomocnych stowarzyszeń, instytucji. 

To, że przelała się czara goryczy, to dobrze. Zaczęłaś działać. Jesteś zdeterminowana.

17

Odp: Wojna i pok?j

Nie wierze, to zły sen, obudzę sie w innym, normalnym świecie...
Nie mogę uwierzyć w to, co dzisiaj usłyszałam!
Jego manipulacja osiągnęła szczyt ( a raczej dno) i już chyba wiem, ze bez wojny sie nie obędzie.
Chciałam tego uniknąć, robiłam, co w mojej mocy, ale z psychopatą nic sie nie uda.
Nie płacze, jestem za bardzo zszokowana i zaszczuta.
Niebieska linia???
Nie uda się.
Policja tez już kiedyś była...

Wiedziałam, ze będzie złe, ale nie przypuszczałem, ze aż tak

Oni sie nie zmieniają, jest tylko gorzej i gorzej, z każdym dniem trudniej i bardziej beznadziejnie.

Boje sie iść do pracy, boje sie dziwnych spojrzeń i pytań, czy maz mnie glodzi.
Jestem własnym cieniem, już mnie praktycznie nie ma, a jeszcze rano nie było tak zle....

Buduje sobie alibi moim kosztem, moja krzywdą, moja godnością i dumą.
Nigdy na to nie pozwolę. Niech mnie lepiej zabije i zakopie, i będzie po wszystkim.

Mam dość.

A jego zdaniem powinnam być wdzięczna.
Za łaskę i dobra wolę.

Czy tacy ludzie istnieją, czy ja żyje w jakimś matrixe???

18 Ostatnio edytowany przez kosmiczny nick (2014-12-14 01:38:51)

Odp: Wojna i pok?j
Dorula napisał/a:

...Mam dość.
A jego zdaniem powinnam być wdzięczna.
Za łaskę i dobra wolę.
Czy tacy ludzie istnieją, czy ja żyje w jakimś matrixe???

Myślisz, ze nie istnieją "normalni" i szanujacy, tacy, którzy nie oczekują wdzięcznosci, tacy, którzy nie niszczą drugiej osoby dopuszczajac najbardziej podłe intrygi i sposoby?
Owszem, zyjesz w matrixie. I niestety nie jesteś w tym odosobniona, bo wiele tu osób ma podobne odczucia i doswiadczenia. Moze napisz, cóz takiego dzis się wydarzyło, ze juz nawet w efekty interwencji z zewnątrz, niebieskiej linii ...nie wierzysz.
Zawsze jest jakies wyjscie. Chyba nie chcesz poddać sie juz na samym poczatku...?

19

Odp: Wojna i pok?j

Mój czarny, kochany kotku...
Nie mogę dzisiaj tego napisać, nie jestem w stanie, moze jutro, jak ochlonę.
Jestem po lekach, zaraz zasnę przy klawiaturze, boje sie strasznych snow i tego,
Co będzie jutro.
Cisza przed burzą...
Dziękuje i pozdrawiam.

20

Odp: Wojna i pok?j

Witam wszystkich,
Cóż mam napisać?
Wysłuchałam oszczerstw, kłamstw, gróźb, pózniej zażądał przeprosin, ja chyba oszalałam,
Słuchałam tego jak horroru, z którym nie potrafię, nie dam rady sie zmierzyć, i przeprosilam...
Poddałam się, ale nie do końca, wrócił, był potulny, jak baranek, posprzątał w domu, usiadł przed telewizorem z drinkiem, a ja mam dużo czasu, zeby uśpić jego czujność i wyzwolić sie z rąk kata i oprawcy. Nie mogłam tego zrobić teraz, kiedy był taki wściekły i nieobliczalny, znam go dobrze,
Wiem, ze muszę poczekać na właściwy moment, żeby uderzyć, kiedy nie będzie sie tego spodziewał, inaczej z nim nie wygram...
Wiem, bo kiedyś próbowałam i wiem, jak to sie skończyło...

Przede mną badania, zaraz po nowym roku, czekanie na wyniki, przerosło mnie to...

Nie usprawiedliwiam sie, ale muszę mieć chociaż chwile spokoju, żeby zacząć działać ,

To tyle...

21

Odp: Wojna i pok?j

No i jesteśmy razem, znowu. Przygotowujemy święta, robimy zakupy, pakujemy prezenty.
Pokój, jednym słowem.
Ciekawe, na jak długo...
Czytam wątki i nie dziwie sie, ze opuszczone zony i matki robią tak wiele, żeby maz wrócił.
Ja byłam dzielna dwa tygodnie, ale wizja świąt i wolnych dni mnie przeraziła.
Mam wrażenie, ze gdy odpuściłam, nie dzwoniłam, nie pisałam, on czekał na mój krok,
Zrobiłam to, dałam sie poniżyć i schowalam dumę do szafy.
I dlatego nie mogę, nie potrafię go dotknąć, o sexie nie ma mowy, mimo, ze on tego chce, próbuje, ale ja nie mogę sie przemóc...
Zresztą, teraz niech on poczeka...
Nie chce tracić reszty życia na walki w sadach, u adwokatów,
Nie mam siły na to, nie dam rady.
Proponowałam mu zycie osobno, ale pod jednym dachem, nie zgodził się,
Chce zony i rodziny, hahaha.
Najpierw trzeba być mężem, żeby na żonę zasłużyć.
Zewsząd słyszę komplementy, jestem doceniana i chwalona, mój maz tez słyszy, jaka ma wspaniała żonę, ze jest szczęściarzem, jakich mało, i co z tego?
Nigdy mnie nie pochwalił,
Nie, to nie ma sensu...

Jeszcze trochę, jakoś to zycie trzeba przeżyć...

Pozdrawiam.

22

Odp: Wojna i pok?j

Autorko
Jest Niebieska linia-trzeba tylko chcieć. Jesteś pod wpływem psychopaty, przemocowca, a Ty dodatkowo KKZB. Znowu rozpoczęliście swój toksyczny taniec.

Czytałaś książkę Mai, Moje dwie głowy? Może warto...

23

Odp: Wojna i pok?j

Jezu, aż tak źle to wygląda?
Psychopata???
Czy muszę uciekać, gdzie pieprz rośnie?
Nie mam żadnych dowodów, świadków, wszystko odbywa sie w czterech ścianach,
Mam zacząć go nagrywać?
Jestem bezsilna.
I bardzo zmęczona.

Dziękuje za poświęcony czas.

24

Odp: Wojna i pok?j

Udaj się na Niebieską, albo zadzwoń, tam Ci pomogą. Jest bezpłatna pomoc psychologiczna, grupa wsparcia.

Tak, tak to wygląda, że to przemocowiec. Zajrzyj na wątek Kobiet Kochających Za Bardzo.

I jeszcze jedno, od psychopaty się nie odchodzi, od niego się ucieka, nie oglądając się za siebie.

25

Odp: Wojna i pok?j

Przeczytałam pare stron niebieskiej linii.
Jestem przerażona, jest mi niedobrze, wszystko układa sie w jedna całość.
Miesiące miodówkę coraz krótsze, właściwie to już tylko dni, jak nie godziny.

Nie wiem, co będzie jutro,

Dziękuję.

26

Odp: Wojna i pok?j

Dorula
Bingo, bingo, bingo. Ratuj siebie.

Posty [ 27 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024