Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Od pół roku jestem po raz drugi mężatką. I od pół roku jestem najnieszczęśliwszą osobą na świecie.
Wcześniej zostałam porzucona przez pierwszego męża dla kochanki, mam z nim dziecko.
Teraz jestem w ciąży z drugim mężem.
Jestem wykształconą kobietą po 30, mam pracę, ukochane dziecko i właściwie tyle.
Z drugim mężem zamieszkałam w jego domu - mieszka tu też teściowa. Są to ludzie, jak się okazało skrajnie ode mnie różni - lubią alkohol, palą, lubią towarzystwo. Ja mieszkam na górze, teściowa  na dole. Kuchnia jest wspólna - niestety.
Konflikt narastał między mną a teściową - zaczęła mi wyrywać wszystko z rąk - pranie, gotowanie, wszystko, wpadała na górę, w ogóle czuła się krótko mówiąc jak u siebie w domu. Nie można było spokojnie zejść na dół, jak normalne małżeństwo pobyć sami, zawsze ona obok.
W każdym razie zaczęło mi to działać na psyche. Jestem na pewno zniszczona bardzo po I małżeństwie, zostałam brutalnie porzucona. W każdym razie wyszłam za tego obecnego - myślałam, że jest w porządku, kochał dziecko, mnie, bawił się, poświęcał czas.
Wyszłam za niego, przyjechałam tutaj. I zaczęło się walić. Mielismy kłótnie - najczęściej o to, że nie bawił się kompletnie z dzieckiem - zero czasu - jedynie darł się na dziecko, był tylko od strofowania. Nawet teściowa to przyznała. Raz po pijaku powiedział, że to nie jego dziecko, jego się dopiero urodzi. Kłóciliśmy się często i gęsto, teściowa wtrącała się, zrobili ze mnie psychiczną, która się o wszystko czepia. Mąż jest osobą, która gdy się zdenerwuje, mówi straszne rzeczy - wyzywał mnie od Ku.., spier.., spieprz.. są na porządku dziennym przy kłótniach. Raz szarpnął mnie za włosy, dwa razy podniósł pięść (nie uderzył). Na to wszystko patrzy moje dziecko, które bardzo boi się, że straci kolejnego "tatę", chociaż przyznaje, żę nie lubi męża.
Ja ze swej strony przyznaję, że nie mam łatwego charakteru - mam swoje problemy , jestem generalnie osobą nietowarzyską, zupełnie inną niż oni, teściowa wyzwała mnie od "świętojebliwej". U nich normalne jest zwyzywanie się, a potem bycie ok.
W końcu teściowa ma się wyprowadzić. Nie było innej rady, aby jakoś to trzymać wzięliśmy kredyt (ja nie chciałam, bo moim zdaniem mąż nie jest dobrym człowiekiem, boję się go, dziecko też) - ale zastrzegłam, że ma być tylko na mnie to mieszkanie. Tak też zrobiliśmy. Od ponad miesiąca ciągnie się remont - mąż codziennie mówi, zę go wciągnęłam w to (a przecież ja nie mam z tego żadnych korzyści, to mieszkanie jest na siłę, bo teściowa w nim do końca, 30 lat będzie mieszkać), remont się ciągnie, doszło do tego, że ja zamawiam codziennie jedzenie na górę, tu zrobiłam sobie pseudo kuchenkę, oby tylko nie widywać teściowej, która po pijaku mnie wyzwała od k... i tak dalej.
W tym wszystkim czuję się winna - mam taki charakter, że do tej pory byłam z dobrego domu, sama prowadziłam dom, nie umiem go dzielić z teściową. Wszyscy w rodzinie męża obwiniają mnie, zę to moja wina, że skonflikciłam rodzinę. Jestem zrobiona psychiczną.
Nie mogę odejść, bo mąż grozi mi, ze zrobi mi jatkę z życia, odbierze mi pierwsze dziecko (skontaktuje się z byłym mężem), jeśli od niego odejdę. Że zrobi mi papiery, że zabierze mi wszystko. Z drugiej strony płacze, błaga aby dać nam szansę, że jak się wyprowadzi teściowa to będzie dobrze. Że on się powiesi, że jestem podłą kobietą, że doprowadziłam go do wraku psychicznego.
A ja już też jestem strzępkiem nerwów - czuję się winna wszystkiego, nie mogę patrzeć na nasze kłótnie, moje dziecko cierpi, i jedno i drugie (cała ciąża to codzienne kłótnie, słabe jedzenie, bo starałam się jak najmniej w kuchni być). Chciałam odejść kilkukrotnie 0 również powidzieli że jestem psychiczna, bo tak się spraw nie załatwia.
A ja uważam, że mąż mnie nie kocha, nie wiem już sama co ja czuję, jestem spokojną osobą, chciałam tylko prawdziwej rodziny, myślała, że pokocha, albo przynajmniej polubi moje dziecko. Na to najbardziej nie mogę patrzeć - NIGDY nie położył dziecka spać, NIGDY nie nawiązał z nim zabawy, czasem mu kupi tylko zabawki, narzeka gdy dziecko się budzi w nocy, gdy sika, mówi, że jesteśmy brudasy, bo zabawki się walają. To się czuje - nawet jak go bierze na ręce, to nie przytula tylko za ubranko.
Ja się chyba boję go, boję się też z II strony samotności - nie mam gdzie pójść, chyba że do matki, która jest niestety człowiekiem nie do życia, musiałabym z nią również dzielić malutkie mieszkanko zanim czegoś nie wynajęłabym, to jest koszmar. a zaraz czeka mnie poród.
Jak wy to widzicie? Co ja mam zrobić?? Ja bym wszystko zniosła, gdyby tylko on kochał moje dziecko, gdyby był dla niego dobry - gdyby zagadał, zaśmiał się, pobawił się, był ojcem. Gdy mu to powiedziałam raz, to zwyzywał mnie, że tylko po to go "wzięłam", a on nie chce być tylko tatusiem.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Jak zwykle kilka rzeczy.

1. Wejscie w nowy zwiazek. Dlaczego? Dla opieki nad dzieckiem? Nie znajac tamtej rodziny i meza dobrze. Za szybko. Klania sie rozsadek po prostu.

2. Sytuacja w nowym domu, nie do pozazdroszczenia, tragiczna wrecz i chcesz to kontynuowac? Przy okazji jakis kredyt? Przemoc?

3. Mieszkanie z tesciowa.

Ad. 3 slusznie to rozwiazalas

Ad. 2. Jedynie powrot tam gdzie bylo miedzy wami dobrze, z dala od tej rodziny lub ...

Ad. 1. Mleko sie niestety rozlalo. Czy czegos nauczyc Cie to na przyszlosc?

3 Ostatnio edytowany przez elzabik (2014-12-10 13:49:29)

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Maniek - oczywiście, że zdaję sobie w pełni sprawę ze swojej totalnej głupoty. Zrobiłam najgorszą możliwą rzecz w życiu - byłam tak przerażona po 10 latach w bezpiecznym jak się zdawało związku, że zostanę sama z dzieckiem, że skoczyłam na główkę. Ten człowiek jawił się jako zbawienie.
Jest to tylko i wyłącznie moja wina, że zaufałam, i że naraziłam moje dziecko na coś takiego. Mam się za życiowo głupią i więcej takiego błędu nie popełnię. Zamierzam żyć tylko i wyłącznie dla moich dzieci, poświęcić się jedynie im. Ta kwestia jest dla mnie oczywista i skończona.
Pytanie co ja mam zrobić teraz - nie wiem czy mam już tak zakłócony obraz całej sytuacji, że to moja wina, że przesadzam, że to ja doprowadzam męża do takiego stanu? Czy mam odejść? Czy dam radę z 2 malutkich dzieci?

Weszłam też w ten związek, bo były mąż , nagabywany przez nowe towarzystwo i kochankę, imał się wszystkiego - policja, pozostawienie mnie bez środków do życia, odebrał mi wszystko, nie miałam auta, nic - sama na środku z dzieckiem, które chorowało - obecny mąż mi ze wszystkim pomógł ogarnąć - co zresztą obecnie non stop mi wypomina. Były mąż do dzisiaj walczy ze mną o wszystko co związane z dzieckiem, wiedziałam, że tak będzie i dlatego bojąc się tego, poszukując przyjaciela, wsiąkłam w jeszcze gorsze bagno, bo teraz będę miała 2 dzieci z 2 wspaniałych tatusiów, którzy umilą mi na pewno najbliższe lata.

4 Ostatnio edytowany przez Amethis (2014-12-10 14:15:18)

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

z moich doświadczeń powiem Ci tyle
mieszkanie z teściami to porażka bez :
1. osobnego wejścia
2. w pełni funkcjonalnego lokalu (piętro - kuchnia łazienka,)
3. bez przepisania lokalu na przynajmniej z jedną z osób

lepiej taniej i spokojniej co najważniejsze, bez porad it itp
jest iść do bloku mieszkać,

jak to mówią ciasne ale WŁASNE!!!!

dokładanie remontowanie, de facto czyjejś nieruchomości, w sytuacji późniejszych problemów małżeńskich
stwarza dodatkowe problemy, będziecie się o kasę kłocić,

wiadomo różnie ludzie mają z kasą, nie zakłada sie że będzie źle przecież

i wszsytkiego rodzaju rachunki za które płacisz, na swoje dane bierz!!!

to co ja wsadziłem w nie swój budynek to mialbym przez te lata, dom w stanie surowym big_smile

a tak mam "garba" i w cholere żalu i nerwów, które ledwo co wyciszyłem

a mieszkanie z nimi w takiej sytuacji, to naprawdę Ci współczuje,

jak się nie dogadacie, jak mąż nie zrozumie, to się skończysz, psychicznie


poza tym jeśli dom jest bez żadnych prawnych problemów

możesz w niedużym koszcie, wydzielić samodzielny lokal
dół góra
części wspólne, nie jest to droga sprawa, łącznie z notariuszem, to max 2000 pln

nie nagaduje Cię żebyś goniła to robić

inwestujesz, w ciemno ?? sad

w dodatku radzę naprawdę jakiś dystans, jesteś w ciąży
tym bardziej o nadchodzącym dziecku powinnas myśleć
nie odbierać tych złych emocji jakie w Ciebie chcą wpompować

5

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę
elzabik napisał/a:

Czy dam radę z 2 malutkich dzieci?

Znowu przychodzi mi na mysl babka mojego eksmeza, ktora zostala wdowa w drugim dniu wojny i jednoczesnie matka 2-ch polrocznych dziewczynek. Rzecz dziala sie na zapadlej wsi, w domu oddalonym o jakies pol kilometra od najblizszego sasiada (a moze i wiecej). Mloda wdowa, pole do obrobienia, dwie male blizniaczki, zima, ludzie daleko - a jednak dala rade. I zapewnila im wlasnorecznie szczesliwe dziecinstwo. A co Ty dajesz swoim dzieciom teraz?

6

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę
elzabik napisał/a:

. Zamierzam żyć tylko i wyłącznie dla moich dzieci, poświęcić się jedynie im .

Co byś nie zrobiła w tej g*wnianej sytuacji, w jakiej teraz się znalazłaś, to założenie powyżej jest błędne...

7

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Czytając wasze wpisy płaczę. Jestem już strzępkiem nerwów.
Jestem rozsądną osobą i wiem, że w końcu jakoś to zakończę, ale na razie nie wiem co mam robić.
Nie inwestuję na razie nic, jedynie to mieszkanie, które jest na mnie tylko, to on zaryzykował bo do kredytu przystąpił ze mną, a akt jest na mnie tylko (rozdzielność mamy). Ale to jest kolejna kość niezgody - on już mi wypomina, że na pewno nie zechcę inwestować w jego dom, w którym teraz mieszkamy. No i rzeczywiście, nie bardzo chcę sad Gdyby to był dobry człowiek gdybym to czuła, gdyby kochał moje dziecko, nie wahałabym się  - wbrew temu co mówi nie jestem podłą osobą, nie zamierzam go w niczym wykorzystać, jestsem wręcz głupia bo i byłego i jego mi szkoda mimo wszystkich bydlactw sad
Chcą mnie wrobić abym spisała umowę na to mieszkanie, bo on je wyremontował, teściowa się już tam przeprowadza, mam jej zapewnić w tej umowie że może tam mieszkać, oby sama ponosiła opłaty. Trudno, już nawet o tym nie myślę, w razie czego będzie to kiedyś dla dziecka.
Ja się tylko boję tego, że może to rzeczywiście moja wina - jestem mendą, rzeczywiście wymagam wiele - aby mąż się nie wałęsał, aby rzucił palenie, zrobił dla mnie te wszystkie rzeczy, siedzi w domu (co prawda tylko ciałem, bo ciągle na komórce, tv albo facebooku), nie pali, nie lata z kolegami. Robi o co go poproszę - pojedzie po recepty, zrobi zakupy itd. No i tyle z niego w zasadzie. Przy dziecku nie robi nic - o zabawie nie ma mowy! A jeśli już to tylko 10 min, po których jest szaleńczo zmęczony, i to jest tak, że dziecko się bawi, on się patrzy i coś tam zagaduje.
Ja się go boję, to też fakt. Boję się o swoje dziecko, ale on mi wmawia, że mam obsesję na punkcie jego, to w sumie fakt. Kocham moje dziecko ponad wszystko i dlatego też nie wiem co mam robić - ono się strasznie boi, zę wyjedziemy stąd - chce mieć ojca jaki on by nie był sad chce mieć swój domek, ciągle o tym mówi. Od małego nie ma stabilizacji - to mu chciałam zapewnić, głupia. Teraz gdybym się wyprowadziła to też do matki, a potem znowu na jakiś wynajem, cały czas przeprowadzki sad, bo na razie przecież nic nie kupię.

8

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Elza czytam Twoje posty i sama jestem w sprzeczności z tym co powinnam Ci napisać. Z jednej strony żal mi Ciebie i sytuacji w jakiej się znalazłaś, ale z drugiej strony piszesz czasem jak rozkapryszona dziewczynka
Wszystko musi być tak jak Ty chcesz, bo inaczej jest źle i czujesz się skrzywdzona..
Tak jednak nie jest, Twój pierwszy maż odszedł więc z obawy, że nie ma się kto zająć Tobą, rzuciłaś się w drugie małżeństwo..
Tu tez Ci niedobrze, bo rodzina męża wulgarna, mąż niby dobry bo zrobił wszystko o co go prosiłaś ale też nie do końca..
Do matki wyprowadzić się - nie, bo tam ciasno..
Kobieto, czego Ty chcesz? Myślisz, ze ktoś poukłada życie za Ciebie i weźmie za nie odpowiedzialność!
Niestety, to tak nie funkcjonuje..
Moja rada, to poczekaj aż wyprowadzi się teściowa i postaraj się dogadać z mężem. Pół roku to bardzo mało więc może się dotrzecie...

9

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę
elzabik napisał/a:

Kocham moje dziecko ponad wszystko i dlatego też nie wiem co mam robić - ono się strasznie boi, zę wyjedziemy stąd - chce mieć ojca jaki on by nie był sad chce mieć swój domek, ciągle o tym mówi. Od małego nie ma stabilizacji - to mu chciałam zapewnić, głupia.

Uwierz mi Elza ... to co piszesz to bzdury.
Dziecko nie chce mieć ojca jakim by nie był.

To Ty chcesz mieć męża za wszelką cenę.
To Ty myślisz - niechby pił, niechby bił - byle był.

Dziecko do rozwoju potrzebuje STABILIZACJI życiowej. Spokoju, wsparcia, miłości, ochrony.
A nie koniecznie obecności jakiegoś facia, o którym sama piszesz - że nie ma serca dla Twojego dziecka, nie chce się z nim bawić, nie okazuje żadnych cieplejszych uczuć.
Uważasz, że dziecko nie odbierze tego że jest niechciane i nieakceptowane, a będzie szczęśliwe mając pseudo tatusia tylko z nazwy ?

10 Ostatnio edytowany przez LUSILJU (2014-12-11 10:24:36)

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę
elzabik napisał/a:

Czytając wasze wpisy płaczę. Jestem już strzępkiem nerwów.
Jestem rozsądną osobą i wiem, że w końcu jakoś to zakończę, ale na razie nie wiem co mam robić.
Nie inwestuję na razie nic, jedynie to mieszkanie, które jest na mnie tylko, to on zaryzykował bo do kredytu przystąpił ze mną, a akt jest na mnie tylko (rozdzielność mamy). Ale to jest kolejna kość niezgody - on już mi wypomina, że na pewno nie zechcę inwestować w jego dom, w którym teraz mieszkamy. No i rzeczywiście, nie bardzo chcę sad Gdyby to był dobry człowiek gdybym to czuła, gdyby kochał moje dziecko, nie wahałabym się  - wbrew temu co mówi nie jestem podłą osobą, nie zamierzam go w niczym wykorzystać, jestsem wręcz głupia bo i byłego i jego mi szkoda mimo wszystkich bydlactw sad
Chcą mnie wrobić abym spisała umowę na to mieszkanie, bo on je wyremontował, teściowa się już tam przeprowadza, mam jej zapewnić w tej umowie że może tam mieszkać, oby sama ponosiła opłaty. Trudno, już nawet o tym nie myślę, w razie czego będzie to kiedyś dla dziecka.
Ja się tylko boję tego, że może to rzeczywiście moja wina - jestem mendą, rzeczywiście wymagam wiele - aby mąż się nie wałęsał, aby rzucił palenie, zrobił dla mnie te wszystkie rzeczy, siedzi w domu (co prawda tylko ciałem, bo ciągle na komórce, tv albo facebooku), nie pali, nie lata z kolegami. Robi o co go poproszę - pojedzie po recepty, zrobi zakupy itd. No i tyle z niego w zasadzie. Przy dziecku nie robi nic - o zabawie nie ma mowy! A jeśli już to tylko 10 min, po których jest szaleńczo zmęczony, i to jest tak, że dziecko się bawi, on się patrzy i coś tam zagaduje.
Ja się go boję, to też fakt. Boję się o swoje dziecko, ale on mi wmawia, że mam obsesję na punkcie jego, to w sumie fakt. Kocham moje dziecko ponad wszystko i dlatego też nie wiem co mam robić - ono się strasznie boi, zę wyjedziemy stąd - chce mieć ojca jaki on by nie był sad chce mieć swój domek, ciągle o tym mówi. Od małego nie ma stabilizacji - to mu chciałam zapewnić, głupia. Teraz gdybym się wyprowadziła to też do matki, a potem znowu na jakiś wynajem, cały czas przeprowadzki sad, bo na razie przecież nic nie kupię.

wiesz co a mi się jakoś widzi ,ze ty koleżanko to za bardzo chyba roszczeniowa jesteś....
WYMAGASZ  od obecnego meza by kochal twoje dziecko,by się nim zajmowal ,bawil się,kilka razy już o tym napisalas ,hmmm jakby ci to powiedzieć --ON NIE MUSI KOCHAC NIESWOJEGO DZIECKA,ZROZUM TO NARESZCIE,on musi je akcepowac,wiesz co to słowo znaczy??
jak się z toba zwiazal był bezdzietnym kawalerem,teraz może go to przerosło,twoje dziecko ,teraz narodzi się wasze wspólne,no coz..... dużo tego trochę,poza tym problemy z twoim ex mezem,twoj obecny maz chcąc nie chcąc uczestniczy w nieswoim zyciu,spadly na niego problemy TWOJE,plus WASZE plus tesciowa,swoja droga ze tez ona tak ochoczo wyprowadza się z WLASNEGO  przecież domu.........

nie podobasz mi się ,twoje zachowanie mi się nie podoba,czuje ze wiele rzeczy WYMUSZASZ LUB WYMUSILAS RACZEJ..... z jednej strony piszesz ze maz  nie pali ,bo zrobil to dla ciebie,robi co mu KAŻESZ no to jak  robi tyle,to ty wymagasz więcej.......ma się bawic z twoim dzieckiem ,ma kochac twoje dziecko,jak ci powiedział ze to nie jego dziecko-A PRZECIEZ TAK JEST to obraza majestatu.......... chcialas żeby tesciowa się wyprowadzila to TAK ZROBIL,łolaboga ..........
JA SIE PYTAM co będzie następne???

mialas problemy z ex obecny maz ci bardzo wiele pomogl,a co potem nagle się stało?? SPIEPSZYŁAS TO ,swoimi wymaganiami,swoim niezadowoleniem, postawa roszczeniowa...........\
swiety mialby dość po miesiącu a co dopiero choleryk jakim niewątpliwie jest twój drugi maz


przeczytałam raz jeszcze twoje posty,w pierwszym 3/4 tekstu jest o tym ze maz ma być ojcem dla twojego dziecka,a na końcu nawet naisalas ze on podsumowal ze dlatego go sobie,,wzielas,,a on tylko tym być nie chce  I MA RACJE,TWOJE DZIECKO MA JUZ OJCA,
potem piszesz ze obecny maz dużo dla ciebie zrobil,rzucil palenie,nie walęsasie z kolesiami,siedzi w domu  ,o co go poprosisz robi..................
no ale ojcem dla twojego dziecka nie jest,nie przytula go ,czasami jedynie się z nim bawi,ale go nie kocha.............
ZA WIELE WYMAGASZ,powiem już ktorys kolejny raz............ja nie wytrzymałabym z toba ani minuty........

wspomnę o jednym ,pisalas ze tesciowa lazila po domu,jakby była u siebie ONA BYLA U SIEBIIE a nie ty........TU WIDAC KIM JESTES ,wystarczy mi takie zdanie i nic więcej nie musiałabym już czytac,wlazłaś do czyjegoś domu ,ze swoim dzieckiem,doprowadzilas do tego ze tesciowa z własnego domu się wyprowadza,CZEMU NADZIWIC SIE NIE MOGE............ale tobie ciagle mało..maz się nagiął nie pali,nigdzie nie łazi,a ze psychicznie nie wytrzymuje ---ja się nie dziwie,nic a nic............ma pewnie już po kokardy twoich wymagan i twojego niezadowolenia

11

Odp: Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Ja bym nie demonizowała  momentu  w którym weszłaś w nowy związek i nie nazwałabym tego głupotą. Każda relacja jest obarczona ryzykiem i zawsze można sie pomylić. Nie znam ludzi, którzy przed podjęciem decyzji o byciu razem inwigilują nawzajem swoje rodziny i sprawdzają potencjalnego partnera, a nawet jeśli ktoś to robi, to nie znaczy to wcale, że musi się mu w związku poszczęścić.

W twoim przypadku problemu nie stanowi fakt, że związałaś sie szybko z nowym mężczyzną, tutaj chodzi raczej o to dlaczego to zrobiłaś, jak również o powody dla których w ogóle nawiązujesz kontakty z ludźmi. Mam wrażenie, że oczekujesz od wszystkich, że będą tobie sprzyjać, że będą ci pomagać i akceptować ciebie. Masz ogromną potrzebę zmieniania otoczenia i dostosowywania go do swoich potrzeb. Uważasz, że żyjesz w okropnym świecie, otoczona strasznymi ludźmi i że tylko ty jesteś winą żadną nieskalana i dziwisz się dlaczego nie wszyscy i nie zawsze chcą tańczyć jak im zagrasz.

Popatrz na swoje relacje:
-pierwszy mąż - bydlak skończony, poszedł do kochanki, same z nim problemy...czyli - on zły, ty dobra
-obecny mąż - na początku pomagał, było super, kochał dziecko, a teraz masakra jakaś, oczywiście z jego winy...czyli - on zły ty dobra
-mama - niby fajnie, że jest, ale nie za bardzo da sie z nią żyć, mogłaby się zmienić dla ciebie no i oczywiście mieć większe mieszkanie...czyli - ona zła ty dobra
-teściowa - wulgarna, podła kobieta na dodatek czuje sie jak u siebie w swoim własnym domu, jak śmie???nic mi po niej, można sie jej pozbyć...czyli ona zła, ty dobra
- nawet dziecko jest nie takie jak należy, bo rzekomo przez nie własnie nie możesz zakończyć relacji w której czujesz sie fatalnie (swoja drogą bardzo sprawne zrzucenie odpowiedzialności )

wiążesz sie z ludźmi z nadzieją, że będą ci pomagać, że będzie ci lepiej jak zbudujesz relacje. To zwykly strach przed wzięciem odpowiedzialności za swoje życie. To nie jest najlepszy doradca. Ludzie nie musza zmieniać się dla ciebie, tak samo jak ty nie musisz być z kimś kto jest dla ciebie podły. Tkwisz w fatalnym związku dlatego, że sama tego chcesz i nie zasłaniaj sie dzieckiem. Tak, dziecko potrzebuje stabilnego, bezpiecznego domu, ale twoje w chwili obecnej takiego domu nie ma. Myślisz tylko dzieciach? to stwórz im dom, w którym ojciec nie będzie matki za włosy szarpał ani jej wyzywał. Dasz rade pod warunkiem, że weźmiesz w końcu sama odpowiedzialność za swoje życie i pozbędziesz sie nieustannych oczekiwań wobec otoczenia.

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Boję się odejść, kto jest tyranem- proszę o radę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024