Witam,
Chciałam przedstawić swój problem, ponieważ potrzebuję rad. Ja sama już nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim i jaką decyzję podjąć.
Jestem z moim chłopakiem dwa lata w związku. Jesteśmy szczęśliwą parą, mieszkamy ze sobą, dogadujemy się, nie nudzimy się ogólnie generalnie wszystko jest ok. Jednak jest problem, który ciągle do nas wraca. Zanim zaczęliśmy być razem i już w trakcie związku oboje paliliśmy papierosy. Później poszliśmy na pierwszy rok studiów i zmieniłam swoje poglądy całkowicie co do palenia (studiuję kierunek medyczny dlatego ta zmiana poglądów). Tak więc problem pojawił się jakieś 6-7 miesięcy temu gdy ja rzuciłam palenie i poprosiłam również swojego chłopaka, aby to zrobił. Po naszych rozmowach zgodził się, sam nawet stwierdził, że beznadziejnie jest palić (też studiuje kierunek medyczny) bo sami widzimy w szpitalu konsekwencje. Jednak było już kilka sytuacji gdzie nakryłam go na paleniu mimo, że mówi, że on nie potrzebuje palić, że już nie czuje potrzeby. Problem jest w tym, że on mnie okłamuje gdzie ja ani razu mu nie powiedziałam nic typu "albo przestaniesz palić od jutra albo koniec itp", było odwrotnie powtarzałam mu że może na mnie liczyć, żeby był ze mną szczery bo nie będę przecież go terroryzować i karać, że pomogę mu i w ogóle. Te sytuacje nie zdarzały się często, było ich kilka przez ten czas za każdym razem, gdy wracaliśmy do naszego rodzinnego miasta. Ja nie mam nic przeciwko, żeby zapalił gdzieś tam raz na jakiś czas z kolegami, ale on i tak mnie okłamuje. Nie rozumiem tego, ponieważ chciałabym żebyśmy byli wobec siebie szczerzy i nie zachowywali się jak dzieci że on musi się kryć gdzieś po kątach. Wczoraj powtórzyła się znowu ta sytuacja. Miałam dojść do niego ze znajomymi i zobaczyłam, że pali po czym gdy nas zobaczył nas i szybko wyrzucił tego papierosa. W pubie, w którym byliśmy on zachowywał się jakbym to ja mu coś zrobiła, siedział ze spuszczoną głową poszkodowany, że znajomi myśleli na początku, że to ja go olałam i poszłam się bawić Przez cały wieczór nie wysilił się nawet, żeby zrobić coś w naszej sprawie. Ja sobie powiedziałam, że nie podejdę do niego ( zawsze ja mówiłam żebyśmy się nie kłócili) i nie zacznę tematu, gdyż było widać, że mną manipuluje i obraca kota ogonem.
Większy problem dla mnie jest ten, że on mnie okłamuje a ja nie wiem dlaczego, nie wiem co mam już zrobić bo straciłam zaufanie. Nie da się być w związku bez zaufania. Nie wiem co robić bo mieliśmy już kilka poważnych rozmów na ten temat i ciągle nic się nie zmienia. Nie chcę żebyśmy od razu się rozchodzili bo problemy należy rozwiązywać.Skoro rozmowy nie pomagają zastanawiam się nad tym, żeby dać sobie trochę czasu i zrobić przerwę jednak to jest tylko tymczasowe rozwiązanie. Do tego muszę dodać, że mieszkamy razem więc to też sprawę utrudnia.
Bardzo proszę o rady, krytykę i wszelkie opinie bo może ja źle coś robię i ja powinnam się zmienić. Z góry dziękuję i pozdrawiam