Rok temu miałam depresję. Wiecie, apatia, brak przyjaciół, obojętność, brak jakichkolwiek uczuć, czy to tych pozytywnych, czy negatywnych. Próbowałam wielu rzeczy, od sportu po psychiatrę. Na nic. Przez przypadek odkryłam pewne zioło, które jest stosowane m.in. w terapii przy depresji: ashwagandha. Nie chcę tutaj nikomu nic wciskać czy reklamować, ale poczytajcie sobie o tym, a najlepiej zamówcie i spróbujcie sami. Mnie wystarczył tydzień, żebym poczuła się znów sobą... Może komuś też pomoże? Po prawie roku mniej lub bardziej regularnego picia naparu (teraz prawie w ogóle go nie piję) widzę same pozytywne zmiany mojego nastawienia do życia, a jeżeli ktoś obawiałby się np. uzależnienia - jest ok. Piłam to codziennie przez kilka miesięcy, odstawiłam bez problemu. W razie pytań - piszcie.
Temat: Jak wyszłam z depresji