Witam wszystkich.
Moja historia podobna do większości przypadków które zdążyłem przestudiować.
Mnie spotkało coś podobnego po 21 latach małżeństwa. Mamy 3 dzieci dwoje prawie pełnoletnich i jednego rodzynka 10 letniego. Jak dzieci dorastały z uwagi na moje częste wyjazdy za granicę nie mogłem ich dopilnować i będąc świadkiem jak dziecko kolegi wpadło w narkotyki ja panicznie bałem się tego samego u moich dzieci systematycznie im mówiąc o negatywnych konsekwencjach takich wypadków. Ale aby się upewnić zainstalowałem programy szpiegowskie na wszystkie komputery w moim domu. Nawet później o tym zapomniałem. Pewnego razu usiadłem, sięgnąłem po drinka w biurze i zacząłem przeglądać wszystkie dane z komputerów dzieci i o dziwo łamiąc wszystkie hasła bylem wręcz w duchu szczęśliwy bo kompletnie dzieci zachowywały się wręcz wzorowo. Ale przeglądając zauważyłem ogromne zapisy poczty mailowej oraz komunikatorów mojej żony. Wszystkie zapisane wcześniej treści zacząłem czytać i w ułamku sekundy kompletnie zbladłem. To co przeczytałem zwaliło mnie z nóg. Moja, żona znalazła sobie dawnego znajomego na naszej klasie, flirtowała z nim, wyznawała mu miłość, umawiali się na seks. Słowem kompletnie się zakochała w nim. Nie wiedziałem co się tak na prawdę dzieje. Na drugi dzień starałem się zapanować nad emocjami. Zaliczyłem psychologa. Śledziłem jeszcze przez 2 tygodnie bieg wydarzeń. Potem jak dzieci były w szkole rozmowa z żoną i blisko 1500 stron zapisów i wydruków oraz nagrań. Tego się nie da opisać. Ona zobaczyła to i odparła to teraz wiesz ale ja tylko z nim pisałam. Powiedziałem jej aby zobaczyła zwroty na wydrukach typu skarbie , kochanie, mój cukiereczku itp. zwroty te były zaznaczone na czerwono a kartki czerwone. Już nie mówię o sms-ach.
Jestem pracoholikiem. W domu starałem się aby niczego nie brakowało. Nawet rozmowy z dziećmi i żoną , że w razie gdybym zginął w wypadku(dużo podróżowałem) żadnego rozpaczania tylko żyć dalej. W łóżku żona tez nie narzekała na seks jedynie co to kiedyś powiedziała aby go mniej uprawiać. Nawet jak szła do ginekologa to razem się cieszyliśmy że jej cytologia po 40-e na poziomie 1 była.
Powiem, że nie raz sobie zapłakałem, mimo że wszyscy znajomi maja mnie za twardziela. Po rady zawsze szli do mnie ale tym razem to ja niestety jestem kompletnie przybity. Cały zamek który budowałem rozpadł się sekundę. Jestem rogaczem nie ukrywam tego przed nikim. Co niektórzy nie dowierzają że Aga Piotrka zdradziła. Ale to są fakty i zmienić tego się nie da. Jest już tak rok od chwili kiedy wszystko się wysypało. Żyjemy razem. Rozmawiamy dyplomatycznie. Nie wiem czy ona skończyła ze swoim kochankiem czy nie ale zdecydowałem się zostać w domu bo dzieci matury i nie chciałem żadnego załamania psychicznego z ich strony na finiszu. Ale teraz chciałbym to powoli sobie wszystko poukładać. Wcale mnie to mniej nie boli. Ciągle mam całe te teksty przed oczami. Normalnie dostałem "nożem" w plecy. Swojemu kochasiowi mówiła codziennie o wszystkim co sie w domu dzieje. Nawet o sprawach finansowych go informowała. Szczerze nie wiem jak sobie z tym poradzić i co dalej począć. Chcę powoli żyć normalnie. Ten najmniejszy trzyma mnie przy domu bo dla mnie dzieci są wszystkim. Osobiście chce rozwodu i życie chciałbym sobie na nowo ułożyć ale nie wiem jak to zrobić. Kompletnie mnie to przerasta. Słowem nie jestem już taki twardy na jakiego wyglądałem.
Gdzie popełniłem błąd?? Pytałem się jej ale mi nie odpowiedziała. Czy to, że mnie czasami po miesiacu w domu nie było było powodem takiej zdrady. Miała wszystko. Czego szukała w nim? Nie wiem. Nie wiem.
Życie, nie szukaj winy w sobie. To ona zdradziła, zamiast z tobą porozmawiać o waszym małżeństwie i twoich wyjazdach.
Niektórzy mężczyźni potrafią dać stabilizację, niektórzy przygodę, niektórzy ramię do wypłakania się, a kobiety chcą wszystkiego.
Niestety żaden z nas nie potrafi im dać pełnego pakietu...
Jak w poprzednm poscie powtorze , nie szukaj tu swojej winy... Niestety kobieta jesli chce zdradzic to zdradzi, jak nie jeden powod to inny, tak chyba juz po prostu jest. Jesli sie nie ma w glowie caly czas , ze jest rodzina , ze jest maz to nic nie pomoze chocbys nie wiem jak sie staral. Kobietom zawsze czegos brakuje, facet musi to, tamto , caly czas sie starac, a kobieta co?
Moze zwiazek bedzie trwal dluzej,ale jak sie znajdzie jakis przyjaciel, ktory szepcze do ucha caly czas co ona chce uslyszec to niestety my jako mezowie jestesmy na straconej pozycji. One nas juz znaja na wylot, a kolega swiezy, motylki, i te inne sprawy. Powiem ze niestety bedzie bardzo cezko sobie ulozyc zycie po czysm takim, takie sa realia, ale pomyslo czy bedziesz mogl z ta swiadomoscia zyc, ufac zonie?
Forumowicze powyżej mają rację- możesz się obwiniać za problemy w związku, o ile żona Ci je przedstawiła. Zdrada to jej decyzja i jej odpowiedzialność. Masz mnóstwo dowodów zgromadzonych, więc z ewentualnym rozwodem z jej winy nie będziesz miał problemów. Skup się na dzieciach, i powinieneś być w kontakcie z psychologiem, przyda Ci się taki obiektywny głos rozsądku.
A Twoja żona w ogóle nie okazała skruchy?
Autorze, jesteś w 100% pewien, że nie da się uratować waszego małżeństwa?
Nie wykazała żadnej skruchy. Uratować się już nie da. Powoli moje uczucia do niej wygasają.
Poważni ludzie nawet w najtrudniejszych momentach życia wydaje mi się, że powinni rozmawiać. U mnie się nie da obecnie.
Wygląda nawet na to, że czuje się skrzywdzona tym, że byłem na tyle sprytny włamując się do jej poczty i komunikatorów.
Z dziećmi starszymi mam zamiar po ich maturze z nimi porozmawiać.
Jak w poprzednm poscie powtorze , nie szukaj tu swojej winy... Niestety kobieta jesli chce zdradzic to zdradzi, jak nie jeden powod to inny, tak chyba juz po prostu jest. Jesli sie nie ma w glowie caly czas , ze jest rodzina , ze jest maz to nic nie pomoze chocbys nie wiem jak sie staral. Kobietom zawsze czegos brakuje, facet musi to, tamto , caly czas sie starac, a kobieta co?
Moze zwiazek bedzie trwal dluzej,ale jak sie znajdzie jakis przyjaciel, ktory szepcze do ucha caly czas co ona chce uslyszec to niestety my jako mezowie jestesmy na straconej pozycji. One nas juz znaja na wylot, a kolega swiezy, motylki, i te inne sprawy. Powiem ze niestety bedzie bardzo cezko sobie ulozyc zycie po czysm takim, takie sa realia, ale pomyslo czy bedziesz mogl z ta swiadomoscia zyc, ufac zonie?
Nie tylko my mężowie, ale my żony.
To jest gra do dwóch bramek.
Są zdradzacze i zdradzaczki i zawsze trzeba wystrzegać się pocieszyciela czy posieczycielki.
to teraz wiesz ale ja tylko z nim pisałam.
jesteś pewien, że doszło do zdrady...
może to tylko flirt, może jakieś marzenia - fantazje
Nie złapałem na gorącym uczynku ! Ale czy naprawdę człowiek musi sięgać po rzeczy do których sam napawa obrzydzeniem celem udowodnienia komuś(żonie, mężowi) , że fakty sa takie a nie inne. Tak naprawdę, ja nie podejrzewałem żony o takie rzeczy. Ja ją kochałem i nie byłem zazdrosny. Może głupio myslę, ale tak powinno byc. Ja jej ufałem. Nie wiem czy dobrze myślę ale jeżeli ktoś pisze takie rzeczy i dosyć dogłębnie rozmawia o stosunkach seksualnych to nie wiem co mogę więcej dodać.
Jestem stanowczym człowiekiem( przynajmniej byłem) i wiele razy umiałem poradzić innym ale sobie nie potrafię. Może dlatego, że naprawdę kochałem cos co myślałem , że należy do mnie. Staram się zachować zdrowy rozsądek, dzieci powoli też widzą co się dzieje, już nie ma tego co było kiedyś - tej zgranej, zwartej rodziny ponad wszystko. Potrzebuje rozpocząć nowe własne życie na nowo i znowu wierzyć w swój zaufany i bezpieczny "zamek" który człowiek tworzy. Problem w tym , że wszystko widze przez pryzmat swojej żony.
Dla mnie jest jasne gdzie popełniłeś błąd.
Sprawiasz wrażenie bardzo solidnego i zadaniowego faceta. I takim też jesteś mężem, problem w tym, iż wydajesz się przy tym być bardzo aemocjonalnym i nieczułym facetem. Nie mówię, że taki jesteś w środku, ale takie jest twoje funkcjonowanie na zewnątrz. Twoje małżeństwo postrzegasz również w kategorii zadań do wypełnienia i pewnie twoja żona przyzwyczaiła się do tego i też zadaniowo starała się spełniać swoją rolę żony. Tylko gdzie w tym wszystkim są miejsca na uczucia? To, że ktoś powie, że kogoś kocha,albo dba o finansowy byt rodziny to nie znaczy, że w relacji da się odczuć uczucia. Ja myślę, że twoja, żona szaleńczo zapragnęła ciepła,spontaniczności i poczucia,że jest fajną osobą, a nie tylko instytucją. Ja tam stawiam, iż zauroczenie nie zostało skonsumowane, bo to nie o seks poszło, tylko o brak emocji. A poza tym twoja żona pewnie Cię docenia i zadaniowo jest Ci wierna, jak ty zadaniowo jesteś solidnym mężem i ojcem.
Czy Ty jej w ogóle powiedziałeś o swoich uczuciach w tej sytuacji? To, że po prostu jest Ci szalenie przykro, że Ci zawsze zależało i nadal zależy na niej. I nie dlatego, że wypełniasz jakieś tak zobowiązania, ale dlatego, iż codziennie świadomie podejmujesz decyzję, że to właśnie z nią chcesz być?
A może zamiast koncentrować się na tym co powinieneś zrobić, albo co myślisz, że ktoś od Ciebie oczekuje, zdobyłbyś się na szczerą rozmowę. O was. To że tak obok siebie żyjecie tyle miesięcy jakby niby nic, świadczy o tym,jak mało jest między wami emocji. I to nie od momenty kiedy się dowiedziałeś o zauroczeniu żony, tak z pewnością było od lat. Poza dziećmi i zobowiązaniami niewiele was łączy.
A Ty nawet nie umiesz się jakoś sensownie wkurzyć tylko tak do wszystkiego podchodzisz kalkulując.
Według mnie wypadałoby jednak spróbować szczerze żonie powiedzieć co i jak i poprosić też, aby ona Ci powiedziała od siebie co właściwie między jeszcze wami jest a czego nie ma, i czy ona chce się postarać coś z tym zrobić. Bo może to jest dla was szansa, aby zbudować nowy, inny, może mniej doskonały, niż to sobie uroiłeś, ale bardziej szczery związek.
Ja myślę, że twoja, żona szaleńczo zapragnęła ciepła,spontaniczności i poczucia,że jest fajną osobą, a nie tylko instytucją. Ja tam stawiam, iż zauroczenie nie zostało skonsumowane, bo to nie o seks poszło, tylko o brak emocji. A poza tym twoja żona pewnie Cię docenia i zadaniowo jest Ci wierna, jak ty zadaniowo jesteś solidnym mężem i ojcem.
Tylko ciekawe czy żona mu o tym coś mówiła, no że czuje się zaniedbana itp.? Bo jeśli nic nie mówiła i liczyła, że autor sam się domyśli, to ona ponosi winę, i to 100-procentową. Takie jest moje zdanie. Jeżeli było jej źle, powinna była szczerze pogadać.
Tylko czy wy naprawdę przed wydaniem się tych mejli szczerze ze sobą rozmawialiście? To pytanie do autora wątku.
12 2014-05-06 10:28:19 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-06 10:33:25)
Nie złapałem na gorącym uczynku !
nadal powracam do mojego pytania...bo dla mnie jest zasadniczą różnicą - marzyć, fantazjować, rozmawiać a faktycznie zdradzić
i może nawet rozumiem twoją żonę , że to robiła tak sobie w świecie fantazji, bo czegoś jej w tym waszym małżeństwie było brak, bo jak sam napisałeś o sobie ...pracoholik jesteś, nie widzę ciepła, emocji w relacjach z żoną
jeżeli rzeczywiście zdradziła, jest ktoś inny w jej życiu, to zupełnie inna bajka...
In-ka - a co to znaczy dla ciebie zdrada?
Czy to co robiła żona autora watku nie było zdradą? Przecież takie zachowanie świadczy o braku lojalności, a brak lojalności=zdrada. Nawet jeśli nie była to zdrada fizyczna to na pewno emocjonalna. Jeśli brakowało jej tego typu rozmów, flirtowania mogła przecież zrobic to ze swoim mężem, to jemu mogła pisac maile i smsy.
Wcale nie dziwię się że autor czuje sie powalony na kolana.
czy oglądanie filmu pornograficznego jest ...zdradą? a przecież taka częsta to praktyka
no ale nie odpowiada się pytaniem na pytanie
zdrada dla mnie to akt fizyczny z innym partnerem, to dla ewki ...
często radząc sobie z rzeczywistością uciekamy do ...marzeń, fantazjowania,flirtów, itp.
jeżeli nie doszło do zdrady (w mojej kategorii myślenia) to warto ponaprawiać małżeństwo i iść dalej wspólnie...zawalczyć o rodzinę i tyle
15 2014-05-06 15:14:34 Ostatnio edytowany przez Herushingu (2014-05-06 15:34:06)
hello, ludzie...
Moja, żona znalazła sobie dawnego znajomego na naszej klasie, flirtowała z nim, wyznawała mu miłość, umawiali się na seks. Słowem kompletnie się zakochała w nim.
Zdrada nie była tylko emocjonalna, ale także fizyczna... Bo chyba nie umawiali się na sex, by następnie prowadzić dyskusje na temat polityki lub pogody...
Nie wykazała żadnej skruchy. Uratować się już nie da. Powoli moje uczucia do niej wygasają.
Poważni ludzie nawet w najtrudniejszych momentach życia wydaje mi się, że powinni rozmawiać. U mnie się nie da obecnie.
Wygląda nawet na to, że czuje się skrzywdzona tym, że byłem na tyle sprytny włamując się do jej poczty i komunikatorów.
Z dziećmi starszymi mam zamiar po ich maturze z nimi porozmawiać.
Nie nazwałbym tego sprytem, i w sumie nie było to w porządku, zważywszy, że nie dawała ci powodów by coś podejrzewać i zwyczajnie niczego nie podejrzewałeś, ale w świetle odkrytych faktów twe przewinienie staje się tym mniej istotnym...
Dla mnie jest jasne gdzie popełniłeś błąd.
Sprawiasz wrażenie bardzo solidnego i zadaniowego faceta. I takim też jesteś mężem, problem w tym, iż wydajesz się przy tym być bardzo aemocjonalnym i nieczułym facetem. Nie mówię, że taki jesteś w środku, ale takie jest twoje funkcjonowanie na zewnątrz. Twoje małżeństwo postrzegasz również w kategorii zadań do wypełnienia i pewnie twoja żona przyzwyczaiła się do tego i też zadaniowo starała się spełniać swoją rolę żony. Tylko gdzie w tym wszystkim są miejsca na uczucia? To, że ktoś powie, że kogoś kocha,albo dba o finansowy byt rodziny to nie znaczy, że w relacji da się odczuć uczucia. Ja myślę, że twoja, żona szaleńczo zapragnęła ciepła,spontaniczności i poczucia,że jest fajną osobą, a nie tylko instytucją. Ja tam stawiam, iż zauroczenie nie zostało skonsumowane, bo to nie o seks poszło, tylko o brak emocji. A poza tym twoja żona pewnie Cię docenia i zadaniowo jest Ci wierna, jak ty zadaniowo jesteś solidnym mężem i ojcem.
Ale wiedziała za kogo wychodzi... Poza tym skoro nie była szczęśliwa to powinna o tym porozmawiać z mężem, a nie szukać adrenaliny poza małżeństwem...
Czy Ty jej w ogóle powiedziałeś o swoich uczuciach w tej sytuacji? To, że po prostu jest Ci szalenie przykro, że Ci zawsze zależało i nadal zależy na niej. I nie dlatego, że wypełniasz jakieś tak zobowiązania, ale dlatego, iż codziennie świadomie podejmujesz decyzję, że to właśnie z nią chcesz być?
A może zamiast koncentrować się na tym co powinieneś zrobić, albo co myślisz, że ktoś od Ciebie oczekuje, zdobyłbyś się na szczerą rozmowę. O was.
Litości. Żona go zdradziła a on ma się jeszcze płaszczyć i prosić o naprawienie małżeństwa i drugą szansę? To osoba która przewiniła, ma coś na sumieniu, powinna wykazać się inicjatywą naprawienia tego, co zepsuła - przynajmniej na tyle, na ile to możliwe, bo raczej nie cofnie czasu.
czy oglądanie filmu pornograficznego jest ...zdradą? a przecież taka częsta to praktyka
Nie, bo nie dochodzi do interakcji z osobą trzecią. Chociaż niektórzy i tego nie tolerują [;
zdrada dla mnie to akt fizyczny z innym partnerem, to dla ewki ...
często radząc sobie z rzeczywistością uciekamy do ...marzeń, fantazjowania,flirtów, itp.
jeżeli nie doszło do zdrady (w mojej kategorii myślenia) to warto ponaprawiać małżeństwo i iść dalej wspólnie...zawalczyć o rodzinę i tyle
a co dla Ciebie jest zdradą, kiedy zaczyna się zdrada ?
czy tylko wtedy kiedy dojdzie do "pełnego aktu" ( oralny to zdrada ? po pijaku ? jeżeli facetowi zabrakło "sił" ? przez kamerki w internecie ? )
Nie, zdrada zaczyna się w "głowie".
Nie, zdrada zaczyna się w "głowie".
litości...
jeżeli fantazjowanie z innym partnerem jest zdradą - to żyć, by się nie dało
nie szalejmy, piękne są ideały ale nie sprawdzają się w życiu...
czy oglądanie filmu pornograficznego jest ...zdradą? a przecież taka częsta to praktyka
no ale nie odpowiada się pytaniem na pytanie
zdrada dla mnie to akt fizyczny z innym partnerem, to dla ewki ...
często radząc sobie z rzeczywistością uciekamy do ...marzeń, fantazjowania,flirtów, itp.
jeżeli nie doszło do zdrady (w mojej kategorii myślenia) to warto ponaprawiać małżeństwo i iść dalej wspólnie...zawalczyć o rodzinę i tyle
Nie czułabyś się zdradzona, gdybyś przeczytała/usłyszała, że Twój ukochany wzdycha do innej? Mówi, że jej pragnie, że o niej marzy?
Czy musiałby...mówiąc kolokwialnie, jej wsadzić, żebyś poczuła się zdradzona?
Czy musiałby...mówiąc kolokwialnie, jej wsadzić, żebyś poczuła się zdradzona?
nie nie musiałby jej wsadzić ...masakra, rozmowa na takim poziomie
ale jeżeli żona nie zdradziła - może miałaby i chęć zamiar ale tego nie zrobiła, to jest zupełnie inny punkt wyjścia do walki o małżeństwo, na to zwracam uwagę w swoich postach
moniaCo napisał/a:Czy musiałby...mówiąc kolokwialnie, jej wsadzić, żebyś poczuła się zdradzona?
nie nie musiałby jej wsadzić ...masakra, rozmowa na takim poziomie
ale jeżeli żona nie zdradziła - może miałaby i chęć zamiar ale tego nie zrobiła, to jest zupełnie inny punkt wyjścia do walki o małżeństwo, na to zwracam uwagę w swoich postach
Czasem trzeba dosadnie, żeby niektórzy zrozumieli....
Wiele osób próbuje wytłumaczyć, że istnieje coś takiego jak zdrada emocjonalna.
21 2014-05-06 15:49:57 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-06 15:50:38)
in_ka napisał/a:moniaCo napisał/a:Czy musiałby...mówiąc kolokwialnie, jej wsadzić, żebyś poczuła się zdradzona?
nie nie musiałby jej wsadzić ...masakra, rozmowa na takim poziomie
ale jeżeli żona nie zdradziła - może miałaby i chęć zamiar ale tego nie zrobiła, to jest zupełnie inny punkt wyjścia do walki o małżeństwo, na to zwracam uwagę w swoich postach
Czasem trzeba dosadnie, żeby niektórzy zrozumieli....
Wiele osób próbuje wytłumaczyć, że istnieje coś takiego jak zdrada emocjonalna.
zdrada emocjonalna...Ogólnie definicja jest taka że do takiej zdrady dochodzi gdy jeden z partnerów angażuje się emocjonalnie w relacje z kimś innym niż partner/partnerka.
Generalnie przyjmując tą definicję to bardzo łatwo o taką zdradę i to nawet w nie zamierzony sposób, bo przecież przyjaźń z kimkolwiek innym niż partner to już jest zdrada emocjonalna! Mało tego jeśli jest konflikt w związku i będziesz o tym rozmawiał z kimkolwiek to już może to się otrzeć o zdradę emocjonalną...
Czy Ty jej w ogóle powiedziałeś o swoich uczuciach w tej sytuacji? To, że po prostu jest Ci szalenie przykro, że Ci zawsze zależało i nadal zależy na niej. I nie dlatego, że wypełniasz jakieś tak zobowiązania, ale dlatego, iż codziennie świadomie podejmujesz decyzję, że to właśnie z nią chcesz być?
A może zamiast koncentrować się na tym co powinieneś zrobić, albo co myślisz, że ktoś od Ciebie oczekuje, zdobyłbyś się na szczerą rozmowę. O was.
Nie chcem zaśmiecać niepotrzebnie forum ale rzut okiem na treść ich rozmow obnaża wszystko. Czy próbowałem z nią rozmawiać? Odpowiadam TAK ! Ale Proszę mi uwierzyć, że rozmowa w spokojnym tonie nie przyniosła większego efektu. Takich rozmów było kilka. Ona była w nim zakochana a w tym wypadku żadne argumenty nie mogły dotrzeć.
Co do pierwszej części twoich stwierdzeń to prawda, że jestem poukładany życiowo oraz zapracowany i w ostatnim czasie mozna wnioskować, że dla żony miałem trochę mniej czasu niż można by było tego ode mnie wymagać. To prawda!
23 2014-05-06 18:56:34 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-06 18:58:54)
Ona była w nim zakochana
ale tak realnie czy wirtualnie?
bo wcześniej napisałeś
...Ona zobaczyła to i odparła to teraz wiesz ale ja tylko z nim pisałam.
tutaj na forum jest kobieta, która zafascynowała się mężczyzną w świecie wirtualnym i wręcz zastanawia się, co ja do tego pcha...
może i twoja żona zmęczona rutyną, codziennością, zauroczyła się ale na rozmowach się skończyło
szukam furtki...dla twojego małżeństwa
24 2014-05-06 19:02:20 Ostatnio edytowany przez Remi (2014-05-06 19:03:10)
Myślę, że jeśli kobieta czegoś w małżeństwie nie dostaje, to zawsze znajdzie się ktoś, kto jej to da.
Banalne jest pisanie, żeby nie szukać winy w sobie, bo faktem tam leży problem. Współczuję Piotrowi, ale i wiem, że słabość kobiety wynika z tego, czego nie otrzymywała w małżeństwie. Doświadczeni mężczyźni z łatwością takie słabości wykorzystują. Nawet się nie dziwię, że żona nie chce rozmawiać, bo z kim? Dla niej mężczyzną jest kochanek, a nie Piotr. To z tym drugim czuje się wyjątkowo.
Warto w tym momencie chyba jedynie odejść od żony. Wspólna sielanka z kochankiem zostanie zabita codziennością i rutyną, a Piotr zachowa swoją godność i szacunek do własnej osoby. Bo po co być z kimś kto zdradza, oszukuje i doprawia rogi?
Osobiście chce rozwodu i życie chciałbym sobie na nowo ułożyć
powiedziałeś o tym żonie?
jeżeli tak, to co ona na to?
piszesz, że to wszystko trwa od roku...co robiliście przez ten rok?
Szkoda zmarnowa tyle lat dla rozwodu moze skomentuj temat Zdrada = zabójstwo
Mam koleżankę której mąż ma spore wymagania seksualne a ona jakoś za bardzo chętna nie była az do dnia kiedy to zaczęła pisać z pewnym gościem na necie. Do fizycznej zdrady nigdy nie doszło,bardzo kocha swego męża,ale ten flirt tak na nią podziałał,że z męża prawie nie schodziła. Po ponad roku mąż odkrył jej flirt i nie uwierzył, że to tylko forma podniecenia no ale podobało mu się jej zaangażowanie seksualne. ona obiecała skończyć z tym a on troszkę powalczyć ze swoim popędem. Wiem,że tu historia inna i być może co inne Twoją żoną kierowało,coś czego może i ona sama do końca nie rozumie. Może warto usiąść po raz kolejny i na spokojnie pogadać. Jesteście razem kupę lat,nie szkoda Ci tak szybko tego przekreślić?Może jakaś wizyta u psychologa?
Dodam tylko,że teksty koleżanki były dość konkretne i nie raz pisali co zrobią jak się spotkają chociaż ona nie miała zamiaru się spotykać.
28 2014-05-07 07:55:27 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2014-05-07 07:58:34)
czy oglądanie filmu pornograficznego jest ...zdradą? a przecież taka częsta to praktyka
no ale nie odpowiada się pytaniem na pytanie
zdrada dla mnie to akt fizyczny z innym partnerem, to dla ewki ...
często radząc sobie z rzeczywistością uciekamy do ...marzeń, fantazjowania,flirtów, itp.
jeżeli nie doszło do zdrady (w mojej kategorii myślenia) to warto ponaprawiać małżeństwo i iść dalej wspólnie...zawalczyć o rodzinę i tyle
In_ka nie zgadzam się z Tobą.
Dla wielu zdrada emocjonalna jest o wiele gorszą niż zdrada fizyczna.
Czy Ty wyobrażasz sobie życie z partnerem, który jest zakochany w kimś innym i ma jakieś fantazje, marzenia etc?
Ja osobiście sobie tego nie wyobrażałem i nie wyobrażam.
W partnerstwie jest nie tylko fizyczność, ale też więź emocjonalna.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dowiaduję się, że moja żona zakochała się w innym.
To jest jak policzek.
Ty pewnie byś to zaakceptowała, bo do zdrady fizycznej nie doszło.
Szok
30 2014-05-07 09:23:54 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-07 11:10:30)
Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dowiaduję się, że moja żona zakochała się w innym
rozumiem, ty sobie tego nie wyobrażasz nie wybaczył byś zdrady emocjonalnej czy fizycznej
ale jest wiele osób, którzy ...wybaczyli a potem żyją i są szczęśliwi
nie wiem czy ja bym wybaczyła, to pokazałby czas, już nieraz widziałam w swoim życiu ludzi, którzy jedno mówili co innego myśleli a jeszcze inaczej zrobili...
trzeba coś przeżyć, doświadczyć aby móc powiedzieć ja nie...albo ja tak, to życie weryfikuje nasze poglądy
po 21 latach małżeństwa patrzy się na wiele rzeczy inaczej niż ...będąc młodym
nie namawiam Piotra na rozwód, jeżeli będzie chciał i tak to zrobi
zdradzamy w ciągu życia emocjonalnie, mężczyźni marzą o innych kobietach, kobiety fantazjują o mężczyznach...i nieraz właśnie to pozwala przetrwać małżeństwom, można się z tym zgadzać lub nie, możemy potępiać ale tak jest
31 2014-05-07 11:39:28 Ostatnio edytowany przez moniaCo (2014-05-07 11:54:15)
Widzisz In_ka...właśnie dlatego, że doświadczyłam zdrady emocjonalnej a potem również i fizycznej, wiem co mówię...
Takie tam sobie fantazjowanie, to mały pikuś....uwierz mi.
Lexpar napisał/a:Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dowiaduję się, że moja żona zakochała się w innym
rozumiem, ty sobie tego nie wyobrażasz nie wybaczył byś zdrady emocjonalnej czy fizycznej
ale jest wiele osób, którzy ...wybaczyli a potem żyją i są szczęśliwi
Ja już nie raz wypowiadałem się co myślę o zdradzie.
Nie mógłby wybaczyć zdrady. Nie dotknąłbym osoby która by mnie zdradziła. Byłaby dla mnie brudna.
A ile jest par, gdzie dochodzi do wybaczenia zdrady, tylko potem cały czas mózg jest zżerany przez to co nam partner/ka zrobili.
Zdrada na zawsze zostanie w pamięci.
Możesz wybaczyć, ale nie zapomnisz.
zdradzamy w ciągu życia emocjonalnie, mężczyźni marzą o innych kobietach, kobiety fantazjują o mężczyznach...i nieraz właśnie to pozwala przetrwać małżeństwom, można się z tym zgadzać lub nie, możemy potępiać ale tak jest
In_ka, a mogłabyś to rozwinąć? W jaki sposób pozwala przetrwać? Widzisz, chciałabym to zrozumieć.
PS. No i odnoszę wrażenie, że ty In_ka oraz Lexpar i moniaCo macie jednak trochę co innego na myśli mówiąc o zdradzie emocjonalnej.
Lexpar napisał/a:Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dowiaduję się, że moja żona zakochała się w innym
rozumiem, ty sobie tego nie wyobrażasz nie wybaczył byś zdrady emocjonalnej czy fizycznej
ale jest wiele osób, którzy ...wybaczyli a potem żyją i są szczęśliwi
nie wiem czy ja bym wybaczyła, to pokazałby czas, już nieraz widziałam w swoim życiu ludzi, którzy jedno mówili co innego myśleli a jeszcze inaczej zrobili...
trzeba coś przeżyć, doświadczyć aby móc powiedzieć ja nie...albo ja tak, to życie weryfikuje nasze poglądypo 21 latach małżeństwa patrzy się na wiele rzeczy inaczej niż ...będąc młodym
nie namawiam Piotra na rozwód, jeżeli będzie chciał i tak to zrobi
zdradzamy w ciągu życia emocjonalnie, mężczyźni marzą o innych kobietach, kobiety fantazjują o mężczyznach...i nieraz właśnie to pozwala przetrwać małżeństwom, można się z tym zgadzać lub nie, możemy potępiać ale tak jest
Inka pofantazjować każdemu wolno. Bo ja też mogę sobie wyobrazić, że całuję sie z Bradem Pittem
Ale jesli te fantazje rzutuja negatywnie na moje relacje z mężem, jeśli ukrywam je, kłamię i oszukuję partnera to to już jest chyba zdrada. Przynajmniej dla mnie.
I zastanawiam się, czy jeśli twój ukochany zakochałby się w innej kobiecie, fantazjował o niej, okłamywał ciebie, traktował ozięble, lekceważąco lub z nienawiścią to też powiedziałabyś, że to nic, to nie jest zdrada bo nie było miłości fizycznej.
Zgodzę się z tym, że przyjaźń jest więzią emocjonalną, można z przyjacielem rozmawiać o swojej drugiej połowie. Ale ważne jest JAK i CO o mężu czy żonie mówimy i jaki przyświeca nam cel.
Myślę, że kazdy ma swoją granicę tolerancji. To co boli jednego dla innego jest obojętne.
Autor wątku czuje się zdradzony i tylko od niego zależy jaką decyzję podejmie. Ale ratować można tylko we dwoje, jedna strona nie uciągnie tego wózka sama.
@In_ka Racja. Osobiście jestem z tych którzy byliby w stanie wybaczyć zdradę - przy sprzyjających okolicznościach / przy spełnieniu określonych warunków -, ale romansu nie ma szans, z tym, że nadal jestem stosunkowo młody (26 lat), a mój najdłuższy związek trwał 4 lata, zatem nie jestem w stanie stwierdzić, co bym zrobił będąc w sytuacji autora, będąc w związku małżeńskim z 21 letnim stażem, mając dzieci i cały świat stworzony wokół rodziny... Ale to jego żona zawaliła sprawę, zatem to ona powinna starać się naprawić to, co zepsuła, tudzież przynajmniej wyjść z inicjatywą naprawienia tego, a z tego co autor napisał, to zdaje się niewzruszona, nie okazała skruchy, i chyba nie zrobiła nic w kierunku naprawy tego co zniszczyła. Nie wiadomo nawet czy zakończyła romans. Zatem nie wiem o czym w ogóle mamy tutaj mówić?
PS. No i odnoszę wrażenie, że ty In_ka oraz Lexpar i moniaCo macie jednak trochę co innego na myśli mówiąc o zdradzie emocjonalnej.
bo tak jak zdrada fizyczna ja nazywam to akt fizyczny jest jednowymiarowa...
tak zdrada emocjonalna ...no to już tutaj trudniej bardzo szerokie spektrum
37 2014-05-07 14:26:18 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-07 14:37:25)
In_ka, a mogłabyś to rozwinąć? W jaki sposób pozwala przetrwać? Widzisz, chciałabym to zrozumieć.
jest takie powiedzenie - dla każdego inny raj...
każdy też indywidualnie wybiera swoją drogę życia, swoje rozumienie
w różny sposób kompensujemy sobie braki - przykład
czuję się zaniedbaną emocjonalnie żoną i chociaż daje znaki mojemu mężowi czy nawet o tym mówię, on tego ...nie widzi, nie rozumie, nie potrafi zrozumieć...
tam gdzieś jest ktoś, kto o mnie pamięta, może łączą mnie z nim jakieś "motyle" z przeszłości, jest chętny, jest na mnie otwarty, wchodzę z nim w flirt...przeżywam to wszystko w marzeniach, jest moim królewiczem na białym koniu, który mnie uratuje
ale moja realność jest tu i teraz - dom, rodzina, dzieci i tak na prawdę nigdy tego nie zrobię ale ta fantazja pomaga mi żyć...
a teraz mąż
spokojna natura, dbający o rodzinę, dom dzieci - żona często niezadowolona, bo no taki charakter nazwijmy trudny, poznał na wyjeździe na narty kobietę, zawsze wesołą, uśmiechniętą mimo zmartwień, lubi od czasu do czasu z nią się spotkać poflirtować, nieraz zażartować, nawet dwuznacznie ...ale nigdy nie zostawi żony i rodziny, zna się z nią 5 lat ale nie ma między nimi i nie będzie sexu
dzięki tej znajomości jest szczęśliwszy
38 2014-05-07 14:42:03 Ostatnio edytowany przez Dominisia21 (2014-05-07 14:46:48)
In_ka, to możecie sobie ustalić.
Aha, nawet to rozumiem, naprawdę, ale tu jest pułapka, bo można tak się zatracić w tych fantazjach, że stają się one potem rzeczywistością. Że nie każda osoba się powstrzyma, tylko zrealizuje swoje marzenia, które potem często okazują się ułudą. I bęc, potem jeszcze większe kłopoty mogą być.
Ja osobiście jestem trochę sceptyczna w tym, że potem te pary są szczęśliwe, te w których była zdrada i "publicznie" widać, że są szczęśliwi. Myślę, że w niektórych przypadkach rzeczywiście tak jest, bo czemu niby nie, ale czy we wszystkich? Nasuwają mi się trzy pytania...
1) Czy to szczęście nie jest krótkotrwałe/pozorne?
2) Czy nie oszukują siebie, partnera i otoczenie?
3) Czy rzeczywiście zdradzający rozumie swój błąd i w chwili "kryzysu" nie powtórzy zdrady? lub Czy zdradzony widzi swoje błędy, które sam popełnił (jeżeli takowe były, a nie że dał sobie coś wmówić)?
Nie liczę na odpowiedzi, to tylko takie moje luźne spostrzeżenia.
Dominisia21 napisał/a:In_ka, a mogłabyś to rozwinąć? W jaki sposób pozwala przetrwać? Widzisz, chciałabym to zrozumieć.
jest takie powiedzenie - dla każdego inny raj...
każdy też indywidualnie wybiera swoją drogę życia, swoje rozumienie
w różny sposób kompensujemy sobie braki - przykład
czuję się zaniedbaną emocjonalnie żoną i chociaż daje znaki mojemu mężowi czy nawet o tym mówię, on tego ...nie widzi, nie rozumie, nie potrafi zrozumieć...
tam gdzieś jest ktoś, kto o mnie pamięta, może łączą mnie z nim jakieś "motyle" z przeszłości, jest chętny, jest na mnie otwarty, wchodzę z nim w flirt...przeżywam to wszystko w marzeniach, jest moim królewiczem na białym koniu, który mnie uratuje
ale moja realność jest tu i teraz - dom, rodzina, dzieci i tak na prawdę nigdy tego nie zrobię ale ta fantazja pomaga mi żyć...
a teraz mąż
spokojna natura, dbający o rodzinę, dom dzieci - żona często niezadowolona, bo no taki charakter nazwijmy trudny, poznał na wyjeździe na narty kobietę, zawsze wesołą, uśmiechniętą mimo zmartwień, lubi od czasu do czasu z nią się spotkać poflirtować, nieraz zażartować, nawet dwuznacznie ...ale nigdy nie zostawi żony i rodziny, zna się z nią 5 lat ale nie ma między nimi i nie będzie sexu
dzięki tej znajomości jest szczęśliwszy
Taki mąż, lub żona z Twojego przykładu mają dwa wyjścia...
Uczciwie postawić sprawę: nie, nie chce żyć w udawanym związku, bez uczucia, zrozumienia, czułości. Rezygnuję z takiego związku i szukam lepszego, szczęśliwszego życia.
Lub inne wyjście: udawać szczęśliwą rodzinkę, dla pseudo dobra dzieci i żyć podwójnym życiem, oszukiwać, udawać, że jest się szczęśliwym. Taki sobie relatywizm moralny....bo przeciez seksu nie było.
40 2014-05-07 15:46:51 Ostatnio edytowany przez Madnia (2014-05-07 15:48:42)
Dobrze ci to powiedziec ale dla dziecka nie ma nic gorszego od rozwodu.
in_ka napisał/a:Lexpar napisał/a:Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dowiaduję się, że moja żona zakochała się w innym
rozumiem, ty sobie tego nie wyobrażasz nie wybaczył byś zdrady emocjonalnej czy fizycznej
ale jest wiele osób, którzy ...wybaczyli a potem żyją i są szczęśliwi
Ja już nie raz wypowiadałem się co myślę o zdradzie.
Nie mógłby wybaczyć zdrady. Nie dotknąłbym osoby która by mnie zdradziła. Byłaby dla mnie brudna.
A ile jest par, gdzie dochodzi do wybaczenia zdrady, tylko potem cały czas mózg jest zżerany przez to co nam partner/ka zrobili.
Zdrada na zawsze zostanie w pamięci.
Możesz wybaczyć, ale nie zapomnisz.
U mezczyzn jest gorsza zdrada fizyczna u kobiet czesciej emocjonalna.
41 2014-05-07 15:50:04 Ostatnio edytowany przez moniaCo (2014-05-07 15:50:45)
Dobrze ci to powiedziec ale dla dziecka nie ma nic gorszego od rozwodu.
To do mnie?
Wiem co to znaczy rozwód dla dziecka...sama jestem po rozwodzie. I uwierz mi, nie ma nic gorszego, niż powiedzenie własnemu dziecku, ze mama i tata się rozstają.
Ale są inne trudne dla dzieci sytuacje...życie w rodzinie, gdzie nie ma miłości, zrozumienia, zaufania...takie sobie domowe piekiełko.
Dobrze, że udałeś sie do psychologa. Ja doradzę Ci szczególnie w trosce o Twoje zdrowie, byś jak najszybciej się wyprowadził. Dzieciom niestety trzeba będzie powiedzieć prawdę (bez szczegółów), bo one i tak wyczują te wasze napięcie. Zdradzające osoby, które czują skruchę i walczą o związek, jeszcze można brać pod uwagę, ale tu mamy ewidentne przekroczenie wszelkich granic i norm.
Bardzo trzymam kciuki i mam nadzieje że jak najszybciej staniesz na nogi.
każdy dokonuje swojego wyboru
moja żona z przykładu i mąż mają zupełnie przeciętne rodziny i bardzo szczęśliwe dzieci...
Uczciwie postawić sprawę: nie, nie chce żyć w udawanym związku, bez uczucia, zrozumienia, czułości. Rezygnuję z takiego związku i szukam lepszego, szczęśliwszego życia.
to chyba małżeństwo stało by się ...zabytkiem
a może właśnie ta lawina rozwodów to wynik szukania lepszego, szczęśliwszego życia...
45 2014-05-07 16:40:31 Ostatnio edytowany przez moniaCo (2014-05-07 16:46:31)
moniaCo napisał/a:Uczciwie postawić sprawę: nie, nie chce żyć w udawanym związku, bez uczucia, zrozumienia, czułości. Rezygnuję z takiego związku i szukam lepszego, szczęśliwszego życia.
to chyba małżeństwo stało by się ...zabytkiem
a może właśnie ta lawina rozwodów to wynik szukania lepszego, szczęśliwszego życia...
To się nazywa po prostu uczciwość.
Nikogo do rozwodu nie namawiam, bo to bolesna ostateczność.
Ale zycie w ułudzie i klamstwie? Dzieci nie są tak ślepe i widzą wiele rzeczy.
I potem wchodzą w dorosłe życie niepotrafiąc stworzyć zdrowego, kochającego związku, bo mają kiepski przykład swoich rodziców.
Oczywiście nie generalizuje... Bo są ludzie, którzy doskonale potrafią stworzyć pozory szczęśliwej rodzinki.
dzieci z rozbitych małżeństw mają również duże problemy ze stworzeniem zdrowego kochającego związku...zapewniam
nie znaczy to wcale że popieram, życie w kłamstwie...
47 2014-05-07 17:09:57 Ostatnio edytowany przez podobna (2014-05-07 17:12:36)
Piotr,
Klasyka - zadawanie sobie pytania "gdzie popełniłem błąd?". Jaki błąd? Ty zdradziłeś czy ona? Nie ma żadnego wytłumaczenia zdrady. A brak jakiejkolwiek skruchy jaskrawo to podkreśla. I choć nie wiesz, jak technicznie rozwiązać tę sytuację, prędzej czy później odejdziesz. Ja zostałam w takim związku walcząc sama nie wiem o co i w imię czego. W mniemaniu męża to ja powinnam się poprawić, bo on przecież był zajebisty. Dziś wiem, ze popełniłam błąd. Potrzeba było jeszcze 3 lat, żeby ostatecznie się rozstać. Zdrada = utrata zaufania, upokorzenie i ból. Nic tego nie zmieni.
In_ka - Na podstawie czego twierdzisz, że dzieci z rozbitych związków nie stworzą nic trwałego w przyszłości?
Idąc Twoim tokiem rozumowania, ja powinnam stworzyć trwały związek, bo wychowałam się w pełnej rodzinie i miałam szczęśliwe dzieciństwo. Myślę, że za bardzo uogólniasz.
Jest już tak rok od chwili kiedy wszystko się wysypało. Żyjemy razem. Rozmawiamy dyplomatycznie. Nie wiem czy ona skończyła ze swoim kochankiem czy nie ale zdecydowałem się zostać w domu bo dzieci matury i nie chciałem żadnego załamania psychicznego z ich strony na finiszu. Ale teraz chciałbym to powoli sobie wszystko poukładać. Wcale mnie to mniej nie boli. Ciągle mam całe te teksty przed oczami. Normalnie dostałem "nożem" w plecy. Swojemu kochasiowi mówiła codziennie o wszystkim co sie w domu dzieje. Nawet o sprawach finansowych go informowała. Szczerze nie wiem jak sobie z tym poradzić i co dalej począć. Chcę powoli żyć normalnie. Ten najmniejszy trzyma mnie przy domu bo dla mnie dzieci są wszystkim. Osobiście chce rozwodu i życie chciałbym sobie na nowo ułożyć ale nie wiem jak to zrobić. Kompletnie mnie to przerasta. Słowem nie jestem już taki twardy na jakiego wyglądałem.
Gdzie popełniłem błąd?? Pytałem się jej ale mi nie odpowiedziała. Czy to, że mnie czasami po miesiacu w domu nie było było powodem takiej zdrady. Miała wszystko. Czego szukała w nim? Nie wiem. Nie wiem.
Miałem niemal identyczną sytuację, od której minęło już 5 lat, a pamiętam to jak wczoraj, z tym że na to miało wpływ młode środowisko w pracy mojej żony. Też doszukiwałem się błędu, który jeżeli faktycznie miał by nim być, był by niedorzeczny i wynikał z rzeczy niemożliwych, bo nie da się przywrócić młodego, beztroskiego życia mając rodzinę z prawie dorosłymi dziećmi w tym jednym młodszym, ale podobnie jak Ty tkwię dla nich nadal w tym związku, choć kosztuje mnie to niekiedy sporo nerwów, ale obrałem sobie taki cel i konsekwentnie go realizuje, mając niejednokrotnie możliwość ułożenia sobie nowego życia z inną kobietą, które nie wątpliwie rozważę kiedy wszystkie dzieci wejdą w dorosłe życie, o czym oficjalnie zakomunikowałem, dając jednocześnie możliwość swobodnego odejścia żonie w każdej chwili, a przy powtórce z wątpliwej rozrywki nieuniknionego i bezdyskusyjnego. Takie sytuacje wymagają od nas stanowczości i zmieniają nas na całe życie, ale nie powinny nas skłaniać do błędów, o które przy uzasadnionych emocjach nie jest trudno. Trzymaj się człowieku, jeżeli to Cię pocieszy, takich jak Ty jest niestety wielu!
Myślę, że jeśli kobieta czegoś w małżeństwie nie dostaje, to zawsze znajdzie się ktoś, kto jej to da.
Banalne jest pisanie, żeby nie szukać winy w sobie, bo faktem tam leży problem. Współczuję Piotrowi, ale i wiem, że słabość kobiety wynika z tego, czego nie otrzymywała w małżeństwie. Doświadczeni mężczyźni z łatwością takie słabości wykorzystują. Nawet się nie dziwię, że żona nie chce rozmawiać, bo z kim? Dla niej mężczyzną jest kochanek, a nie Piotr. To z tym drugim czuje się wyjątkowo.
Warto w tym momencie chyba jedynie odejść od żony. Wspólna sielanka z kochankiem zostanie zabita codziennością i rutyną, a Piotr zachowa swoją godność i szacunek do własnej osoby. Bo po co być z kimś kto zdradza, oszukuje i doprawia rogi?
Kompletnie się z tym nie zgodzę. Jeżeli ktokolwiek wychodzi z założenia, iż w życiu zawsze musi wszystko mieć, niezależnie od ceny jaką przyjdzie mu i jego najbliższym zapłacić, wykazuje się jedynie niedojrzałością. Zdrada nie powinna być traktowana jako słabość, bo jeżeli ktoś nie potrafi panować nad emocjami i kierować się rozsądkiem powinien żyć sam, a nie zakładać rodzinę. Skoro uważasz, że mąż jest nikim i nie warto z nim po takim wyskoku rozmawiać, a kochanek staje się w takim momencie mężczyzną dla takiej kobiety, to niech ona sobie do niego idzie, a wówczas zobaczymy jak z tego doświadczonego mężczyzny w bardzo krótkim czasie, gdy przyjdzie mu żyć z tą kobietą na co dzień, utrzymać dom, zająć się wychowaniem dzieci i wszystkim z tym związanym, stanie się malutkim, bezwartościowym facetem, nie dającym sobie rady z niczym. Nie jest wielką sztuką przez parę chwil, widząc się z taką kobietą udawać super troskliwego faceta, który nie mając żadnych obowiązków, lub zaniedbując własną rodzinę ma dla niej czas, który przyzna jej rację, pomimo iż myśli inaczej, będzie ją pocieszał i nakłaniał do rzeczy, których sam by nigdy nie zrobił, podpuszczał, fałszywie współczuł, a wszystko tylko po to, aby zaliczyć taką głupią i naiwną kobietę. Należało by to nazwać po imieniu, a nie szukać usprawiedliwień, które między innymi sprowadzają się do posądzenia partnera o popełnienie błędu, który w żadnym wypadku NIE jest odpowiedzialny za taki bieg zdarzeń!! Zdrada to najgorsze co może spotkać partnera, a będąc w małżeństwie, tworząc pełną rodzinę zdradza się wszystkich, doprowadzając do zniszczenia nie tylko swojego życia.
49 2014-05-07 17:24:17 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-07 17:26:21)
In_ka - Na podstawie czego twierdzisz, że dzieci z rozbitych związków nie stworzą nic trwałego w przyszłości?
nic takiego nie napisałam - twoja interpretacja jest nadużyciem...
dzieci z rozbitych małżeństw mają również duże problemy ze stworzeniem zdrowego kochającego związku
jeżeli chodzi o spojrzenie na problem ze strony nauki - to dzieci z pełnych rodzin mają większa szansę na zbudowanie trwałego i szczęśliwego związku...
50 2014-05-07 17:30:27 Ostatnio edytowany przez podobna (2014-05-07 17:31:45)
In_ka - a zatem na jakiej podstawie twierdzisz, że "dzieci z rozbitych małżeństw mają również duże problemy ze stworzeniem zdrowego kochającego związku"?
Ogólnie można stwierdzić, że wszyscy startują z podobnego pułapu. Tak samo ryzykują. Mamy wolną wolę, jesteśmy dorośli. Nie musimy powielać błędów rodziców. Cóż z tego, że ktoś się wychował w pełnej rodzinie i nabył odpowiednie wzorce by stworzyć trwały związek, podczas gdy druga strona np. zdradza? I bum! nie ma związku
51 2014-05-07 17:37:05 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-07 19:34:24)
In_ka - a zatem na jakiej podstawie twierdzisz, że "dzieci z rozbitych małżeństw mają również duże problemy ze stworzeniem zdrowego kochającego związku"?
Ogólnie można stwierdzić, że wszyscy startują z podobnego pułapu. Tak samo ryzykują. Mamy wolną wolę, jesteśmy dorośli. Nie musimy powielać błędów rodziców. Cóż z tego, że ktoś się wychował w pełnej rodzinie i nabył odpowiednie wzorce by stworzyć trwały związek, podczas gdy druga strona np. zdradza?
nie do końca
nie startujemy z tego samego pułapu - wychowując się w rodzinie przyjmujemy naturalnie pewne wzorce...
wychowanie w pełnej rodzinie nie daje 100% szansy na powielenie takiego układu ale stwarza większe możliwości powodzenia
a co do powielania błędów rodziców często je popełniamy nawet chcąc ich bardzo ...uniknąć
ale to rozważania nie na ten wątek - kto chce doczytać więcej wystarczy hasło: syndrom DDRR
Miałem niemal identyczną sytuację, od której minęło już 5 lat, a pamiętam to jak wczoraj, z tym że na to miało wpływ młode środowisko w pracy mojej żony. Też doszukiwałem się błędu, który jeżeli faktycznie miał by nim być, był by niedorzeczny i wynikał z rzeczy niemożliwych, bo nie da się przywrócić młodego, beztroskiego życia mając rodzinę z prawie dorosłymi dziećmi w tym jednym młodszym, ale podobnie jak Ty tkwię dla nich nadal w tym związku, choć kosztuje mnie to niekiedy sporo nerwów, ale obrałem sobie taki cel i konsekwentnie go realizuje, maj
ąc niejednokrotnie możliwość ułożenia sobie nowego życia z inną kobietą, które nie wątpliwie rozważę kiedy wszystkie dzieci wejdą w dorosłe życie, o czym oficjalnie zakomunikowałem, dając jednocześnie możliwość swobodnego odejścia żonie w każdej chwili, a przy powtórce z wątpliwej rozrywki nieuniknionego i bezdyskusyjnego. Takie sytuacje wymagają od nas stanowczości i zmieniają nas na całe życie, ale nie powinny nas skłaniać do błędów, o które przy uzasadnionych emocjach nie jest trudno. Trzymaj się człowieku, jeżeli to Cię pocieszy, takich jak Ty
Dzenaro wielki szacun dla Ciebie .
Tylko zastanawiam się czy tkwienie w takim zasadzie toksycznym związku ma sens.
Dzieci są bardzo dobrymi psycholgami i w mig wyczuwają, że coś między rodzicami jest nie tak.
Ty się męczysz i poświęcasz dla dzieci. Czy warto, czy ktoś to doceni.
Myśle, że nie.
Tylko Ty będziesz miał jedynie czyste sumienie, że się starałeś i to wszystko.
Chyba nie warto.
Ja mysle ze wlasnie dlatego warto sprobowac dla siebie dla sumienia.mozna okreslic ile czasu sobie dajemy i tyle.
Kolejny watek, gdzie doradza się rozmowę z osobą. która nie chce rozmawiać. Żona autora żyje w innym świecie niż on, nie chce niczego zmieniać, bo akuratnie tak jak jest, dla niej jest dobrze. Ma solidnego i przewidywalnego męża oraz kochanka, dzieki któremu wróciła do młodzieńczych lat. Są emocje, motylki - wszystko co potrzeba gdy się ma naście lat.