Witam!
Od razu powiem o co chodzi: Mój problem leży we mnie, otóż mam piękną dziewczynę którą naprawdę kocham i na której mi zależy, ona mnie również kocha i to chyba bardziej niż ja ją bo zawsze jest cierpliwa w stosunku do mnie.
Nienawidzę sam siebie! przez to że za każdym razem rozpalam kłótnie (własnie to ja się zawsze kłócę a ona przyjmuje wszystko z pokorą a potem jeszcze mnie przeprasza) gdy mnie przeprasza to czuje się jak kretyn. Cały czas się jej czepiam, bo nie podoba mi się to albo tam to, a na koniec sam zdaje sobie sprawę z tego że to jednak była moja wina i cała kłótnia była o nic.
Zawsze niosą mnie emocje, a gdy ochłonę to zdaje sobie sprawę z tego że tak naprawdę nic się nie stało....
Zawsze doprowadzam ją do łez NIE WIEM PO CO TO ROBIĘ a potem sam zaczynam płakać bo serce mnie boli gdy widzę jak ona płaczę. Nie chcę tego! nie chcę być taki! ale nie umiem sobie poradzić z tym. Moja dziewczyna jest taka, że nawet nie da się z nią pokłócić (bo zawsze można się spokojnie dogadać) ale nie! moja durna głowa tego nie ogarnia i zawsze musi wszystko zepsuć.
Nie wiem co z tym mam robić, bo nie chcę tego, nie chcę być taki. Bardzo kocham ją ale nie potrafię tego okazać :'(