Nasza krótka historia: Jesteśmy razem 8 lat, nigdy nie było kolorowo, on zawsze był draniem. Ja- młoda, zakochana z klapkami na oczach a on to wykorzystywał i robił co chciał. Potem mi przeszło, ale jemu podobno zaczęło zależeć i tak przetrwaliśmy 4 lata. Zaszłam po tym czasie w ciążę i nagle wszystko się zmieniło- byliśmy przeszczęśliwi(tak mi się wydawało). Dzień po porodzie usłyszałam, że jestem popier***ona- czyli wszystko wróciło do normy. No ale mieliśmy już córeczkę i to dla niej znosiłam wszystkie następne upokorzenia- wyzwiska, krzyki, naśmiewanie się itd. Chciałam by miała ojca. Po prawie 2 latach znów zaszłam w ciążę i znów wszystko było dobrze. Obecnie córki mają 4 lata, a druga ma rok. Z mężem kłócimy się niesamowicie, na dzień dobry i dobranoc. Wyzwiska lecą przeróżne, nienawidzimy się strasznie. Wyprowadzałam się z dziećmi już nieraz, zmieniał się na tydzień i znów wszystko było do dupy. Nie chcę z nim być, tylko nie wiem jak odejść by dzieciom było dobrze, dokąd mam pójść by one nie ucierpiały??? To wszystko jest takie trudne... Kiedyś tak strasznie go kochałam, a teraz tak mocno nienawidzę...
Gdy czytam coś takiego, szarpią mną niesamowite emocje, ale postaram się napisać to najłagodniej, jak potrafię: przestań niszczyć swoim córkom życie i psychikę, znajdź w sobie "jaja" i odejdź w końcu. Ty wybrałaś tego człowieka, ale Twoje dzieci niczym sobie nie zasłużyły na takie piekło.
powiem Ci tyle: moja mama ptrzetrwala w takim układzie kupe lat, wlasnie po to, zeby dzieci mialy ojca.
a ja? a moje rodzenstwo? Codziennie modlilismy się, żeby wzięli rozwód. ot, własnie.
To się tak łatwo mówi, właśnie chodzi o to, że ja nie mam dokąd pójść. Kocham dziewczynki nad życie i co, mam iść z nimi pod most? Jestem nieaktywna zawodowo od 4 lat, jak pójdę do pracy to kto się nimi zaopiekuje?! Dlatego trwam w tym związku. I nie wiem gdzie szukać pomocy.
to najczestszy powod, dla którego kobiety tkwia w chorych zwiazkach. Ale to niszczy nie tylko Ciebie ale i Twoje córki. ale ty o tym wiesz, nie muszę tego pisac.
wierz siebie, spojrz na to inaczej. poszukaj pomocy wsrod bliskich, lub mniej bliskich...
On dla dzieci ogólnie jest dobry, mało z nimi przebywa no i jest wtedy gdy jest dobrze, a jak coś się dzieje to go nie ma. Np gorączka, ząbkowanie itp to w nocy udaje że nie słyszy. Ale potrafi się z nimi powygłupiać itp. Chodzi mi o to, że tęskniły by za nim, bo nie jest dla nich taki zły...
Jesli naprawdę byś chciała zrobiłabys wszystko, żeby odejść. Ja odeszłam z jednym dzieckiem 1,4 i z drugim w ciązy. Trafiłam do przytuliska dla kobiet, po dwóch latach dostałam mieszkanie z kwaterunku. Potem znalazłam prace , dzieci do przedszkola. Trudna droga, bez łez się nie obejdzie, ale przynajmniej spokojna. Nikt mi nie ubliża, nie dałam mu swojego adresu, alimenty na konto wysyłane bezpośrednio z jego zakładu po złożeniu w nim wyroku sadowego. Odwiedziny mi odpadły, bo nie kwapił sie i nie wie nawet jak jego dzieci wyglądają. W każdym mieście jest Opieka Spoleczna, Osrodek Interwencji Kryzysowej, tam jest psycholog, adwokat, wszystko za darmo. Jesli trzeba będzie dostaniesz u nich pomoc i pól roczne zamieszkanie. Trzeba sie tylko zdecydować, chcesz tak dalej żyć, czy chcesz coś zmienić.
Nawet jesli nic nie zdecydujesz to powinnaś iść po wsparcie psychologiczne do tego OIK.
Dziękuję za tą radę, poszukam takich ośrodków w mojej miejscowości. Boję się strasznie przyszłości, pomimo wszystko boję się, że pożałuję tej decyzji, że nie dam rady finansowo, że dzieciom będzie czegoś brakowało. Jestem w rozterce, a na rodzine nie mam co liczyć.
A teraz twoje dzieci mają wszystko? A może czegoś za dużo, jak tatus taki bogaty załóż sprawę o alimenty na siebie i dzieci, adwokat z OIK ci pomoże, kazdy się boi i ja się bałam, ale nie żałuję,dzieci rosną bardzo szybko. Jak je kochasz i szanujesz nauczysz je kochać i szanować, nauczysz, że kazdy ma swoje prawa ale i obowiązki. Maja się uczyć, bawić, ale też muszą byc odpowiedzialne za swój los. dziecka trzeba tego uczyć od malego, tak samo empatii, czyli wspierania siebie i ciebie nawzajem. A życie tak czy siak idzie do przodu i nie pyta, czy ty dobrze, czy źle przezyłas dzień. Po co więc żyć w strachu, upokorzeniu tym bardziej, że mozesz byc tego pewna takie będą również twoje dziewczynki, uległe i bez charakteru, bo przejmą to z waszych relacji w domu.Nie gódź sie ewentualni3e na rozwód bez orzeczenia winy, bo odchodzisz przez niego. A w zyciu róznie bywa i może się okazać, że kiedyś będziesz mogła skorzystać z tego wyroku w jakijść trudnej sytuacji zyciowej.
No dzieciaczkom niczego nie brakuje, tzn nie musze martwic sie o rzeczy niezbedne, bo na to zawsze sa pieniadze. Jestesmy przeciętni, wiec na wysokie alimenty nie mam co liczyć. Właśnie obawiam się ze dzieci wyniosą jego despotyzm z domu albo moją uległość i będą takie jak ja albo on, a tego bym nie chciała... Fajnie że jest ktoś kot, miał podobną sytuację i wyszedł na prostą, bardzo mi to pomogło. Teraz rozejrzę się za OIK i domu samotnej matki. Tylko boję się ze zabraknie mi sił w pewnym momencie...
Każdemu brakuje, popłaczesz sobie jeszcze nie raz, normalna kolej rzeczy. Tylko musisz wiedzieć co jest dla ciebie najważniejsze, po co to wszystko robisz i od czego chcesz sie uwolnić. Jesli dodasz do tego pracę nad dziećmi i poczucie odpowiedzialności za ich los, to nawet jak bedziesz tęsknić za kimś bliskim, to 1000 razy się zastanowisz, czy znów nie wdepniesz w jakieś g...o. I czy warto wszystko zaczynac od nowa.
Przemyśl, obierz kurs i tam zmierzaj i nie daj sie z niego ściągnąć.
Ja mogę Ci powiedzieć tylko tyle że 20 lat trwałam w takim związku i zaciskałam zęby, a teraz syn mnie lekceważy a córka ucieka z domu ze starszym facetem a teraz się okazuje że za to wszystko ja jestem odpowiedzialna i winna bo nie umiałam powiedzieć dośc.