moim zdaniem można to pogodzić, tylko trzeba wszystkie te trzy aspekty ograniczyć do satysfakcjonującego nas minimum;)
Z tych trzech rzeczy najbardziej lubię spać, więc temu poświęcam najwięcej czasu;) Jestem raczej typem samotnika, tzn, że wolę się ewentualnie spotkać tylko z chłopakiem, albo z jedną koleżanka, a nie latać po klubach, których nie trawię, bo dla mnie to co tam się dzieje to jeden wielki burdel. Jeżeli nie jest się na studiach językowych, albo takich gdzie trzeba się uczyć z zajęć na zajęcia to jest dużo łatwiej w pogodzeniu studiów z innymi atrakcjami;) A np. w czasie sesji trzeba ograniczyć imprezowanie i ewentualnie sen, przez resztę semestru można się całkiem miło urządzić;)
Przykład z wczoraj:
-wstałam o 6 poszłam na zajęcia trwające do 12,potem na dodatkowy kurs (język migowy) do godziny 14.30, potem pojechałyśmy z koleżanką do niej i opracowywałyśmy materiał na piątek (oczywiście jak typowe studentki na ostatnią chwilę, nie zdążyłyśmy zrobić całości) o 20 już byłyśmy na karaoke. Jeszcze dodam, że u kolezanki jakieś 2 godziny zajęło nam picie piwa i robienie/ jedzenie obiadu, oraz słuchanie muzyki:P. Do domu wróciłam o 1 w nocy, dzisiaj wstałam o 8, o 9.30 byłam na uczelni i kończyłysmy opracowywać artykuły. Babeczka powiedziała, że bardzo dokładnie i skrupulatnie podeszłyśmy do sprawy, czyli pochwaliła nas;) Po zajęciach przyszłam do domu i spałam od 16.30 do 20. Można? można.
Ale i tak uważam, że lepiej bawić się w weekendy, niestety karaoke zawsze jest w czwartek;)