witam serdeczie mam problem od nosnie chrztu dziecka bedac w konkubinacie oraz byciem rodzicami chrzestnymi u innych osób ktore chca chrzcic swoje dziecko. Oraz dowiedzialem sie od nich moich znajomych ze rozwodka zyjac w konkubinaie nie moze zostac Matka Chrzestna bo tak ksiadz im powiedzial. Jak by zyla sama z dziecmi to ewentualnie mogla by byc. Jak to mam rozumiec. Prosze o pomoc
tak ja żyje w konkubinacie i chrzestna byc nie mogę,ale to zależy od księdza bo jeden przymknie oko i da zaświadczenie że można być chrzestną inny nie,raz mi odmówił
odmówił tez mojej kuzynce która miała być chrzestną u mojego dziecka,a też żyje w konkubinacie...
Rodzic chrzestny w momencie chrztu musi być po spowiedzi i rozgrzeszeniu. Żyjąc w konkubinacie żyje się w grzechu. Wniosek jest jeden. Osoba żyjąca w grzechu nie może być rodzicem chrzestnym. Nie ma natomiast przeciw wskazań by ochrzcić dziecko ze związku niesakramentalnego chociaż niektórzy księża robią problemy.
Chodzi o to ze zyjac w konkubinacie mozna isc do spowiedzi i mozna dostac rozgrzeszenie nie narazajac na to dziecka jakiegokolwiek nieszczescia bedac nie wyspowiadany. To ne ma roznicy jak dla mnie. Bo mam takich swietojebliwych za dyche katolikow ktorzy sa pi rozwodach i sa rodzicami chrzestnymi i sa to ludzie z mojego otoczenia i bezczelnie przyjmuja jomunie sw iz zyja w grzechu rzekomo bedac rozwiedzionym. I taki ksoadz u mnie w parafi daje chrzty takim ludziom a niby mi np dziecka nie ochrzci bo ja nie mam slubu i zyje z rozwodka. To dla mnie nie jest niee pojete . I co Pan na tto.Chodzi tylko o chrzest dziecka a nie wymyslanie czy dac czy nie dac chrztu. Nie wiem czy Pan wie ze nowy Papież pistanowil sie wziasc za wszystkich ksiezy ktorzy dorobli sie z pieniedzy z parafian majac nakiekolwiek korzysci dla siebie. To wiec Papiez chce zeby ksieza siegneli ubostwa i pomagali biedyn ludziom tak ja ich posluga w tym jierunku powinna isc nie tylko byc dobrym duszpaterzem drac ryja na ambonie w kosciele i mowiac zeby na ofiary dawac. Owszem kogo stac to da. Takze powuedzial Papiez ze weznie sie za Polskich ksiezycodnosnie tego co napisakem oraz za to ze nie chca dac Chrztu nowo narodzonemu dziecku ktory ma grzech pierworodny. Jaka ma pan na to obrone. Pozdrawiam
5 2013-04-07 20:32:38 Ostatnio edytowany przez lena812 (2013-04-07 20:33:13)
w konkubinacie żyjąc nie mozna iść do spowiedzi ani komunii,a przynajmniej nie powinno
ale ludzie różne mają sumienia
w konkubinacie żyjąc nie mozna iść do spowiedzi ani komunii,a przynajmniej nie powinno
ale ludzie różne mają sumienia
Do spowiedzi nie można? A odkąd to?
a jak się wyspowiadasz z grzechu jakim jest konkubinat? konkubinat to zycie bez slubu wiec w grzechu
a jak się wyspowiadasz z grzechu jakim jest konkubinat? konkubinat to zycie bez slubu wiec w grzechu
a jak się wyspowiadasz z grzechu jakim jest morderstwo/kradzież/współżycie przed ślubem/nadużywanie imienia Pana Boga swego nadaremno/brak szacunku wobec rodziców/wpisać dowolne/???
9 2013-04-07 20:51:58 Ostatnio edytowany przez iskra27 (2013-04-07 20:57:48)
lena a maja slub cywilny mozna byc chrzestna?
to taki zlodziej morderca itp moze byc chrzestnym np a zyjacy bez slubu nie? Gdzie tu logika?
10 2013-04-07 20:56:50 Ostatnio edytowany przez lena812 (2013-04-07 20:57:15)
lena812 napisał/a:a jak się wyspowiadasz z grzechu jakim jest konkubinat? konkubinat to zycie bez slubu wiec w grzechu
a jak się wyspowiadasz z grzechu jakim jest morderstwo/kradzież/współżycie przed ślubem/nadużywanie imienia Pana Boga swego nadaremno/brak szacunku wobec rodziców/wpisać dowolne/???
wyspowiadać sie moge ale rozgrzeszenia nie musze dostac
żyje od dawna w konkubinacie,mam za sobą 2 chrzty dzieci i komunie,nie poszłam do spowiedzi bo w każdej parafii w której te sakramenty zostały przyjęte ksiądz na spowiedz i mojemu f nie zezwolił
mając ślub cywilny chrzestną można być,ale to pewnie tez zależy od księdza,parafii
lena a maja slub cywilny mozna byc chrzestna?
"Kto nie może zostać rodzicem chrzestnym?
Chrzestnymi nie mogą być osoby żyjące w związku niesakramentalnym (kontrakt cywilny lub bez żadnych zobowiązań prawnych) oraz młodzież, która nie uczestniczy w szkolnej katechizacji"
Ale jeśli dostaniesz rozgrzeszenie a potem przestaniesz tenże grzech kontynuować to co innego - w domyśle: przestajesz żyć w konkubinacie do momentu zawarcia ślubu kościelnego.
Moze i tak w twoim znaczeniu. Lecz ludzie tego nie przrstrzegaja. U mnie sa tacy ludzie co chodza do kosciola i chodza do spowiedzi a tym bardziej do komuni sw a z mojego bliskiego otoczenia jedna osoba zyje w takim zwiazku i jest ojcem chestnym. Co pani na to
Masakra jakas ale przeciez jest sie bierzmowanym......szkoda slow....juz mnie nosi...dam sobie spokoj
15 2013-04-07 21:02:55 Ostatnio edytowany przez lena812 (2013-04-07 21:03:57)
to juz sumienie takich osób,mi sumienie nie pozwala iść do spowiedzi ani komunii jeśli żyję w konkubinacie
w duzych parafiach mozna ukryć że się tak zyje i udać że jest sie wolna osobą wtedy taka osoba może dostać pozwolenie na bycie chrzestnym,
ja spotkałam sie z odmową,gdy sama miałam byc chrzestną i gdy chrzestną miała być moja kuzynka która zyje tez w konkubinacie
Iskra jest sie bierzmowanym i co z tego,tak samo jak niby ksiadz nie powinien odmówić chrztu dziecku z takiego zwiazku,a jednak sa tacy co odmawiają
to juz sumienie takich osób,mi sumienie nie pozwala iść do spowiedzi ani komunii jeśli żyję w konkubinacie
w duzych parafiach mozna ukryć że się tak zyje i udać że jest sie wolna osobą wtedy taka osoba może dostać pozwolenie na bycie chrzestnym,
ja spotkałam sie z odmową,gdy sama miałam byc chrzestną i gdy chrzestną miała być moja kuzynka która zyje tez w konkubinacie
Chwileczkę, ale w trakcie spowiedzi ksiądz rozmawia - jeśli ktoś chce przestać żyć w tzw. grzechu po uzyskaniu rozgrzeszenia to pewnie je dostanie, jeśli ktoś chce odbębnić spowiedź po to, aby potem kontynuować to, z czego się spowiada to raczej nie ma mowy o żalu za grzechy i mocnym postanowieniu poprawy...
i co lena nie bylo ci przykro ze nie moglas zostac chrzestna malenstwa ?dziecku sie nie odmawia.......mi sie by ryczec chcialo....
lena812 napisał/a:to juz sumienie takich osób,mi sumienie nie pozwala iść do spowiedzi ani komunii jeśli żyję w konkubinacie
w duzych parafiach mozna ukryć że się tak zyje i udać że jest sie wolna osobą wtedy taka osoba może dostać pozwolenie na bycie chrzestnym,
ja spotkałam sie z odmową,gdy sama miałam byc chrzestną i gdy chrzestną miała być moja kuzynka która zyje tez w konkubinacieChwileczkę, ale w trakcie spowiedzi ksiądz rozmawia - jeśli ktoś chce przestać żyć w tzw. grzechu po uzyskaniu rozgrzeszenia to pewnie je dostanie, jeśli ktoś chce odbębnić spowiedź po to, aby potem kontynuować to, z czego się spowiada to raczej nie ma mowy o żalu za grzechy i mocnym postanowieniu poprawy...
no tak jak przestaje,ale jak idzie sie spowiada i dalej tak zyje to jaki jest sens tej spowiedzi?
przykro jest jak ktos prosi Cie o zostanie chrzestna a trzeba odmówić ale co zrobisz,nie bedę biegła i na gwłat brała slubu
Kto jest za zmiana Prawa Kanonicznego to trzeba pistulat do Papieza napisac w tej sprawie on napewno z tym fantem zrobi
Mariusz - watpię czy coś sie w tym kierunku zmieni
batszeba napisał/a:lena812 napisał/a:to juz sumienie takich osób,mi sumienie nie pozwala iść do spowiedzi ani komunii jeśli żyję w konkubinacie
w duzych parafiach mozna ukryć że się tak zyje i udać że jest sie wolna osobą wtedy taka osoba może dostać pozwolenie na bycie chrzestnym,
ja spotkałam sie z odmową,gdy sama miałam byc chrzestną i gdy chrzestną miała być moja kuzynka która zyje tez w konkubinacieChwileczkę, ale w trakcie spowiedzi ksiądz rozmawia - jeśli ktoś chce przestać żyć w tzw. grzechu po uzyskaniu rozgrzeszenia to pewnie je dostanie, jeśli ktoś chce odbębnić spowiedź po to, aby potem kontynuować to, z czego się spowiada to raczej nie ma mowy o żalu za grzechy i mocnym postanowieniu poprawy...
no tak jak przestaje,ale jak idzie sie spowiada i dalej tak zyje to jaki jest sens tej spowiedzi?
przykro jest jak ktos prosi Cie o zostanie chrzestna a trzeba odmówić ale co zrobisz,nie bedę biegła i na gwłat brała slubu
W takim razie odmawiasz bycia chrzestną (o ile chcesz być fair wobec zasad kk) , dziecko bez tego przeżyje, bez przesady.
Jestes czlowiekiem malej wiary a co zaszkodzi napisac. Tez nie sluchalas co Papiez piwiedzial ze jakie wnioski wyciagnie odnosnie ksiezy. Ja jestem za pirzadkiem tego syfu w kosciele ktory panuje. Zeby zrobic w tym porzadek. Nie maja takiej wladzy ksieza z rozliczania z kazdego zycia czlowieka bo to osobista rzecz lecz w kierunku skierowanym prosto do Boga
Fakt mozna isc do spowiedzi i sie wyspowiadac z tego grzegu i mozna zyc z tym dalej lecz chodzi o to zeby statystyke poprawic spowiedzi. Jak sie zyje w grzechu i sie spowiadamy to owszem mowimy ze sie poprawimy ale do tego momentu daleka droga. Jedynie wystarczy isc do spowiedzi powiedziec swoje grzechy od bebnic to i kwita. Po co tu sens spowiedzi nie ma go. chodzi tez o to ze jak przyjdzie ksiadz po koledzie zeby widzial ze sie do spowiedzi chodzi nie tylko do kosciola . W tym rzcz. a jak ksiadz nie da toi trzeba dac w lape za to zeby ochrzcil dziecko bo teraz tak to sie robi i nie ma ze nie wtedy weznie i ochrzci
Ja mieszkam na wsi i aby ksiądz ochrzcił dziecko (nieślubne dziecko) to trzeba się nałazić, naprosić itp niby ksiądz dziecku nie może odmówić ale widać nie którzy nic sobie z tego nie robią.. ;/. Wiem na swoim przykładzie z moim |M| nie mamy jeszcze ślubu więc ksiądz robił ogromne problemy i z wielką łaską zgodził się ochrzcić naszego syna, ale dopiero za dwa miesiące i to po mszy, tak aby nikt nie widział... a co do wymagań to obłęd, rodzice chrzestni muszą przynieść stertę zaświadczeń, i innych dokumentów a najlepsze jest to że jeśli dajesz hojne "ofiary" na kościół, to nie wymaga kompletnie niczego, nawet nie robi problemów o to że rodzice nie mają ślubu, wiem bo moja sąsiadka jest akurat taką gorliwą katoliczką i na kolędzie, na mszy itp zawsze daje ofiarę w kopercie, zresztą sama się nie kryje że daje tyle kasy na kościół i teraz jej córka zaliczając wpadkę z chłopakiem dostała chrzest (nie mają ślubu) od ręki, termin mieli na 1 kwietnia. Napomknę że byłyśmy prosić o chrzest tego samego dnia.., i co wychodzi na to że jedno dziecko gorsze od drugiego bo rodzice,dziadkowie nie dają tyle ile chciałby ksiądz na tacę? Według mnie to nie sprawiedliwe.
Fragola niestety niesprawiedliwe,dodam jak zmieniają się tez księża,kiedy chrzciłam swoje pierwsze dziecko ksiądz mnie umoralniał że jak to żyjemy bez ślubu,w grzechu i takie tam ,no ochrzcił nam dziecko z łaską oczywiście 12 lat temu zażyczył sobie co łaska za ten chrzest...ale minimum 100 zł ,dobra dostał
potem ten ksiądz został przeniesiony do innej parafii a za niego przyszedł jeszcze gorszy,który nie chciał chrzcić dzieci nawet osób które żyły w związku sakramentalnych (bo np.nie chodzą do kościoła)
tym którym odmówił chrztu ,zaczęli jeździć do tego poprzedniego księdza,który nagle zaczął chrzcić bez przeszkód żadnych,jedyny warunek to tyle że chrzest był po mszy
Mariusz i co z tego że Papież zrobi porządek,jak i tak każdy ksiądz zrobi po swojemu,jak do tej pory
Batszeba - dzięki księdzu nie mogłam być chrzestną,dziecko przeżyje to fakt,ja sama wybierając chrzestnych moich dzieci nie miałam na uwadze czy są wielce wierzący,wybierałam ich z innych w/g,i nie finansowych bo zaraz pewnie napisze to ktoś
Nie rozumiem. Ludzie nie chodzą do kościoła, w nosie mają przykazana i reguły jakimi rządzi się kościół ale chrzcić dzieci to chcą. Żyją w grzechu ale do komunii to pierwsi, chrzczą dzieci ale wychowanie w wierze to już mają w dupie. Naprawdę lepiej być ateistą niż takim fasadowym katolikiem.
Ojciecpiotr Gdyby to oed mnie samej zależało,to dzieci bym nie chrzciła ,same w wieku 18 lat zdecydowałyby do jakiej wiary chca należeć,ale jak ma się w rodzinie zagorzałych katolików to moje dzieci przyjmą sakramenty,przynajmniej chrzest,komunie i bierzmowanie,bo potem już same będą decydować o sobie,
a co do tych sakramentów to każdy człowiek powinien je przyjmować jak już ma jakąś tam świadomość,bo dziecko chrzczone nie wie co to ten chrzest,dziecko które idzie do komuni,no nie oszukujmy się ale większość myśli o prezentach a nie o tym sakramencie
Nie rozumiem. Ludzie nie chodzą do kościoła, w nosie mają przykazana i reguły jakimi rządzi się kościół ale chrzcić dzieci to chcą. Żyją w grzechu ale do komunii to pierwsi, chrzczą dzieci ale wychowanie w wierze to już mają w dupie.
Mam dokładnie takie same refleksje. Hipokryzja czysta... "Bo co ludzie powiedzą", "Bo wszyscy..." Bo coś tam równie idiotycznego... To naprawdę smutne, że tyle ludzi zupełnie nie myśli nad tym co robi i dlaczego robi. I jeszcze szuka takich idiotycznych usprawiedliwień, które tylko tym gorzej świadczą o nich.
Lena, ale nie rozumiem. Twoje dzieci, to od kogo to niby zależało czy zostaną ochrzczone? A jakbyś miała w rodzinie wyznawców jakiś starożytnych kultow, którzy uważaliby za słuszne czynienie na skórze niemowlęcia rytualnych nacięć, to też być pokornie poszła i pocięła dzieci? Nie pojmuje jak można aż tak nisko cenić siebie i swoje zdanie.
Ojciecpiotr Gdyby to oed mnie samej zależało,to dzieci bym nie chrzciła ,same w wieku 18 lat zdecydowałyby do jakiej wiary chca należeć,ale jak ma się w rodzinie zagorzałych katolików
Przeczytaj jeszcze raz to co napisałaś. Presja rodziny ważniejsza jest od własnego dziecka? Jakbyś w rodzinie miała samych kryminalistów to też nie przeszkadzałoby Ci jakby od czasu do czasu zamiast na spacer to zabieraliby dziecko na włam albo ustawkę?
w konkubinacie żyjąc nie mozna iść do spowiedzi ani komunii,a przynajmniej nie powinno
ale ludzie różne mają sumienia
Sumienie tu nie ma nic do rzeczy, liczy się nauczanie Kościoła katolickiego, które mówi, że sumienie może człowieka zwodzić, więc powinien się spowiadać według tego co Kościół katolicki uważa za grzech, a nie według swojego widzimisię. Ze stosowania antykoncepcji też katolik powinien się wyspowiadać (i jej więcej nie stosować), a mało który to robi. Gdyby katolicy przestrzegali nauczania swego Kościoła, to chrzestnymi mogło by tam zostać może z 10% wiernych, bo reszta się nie kwalifikuje.
Nocnalampka - jakby nie było dzieci nie sa tylko moje ,mają też ojca praktykującego katolika który tez ma prawo decydować,na temat religii,koscioła itp mamy całkiem odmienne zdania,dlatego dzieci przyjęły sakramenty,a co zrobią kiedyś to ich sprawa
Kizia sumienie nie pozwala mi iść do spowiedzi,bo co to była by za spowiedź?
Jstem wierzacy wraz moja kobieta i wychowujemy w wierzxe zgodnie prawem boga lecz ze sie nie chodzi do kosciola to nie znaczy ze ma sie te przykazania i prawo Boga w dupie. Chodzi o chrzest a zwlaszcza chodzi o to zeby dziecko mialo chrzest. a jak ksieza maja dzieci i zony u mnie byl taki ksiadz ktory musial spierdalac z naszej parafi bo wszyscy sie dowiedzieli i co . taki przyklad daje ksiadz
Mariusz wiesz spotkałam się z opinią że jak do kościoła nie chodzisz to nie możesz sie katolikiem nazywać,dla mnie to bzdura
ja się uważam za katoliczkę chociaż do kościoła idę nie ukrywam tylko z powodu jakiś uroczystości kiedy muszę,a modlić sie mogę wszędzie nie koniecznie w kościele
co do sakramentów mam zdanie takie że powinny być udzielane dopiero dorosłym osobom
Wiecie co to jest niesprawiedliwe i nie do przyjecia bo jestem wierzaca ale jak tak mozna ks ma np swoje machlojki uganiaja sie tez za kobietami i taki stanie na ambonie i glosi kazania o zyciu w mazenstwie nie codzolozenie jak sam tak robi to Hipokryzja!!
Przed Bogiem wszyscy jestesmy rowni! a nie przed ludzmi co mnie ludzie obchodza?
tak Iskra spotkałam się z księżami co robili nie wiadomo co,pili,ćpali ,mieli kochanki itd ale cóż ich nie nalezy się czepiac przecież,szkoda gadać normalnie
Kizia sumienie nie pozwala mi iść do spowiedzi,bo co to była by za spowiedź?
I masz rację, to by było świętokradztwo, a nie spowiedź. Tyle że wielu katolików ma to gdzieś. Mało jest takich, którzy szczerze się spowiadają moim zdaniem. Idą do spowiedzi i mówią księdzu tylko to, co chcą, a taka spowiedź jest przecież w Kościele katolickim nieważna. Potem przystępują do Komunii, zostają chrzestnymi, biorą ślub bo niby formalnie jest wszystko ok - tzn. u spowiedzi byli, rozgrzeszenie dostali, tyle, że spowiedź była nieważna.
lena812 napisał/a:Kizia sumienie nie pozwala mi iść do spowiedzi,bo co to była by za spowiedź?
I masz rację, to by było świętokradztwo, a nie spowiedź. Tyle że wielu katolików ma to gdzieś. Mało jest takich, którzy szczerze się spowiadają moim zdaniem. Idą do spowiedzi i mówią księdzu tylko to, co chcą, a taka spowiedź jest przecież w Kościele katolickim nieważna. Potem przystępują do Komunii, zostają chrzestnymi, biorą ślub bo niby formalnie jest wszystko ok - tzn. u spowiedzi byli, rozgrzeszenie dostali, tyle, że spowiedź była nieważna.
no własnie,więc po co mam robic coś,co w zasadzie niczego nie zmieni,po za tym że oszukam siebie,księdza i Boga a dalej będę żyła w zakłamaniu
jeśli ktos tak robi ,trudno jego sprawa -ja tak nie potrafię
Ja też uważam że każdy powinien sam decydować o sakramencie jaki przyjmuję, bo dzieci tak na prawdę nie są świadome tego wszystkiego. Moja przyjaciółka tez tak myślała.. dziecka nie ochrzciła, komunii nie brało dziecko i było w szkole wyśmiewane że inne itp.a wyszło to wszystko od księdza który prowadził katechezę, tak najeżdżał na jego rodziców, na niego że w głowie się nie mieści, dziecko nie chciało już chodzić na religię i nie chodziło, i miało jeszcze gorzej, rodzice zaczęli plotkować, dzieci powtarzać to w szkole i chłopak miał coraz to pod górkę, i teraz jako już prawie dorosły tak się nastawił na księdza, kościół że sakramentu przyjmować żadnego nie chce, do kościoła nie chodzi no i się wyprowadził z rodzinnej wioski..
Po tym, co tu czytam, jestem zadowolona z własnego wyboru. Niestety, zostałam ochrzczona jako niemowlę, a to jest według mnie błąd. Człowiek powinien sam decydować o swojej wierze bądź ateizmie. A decydować może dojrzewając, ale wiadomo kościołowi poprzez chrzciny maluchów przybywa owieczek, a co za tym idzie- biznes się kręci.
Po tym, co tu czytam, jestem zadowolona z własnego wyboru. Niestety, zostałam ochrzczona jako niemowlę, a to jest według mnie błąd. Człowiek powinien sam decydować o swojej wierze bądź ateizmie. A decydować może dojrzewając, ale wiadomo kościołowi poprzez chrzciny maluchów przybywa owieczek, a co za tym idzie- biznes się kręci.
A ja się cieszę z tego, że ochrzczono mnie jako niemowlę. Moje dziecko też ochrzciłam, natomiast jeśli chodzi o własną wolę w tym temacie, to uważam, że każdy jeśli zechce to może zmienić swoją wiarę jak dorośnie. Jednak moje zdanie jest takie, że ktoś wychowany w katolickiej rodzinie, gdzie prawdziwie wierzy się w Boga dorastając sam będzie chciał uczestniczyć w sakramentach, jak np. zawrzeć ślub kościelny.
Też znam osoby, które to nie były ochrzczone, czy też bierzmowane, a dopiero później chcąc np. zawrzeć związek małżeński musiały wszystko "załatwiać". Poza tym jako dzieci, a nawet już osoby dorosłe niestety, ale były właśnie wyśmiewane, że np. idą do bierzmowania w wieku 30 lat.
Wracając do tematu chrztu dziecka - to osoby, które mają być chrzestnymi maluszka muszą być wyspowiadani, a ich grzechy odpuszczone. Zatem konkubinat (jakby to nie było życie w grzechu) niestety wyklucza taką możliwość. Choć znam wyjątki, ale to wszystko tak naprawdę zależy od tego, czy taka osoba dostanie rozgrzeszenie, a tym samym zaświadczenie, że chrzestnym/ chrzestną może zostać.
natomiast jeśli chodzi o własną wolę w tym temacie, to uważam, że każdy jeśli zechce to może zmienić swoją wiarę jak dorośnie.
Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że żeby zmienić swoją wiarę, trzeba uzyskać apostazję, a z tym już nie jest tak "hop-siup", więc nie pisz takich rzeczy.
Jednak moje zdanie jest takie, że ktoś wychowany w katolickiej rodzinie, gdzie prawdziwie wierzy się w Boga dorastając sam będzie chciał uczestniczyć w sakramentach, jak np. zawrzeć ślub kościelny.
Niekoniecznie. Te słowa to totalna bzdura.
Przede wszystkim chęć uczestnictwa w sakramentach nie musi równać się z "prawdziwą wiarą".
Poza tym to, o czym piszesz, to indoktrynacja od początku życia. Według Ciebie w katolickich rodzinach wszystkie dzieci posłusznie, z chęcią i ślepo uczestniczą w sakramentach. Ok, ale przecież każdy ma wolną wolę i te dzieci mogą dojść do swoich przekonań odbiegających od przekonań rodziców.
Też znam osoby, które to nie były ochrzczone, czy też bierzmowane, a dopiero później chcąc np. zawrzeć związek małżeński musiały wszystko "załatwiać". Poza tym jako dzieci, a nawet już osoby dorosłe niestety, ale były właśnie wyśmiewane, że np. idą do bierzmowania w wieku 30 lat.
No i ten post pokazuje, jaka jest mentalność katolików- gdy ktoś się "nawróci" w wieku dojrzałym i "chce" przystąpić do sakramentów, to zostaje wyśmiany. A powinno być inaczej.
No, ale jeżeli taka jest mentalność ludzi chodzących do kościoła i uważających się za katolików, to ja po raz kolejny mam dowód, iż dobrze się stało, że doszłam do takich wniosków, a nie innych.
Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że żeby zmienić swoją wiarę, trzeba uzyskać apostazję, a z tym już nie jest tak "hop-siup", więc nie pisz takich rzeczy.
Nieprawda. Sama odeszłam z Kościoła katolickiego po to, aby przejść do innego wyznania i żadnej apostazji nie składałam. Przechodzi się konwersję w nowym Kościele i to wszystko. Nie jest to nic skomplikowanego.
Ja mam wszystkie sakramenty, ale mentalnie od kościoła odeszłam. Mój mąż również. Naszego dziecka nie ochrzcimy. Nie potrzebne nam to (choć w rodzinie pewnie będą gadać)
Co do wyśmiewania. Syn mojego męża nie był ochrzczony i nie chodził na religię. Nigdy nie miał z tym problemu. Wręcz dzieci mu zazdrościły, że nie musi chodzić na "głupią" religię i do kościoła.
Trzeba się zastanowić cóż oznacza bycie chrzestną. Bycie rodzicami chrzestnymi to m.in. wzięcie na siebie odpowiedzialności wychowania gdyby coś się rodzicom stało. Uważam, że taką decyzję trzeba podjąć świadomie i z pełną odpowiedzialnością i można odmówić. Jeżeli miałabym być chrzestną, to tylko dla dzieci mojego brata (o ile jakiś ksiądz się zgodzi). Ale czy kiedyś się zgodzę? Nie wiem. Ale jestem pewna, że gdyby rodzicom, czyli bratu i przyszłej żonie coś się stało, to ich dzieci wzięłabym na wychowanie jak swoje bez względu czy będę ochrzczona mianem chrzestnej czy nie.
LeeBee własnie z tego powodu wybrałam chrzestnych,a nie dlatego czy są wielce wierzący i biegają co niedzielę do kościoła
wiem że mogę na nich liczyć w razie czego
a prawda jest taka że gdyby księdzu sypnąć odpowiednia sumkę to i nie wiadomo jaki grzesznik mógłby byc chrzestnym
JUtro ide rozmawiac z ksiedzem w sprawie chrztu corki.....bedzie trudno......
Iskra nie daj się
JUtro ide rozmawiac z ksiedzem w sprawie chrztu corki.....bedzie trudno......
Powodzenia. A tak swoją drogą to pamiętacie chrzest synka Alicjii Bachledy Curuś i Collina Farrella? Udzielał go nawet jakiś biskup z wielką pompą w Krakowie a przecież oni żyli w konkubinacie i jakoś nie był to problem. Jak zwykły szary człowiek pójdzie w takiej sytuacji prosić o chrzest dla dziecka, to go poniżą, zbesztają i jeszcze poślą precz.
Kizia no wiesz pewnie ładną sumke też dali za ten chrzest
ale to prawda zwykły szary człowiek się nie liczy
Kizia no wiesz pewnie ładną sumke też dali za ten chrzest
Może, ale magia nazwiska też robi swoje. Wyobrażasz sobie taką sytuację: przychodzi Alicja BC i Collin Farrell do pałacu biskupiego prosić o chrzest (pewnie nie byli osobiście tylko tatuś Alicji zadzwonił i załatwił i jeszcze mu się w pas kłaniali) a tu biskup nosem kręci i mówi: dobrze, ale najpierw musicie wziąć kościelny ślub. Ale byłby skandal.
no tak nazwisko swoje robi tez
Kurcze kancelaria parafialna czynna dopiero we wtorek.....a to ciekawe o tej Bachleda-Curus no popatrz....hm zeby tam mnie przy ksidzu szlag nie trafil jak on zacznie marudzic to nie wiem....
Ktos tu pamietam napisal ze konkubinat to grzech dziecko czy z konkubinatu czy narodzone w malzenstwie koscielnyjm ma grzech pierworodny czy tak czy tak wiec?....powinno byc tak samo chrzczone kazde dziecko
Może ja tu zacytuję księdza (Jacek Salij OP), który się osobiście wypowiada na taki temat.
CZY KSIĄDZ MOŻE ODMÓWIĆ OCHRZCZENIA DZIECKA?
Miałam być chrzestną matką dziecka koleżanki, ale ksiądz nie chce ochrzcić dziecka, dlatego że koleżanka żyje tylko na ślubie cywilnym. Jesteśmy wszyscy oburzeni. Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców?
Najpierw, zupełnie jeszcze nie nawiązując do opisanej przez Panią sytuacji, spróbuję odpowiedzieć na pytanie: Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców? Pani je postawiła czysto retorycznie, ale myślę, że jest ono warte większego zastanowienia, niż zwykliśmy poświęcać pytaniom retorycznym.
Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców? Na pewno jest to wielka krzywda, ale niestety dzieci często pokutują za winy rodziców. Nie trzeba nawet sięgać do przykładu ojca pijaka, kiedy pokuta dziecięca może być tak ciężka, że dziecko powie nawet: "Wolałbym, żeby tatusia nie było". Czasem dziecko może nawet nie wiedzieć, jak wiele traci z winy rodziców. Jeśli na przykład rodzice lekceważą to, co w życiu najważniejsze -- sprawiedliwość, prawdę, swoją godność -- przecież to musi się jakoś odbić na dziecku.
Dlatego na pytanie: "Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców?", odpowiedziałbym: "Należy się starać, żeby pokutowało jak najmniej". Oczywiście, przede wszystkim winni się o to starać sami rodzice. Niekiedy osoby postronne mogą realnie wpłynąć na rodziców, aby swoim mało rzetelnym sposobem życia nie zaciągali winy wobec własnego dziecka. Z drugiej strony, przyjście dziecka na świat często mobilizuje rodziców do pracy nad sobą, a niekiedy jest nawet powodem prawdziwych nawróceń. (Oto jeszcze jeden przyczynek do prawdy, że dziecko jest wspaniałym darem Bożym i nie tylko wymaga poświęceń, ale samo -- już od pierwszej chwili swojego istnienia -- obdarza swoich rodziców).
Oczywiście, nie inaczej rzecz się przedstawia na płaszczyźnie religijnej. Dziecku rodziców mało wierzących trudno będzie pokochać Chrystusa i odnaleźć w Nim pierwszy i najpiękniejszy cel życia. Dziecko więc siłą rzeczy ponosi konsekwencje tego, że rodzice są mało wierzący.
Przejdźmy teraz do podanej przez Panią sytuacji. Oto rodzice żyjący bez ślubu kościelnego przynoszą dziecko do chrztu. Czy ksiądz ma prawo chrztu odmówić?
Postawmy inne pytanie: Co ksiądz ma w takiej sytuacji zrobić? Udzielanie sakramentów to nie są, jak wiadomo, "usługi dla ludności", tutaj nie można stosować zasady "ja płacę, ja żądam". Kapłan z racji samego powołania powinien troszczyć się o dobro duchowe przyjmujących sakrament, ale także o godność sakramentu. Zresztą jedno ściśle łączy się z drugim. Jeśli naruszona zostanie godność sakramentu, można wątpić, czy sakrament służy wówczas dobru przyjmującego. I przeciwnie, im głębiej godność sakramentu zostanie uszanowana, im rzetelniej przyłożymy się do jak najlepszego przyjęcia łaski sakramentalnej, tym więcej sakrament przyniesie nadprzyrodzonych owoców.
Otóż przy chrzcie dziecka, jak przy żadnym innym sakramencie, widać, do jakiego stopnia bliźni mogą nam pomóc albo przeszkodzić w otwarciu się na łaskę Bożą. Swoje pierwsze odpowiedzi na dar chrztu dziecko będzie przecież dawało Bogu zależnie od tego, jak rodzice je do tego przygotują. Kapłan ma więc oczywisty obowiązek troszczenia się o to, aby pierwsi bliźni dziecka, którymi są rodzice, byli raczej strażnikami łaski chrztu niż jej niszczycielami. Toteż chrzest dziecka zawsze stanowi dla jego rodziców rodzaj wezwania, aby oni sami pogłębiali się w wierze. Nie można bowiem innych prowadzić do Boga, jeśli samemu jest się od Niego daleko. Trudno zaś sobie wyobrazić bardziej nienormalną sytuację od tej, kiedy dziecko rodziców wierzących ma z winy tychże rodziców utrudniony dostęp do Chrystusa.
Weźmy teraz sytuację, kiedy o chrzest dziecka proszą rodzice nie związani sakramentem małżeństwa. W tym wypadku Kościół czuje się jakby szczególnie zobowiązany wezwać tych ludzi do odnowy duchowej. Punktem wyjścia jest tu religijne dobro dziecka, o którego chrzest proszą przecież sami rodzice. Otóż interes duchowy dziecka leży m.in. w tym, żeby jego rodzice byli możliwie blisko Chrystusa, bo tylko wówczas mogą dawać swojemu dziecku prawdziwe świadectwo wiary. Tymczasem rodzice, nie mający ślubu kościelnego, znajdują się w sytuacji niewątpliwie niezgodnej z wolą Chrystusa. Kościół ma więc prawo oczekiwać od nich, że przybliżą się do Chrystusa przynajmniej tyle, na ile ich aktualnie stać. Jeśli ludzie ci nie mają istotnych przeszkód do zawarcia sakramentu małżeństwa, Kościół ma wówczas prawo oczekiwać od nich, że wzgląd na duchowe dobro dziecka skłoni ich ostatecznie do przyjęcia tego sakramentu.
Z drugiej strony wydaje mi się, że zasada odmawiania chrztu dzieciom urodzonym z małżeństw niesakramentalnych gdyby ją ktokolwiek gdziekolwiek stosował -- byłaby jakimś koszmarnym nieporozumieniem. Kościół może i niekiedy powinien robić "trudności" z ochrzczeniem dziecka, żeby możliwie jak najlepiej zabezpieczyć mu duchową przyszłość, zwłaszcza zapewnić religijne wychowanie. W zasadzie jednak każde dziecko przyniesione przez rodziców do chrztu powinno być ochrzczone. Toteż Kościół jedynie zupełnie wyjątkowo odmawia ochrzczenia dziecka: jeśli rodzice proszą o chrzest z powodów jawnie i wyłącznie pozareligijnych, a zwłaszcza jeśli okazują lekceważenie dla samego sakramentu.
Wypadek przedstawiony przez Panią skłania do pytania, skąd się bierze to najzupełniej niesłuszne mniemanie -- bo spotkałem się z nim już niejednokrotnie -- jakoby księża nie chcieli ochrzcić dzieci, których rodzice nie mają ślubu kościelnego. Myślę, że rozmowa księdza z takimi rodzicami jest wyjątkowo trudna, bardzo tu łatwo o niezrozumienie i nieporozumienia. Staram się wczuć w dość częstą zapewne reakcję rodziców: "Chcemy ochrzcić dziecko, a ksiądz nie wiadomo dlaczego zaczyna interesować się naszym życiem religijnym". Taka rozmowa wymaga -- obustronnie -- wiele taktu, delikatności, wczucia się w cudzy punkt widzenia. Wystarczy, jeśli jedna strona zawiedzie, aby rozmowa nie osiągnęła swego celu lub nawet spowodowała jakieś nieporozumienia.
Podsumowując: Nie mogę uwierzyć, żeby jakiś ksiądz mógł odmówić ochrzczenia dziecka, jeśli rodzice proszą o to w dobrej woli, nawet jeśli są to ludzie w jakimś stopniu religijnie obojętni. Z drugiej jednak strony, kapłan sprzeniewierzyłby się swoim obowiązkom, gdyby w związku z chrztem dziecka nie próbował rodziców -- a takich rodziców szczególnie -- jakoś do Pana Boga przybliżyć.
alllegra- ja to wszystko rozumiem jestem wierzaca znam doktryne kosciola ale tak sie zycie potoczylo a nie inaczej....przyszlo dziecko na swiat Dar od Boga jak to sie mowi.....naprawde uwierz mi bedac w malzenstwie chcialam zyc tak z mezem do konca zycia bo przeciez slub koscielny Bogu obiecalam itd itp tak mnie dziadkowie i mama uczyla wychowalapo katolicku.....i co z tego wyszlo ze jestem ze tak powiem o sobie zacofana taki ciemnogrod totalny ze mnie.....pamietam slowa mojej babci kiedy opowiadalam jej jak moj maz mnie ponizal wyzywal bil itp otoz mowila tak
To jest twoj maz przed Bogiem slubowalas itd.....poswiecenie bla bla......rzygac mi sie chcialo ....nie ublizylam jej tylko dllatego ze jest moja babcia nie chcialam jej urazic bylby placz lament jaka to ja niedobra jestem
Teraz kiedy jestem juz hen troszke po rozwodzie babcia sie do mnie nie odzywa....jestem w zwiazku bez zadnego slubu czuje sie o niebo lepiej
Moze zboczylam troszke z tematu ale podsumowujac ksiadz uslyszawszy ze nie jestesmy malzenstwem powinien zapytac dlaczego tak sie stalo ze sie rozwiodlam jakie byly tego motywy a nie biadoloc ze to jest grzechem (a wiem ze jest trudno)
alllegra- ja to wszystko rozumiem jestem wierzaca znam doktryne kosciola ale tak sie zycie potoczylo a nie inaczej....przyszlo dziecko na swiat Dar od Boga jak to sie mowi.....naprawde uwierz mi bedac w malzenstwie chcialam zyc tak z mezem do konca zycia bo przeciez slub koscielny Bogu obiecalam itd itp tak mnie dziadkowie i mama uczyla wychowalapo katolicku.....i co z tego wyszlo ze jestem ze tak powiem o sobie zacofana taki ciemnogrod totalny ze mnie.....pamietam slowa mojej babci kiedy opowiadalam jej jak moj maz mnie ponizal wyzywal bil itp otoz mowila tak
To jest twoj maz przed Bogiem slubowalas itd.....poswiecenie bla bla......rzygac mi sie chcialo ....nie ublizylam jej tylko dllatego ze jest moja babcia nie chcialam jej urazic bylby placz lament jaka to ja niedobra jestem
Teraz kiedy jestem juz hen troszke po rozwodzie babcia sie do mnie nie odzywa....jestem w zwiazku bez zadnego slubu czuje sie o niebo lepiej
Moze zboczylam troszke z tematu ale podsumowujac ksiadz uslyszawszy ze nie jestesmy malzenstwem powinien zapytac dlaczego tak sie stalo ze sie rozwiodlam jakie byly tego motywy a nie biadoloc ze to jest grzechem (a wiem ze jest trudno)
Wbrew pozorom, przypadek gdy para nie może wziąć ślubu, bo po prostu jedna z osób ten ślub kościelny już ma z kimś innym, jest mniej kłopotliwy dla księdza, w porównaniu do rodziców dziecka, którzy nie chcą ślubu ''bo nie'', a mogą go wziąć. Wynika to zresztą z tej wypowiedzi, którą zacytowałam Ja znam jedną, naprawdę wspaniałą rodzinę, która jest w takiej sytuacji. Rodzice wychowali dzieci na wspaniałych ludzi, ba, nawet na praktykujących katolików. Jest to trudniejsze, ale nie niemożliwe
56 2013-04-15 10:40:36 Ostatnio edytowany przez Bellafonte (2013-04-15 10:45:04)
Ksiądz może nie ochrzcić dziecka, gdy para nie ma przeszkód a nie chce wziąć ślubu kościelnego. Najlepiej wtedy udać się do innej parafii, aczkolwiek znam przykłady, gdy para brała ślub i chrzciła malucha. Ksiądz nie brał nic za udzielenie sakramentu, a często właśnie ludzie nie chcą brać ślubu, bo nie mają kasy. Związki z przeszkodą to zupełnie inna sprawa. U nas chrzczą i nie oceniają. Zdarzają się rozwody, po prostu.
w konkubinacie żyjąc nie mozna iść do spowiedzi ani komunii,a przynajmniej nie powinno
ale ludzie różne mają sumienia
można iść do spowiedzi, ale nie wolno przyjąć komunii
A ja cały czas w takich sytuacjach zadaję szczere i pełne zdziwienie pytanie - a po co Wam to? Kościół katolicki ma takie a nie inne nakazy i zakazy, z którymi się nie zgadzacie - jak np. życie w konkubinacie, a mimo wszystko usilnie do niego lgniecie. Chcecie posłać swoje dziecko na nauki kościelne, na których to będą mu wpajać, że jego rodzice są "złymi" ludźmi, bo żyją bez ślubu udzielonego przez katolickiego księdza.
Pół biedy, jeśli takie podejście ma szary człowiek, ale co myśleć o tym, jeśli ksiądz jak to mówicie "przymyka oko" - to znaczy, że nawet on nie traktuje swojej religii poważnie, a chodzi mu jedynie o pozyskanie jak największej ilości członków, a więc ostatecznie pieniędzy i władzy.
I po raz kolejny słyszę, że ksiądz to hipokryta, że to, że tamto, przy jednoczesnej deklaracji typu "ale święcie wierzę w istnienie ponadludzkiej istoty, o której to on mi opowiadał, i ze względu na rzekome istnienie której poddaję się tym wszystkim obrzędom".
To na prawdę kuriozalne, przynajmniej dla mnie
Pozdrawiam.
Pół biedy, jeśli takie podejście ma szary człowiek, ale co myśleć o tym, jeśli ksiądz jak to mówicie "przymyka oko" - to znaczy, że nawet on nie traktuje swojej religii poważnie
Nie zgadzam się z tym. Idąc tym tokiem myślenia ksiądz musiałby "punktować" w podobny sposób każdy grzech, bo niby dlaczego tylko seks pozamałżeński (do tego wszak się sprowadza życie w konkubinacie z kościelnego punktu widzenia). Niech odmawia chrztu dzieciom pijaków, złodziei oraz tych, którzy nie chodzą w niedziele do kościoła (też przecież nie gwarantują katolickiego wychowania dziecka). Prawda jest taka, że gro osób bierze ślub kościelny dla białej sukienki, pięknej oprawy muzycznej i całego blichtru, którego nie ma w USC. Chrzczą potem dziecko, bo taki jest zwyczaj, im jednak ksiądz sakramentu nie odmówi. Księża traktują chrzest jako instrument szantażu, jeśli warunkują udzielenie go od wzięcia ślubu kościelnego. To jest nie w porządku względem tego dziecka. Trzeba sobie zadać pytanie czym jest Chrzest i czy czyni on coś ważnego w sensie duchowym. Wierzymy, że chrzest czyni członkiem mistycznego Ciała Chrystusa, jakim jest cały Kościół powszechny, jest darem i łaską. Jakim więc prawem jakiś ksiądz odmawia tego bożego Daru dziecku, które nic nie zawiniło, jakim prawem czyni siebie sędzią w imieniu Chrystusa i decyduje komu chrztu udzieli, a komu nie. Niech w inny sposób nakłania rodziców do ślubu, ale taki szantaż jest obrzydliwy i całkowicie sprzeczny z Nauczaniem Chrystusa. Chrystus nie po to ustanowił sakrament Chrztu, żeby go używać jako narzędzia przymusu.
Wbrew pozorom, przypadek gdy para nie może wziąć ślubu, bo po prostu jedna z osób ten ślub kościelny już ma z kimś innym, jest mniej kłopotliwy dla księdza, w porównaniu do rodziców dziecka, którzy nie chcą ślubu ''bo nie'', a mogą go wziąć. Wynika to zresztą z tej wypowiedzi, którą zacytowałam smile Ja znam jedną, naprawdę wspaniałą rodzinę, która jest w takiej sytuacji. Rodzice wychowali dzieci na wspaniałych ludzi, ba, nawet na praktykujących katolików. Jest to trudniejsze, ale nie niemożliwe smile
Też znam podobny przypadek wśród bliskich przyjaciół moich dziadków (na tyle bliskich, że to już nie pani, tylko "ciocia" ) - żona zostawiła męża, oboje byli dość młodzi. Ten mąż znalazł sobie drugą żonę, mieli córkę, pozwolenie na chrzest dostali "od ręki" i bez grubej koperty. Z tym że było wiadomo, że obydwoje bardzo tego ślubu kościelnego chcieli i... czekali około 30 lat, aż pierwsza żona zmarła. Wtedy pierwsze co - hyc do kościoła i ślub i to mimo że pan młody (sic!) był ciężko chory, właściwie umierający na białaczkę.
Zawsze się zastanawiałam, czy z tą zgodą na chrzest miało coś wspólnego to, że ten pan kiedyś chciał zostać księdzem, był nawet krótki czas w seminarium, zanim nie poznał swojej przyszłej pierwszej żony. Nie to, że uciekanie z seminarium jest na +, ale może jakoś świadczyć o głębokości wiary.
antykobieta napisał/a:Pół biedy, jeśli takie podejście ma szary człowiek, ale co myśleć o tym, jeśli ksiądz jak to mówicie "przymyka oko" - to znaczy, że nawet on nie traktuje swojej religii poważnie
Nie zgadzam się z tym. Idąc tym tokiem myślenia ksiądz musiałby "punktować" w podobny sposób każdy grzech, bo niby dlaczego tylko seks pozamałżeński (do tego wszak się sprowadza życie w konkubinacie z kościelnego punktu widzenia). Niech odmawia chrztu dzieciom pijaków, złodziei oraz tych, którzy nie chodzą w niedziele do kościoła (też przecież nie gwarantują katolickiego wychowania dziecka). Prawda jest taka, że gro osób bierze ślub kościelny dla białej sukienki, pięknej oprawy muzycznej i całego blichtru, którego nie ma w USC. Chrzczą potem dziecko, bo taki jest zwyczaj, im jednak ksiądz sakramentu nie odmówi. Księża traktują chrzest jako instrument szantażu, jeśli warunkują udzielenie go od wzięcia ślubu kościelnego. To jest nie w porządku względem tego dziecka. Trzeba sobie zadać pytanie czym jest Chrzest i czy czyni on coś ważnego w sensie duchowym. Wierzymy, że chrzest czyni członkiem mistycznego Ciała Chrystusa, jakim jest cały Kościół powszechny, jest darem i łaską. Jakim więc prawem jakiś ksiądz odmawia tego bożego Daru dziecku, które nic nie zawiniło, jakim prawem czyni siebie sędzią w imieniu Chrystusa i decyduje komu chrztu udzieli, a komu nie. Niech w inny sposób nakłania rodziców do ślubu, ale taki szantaż jest obrzydliwy i całkowicie sprzeczny z Nauczaniem Chrystusa. Chrystus nie po to ustanowił sakrament Chrztu, żeby go używać jako narzędzia przymusu.
Sądziłem, że istnieje zakaz na udzielanie chrztu dzieci, których rodzice żyją w konkubinacie, ale doczytałem, że jednak nie.
Tak czy siak dla mnie to jedna wielka hipokryzja zarówno rodziców jak i samych księży.
a jak ktoś jest już w ciązy i bierze ślub? to jest ok,no bo ten slub bierze _ co z tego że własciwie tez grzech już popełnił
Tak czy siak dla mnie to jedna wielka hipokryzja zarówno rodziców jak i samych księży.
Rodziców może i tak. Chrzest jednak to nie jest tylko symbol czy zwyczaj, to coś znacznie więcej dla wierzącego człowieka, a zakładam, że każdy ksiądz nim jest, więc powinien on sobie zdawać sprawę, że odmawiając dziecku chrztu odmawia mu sakramentu zmazującego grzech pierworodny, włączającego dziecko do Kościoła Chrystusa. Oczywiście, dziecko może się ochrzcić samo, gdy będzie dorosłe, ale czy ksiądz ma pewność, że to dziecko dożyje wieku, gdy będzie mogło samodzielnie taką decyzję podjąć. A co jeśli umrze wcześniej bez chrztu? W szpitalach chrzci się noworodki zagrożone śmiercią bez żadnych ceregieli, nawet bez księdza, aby nie umarły nieochrzczone, a tu ksiądz sobie niefrasobliwie odmawia. Co z tego, że rodzice są hipokrytami, że chrzczą tylko dlatego, że taki zwyczaj. Chrzest to najważniejszy sakrament, dar boży i odpowiedzialny ksiądz powinien się cieszyć, że nawet tacy rodzice będący na bakier z Kościołem przynieśli swoje dziecko do chrztu, i dla dobra tego dziecka powinien przymknąć oko na postępowanie rodziców.
A co jeśli umrze wcześniej bez chrztu?
Do ateistów - kompletnie nic się nie stanie.
Do wierzących - czyżby Bóg był aż tak niesprawiedliwy by karać niemowlę za błędy rodziców?
Kizia75 napisał/a:A co jeśli umrze wcześniej bez chrztu?
Do ateistów - kompletnie nic się nie stanie.
Do wierzących - czyżby Bóg był aż tak niesprawiedliwy by karać niemowlę za błędy rodziców?
To po co siostry zakonne pierwsze co zrobią jak znajdą dziecko w "oknie życia" to je chrzczą? To po co ksiądz chrzci natychmiast noworodki zagrożone śmiercią w szpitalu? Sprawiedliwość Boża jest doskonała, ale inna od naszego pojmowania. Wierzę, że nikt niewinny nie będzie potępiony, ale wierzę też, że Chrzest jest bardzo istotny w kwestii zbawienia, i sądzę, że ksiądz też w to wierzy, wiec dlaczego odmawia dziecku chrztu? Jeśli według niego nic się nie stanie, gdy dziecko nie zostanie ochrzczone, to po co w ogóle udziela komukolwiek chrztu? Żeby wpisać kolejną osobę do księgi?