Witajcie Drogie Panie,
Sprawa jest dosyć poważna (?)...
Mamy zaplanowany ślub w tym roku na wrzesień. Dzisiaj dowiedziałem się od przełożonego, że wyjazd czysto-rozrywkowy zagranicę dla najlepszych pracowników w firmie będzie kilka dni po moim ślubie?i przez to doszło do poważnej kłótni między nami, nie wiadomo czy ślub się odbędzie ?
Kiedy powiedziałem, że ten wyjazd jest parę dni po ślubie, nagle powiedziała mi, że zaplanowała wyjazd na miesiąc miodowy tuż po ślubie?kiedy wcześniej rozmawialiśmy o tym nie było mowy o tym, że od razu wyjeżdżamy (mi mówi, że to logiczne, że wyjazd jest od razu po ślubie).
Bardzo ją kocham, ale bardzo boli mnie to, że nie rozumie też mnie. Ten wyjazd (byłby to mój pierwszy taki wyjazd, nie wiem czy jeszcze w przyszłości odbyłby się taki) z pracy jest świetną okazją na umocnienie swojej pozycji w firmie (tym bardziej, że będą tam osoby na najwyższych szczeblach), a co może mi umożliwić szybszy awans i lepsze zarobki.
Moja przyszła żona nie bierze żadnych moich argumentów pod uwagę, co do tego wyjazdu.
Od 3 dni nie ma jej w domu, piszę mi, żebym odwołał wesele, poinformował rodziców, etc.
Dzisiaj przez przypadek spotkaliśmy się w piekarni (przyjechała wcześniej do domu, żeby wziąć jakieś rzeczy i nie spotkać mnie, ale traf tak chciał, że wpadła na mnie) , ale nie doszło do żadnej konkretnej rozmowy, pozwoliłem jej pójść tak jak chciała?
Czy miesiąc miodowy musi być od razu po ślubie? Czy byłoby coś złego w tym, że pojechałbym na wyjazd z pracy i po nim od razu wyjechalibyśmy na cudowną wycieczkę?
Szczerze już nie wiem, co mam zrobić, czy ulec, ale wtedy w przyszłości będą może znowu sytuacje, może nie o ślub, ale o co innego. Myślałem, aby poleciała ze mną na ten wyjazd, ale w tym miejscu już byliśmy, a po drugie jest to wyjazd firmowy i nikt nie jedzie z drugą osobą..
Co uważacie? Jakbyście zareagowały? Jakiś kompromis? Rozwiązanie?