Witam was chciałbym krótko opowiedzieć wam moja historię z koleżanka bardzo mi bliską... jak możecie to doradźcie co mam dalej robić bo zaczynam sobie nie radzić to wszystko zaczyna mnie przerastać proszę o poważne rady .. dziękuje
aaa więc tak znałem ja z liceum a dokładnie poznaliśmy się na studniówce już wtedy wpadła mi w oko choć byłem z kimś o ile można to było nazwać związkiem chyba takim trochę naciąganym ale mniejsza o tooo.. po studniówce miałem jeszcze z nią kontakt i widywaliśmy się na korytarzach w szkole .. potem kontakt ucichł i dowiedziałem się , że już z kimś jest ... no i cisza pomiędzy nami przez dobre 3 lataa no i dzięki naszemu "kochanemu" fejsowi napisałem do niej czy mnie jeszcze pamięta z liceum itp i tak zaczęliśmy ze sobą pisać po długim czasie spotkaliśmy się w końcu i doszło do zbliżenia nie mówię o jakimś seksie czy coś... i tak potem ciągły kontakt przez sms czy fb i spotkanie raz na tydzień lub 2 bo ja studiowałem a ona pracowała i dzieliło nas te 100 km no i po kolejnych spotkaniach doszło do seksu choć nie byliśmy ze sobą widać było ze bardzo była mną zafascynowana ja również choć potem ją zacząłem trochę olewać nie pisałem już tak często , nie spotykałem się .. chyba zaczęło mi tylko i wyłącznie chodzić o seks a ona była ciągle za mną jak się potem dowiedziałem.. czuła coś do mnie a ja tylko zauroczenie i olewanie ją ... potem przez wakacje kontakt dalej się urwał może tam jakiś jeden sms na tydzień typu co tam ..i tyle potem nagła rozmowa na fb Ona pisze do mnie : żebym ja się określił co ja dalej chce bo ona nie jest ani brzydka ani głupia , że również mogła by sobie z kimś życie ułożyć aa ja do niej że chcę czasu i dalej olewka .... potem po 2 miesiącach okazuję się z, że ma chłopaka .. a ja do niej z pretensjami dlaczego mi nie powiedziała a ona , że ja nie pytałem i chyba tak było już dobrze nie pamiętam.. i od tamtej chwili wszystko sie zmienilo chyba docenilem ze ja stracilem i zacząłem zalowac :(zaczalem pisac prosic o spotaknia a ta ze nei i nei bo ma chlopaka zaczelo mi nagle zalezec no i wkoncu ulegla i sie spotkalismy kilka razy i pocalowalismy i nawet przespalismy a zaznaczam ona byla z nim dalej...potem niby zalowala i mowila ze nogdy tak nei zrobila tez mi bylo z tym nie dobrze ale co mailem zrobic.....potem zerwala z nim za jakis miesiac i byla wolna wiec zaczalem do niej dalej podbijac starac sie o nia to byla mila juz myslalem ze bedzie wszystko ok ale nagle dalej zaczela mnie olewac kontakt sie urwywla zaczely sie klotnie przez tel bo czesto dlugo wieczorami gadalismy przez tel i takie jednym slowem naciaganie sie ona swoje ja swoje... i po pewnym tel z nia nie wytrzyamalem i zapytalem to chyba nie ma sensu a ona no ze tak i sie rozlaczylem itp nie gadlaismy ze soba 10 dni zadzwonila pierwsza chyba w boze narodzenie ... i potem ja na 2 dzien i zaczelo byc dalej fajnie widzialem ze ma inny stosunek do mnie dzwonila sama pisala spotykalismy sie i mowila ze jak bede sis dalej staral to bedzie ok9chyba cos zaczela czuc jak napoczatku znajomosci i zebym tego nie zepsul no i byl owszytko ok az jej dalej odbilo i zaczela mnie olewac. nie pisala juz tak nie dzownila wiec ja poszeldem na impreze sobie mysle nie to nie potem sie dowiedziala ze bylem i byla bardzo zla prawie zero kontaktu przez 1 tydzien przed samymi walentynkami powiedziala mi ze nic nie czuje ze jej sie nie podobam ....a ja zakochany chce dalej o nia walczyc czy jest sens ???? pomozcie