Powiedzcie mi proszę, dlaczego mężczyźni zawsze myślą że lecimy na kasę, no przynajmniej w większości przypadków... Nie cierpię tego, raz zażartowałam do chłopaka coś na temat pieniędzy, że nie będzie miał dostępu bo wydaje naprawdę na pierdoły że tak napiszę. Może i głupi żart, sama już nie wiem. Od tamtej pory słyszę ciągle niby w żartach że Kocham Go tylko jak coś chcę. Zresztą o innych dziewczynach też wypowiada się że to materialistki i lecą na kasę, i na duże... dopowiedzcie sobie same. Irytuje mnie to strasznie, bo ile razy nie zwrócę uwagi, to tak czy siak za jakiś czas znów usłyszę coś w ten deseń. A jakby nie było takie słowa też potrafią zaboleć. Bardzo proszę o porady. Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Ty też zacznij sobie z niego chamsko żartować... albo dogaduj mu... jak on Ci rzuci, że lecisz na kasę i duże...., to mu powiedz, że właśnie dlatego musisz sobie bogatszego znaleźć, tym bardzej dlatego, że ..... ma za małe ... może wtedy się przytka;)
A może z nim poważnie porozmawiaj, że jego zachowanie Cię boli i chciałabyś, żeby przestał? I że wtedy żartowałaś? O ILE żartowałaś.
Skąd ja to znam. PRAWIE każdy chłopak myśli że dziewczyny do materialistki i blachary....
Że liczy się tylko kasa. Że czym chłopak ma więcej kasy tym lepszy.
Trochę śmieszne i żenujące, ale cóż jak tak myśli to niech myśli.
5 2013-01-25 02:11:42 Ostatnio edytowany przez kas301191 (2013-01-25 02:14:06)
do m.mala18
moim zdaniem żaden ani bardziej ani mniej normalny facet tak nie myśli, tylko gada Mam paru znajomych, którzy w towarzystwie dostają takiego właśnie małpiego rozumu i gadają różne rzeczy tylko po to, żeby gadać. Naprawdę myślisz, że kobiety cieszyłyby się poszanowaniem wśród mężczyzn, gdyby ci właśnie tak o nas myśleli? - otóż nie, pewnie znajdzie się oczywiście jakaś jednostka wybitna, która inteligentnie stwierdzi, że facetowi kobieta jest potrzebna tylko do spełniania jego cielesnych wymogów i dogadzania w zakresie gotowania, sprzątania, załatwiania spraw urzędowych itp, ale pomyśl: dlaczego czasem kiedy kobieta odchodzi, facet się psychicznie załamuje? - bo on też kocha, jest istotą żywą i ma uczucia. Analogiczny przypadek dotyczy właśnie istoty myślenia mężczyzn... nie jesteśmy dla niech wyłącznie maszynami do robienia dzieci ani kurami domowymi, tylko cenionymi wartościami, a że gadają to już inna sprawa...
może autorka postu ma nadzwyczajnie wrażliwego faceta, którego zabolał taki zart i teraz się odgryza? a może po prostu lubi wypominać?
Facet, który -nawet z zartach! - obraża swoja partnerkę, czy w podobny sposob wypowiada się o kobietach w ogole jest po prostu chamidłem bez ogłady. Co zrobić? Można trwać przy nim licząc, że się opamięta, można próbować resocjalizować, można też mieć swój honor i mieć tylko dylemat czy kopa zasadzić z lewej czy z prawej nóżki.
Nocnalampka, jak dla mnie grubo przesadzasz.
Vian, może masz wiekszą odpornośc na buractwo niż ja i dlatego tak to oceniasz. Niewykluczone.
Dlaczego tak często się spotykamy z takimi twierdzeniami? bo taka jest prawda. W dzisiejszych czasach wiele kobiet liczy na to by się "ustawić" przy bogatym facecie. Duzo się o tym słyszy, rzadziej i w odwrotna stronę. Niektórzy są na to uczuleni i Twoj facet mógł taki żart wziąć do siebie. I jak sama twierdzisz, tez odpowiada Ci "w żartach". Wiec zamiast tak sobie żartować pogadaj z nim, ze takie gadanie zwyczajnie Cie obraza.
Vian, może masz wiekszą odpornośc na buractwo niż ja i dlatego tak to oceniasz. Niewykluczone.
Po prostu uważam, że zrywać relacje po wszystkim co nam się nie spodoba z wyjaśnieniem, że może się kiedyś powtórzy, to prosta droga do zupełnej alienacji, bo nikt nie jest idealny.
Jak ktoś robi coś, co mi się to nie podoba, to mu to mówię i proszę o zmianę zachowania, słucham jego racji i albo ja sobie odpuszczam, bo przyznaję mu rację, albo on sobie odpuszcza, bo przyznaje mi. Proste. Dopiero jak się zupełnie nie da ani w tę, ani we wtę, można myśleć o rozstaniu.
nocnalampka napisał/a:Vian, może masz wiekszą odpornośc na buractwo niż ja i dlatego tak to oceniasz. Niewykluczone.
Po prostu uważam, że zrywać relacje po wszystkim co nam się nie spodoba z wyjaśnieniem, że może się kiedyś powtórzy, to prosta droga do zupełnej alienacji, bo nikt nie jest idealny.
Po części racja. Choć mi bliższa jest zasada, że skoro przebywanie z kimś mnie męczy, albo ten ktoś mnie obraża, czy krzywdzi w inny sposób, to nie ma najmniejszego powodu aby o taką znajomość zabiegać. Szczególnie jeśli ktoś po rzeczowym wyjaśnieniu, że sprawia mi przykrość robi to znowu, znowu i znowu. Nie mam zacięcia pedagogicznego aby dorosłych osobników uczyć ogłady. Nie planuję też kariery męczennicy aby w imię czegokolwiek znosić w milczeniu krzywdzące "żarciki".