nie dlugo mina 2 miesiace kiedy robilam na lamach froum swoj bilans zycia...bylam zaraz po trudnym rozstaniu ,po przyjezdzie z emigracji,w bolu i rozpaczy..
przechodze wciaz przez tak rozne fazy dochodzenia do siebie, juz sama nie wiem czy to normalne..i dlatego pytam Was..mam dni kiedy nie mysle o przeszlosci,odwiedzam przyjaciol,jakos sie zbieram..potem przychodzi totalny dol,rycze i mam ochote zamknac sie w domu i nie wychodzic z domu..stracilam pewnosc siebie,wiare w poprawe czegokolwiek..nie mam pracy--nie mam motywacji do jej szukania,nie mam motywacji do zycia,nie wiem jak mam dalej zyc,mija mi dzien za dniem a ja nie wiem co mam dalej ze soba robic..mam 5 lat przerwy w zawodzie pedagoga,od 5 lat nie znam rynku pracy w polsce (mieszkalam za granica)..czuje sie jak nieprzystosowana do zycia,nie wiem jak znalezc cele..jak zmotywowac sie do zycia...o milosci wole zapomniec ze jest..
moze ktoras za Was kiedys byla w podobnej sytuacji..?? jak poradzilyscie sobie ze soba???
bede wdzieczna za kazda uwage,popowiedz,kazde slowo..