zmęczona życiem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: zmęczona życiem

Witam, mam 34 lata, na imię Aga. Jestem już zmęczona swoim życiem, nie mam w nikim oparcia, jestem w związku małżeńskim 15 lat; mąż mnie bije, wyzywa, poniża, za wszystko obwinia tylko mnie. Jest w tym wszystkim dużo i mojej winy, ale czy w nieskończoność trzeba płacić za błędy? Być poniżanym, wyzywanym, bitym? Na poczatku naszego małżeństwa nawet się układało, ale z czasem stwierdziłam, że mój mąż nie chce mnie wypuścić z domu, o pracy nie było mowy, żadnych znajomych, tylko dom, on i syn, tak aż 10 lat w tym wszystkim ty jesteś brzydka, gruba, do niczego się nie nadajesz. Z czasem pozwolił mi iść do pracy, ale kontrolował mnie bez przerwy, sprawdzał, wpierał, ze go zdradzam a nigdy tak nie było; dalej bicie, poniżanie przy wszystkich. Nigdy nie rozmawiałam z nim o problemach, bo każda próba powiedzenia o czymś kończyła się awanturą a tego się bałam, bo jest bardzo wybuchowy. Dlatego wolałam coś ukryć, przemilczeć niż mówić o tym i z czasem otworzyłam własną działalność. Myślałam, że będzie dobrze, ale i wtedy wszystko się zaczęło. Firma nie funkcjonowała zbyt dobrze, ale miałam nadzieję, że trzeba czasu, że ludzie muszą się przekonać; mąż narzekał, że kasy nie przynoszę, ile to się będzie rozwijało, nie wspomnę tu, że przy tym wyzwiska i tak popadłam w kłopoty finansowe. Wzięłam jeden kredyt, drugi, trzeci, nie mówiąc nic nikomu, aż popadłam w kłopoty finansowe. Któregoś dnia mąż zrobił awanturę i kazał zamknąć sklep a ja przecież miałam zobowiązania. Nie dał sobie przetłumaczyć, wtedy też wyszło na jaw, ze mam kredyty do spłacenia. Oczywiście i się zaczęło, że nic nie powiedziałam, było bicie, wyganianie z domu i tak do dziś, chociaż sklepu nie ma ju rok. Dostaję z byle powodu, ostatnio nawet przy ludziach, wyzywa mnie co dzień. Ja wiem, że dużo jest mojej winy, ale nie można tak żyć. W nocy mnie wyzywa, jak się nim nie zajmę a ja po dniu pełnym placu i wyzwisk nie mam ochoty na seks. Nie wiem, jak to dalej będzie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: zmęczona życiem

nieciekawa sytuacja......wg mnie, jestes uzalezniona od meza i jego dreczenia ciaglego...ja bym poszla do pracy obojetnie jakiej na etat i splacala KREDYTY  jak najdluzej byc poza domem  i odetchnac psychicznie, bo nic innego nie widze w tym przypadku......albo zostaw to wszystko i wyjedz na 10dni nic nikomu nie mowiac, moze zaczna cie szukac i  nie boj sie..swiat sie nie zawali..powodzenia

3

Odp: zmęczona życiem

Dzięki za wsparcie. Nie mam tyle odwagi, żeby odejść. Kredyty zostały spłacone, ale na każdym kroku wypomina mi to, że mi pomógł. Mam wybierać: praca albo on. Kiedy wspominam coś o pracy, wpada w furię. Wiem tylko jedno, on się nigdy już nie zmieni, dla niego zrezygnowałam ze wszystkiego. Rodziców też sama nigdy nie mogłam odwiedzać, poświęcałam eis bardzo a on nigdy nie był ze mnie zadowolony.

4 Ostatnio edytowany przez ziemniaczana (2012-11-10 14:24:36)

Odp: zmęczona życiem

Uciekaj z tego związku jak najprędzej!
Jestes psychicznie od niego uzalezniona, on to wie i wie tez ze moze sobie pozwolic na wszystko, bo ty i tak nic nie zrobisz.
Nic absolutnie nic nie usprawiedliwia przemocy! A juz zwlaszcza facet nie ma prawa podniesc reki na kobiete!

Jestes psychicznie wykonczona, to co prowadzisz nie jest zyciem. Zwiazek powinien opierac sie na szacunku, zaufaniu i milosci, sytuacja w ktorej jestes bita i ponizana i boisz sie cokolwiek powiedziec jest chora. On nauczyl sie Tobą manipulowacm zrobil sobie z Ciebie swoją wlasnosc. Na sile chce zaniżyc twoje poczucie wlasnej wartości, nie pozwala Ci na nic swojego, na znajomych, poniża i osiągnął swoj efekt, bo nie potrafisz odejsc. Twoj związek jest toksyczny, a z tego niezwykle ciezko wyjsc. Chyba nawet konieczna bylaby wizyta u psychologa.

Musisz sie od niego uwolnić! Czy masz mozliwosc zamieszkania gdzie indziej, np u rodzicow?

Dlaczego nie umiesz odejsc? Czego sie boisz? Ze sobie nie poradzisz? Ze on sie na Tobie zemsci? Są specjalne linie i strony dla ofiar przemocy, gdzie na pewno uzyskasz fachową pomoc i porady.

Kazdy ma prawo do satysfakcjonującego zycia. Nie daj sobie wmowic ze jestes nic niewarta!
Co z dzieckiem? Jakie on bedzie bral wzorce na przyszlosc gdy jest swiadkiem takich scen (wnioskuje ze skoro maz nie hamuje sie przy obcych ludziach, to przy dziecku tym bardziej) ? Jakie sa relacje syna z mezem? Czy tez podnosi na niego reke? A moze podburza go przeciw Tobie?

5

Odp: zmęczona życiem

maz wobec dziecka jest wspanialym ojcem nie bije go a mnie traktuje jak smiecia ja to wiem i nic z tym nierobie syn nieraz byl swiadkiem jak mnie bije bo czesto staje miedzy nami niemam gdzie isc boje sie niewiem czego chodze smutna przygnebiona a on twierdzi ze ukrywam cos przednim i dlatego taka chodze mam nadzieje ze nadejdzie taki czas ze bede jeszcze szczesliwa los mnie karze niewiem dlaczego jestem chora niemoge miec wiecej dzieci lecze sie a on mi wygaduje ze kaleka zemnie ze do niczego chciala bym byc kiedys jeszcze kochana albo chociaz tylko szanowanaaaa

6

Odp: zmęczona życiem

Aga jesteś maltretowana fizycznie i psychicznie!!!! Kobieto, a co się stanie kiedy tak Ci przyłoży, ze nie wstaniesz, mało tego jaki Ty też niestety, dajesz przykład dziecku. On wie, że tatuś święty nie jest.
Przemyśl to wszystko.

7

Odp: zmęczona życiem
aga123305 napisał/a:

Nie mam tyle odwagi, żeby odejść.
on się nigdy już nie zmieni, dla niego zrezygnowałam ze wszystkiego.

Jeżeli nie masz odwagi żeby odejść to jest problem. Zwłaszcza jeżeli jak piszesz wiesz, że on sie nie zmieni.

naprawdę chcesz tkwić w takim związku na zawsze?. Tym bardziej, że Twój syn to widzi. To na pewno nie jest dla niego dobre. Bo istnieje ryzyko, że syn przejmie taki właśnie wzorzec rodziny. I historia będzie sie powtarzać. Jest też ryzyko, że z czasem syn będzie Ciebie traktował tak jak Twój mąż. Dla mnie koszmar.

Jeżeli rzeczywiście nie chcesz odejść (dlaczego?) to są dwa wyjścia:
1. spróbujesz wytłumaczyć swojemu mężowi (jeżeli to w ogóle jest mozliwe) jak się czujesz w Waszym związku. Spokojną, rzeczową rozmową
2. będziesz dalej tkwić w koszmarze, będzie Ci coraz bardziej spadać samoocena, a po latach poczujesz, że zmarnowałaś życie.

Najwyższy czas na podjęcie konkretnej decyzji i działanie.

8

Odp: zmęczona życiem

Aga,
jestes wzorcowym przykladem ofiary przemocy domowej. Nie czekaj Kochana na chociazby szacunek ze strony meza, bo nic takiego nie nastapi. Nie mozesz tkwic w tak chorym ukladzie, jakiekolwiek proby ukladania i podporzadkowania sie mezowi rozwijaja w nim "kanalie"- Niestety przemocowcy tak maja. Nigdy nie bedziesz dosc dobra, dosc ulegla....
Szukaj pomocy - przede wszystkim wsparcia psychologicznego. Rozejrzyj sie w swojej miejscowoci gdzie jest Centrum Pomocy Rodzinie, sa Punkty Przeciwdziualania Przemocy, mozesz zadzwonic na Niebieska Linie, tam uzyskasz potrzebne informacje.
Musisz odzyskac poczucie wlasnej wartosci i zaczac walczyc o siebie.
Pamietaj wszystko jest do zalatwienia, ale trzeba zaczac od siebie samej - dlatego konieczne jest wsparcie - poszukaj tam gdzie napisalam.
Jego nie zmienisz - mozesz tylko Ty zmienic swoje zycie!!
I nigdy prosze nie zaslaniaj sie dobrem dziecka - te dobro w obecnym wydaniu jest bardziej niz watpliwe..
Pozdrawiam, zycze sily B.

9

Odp: zmęczona życiem

witaj Aga wiem jak ci ciężko ja kiedyś byłam w podobnej sytuacji bicjie wyzwiska poniżanie i wtedy zaczęłam szukać pomocy (co prawda jeszcze od niego nie odeszłam dopiero mam odwagę to zrobić i zrobię dla siebie i dla dzieci) najpierw trafiłam do internetowej grupy wsparcia dla żon alkoholików ,pisałam z nimi i wiele otrzymałam wsparcia przestałam się bać swojego alkoholika ,przy kolejnej awanturze wezwałam policję gdy on to usłyszał że naprawdę dzwonię uciekł z domu wrócił po kilku godzinach juz spokojny i bez słowa się położył spać ,po tym jeszcze zdarzyły się awantury kolejne gdzie za każdym razem wzywałam policję a po tym juz przestał podnosić na mnie rękę wyzywać mnie ,jakiś pół roku nawet nie pił ale obecnie wraz pije lecz już mnie nie wyzywa i nie bije ma jedynie o wszystko pretensje np. że dzieci się do niego żle odzywają ...ale ja już nie zwracam na niego uwagi czy pjie czy nie rozmawiamy tylko co trzeba kupić co na obiad ....jesteśmy jeszcze małżeństwem ale nie mam zamiaru tak dłużej żyć i wkońcu znalazłam w sobie siłę aby odejść jeszcze mam kilka problemów które najpierw muszę załatwić np.znależc pracę a potem mieszkanie bo mieszkamy u jego ojca ale wkoncu uwierzyłam w siebie w to że dam rade tak więc kochana pomału małymi kroczkami zmieniaj się mi było najłatwiej przez internet więc może i ty spróbuj trzymam kciuki

10 Ostatnio edytowany przez Kerty (2012-11-10 19:55:22)

Odp: zmęczona życiem

Witaj Agnieszko! smile

Na początku - przyjmij moje wyrazy współczucia, bo to co przeżywasz to nie jakieś tam problemy w małżeństwie tylko katusze. Na Twoim miejscu uciekałbym gdzie pieprz rośnie od takiej partnerki, która by mnie tak traktowała jak mąż Ciebie. Jedyne co źle zrobiłaś to to, że te kredyty zaciągałaś a mężowi nic nie powiedziałaś. Za to i ode mnie dostałabyś ochrzan (ale w życiu bym kobiety nie uderzył!), bo małżeństwo to WSPÓLNOTA a nie, że Ty robisz co chcesz i ja robię co chcę. Jednak - w Twoim przypadku to jest tylko małżeństwo na papierku i mąż tylko z nazwy.  I tak - w takim układzie rozumiem to, że nie powiedziałaś, bo się bałaś. To Cię usprawiedliwia. Zrobiłbym sobie przerwę od tych kłopotów, bo kobieto wykończysz się. Bicie i wyzywanie oraz poniżanie to domena ludzi słabych, którzy mszczą się za swoje niepowodzenia w życiu.

Rada: Rozwód i tyle widziałaś "męża".

Pozdrawiam,

Kerty smile

11

Odp: zmęczona życiem

Jesli mąż postawił Ci warunek"praca albo on"to na co czekasz?
Jesli masz możliwość to na jakiś czas zatrzymaj sie z dzieckiem u rodziców,kolezanki.
Po pobiciu zrób obdukcję żeby mieć dowód w sprawie o rozwód.Złóż wniosek o rozwód do sądu.
Jesli tego nie zrobisz teraz to juz nigdy.
Nie rozumiem jakich masz znajomych skoro widzą jak mąż sie znęca i nie reagują nie rozumiem(znajomy miał takiego wspołpracownika jak Twój mąż,przychodził do pracy i chwalił się,ze żonę pobił.Kolega nie wytrzymał i przyłożł mu tak,że krew sie polała i zapytał czy wie teraz jak zona sie czuję po takim pobiciu)
Jeszcze jedno,jesli nie czujesz się na tyle silna sama,zeby odejsc,brak Ci odwagi,wiary w siebie,skontaktuj się z kimś zaufanym kto bedzie Cię wspierał i motywował abys nie próbowała zrezygnowac z rozwodu i wyjscia z tej sytuacji.
Nie poddawaj się walcz o bycie sobą ,o tą kobietę którą byłas dawniej-usmiechniętą,pełną optymizmu...dla dziecka i siebie.

12

Odp: zmęczona życiem

no to dobrze jak nie masz tych kredytow na glowie.....wiesz co , zacznij szanowac sama siebie i postaw sie mezowi tzn.wyzwij go od najgorszego i daj mu poprostu w pysk, zeby on doznal szoku, ze ty nie jestes  gesia do szturchania i bicia, wyzywania....to jest tylko takie gadanie praca albo on...wybierz prace, nie oddawaj kluczy czuj sie jak u siebie w domu...jego jest to co w kibelku i nic wiecej......ja swoja pozycje wywalczylam taka sama bronia jaka stosowal moj maz wobec mnie...jak ja z jadaczka wskocze na niego, to ja samej siebie nie poznaje i Bogu dziekuje ze dal mi sile i moc...wg.meza powinnam byc kulturalna i wyniesc sie z musztardowka i35 lat pracy podarowac mu w prezencie, a to nie tak..na mojej postawie moze i chamskiej czasami   tylko dzieci zyskaly.....postaw na jedna karte , nic nie stracisz, jedynie mozesz zyskac nowe ,lepsze zycie...

13 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2012-11-11 11:07:28)

Odp: zmęczona życiem

Aga masz tylko 34 lata, więc ratuj swoje życie i zostaw go. On Ciebie nie kocha, nie szanuje. Jesteś dla niego przedmiotem ( do roboty i do łóżka ). Ty też jesteś istotą, też żyjesz, czujesz i myślisz. Nie daj sobą poniewierać. Szanuj się kobieto. Ja jestem w związku 35 lat, z żoną jestem 42 lata i nigdy, nigdy nie podniosłem na nią ręki i nie podniosę. Dla mnie facet który bije swoją kobietę to najgorszy śmieć i łajza. Więcej nie będę nic mówił bo mnie zbanują. Ale kobieto ocknij się i uciekaj z tego toksycznego związku.  Uciekniesz zaczniesz normalnie żyć. A masz dla kogo, masz syna. Ratuj też i jego niech nie bierze przykładu z tatusia, popieprzonego, damskigo boksera przykładu.

14

Odp: zmęczona życiem

Aga, jeżeli nie zaczniesz działać,  to ci współczuję... Na co ty liczysz? Że mężulek spokornieje?  Zacznij od podjęcia pracy. Uniezależnij się na początek finansowo. Są bezpłatne porady dla ofiar przemocy. Nie bój się szukać wsparcia i pomocy!  Zadzwoń na niebieską linię. Powodzenia!

15

Odp: zmęczona życiem

Aga, skoro nie masz gdzie isc zeby sie wyprowadzic od tego tyrana to wiesz co ja Ci doradze? napewno on nie siedzi 24/7w domu. zapisz sie na jakis kurs samoobrony/ sztuki walki. potrenuj troche, z pol roku, i w koncu jak bedziesz potrafila sie obronic, to to rob. zobaczysz jaka bedzie jego reakcja.
moja mama tez byla bita, przez 20lat, ona i moj brat. i ojciec ja tlukl, wielki karateka, z czarnym pasem... mama w koncu pod wymowka, ze chce popracowac nad kondycja, zaczela z nim chodzic na karate, on ja trenowal!! wiesz, jakie bylo jego zdziwienie kiedy moja mama go zaatakowala? jak oddala cios? jak sie na niego rzucila i powiedziala" ja tez sie potrafie bronic gnoju! sam mnie tego nauczyles!" od tamtej pory miala spokoj.

16

Odp: zmęczona życiem

Witaj Aga. Myślę że wiem co czujesz, bo sama też przeszłam przez takie piekło. Nie miałam na nic siły. Byłam bita i poniżana a mimo to tkwiłam w tym, bo wydawało mi się że do tego aby odjeść potrzebna jest niesamowita siła psychiczna, której nie miałam. Mijały kolejne dni a ja myślałam, że może problem sam się rozwiąże. Po licznych prośbach pozwolił mi póść do pracy i dzięki temu że wyszłam między ludzi zaczęłam wstydzić się tego, że ludzie patrzą na to co mnie spotyka a ja nie reaguję tak jak powinnam. Któregoś dnia tak mnie pobił, że nie sposób było ukryć śladów. Zgłosiłam pobicie na policję i zrobiłam obdukcję. Dostał wyrok za znęcanie i dozór kuratora. A ja dalej w tym tkiwał mimo, że dalej znęcał się nade mną. Nic nie mówiłam kuratorowi, bo bałam się, że pójdzie do więzienia. Zapowiedział mi, że jeśli tam trafi to mnie zabije. Miałam kompletny mętlik w głowie i nie wiedziałam co dalej robić. Pewnego dnia doszło do takiej kumulacji tej przemocy fizycznej i psychicznej że czułam że eksploduję od nadmiaru emocji, żalu, strachu. Szłam przez miasto nie wiedząc gdzie szukać pomocy i weszłam do izby wytrzezwień. Przyjęła mnie tam terapeutka, wysłuchała a ja po godzinie opowiadania przeplatanego szlochem poczułam ulgę i jednocześnie szok! Ulgę, bo wyrzuciłam to w końcu z siebie a szok, bo dotarło do mnie o czym mówiłam na głos. Dla zdrowego człowieka byłby to nie do udzwignięcia. Potem trafiłam do ośrodka wsparcia dla ofiar przemocy. Zaczęłam działać metodą małych kroczków. Nie robiłam dalekosiężnych planów żyłam tylko planem na najbliższy tydzień od spotkania do spotkania z psychologiem. Po tygodniu rozliczałam się z tego co udało mi się zrobić i planowałam najbliższe kroki. Dzięki wsparciu psychologa i prawnika udało mi się rozwieść się i załatwić nakaz eksmisji. Poszłam na terapię dla współuzależnionych, zaczęłam leczyć depresję i nerwicę. A teraz mam powtórkę z rozrywki, mój trzynastoletni syn, który był świadkiem bicia sam mnie bije. I znowu muszę działać metodą małych kroczków. Pokonałam tamte problemy do dam radę i tym razem.
Aga opisałam Ci moją historię bo może pomoże Ci to znależć swój sposób na znalezienie w sobie siły. Zacznij walczyć o siebie, bo warto! Istnieje inny świat, w którym ludzie się kochają i szanują

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024