Od nadmiaru słodyczy... czyli o komplementach - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Od nadmiaru słodyczy... czyli o komplementach

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5 ]

1

Temat: Od nadmiaru słodyczy... czyli o komplementach

Nie wiem, czy dobre miejsce wybrałam na ten temat, ponieważ w większości poruszane w tym dziale wątki tyczą się bardzo trudnych sprawa. Jednak komplementy nierozłącznie kojarzą mi się z flirtem, więc chyba dobrze trafiłam. W razie czego proszę o przeniesienie we właściwe miejsce.

Otóż koresponduję jakiś czas z pewnym całkiem sympatycznym mężczyzną. I rozmowa faktycznie przebiegałaby całkiem sprawnie, gdyby nie fakt, że bardzo irytuje mnie ilość prawionych przez niego komplementów przypadająca na metr kwadratowy tekstu. Oczywiście w jakiś sposób doceniam i schlebia mi mi fakt, że się komuś podobam pod licznymi względami. Jednak, ileż można?! Dosłownie każda wiadomość przepełniona jest takimi słodkościami, że zaraz zacznę tyć od tego.

No i tu mam do Was kilka pytań...

* Ponieważ zdarza mi się takie sprawy załatwiać mało delikatnie, a chciałabym jednak nie urazić tej osoby, jak Waszym zdaniem należałoby zwrócić temu mężczyźnie uwagę, że jednak przegina?
* Czy lubicie być zasypywane komplementami na każdym kroku?
* Jak reagujecie w momencie, kiedy wyczujecie, że komplement nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości?

Zapraszam do dzielenia się doświadczeniem i opiniami,
Iguana

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Od nadmiaru słodyczy... czyli o komplementach

Wiesz co...ja jak każda kobieta lubię komplementy. Jednak nie w nadmiarze wink Od nadmiaru słodyczy, nie tylko się tyje, ale czasami może i zemdlić wink tongue
Jednak do rzeczy... jak zwrócić mu uwagę...hmmm... może obróć to właśnie w taki żart, że prosisz go o lekkie ograniczenie "słodkości" bo czujesz, że zaczynasz już przybierać na wadze big_smile albo, żeby uważał z tymi komplementami, bo staniesz się w końcu zarozumiała tongue
Możesz też powiedzieć wprost, że wolałabyś dziennie jeden komplement, podparty jakimś "konkretem", zamiast 50, bo jesteś realistką i nie wierzysz w to, że jesteś aż tak idealna. wink

Ja to w ogóle mam shize na punkcie "oceny mojej osoby", jak dostaje nadmiar komplementów, to jest to z czasem nudne, a jak nie dostaje od żadnych komplementów, ani nawet "uwag", to z kolei czuję ze mu wszystko jedno i też jest źle... kobiecie nie dogodzisz i tyle... big_smile wink

3 Ostatnio edytowany przez Artemida (2012-11-05 14:33:02)

Odp: Od nadmiaru słodyczy... czyli o komplementach

Mój Kochany komplementuje mnie w sytuacjach gdy jakaś moja cecha akurat się pokazała i go zachwyciła. A gdy ja sama siebie pochwalę (bo np. wykonam coś nowego od razu dobrze) on przytakuje, albo mówi coś w rodzaju "kto miał sobie poradzić lepiej?" Natomiast gdyby mi mówił coś, w co nie wierzę, nie byłby to komplement, lecz tanie pochlebstwo.

Dlatego nie umiem sobie wyobrazić nadmiaru komplementów, a pochlebstw nie cierpię w nawet minimalnej dawce. Mówię wtedy: mówisz poważnie czy ze mnie żartujesz? Przecież JA WIEM, że można to było zrobić lepiej.

No i w ten sposób usadzam pochlebcę... Ale nie sądzę, żeby to było delikatne. Jest natomiast konkretne, pięknie sprowadza na ziemię i pokazuje, że nie jestem oderwana od rzeczywistości. Jeśli kogoś moja konkretność przerasta, to nie jest dla mnie partnerem...

4 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2013-02-20 22:27:15)

Odp: Od nadmiaru słodyczy... czyli o komplementach
Artemida napisał/a:

Mój Kochany komplementuje mnie w sytuacjach gdy jakaś moja cecha akurat się pokazała i go zachwyciła. A gdy ja sama siebie pochwalę (bo np. wykonam coś nowego od razu dobrze) on przytakuje, albo mówi coś w rodzaju "kto miał sobie poradzić lepiej?" Natomiast gdyby mi mówił coś, w co nie wierzę, nie byłby to komplement, lecz tanie pochlebstwo.

Dlatego nie umiem sobie wyobrazić nadmiaru komplementów, a pochlebstw nie cierpię w nawet minimalnej dawce. Mówię wtedy: mówisz poważnie czy ze mnie żartujesz? Przecież JA WIEM, że można to było zrobić lepiej.

No i w ten sposób usadzam pochlebcę... Ale nie sądzę, żeby to było delikatne. Jest natomiast konkretne, pięknie sprowadza na ziemię i pokazuje, że nie jestem oderwana od rzeczywistości. Jeśli kogoś moja konkretność przerasta, to nie jest dla mnie partnerem...

Nie wzięłaś pod uwagę faktu, że my sami możemy siebie oceniać niezgodnie z rzeczywistością. Albo ktoś inny - nas. Co, szczupła dziewczyna, która uważa, że jest gruba (wiele takich), ma od razu ''usadzać pochlebcę"? Nieładna, która słyszy od swojego chłopaka, że jest piękna, ma kopnąć ''oszusta'' w tyłek? I tak dalej, i tym podobne.
To nie tak proste - sprawdzić czyjąś szczerość. Czasem może być absolutnie szczery, ale my mu nie wierzymy przez swoje kompleksy lub mamy inny punkt widzenia.

Posty [ 5 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Od nadmiaru słodyczy... czyli o komplementach

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024