Trafiłam tutaj zupełnie przypadkiem, ale myśle ze to dobre miejsce na to żeby móc się wyżalic i powiedzieć co leży mi na sercu. Mam nadzjeję że będziecie potrafili mi choć troche pomóc. Przepraszam że tak długo ale chyba tylko w ten sposób opiszę całą sytuację dobrze.
Mam 18 lat, mój chłopak 20. Poznaliśmy się przez internet ponad 1,5 roku temu. Od początku ze soba rozmawialiśmy, a po pół roku powstało między nami coś silniejszego. Zaczęlismy ze soba chodzić. Mimo, że było to tylko przez internet, pokochałam go, a on takze mnie. Przez kilka miesięcy nie spotkaliśmy się ani razu, jedynie były rozmowy przez skype, kamerki itp. Oboje mieszkamy dość daleko od siebie. Ja na Śląskim, on Kujawskie. na początku czerwca się dopiero spotkaliśmy pierwszy raz na żywo. Nie myślcie sobie źle o mnie, tylko dlatego że nie chcialam się spotkać z nim wcześniej. Dużo w życiu przezyłam i nie mam najmilszych wspomnien związanych z chłopakami. Jednak skoro się na to odważyłam już, to on przyjechał na kilka dni. Nie powiem, Były to najpiękniejsze dni w moim życiu. Kiedy on wyjechał, mi się zaczęły własnie wakacje. Przez całe 10 miesięcy razem planowaliśmy to że jak tylko skończe rok szkolny, to zamieszkamy razem. Tydzień po wyjeździe mówi m że mam się pakować i jadę do niego. Byłam przekonana że już nie bede musiała wracać od niego do domu, chyba że tylko na odwiedziny. Jednak nie wszystko poszło po naszej myśli. Wiem, że to też moja wina była, bo nie dałam jego rodzicom wyrobić dobrego zdania o mnie. Dużo palę. Wtedy też paliłam, bo na początku stresowałam sie, a potem juz z nawyku. Przez 18 lat byłam wychowywana w dość surowych zasadach. Nie mogłam sobie nigdy pozwolić na żaden wyskok w bok. A tu było inaczej. Tu byla swoboda. MI się to spodobało. Zaczęłam kosztować jej na wszelki możliwy sposób. Pilam codziennie alkohol, paliłam. Nie postawiłam się w najlepszym świetle. Po 2 tygodniach Mateusz powiedział mi że mam się pakować do domu. Nie chciałam się z nim kłócić, bo i tak to by nie miało sensu. Kiedy wróciłam do domu, przestaliśmy rozmawiać. Przez całe 3 tygodnie rozmawialismy moze 2,3 godziny. a ilość sms jakich wymienilismy w tych tygodniach równała się liczbie którą kiedys wymienialismy w 1 dzień! Kiedys, rozmawiając na skype z Mateuszem słyszałam jak jego mama się go pyta czy juz z nim zerwalam. Jego rodzice zaczeli go podpuszczac przeciwko mnie. Robić tak, by mial jak najmniej czasu porozmawiać ze mną. Zaczęlismy się od siebie oddalać. Mi tego brakowało bardzo, ponieważ kocham go. I potrzebuje rozmowy z nim . Jednakże mateusz zaczał mi wypominać to, że ma malo swoody, że czuje się kontrolowany przeze mnie i ograniczony. Wiedziałam że jak dam mu tego co chciał, to już wogóle nie bede miała chłopaka, ale jak nie dam to on ze mną zerwie. Zdecydowałam się na to 1. I tak było przez tydzień prawie. Wczoraj po raz pierwszy powiedział mi szczerze co tak naprawde go gnębi. Dlaczego jest tak a nie inaczej. On nie chce byc już razem bo: (jego słowa)
-kocham cie, ale nie bede ciebie ranic dluzej.
-znajdziesz sobie lepszego chlopaka
-nie zaslugujesz na to by cierpiec przeze mnie
To tylko częśc z jego powodów. Proszę pomóżcie mi. Powiedzcie jak mam przemówić mu do rozsądku. Nie pozwole na to żeby tyle miesiecy pracy się zniszczyło przez jego rodziców. Ja go kocham i wiem że on mnie też. Nie mogę byc przy nim fizycznie, dlatego chciałabym mu pomóc jak tylko mogę. Prosze powiedzcie co ja mam zrobić, żeby nasz związek przetrwał ten trudny czas. Błagam