witam,
nie wiem jak to nazwać, ale mam czasem takie dziwne napady jakby złości, choć w sumie to chyba nie złość.
podam może przykład: myję okno, w sumie nikt ani nic mnie nie denerwuje, nie przeszkadza, nawet nie patrzy, nie ma nikogo w pobliżu, o niczym nie myślę...
i nagle albo :1) "psikam" płynem tak jakby w szale, bez opamiętania (mam świadomość, że nie potrzeba więcej płynu, ale wciąż "psikam")
albo 2) czyszczę też jakby w szale, jakbym wręcz chciała zrobic dziurę (też wiem, że już wystarczy, ale wciąż to robię, szybko i natarczywie jakoś, tak z impetem)
dopiero po jakimś czasie jakby świadomość łączy się z reakcją i przestaję.
nie wiem co to jest, czemu tak jest, ale martwi mnie, boje się, że ktoś to zobaczy i uzna mnie za psychiczną wariatkę czy coś. nie umiem nad tym zapanować. podczas tego toczę jakby walkę miedzy.. no właśnie między czym? jakby między tym by zacząć robić rzecz świadomie (a więc zaniechać bezsensownych, jakby impulsywnych zachowań) a tym by się im poddać (robić to dalej, choć to niepotrzebne) jakby dać upust czemuś, pozwolić by to wypłynęło...
może mi ktoś powiedzieć co to jest? czym to może być spowodowane? co z tym zrobić?
Tez mi się zdarza takie zachowanie.Nie wiem czy dobrze Cię zrozumialam,ale u mnie tez czasami tak bywa.robie coś tak zacielke ,że trace na krótka chwile kontrole.Zdarza sie to jednak w momentach gdy się o czymś zamysle tak bardzo ,że zdaje się ze jestem w danej chwili "autystyczna" :)Czy to cos niepokojącego tez chcialabym sie dowiedzieć...
tylko, że ja nie myślę, jestem jakby wyłaczona (mam problemy z emocjami, czuje, że ich nie posiadam).
to jest tak, że robie coś spokojnie i wystarczy ostatnie (np. pociągnięcie ścierką) i ja nagle jakby trans mnie dopada, zaczynam robić to mocniej, szybciej niż przed chwilą.. nie wiem w każdym razie dziwne to..