Witam,
Problem jakich pewnie tysiące, ale dla osoby której dotyka niezmiernie ważny.
Po 3 latach związku zostawiała mnie kobieta mojego życia. Pierwsza dwa lata
były cudowne, ostatni rok z mojej winy i powodu zazdrości o Jej pracę
która stała się bardzo ważnym elementem jej życia nie był super. Przez ostatnie
miesiące tylko się schodziliśmy i rozchodziliśmy. Gdy zrobiłem coś źle - cokolwiek
drobiazg - opuszczała mnie na 3 tygodnie, potem po braku odzewu mówiła że tęskni i
wracała na 2 tygodnie, miało to miejsce 3 razy. Potem usłyszałem że już nie ma na nic
szans, że tylko koleżeństwo, próbowałem się z Nia skontaktować, popełniłem błąd
zasypującą tysiącem sms-ów i dążąc chociaż do próby spotkania z Nia. Odpisałem jedynie
ze nie zrobiłem nic złego, po prostu mnie nie kocha a ostatnio zaczęła się mnie bać.
Próbowałem chyba wszystkiego, napisałem list z przeprosinami, wysyłałem jej maile, raz
poszedłem z kwiatami, żeby Ją osobiście przeprosić - usłyszałem tylko że ma innego i mam
jej dać spokój. W sumie wygląda to fatalnie, jednak kocham ją najmocniej na świecie,
popełniałem błędy - boże kto i nie popełniałem, ale oddałbym za Nią swoje życia.
Nawet nie wiecie jak boli gdy najbliższa na świecie osoba nawet nie chce nawet porozmawiać
przez głupi telefon...
Nie mamy żadnego kontaktu (mieszkamy w różnych miastach - 30 km od siebie), nigdzie się nie widujemy.
jeżeli istnieje cień szansy na jej odzyskanie zrobiłbym wszystko.