Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 18 ]

Temat: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Słuchajcie drogie Net-Kobiety.To co teraz opowiem, wyznam jak sie czuje - wiem że nie jest to z mojej strony normlane...

Otóż jestem z moim ukochanym już prawie 1,5 roku.Opowiem prostu z mostu...
Dla mojego ukochanego jestem jego trzecią dziewczyna, sam mi mówi że jestem jego pierwszą prawdziwą miłością, że jestem dla niego najpiękniejszą kobietą która chodzi po ziemi, że nigdy nikogo nie kochał, że jako kobietę- pierwszą kocha mnie, że jestem dla niego wszystkim, i pragnie bym została jego żoną- wiem że planuje zaręczyny. Ogólnie rzecz biorąc czuje że mnie kocha czuje bezpieczeństwo, i wiem że we wszystkim mnie wesprze, i tego samego może oczekiwać ode mnie.Ja nigdy nie miałam żadnego mężczyzny przed nim-jedynie chwilowe zakochania-lecz gdy poznałam go, to wiedziałam że jesteśmy sobie przeznaczeni...
Ale trapią mnie jego byłe partnerki, ostatnio zapytałam sie o jego pierwszy raz- nie chciał mówić, bo widział jak zareaguje wie że jestem straszną zazdrośnicą, ale wydukał że jak miał 17 (obecnie ma 27)lat to z jego pierwsza dziewczyną to zorbił, ale rzekomo nawet nie pamieta kto to byl, że nawet nie był zakochany, druga dziewczyna była kilka lat później gdy miał 25 lat- poznał ją i też z nią sypiał- ale jak mówi to bylo zauroczenie nigdy nie miał z nią dobrego kontaku, nigdy nie kochał.I zaznaczam że nie utrzymuje z nimi kontaku, jak zerwał tak koniec/
A ja mam taki problem- nie moge znieść myśli że jemu sie podobały inne, że widział ich nagie ciała, że je dotykał, że je piescił, całował....
mam straszną traume- mówi mi że jestem dla niego najpiękniejsza, że tak naprawde seks ze mna dostarcza mu przyjemność i spełnienie- bo robi to z miłością do mnie.Ale ja nie potrafie sobie z tym poradzić że jestem zazdrosna.Mam swoje wady i kompleks na swoim punkcie, i nie potrafie znieść tego że podobały mu sie inne to mnie przerasta....

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Słoniku czy Ty, aby nie przesadzasz?
Ja jestem z kobietą, dla której jestem na trzecim miejscu i nie mam z tym żadnych problemów.
Na pierwszym miejscu są dzieci na drugim Jej zmarły mąż, a ja dopiero po nim.
Tyle tylko, że ja wiedziałem o tym od początku i z pełną świadomością wszelkich za, i przeciw wszedłem w ten związek.
Przez długi czas była bardzo nieufna tak jak TY i musiałem się bardzo starać by Jej nieufność przełamać.
Też tak jak TY miała kompleksy na punkcie swojej urody, choć przecież zupełnie niepotrzebnie.
Wam kobietom wydaje się, że my faceci patrzymy na Wasz wygląd, ale tak jak i nie wszystkie kobiety patrzą na zasobność portfela faceta, tak nie wszyscy faceci patrzą na urodę kobiety w sensie obowiązujących medialnych kanonów.
Nie wiem, z czego wynika Twoja chorobliwa zazdrość może z tego, że tak do końca nie jesteś pewna jego uczucia? Przecież gdybyś była pewna to jego ex nie miały by dla Ciebie żadnego znaczenia.
Czy ja mam być zazdrosny o dzieci a może o byłego męża, którego wciąż tak bardzo kocha?
Twój partner przynajmniej twierdzi, że od przeszłości się odciął, więc przyjmij to do wiadomości, że tak jest.:)
Ja codziennie słyszę słowa: "bo tata to, bo tata tam to", lecz nie wzbudza to mojej zazdrości, że dzieci w ten sposób nigdy nie powiedziały do mnie i być może nigdy nie powiedzą.:(
Mam jednak takie małe marzenie, że być może kiedyś, chociaż ten najmniejszy szkrab powie do mnie tato big_smile, a wtedy będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.:D

3

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Słonik,czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego, czym jest tak naprawdę trauma?
Może jest Ci za dobrze i szukasz problemów na siłę?

Skoro facet Cię kocha,jesteś dla niego tą jedyną,to nie wiem o co Ci chodzi.
Sama twierdzisz jeszcze ,że nie jest to normalne.

4

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Słonik,

moim zdaniem masz 3 wyjścia:

- dać sobie w końcu spokój z tą dziwną zazdrością

- wybrać się na wizytę do psychologa, aby pomógł Ci się z tym uporać

- znaleźć chłopaka , który ma czysta kartę i żadnej przeszłości związkowej


To normalne, że facet mający 27 lat ma juz za sobą związki, gorzej byłoby, gdyby takich doświadczeń nie miał.

Skoro mówi i pokazuje, że Cię kocha i przepada za Tobą, to nie szukaj dziury w całym, bo spiepszysz coś, co ma przyszłość, a potem założysz wątek, jaka to byłaś niemądra i byłaś zazdrosna o przeszlość...

5

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

A przepraszam - ile Ty masz lat Słonik1234 . To Twój pierwszy facet? Ciągle masz wizję księcia na białym koniu, nieskalanego i niewinnego? Rafik Ci dobrze napisał, rozważ te propozycje, może Cię to trochę sprowadzi na ziemię. A ode mnie - ciesz się tym, co masz, doceń to, bo faktycznie z czasem założysz temat pt.: "O ja głupia c..pa". Pozdrawiam :-)

6

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Zanim się zabierzesz za jego "przeszłość" zabierz się za siebie.

Poczucie własnej wartości - leży i kwiczy. Zawsze znajdzie się kobieta ładniejsza od Ciebie, inteligentniejsza, lepiej ubrana, wreszcie młodsza. ZAWSZE. Jak nawet znajdziesz sobie prawiczka co nigdy kobiety nie dotykał, nie myślał, nie widział. Z Utopii on będzie pochodził i nieskalany. ZAWSZE coś sobie znajdziesz. Koleżankę ze studiów, współpracowniczkę, szefową co na niego patrzeć będzie łakomym okiem. W telewizji ladna spikerka a w kinie aktorka, do której Ci daleko, a ona się będzie rozbierać i moze on o niej pomyśli co jakiś czas pod prysznicem. "Ładniejsza ode mnie? Chciałbyś tak? A gdybym stała ona i ja, to którą byś wybrał?" Nie da rady tak żyć i prędzej czy później skończysz albo sama albo w wariatkowie. Zanim się zabierzesz za poważne związki - popracuj nad poczuciem własnej wartości. Inaczej obstalujesz mu cudną klatkę z brylantowym łańcuchem. Będziesz sprawdzać, niuchać, kombinować. "Nie radzić sobie".

Nie z jego przeszlością masz sobie radzić. To nie pedofil, morderca czy recydwista. Ze sobą sobie poradź. Jak nie dasz rady - pędem do fachowca, zanim zmarnujesz fajny związek.

7

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości
Kriss napisał/a:

Zanim się zabierzesz za jego "przeszłość" zabierz się za siebie.

Poczucie własnej wartości - leży i kwiczy. Zawsze znajdzie się kobieta ładniejsza od Ciebie, inteligentniejsza, lepiej ubrana, wreszcie młodsza. ZAWSZE. Jak nawet znajdziesz sobie prawiczka co nigdy kobiety nie dotykał, nie myślał, nie widział. Z Utopii on będzie pochodził i nieskalany. ZAWSZE coś sobie znajdziesz. Koleżankę ze studiów, współpracowniczkę, szefową co na niego patrzeć będzie łakomym okiem. W telewizji ladna spikerka a w kinie aktorka, do której Ci daleko, a ona się będzie rozbierać i moze on o niej pomyśli co jakiś czas pod prysznicem. "Ładniejsza ode mnie? Chciałbyś tak? A gdybym stała ona i ja, to którą byś wybrał?" Nie da rady tak żyć i prędzej czy później skończysz albo sama albo w wariatkowie. Zanim się zabierzesz za poważne związki - popracuj nad poczuciem własnej wartości. Inaczej obstalujesz mu cudną klatkę z brylantowym łańcuchem. Będziesz sprawdzać, niuchać, kombinować. "Nie radzić sobie".

Nie z jego przeszlością masz sobie radzić. To nie pedofil, morderca czy recydwista. Ze sobą sobie poradź. Jak nie dasz rady - pędem do fachowca, zanim zmarnujesz fajny związek.

Dziękuje Ci dałaś mi trochę do zrozumienia- może źle ujęłam to w moim poście- mam trochę niską samoocenę, ale ogólnie wiem i sama uważam się za dość ładną, i inteligentną dziewczynę, i w dużej mierze wiem że właśnie zaimponowałam mu sobą- ogólnie całokształtem.
I doskonale wiem że nie jestem super idealna- bo ideałów nie ma, są coraz nowsze kanony piękna... doskonale zdaje sobie sprawę, że może i na pewno jest kobieta ładniejsza i bardziej wykształcona, ale co nie zmienia faktu że wiem że zawsze będę dla niego NAJ. To wiem i udowodnił mi to nie raz.Wiem że on nie rozgląda się za innymi wiem że nie zwraca nawet uwagi na wygląd- taki typ człowieka bardziej interesuje go  jego profesja i pasja- informatyka- i nie raz mi to mówił, nie kręci go patrzenie, lampienie sie na inne i szukanie nowych obiektów.Jak sam mówi że mnie pokochał tak bardzo że nawet nie jest w stanie się patrzeć na inne.Sama po swoim przykładzie wiem że mam kolegów przystojnych, eleganckich i inteligentnych, a pomimo tego nie potrafię nigdy przenigdy powiedzieć- on jest lepszy od mojego P. Dla mnie on będzie zawsze NAJ, wiec wiem o co mu chodzi.
Mi tylko chodzi o jego byłe i o cielesność, nie potrafię zdzierżyć myśli ze widział je nagie.... taki mój mały problem.

8

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Ja doskonale rozumiem o co Ci chodzi. Tylko spójrzmy realnie - czasu nie cofniesz. Do chloru go nie wsadzisz, nie zdezynfekujesz, siatkówki z oka nie odkleisz, mózgu nie wyczyścisz. Proste. Takie myślenie prowadzi donikąd, więc po prostu przestań.

To że Ty byłaś dziewiczym terenem - było Twoim wyborem. Nie czyni Cię to "lepszą", bo "zachowałaś" kwiatuszek dla niego. Daj se spokój z takim myśleniem. Twoje decyzje, Twoje wybory. Jego decyzje, jego wybory. Calokształt. Całość osoby która Cię kocha i Twoja całość która kocha jego. Usiądź i nad tym pomyśl. Ty mi nie tłumacz, bo ja wiem.

To jaką Ty jesteś kobietą - ukształtowały różne rzeczy, sytuacje, osoby. To jakim on jest mężczyzną - tak samo. Również kobiety go ksztaltowały. Również te "byłe" kobiety. Są częścią jego. Tak jak ręka czy noga. Chcesz odciąć? Nie da rrady. Albo kochasz albo nie. Albo masz pewność albo daj sobie spokój, bo czasu nie cofniesz. Zresztą co to za "winy"?

9

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

rozstaniesz się z nim to Twój nowy chłopak też może mieć takie problemy i co mu wtedy powiesz?

10 Ostatnio edytowany przez Słonik1234 (2012-02-26 20:29:54)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości
Kriss napisał/a:

Ja doskonale rozumiem o co Ci chodzi. Tylko spójrzmy realnie - czasu nie cofniesz. Do chloru go nie wsadzisz, nie zdezynfekujesz, siatkówki z oka nie odkleisz, mózgu nie wyczyścisz. Proste. Takie myślenie prowadzi donikąd, więc po prostu przestań.

To że Ty byłaś dziewiczym terenem - było Twoim wyborem. Nie czyni Cię to "lepszą", bo "zachowałaś" kwiatuszek dla niego. Daj se spokój z takim myśleniem. Twoje decyzje, Twoje wybory. Jego decyzje, jego wybory. Calokształt. Całość osoby która Cię kocha i Twoja całość która kocha jego. Usiądź i nad tym pomyśl. Ty mi nie tłumacz, bo ja wiem.

To jaką Ty jesteś kobietą - ukształtowały różne rzeczy, sytuacje, osoby. To jakim on jest mężczyzną - tak samo. Również kobiety go ksztaltowały. Również te "byłe" kobiety. Są częścią jego. Tak jak ręka czy noga. Chcesz odciąć? Nie da rrady. Albo kochasz albo nie. Albo masz pewność albo daj sobie spokój, bo czasu nie cofniesz. Zresztą co to za "winy"?

Tu się nie zgodzę z tobą - "Również kobiety go ksztaltowały. Również te "byłe" kobiety. Są częścią jego."
Prawda jest taka że te kobiety w ciągu 2-3 miesięcznego "bycia razem" nie są wstanie wnieść NIC w jego życie.
Każdy człowiek na ziemi chodzący, żyjący i MYŚLĄCY Racjonalnie, nie da się otłamisić- zwłaszcza kobiecie która tak naprawdę dla niego nigdy nic nie znaczyła.Nie wiem może w Twoim życiu tak było- bynajmniej nie w moim- miałam chłopaka przez 6 miesięcy- NIC nie wniósł w moje życie i nie tworzy części MNIE.Ufam mu i wiem że myśli i żyje tak jak ja i prawie takimi samymi poglądami.
Nie chodzi mi o to że bronie się przed swoimi myślami i obawami-wręcz przeciwnie , żyję pewna świadom ich!
Ale nigdy bym nie mogła powiedzieć że osoba będąca w moim życiu niczym nie znaczącym- tylko po prostu była- na mnie wpłynęła- NIGDY
Ludzie którzy nie daja sie ponieść emocjom i zyją mądrze- nawet pod wpływem swojej żony- wieloletniego małżeństwa nie dadzą się ukształtować- zależy od charakteru człowieka.
Co do przeszłości- było mineło zdaje sobie z tego sprawę! wiem że kiedyś tworzyły jego część- ale popatrzmy przez jaki czas, przez jaki okres-ZNIKOMY!nawet nie można powiedzieć o jakimkolwiek wpływie!
Prosta rzecz- człowiek poprzez byłe partnerki dąży do ideału i być może dążył do mnie !

I co do kwiatuszka- wiem że to nie czyni mnie lepszą ! sama jestem wierna swoim przekonaniom - czekałam na właściwego faceta, i wybór padł na niego ! Wiem, że czuł sie wyjątkow gdy mi powiedział-"teraz już wiem że jesteś tylko dla mnie i moja- tylko moja"

11 Ostatnio edytowany przez Kriss (2012-02-27 07:17:52)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Bardzo ciekawe podejście. Z jednej strony sen z powiek Ci spędzają jego byłe, z drugiej jesteś święcie przekonana że absolunie były nic ne znaczącym epizodem. Niczym.To jak to w końcu jest? smile

Skoro mu ufasz i wierzysz - to tak naprawdę nie masz sobie z czym radzić. Przecież Ci powiedzial, że TYLKO TY. Proste.

Moje podejście jest diametralnie inne, ale ja wogóle doświadczenia w związkach nie mam, z ludźmi się nie spotykam i taki fajny murek na 3 metry sobie zbudowałam wokół mojej szanownej osoby.

Taki żarcik.

Moje podejście jest takie: KAŻDY w jakiś sposób na mnie oddziałuje, a ja na niego. Swoich byłych związków, nawet jeśli kilka z nich zakończyło się tuż przed ślubnym kobiercem, nie traktuję jak nic nie znaczące a tamtych partnerow jako nic nie wnoszących. Nawet chłopak z którym się spotykałam 2 tygodnie w liceum - coś wniósł do mojego życia. Swoją wrażliwość lub jej brak, swoją czułość lub jej brak. Przecież w jakiś sposób stało się tak - że zdecydowaliśmy się być razem, spodobaliśmy się sobie, były pierwsze pocałunki, motylki w brzuchu, kwiaty, wyznania, wreszcie pocałunki i seks. Nie było to "banga-banga ściągaj mała majtki bo mam potrzebę". Miało wstęp, rozwinięcie i zakończenie. W przeciwnym razie nie miałoby miejsca wogóle.

Szanuję swoich byłych - przynajmniej na etapie poznawania się i intymności - to jak tamte związki się zakańczały - to już inna historia, niekoniecznie wymagająca szacunku. Nigdy bym jednak nie powiedziała że byli dla mnie NICZYM. Jak to świadczłoby wówczas o mnie? Nagle sprzeniewierzyć się temu co było na początku? Dzięki czemu uwodziliśmy się nawzajem? Przecież szanuję sama siebie.  Dzięki tamtym związkom wiele się nauczyłam - również o mężczyznach. Także o sobie, o swoich reakcjach na różne sytuacje. Gdyby ich nie było - byłabym trochę innym człowiekiem. W jakimś sensie uboższym. Kształtowali mnie ludzie z którymi miałam do czynienia - bardziej lub mniej świadomie.

Absolutnie mylisz pojęcia - mylisz "wpływ na..." z robieniem z siebie bezwolnej masy, którą lepią mężczyźni wedłe własnych upodobań. Ale co ja tam wiem. smile

Uważaj, bo jeśli maksymalnie zdeprymujesz i zdeprecjonujesz kobiety, z którymi kochał się Twój partner - to kogo z niego zrobisz - w swoim własnym mniemaniu? Skoro jest to człowiek wrażliwy, czuły i dobry - czyli dokłądnie taki jakim go kochasz - to jakim cudem sypiał bez emocji z swoimi byłymi dziewczynami? Czyżby nie był czułym facetem tylko zwykłym "przelatywaczem"? NIE. A więc? Zaczynasz gonić w piętkę z takim myśleniem. Brak Ci akceptacji - ja tak uważam. Dlatego - bycie razem - swojego partnera z byłymi wzięłaś w nawias. Bardzo wymowne. Nie boisz się że w końcu przestaniesz go szanować bo "był razem"? A on BYŁ RAZEM ze wszystkimi konsekwencjami. Koniec kropka.

Ale skoro już sobie poradziłaś i wiesz że to była fraszka, nic nie znacząca kobieta - jedna czy dwie, to rozwiązałaś sama swój problem prawda? Czego Ci życzę.

12

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości
Kriss napisał/a:

Bardzo ciekawe podejście. Z jednej strony sen z powiek Ci spędzają jego byłe, z drugiej jesteś święcie przekonana że absolunie były nic ne znaczącym epizodem. Niczym.To jak to w końcu jest? smile

Skoro mu ufasz i wierzysz - to tak naprawdę nie masz sobie z czym radzić. Przecież Ci powiedzial, że TYLKO TY. Proste.

Moje podejście jest diametralnie inne, ale ja wogóle doświadczenia w związkach nie mam, z ludźmi się nie spotykam i taki fajny murek na 3 metry sobie zbudowałam wokół mojej szanownej osoby.

Taki żarcik.

Moje podejście jest takie: KAŻDY w jakiś sposób na mnie oddziałuje, a ja na niego. Swoich byłych związków, nawet jeśli kilka z nich zakończyło się tuż przed ślubnym kobiercem, nie traktuję jak nic nie znaczące a tamtych partnerow jako nic nie wnoszących. Nawet chłopak z ktorym się spotykałam 2 tygodnie w liceum - coś wniósł do mojego życia. Swoją wrażliwość lub jej brak, swoją czułość lub jej brak. Dzięki tamtym związkom wiele się nauczyłam - również o mężczyznach. Także o sobie, o swoich reakcjach na rożne sytuacje. Gdyby ich nie bylo - byłabym trochę innym człowiekiem. W jakimś sensie uboższym. Kształtowali mnie ludzie z którymi miałam do czynienia - bardziej lub mniej świadomie.

Absolutnie mylisz pojęcia - mylisz "wpływ na..." z robieniem z siebie bezwolnej masy, którą lepią mężczyźni wedłe własnych upodobań. Ale co ja tam wiem. smile

Uważaj, bo jeśli maksymalnie zdeprymujesz i zdeprecjonujesz kobiety, z którymi kochał się Twój partner - to kogo z niego zrobisz - w swoim własnym mniemaniu? Skoro jest to człowiek wrażliwy, czuły i dobry - to jakim cudem sypiał bez emocji z swoimi bylymi dziewczynami? Czyżby nie był czułym facetem tylko zwykłym "przelatywaczem"? NIE. A więc? Zaczynasz gonić w piętkę z takim myśleniem. Brak Ci akceptacji - ja tak uważam.

Ale skoro już sobie poradziałaś i wiesz że to była fraszka, nic nie znacząca kobieta - jedna czy dwie, to rozwiązałaś sama swój problem prawda? Czego Ci życzę.

Ech ....
Nie uważam że sypiał z nimi bez emocji, bez uczuć!
Sama widze jak ze mna sie kocha, wiec bardzo prawdopodobne jest to że im okazywał to samo!
Ale czemu mam mu nie wierzyć na słowo, że naprawdę DLA niego to- to są jego słowa- nigdy nie kochałem nie byłem zakochany,
sądząc po jego wypowiedzi, być może był dla laiku.Czemu mam mu nie uwierzyć że był bez miłosci i zakochania? Może tylko z koleżęństwa, lub przyjaźni...Sądze że wiem i znam go już troszke na tyle że w to jestem mmu w stanie uwierzyc 100 %.
Tą jego wrażliwość, czułość, i miłość trzeba odkryć, ja to robiłam przez prawie rok...
Wiec szczerze mówiąc, można to logiczne zespoić- jest trudnym facetem do rozgryzienia, który stworzył koło siebie bramke.
Być może kochał się z jakimś uczuciem- uczuciem zaspokojenia!
Broń boże nie chce robić z ich byłych bez tożsamościowych osób !Ale po co tak naprawdę mam myśleć o czymś co było u niego epizodem! Nigdy ich nie znałam , nie chce znać, nie ma on z nimi wszelakiego kontaktu, nie zadaje sie z nimi i zapomniał o nich jeszcze kupe lat temu.
Szczera rozmowa z nim wiele mi uświadomiła- i sam mi potrafił pomóc. Za co jestem mu wdzięczna bo naprawdę, potrafił mnie uspokoić!
Skoro facet mi mówi- Było minęło, nie kochałem, nie byłem zakochany NIGDY.Dlatego czuje że Ty jesteś pierwszą i ostatnią miłością- ją ma sie jedną.Owszem mówił mi co czuł do nich- NIC. Po prostu był- taki typ trudny do rozgryzienia, twardy i poważny- jak już mówiłam do tego troskliwego wrażliwego człowieka- musiałam dochodzić przez rok, kiedy to powolutku zaczął przejawiać że jestem uczuciowym facetem.Więc szczerze wątpię- że podczas 2, 3 miesięcznego związku bez miłości, mogło być uczucie łączące ich tak bardzo że zapamięta to do końca życia.Wiesz... może masz racje że mogły coś wnieść, niewiele ale mogły.Ale to ja staram sie coś wnieść w jego życie- widocznie to zrobiłam skoro wczoraj dostałam pierścionek na palca.

13

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Na palec - nie "na palca". smile

Gratuluję. Czyli temat zamknięty.

14

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Nie wiem po co zakładałaś wątek, jeżeli i tak wiesz najlepiej:))
I po co partnera w ogóle wypytywać o przeszłość? Jest Ci z Nim dobrze, nie roztrząsaj tego czego nie możesz przetrawić:)

15

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Po prostu sama musiala do tego dojsc:)

16

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

A moze pomysli co Ty byc szula gdybys miala wczesniej chlopaka, z ktorym bys uprawiala seks itd..., ale jednak przy obecnym bys zrozumialam, ze on to wlasnie ten jedyny mezczyzna, z ktorym chcesz byc i jest Ci dobrze. Na pewno bys nie wspominala z utesknieniem o Twoim ex, wiec moze nie ma sensu sie zadreczac? Facet Ci mowi, ze jestes dla niego najpiekniejsza i jedyna, a Ty tego wogole nie doceniasz. Niektore kobiety wybaczaja zdrade, sa bite i ponizane, a Ty masz problem, bo facet mial przed Toba dwie inne dziewczyny. Pomysl, ze nie kazdy spotyka od razu te wlasciwa osobe.

17

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Moim zdaniem masz problem sama ze sobą, a konkretniej z samooceną. Masz niskie poczucie wartości i stąd ta chorobliwa zazdrość. Bycie zazdrosnym o to, że Twój facet miał przed Tobą życie seksualne zakrawa na absurd. Popracuj nad poniesieniem poczucia własnej wartości, zminimalizuj kompleksy, bo to one są odpowiedzialne za takie stany rozpaczliwej zazdrości. Jesteśmy tylko ludźmi i choć facet będzie się zaklinał, że jesteś dla niego jedyna, to tylko człowiek i bywa, że spojrzy na inną np. na ulicy, co wtedy zrobisz? rzucisz się na niego?

Posty [ 18 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024