Czy to wogóle możliwe ?
Zapytany o to, powiedział, że tak się złożyło bo żadna go nie chciała.
Wykluczamy, że jest gejem.
asia_black - a czemu to nie ma być możliwe? Jeśli można być prawiczkiem w wieku lat 17, to wystarczy przez rok nie uprawiać seksu u jest się prawiczkiem w wieku lat 18. Potem też o to samo chodzi, wystarczy nie uprawiać seksu, nie potrzeba żadnych wielkich umiejętności.
Asia myślę podobnie jak Heathcliff, to dość proste. Zdanie o tym, że to dlatego, że żadna go nie chciała - niezbyt dobrą mu laurkę wystawia. Niemniej jednak jak już zacznie seksować, to na całego - wszak czas musi narobić, hehe.
Zadna go nie chciała?? wymówka dosc pospolita, ale przyjmijmy ja.
Gdy słysze taki tekst oczami wyobraźni widze biernego mezczyzne, który jedynie czeka az jakas kobieta go upoluje, zaciagnie do łóżka i wszedzie indziej- czy ma odrazajaca powierzchownosc, czy nie umie nawiazywac kontaktów miedzyludzkich??czy nigdy nie czuł potrzeb seksualnych?wprost-nie brakowało mu kobiety??
Wielu tu jest prawiczków, o ile nie mogła zrozumiec rozpaczy tych 20-parolatków to 40-latek troche mnie zastanawia.
Człowiek dorosły emocjonalnie, o dojrzałej psychice wiem , ze mozna swiadomie wybrac zycie w celibacie i byc całkowicie usatysfakcjonowanym, ale by wybrac celibat moim zdaniem nalezy spróbować jak smakuje seks.
dziwne dosyć i zadkie ale mozliwe, raczej cięzko mu się było przyznać więc czemu miałby kłamac
Niemniej jednak jak już zacznie seksować, to na całego - wszak czas musi narobić, hehe.
Nigdy już nie nadrobi tego co stracił.
Remi napisał/a:Niemniej jednak jak już zacznie seksować, to na całego - wszak czas musi narobić, hehe.
Nigdy już nie nadrobi tego co stracił.
Bo najważniejsza jest ilość stosunków? I czterdziestolatkowie żałują "szkoda, że nie miałem o tysiąc stosunków więcej, i tak bym ich nie pamiętał, ale jakbym pomyślał o tej liczbie, to taki bym był z siebie dumny"?
8 2012-02-04 01:16:55 Ostatnio edytowany przez taki_on (2012-02-04 01:42:24)
Tak dokładnie to stracił... i tego też nie odzyska.
Stary twoje rozumowanie jest bardzo ograniczone. Porzuć swoje życie seksualne do 40 roku życia albo do 70(bo w sumie co za róznica, nie?)i potem stwierdz co straciłeś. Albo użyj wyobraźni i zastanów się czy tak na prawdę o ilość stosunków chodzi.
Kolega Remi może powie co miał na myśli pisząc to, nawet jeżeli było to w formie żartu.
taki_on - jeśli porzucę to, co mam, to stracę. Ale nie mówimy tu o porzuceniu tego, co się ma, a o jakiejś rzekomej stracie, która wynika z tego tylko, że się rozpamiętuje ILOŚĆ STOSUNKÓW W PRZESZŁOŚCI.
Zauważ, że nie martwisz się zupełnie tym, że w wieku 23 lat nie masz głębszych myśli. Czemu nie myślisz, że strasznie tracisz i nigdy nie odzyskasz?
10 2012-02-04 11:33:59 Ostatnio edytowany przez Niezapominajka81 (2012-02-04 11:35:09)
Tak dokładnie to stracił... i tego też nie odzyska.
Stary twoje rozumowanie jest bardzo ograniczone. Porzuć swoje życie seksualne do 40 roku życia albo do 70(bo w sumie co za róznica, nie?)i potem stwierdz co straciłeś. Albo użyj wyobraźni i zastanów się czy tak na prawdę o ilość stosunków chodzi.
Kolega Remi może powie co miał na myśli pisząc to, nawet jeżeli było to w formie żartu.
Czy ten zaluje, ze stracil tyyyle fajnych "numerkow" w swoim zyciu?
Nie.
Bo nie posmakowal tego wiec nie rozpacza.
I jakos zyje:)
P.S.
MOja kolezanka wyszla za maz za 44-letniego prawiczka(teraz ma juz 45).
Tak sie po prostu zycie ulozylo.
11 2012-02-04 11:40:41 Ostatnio edytowany przez shedir (2012-02-04 11:42:38)
heathcliff chłopak ma 23 lata, nie ma kobiety, nie uprawia seksu, a napewno w tym wieku jego popęd jest duży, możliwe że gdzies słyszy o tym co kolega robił i jak fajnie było. A on sam dla siebie nie widzi perspektyw na to. A pewnie też chodzi o zwykłą bliskośc z kobietą. Napewno mu tego brakuje i czuje się z tego powodu źle. Teraz uważa że traci bo możliwe, że tak jest. Ma dyskomfort z tego powodu. Różni sa ludzie i rożnie odbierają życie i różną mają psychikę, nie każdy jest silny psychicznie albo jednych rozwalają rzeczy z pozoru "błache". Ale to "błache" u każdego ma inny wymiar. Uprawiasz tu wlasną psychologię tylko jej zadaniem jest dokopanie każdemu, a w szczególności tym w jakimś dołku bo sa dla ciebie łatwym celem. Powienieneś zdawac sobie sprawę, że na większośc ludzi kopanie ich w chwili kiedy są w dużym dołku wcale nie pomaga. To że ty masz inną wrażliwośc i zupełnie inne poglądy na życie nie znaczy, że każdy musi takie miec.
JAk już stosujesz psychologię to stosuj ją we właściwy sposób, a nie manipuluj nią tak jak tobie pasuje.
Z druguej strony twoje próby udowodnienia każdemu swoich racji, a robisz to w większośc w sposób agresywny, napastliwy, obrażasz i manipulujesz tym co ktoś pisze, świadczy że sam masz jakis problem który próbujesz ukrywa pod osłoną obojętności i bycia niewrażliwcem.
12 2012-02-04 11:41:50 Ostatnio edytowany przez heathcliff (2012-02-04 11:49:14)
Niezapominajka81 - akurat taki_on rozpacza z powodu tego, że nie posmakował. Sprawdź wątek http://www.netkobiety.pl/t32730.html
Przyczyny i reakcje mogą być różne. Niektórzy ludzie mają kompleksy. I tak:
a) niektórzy z powodu kompleksów nie chcą uprawiać seksu
b) inni z powodu kompleksów chcą uprawiać seks
Więc może się zdarzyć, że mężczyzna jest prawiczkiem przez jakieś głupie wyobrażenia na temat seksu, akurat taki_on woli przestać być prawiczkiem, ale jego wyobrażenia na temat seksu są także koślawe.
Natomiast są też ludzie, którzy po prostu uprawiali seks, bo znaleźli się w odpowiedniej sytuacji i tacy, którzy się nie znaleźli i nie uprawiali. I już.
Warto więc zorientować się, z kim się ma do czynienia. Jeśli mężczyzna nie uprawia seksu, bo nie czuje przymusu w tym kierunku, nie znalazł partnerki odpowiedniej, to chyba nie ma w tym nic złego? A jeśli nie uprawia, ale obwinia o to wszystkich wokoło i chce uprawiać dla samej ILOŚCI numerków, to jest bardzo bardzo źle.
Zarówno mężczyźni, którzy seks znają, jak i ci, którzy nie znają, potrafią wpaść w głupi ciąg myślowy, że jakość życia mierzy się ilością seksu. Od takich mężczyzn, nieważne czy prawiczków, polecam uciekać!!
shedir - twoja psychoanaliza mojej osoby jest nietrafiona. Mężczyzna, który patrzy przez pryzmat seksu, będzie traktował kobietę przedmiotowo. Nie męczy go, że nie daje szczęścia. Męczy go, że nie bierze seksu. Moje spojrzenie dociera do sytuacji, które tacy mężczyźni tworzą. Pomyśl o gwałtach i wykorzystywaniu seksualnym. Czy one wynikają z mojego spojrzenia, że powinno się traktować seks jako coś mniej ważnego, a dbać o głębsze relacje z ludźmi, czy może ze spojrzenia przeciwnego, że w życiu powinno się mieć sporo seksu, a jeśli dziewczyna jest pijana i nie będzie pamiętać, to co jej szkodzi. Pomyśl o zranionych dziewczętach, które były okłamywane, że chodzi o coś innego niż tylko seks, ale po kilku stosunkach zostały opuszczone. Czy to wynika z mojego podejścia, czy tylko z przekonania, że należy sobie użyć, i jeśli da się nakłonić dziewczę do rozłożenia nóg, to należy nakłonić, by nie żałować braku seksu?
Ja lubię seks. Ale nie lubię patologicznego patrzenia na seks.
(popatrz na mój post i swój. Powiedz mi, które z nas pisze w sposób agresywny i napastliwy. Widzisz, ja nie robię problemu z tego, że masz własne zdanie, jesteś agresywna. Większy problem widzę w tym, że o ile ja staram się pokazać pewne uzasadnienie moich myśli, ty poprzestajesz na dowaleniu mi jako osobie. Gdzie jest uzasadnienie? Pokaż, że twoja racja się odnosi do czegoś, że można ją poprzeć przykładami, rozumowaniami, dowodami.)
Wiesz heathcliff w dużej mierze ciągle manipulujesz tym co ktoś pisze. Naprawdę tak cięzko jest ci zrozumiec, że kazdy ma inne możliwości psychiczne i dla każdego ten sam problem będzie zupełnie innym obciążeniem?
Może i jakości życia nie mieży się ilością stosunków, ale seks bardzo poprawia jakośc życia. I jakośc ciezko mi wyobrazic sobie faceta który seks uparwiał regularnie i nagle przestał bo coś tam i nie miał z tego powodu dyskomfortu.
shedir - ja wiem, że ludzie są różni. Ale wiem też, że nie każdą różnorodność należy wspierać i akceptować. Ja wiem, że niektórzy ludzie mają problemy z tym, co dla mnie jest błahe. Im prędzej niektóre rozumowania wyeliminują, tym wcześniej im będzie lepiej i tym mniej osób w życiu zranią, generując kolejne problemy.
Problemy powinno się rozwiązywać, nie pielęgnować. To najogólniejsza myśl i nie powiesz mi chyba, że jest niepoprawna, że to manipulacja. Są ludzie, którzy mają problem trudny do rozwiązania - np rak. Ale są i tacy, którzy po prostu chętnie się męczą. Wszystko traktują jak problem, choć rozwiązania są proste. Po co to pielęgnować? Ty sądzisz naprawdę, że to moje podejście tym ludziom zafunduje nieszczęście?
Akurat mężczyźni z wielkim kompleksem prawictwa czy wielkim kompleksem penisa nie będą nieszczęśliwi dlatego, że przestaną mieć swój kompleks. Po co sugerujesz, że należy akceptować ich kompleksy, pozwolić im na tworzenie patologicznych relacji, które ich nie zadowolą, ich partnerek nie zadowolą, spowodują pogłębianie kompleksów itp?
I uwaga. Stwierdzenie "seks poprawia jakość życia" jest w ogólności niepoprawne. Wystarczy, że podam przykład kobiet w Afryce, tam, gdzie są obecnie wojny. Mają dużo seksu i bardzo, bardzo niską jakość życia, po części z powodu tego seksu. Wiesz, co ma Ci pokazać ten przykład? Że to nie SEKS poprawia jakość życia, ale odpowiedni seks z odpowiednim do seksu podejściem. Jeśli się szanuje drugą osobę, jeśli jest się szanowanym, jeśli seks to coś więcej niż masturbacja, to jakość życia poprawia. Jeśli nie jest czymś więcej niż masturbacja, to nie daje więcej niż masturbacja, a drugą osobę może ranić. Jak gwałt, ale i jak najzwyklejsze w świecie, "codzienne" wykorzystywanie się ludzi.
Jesteś miła dla piszących tu. (mniej więcej).
Jeśli przyjdzie facet z podejściem jak taki_on, będziesz dla niego miła a obrazisz raczej mnie i innych ludzi niemiłych dla niego. Jeśli przyjdą kobiety wykorzystane przez takiego człowieka, będziesz znów miła i skrytykujesz wykorzystującego. Będziesz zawsze miła dla osoby, która tu przychodzi, ale nie pomyślisz, że bez zmiany tej osoby pojawią się kolejne problemy i kolejne osoby cierpiące.
A ja pozwalam sobie spojrzeć nieco szerzej. Ogólnie. Są tendencje związane z seksem, które generują całe legiony problemów. I jestem za tym, by walczyć już na etapie tendencji, a nie by czekać, aż pojawią się dalsze ofiary. Ty nie?
Zauważ, że nie martwisz się zupełnie tym, że w wieku 23 lat nie masz głębszych myśli.
A co to jest wg ciebie jak nie obrażenie? Może ładnie ujęte o myślach głebokich ale robisz z niego idiotę.
Seks jest przyjemnością i każdy o tym wie. I wiedzą to tez ci którzy go nie uprawiają i dlatego chcą spróbowac.
Ciągle manipulujesz tym w jaki sposb piszesz. Czy ten chłopak kogoś zgwałcił, bierze dziewczyny siłą? Czy swoją przyjaciółkę namawia na seks? Nie. Odrazu wie jakie ona ma do niego podejście i sam też do niej takie ma koleżeńskie. A to, że pragnie seksu to nic złego. Myśle, że pargnie go każdy, kto go jeszcze nie uparwiał. Inaczej by nie zaczął. Czy jest w tym coś złego?
Chłopak ma kompleks na tym punkcie i mimo iż jednym wydaje się to śmieszne to dla niego to problem. Wiesz, jest mnóstwo ludzi którzy dla nie mają absurdalne problemy (duże uszy itd) ale czy to oznacza, że mam ich atakowa i kopac bo sobie z tym nie radzą? SKoro jest taka dziecina nauki jak psychologia i są terapeuci to znaczy, że takie dla niektórych bzdurne problemy dla innych mogą byc prawdziwym koszmarem.
Ty odrazu wyskakujesz z przedmiotowym traktowaniem. Pragnie seksu i to normalne. Czy odrazu musi byc gwałcicielem? Czy przez to, że pragnie seksu będzie traktował swoją kobiete jak przedmiot? Ponosi cię troche. Każdy chłopak pewnie myśli o seksie i niemoże się doczekac kiedy go będzie uparwiał tylko tego nie mówi na forum.
Wiesz ja też uwelbiam seks, w wieku 20+ lat traktowałam go przedmiotowo i czerpałam z niego przyjemnośc i zabawę. I co, stałam się prostytutką? nie. jestem wierną żoną od lat i matką. Seks istnieje dla mnie tylko z mężem i sparwia mi ogromną radoś i przyjemności. A jak by go nie było albo zabrakło zrobił by się to dla mnie problem i to duży.
heathcliff napisał/a:Zauważ, że nie martwisz się zupełnie tym, że w wieku 23 lat nie masz głębszych myśli.
A co to jest wg ciebie jak nie obrażenie? Może ładnie ujęte o myślach głebokich ale robisz z niego idiotę.
Prawda to obrażanie? shedir, kręcisz coś.
Nie insynuuję, nie kłamię, nie zmyślam. Proponuję popatrzeć oczkami (Tobie też proponuję) na OGÓŁ wypowiedzi tego pana. Wszystkie. Zobaczysz, że nie chce on budować głębokich relacji, a przeciwnie - chce tworzyć płytkie i traktować kobiety przedmiotowo (niemożliwe, bym go obraził przypisując mu już odpowiednio płytkie myśli). Zobacz, czym się martwi. Po prostu PATRZ i UJRZYJ.
Chodzi o prostą regułę myślową:
"Nie ma się X w wieku Y to się potem żałuje". Tak właśnie został potraktowany seks. A ja zauważyłem, że bardzo wiele innych zachowań nie jest tak potraktowanych. Nie robi się milionów rzeczy. Nie odwiedza się milionów miejsc. Ale taki_on żałowałby właśnie tego, że nie uprawia seksu, a nie tego, że nie jest człowiekiem głębokim, nie nawiązuje poważnych, długotrwałych relacji. To jest w jego tekstach.
A Ty nie znasz widać jego wypowiedzi, bo zamiast skupić się na rzeczywistości wmawiasz mi teraz, że to JA ROBIĘ Z NIEGO idiotę.
Seks jest przyjemnością i każdy o tym wie.
Nie. To jest po prostu nieprawda.
Seks dla wielu osób jest przyjemnością, ale nie każdy seks i nie dla wszystkich osób.
W związku z tym nie każdy wie - bo nie można wiedzieć o czymś nieprawdziwym.
Nie każdy nawet UWAŻA, że seks jest przyjemnością - bo ci ludzie, dla których nie jest, uważają, że nie jest.
I są ludzie, którzy tylko MÓWIĄ, że seks jest przyjemnością. Nie mogą tego UWAŻAĆ, bo nie znają seksu. Powtarzają opinię zasłyszaną, nie mają opinii własnej.
Chłopak ma kompleks na tym punkcie i mimo iż jednym wydaje się to śmieszne to dla niego to problem.
Zgadzam się. Pisałem wcześniej, że można tego problemu nie pielęgnować. Nie wiem wciąż, po co Ty chcesz go pielęgnować.
SKoro jest taka dziecina nauki jak psychologia i są terapeuci to znaczy, że takie dla niektórych bzdurne problemy dla innych mogą byc prawdziwym koszmarem.
I ja sądzę, że taki_on lepiej zrobi udając się do psychologa-terapeuty.
Ty odrazu wyskakujesz z przedmiotowym traktowaniem. Pragnie seksu i to normalne.
shedir. Nie przeczytałaś wypowiedzi, o której pisałem. Zatem nie wiesz. Wydaje Ci się, że bezpodstawnie "wyskakuję od razu". A teraz wyświetl sobie dawniejsze posty pana taki_on i przeczytaj. Zwyczajnie je przeczytaj. Przeczytaj, jak chce traktować kobiety i jak wydaje mu się, że traktuje. Przeczytaj sama, bo zdajesz się w moje słowa nie wierzyć. A nie mów o czymś, o czym nie masz pojęcia, bo nie chciało Ci się czytać.
Czy odrazu musi byc gwałcicielem?
taki_on? Nie, nie jest chyba gwałcicielem, jest prawiczkiem.
A ja nie pisałem, że jest gwałcicielem. Napisałem tylko, że gwałt WYMAGA pewnego psychicznego nastawienia. I nie jest to moje psychiczne nastawienie, a właśnie przedmiotowe traktowanie kobiety i nastawienie się wyłącznie na seks.
Pisałem, shedir, wyraźnie. Nie, że każdy człowiek z pewnym podejściem jest gwałcicielem. Nie znajdziesz takiej mojej wypowiedzi. A jednak każdy gwałciciel ma to właśnie pojęcie. Skoro zgwałcił, to bardziej chciał seksu niż dobra drugiej osoby.
Przeczytaj posty pana taki_on. Przeczytaj od pierwszego do ostatniego i odpowiedz mi, jak często pisze on o tym, że chce seksu, nie chce być prawiczkiem, chce iść do prostytutki, chce przygód na jedną noc, a jak często o tym, że chce nawiązywać poważne relacje, dawać coś od siebie, uprawiać satysfakcjonujący obie strony seks, dawać szczęście, przytulać.
Czy przez to, że pragnie seksu będzie traktował swoją kobiete jak przedmiot?
Nie przez to, że pragnie seksu. Przez to, że pragnie głównie seksu. Przeczytasz te jego posty, czy będziesz walczyć własną wyobraźnią przeciwko prawdzie?
shedir - ja wiem, że ludzie są różni. Ale wiem też, że nie każdą różnorodność należy wspierać i akceptować. Ja wiem, że niektórzy ludzie mają problemy z tym, co dla mnie jest błahe. Im prędzej niektóre rozumowania wyeliminują, tym wcześniej im będzie lepiej i tym mniej osób w życiu zranią, generując kolejne problemy.
Problemy powinno się rozwiązywać, nie pielęgnować. To najogólniejsza myśl i nie powiesz mi chyba, że jest niepoprawna, że to manipulacja. Są ludzie, którzy mają problem trudny do rozwiązania - np rak. Ale są i tacy, którzy po prostu chętnie się męczą. Wszystko traktują jak problem, choć rozwiązania są proste. Po co to pielęgnować? Ty sądzisz naprawdę, że to moje podejście tym ludziom zafunduje nieszczęście?
Akurat mężczyźni z wielkim kompleksem prawictwa czy wielkim kompleksem penisa nie będą nieszczęśliwi dlatego, że przestaną mieć swój kompleks. Po co sugerujesz, że należy akceptować ich kompleksy, pozwolić im na tworzenie patologicznych relacji, które ich nie zadowolą, ich partnerek nie zadowolą, spowodują pogłębianie kompleksów itp?
Absolutnie nie uważam że kompleksy trzeba pielęgnowac ale nie uważam że nalezy kogoś z tego powodu jeszcze bardziej gnębic bo to dziła raczej w drugą stronę, a u takiej osoby wywołuje szereg reakcji obronych. Uważam, że mimo iz dla mnie coś może by śmieszne dla innego może byc tragedia. A kompleksy potrafią byc naprawdę destrukcujne. Bardzo czesto człowiek musi miec cel, żeby coś zmienic wtedy jest łatwiej i pojawia się nadzije. Bez tego naprawdę jest cięzko. A reakcję na wiele rzeczy zalerzą od charakteru, temperamentu a on w dużej mierze zalezy od budowy mózgu. Mówiąc komuś weż się w gars możan uzyskac odwrotny skutek mimo dobrych chęci.
I uwaga. Stwierdzenie "seks poprawia jakość życia" jest w ogólności niepoprawne. Wystarczy, że podam przykład kobiet w Afryce, tam, gdzie są obecnie wojny. Mają dużo seksu i bardzo, bardzo niską jakość życia, po części z powodu tego seksu. Wiesz, co ma Ci pokazać ten przykład? Że to nie SEKS poprawia jakość życia, ale odpowiedni seks z odpowiednim do seksu podejściem. Jeśli się szanuje drugą osobę, jeśli jest się szanowanym, jeśli seks to coś więcej niż masturbacja, to jakość życia poprawia. Jeśli nie jest czymś więcej niż masturbacja, to nie daje więcej niż masturbacja, a drugą osobę może ranić. Jak gwałt, ale i jak najzwyklejsze w świecie, "codzienne" wykorzystywanie się ludzi.
I tu zaczynają się twoje manipulacje. Kobiety w Afryce z regóły sa gwałcone, przymuszane do seksu albo odbywaja go ze strachu. A jeśli chodzi o "poprawę jakości życia" nie chodzi o rzeczy materialne, piękne domy itd.
Jesteś miła dla piszących tu. (mniej więcej).
Jeśli przyjdzie facet z podejściem jak taki_on, będziesz dla niego miła a obrazisz raczej mnie i innych ludzi niemiłych dla niego. Jeśli przyjdą kobiety wykorzystane przez takiego człowieka, będziesz znów miła i skrytykujesz wykorzystującego. Będziesz zawsze miła dla osoby, która tu przychodzi, ale nie pomyślisz, że bez zmiany tej osoby pojawią się kolejne problemy i kolejne osoby cierpiące.
A ja pozwalam sobie spojrzeć nieco szerzej. Ogólnie. Są tendencje związane z seksem, które generują całe legiony problemów. I jestem za tym, by walczyć już na etapie tendencji, a nie by czekać, aż pojawią się dalsze ofiary. Ty nie?
I tu się bardzo myslisz. Nie raz wyrażałąm tu opinie inną niż większośc, a w szczególnosci byłam tu posądzana za stawanie po stronie mężczyzn. Ale to nie jest tak. Większośc kobiet solidaryzuje się tu z innymi kobietami. Oki, forum kobiece. Ale jak dla mnie pewna równoś panuje, szcególnie w związku. I drażni mnie jeśli w jednej i tej samej sytuacji kobiecie radzi się uciekaj, a mężczyźnie "widziały gały co brały" i teraz się męcz. I na takie rzeczy zwracam uwagę co wywołuje często oburzenie innych kobiet bo nie stoje po ich stronie.
Natomiast ty w każdej sytuacji dokopujesz i prubujesz pokazac jaki ktoś jest malutki i beznadziejny. A nie na tym to polega. Jak najbardziej masz prawo wyrazac swoje zdanie ale też będziesz narażony jak każdy inny na jego ocenę.
A co do tendencji, jeśli komuś jakiś problem urósł już do rangi dużego problemu z którym sobie nie radzi, to już nie są to żadne tendencje. I tu już nie wystarczy dokopac. Owszem jeśli z danym probemem ktoś sobie nie radzi to ja jetsem akurat tą osobą która uważa, że psycholog tu jest niezbędny. Tacy ludzie sami sobie nie poradzą a jeden problem zaczną zasępowac drugim.
I tu zaczynają się twoje manipulacje. Kobiety w Afryce z regóły sa gwałcone, przymuszane do seksu albo odbywaja go ze strachu. A jeśli chodzi o "poprawę jakości życia" nie chodzi o rzeczy materialne, piękne domy itd.
Włączże jakiś słownik.
Nie manipuluję. Pisałem właśnie o gwałtach. Właśnie o tym, że seks nie jest zawsze dobry. Zgadzasz się, że nie zawsze jest dobry?
Znasz seks z mężem. Świetnie. A teraz wyjdź poza myślenie "każdy seks jest taki jak mój z mężem", zastanów się, jak źle może wyglądać seks. PRZECZYTAJ setki i tysiące postów kobiet wykorzystywanych, o które w seksie nikt nie dbał, które przez wiele lat po prostu dawały mężczyznom się spuszczać. Przeczytaj to shedir i powiedz mi raz jeszcze, że seks jest po prostu dobry. Sam w sobie i zawsze.
Albo przyznaj mi rację, że dobry seks wymaga czegoś więcej, choćby szacunku i starań.
Natomiast ty w każdej sytuacji dokopujesz i prubujesz pokazac jaki ktoś jest malutki i beznadziejny.
Nie. Przeczytaj moje posty. Ich jest więcej niż postów pana taki_on. Dlatego nie daję jakichś ograniczeń czasowych. Przeczytaj je, a potem mi powtórz, że w każdej sytuacji dokopuję.
Bo na razie widać wyraźnie, że zgadujesz. I włącz, na Ozyrysa, słownik.
A nie na tym to polega. Jak najbardziej masz prawo wyrazac swoje zdanie ale też będziesz narażony jak każdy inny na jego ocenę.
Oceniasz mnie. I powtórzę, nie robię problemu z faktu, że mnie oceniasz. Jedynie proponuję, żebyś nie oceniała mnie zgadując, a czytała posty. Nie obrażam Cię mówiąc o czytaniu. Po prostu zastanów się "o, a może czegoś nie widziałam", przejrzyj posty i sprawdź, czy Twoja ocena jest słuszna.
Ja jestem człowiekiem bezpośrednim i nikomu nie słodzę. Dość jednak o mnie. Jeśli chcesz mnie psychoanalizować, przenieś tę część na kontakt prywatny. Tu proponuję mniej o mnie. Może być?
Problem w tym że ty wszytko demonizujesz.
Ciągle o tych gwałtach. Gwałcicielami przeważnie są osoby nie panujące nad swoim popędem seksualnym, z wieloma zaburzeniami.
To że ktoś pragnie seksu nie znaczy że stanie się gwałcicielem. To że ktoś pragnie pieniędzy, nie znaczy że okradnie bank itd.
Dla mnie seks jest dobry i widze go w takich barwach. Nie podchodze od razu do wszytkiego w sposób patologiczny lb do niej prowadzący.
PRZECZYTAJ setki i tysiące postów kobiet wykorzystywanych, o które w seksie nikt nie dbał, które przez wiele lat po prostu dawały mężczyznom się spuszczać.
To o czym piszesz to paolagia. Zarówno jedno jak i drugie. Bo jeśli mi źle i ktoś mnie krzywdzi to odchodze. A jeśli daje się krzywdzic to cos ze mną nie tak i sama mam problem ze sobą nie koniecznie spowodowany nieprzyjemnym seksem.
Dla mnie dobry seks to seks który daje przyjemnośc i nie musze by z kims w związku aby ją otrzymywac. Moge się spotkac z facetem kilka razy i miec swieny seks i tyle. To seks traktuje przedniotowo a nie osoby, z którymi go uprawiam.
Seks nie zawsze jest dobry, tak samo jak nie zawsze dobre jest jedzenie ( bo możżna się uzależnic), tak samo z piciem, tak samo z tv, z komputerem i w zasadzie ze wszytkim co przyjdzie człowiekowi do głowy, a jakoś nie każdy ma z tym problm. Problem z tym maja ludzie słabi psychicznie, z własnymi problemami często nieuświadomionymi. Ale kompleks nie koniecznie musi prowadzic do patologii do ktorej ty wszystko sprowadzasz.
Bardzo chętnie z tobą pogadam na prv bo tu się robi off.
shedir - zdecyduj się. Przed chwilą uznawałem problemy za błahe, teraz zaś demonizuję. A tak naprawdę moje myślenie jest dużo prostsze od Twojej interpretacji. Ja myślę "niektóre postawy są szkodliwe". Wtedy "należy wyjaśniać ludziom, że te postawy są szkodliwe".
Ty jakbyś myślała o każdym przypadku oddzielnie. Tu jest zraniony chłopiec, tam gwałciciel, nic ich nie łączy. A ja patrzę razem. Zakompleksiony chłopiec i gwałciciel popełniają ten sam błąd. Jeśli przestaną, to gwałciciel nikogo nie zgwałci, chłopiec przestanie być zakompleksiony i nie będzie ranił kobiet na swej drodze. Proste ogólne zasady i dotarcie do ogólnych myśli. Zjawiska widziane szeroko.
Jeśli się nie widzi prawidłowości, nic się nie naprawi. Żyje się wtedy w świecie przypadków.*
*-dostrzeganie i interpretacja prawidłowości w świecie to fascynujący temat. Od Platona, przez Leibniza, od fizyki po etykę. Ale tu nie miejsce. Zresztą spodziewam się, że to temat zbyt specjalistyczny dla niezainteresowanych, znudziliby się.
I nic innego nie twierdzę ponad to, że to, o czym piszę, to patologia.
Gdy człowiek traktuje seks tak jak Ty, to może mieć 23 lata, może 40, może być prawiczkiem, może nie być, ale nie będzie dążył do patologii.
Natomiast zdarzają się na forum osoby, które CHCĄ dążyć do patologii. Ty znasz udany seks. Nie wiem, czy byłaś kiedyś zraniona w tym aspekcie, wtedy znałabyś zły. Prawiczek, jeśli polega na naiwnych opiniach kumpli a nie poważniejszych pracach o seksie, ma wyobrażenia błędne. Znane są mi przypadki mężczyzn, którzy naprawdę chcieli pewnych zachowań, zwyczajnie nie dostrzegali, że te zachowania są patologiczne. Znać filmy porno i wypowiedzi kumpli o seksie to NAPRAWDĘ nie jest to samo, co rozumieć, jaki wpływ na człowieka ma seks.
Dlatego właśnie wyraźnie krytykuję postawy niektórych mężczyzn, te się wiążą z niewiedzą, a jednak pewnością własnego zdania, z nieuświadomioną patologią. Wolę ostrym słowem uświadomić mężczyznę niż potem wpierać jego ofiary (przypadkowe! Bo nie twierdziłem nigdzie, że to kwestia wyrachowania! Bardzo często jest to po prostu kwestia niezrozumienia, o co w tym wszystkim chodzi.)
21 2012-02-05 02:49:12 Ostatnio edytowany przez taki_on (2012-02-05 03:27:20)
Jak widać nie tylko ja zauważyłem kolego, że bawisz się w manipulanta. Dużo gadasz a mało konkretów prezetujesz.
Problem podstawowy w rozmowie z tobą to niewątpliwie fatk, że źle mnie zrozumiałeś od samego początku. Nigdy nie chciałem i nie zamierzam ranić drugiego człowieka ale są kobiety które lubią seks przygody, a chodzi o to, że nie potrafiłbym skorzystać z seks przygody a chciałbym potrafić. Dlaczego nie potrafiłbym? Bo moje myślenie, którego chce się pozbyć jest właśnie takiego "wrażliwca", który sam tego nie uznaje i widzi coś złego w tym i to powód między innymi dla którego nie skorzystałbym a nie chciałbym widzieć niczego złego w czymś takim. Zatem twoje gadanie i bełkotanie jest zupełnie nie na temat.
Zresztą nie wiem na jakiej podstawie ty wnioskujesz to, że nie chciałbym związku, miłości i nie martwie się tym... chciałbym bardzo, ale jetem przekonany, że mi to nie pisane a seksu mimo wszyskto chciałby spróbować, bo do miłości i związku nikogo nie zmusze, do seksu też nie ale przygoda może się trafić a ja jej nie wykorzystam bo nie będe potrafił w związku ze swoim podejściem. I takie błędne koło dlateog napisałęm na tym forum aby zmienić podejście. Jak widać otrzymałem co otrzymałem.
taki_on - jeśli porzucę to, co mam, to stracę. Ale nie mówimy tu o porzuceniu tego, co się ma, a o jakiejś rzekomej stracie, która wynika z tego tylko, że się rozpamiętuje ILOŚĆ STOSUNKÓW W PRZESZŁOŚCI.
Zauważ, że nie martwisz się zupełnie tym, że w wieku 23 lat nie masz głębszych myśli. Czemu nie myślisz, że strasznie tracisz i nigdy nie odzyskasz?
Stary... Użyłbym jakiegoś wulgaryzmu ale powiem *** jak jakiś potłuczony. Chłopie czy ty słyszysz siebie? Jeżlei o mnie chodzi to ja już mam poczucie, że dużo straciłem i nie odzyskam wielu rzeczy, wielu sytuacji, które niewątpliwie miło się wspomina później. Przekładają się na doświadczenia życiowe jak i związkowe...
Facet prawiczek po 40... Zastanów się głębiej... właśnie w kwestii głębszych uczuć. To nie znaczy tylko, że nie odbył seksu który niewątpliwei sprawia frajdę, ale też nie poznał ukochanej, a człowiek posiada pewne instynkty i potrzeby. Jak rodzina. On się wnuków już nie doczeka i bardzo prawdopodobne, że dzieci też nie. Seksu pewnie już też nie będzie uprawiać a nawet jak już to i tak zostało mu mniej niż więcej i prawdopodobnie bez wspomagaczy nie da rady. Nie każdy człowiek jest w formie Toma Cruise'a czy Brada Pitta po 40. Ale nawet to idąc twoim tokiem myślenia to jak już zacznie to będzie wiedział co stracił i czego mu zostało już bardzo mało. Jak mogłobyć fajnie kiedyś a nie było i nie będzie czy będzie się na tym skupiać czy nie to inna kwestia, ale stracił i nie odzyska i nie wiem o czym tu dyskutować, to jest fakt.
Czy to wogóle możliwe ?
Zapytany o to, powiedział, że tak się złożyło bo żadna go nie chciała.
Wykluczamy, że jest gejem.
oczywiście, że możliwe. znam kolesia który w tym roku konczy 52 lata i jest prawiczkiem a więc chyba juz tak pozostanie do konca...koles jest bardzo zakomleksiony,zawstydzony....
jest tak zdesperowany że kupował od mojego kumpla pirackie płyty z pornosami 60zł za sztuke żeby móc sobie zwalić kapucyna:P
w sumie to nie jest śmieszne...
Słuchajcie . . . moim zdaniem Shedir pisze na prawdę bardzo bardzo mądrze.
Zadna go nie chciała?? wymówka dosc pospolita, ale przyjmijmy ja.
Nie znasz go ale go oskarżasz o jakieś wymówki. A może nie mógł trafić na odpowiednią?
Gdy słysze taki tekst oczami wyobraźni widze biernego mezczyzne, który jedynie czeka az jakas kobieta go upoluje, zaciagnie do łóżka i wszedzie indziej- czy ma odrazajaca powierzchownosc, czy nie umie nawiazywac kontaktów miedzyludzkich??czy nigdy nie czuł potrzeb seksualnych?wprost-nie brakowało mu kobiety??
Wiesz co, wyobraźnie to ty masz słabą. Nie musi być bierny, może źle trafia? Może ma kompleksy, nie musi być wcale odrażający? Kontakty interpersonalne , to nie damsko- męskie.
Wielu tu jest prawiczków, o ile nie mogła zrozumiec rozpaczy tych 20-parolatków to 40-latek troche mnie zastanawia.
Człowiek dorosły emocjonalnie, o dojrzałej psychice wiem , ze mozna swiadomie wybrac zycie w celibacie i byc całkowicie usatysfakcjonowanym, ale by wybrac celibat moim zdaniem nalezy spróbować jak smakuje seks.
A skąd wiesz ,że wybrał celibat? Może nie miał z kim tego robić?
taki_on napisał/a:Tak dokładnie to stracił... i tego też nie odzyska.
Stary twoje rozumowanie jest bardzo ograniczone. Porzuć swoje życie seksualne do 40 roku życia albo do 70(bo w sumie co za róznica, nie?)i potem stwierdz co straciłeś. Albo użyj wyobraźni i zastanów się czy tak na prawdę o ilość stosunków chodzi.
Kolega Remi może powie co miał na myśli pisząc to, nawet jeżeli było to w formie żartu.Czy ten zaluje, ze stracil tyyyle fajnych "numerkow" w swoim zyciu?
Nie.
Bo nie posmakowal tego wiec nie rozpacza.
To jest zupełnie na odwrót. Coś co jest nie dostępne jest bardziej pożądane niż to co mamy na co dzień.
Czy to wogóle możliwe ?
Zapytany o to, powiedział, że tak się złożyło bo żadna go nie chciała.
Wykluczamy, że jest gejem.
Możecie Mnie zlinczować za to co powiem teraz ale osobiście uważam, że to nie jest normalne. To musi po jakimś czasie odbić się psychicznie i albo zgwałci kobietę w parku albo zostanie Pedofilem. Oczywiście nie we wszystkich przypoadkach ale to kiedyś wyjdzie z nadmiarem...
asia_black napisał/a:Czy to wogóle możliwe ?
Zapytany o to, powiedział, że tak się złożyło bo żadna go nie chciała.
Wykluczamy, że jest gejem.Możecie Mnie zlinczować za to co powiem teraz ale osobiście uważam, że to nie jest normalne. To musi po jakimś czasie odbić się psychicznie i albo zgwałci kobietę w parku albo zostanie Pedofilem. Oczywiście nie we wszystkich przypoadkach ale to kiedyś wyjdzie z nadmiarem...
Większość księży jest prawiczkami, czy są pedofilami, albo zgwałcą w parku? Nie. (odliczam czarne owieczki, bo to jednak margines)
Facet po 40stce a nie miał seksu- cóż może ma zasady i nie spotkał tej co by z nią w łóżku wylądował Zdarza się pewnie i nie widzę nic dziwnego w tym.
Jakakolwiek nie byłaby przyczyna (poza stricte medycznymi) to tzw 'prawictwo' w wieku lat 40 jest anomalią. Tłumaczenia w stylu, że spotkał, nie spotkał tej jedynej to też jest wykolejone.
Jakakolwiek nie byłaby przyczyna (poza stricte medycznymi) to tzw 'prawictwo' w wieku lat 40 jest anomalią. Tłumaczenia w stylu, że spotkał, nie spotkał tej jedynej to też jest wykolejone.
Anomalią nie jest postępowanie wg własnych zasad, lecz godzeniem na to, co robią wszyscy, bo tak trzeba, inaczej jest się odmieńcem.
Jeśli każdy zna smak pepsi albo coli, ten co nigdy nie pił - jest anomalią?
29 2012-09-28 21:08:03 Ostatnio edytowany przez Glock (2012-09-28 21:08:36)
Anomalią nie jest postępowanie wg własnych zasad, lecz godzeniem na to, co robią wszyscy, bo tak trzeba, inaczej jest się odmieńcem.
Zasad?, jakich zasad?, próba wytłumaczenia sobie w jakiś tam pasujący do sytuacji sposób, że nie jest się dupą wołową tylko świat jest zły nie jest dla mnie zasadą.
Jeśli każdy zna smak pepsi albo coli, ten co nigdy nie pił - jest anomalią?
Jeśli stawiasz znak równości pomiędzy tymi rzeczami to to właśnie jest anomalia.
asia_black napisał/a:Czy to wogóle możliwe ?
Zapytany o to, powiedział, że tak się złożyło bo żadna go nie chciała.
Wykluczamy, że jest gejem.Możecie Mnie zlinczować za to co powiem teraz ale osobiście uważam, że to nie jest normalne. To musi po jakimś czasie odbić się psychicznie i albo zgwałci kobietę w parku albo zostanie Pedofilem. Oczywiście nie we wszystkich przypoadkach ale to kiedyś wyjdzie z nadmiarem...
Nie zamierzam Cię linczować, napiszę jedynie, że czasami, zanim się coś palnie, warto stanąć w szerokim rozkroku i walnąć kilka razy głową o ścianę. Na tym forum nie ma obowiązku nabijania sobie postów, więc zamiast chrzanić takie bzdury, jak powyżej, lepiej zamilcz.
I ciekawe, czemu piszesz "pedofil" z wielkiej litery?
Glock - czy ty masz zasady jakie narzuca społeczeństwo i tym się kierujesz, czy zasadami twoimi są - akceptacja siebie, moje myślenie, moje poglądy i wg tego postępujesz?
Wszystko idzie wytłumaczyć zdaniem - skoro nie jest tak, że ktoś nie pasuje do określonych społecznych kryteriów - jest "dupa wołowa", czy Jan Paweł 2 był nią jako człowiek, który seksu nie miał?
Glock - nie stawiam równości między pepsi a seksem, czy czymkolwiek innym. Stawiam równość wobec zasad.
Mnie przy okazji tego tematu zastanawia jak to właśnie jest że niektórzy powiedzmy w wieku 30 lat mają np: 10 partnerek / partnerów ( nieważne jaka płeć i jak mocne zażyłości ich łączyły poza łóżkiem ) a inni w tym wieku nie mają żadnego doświadczenia lub jedną, dwie 'akcje'. Oczywiście można domniemywać że zależy to od środowiska, wychowania, zainteresowań a co za tym idzie nowymi osobami etc etc ale bardziej mnie ciekawi nazwijmy to 'geneza' takiej przelotnej znajomości gdzie od osób sobie obcych nawzajem 'nagle' obie lądują w łóżku ...
chodzi o to że wiekszosc prawiczkow bardzo chce zaliczyc ale nie umieja, a kierowanie sie jakimis zasadami to wyjatek. Nie czarujmy tu, dla kazdego zdrowego faceta sex jest bardzo istotny
Oczywiście bycie prawiczkiem w wieku 40 lat jest jak najbardziej możliwe. Jeśli facet jest podobnie jak np. ja, zupełnie nie atrakcyjny dla kobiet to tego seksu miał nie będzie, choćby nie wiem co. Kobiety są w tym względzie okrutne i jeśli gość się jej nie podoba to po prostu, w żaden sposób jej nie zdobędzie, sam to przerabiam i wiem jak to jest. Ale szczerze dziwię się opisanemu facetowi, że przez tyle lat wytrzymał i nie skorzystał z usług prostytutki, ja jestem dwukrotnie młodszy i już wkrótce taką wizytę odbędę. Uważam, że można być nieatrakcyjnym i mieć problemy z kobietami, ale nie warto tracić czasu i czekać na cud, że jakaś go w końcu zechce bo tak nie będzie.
35 2012-09-28 22:18:29 Ostatnio edytowany przez yoghurt007 (2012-09-28 22:23:05)
Ciemnooki - to nie kwestia środowiska, ale zwykłej łajzowatości. W liceum chodziłem do klasy z pewnym chłopakiem. Wysoki brunet, ciemna karnacja. Pogodny, uśmiechnięty i jak to się mówi "miał branie". Jako człowiek "wierzący" stwierdził, że seks to tylko po ślubie. Z tym, że akurat w jego wypadku jest to wymówka. Po pierwsze nie miał śmiałości. Nie miał problemu z poznawaniem dziewczyn czy utrzymywaniem kontaktów na stopie koleżeńskiej, ale kompletnie sobie nie radził z przechodzeniem na następne etapy. W sytuacjach intymnych też sobie nie radził kompletnie. Wystarczyło, aby dziewczyna usiadła mu na kolanach i już głupiał, nie wiedział jak się zachować, co z rękami zrobić, gdzie patrzeć....nigdy nie potrafił zrozumieć jak można rozpiąć stanik jedną ręką. Mimo iż byliśmy w takiej paczce, że niemal każdy z każdym jakieś przygody zaliczał, a dziewczyny go długo uczyły tej trudnej sztuki, to i tak nigdy tego nie opanował....
Koniec końców, jeszcze w liceum związał się z pewną dziewczyną. Z powodu jego "przekonań" regularnie go zdradzała już wtedy. Z rok temu go spotkałem. Ciągle z nią był. Mimo, że regularnie (raz na 2-3 miesiące) ją widywałem obściskującą się z kolejnymi facetami. Z tego co wiem, to on dalej jest prawiczkiem....
Inny mój znajomy wiecznie płakał, że nie może znaleźć sobie partnerki. Owszem, jakieś jednorazowe przygody mu się zdarzały, ale wiecznie płakał z powodu braku stałej partnerki. Koleś dobrze zbudowany, względnie przystojny, inteligentny i z kasą. Ale tak niemiłosiernie marudził, że wszystkie osoby tym do siebie pozrażał. I to mu się nic, a nic nie zmieniło. Nawet nie zauważył ile kobiet tym marudzeniem do siebie zraził, bo o niczym innym porozmawiać nie potrafił i każdy poruszany temat tym się właśnie kończył. Wciąż nie ma partnerki, wciąż marudzi, ale wciąż nie widzi, że to w nim jest problem przede wszystkim. Co lepsze ten typek ma brata. Kościsty i tak ma masakrycznie krzywy ryj, że szkoda gadać. W dodatku za cholerę nie mogę go zrozumieć jak coś mówi, bo taką ma wadę. Mimo wszystko radzi sobie w kontaktach z kobietami całkiem zgrabnie. Jakiś Don Juan z niego nie jest, ale nie ma na co narzekać.
Glock - czy ty masz zasady jakie narzuca społeczeństwo i tym się kierujesz, czy zasadami twoimi są - akceptacja siebie, moje myślenie, moje poglądy i wg tego postępujesz?
Postępujesz tak jak stanowi prawo a Twoje prywatne zasady możesz mieć tak długo jak nie kolidują z wymienionym
Wszystko idzie wytłumaczyć zdaniem - skoro nie jest tak, że ktoś nie pasuje do określonych społecznych kryteriów - jest "dupa wołowa", czy Jan Paweł 2 był nią jako człowiek, który seksu nie miał?
To co miał bądź nie JP2 to wiedzą pewnie nieliczni ale z czasem ta wiedza zacznie wypływać i obawiam się, że nimb świętości upadnie
Glock - nie stawiam równości między pepsi a seksem, czy czymkolwiek innym. Stawiam równość wobec zasad.
Równość jest lewacką semantyką na zniewolenie, równi to my może jesteśmy wobec Niego
yoghurt ... szkoda tylko że ja o co innego pytałem ale jak zwykle ... ech.
38 2012-09-28 22:31:45 Ostatnio edytowany przez yoghurt007 (2012-09-28 22:33:01)
Ciemnooki - pytałeś dokładnie o to. Analogicznie - gdyby nie problemy, które sami sobie stworzyli, i których się trzymają, to przelotnych znajomości prowadzących do seksu mieliby na pęczki (lub znaleźliby stałe partnerki, co kto lubi). To po prostu ich nieumiejętność słuchania kobiet i uczenia się na błędach sprawia, że albo są dalej prawiczkami albo marudzą na samotność, bo stałej partnerki nie mają.
Glock - jutro odpowiem - zadam pytanie jedno tylko - Czy będziesz na równi wobec Jego poddając w wątpliwość "nimb świętości" Jego wysłannika, a nie mając na potwierdzenie swoich słów, żadnych argumentów prócz stwierdzenia prywatnego - obawiam, że "nimb świętości" minie?
bardziej mnie ciekawi nazwijmy to 'geneza' takiej przelotnej znajomości gdzie od osób sobie obcych nawzajem 'nagle' obie lądują w łóżku ...
Kobiety nazywają to 'chemią', ja mówię wiedzieć co i kiedy powiedzieć a kiedy milczeć.
Glock - jutro odpowiem - zadam pytanie jedno tylko - Czy będziesz na równi wobec Jego poddając w wątpliwość "nimb świętości" Jego wysłannika, a nie mając na potwierdzenie swoich słów, żadnych argumentów prócz stwierdzenia prywatnego - obawiam, że "nimb świętości" minie?
a to JP2 był wysłannikiem Śmierci? - Ty wiesz, że jeszcze nie tak dawno za podobne stwierdzenie skwierczałbyś wesoło na stosie na jakimś ślicznym ryneczku
No proszę, jestem zaskoczony, o dziwo jeden 'mędrzec' zrozumiał to o co mi chodziło z grubsza choć szczerze mówiąc spodziewałem się hm ... innej odpowiedzi a drugi cóż ... historia lubi się powtarzać. A innej dlatego że liczyłem na coś nieco bardziej konkretniejszego.
Remi napisał/a:Glock - jutro odpowiem - zadam pytanie jedno tylko - Czy będziesz na równi wobec Jego poddając w wątpliwość "nimb świętości" Jego wysłannika, a nie mając na potwierdzenie swoich słów, żadnych argumentów prócz stwierdzenia prywatnego - obawiam, że "nimb świętości" minie?
a to JP2 był wysłannikiem Śmierci? - Ty wiesz, że jeszcze nie tak dawno za podobne stwierdzenie skwierczałbyś wesoło na stosie na jakimś ślicznym ryneczku
Ja użyłem słowa - Jego, określając Boga, JP2 jego wysłannikiem na tej ziemi. I zadałem pytanie - czy poddając w wątpliwość czyny JP2, masz jakieś konkrety ?
Ciemnooki - "chemia" jest niedefiniowalna z istoty swojej natury. To silne zauroczenie, fascynacja. Może minąć równie szybko, jak się pojawić. Ale nie jest potrzebna do seksu. Kobiety chyba nawet częściej niż mężczyźni po prostu chcą seksu. Seksu niezobowiązującego, ale niekoniecznie z nieznajomą osobą.
Z tego co widzę i słyszę to najlepszą drogą do łóżka są twoje usta. Jeśli umiesz, to od pocałunku do seksu daleko nie jest. Jeśli nie, to choćbyś na rzęsach stanął, to dalej choćby o milimetr się nie posuniesz.
Ja użyłem słowa - Jego, określając Boga, JP2 jego wysłannikiem na tej ziemi. I zadałem pytanie - czy poddając w wątpliwość czyny JP2, masz jakieś konkrety ?
Ach, wiesz mój bóg ostatnio nazywał się Odyn i szczerze wątpię, żeby JP2 był huskarlem na jego drakkarze a tak na serio to bogowie potrzebują nas jak my ich - transakcja łączona, poza tym czy nie zostaliśmy stworzeni na ich podobieństwo?
Glock - jak to się mówi - czas jest wrogiem każdego - zwłaszcza bogów.
Yoghurt - czas jest wrogiem kłamstwa, bo ma krótkie nogi ono. Bogów - fałszywych jedynie, jeśli ktoś ma jedynego Boga, on jest wyznacznikiem i stwórcą.
Nie ma Bogów - jest bóg, chyba że, Glock wyznajesz inną religię niż chrześcijaństwo
bóg powinien być niezależnie od tego co Glock wyznaje, skoro jest prawdziwy
bóg powinien być niezależnie od tego co Glock wyznaje, skoro jest prawdziwy
pomiędzy powinien a jest, jest wielka niewiadoma
to 'geneza' takiej przelotnej znajomości gdzie od osób sobie obcych nawzajem 'nagle' obie lądują w łóżku ...
Hmmm... to chyba zależy od tych dwóch osób co się spotkają. Na wycieczce szkolnej siedziałem z dziewczyną w autobusie, potem ona coś brała i autobus przychamował, wpadła na mnie i zaczęliśmy się całować (a może specjalnie tak się nachyliła -- muszę ją kiedyś o to spytać). Kiedyś na ognisku przysiadła się dziewczyna do mnie, jakoś się stało, że ją w końcu objąłem, popatrzyliśmy sobie w oczy, zaproponowałem spacer w świetle księżyca i się całowaliśmy. Rozmawiałem przez internet z dziewczyną, spotkaliśmy raz, potem drugi raz, no i na spacerze w nocy chciałem ją pocałować, ona się odwróciła i powiedziała, że jeszcze nie, więc szliśmy dalej, a za parę metrów zmieniła zdanie i powiedziała, żeby ją pocałować. Z inną jak wracałem z dyskoteki zaczął padać deszcz, schowaliśmy się gdzieś pod zadaszeniem w kącie, całowaliśmy się na niewygodnym krześle, potem petting... w następne dni po dyskotece chodziliśmy na całowanie i seks na plażę i tak zostało -- to moja żona.
Bardzo miło wspominam te "gniewne lata", niczego nie żałuję mimo, że wygląda bezdusznie. Z dziewczynami w ogóle nie flirtuję, bo flirt kończy się albo na seksie, albo ktoś musi się "rakiem" wycofać. Więc nie ma reguł kto ląduje w łóżku, a kto nie. Zależy od dwóch osób, tego co w oczach widać.
asia_black napisał/a:Czy to wogóle możliwe ?
Zapytany o to, powiedział, że tak się złożyło bo żadna go nie chciała.
Wykluczamy, że jest gejem.Możecie Mnie zlinczować za to co powiem teraz ale osobiście uważam, że to nie jest normalne. To musi po jakimś czasie odbić się psychicznie i albo zgwałci kobietę w parku albo zostanie Pedofilem. Oczywiście nie we wszystkich przypoadkach ale to kiedyś wyjdzie z nadmiarem...
Ani jedno ani drugie. Gwałtów dokonują psychopaci a pedofilia to choroba.
Z tego co widzę i słyszę to najlepszą drogą do łóżka są twoje usta. Jeśli umiesz, to od pocałunku do seksu daleko nie jest. Jeśli nie, to choćbyś na rzęsach stanął, to dalej choćby o milimetr się nie posuniesz.
A to szalenie ciekawa teoria, bo w moim przypadku akurat zupełnie się nie sprawdza. Całowałam się nieraz i jakoś do tej pory nie potrafię zrozumieć, co ludzie w tym widzą. Przyznam szczerze, że mnie to raczej zniechęcało, niż zachęcało do seksu.
W moim przypadku najlepszą drogą do łóżka jest... oddech. Wystarczy, że zmęczony przystojny facet stanie obok i przez przypadek nachucha mi na ucho .
W moim przypadku najlepszą drogą do łóżka jest... oddech. Wystarczy, że zmęczony przystojny facet stanie obok i przez przypadek nachucha mi na ucho
.
To dobre bo ja spotkałem się z oddechami, które były bardziej zabójcze niż iperyt użyty pod Ypres.
Inny mój znajomy wiecznie płakał, że nie może znaleźć sobie partnerki. Owszem, jakieś jednorazowe przygody mu się zdarzały, ale wiecznie płakał z powodu braku stałej partnerki. Koleś dobrze zbudowany, względnie przystojny, inteligentny i z kasą. Ale tak niemiłosiernie marudził, że wszystkie osoby tym do siebie pozrażał. I to mu się nic, a nic nie zmieniło. Nawet nie zauważył ile kobiet tym marudzeniem do siebie zraził, bo o niczym innym porozmawiać nie potrafił i każdy poruszany temat tym się właśnie kończył. Wciąż nie ma partnerki, wciąż marudzi, ale wciąż nie widzi, że to w nim jest problem przede wszystkim. Co lepsze ten typek ma brata. Kościsty i tak ma masakrycznie krzywy ryj, że szkoda gadać. W dodatku za cholerę nie mogę go zrozumieć jak coś mówi, bo taką ma wadę. Mimo wszystko radzi sobie w kontaktach z kobietami całkiem zgrabnie. Jakiś Don Juan z niego nie jest, ale nie ma na co narzekać.
To jest bardzo czesty problem osob ktore zala sie i skarza na brak stalej partnerki. Zala sie i skarza ZA CZESTO i ZBYT GLOSNO. Zupelnie jakby chcialy cale otoczenie na litosc wziac. Czesto jak sie probuje porozmawiac z nimi o czyms neutralnym jak koncert czy wakacje to a piac ciagle zjezdzaja na temat tego ze sa samotni.
"Wyjezdzasz gdzies?" "Nieee bo wiesz ja sam jestem, samemu to nie, ale gdybym byl z kims..."
"Idziesz na koncert?" "Samemu? Nie samemu to tak glupio.."
Swiat sie kreci wokol ich samotnosci....To odstrasza lepiej niz choroba weneryczna...
Co do 40latka jako prawiczka...jesli facet przez 20 lat nie potrafi sobie "upolowac" kobiety to ja nadziei i sensu nie widze. Popatrze na takiego, glowa pokiwam i uznam ze cos z nim w jakims temacie nie w porzadku...
Popieram Sadie, coś w tym jest, że samotni tak bardzo się afiszują z tym, że aż odstraszają. Lepiej skoncentrować na tym, co pozytywne niż wiecznie marudzić.
40letni prawiczek, jak pisze Sadie, jest z nim coś nie tak. Hmm, pewnie podobnie myślisz o 35 letnich dziewicach, osobach po 2,3 rozwodach. Analogicznie oczywiście
Popieram Sadie, coś w tym jest, że samotni tak bardzo się afiszują z tym, że aż odstraszają. Lepiej skoncentrować na tym, co pozytywne niż wiecznie marudzić.
40letni prawiczek, jak pisze Sadie, jest z nim coś nie tak. Hmm, pewnie podobnie myślisz o 35 letnich dziewicach, osobach po 2,3 rozwodach. Analogicznie oczywiście
Masz racje. O takich osobach mysle podobnie
35letnia dziewica jest dla mnie podobnym indywiduum jak 40letni prawiczek. Cos na zasadzie patrze na taka pania, unosze w zdumieniu brew i ide dalej.
Co do rozwodow to uwazam ze owszem, raz moze czlowiekowi cos nie wyjsc, ludzie sie myla, popelniaja bledy, zmieniaja. Roznie. Ale 2,3,4 razy to juz jest cos nie tak. W koncu ile sie mozna mylic? Jakkolwiek o tym nie mysle to wydaje mi sie to nienormalne.
yoghurt007 napisał/a:Inny mój znajomy wiecznie płakał, że nie może znaleźć sobie partnerki. Owszem, jakieś jednorazowe przygody mu się zdarzały, ale wiecznie płakał z powodu braku stałej partnerki. Koleś dobrze zbudowany, względnie przystojny, inteligentny i z kasą. Ale tak niemiłosiernie marudził, że wszystkie osoby tym do siebie pozrażał. I to mu się nic, a nic nie zmieniło. Nawet nie zauważył ile kobiet tym marudzeniem do siebie zraził, bo o niczym innym porozmawiać nie potrafił i każdy poruszany temat tym się właśnie kończył. Wciąż nie ma partnerki, wciąż marudzi, ale wciąż nie widzi, że to w nim jest problem przede wszystkim. Co lepsze ten typek ma brata. Kościsty i tak ma masakrycznie krzywy ryj, że szkoda gadać. W dodatku za cholerę nie mogę go zrozumieć jak coś mówi, bo taką ma wadę. Mimo wszystko radzi sobie w kontaktach z kobietami całkiem zgrabnie. Jakiś Don Juan z niego nie jest, ale nie ma na co narzekać.
To jest bardzo czesty problem osob ktore zala sie i skarza na brak stalej partnerki. Zala sie i skarza ZA CZESTO i ZBYT GLOSNO. Zupelnie jakby chcialy cale otoczenie na litosc wziac. Czesto jak sie probuje porozmawiac z nimi o czyms neutralnym jak koncert czy wakacje to a piac ciagle zjezdzaja na temat tego ze sa samotni.
"Wyjezdzasz gdzies?" "Nieee bo wiesz ja sam jestem, samemu to nie, ale gdybym byl z kims..."
"Idziesz na koncert?" "Samemu? Nie samemu to tak glupio.."
Swiat sie kreci wokol ich samotnosci....To odstrasza lepiej niz choroba weneryczna...Co do 40latka jako prawiczka...jesli facet przez 20 lat nie potrafi sobie "upolowac" kobiety to ja nadziei i sensu nie widze. Popatrze na takiego, glowa pokiwam i uznam ze cos z nim w jakims temacie nie w porzadku...
Osoby , które się żalą i skarżą zbyt głośną same sobie szkodę robią ale nie chcący. Oni po prostu mają jakąś "ryskę na psychice" typu: depresja, jakieś zaburzenia osobowości bądź zaburzenia emocjonalne. Samotność zabija psychicznie, tylko jednego wolniej drugiego szybciej.
Z tym polowaniem , to też może być zwykły pech. No ja np. tak mam ale na szczęście do 40 stki mam jeszcze daleko
Ciemnooki - to nie kwestia środowiska, ale zwykłej łajzowatości. W liceum chodziłem do klasy z pewnym chłopakiem. Wysoki brunet, ciemna karnacja. Pogodny, uśmiechnięty i jak to się mówi "miał branie". Jako człowiek "wierzący" stwierdził, że seks to tylko po ślubie. Z tym, że akurat w jego wypadku jest to wymówka. Po pierwsze nie miał śmiałości. Nie miał problemu z poznawaniem dziewczyn czy utrzymywaniem kontaktów na stopie koleżeńskiej, ale kompletnie sobie nie radził z przechodzeniem na następne etapy. W sytuacjach intymnych też sobie nie radził kompletnie. Wystarczyło, aby dziewczyna usiadła mu na kolanach i już głupiał, nie wiedział jak się zachować, co z rękami zrobić, gdzie patrzeć....nigdy nie potrafił zrozumieć jak można rozpiąć stanik jedną ręką. Mimo iż byliśmy w takiej paczce, że niemal każdy z każdym jakieś przygody zaliczał, a dziewczyny go długo uczyły tej trudnej sztuki, to i tak nigdy tego nie opanował....
Koniec końców, jeszcze w liceum związał się z pewną dziewczyną. Z powodu jego "przekonań" regularnie go zdradzała już wtedy. Z rok temu go spotkałem. Ciągle z nią był. Mimo, że regularnie (raz na 2-3 miesiące) ją widywałem obściskującą się z kolejnymi facetami. Z tego co wiem, to on dalej jest prawiczkiem....
Inny mój znajomy wiecznie płakał, że nie może znaleźć sobie partnerki. Owszem, jakieś jednorazowe przygody mu się zdarzały, ale wiecznie płakał z powodu braku stałej partnerki. Koleś dobrze zbudowany, względnie przystojny, inteligentny i z kasą. Ale tak niemiłosiernie marudził, że wszystkie osoby tym do siebie pozrażał. I to mu się nic, a nic nie zmieniło. Nawet nie zauważył ile kobiet tym marudzeniem do siebie zraził, bo o niczym innym porozmawiać nie potrafił i każdy poruszany temat tym się właśnie kończył. Wciąż nie ma partnerki, wciąż marudzi, ale wciąż nie widzi, że to w nim jest problem przede wszystkim. Co lepsze ten typek ma brata. Kościsty i tak ma masakrycznie krzywy ryj, że szkoda gadać. W dodatku za cholerę nie mogę go zrozumieć jak coś mówi, bo taką ma wadę. Mimo wszystko radzi sobie w kontaktach z kobietami całkiem zgrabnie. Jakiś Don Juan z niego nie jest, ale nie ma na co narzekać.
Widzę ,że już zaszufladkowałeś Matiego 20, na dodatek podałeś skrajne przypadki nadające się na psychoterapie.
Oj Yoghurt, Yoghurt, dopisz mnie do tej listy
Ale przynajmniej jestem na dobrej drodze do znalezienia sobie "rekompensaty od losu" za brak zainteresowanej mną kobiety
40 letni klajniak? to nawet dobrze brzmi na podryw.
40 letni klajniak? to nawet dobrze brzmi na podryw.
Zartujesz?
Jaki podryw?
W wieku 40 lat w szkole sie bawic?
Zartujesz?
Jaki podryw?
W wieku 40 lat w szkole sie bawic?
Aha, więc jak nie podryw, to co robić - powiesić się, czy może z mostu skoczyć ?
Gdybym to ja był w takiej sytuacji zrobiłbym z niej swój "atut". Odpowiednio 'opakowany i podany' sprzedałby się na pniu
Toż to jeden z gorszych tematów pojawiających się na tego typu forach. Przerysowujący fakty. Zawsze przypomina mi się film Shrek 4, gdzie ogr w porywie złości rozwalił pięścią tort i za razem całe przyjęcie. Później wygarną Fionie że wolałby być sam bo strasznie się męczy. Na to Fiona mu powiedziała: to nie Ty byłeś zamknięty w samotnej wieży przez najlepsze lata swojego życia... Coś jakby chciała mu przekazać, że trzeba się cieszyć z tego co ma się tu i teraz.
Tak jak Shrek tak ludzie krytykujące dziewice i prawiczków są strasznymi egoistami. Traktują ich jak przedmioty obrzucając najgorszymi wadami i jakimiś psychologicznymi skazami. Nikt nie myśli że takie osoby są bardzo samotne, prędzej pojawią się podejrzenia o homoseksualizm. Już pominę fakt oceniania kogoś bez jakiegokolwiek poznania takiej osoby z bliska.
Tutaj niestety muszę z własnego doświadczenia zgodzić się z singlem 84.
Nastały takie czasy, że szacunek dla drugiego człowieka zanika:
1) jak nie masz kasy - jesteś nikim (kobiety nie widzą cię jako potencjalnego partnera, zamożniejsi traktują cię jak coś, co przylepiło im się do buta)
2) nie jesteś przebojowy - jesteś nikim (kobiety nie widzą cię jako potencjalnego partnera, bardziej przebojowi wykorzystają jako chodzący dowód, że są lepsi od ciebie),
3)nie umiesz się dostosować - jesteś nikim (kobiety nie widzą cię jako potencjalnego partnera, najlepiej żebyś umarł, bo zajmujesz przestrzeń życiową i stanowisko pracy, które mógłby objąć ktoś lepiej przystosowany)
Forumowicze, spójrzcie na siebie w lustrze, postawcie się na miejscu tych, którymi w skrytości ducha pogardzacie i zapytajcie się, czy aż tak wiele kosztuje pomoc i wsparcie bliźniego ? A gdybyście to wy nie potrafili znaleźć odpowiedzi na pytania, które oni tutaj zadają ?