Od pewnego czasu zauważyłem, że wszystko mam podstawione w życiu pod nos. Kobiety, kochanki, awans w pracy, pieniądze inne zachcianki... Mało tego! Jestem leniem i lekkoduchem jakiego nikt z was nie zna. Nie przejmuję się niczym i nic nie robię w tym kierunku. Zresztą nie wierzę w żadną charyzmę itp pierdoły.
Czy jest możliwe abym w jakiś sposób podświadomie wpływał na otoczenie? No bo jak wytłumaczyć moje ostatnie "szczęście": zostajesz Pan w firmie i mamy dla Pana podwyżkę, podczas gdy kolega niestety musi odejść (pomimo, iż wywiązywał się z pracy znacznie lepiej i znacznie dłużej pracował).
Gdzie tu logika?