Witam serdecznie,
Mam problem, z ktorym nie moge sie uporac.
Mianowicie...
Jakies 1,5 roku temu rozstalam sie z moja najwieksza miloscia zycia, w zgodzie, bez awantur. Szczerze powiedziawszy zaniedbalismy nasz zwiazek, nie pracowalismy nad soba, po 5 latach emocje sie zmienily i wkradl sie marazm. Moj partner nie byl gotowy na dziecko, na slub, a Ja tego chcialam. Do tego doszedl brak akceptacji naszego zwiazku ze strony jego rodzicow. To byla wielka milosc ale i duzo przykrosci.
Pol roku temu poznalam swietnego faceta, nie bylo w tym jednak motylkow, szalenstwa i milosci od pierwszego wejrzenia. Jednakze bylam bardzo ciekawa jego osoby, fascynowal mnie jego sposob myslenia i bycia, spotykalismy sie, aktualnie razem mieszkamy. Nie moge mu nic zarzucic, jest troskliwy i stabilny, daje mi poczucie bezpieczenstwa, ktorego nie mialam z moim ex-wielka miloscia. I tu zaczynaja sie schody...
Moj ex chcialby do mnie wrocic, twierdzi, ze dorosl do pewnych decyzji, przyznal sie do egoizmu, uwaza, ze mamy szanse to naprawic bo on mial czas sobie wszystko poukladac, i ze strasznie mu mnie brakuje itepe.
Jestem w stanie mu uwierzyc. Ale nie wiem totalnie co robic...
Mam teraz partnerski zwiazek, bez wiekszych uniesien emocjonalych z mojej strony, jestem pewna, ze obecny facet mnie kocha. Problem jest we mnie. Z jednej strony tesknie za ex, bo byl moja wielka miloscia, z drugiej boje sie, ze znowu gowno z tego wyjdzie...
Nie moge zranic obecnego partnera, nie chce by cierpial ale nie wiem jakie stanowisko moge obrac w tej sprawie.
Ta sytuacja nie daje mi spac po nocach, probowalam podjac dezycje, powiedzialam sobie - masz fajnego partnera, dbaj o ten zwiazek, moze nie ma motyli ale jest stabilnosc, masz pewnosc, czujesz sie wartosciowa przy tym mezczyznie - ale ex ciagle wraca w myslach, nie moge sie pozbyc jego osoby ze swiadomosci mojego bytowania! To samo do mnie wraca jak bumerang.