zdradzilam meza moj pamietnik:( - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zdradzilam meza moj pamietnik:(

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 34 ]

Temat: zdradzilam meza moj pamietnik:(

maj 2010
zdradzilam meza z poznanym na internecie facetem;( zdrada trwala rok poznalismy sie w realu.. Powiedzialam mezowi o zdradzie w lipcu do tej pory nie umiem "dojsc do siebie"strasznie zaluje tego co zrobilam;((( zalamalam sie nerwowo I w depresje.. Maz mowi ze mnie kocha I " ze nigdzie nie odchodzi"..proboje pozostawic to za soba.. Ja nie umiem tego pozostawic za soba...jest mi bardzo ciezko, kazda wzmianka o tym powoduje ze dostaje histerii strasznie strasznie naprawde tego zaluje:((( nie moge pracowac, zyc jak kazdy inny czlowiek jestem z tym wszystkim sama;(Dzisiaj w nocy moj maz sie uczyl ( on zawsze uczy sie w nocy) I kiedy tak siedzial nad ksiazkami slyszal wibrowanie takie samo jak dochodzi z komorki kiedy otrzymujemy smsa:(przyszedl do sypialni kiedy spalam( ja z nikim nie smsowalam)I zapytal sie" z Kim esmseuje?" ja odp z nikim...wczesniej smsowalam z tym czlowiekiem z ktorym zdradzilam meza,to przez ta zdrade;( on powiedzial mi ze " proboje pozostawic to za soba ale czasami jest mu bardzo ciezko;(("Ja sie poplakalam I teraz bardzo zle sie psychicznie z tym czuje..
wrzesien/pazdziernik 2011
:w piatek mialam bardzo pzyjemny dzien naprawde juz dawno tak dobrze sie nie czulam;)to dobrze nastroilo mnie na dalsze dni..coz z tego skoro dzisiaj np:maz mial zly humor w sumie juz od wczoraj dosyc mocno denerwowal sie tym faktem ze ma dzisiaj test w szkole dosyc ciezki z tego co wiem,i byl rano podlamany a ja od razu poczulam sie tym faktem zle bo tak do konca to nie wiem czy ten test spowodowal taki spadek humoru u niego czy cos innego...probowalam mu pomoc,porozmawiac ale on powiedzial ze"to sa takie jego bolaczki i ze ja nie moge mu pomoc"i to mnie przybilo bo ja nie wiem jak mam sie w takiej sytuacji zachowac?:(dostalam smsa" mimo moich problemow kocham cie slonko".Rano chcialam z mezem porozmawiac co go trapi ale on nic nie odpowiedzial ucial szybko rozmowe;(( ja nie chce sie czuc tak okropnie jak sie czuje zawsze juz teraz kiedy maz bedzie mial zly humor czy dzien;
pazdziernik 2011
Wczoraj jak juz wspominalam w moim wczesniejszym poscie maz mial zly dzien..ja myslalam ze my ten temat zdrady mamy za soba,ze rozdzial jest zamkniety i ze probujemy mimo tego wszystkiego co sie stalo"zyc dalej"..wiem ze maz ma dni gdzie czuje sie psychicznie gorzej(i wczoraj wlasnie byl taki dzien)...wczoraj byl TEN DZIEN ktorym mial byc duzo wczesniej(maz do tej pory dusil to wszystko w sobie).Wczoraj padlo bardzo duzo przykrych slow,mowil ze sie spakuje i wyjdzie kiedy bede w pracy;((ja plakalam non stop przez kilka godzin(dzisiaj mam oczy tak zapuchniete od placzu ze ledwo na nie patrze);((ja powiedzialam mezowi ze kazdego dnia boje sie ze odejdzie bez slowa,ze ja tak nie umiem zyc,ze przywolywanie tej zdrady mnie wykancza PSYCHICZNIE ja chce zapomniec o tym i isc dalej nie patrzac sie za siebie,on odp.ze jeszcze nigdy nic go tak nie bolalo;(pozniej na wieczor kiedy byl w pracy napisal mi takiego smsa"tego nie da sie tak po prosti zapomniec,kocham cie bbb,ale musze wybrac miedzy zyciem w bolu na wiele lat albo pomiedzy nowym zyciem.nie wiem co zrobic,przeszlosc mnie niszczy;(.znowu ryczalam kilka godz.maz sie zwolnil godz.wczesniej z pracy,porozmawialismy o tym znowu..dzisiaj niby jest lepiej dziasj uslyszalam:".....ty jestes bardzo dobra osoba w srodku ty pop prostu musisz sie mocno trzymac swoich wewnetrznych zasad i nie odstepowac juz od nich nigdy.Skarbie ja nie odejde od ciebie ja PO PROSTU PROBUJE CIE OBLAC ZIMNA WODA ZEBYS SIE OPAMIETALA I ZACZELA NORMALNIE ZYC CODZIEN ZE MNA'.Ja sie boje ze to nie jest koniec,ze znowu za jakis czas maz bedzie mial gorszy dzien,i cala sytuacja ze wczoraj sie powtorzy;((co robic pani psycholog?ja sie boje tak zyc.juz bardzo powolutku wydawalo mi sie ze sie z tego podnosze,az do wczoraj..zaproponowalam tez terapie niestety maz jest oporny..


powiedzcie mi jak zyc?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

Nie zakładaj kilku identycznych wątków, jest to sprzeczne z regulaminem, z którym przy okazji powinnaś się zapoznać.

3

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

przepraszam Anemmone:(prosze o skasowanie tamtego posta z dzialu pt"psychologia".Dziekuje i pozdrawiam

4

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

No coż! Sytuacja strasznie trudna i bez gwarancji na szczęśliwe zakończenie, albo powinnam napisać na ponowne szczęśliwe życie!
Doskonale rozumiem huśtawki nastrojów Twojego męża! Sama muszę się borykać ze zdradą mojego z kolei męża.

Sytuacja jest o tyle trudna, że zawiodłaś osobę, ktra Ci bezgranicznie ufała. I tego zaufania nie da się odzyskać zbyt szybko o ile w ogóle!
Mąż Cię kocha, ale musi uporać się z tym problemem. Twoim zadaniem jest zapewniać go o Twojej miłości do niego, na każdym kroku udowadniać, że może Ci zaufać jeszcze raz.

Ustawiłaś się teraz na pozycji osoby, którą trzeba pocieszać, ale niestety to Ty musisz być tą osobą pocieszającą!

Jedno jest pewne - życie po zdradzie nigdy już nie będzie takie jak kiedyś. Może kiedyś uda Wam się odbudować Wasze relacje, ale już na zupełnie innych warunkach!
Może warto poszukać jakiegoś wsparcia - jeśli nie w psychologu, to może w kimś bliskim!
Powodzenia!

5

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

dziekuje za odp.bardzo chetnie te wyslucham rad osob zdradzonych i zdradzajacych...jak wyglada wasze zycie po zdradzie?

6

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

dawno tu nie pisałem ale coś napisze jak jest u mnie, to ja byłem zdradzany przez 4 miesiące, 30 czerwca dowiedziałem się o wszystkim, znalazłem pewny dowód i żona wtedy się przyznała. Minęło już 4 miesiące jest raz lepiej raz gorzej, były momenty że chciałem odejśc bo miałem już dosyc zycia w cierpieniu, chciałem na nowo ułożyc sobie życie, jednak zawsze żona mnie powstrzymywała, ja po przemyśleniach zostawałem, mam niestety do niej wielki żal za to co zrobiła ale mimo to ją kocham, może nie tak jak kiedyś ale kocham. Czasem jest dobrze, rozmawiamy ze sobą jakby nigdy nic, jednak są pewne osoby lub rzeczy który mi o wszystkim przypominają i wtedy zapadam się w dół który trwa kilka dni zanim nie zajmę się czym innym, nawet jak oglądamy wspólnie jakiś program lub film i padnie chociażby słowo "zdrada" to mnie już łapie dół. Żyję z nadzieją że będzie dobrze, że wybrałem dobrą decyzję zostając, moja żona mnie zapewnia że teraz nie będzie z nikim mi lepiej niż z nią, fakt  że jest dla mnie zawsze miła, zawsze mi ustępuje i na wszystko się zgadza, nie wiem jak długo tak wytrzyma.

7

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
driver napisał/a:

Minęło już 4 miesiące jest raz lepiej raz gorzej, były momenty że chciałem odejśc bo miałem już dosyc zycia w cierpieniu, chciałem na nowo ułożyc sobie życie, jednak zawsze żona mnie powstrzymywała, ja po przemyśleniach zostawałem, mam niestety do niej wielki żal za to co zrobiła ale mimo to ją kocham, może nie tak jak kiedyś ale kocham. Czasem jest dobrze, rozmawiamy ze sobą jakby nigdy nic, jednak są pewne osoby lub rzeczy który mi o wszystkim przypominają i wtedy zapadam się w dół który trwa kilka dni zanim nie zajmę się czym innym, nawet jak oglądamy wspólnie jakiś program lub film i padnie chociażby słowo "zdrada" to mnie już łapie dół.

Mam bardzo podobnie ale czas leczy rany i coraz rzadziej mam takie momenty.

driver napisał/a:

Żyję z nadzieją że będzie dobrze, że wybrałem dobrą decyzję zostając, moja żona mnie zapewnia że teraz nie będzie z nikim mi lepiej niż z nią, fakt  że jest dla mnie zawsze miła, zawsze mi ustępuje i na wszystko się zgadza, nie wiem jak długo tak wytrzyma.

Ja w ustępowaniu we wszystkim upatrywałem uległości ze względu na wyrzuty sumienia czy po prostu jej strach przed kłótnią która może spowodować mój wybuch. Źle się z tym czułem i rozmawiałem na ten temat z żoną, że po prostu nie chcę udawania, ustępowania mi we wszystkim i robienie z siebie niewolnicy niemalże. Chciałem powrotu do normalności ale strasznie trudno to przychodziło chociaż powoli,powoli  udaje się nam wyjść na prostą.


aneczka33 napisał/a:

ja powiedzialam mezowi ze kazdego dnia boje sie ze odejdzie bez slowa,ze ja tak nie umiem zyc,ze przywolywanie tej zdrady mnie wykancza PSYCHICZNIE ja chce zapomniec o tym i isc dalej nie patrzac sie za siebie,on odp.ze jeszcze nigdy nic go tak nie bolalo

Mną takie uczucia targały niemalże codziennie przez długi czas. Zostać i zaryzykować czy dać sobie spokój i spróbować od nowa.
Piszesz, że chcesz zapomnieć i iść dalej..udawanie, że nic tak naprawdę się nie stało nie ma sensu. Jeśli kochasz męża to zrób wszystko żeby go zatrzymać ale bagatelizowanie jego problemu a tak odbieram ten tekst nie jest najlepszą drogą. On potrzebuje  na każdym kroku Twojego: wsparcia,miłości,zrozumienia dla jego problemu i przede wszystkim rozmów bo z tego co piszesz to jest raczej zamknięty w sobie. Daj mu odczuć, że jest dla Ciebie najważniejszym facetem na świecie. Zrujnowałaś jego świat więc postaraj się go też naprawić. Nigdy nie będzie tak samo jak kiedyś ale to wcale nie znaczy,że będzie gorzej.

aneczka33 napisał/a:

co robic pani psycholog?ja sie boje tak zyc.juz bardzo powolutku wydawalo mi sie ze sie z tego podnosze,az do wczoraj..zaproponowalam tez terapie niestety maz jest oporny..

Ty się podnosisz a co on ma powiedzieć??? To chyba on powinien próbować się podnosić i starać się normalnie żyć. To ty go skrzywdziłaś a nie on Ciebie. Chyba, że są jeszcze jakieś inne sprawy o których nie napisałaś a mają wpływ na ocenę waszej sytuacji. Jest oporny bo nie dosyć, że czuje się skrzywdzony,oszukany to ma jeszcze iść i opowiadać o tym psychoterapeucie. Ciężko jest nam facetom przyznać się, że sobie z czymś nie radzimy,cierpimy czy, że czujemy się jak ,,frajer". Wiem,że taka terapia pomaga więc warto się tam udać ale nie na zasadzie rozkazu czy focha jak nie poleci tam za pierwszym razem tylko spokojnie mu wytłumacz, że to może być dla was niepowtarzalna szansa na uporanie się z tym problemem.

Rozmawialiście czemu doszło do tej zdrady? Może uświadomienie mu pewnych błędów pokaże, że też nie był bez jakiejś tam winy w tej całej sytuacji.
Czemu mu w ogóle o tym powiedziałaś?

8

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

Właśnie..wiele zdrad jest z powodu tego, że się nie mówi o swoich potrzebach, oczekiwaniach i problemach.
Pewnie wielu facetów ma problemy z przyznaniem się do winy.
Mój ojczym powiedział mi kiedyś, że prawdziwy mężczyzna ma odwagę się przyznać do błędu.
Sam popełnilem ich w życiu dość wiele i źle mi z tym i jak ktoś mi przypomni to nie zaprzeczę..tylko opuszczę pokornie głowę.
Staram się oczywiście to naprawić i na szczęście nie jest to zdrada.
Zamiast zdrad powinny być poważne i szczere rozmowy.
Swoją droga pamiętajmy też, że nie każdy człowiek jest monogamistą i on dla odmiany moze sobie nie wyobrażać seksu tylko z jedną osobą.
Lecz to chyba już inny temat.

9

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
młody-stary napisał/a:

Właśnie..wiele zdrad jest z powodu tego, że się nie mówi o swoich potrzebach, oczekiwaniach i problemach.

Oczywiście,że tak ale zdrada też może być czynnikiem który zapoczątkuje właśnie takie rozmowy a co za tym idzie ,,naprawy" związku.


młody-stary napisał/a:

Zamiast zdrad powinny być poważne i szczere rozmowy.

Powinny ale nie zawsze są...a przeważnie ich nie ma...

młody-stary napisał/a:

Swoją droga pamiętajmy też, że nie każdy człowiek jest monogamistą i on dla odmiany moze sobie nie wyobrażać seksu tylko z jedną osobą.

Jeśli decydujesz się na związek małżeński to wiesz jakie obowiązują zasady w tej ,,grze". Jak w każdej innej trzeba przestrzegać pewnych reguł,jeśli ich nie przestrzegasz i łamiesz przepisy to spotyka cię kara.  Proste i nieskomplikowane. Zdradziłeś poniesiesz konsekwencje swojego czynu i tyle. No chyba, że dana para umawia się inaczej niż to jest ogólnie przyjęte ale wtedy jest to układ pomiędzy dwoma osobami więc jeśli im jest z tym dobrze to jest ok.

10 Ostatnio edytowany przez młody-stary (2011-10-20 18:35:49)

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

W przypadku związku małżeńskiego jest dla mnie oczywiste, że skoki w bok nie powinny mieć miejsca nawet za zgodą, gdyż akurat taka jest tradycja.
Niemniej zarówno w tym jak i innych przypadkach uważam za stosowne obgadanie szczegółów już na wstępie by była jasność sytuacji.
Gdyż np.ostatnio w pewnym programie było, że maż uważał, że to żadne zło mieć inne kobiety na boku(złem wg niego byłoby jakby byłajedna kochanka a nie osoby na jedną noc) a dla niej każda jego zdrada to był cios nie do zniesienia.
Różnica jak widać poglądów.
Dlatego moim zdaniem powinno się wpierw tego typu rzeczy obgadać i uzgodnić np., że skoki w bok są zabronione albo się zgadzmay by każde mogło skakac na boki.
W sumie uważam to za uczciwy i sprawiedliwy układ - albo się na niego zgodze albo nie.
Doszedłem bowiem do wniosku, że mi w sumie obojętne czy mam być w takim czy innym związku - dostosuję się do zasad, jakimikieruje się ukochana, skoro ją kocham.
Najważniejsze by nikogo nie skrzywdzić i w związku panowało zrozumienie i jasność.
Myślę też, że np. w pzypadku mojej osoby dobrze byłoby przed związkiem potencjalnie monogamicznym(nie wiem jakie partnerka będzie preferować) sie wpierw wyszaleć.
Znam siebie na tyle by wiedzieć, że jak obiecam wierność to nie ma szans na zdradę choćby nie wiem co(mam już doświadczenie w wstrzemięźliwości).
Natomiast wiem, że są i tacy faceci, którzy zdradzą choćby np. właśnie z ciekawości jak to jest np. z trzema w łóżku. I takie rozwiązanie byłoby dobre dla wielu tych co za młodu nie mieli okazji czy czego tam by tak zaszaleć. A potem można już jednak nieco będąc wyciszonym i po doświadczeniach(dzięki którym być może seks z wybranką może będzie lepszy) się związać.
Inny powód kryzysu w związku może być spowodowany zabawą zwaną swingers/
Ci co od lat uczestnicząw tego typu imprezach uważają, że potwiedzają tym dojrzałość swojego związku - twierdzą, że mają takie zaufanie, że dana osoba ich kocha niezaleznie od teog co tam wyprawia z kimś innym.
Ci co to zacyznają i np. są niegotowi na tego typu nietypowe i nietuzinkowe sytuacje moga poczuć zazdrosć lub uczucie właśnie zdrady.
Czyli robią to na własną odpowiezialność.
Jak więc widać temat zdrady nie ogranicza się tylko do potajemnych skoków na bok i bazuje na wielu apsektach.
Może to być kwestia niedogadania się; problemy z seksem(np. zdrowotne); szukanie nowych doznań seksualnych(swingers), na które nie jest się przygotowanym lub których podskórnie jednak się nie akceptuje albo których się wcześniej nie doświadczyło, chęć odreagowania...
Tak czy siak wszystko siedzi w nas i jeśli o tym wszystkim się w związku nie rozmawia a przed jego rozpoczęciem nie mówi o swoich zasadach jakimi się kierujemy w życiu to zdrady będą nadal.

11

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

Polecam pewien filmik. Może wiele po nim zrozumiesz. Ma on charakter prześmiewczy,ale wiele jest w nim życiowych kwestii

http://www.youtube.com/watch?v=aZBhyPiyeOs

Pozdrawiam

12

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

młody-stary pewnie  że masz racje że ważne są szczere rozmowy
ja jestem mężatka 13 lat i nasz związek jest "trudny" w tym sensie że mąż jeździ tirem i większość czasu jestem sama z dziećmi
i to nie jest dobre dla każdego związku bycie na odległość
częste telefony nie zastąpią rozmowy w realu, nie mówiąc o seksie
ale do czego zmierzam?
często szczerze rozmawiamy i on wie że ja sobie nie radze z ta przymusową samotnością a jak wróci z trasy to najpierw 1 dzień naprawia samochód potem śpi a potem już jedzie w trasę
rozmawialiśmy wielokrotnie że ja sie tak męczę żeby zmienił pracę i był codziennie w domu
mówi że nie może
ja może nie jestem jakimś demonem seksu ale mniszką też nie
nasze szczere rozmowy nic nie wniosły ciągle jest jak było mimo że mu powiedziałam że chyba znajdę sobie po prostu faceta
wyśmiał mnie i powiedział że kto mnie zechce
mam 33 lata, jestem atrakcyjna, pracuję więc jakies tam znajomosci mam i od kilku miesięcy spotykam się z kimś
nieładnie mówiąc tylko dla seksu
mężowi nic nie mówię
bo po co
to nic nie zmieni

nikogo nie namawiam do zdrad, boże uchowaj ale ja jestem jak na razie zadowolona z tej sytuacji
stwierdziłam że jestem za młoda na życie praktycznie w celibacie

13 Ostatnio edytowany przez młody-stary (2011-10-20 18:55:38)

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

K.82
Obejrzałem..stereotypy.
Ja np. czasami miewam problemy z tym by nie myśleć.
Poza tym tłamszone emocje taki facet co o tym nie gada idzie gdzieś odreagować.
Więc też nie jest tak, że tłamsząc je się uspokaja.
Chociaż fakt, że w wielu tradycyjnych rodzinach faceci są uczeni od dziecka nie okazywać emocji i tłumić je. Ni euważam to za coś dobrego.
W pewnym sensie mozna by pochwalić w tym filmie kobiety, że wszystko ze sobą łączą.
Gdyż jedno wydarzenie czy zachwoanie moze mieć wpływ na cała resztę i warto przemyśleć wszelkie konsekwencje zanim zacznie się ich żałować np. co do zdrady.
Jeśli facet czy kobieta pomyśli - jeśli zdradzę to rozpadnie się zapewne związek, zadam cieprienie ukochanej osobie i (jesli są dzieci) może się to odbić na dzieciach np. podczas rozwodu. Zbyt duże konsekwencje ryzyka a jaki zysk ze zdrady?
Chwilowa przyjemność, którą być może zapewnić mogłaby mi partnerka/partner, gdybym tylko powiedizała/powiedział.
Skakanie na bok w tajemnicy to dla mnie..
Za zgodą ukochanej osoby - ok.
Bez zgody i w tajemnicy? Co to ma być?
Oczywiście aby było sprawiedliwie jeśli ty możesz skakać to ja również.
Tak stawiam sprawę - albo oboje monogamiści albo oboje skakać mogą na boki.
W tym wypadku autorka też przeczy temu filmowi - nie powiazała tego co robi ze związkiem.

14 Ostatnio edytowany przez młody-stary (2011-10-20 19:12:23)

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
dorim napisał/a:

młody-stary pewnie  że masz racje że ważne są szczere rozmowy
ja jestem mężatka 13 lat i nasz związek jest "trudny" w tym sensie że mąż jeździ tirem i większość czasu jestem sama z dziećmi
i to nie jest dobre dla każdego związku bycie na odległość
częste telefony nie zastąpią rozmowy w realu, nie mówiąc o seksie
ale do czego zmierzam?
często szczerze rozmawiamy i on wie że ja sobie nie radze z ta przymusową samotnością a jak wróci z trasy to najpierw 1 dzień naprawia samochód potem śpi a potem już jedzie w trasę
rozmawialiśmy wielokrotnie że ja sie tak męczę żeby zmienił pracę i był codziennie w domu
mówi że nie może
ja może nie jestem jakimś demonem seksu ale mniszką też nie
nasze szczere rozmowy nic nie wniosły ciągle jest jak było mimo że mu powiedziałam że chyba znajdę sobie po prostu faceta
wyśmiał mnie i powiedział że kto mnie zechce
mam 33 lata, jestem atrakcyjna, pracuję więc jakies tam znajomosci mam i od kilku miesięcy spotykam się z kimś
nieładnie mówiąc tylko dla seksu
mężowi nic nie mówię
bo po co
to nic nie zmieni

nikogo nie namawiam do zdrad, boże uchowaj ale ja jestem jak na razie zadowolona z tej sytuacji
stwierdziłam że jestem za młoda na życie praktycznie w celibacie

Ja też myślę, ż  jestem za młody a mimo to nie mam specjalnie okazji czy też przesadnie natrętnych myśli - 7 lat przerwy w seksie mam..
Niemniej świetnie rozumiem to i zamierzam się w końcu wyszaleć.
A co do męża..
Przypomniała mi się historia pewnego Nigeryjczyka co został zastrzelony na stadione 10-lecia.
Harował jak wół na utryzmanie żony i o ile kojarzę czwórki dzieci.
Postanowił pójść na kurs wózków widłowych by zarabiać tyle samo a jednocześnie by móc więcej czasu poświęcić rodzinie.
Gdyby nie zginął pewnie by spędzał.
Do czego zmierzam..
Wygląda tak jakby męzowi twemu bardziej zależało na kasie niż czasie z rodziną - to zły znak.
Może się mylę i nie znam faceta ani twojej sytuacji w pełni, lecz nie wyobrażam sobie(a mam dość duża wyobraźnię) by praca przesłoniła mi wszystko i bym nie miał czasu.
Poza tym moim zdaniem z jednej strony "rozumie" a z drugiej wyglada jakby jednak nie rozumiał.
Wiem co to znaczy długo być bez seksu i nie wiem jeszcze jakim cudem nie zwariowałem i potrafię się opanować nad swym popędem(a mam 28 lat).
Jeśli tak bardzo cierpisz to może jednak czas na ultimatum - praca albo ja?
Jeśli na prawdę rozumie i kocha to się postara, zmieni pracę tec., etc..
Jak nie to któregoś dnai się mocno zdziwi.
Niemniej zamiasty zdrady wolałbym jasno przedstawić sytuację.
Nie zmieniasz pracy - znaczy, ze guzik rozumiesz i guzik kochasz, odchodzę bo to lepsze od zdrady.
Przynajmniej ja bym pewnie tak postąpił jeśli nie byłoby możliwości wspólnych podróży.
Poza tym jakos mi się nie wydaje by prowadzenie tira było hobby, pasją.
Przypomniał mi się film sci-fiction o tytule "Wartości rodzinne".
Zapracowany mąż załatwił robota co miał go wyręczać w domu..i robot pod koniec powiedział mu, że nie odejdzie bo w przeciwieństwie do niego(męża) jest tu potrzebny.
W życiu zapewne to byłby już po prostu inny facet.
Myślę, że to świetnie ilustruje, iż jeśli ktoś mimo, iż, może nie znajduje czasu dla rodziny to może ją stracić.

15

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

młody-stary ( fajny login tak na marginesie)
nie opisałam tu wszystkiego bo za dużo by tu pisać i zanudzać
ale 2 lata temu mieliśmy kryzys całkowity ( łóżkowy ) i i mąż sam mi zaproponował że mogę z kimś sypiać
spróbowałam ale to mnie rajcowało bo facet był przypadkowy i nie miałam o czym z nim rozmaiwać a samo....... mnie nie kręci
potem męża problemy ustały czyli wszystko wróciło do normy - sex wymuszony praktycznie z mojej inicjatywy i bardzo rzadko
dlatego teraz (pomimo tych rozmów że ja mam potrzeby potrzebuję jakiejś czułości, rozmowy itp nic się nie zmieniło) znalazłam sobie kochanka bez jego "zgody"
to taka moja zemsta jesli to dobre słowo
nie wiem co będzie dalej o rozwodzie nie myślę, mój "związek" jest dyskretny bo spotykam się z dobrym znajomym który też nie jest wolny

może ktos mnie nazwie rozwiązłą czy niemoralną
ale wg lepsze jest takie rozwiązanie niż mam odejść od męża ( dzieci są bardzo z nim związane) bo jeśli pominąć łóżko to jest dobrym facetem

16

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

Hmm...to w sumie smutne.
Skoro zaproponował to powiedzmy, że ze "zgodą", czyli jest w stanie się z tym pogodzić.
Tylko ten znajomy..
Co do niemoralności..w niektórych apsektach dla niektórych też jestem/bywam niemoralny.
Każdy ma indywidualne zasady moralne i nie wszyscy tutaj musza od razu wypominać moralność.
Co do dzieci..dopuki mieszkacie razem i nie są dorosłe to w sumie racja - najlepsze wyjście.
Kiedyś jednak dzieci wyfruną z domu i co wtedy?
Gdyby to był zły człowiek pewnie łatwiej byłoby sie rozsatać.
Niemniej to nieco dziwne moim zdaniem - za wszelką cenę bardzo angażująca praca.
W każdym razie życzę Wam by wszystko wróciło do tak zwanej normy.
Zwłaszcza skoro to taki dobry człowiek.

17

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

powiem jeszcze tylko tak
jakbym miała w domu wszystko czego mi potrzeba to nie szukałabym żadnych "znajomych"

18

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
zwykły facet napisał/a:

Oczywiście,że tak ale zdrada też może być czynnikiem który zapoczątkuje właśnie takie rozmowy a co za tym idzie ,,naprawy" związku.

To jest mniej wiecej tyle samo wart stereotyp co ten ze winni zdrady są zawsze dwie strony czyli ten który zdradza i ten którego zdrwdzono.... Czyli nic nie wart.
Co może naprawić zdrada? Borykanie  się z tym ze małżonek z wywalonym jezorem posuwal jakaś chętna wywloke bo czemu nie... Ma naprawić mój związek???
Nie wierze w to...
Zdrada to krzywda i trauma. Jeśli ludzie po zdradzie są razem...to jest to kompletnie nowy związek i nowe relacje. Poczytaj wątki zdradzonych nie po miesiącu ale po roku dwóch. Zobaczysz ze kiedy opadają emocje każda każdy mówi.... Tamten związek już nie istnieje. Nigdy nie bedzie jak dawniej. To nie wróci... Rozumiesz?
Zdrada nie uzdrawia związku. Zdrada go bezpowrotnie niszczy....
A potem spotyka się kobieta po przejściach i facet z przeszłością... I uczą się żyć.

19

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

Przecież wiem Dorim. Tylko to "wszystko" po częsci nie jest z powodu niechęci do zmiany pracy.
Znam taką osobę co nie chce zmienić pracy choć przez nią nabawiła się nerwicy..
Ja nigdy tego nie pojmę, jak coś mi nie pasowało to rezygnowałem choć wiem, że o pracę nie jest łatwo.

20

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
End_aluzja napisał/a:

To jest mniej wiecej tyle samo wart stereotyp co ten ze winni zdrady są zawsze dwie strony czyli ten który zdradza i ten którego zdrwdzono.... Czyli nic nie wart.

Nie zawsze są winne obydwie strony ale zdarzają się takie sytuacje, że wina leży właśnie po obydwu stronach. Przykład chociażby dorim która wypowiada się w tym wątku. Stereotypem można też nazwać to,że zdrady jest winna tylko jedna ze stron. Każda sytuacja jest inna i uważam,że do każdej trzeba podejść indywidualnie.

End_aluzja napisał/a:

Tamten związek już nie istnieje. Nigdy nie bedzie jak dawniej. To nie wróci... Rozumiesz?

Napisałem dokładnie to samo w moim pierwszym poście.

End_aluzja napisał/a:

Zdrada nie uzdrawia związku. Zdrada go bezpowrotnie niszczy....
A potem spotyka się kobieta po przejściach i facet z przeszłością... I uczą się żyć.

Czyli jeśli postanawiają mimo wszystko być razem to próbują naprawić swój związek. Kwestia nazewnictwa ale chodziło mi o to samo. Życie w związku zaczyna się niemalże od nowa tylko jest o wiele wiele trudniej.

21 Ostatnio edytowany przez atinasarz (2011-10-21 08:30:47)

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

Jestem jednak dinozaurem a może po prostu uczono mnie innego wyjaśnienia dla słów - moralność, miłość, wierność i uczciwość w małżeństwie/związku. Nie pojmuję jak dla paru sekund "palpitacji" serca można upokożyć inną osobę, zniszczyć budowną przez lata więź na własne życzenie dokładać sobie problemów. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak zdrada w tajemnicy czy za przyzwoleniem. W pierwszym przypadku to zwykłe oszustwo i jeśli nie pasuje nam partner to po prostu odchodzimy i budujemy sobie osobno życie bez zadawania cierpienia i upokorzenia - rozstanie jest bolesne ale nie zostawia uczucia upokorzenia i poczucia niższej wartości u osoby zdradzonej. co do drugiego przypadku pozwolenia na zdradę to zastanawiam się po diabła małżeństwo jak chcemy mieć wolny wybór to nie żeńmy się można mieć wspólne dziecko żyć ze sobą jak przyjaciele a bz... z kim chcemy. Bo dla mnie małżeństwo to reguły i zasady których nie powinno się naginać jak nam się podoba i jak w danym momencie nam pasuje.
A co do pracy i samotności kobiet których mężowie dużo pracują to po prostu wymówka żeby jakoś złagodzić swoje postępowanie które jest ogólnie uznawane jako coś złego i nie moralnego.

22 Ostatnio edytowany przez smutnamonia (2011-10-21 08:37:38)

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
zwykły facet napisał/a:

Piszesz, że chcesz zapomnieć i iść dalej..udawanie, że nic tak naprawdę się nie stało nie ma sensu. Jeśli kochasz męża to zrób wszystko żeby go zatrzymać ale bagatelizowanie jego problemu a tak odbieram ten tekst nie jest najlepszą drogą. On potrzebuje  na każdym kroku Twojego: wsparcia,miłości,zrozumienia dla jego problemu i przede wszystkim rozmów bo z tego co piszesz to jest raczej zamknięty w sobie. Daj mu odczuć, że jest dla Ciebie najważniejszym facetem na świecie. Zrujnowałaś jego świat więc postaraj się go też naprawić. Nigdy nie będzie tak samo jak kiedyś ale to wcale nie znaczy,że będzie gorzej.

Mój mąż zachowuje się dokładnie tak samo! Żyje dalej, zachowuje się, tak jakby nic się nie stało. Twierdzi, że to jest jego sposób na "odchorowanie" całej sytuacji.
Tylko, że ja coraz bardziej zamykam się w sobie, zaczynam budować wokól siebie jakiś mur, żeby nie dać się ponownie zranić.
Uświadamiam mu że postępując w tej sposób na pewno niczego nie naprawi! Może mnie tylko stracić! Na razie jest na dobrej drodze do tego!

23

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

do stary-młody
wielokrotnie prosiłam o zmianę pracy i wtedy przyznał że tak jest mu wygodniej ( bo forsa nie jest aż taka rewelacyjna )
bo w trasie ma ciszę i spokój i może się wyspać między kursami
czy to jest zachowanie w porządku?
na pewno nie

24

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

sorry
do młody-stary

25

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
atinasarz napisał/a:

Jestem jednak dinozaurem a może po prostu uczono mnie innego wyjaśnienia dla słów - moralność, miłość, wierność i uczciwość w małżeństwie/związku. Nie pojmuję jak dla paru sekund "palpitacji" serca można upokożyć inną osobę, zniszczyć budowną przez lata więź na własne życzenie dokładać sobie problemów. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak zdrada w tajemnicy czy za przyzwoleniem. W pierwszym przypadku to zwykłe oszustwo i jeśli nie pasuje nam partner to po prostu odchodzimy i budujemy sobie osobno życie bez zadawania cierpienia i upokorzenia - rozstanie jest bolesne ale nie zostawia uczucia upokorzenia i poczucia niższej wartości u osoby zdradzonej. co do drugiego przypadku pozwolenia na zdradę to zastanawiam się po diabła małżeństwo jak chcemy mieć wolny wybór to nie żeńmy się można mieć wspólne dziecko żyć ze sobą jak przyjaciele a bz... z kim chcemy. Bo dla mnie małżeństwo to reguły i zasady których nie powinno się naginać jak nam się podoba i jak w danym momencie nam pasuje.
A co do pracy i samotności kobiet których mężowie dużo pracują to po prostu wymówka żeby jakoś złagodzić swoje postępowanie które jest ogólnie uznawane jako coś złego i nie moralnego.

Każdy przypadek jest inny ale wszystkie mają wspólny mianownik zdrada zawsze jest zdradą. Troszeczkę inaczej jednak patrzę na jednorazowy wyskok,długotrwały romans czy też zdradę za przyzwoleniem. Każdy związek jest inny i uważam, że jeśli dwoje dorosłych ludzi ustala pomiędzy sobą pewne zasady dotyczące ich związku to jest to ich sprawa.

smutnamonia napisał/a:

Mój mąż zachowuje się dokładnie tak samo! Żyje dalej, zachowuje się, tak jakby nic się nie stało. Twierdzi, że to jest jego sposób na "odchorowanie" całej sytuacji.
Tylko, że ja coraz bardziej zamykam się w sobie, zaczynam budować wokól siebie jakiś mur, żeby nie dać się ponownie zranić.
Uświadamiam mu że postępując w tej sposób na pewno niczego nie naprawi! Może mnie tylko stracić! Na razie jest na dobrej drodze do tego!

Pomimo tego,że mój przypadek to nie jest taka zdrada nazwijmy ją ,,standardową" to skutki uboczne były dokładnie takie same jak większości zdradzonych osób. Widocznie za delikatnie mu to uświadamiasz skoro tego nie może zrozumieć. Chyba, że rozumie ale ma to gdzieś. Ja też zbudowałem mur bo cierpiałem a moja żona udawała, że nic się nie stało. Najlepiej przejdźmy po prostu do porządku dziennego przecież nic się takiego nie stało. Teraz powoli cegiełka po cegiełce burzymy wspólnie dzielący nas mur. Ze szczególnym uwzględnieniem słowa wspólnie. Nie wiem jak inni ale na swoim przykładzie mogę napisać, że samemu się nic nie zdziała. Muszą chcieć obydwie strony i to jest podstawa. Największym problemem dla osoby zdradzonej jest otworzenie się na możliwość ponownego zaufania czy chociażby podjęcia takiej próby. Druga strona nie zrobi nic jeśli będzie się ciągle odbijać od muru. Potrzeba czasu...a my musimy sobie odpowiedzieć sami czy osoba która nas zdradziła jest warta takiego poświęcenia z naszej strony...

26 Ostatnio edytowany przez aneczka33 (2011-10-21 12:30:33)

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

witajcie!dziekuje za odp. ale powiem wam ze mnie nosi;(jestem wsciekla i nie wiem co mam robic;(?zaraz wam opisze moj problem:
Pracuje w spa jako manikurzystka i pedikurzystka..jest to nowo-otwarte miejsce(2 miesiace),nie ma jeszcze jakiegos duzego ruchu,duzo jest tez konkurencji naokolo:(tutaj w Kanadzie placi sie za taka prace na godziny) i ja zeby zaplacic za siebie,jedzenie,kredytyt musze miec 40 godz.niestety czesto jestem wysylana do domu wczesniej "bo nie ma ruchu,i nie ma sensu placic mi za siedzenie i czekanie;"..ale to nie jest przeciez moja wina ze nie ma ruchu,ze to jest nowootwarte spa,ja robie swoja prace najlepiej jak tylko umiem i jestem w tym naprawde dobra,w PL bylam kosmetyczka;)czy mam sie przeciwstawic?czy po prostu pojsc do domu bez slowa kiedy mnie wysylaja?ja na rozmowie kwalifikacyjnej zaznaczylam ze naprawde zalezy mi na 40 godz i ze to dla mnie bardzo wazne..miec te godziny pracy;(
a wczoraj to juz przeszli samych siebie:!wczoraj wlasciciel pszyszedl i w polowie mojej i kolezanki zmiany powiedzial ze mozemy isc do domu,moja znajoma niemal go wyblagala zebysmy mogli zostac,on powiedzial :Ok-zgodzil sie,ma patrzymy po jakims czasie na nasze przepracowne godz i widzimy ze nas zablokowal dokladnie w tej godz w ktorej kazal nam wyjsc!jestem przerazona i bezradna!:(((

27

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
zwykły facet napisał/a:

Pomimo tego,że mój przypadek to nie jest taka zdrada nazwijmy ją ,,standardową" to skutki uboczne były dokładnie takie same jak większości zdradzonych osób. Widocznie za delikatnie mu to uświadamiasz skoro tego nie może zrozumieć. Chyba, że rozumie ale ma to gdzieś. Ja też zbudowałem mur bo cierpiałem a moja żona udawała, że nic się nie stało. Najlepiej przejdźmy po prostu do porządku dziennego przecież nic się takiego nie stało. Teraz powoli cegiełka po cegiełce burzymy wspólnie dzielący nas mur. Ze szczególnym uwzględnieniem słowa wspólnie. Nie wiem jak inni ale na swoim przykładzie mogę napisać, że samemu się nic nie zdziała. Muszą chcieć obydwie strony i to jest podstawa. Największym problemem dla osoby zdradzonej jest otworzenie się na możliwość ponownego zaufania czy chociażby podjęcia takiej próby. Druga strona nie zrobi nic jeśli będzie się ciągle odbijać od muru. Potrzeba czasu...a my musimy sobie odpowiedzieć sami czy osoba która nas zdradziła jest warta takiego poświęcenia z naszej strony...

Wiesz, jakiś czas temu, będąc na spotkaniu z terapeutą dostaliśmy "zadanie domowe". Mieliśmy napisac do siebie listy.
No i oczywiście póxniej tymi listami się wymieniliśmy.
Ja napisałam mężowi wszystko co mi leżało na sercu. Również to, że nie widzę w nim chęci naprawy tego co zepsuł. On z kolei sam przyznał, że ma swiadomość, że bez jego pomocy nie zaufam mu ponownie. No ale wytworzył jakąś skorupę wokół siebie, zamknął w niej. Tłumaczy, że to jest jego sposób na ten problem.
Obiecaliśmy sobie, że te nasze listy do siebie przemyslimy i później o nich porozmawiamy.
Skończyło się na obietnicy! Przecież ja nie mogę ciągle podejmować rozmów. Cholera! Przydałaby się jakas inicjatywa z jego strony!
Nie ukrywam, że nie mam już siły!
Jego sposób na mnie, to jak widzi, że chodzę smutna to zaczyna mnie przytulać, bez słowa! Ale to nie jest metoda! Małe dziecko można tulić gdy jest smutne!

Oj w końcu jak się wkurzę....! Tylko szkoda mi córki, bo poza tatą świata nie widzi!

28

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
aneczka33 napisał/a:

maj 2010
zdradzilam meza z poznanym na internecie facetem;( zdrada trwala rok poznalismy sie w realu.. Powiedzialam mezowi o zdradzie w lipcu do tej pory nie umiem "dojsc do siebie"strasznie zaluje tego co zrobilam;((( zalamalam sie nerwowo I w depresje.. Maz mowi ze mnie kocha I " ze nigdzie nie odchodzi"..proboje pozostawic to za soba.. Ja nie umiem tego pozostawic za soba...jest mi bardzo ciezko, kazda wzmianka o tym powoduje ze dostaje histerii strasznie strasznie naprawde tego zaluje:((( nie moge pracowac, zyc jak kazdy inny czlowiek jestem z tym wszystkim sama;(Dzisiaj w nocy moj maz sie uczyl ( on zawsze uczy sie w nocy) I kiedy tak siedzial nad ksiazkami slyszal wibrowanie takie samo jak dochodzi z komorki kiedy otrzymujemy smsa:(przyszedl do sypialni kiedy spalam( ja z nikim nie smsowalam)I zapytal sie" z Kim esmseuje?" ja odp z nikim...wczesniej smsowalam z tym czlowiekiem z ktorym zdradzilam meza,to przez ta zdrade;( on powiedzial mi ze " proboje pozostawic to za soba ale czasami jest mu bardzo ciezko;(("Ja sie poplakalam I teraz bardzo zle sie psychicznie z tym czuje..
wrzesien/pazdziernik 2011
:w piatek mialam bardzo pzyjemny dzien naprawde juz dawno tak dobrze sie nie czulam;)to dobrze nastroilo mnie na dalsze dni..coz z tego skoro dzisiaj np:maz mial zly humor w sumie juz od wczoraj dosyc mocno denerwowal sie tym faktem ze ma dzisiaj test w szkole dosyc ciezki z tego co wiem,i byl rano podlamany a ja od razu poczulam sie tym faktem zle bo tak do konca to nie wiem czy ten test spowodowal taki spadek humoru u niego czy cos innego...probowalam mu pomoc,porozmawiac ale on powiedzial ze"to sa takie jego bolaczki i ze ja nie moge mu pomoc"i to mnie przybilo bo ja nie wiem jak mam sie w takiej sytuacji zachowac?:(dostalam smsa" mimo moich problemow kocham cie slonko".Rano chcialam z mezem porozmawiac co go trapi ale on nic nie odpowiedzial ucial szybko rozmowe;(( ja nie chce sie czuc tak okropnie jak sie czuje zawsze juz teraz kiedy maz bedzie mial zly humor czy dzien;
pazdziernik 2011
Wczoraj jak juz wspominalam w moim wczesniejszym poscie maz mial zly dzien..ja myslalam ze my ten temat zdrady mamy za soba,ze rozdzial jest zamkniety i ze probujemy mimo tego wszystkiego co sie stalo"zyc dalej"..wiem ze maz ma dni gdzie czuje sie psychicznie gorzej(i wczoraj wlasnie byl taki dzien)...wczoraj byl TEN DZIEN ktorym mial byc duzo wczesniej(maz do tej pory dusil to wszystko w sobie).Wczoraj padlo bardzo duzo przykrych slow,mowil ze sie spakuje i wyjdzie kiedy bede w pracy;((ja plakalam non stop przez kilka godzin(dzisiaj mam oczy tak zapuchniete od placzu ze ledwo na nie patrze);((ja powiedzialam mezowi ze kazdego dnia boje sie ze odejdzie bez slowa,ze ja tak nie umiem zyc,ze przywolywanie tej zdrady mnie wykancza PSYCHICZNIE ja chce zapomniec o tym i isc dalej nie patrzac sie za siebie,on odp.ze jeszcze nigdy nic go tak nie bolalo;(pozniej na wieczor kiedy byl w pracy napisal mi takiego smsa"tego nie da sie tak po prosti zapomniec,kocham cie bbb,ale musze wybrac miedzy zyciem w bolu na wiele lat albo pomiedzy nowym zyciem.nie wiem co zrobic,przeszlosc mnie niszczy;(.znowu ryczalam kilka godz.maz sie zwolnil godz.wczesniej z pracy,porozmawialismy o tym znowu..dzisiaj niby jest lepiej dziasj uslyszalam:".....ty jestes bardzo dobra osoba w srodku ty pop prostu musisz sie mocno trzymac swoich wewnetrznych zasad i nie odstepowac juz od nich nigdy.Skarbie ja nie odejde od ciebie ja PO PROSTU PROBUJE CIE OBLAC ZIMNA WODA ZEBYS SIE OPAMIETALA I ZACZELA NORMALNIE ZYC CODZIEN ZE MNA'.Ja sie boje ze to nie jest koniec,ze znowu za jakis czas maz bedzie mial gorszy dzien,i cala sytuacja ze wczoraj sie powtorzy;((co robic pani psycholog?ja sie boje tak zyc.juz bardzo powolutku wydawalo mi sie ze sie z tego podnosze,az do wczoraj..zaproponowalam tez terapie niestety maz jest oporny..


powiedzcie mi jak zyc?

Odpowiesz na pytanie :

Dlaczego przez rok z premedytacją zdradzałaś męża ?
jak sądzę "ten Pan " to zakończył po trwało by to dłużej ?
dałaś się nabrać ? czego Ci brakowało ? czego nie daje Ci mąż ?

29

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
smutnamonia napisał/a:

Wiesz, jakiś czas temu, będąc na spotkaniu z terapeutą dostaliśmy "zadanie domowe". Mieliśmy napisac do siebie listy.
No i oczywiście póxniej tymi listami się wymieniliśmy.
Ja napisałam mężowi wszystko co mi leżało na sercu. Również to, że nie widzę w nim chęci naprawy tego co zepsuł. On z kolei sam przyznał, że ma swiadomość, że bez jego pomocy nie zaufam mu ponownie. No ale wytworzył jakąś skorupę wokół siebie, zamknął w niej. Tłumaczy, że to jest jego sposób na ten problem.

Ja uważam, że powinniście wypracować swój wspólny sposób a nie Ty osobno i Twój mąż osobno. Rozmowa,rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Nigdy tyle nocy nie przegadaliśmy wspólnie z żoną jak przez pierwsze 3 miesiące naszego kryzysu. On skrzywdził Ciebie i być może nie radzi sobie z poczuciem winy wobec Ciebie.


smutnamonia napisał/a:

Obiecaliśmy sobie, że te nasze listy do siebie przemyslimy i później o nich porozmawiamy.
Skończyło się na obietnicy! Przecież ja nie mogę ciągle podejmować rozmów. Cholera! Przydałaby się jakas inicjatywa z jego strony!

Odczuwałem dokładnie to samo. Ja jako ten skrzywdzony mam jeszcze robić wszystko w celu ratowania związku a moja żona najlepiej by udawała, że już zapomniała o wszystkim. Hurrra ale świetnie, żyjemy sobie spokojnie dalej...
Najpierw sam skorzystałem z pomocy psychoterapeutki a później byliśmy na terapii małżeńskiej. Mnie terapia pomogła uświadomić sobie, że warto zaryzykować. Nie mały wpływ na moją decyzję miały też rozmowy prowadzone na tym forum. Naprawdę kilka osób bardzo mi pomogło swoimi celnym spostrzeżeniami,doświadczeniem życiowym czy zwykłą życzliwością.

smutnamonia napisał/a:

Nie ukrywam, że nie mam już siły!
Jego sposób na mnie, to jak widzi, że chodzę smutna to zaczyna mnie przytulać, bez słowa! Ale to nie jest metoda! Małe dziecko można tulić gdy jest smutne!

Powiedziałaś mu czego oczekujesz w takiej chwili? To jest tylko facet pewnie się nie domyśli:). I tu mogę napisać z pełną odpowiedzialnością, że wiem to z doświadczenia:). Ja też tak miałem i od czasu do czasu ale coraz rzadziej jeszcze mnie dopadają złe dni. Ona chciała się przytulać a w danej chwili to była ostatnia rzecz jakiej sobie życzyłem. Wręcz mnie odrzucało. Zdobyłem się na rozmowę na ten temat i powiedziałem co czuję w takiej chwili i czego ma nie robić bo to tylko pogarsza sprawę.

smutnamonia napisał/a:

Oj w końcu jak się wkurzę....! Tylko szkoda mi córki, bo poza tatą świata nie widzi!

Ja się nie wkurzyłem. Ja się wkur.....na maxa. Stałem już w drzwiach ale mnie nie wypuściła błagając i zatrzymując mnie niemal siłą. To był chyba taki moment przełomowy w naszych problemach. Będąc po tej stronie skrzywdzonej osoby musimy też zdać sobie sprawę,że rozdrapywanie ran,poniżanie partnera czy wyżywanie się w jakikolwiek inny sposób nie jest metodą na załatwienie problemów. Wszyscy z nas przez to muszą przejść ale ciągłe wzbudzanie winy itp doprowadzi tylko do rozpadu a nie scementowania związku. Co mi to da, że będę się zachowywał w ten sposób? Może to , że będzie wiedziała jak mi jest ciężko jak cierpię? Tylko,że ona to wie. Sama poskarżyć się nie może bo to ja występuje w roli ofiary. Nie ma wsparcia które dawałem jej przez tyle lat we wszystkich problemach. Schudłem 9 kilo w dwa miesiące a nie ma za bardzo z czego chudnąć:). Nieprzespane noce,zawalana praca gdzie nie mogę sobie na to pozwolić i wieczna mina cierpiętnika. Doszedłem do wniosku,że to nic nie da i muszę się zebrać sam w sobie jeśli chcę jeszcze powalczyć o nasz związek. Najgorsza do podjęcia była decyzja czy warto po tym co mi zrobiła. Od momentu podjęcia tej decyzji nie raz miałem ochotę na rzucenie jakiejś uszczypliwej uwagi czy po prostu pokazać jej, że to wszystko przez nią. Powstrzymać się jest ciężko ale rozmawiamy o tym na spokojnie i cały czas walczymy o siebie i jak na razie jesteśmy na dobrej drodze.Rozmowa i jeszcze raz rozmowa o wzajemnych oczekiwaniach,odczuciach,uczuciach i wspólne wspieranie się.

30

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
aneczka33 napisał/a:

witajcie!dziekuje za odp. ale powiem wam ze mnie nosi;(jestem wsciekla i nie wiem co mam robic;(?zaraz wam opisze moj problem:
Pracuje w spa jako manikurzystka i pedikurzystka..jest to nowo-otwarte miejsce(2 miesiace),nie ma jeszcze jakiegos duzego ruchu,duzo jest tez konkurencji naokolo:(tutaj w Kanadzie placi sie za taka prace na godziny) i ja zeby zaplacic za siebie,jedzenie,kredytyt musze miec 40 godz.niestety czesto jestem wysylana do domu wczesniej "bo nie ma ruchu,i nie ma sensu placic mi za siedzenie i czekanie;"..ale to nie jest przeciez moja wina ze nie ma ruchu,ze to jest nowootwarte spa,ja robie swoja prace najlepiej jak tylko umiem i jestem w tym naprawde dobra,w PL bylam kosmetyczka;)czy mam sie przeciwstawic?czy po prostu pojsc do domu bez slowa kiedy mnie wysylaja?ja na rozmowie kwalifikacyjnej zaznaczylam ze naprawde zalezy mi na 40 godz i ze to dla mnie bardzo wazne..miec te godziny pracy;(
a wczoraj to juz przeszli samych siebie:!wczoraj wlasciciel pszyszedl i w polowie mojej i kolezanki zmiany powiedzial ze mozemy isc do domu,moja znajoma niemal go wyblagala zebysmy mogli zostac,on powiedzial :Ok-zgodzil sie,ma patrzymy po jakims czasie na nasze przepracowne godz i widzimy ze nas zablokowal dokladnie w tej godz w ktorej kazal nam wyjsc!jestem przerazona i bezradna!:(((

To masz odwrotnie niż moja mama.
U niej szef z kolei rząda by siedzieć nawet wtedy jak ruchu nie ma.
Sytuacja też jest nieco inna.
Nie dostaje za godziny i np. w sobotę albo niektóre święta mogłaby zostać puszczona.
Nie powiem, że co kraj to obyczaj, raczej co szef.
Jeśli szef na siłę cie puszcza wcześniej to.. może znajdź jakąś dorywczą.
Skoro szef puszcza wcześniej to masz więcej czasu a skoro chcesz więcej zarobić bo szef tnie w ten sposób przy okazji koszty to w takim razie nie powinien mieć przeciw drugiej pracy.
Jesli interes się rozkręci to albo z drugiej powinnaś zrezygnować albo z tej.
Jeśli nie to miałabyś drugą, które mogłabyś poświęcać więcej czsu  i może przestałaby byc dorywczą.
Jest jeszcze ina opcja - zagrozisz przejściem do konkurencji bo mają pełne godziny a tobie bardzo na tym zależy. A jako przyczyna odejścia - lepsza propozycja zarobku.
To nie jest jedyne spa a jak będzie krócej czynne to włąśnie moze odstraszyć nieco klientów, którzy..chcieliby móc o różnych porach i częsciej zaglądać(im więcej czasu otwarte - tym więcej klientów może przyjść).
Twoje wcześniejsze zwalnianie ma plusy i minusy dla szefa.
Mniej płaci, lecz też mniej klientów może się przewinąć a to jest bardzo ważne na starcie by jednak było ich nieco więcej, zwłaszcza przy dużej konkurencji.
Zakładając interes to on najwięcej ryzykuje i powinno mu bardziej jednak na nim zależeć.
Więc albo dorywcza na początek dodatkowo albo konkurencja.
A myślę, że jednak nie chciałby zostać na lodzie z interesem a sam nie będzie się tym zajmował.

31 Ostatnio edytowany przez smutnamonia (2011-10-21 21:03:33)

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(
zwykły facet napisał/a:
smutnamonia napisał/a:

Wiesz, jakiś czas temu, będąc na spotkaniu z terapeutą dostaliśmy "zadanie domowe". Mieliśmy napisac do siebie listy.
No i oczywiście póxniej tymi listami się wymieniliśmy.
Ja napisałam mężowi wszystko co mi leżało na sercu. Również to, że nie widzę w nim chęci naprawy tego co zepsuł. On z kolei sam przyznał, że ma swiadomość, że bez jego pomocy nie zaufam mu ponownie. No ale wytworzył jakąś skorupę wokół siebie, zamknął w niej. Tłumaczy, że to jest jego sposób na ten problem.

Ja uważam, że powinniście wypracować swój wspólny sposób a nie Ty osobno i Twój mąż osobno. Rozmowa,rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Nigdy tyle nocy nie przegadaliśmy wspólnie z żoną jak przez pierwsze 3 miesiące naszego kryzysu. On skrzywdził Ciebie i być może nie radzi sobie z poczuciem winy wobec Ciebie.


smutnamonia napisał/a:

Obiecaliśmy sobie, że te nasze listy do siebie przemyslimy i później o nich porozmawiamy.
Skończyło się na obietnicy! Przecież ja nie mogę ciągle podejmować rozmów. Cholera! Przydałaby się jakas inicjatywa z jego strony!

Odczuwałem dokładnie to samo. Ja jako ten skrzywdzony mam jeszcze robić wszystko w celu ratowania związku a moja żona najlepiej by udawała, że już zapomniała o wszystkim. Hurrra ale świetnie, żyjemy sobie spokojnie dalej...
Najpierw sam skorzystałem z pomocy psychoterapeutki a później byliśmy na terapii małżeńskiej. Mnie terapia pomogła uświadomić sobie, że warto zaryzykować. Nie mały wpływ na moją decyzję miały też rozmowy prowadzone na tym forum. Naprawdę kilka osób bardzo mi pomogło swoimi celnym spostrzeżeniami,doświadczeniem życiowym czy zwykłą życzliwością.

smutnamonia napisał/a:

Nie ukrywam, że nie mam już siły!
Jego sposób na mnie, to jak widzi, że chodzę smutna to zaczyna mnie przytulać, bez słowa! Ale to nie jest metoda! Małe dziecko można tulić gdy jest smutne!

Powiedziałaś mu czego oczekujesz w takiej chwili? To jest tylko facet pewnie się nie domyśli:). I tu mogę napisać z pełną odpowiedzialnością, że wiem to z doświadczenia:). Ja też tak miałem i od czasu do czasu ale coraz rzadziej jeszcze mnie dopadają złe dni. Ona chciała się przytulać a w danej chwili to była ostatnia rzecz jakiej sobie życzyłem. Wręcz mnie odrzucało. Zdobyłem się na rozmowę na ten temat i powiedziałem co czuję w takiej chwili i czego ma nie robić bo to tylko pogarsza sprawę.

smutnamonia napisał/a:

Oj w końcu jak się wkurzę....! Tylko szkoda mi córki, bo poza tatą świata nie widzi!

Ja się nie wkurzyłem. Ja się wkur.....na maxa. Stałem już w drzwiach ale mnie nie wypuściła błagając i zatrzymując mnie niemal siłą. To był chyba taki moment przełomowy w naszych problemach. Będąc po tej stronie skrzywdzonej osoby musimy też zdać sobie sprawę,że rozdrapywanie ran,poniżanie partnera czy wyżywanie się w jakikolwiek inny sposób nie jest metodą na załatwienie problemów. Wszyscy z nas przez to muszą przejść ale ciągłe wzbudzanie winy itp doprowadzi tylko do rozpadu a nie scementowania związku. Co mi to da, że będę się zachowywał w ten sposób? Może to , że będzie wiedziała jak mi jest ciężko jak cierpię? Tylko,że ona to wie. Sama poskarżyć się nie może bo to ja występuje w roli ofiary. Nie ma wsparcia które dawałem jej przez tyle lat we wszystkich problemach. Schudłem 9 kilo w dwa miesiące a nie ma za bardzo z czego chudnąć:). Nieprzespane noce,zawalana praca gdzie nie mogę sobie na to pozwolić i wieczna mina cierpiętnika. Doszedłem do wniosku,że to nic nie da i muszę się zebrać sam w sobie jeśli chcę jeszcze powalczyć o nasz związek. Najgorsza do podjęcia była decyzja czy warto po tym co mi zrobiła. Od momentu podjęcia tej decyzji nie raz miałem ochotę na rzucenie jakiejś uszczypliwej uwagi czy po prostu pokazać jej, że to wszystko przez nią. Powstrzymać się jest ciężko ale rozmawiamy o tym na spokojnie i cały czas walczymy o siebie i jak na razie jesteśmy na dobrej drodze.Rozmowa i jeszcze raz rozmowa o wzajemnych oczekiwaniach,odczuciach,uczuciach i wspólne wspieranie się.

Mądre to wszystko co piszesz, kurcze ale nasza sytuacja jest cholernie skomplikowana. Gdyby mój mąż miał jakiś romans, przygodę, która jest już przeszłością, to chyba miałabym jakiś punkt wyjścia. Ale niestety zdrada mojego męża miała charakter emocjonalny,  zakochał się w koleżance z pracy! Nie spali ze sobą (jeśli wierzyć w to co mówi), ale to dla mnie jest gorsze niż jednorazowy skok w bok bez znaczenia.

Mój mąż wahał się przez długi czas co ma robić dalej, z kim ma być! W końcu podjął decyzję - rodzina i ja jesteśmy na pierwszym miejscu. No i co dalej? Nie mam złudzeń, że przestał czuć coś do  tej...pani. Zresztą sam to potwierdza.

No ale mnie kocha nadal! Rozumiesz coś z tego? Podobno życie by za mnie oddał - to jego słowa!

Strasznie mi ciężko! Też nie moge sie skupić na niczym, chudnę, w pracy robię tylko to co jest niezbędnie konieczne. Przed córką gram szczęśliwa mamusię, a tak naprawdę dramat, dramat i jeszcze raz dramat!
Ciągle robie złośliwe aluzje, tak samo różne sytuacje przypominają mi to wszystko - film, jakies nieopatrzne słowo, nawet mijana kobieta na ulicy, która jest choć troche podobna do niej! Najgorsze to jej imię, które towarzyszy mi w życiu na codzień, bo mój brat ma córkę o tym samym imieniu!!!! Czy ja nie popadam w jakiś obłęd??

A najgorsze jest to, że we własnym domu nawet nie mogę swobodnie rzucic talerzem jak jestem wściekła bo jest dziecko i  niestety ojciec mojego męża, starszy już człowiek z którym mieszkamy!
Strasznie to wszystko trudne!
Przepraszam aneczka, że wlazłam w twój wątek z moimi buciorami!

32

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

Witam! Jak mam powiedzieć męzowi że go zdradziłam z kolegą z pracy kórego on zna? mamy 6letnią corkęktrą bardzo kochamy oboje....załuje tej zdrady strasznie.......pomużcie...

33

Odp: zdradzilam meza moj pamietnik:(

tosia123,
przecież już powiedziałaś mężowi o zdradzie.zCzy tylko mi się zdawało?
Po co masz mówić mu szczegóły, z kim, jak, ile razy, w jakich warunkach?

Posty [ 34 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zdradzilam meza moj pamietnik:(

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024