Cześć Kobiety.
Pomóźcie spojrzeć mi z innej niż moja perspektywy.
Od lat nie byłam w związku i czuję się bardzo "wyglodniała" bliskości :mentalnej, fizycznej... kilka dni temu poznałam kogoś, kto podbił moje serce ...i nie wiem co robić.
Rozsądek mówi: daj spokój-> to nie Twoja liga (nie wiem jaka jest "moja"-bo inni faceci przy nim bledną-mnie fascynuje jego osobowośćoa tak unikatowej i pięknej nie spotkałam chyba nigdy)
ale...czy powinnam tak poprostu zrezygnować-pożegnac się. A jeśli tak-jak wyjaśnić swoją decyzję...
Pan jest kwintesencją tego co mnie pociąga w ludziach: inteligencji, świadomosci siebie,ciekawości świta, ambicji, uporu w dążeniach do realizacji swoich pragnień.
Cudo...ale ja mu nie dorastam do pięt. Moje życie to nie rozwój, ale walka o przetrwanie...z dnia na dzień.
Marzenia, ambicje...mam schowane głęboko w kieszeni.
Poza tym ...mówiąc wprost-przy jego poziomie intelektualnym, wiedzy, otwartości i zrównoważeniu-jestem zacofanym ciemniakiem...ja nie mam mu nic do zaoferowania.
I wiem, ze to nie "moja liga'...ale tak bardzo chiałabym go moim zyciu- on sprawia, ze chcę marzyć, ze chcę żyć pelniej...ale co dobrego może wnieść w jego życie, taki Nikt jak ja?
To nie trwa długo-czuję , że moje emocje są w stanie wrzenia, ale nie wiem czy pozwolić im ...:wybuchnąć"
Czy uciąć tę znajomość, zeby zaoszczedzić sobie i jemu niepotrzebnych rozczarowań i bólu.
Jak byście postąpiły?