Jesteś ode mnie starsza, w porównaniu do Ciebie wyjdę na smarkulę... Mam jednak koleżankę siostry, która najpierw zaszła w ciążę jako nastolatka, wzięła ślub z "obowiązku", jednak potem się rozwiodła. Kolejny partner - pijak, wywaliła go. Jeszcze w tym roku była szczęśliwa, ale rozstała się z facetem, a wyjechała już do niego do innego miasta zostawiając wszystko za sobą. Jest silna, odeszła od niego, na szczęście mieszkania nie sprzedała. Toksyczne zwizki nauczyły ją, że życie ma się jedno i nie da się facetom, nie można pozwolić sobie wejść na głowę! Nie wiem, co dalej zrobi, może to jakoś Cię pocieszy, że można mieć za sobą tyle złego, bo nie umiem zaliczyć jej związków do dobrych, i żyć dalej. Koleżanka ma dwójkę dzieci, jest jakoś w Twoim wieku, na pewno po 30-tce, niesamowita kobieta.
Przede wszystkim za szybko wszystko się potoczyło w Twoim wypadku. Jestem ze swoim chłopakiem niecałe 2 lata, nie jestem jeszcze jego narzeczoną nawet... Nie mówię, że czas jest jakiś narzucony, ale 10 m-cy to zdecydowanie za mało na poznanie człowieka. Zanim weźmie się ślub, powinno najpierw się zamieszkać, aby przekonać się, jak to jest naprawdę, czy będziecie się dogadywać mimo ciągłego kontaktu i kto będzie zmywał, gotował, sprzątał, naprawiał. To tylko jakieś drobiazgi, ale często są powodem najgorszych kłótni.
Najważniejsze że masz za sobą jego wyprowadzkę. Nie pisałaś, czy Cię męczył, bił, mam nadzieję, że nie masz tej traumy za sobą, ale i tak zrobił Ci niezły bałagan w psychice. Masz na pewno nauczkę odżycia, by nie poejmować szybkich decyzji... Ciekawe jest też to, że przez 10 m-cy nie zauważyłaś, że pije, ale często ludzie dobrze się maskują. Nie naskakuję na Ciebie, chcę pomóc, a nie oceniać, choć często może to wyglądać inaczej w moich wypowiedziach. Ważne, że nie jesteś z nim. Praca dziś jest, jutro jej nie ma, więc lepiej nie zwalniaj się albo szukaj czegoś innego, by zwolnić się z obecnej pracy... Dziś i tak lepiej szanuje się ludzi niż kiedyś, zarządzanie zasobami bardzo poszło do przodu.
Dobrze, że nie próbował walczyć, masz żal, ale ciesz się, że tak się stało! Gdyby walczył, zmiękłabyś, przekupiłby Cię bukietem kwiatków, a następnego dnia znowu robił swoje, a Ty byś spłacała jego długi, gotowała obiadki w nadziei, że będzie lepiej, czekając na przełom. Ludzie rzadko się zmieniają, a Ty nie wymieniłaś jego jednej wady, ale kilka i pokazał swoją twarz bardzo szybko, więc się ciesz, kobieto, że tak szybko uciekłaś z tego piekła! Niech nie ciągnie Cię na dno, nie zniżaj się do jego poziomu. Jesteś silna, niezależna, sama o sobie tak piszesz - bardzo dobrze, lubię pewnych ludzi, bo tylko takie osoby osiągną coś w życiu.
Powtarzam sobie - "Zawsze mam to, czego chcę". I zawsze tak jest. Możesz "pożyczyć" ode mnie to zdanie, powtrzaj je, by dodało sił. Nie bądź zacofaną, słabą kobietką, która płacze i użala się nad sobą, tylko działaniem możesz coś zmienić! Życzę Ci powodzenia.