Poznaliśmy się 7 lat temu na forum, czyli można powiedzieć, że przez internet. Byłam wtedy (i jestem nadal) mężatką, a on człowiek rozwiedziony (żona odeszła z malutkim dzieckiem). Mieszkamy w dużych miastach, dzieli nas 360 km. Oboje jesteśmy ludźmi wierzącymi. Piszę o tym, bo miało to wpływ na nasz związek. Jest młodszy ode mnie o 9 lat. Zaczęliśmy pisać do siebie. Pisał o wszystkim. O czasach szkolnych, byłej teściowej, żonie, dziewczynach z czasów kawalerskich, opisał dokładnie jak zdradził żonę i z kim, swoje zainteresowania, że się codziennie za mnie modli. Ja odpisywałam. Tak się złożyło, że musiałam załatwić w pewnym wydawnictwie sprawę. Wydawnictwo, to znajdowało się w mieście w którym on mieszka. Bardzo mnie korciło, żeby poznać człowieka z którym piszę w realu. Bardzo się cieszył, gdy mu o tym napisałam. Odliczał dni i pisał, że nie ważne jak wyglądam, ważne było, że jestem. Mąż wiedział, że piszę z tym człowiekiem i że się spotkam, również. Ufał mi. Jakoś udało nam się odnaleźć na dworcu, chociaż nigdy nie widzieliśmy się na oczy. Nocleg miałam zapewniony u znajomych. Jak tylko go zobaczyłam, nie podobał mi się, jego wygląd zewnętrzny. Pomyślałam, że nikt nie jest idealny, a zresztą mam męża, więc nic mnie to nie obchodzi. W mieście w którym mieszka, miałam nocować trzy dni. Pochodziliśmy, pokazał mi trochę miasto, zabytki i zaproponował mi nocleg w jego mieszkaniu. Zgodziłam się z oporami i wyrzutami sumienia. Do znajomych wysłalam smsa, że przyjadę dzień później. Spałam na jego łożku, a on obok łóżka na podłodze... oboje w ubraniach. Nie doszło do zbliżenia, choć czułam, że do tego dąży. Widziałam, że mu się podobam, usłyszałam mnóstwo miłych słów, które chciałaby usłyszeć każda kobieta. Kolejne noce spędziłam u znajomych. Czułam, że namieszał mi w głowie, że rodzi się uczucie do którego nie powinnam dopuścić (mąż i dzieci), traciłam kontrolę. Będąc jeszcze raz u niego, powiedział mi, że ma kompleks małego penisa (jak się później okazało, brak erekcji i stulejkę). Gdy usłyszałam o jego kompleksie, przemilczałam to, zrobiło mi się jakos głupio, słysząc ile jego penis ma cm. Gdy wyjeżdżałam, byłam tak zauroczona, a może i zakochana, płakałam. On napisał potem do mnie, że pokochał mnie, gdy się jeszcze nie poznaliśmy na żywo. Argument był taki, że właścicielka takiego głosu... itd. Już wtedy powinnam zerwać tą znajomość, a mnie coś w to wszystko pchało. Pokochałam go, naprawdę. Nie będę opisywać dokładnie, ale miałam możliwość widzieć się z nim raz w miesiącu. Za drugim razem, gdy się spotkaliśmy, doszło do zbliżenia. Pierwszy raz, gdy zobaczylam jego penisa, trochę byłam w szoku. Z powodu braku erekcji, w grę wchodził tylko seks oralny. Byłam szczęśliwa, mówil, że mnie kocha, planowaliśmy, że odejdę od męża i dzieci. Na przeszkodzie w tym naszym grzechu, był zawsze Bóg. Nadszedł czas, kiedy poprosił mnie o moją bieliznę, konkretnie majteczki. Pisał do mnie, że może przede mną rozebrać się, przymierzać te moje majteczki. Zaznaczę jeszcze, że nigdy nie przeszkadzał mu moj wiek (9 lat starsza), zawsze mówił, że jestem śliczną, atrakcyjną kobietą. Jeśli chodzi o bieliznę, odpisywałam mu, że to jest chore. Wtedy nie dostał ode mnie nic z bielizny. Przypadkiem zobaczyłam u niego stanik i majtki, powiedział mi, że to była żona nie zabrała. Równy rok po poznaniu się ze mną zerwał znajomość. Bez słowa wytłumaczenia. Nie odbierał telefonów i nie odpisywał na smsy. Przeżyłam, to strasznie. Postanowiłam o wszystkim powiedzieć mężowi. Wiedziałam, że bardzo dużo ryzykuję, ale powiedziałam. Płakałam, a mąż był w szoku. Jak jego żona mogła go zdradzić? Przypuszczam, że mi przebaczył, ale nie zapomniał, prosiłam go o pomoc. Doszłam do siebie, minęło 9 miesięcy i dostałam maila od niego, w którym było napisane "tęsknię". Pokazałam mężowi i nie odpisałam na tego maila. Nie dawało mi to jednak spokoju, skontaktowałam się z nim. Po roku nie widzenia sie ze mną, zaczął mnie całować, tulić, a mi było tak dobrze... Znowu zaczęliśmy się spotykać, nocowałam u niego, dochodziło do zbliżeń (zawsze tylko oralnych). Zauważyłam u niego zmiany nastrojów, humorów, czułam że mnie w pewnych sprawach okłamuje i znów poprosił o bieliznę. Długo się opierałam, ale w końcu mu dałam śliczne koronkowe majteczki. Z mężem źle mi się układało. Doszło do tego, że włściwie nie wspólżyliśmy. Chciałam być wierna mojemu kochankowi i nie dopuszczałam do zbliżeń z mężem. Zauważyłam u mojego ukochanego nagłe wybuchy agresji, używał wulgarnych słów. Bardzo się bałam w takich sytuacjach, czulam lęk. Zwracałam mu uwagę na to, przypominałam, co jest napisane w Biblii. Chodziliśmy nawet razem do kościola, a potem do łożka. Poprosił znowu o majteczki. Bez oporów dałam, nie wnikałam po co mu to jest potrzebne. Kochałam go bardzo, a on potrafił nie pisać do mnie przez 3-4 tygodnie... Planowaliśmy spotkanie u niego, pisał do mnie piękne smsy, jak to mnie kocha, pragnie, planowaliśmy wspólne kupno bielizny dla mnie... codziennie rano dostawałam pięknego smsa i nagle koniec. Tak, jak poprzednim razem. Żadnego wyjaśnienia. Okazało się, że związał się z kobietą, która mieszka w tym samym mieście, co i on, jest panną, po kilku dniach znajomości wyznali sobie miłość... Spotkałam się z nim, jak mnie zobaczył, powiedział, że ślicznie wygladam i pachnę (dbam o siebie, to fakt). Znamy się tyle lat, także zapytałam, czy współżyją, odpowiedział twierdząco... Czasami dzwonimy do siebie, rozmawiamy, ale czuję ból od którego nie mogę się uwolnić. Nie chodzi o to, że ma kobietę (ja byłam dla niego żadną partią, jestem mężatką), byłam mu potrzbna, gdy przez 7 lat był sam, tylko chodzi mi o to, że mi nic nie powiedział, że ma kogoś, tylko pisał piękne smsy, oszukał mnie i to strasznie boli... poza tym, to jego dziwne zachowanie o którym napisałam wyżej... podejrzewam, że ma jakieś zaburzenia psychopatyczne, osobowości. Nie jestem specjalistą, więc nie chcę się dokładnie na ten temat wypowiadać, a jednak nie daje mi to spokoju... z kim ja się spotykałam przez tyle lat? Czy on tak się krył, pięknymi słowami sypał, później już nie... Zrobiłam z moim życiem porządek, poprosilam znowu męża o pomoc, nie zdradzam i nie chcę więcej tego robić. Z mężem zblizenia są cudowne, wspiera mnie... zdaję sobie sprawę, że bardzo skrzywdziłam mojego męża, czuję się tak, jakbym przez 7 lat (z krótka przerwą) była w śpiączce... Już się obudziłam, nie dam sie zmanipulować... mój były kochanek, twierdzi, że nie żałuje tego, co między nami było, a ja tak... On planuje malżeństwo, wiem, co do tej kobiety mówi... to samo, co do mnie... Nie wierzę, że się ożeni, są pewne przeszkody, poza tym on lubi takie "kawalerskie" życie, już teraz z rozmowy wynika, że jest trochę znudzony, nawet nie wie, czy jest szczęśliwy... Dla mnie to 100% desperat, jest z tą kobietą, bo ona też nigdy nikogo nie miała, tak mi opowiadał, ma się z kim spotkać, wskoczyć do łóżka i jeszcze mi mówi, że już nie ma problemu z brakiem erekcji. Ludzie się latami leczą, a on miesiąc i wszystko ok... Moją bielizne podobno wyrzucił w co ja nie wierzę, bo skoro po żonie jeszcze trzyma... Zapomniałam napisać, że żonę nie tylko zdradził, ale i bił... JEŚLI KTOŚ MOZE MI ODPOWIEDZEĆ, TO BARDZO PROSZĘ... KIM ON JEST? FETYSZYSTĄ, KTÓRY ZASPOKAJA SWOJE POTRZEBY SEKSUALNE BIELIZNĄ DAMSKĄ? PSYCHOPATĄ, CZY INNE JAKIEŚ ZABURZENIA? Bardzo mnie to męczy, więc proszę, pomóżcie...
Fetyszysta, erotoman, kłamca - to na pewno. Stulejkę się leczy, o ile mi wiadomo operacyjnie. Ale to trzeba chcieć, widocznie on nie chciał. Skoro nie współżyje, to jakim cudem ma dziecko?
Na pewno to jest strasznie zagubiony, może ma jakieś zaburzenia osobowości. Przede wszystkim jest infantylny - to wyznanie miłości po kilku dniach nowej kobiecie, rany, co za głupota .
Dałaś sobą manipulować przez tyle lat... Jakim cudem? Czego ci brakowało w związku, że zaczęłaś się spotykać z tym człowiekiem?
Widzę u Ciebie jeszcze jedną rzecz, mianowicie przesadną religijność, totalnie źle interpretowaną. Nie współżyłaś z mężem, żeby "nie zdradzać" kochanka. Ale to mężowi przysięgałaś wierność, nie jemu. Poza tym piszesz, że wspierasz się biblią... hm... a biblia nie mówi o wierności i miłości? Czy aby nie interpretujesz biblii jak chcesz, według własnej wygody?
A, i na pewno Twój były kochanek nie jest tak bardzo wierzący, jak piszesz. Wierzący prawdziwie nie rozbijają małżeństw, nie prowadzą podwójnego życia, nie żyją tylko po to, żeby pofolgować swoim własnym instynktom.
Nie potępiam cię absolutnie. Ale dziwię się, jak można sobie w życiu namieszać... Odetnij się od niego, skasuj jego numer, nie pisz, nie dzwoń, nie kontaktuj się. Bieliznę olej, dałaś mu, jest jego, niech se nawet na głowę wsadzi, jeśli lubi. Skup się na mężu, na rodzinie. Pomyśl, jak mąż musi cię kochać, że cię nie zostawił po tym wszystkim, a wspiera cię.
Emilio, dziękuję za Twój post.
Nie wiem, dlaczego nie leczył stulejki. Zapytałam tylko kiedyś, czy to czasem nie jest zaniedbanie ze strony rodziców, gdy był dzieckiem. Nic na ten temat nie wiedział. Zadałam mu takie pytanie, jak Ty dzisiaj mi. Chodzi o spłodzenie dziecka. Opowiadał mi, że gdy był jeszcze w związku małżeńskim, leczył się, dostawał zastrzyki w członka (podobno bardzo bolesne) i jakoś w ten sposób udało się jego żonie zajść w ciążę. Widziałam zdjęcia jego córki, bardzo do niego podobna, także myślę, że jest, to jego dziecko. Zresztą, jakie to teraz ma znaczenie? Płaci alimenty, odwiedza w wyznaczony przez sąd dzień. Jego ojcostwo, chyba na tym się kończy Ogólnie dzieci nie lubi, mówił mi o tym, wyzywa od bachorów. Ze swoją obecną kobietą planują mieć dziecko. Jej się nie dziwię, bo to kobieta i zegar biologiczny bije, a jego, tylko zapytałam "i ty chcesz mieć dziecko?". Chodziło mi o jego niechęć do dzieci i brak erekcji. Przemilczał moje pytanie.
Ja również nie mogłam uwierzyć w to "wyznanie miłości" Tłumaczyłam, że trzeba się poznać, a nie szastać słowem "kocham". On tak robił ze mną. Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak on to robi tamtej kobiecie, odtworzyć barwę głosu, spojrzenie oczu... takie mówienie pięknych słówek kobietom, którym nie oszukujmy się, bardzo to się podoba.
Pytasz, czego mi brakowało w związku małżeńskim? Jak tak pomyślę z perspektywy czasu, to niczego. No, chyba tylko tych słów na które dałam się złapać. Mój mąż kocha mnie, pochodzi z takiej rodziny, gdzie mężczyźni nie zdradzają, ale i nie mówią często kocham Cię, pragnę, Gwiazdeczko itp. Zabrakło słów, które kobiety pragną słyszeć, a mój były kochanek wykorzystał to, i zasypał mnie przepięknymi słowami i pocałunkami. Ja wiem, że to może brzmi infantylnie, ale tak było. Emilio, napisałam, że nie chciałam "zdradzać" byłego kochanka, bo to prawda. Kochałam go bardzo, ale po spotkaniu z nim miałam takiego " moralnego kaca". Zdawałam sobie sprawę, że krzywdzę męża, dzieci, Boga. Biblia mówi o wierności, miłości, a ja dalej brnęłam w to bagno. Teraz mogę tak, to nazwać.
Emilio, bieliznę, którą mu dałam, chcialam z powrotem, nie po to, żeby ją nosić (brzydziłabym się założyć te majtki na siebie), tylko chcialam ją wyrzucić do pierwszego napotkanego kosza na ulicy. Niestety nie oddał mi tych majteczek, trzyma też jakiś mój zapomniany przeze mnie dezodorant. Niech z tym robi, co chce.
Jeśli, chodzi o odcięcie sie od niego, to jest problem. Mamy wspólnych znajomych, którzy o niczym nie wiedzą, a ja nie chciałabym zrywać tak fajnych znajomości przez niego. Mam bardzo dobrą pamięć wzrokową i nawet, gdy usunę jego numer, to potrafię odtworzyć go w pamięci. Na Fb mogę go usunąć, ale przecież zawsze mogę go znaleźć przez wyszukiwarkę... Zresztą on ma mój adres mailowy, numer telefonu... Boję się czegoś innego. Pewnego dnia mogę otrzymać od niego smsa, czy wiadomość, że z tamtą kobietą coś się nie powiodło, że jej tak naprawdę nigdy nie kochał, takie różne bajki, gdy facet znudzi się kobietą i nigdy jej nie kochał. Historia znowu się powtórzy, zburzy moje ułożone życie? Tak, jak pisałam, ciągle we mnie jest lęk, myśli, których nie mogę odsunąć od siebie: kim on jest? z kim się spotykałam przez tyle lat i kochałam? Czy on ma jakieś zaburzenia psychiczne i niszczy kobiety, włącznie z byłą żoną? Nie mogę się z tym uporać, męczy mnie to bardzo... Czasami przychodzi mi do głowy, że spotkam się z tą obecną kobietą i powiem jej o wszystkim, ale szybko mi to mija... przecież i tak by mi nie uwierzyła. Mocno zauroczona kobieta, czy zakochana, nie uwierzy nigdy w przeszłość jej obecnego faceta...
Może powinnaś uzmysłowić mężowi, że potrzebujesz więcej czułości, miłych słów itp. Każda kobieta tego potrzebuje, a i nie powinnaś go tłumaczyć tym, że pochodzi z takiej rodziny. Jest dorosły i może się zmienić, jeśli odpowiednio będzie mu zależało. Takie czułe słówka dostałaś od kochanka, absolutnie nie usprawiedliwiam zdrady, ale gdyby mąż dawał ci to czego potrzebujesz to pewnie do zdrady by nie doszło...
Jego obecnej nic nie mów, wiem że chcesz jej pomóc, ale ona tego na razie nie potrzebuje, poza tym i tak nie uwierzy.
Dlaczego historia miałaby się powtórzyć? Przecież już wiesz, że z nim nie jest wszystko w porządku, że jest infantylny, fetyszystą i do tego ma coś nie tak z głową. Może nawet robi to specjalnie, tak manipuluje kobietami? Nie dociekaj na siłę kim on jest. Nawet jak zobaczysz diagnozę od psychiatry, to nie będzie ci wcale łatwiej. W tej chwili jedyne co powinnaś zrobić, to przestać o nim myśleć, przestać to wszystko analizować. Postaw sobie jako cel uzyskanie spokoju ducha, odkochanie się i dąż do tego celu. Daj sobie też czas, im go więcej upłynie, tym bardziej się zdystansujesz.
..kim on jest? Chorym człowiekiem...uciekaj gdzie pieprz rośnie...a jeśli uzależniłaś się od tych silnych emocji...to też się leczy....
Przecież masz świadomość, że Cię niszczył... jeśli potrzebujesz pomocy psychologa, nie wahaj się.... bo cały czas masz go w głowie...nie prawdziwie bliskich, a jego...wywal go wreszcie...
zdaję sobie sprawę, że bardzo skrzywdziłam mojego męża,
Bzdura, gdyby tylko kochanek się odezwał wskoczyłabyś mu do łóżka bez zastanowienia (bo niby dlaczego o nim ciągle myślisz i przezywasz). Te teksty o wierze o tym, że nie kochałaś się z mężem bo chciałaś być wierna KOCHANOWI są dla mnie nienormalne. Twój mąż to zloty facet, że nadal z Tobą jest. Doceń to.
Poza tym gdyby ten tekst napisał facet ze zdradzał żonę itp kobiety zjechałyby go jak burą sukę a tak ... no prawie zostałaś rozgrzeszona.
Ale ja nikogo nie rozgrzeszam, nie głaszczę jej po główce mówiąc, jaka jest super. Odpowiadam na pytanie i staram się nie oceniać, nigdy nie wiadomo jak mi się życie ułoży kiedyś, więc nie jadę po Mice jak Bułgar po indyku. Kwestia empatii i tyle. Natomiast niezaprzeczalnym faktem jest to, że autorka wątku ma bardzo wyrozumiałego męża. I tak jak napisała takasobiemamuśka całkiem możliwe że jest uzależniona od silnych emocji, więc należy jej pomóc, podsunąć pomysł terapii.
Jutro ma urodziny. Zawsze pamiętam o złożeniu życzeń moim bliskim, znajomym. O nim też pamiętam, tylko nie wiem, czy się w ogóle odzywać, chociażby na fejsiku.
Nasi wspólni znajomi, będą bardzo zdziwieni, jeśli się nie odezwę, bo o niczym nie wiedzą tzn. o mojej zdradzie i jego też, bo to, co robił nie jest chrześcijańskie. Seks przedmalżeński i pozamałżeński, jest grzechem. Nie jestem katoliczką, on też nie, ale jeśli chodzi o małżeństwo, rozwód, ponowne małżeństwo i seks o którym piszę wyżej, to wszystkie wyznania głoszą, to samo lub bardzo podobnie. Mój były kochanek, powiedział mi kiedyś, że potrafi tak się zachowywać, mieć minę itp., że nikt się nie zorientuje, że on np. ze mną jest bardzo blisko, a teraz przypuszczam, że tak jest z jego obecną kobietą. Chodzi konkretnie o kontakty seksualne. Potrafi się wybielić... Zawsze o mnie mówił do innych, że znamy się z kręgów kościelnych...
Emilia ma rację. Prawdziwi wierzący nie rozbijają małżeństw, nie prowadzą podwójnego życia itp., tylko ten potworny ból, rozdarcie... Mieszkam w dużym mieście, bardzo chętnie skorzystałabym z pomocy psychologa, ale tylko finansowanego przez NFZ. Prywatnie mnie nie stać. Nie wiem, gdzie szukać takiego psychologa na fundusz... Mamuśka, masz rację, cały czas mam go w głowie, chociaż o męża i dzieci dbam, pamiętam o nich. Studiuję zaocznie, przede mną pisanie pracy, obrona i powinnam mieć spokój... Dziękuję Wam bardzo za wypowiedzi i proszę o pomoc, jest mi bardzo ciężko. Każdy dzień zaczyna się myślą, kim on jest... Nie wiem dlaczego mój umysł, psychika "ustawiły" się w ten sposób...
Słodka Czarodziejko - nie wskoczyłabym mu już do łóżka. Ja już skończyłam ze zdradą. Gdyby cokolwiek mi zaproponował, odwrócilabym się i poszłabym w drugą stronę. Na smsa nie odpisałabym. Nie interesują mnie zdrady z byłym kochankiem i innymi mężczyznami. Napisałam, że dochowywałam wierności kochankowi, bo to prawda. Tak, to czułam. Unikałam zbliżeń z mężem, ponieważ bardzo kochałam byłego kochanka, chociaż ślubowałam miłość i wierność mężowi, to fakt... Może Ty nigdy czegoś takiego nie przeżyłaś, człowiek jest wtedy, taki otumaniony... Nie chcę się usprawiedliwiać, zdrada jest zdradą... Nie wyrzucisz wszystkiego nagle z głowy, zwłaszcza, że sprawa jest świeża...
10 2011-07-11 08:16:03 Ostatnio edytowany przez vinnga (2011-07-12 07:45:54)
Mika2308, piszesz o wartościach, chrześcijańskich wartościach, które w zasadzie masz w dupie. Piszesz o grzechu, miłość, jakiejś przysiędze, slubowaniu, po co wogóle o tym wspominasz? Przecież to nie ma dla Ciebie żadnego znacznia. Kogo Ty oszukujesz? Po co Ci to? Ślubowałaś kochać, i co? Przestałaś. Ślubowałaś być wierna, i co? Nie byłaś. Wyjdź z tego zakłamanego, obłudnego świata chrześcijanizmu, zresztą dawno się z niego sama swoim zachowaniem wyłączyłaś.
Potrafisz być wierna swoim wymyślonym, pokrętnie ułożonym zasadom - skoro kochasz to jesteś wierna... o zgrozo - kochankowi - to potrafisz. Ale wiara moim przewodnikiem. Kurde, kobieto obódź się, jesteś wyzwolona, szeroko patrzysz na świat i łapiesz co najlepsze - w swoim mniemaniu. No albo co Ci los przyniesie, przecież ten kochanek wcale Ci się nie podobał. Wywal z głowy te wszystkie brednie o wartościach chrześcijańskich i żyj życiem jakie poznałaś. Żyj życiem Magdaleny.
Bądź sobą, jak byłaś do tej pory, olewaj tak jak do tej pory olewałaś, na co Ci ten bagaż, by się truć. Nie łatwiej będzie to zostawić swojemu sumieniu, to co robisz, zamiast dodawać sobie na grzbit jakieś dodatkowe ograniczenia, które i tak są niczy. Życie będzie wtedy łatwiejsze. Za to masz pewie w sobie coś wyjątkowego, że Twój mąż jeszcze z Tobą jest, korzystaj z tego, korzystaj z niego. No chyba że to jakiś nawiedzony facet, który mimo, że mu wiatr wieje w oczy wciąż jest wierny zasadom - morlnego wychowania kościoła. W takim razie uciekaj od niego, bo to większy wariat, niż Twój kochanek. A no i skoro to mężwi nie przeszkadzało do tej pory, to poszukaj sobie sprawnego faceta, kochanka co się zowie. Bo tak naprawdę, to Co ty miałas biedaku z tego kochanka. Seks oralny? Jak grzeszyć to na całego, dlaczego się ograniczać.
ps.
Pisałaś, że mocno zajochane kobiety są ślepe i w nic nie uwierzą, bo byś im chciała powiedzieć. Nie martw się z facetami też tak jest.
Niech mi ktoś teraz powie, że dla chrześcijan, dla bogobojnych chrześcijanek, dla bogobojnych chrześcijan, ważne są chrześcijańskie wartości buahahahahaha. Buahahahahahah.
No chyba że, ...powiedz mi, gdy chodziliście na te msze, pieknie wyglądając przed świętym sakramentem, pozywiając się z rąk kapłana komuni, żarliwie modląc się o .. o co się modliłaś Ty nie wiem, ale on pewni o to żeby mu stanąć, to was dodtkowo to podniecało?
Pisze powyższe nie dla tego, żeby Cię zranić, ale dlatego, że nie mogę patrzeć na ten pseudo-katolicki kraj, w którym ludzie okłamuja siebie i innych do okło, że jeżeli klękaja na mszy, to od razu sa lepszymi od innych. Że jak napiszą, że przyznali się do grzechu, że cierpią, to ich k******o jest inne, od k******a pospolitego. Zdrada to zdrada, seks to seks, a Ciało Boże pod postacią opłatka, to mąka i woda. Rzeczy należy nazywać po imieniu, a nie owijać je w bawełnę. Jeżeli ktoś pójdzie na lewiznę, to idzie na lewiznę. Ksiądz jak idzie na lewiznę, to też idzie na lewiznę, a nie rozgrzeszać biedne owieczki i wskazywać im drogę. Co najwyżesz szuka wejścia
Pisze powyższe nie dla tego, żeby Cię zranić, ale dlatego, że nie mogę patrzeć na ten pseudo-katolicki kraj, w którym ludzie okłamuja siebie i innych do okło, że jeżeli klękaja na mszy, to od razu sa lepszymi od innych. Że jak napiszą, że przyznali się do grzechu, że cierpią, to ich kurestwo jest inne, od kurestwa pospolitego. Zdrada to zdrada, seks to seks, a Ciało Boże pod postacią opłatka, to mąka i woda. Rzeczy należy nazywać po imieniu, a nie owijać je w bawełnę. Jeżeli ktoś pójdzie na lewiznę, to idzie na lewiznę. Ksiądz jak idzie na lewiznę, to też idzie na lewiznę, a nie rozgrzeszać biedne owieczki i wskazywać im drogę. Co najwyżesz szuka wejścia
Amen
Dunkis ma całkowitą rację - idź do męża i błagaj go o wybaczenie. Jak kocha, to wybaczy, ale nie zapomni. Potem powiedz mu czego Ci w związku brakujr, po Twoje zachowanie było spowodowane tym, że czego Ci brakowało. On będzie musiał to zrozumieć i dać Ci to, czego wcześniej nie było w Waszej relacji.
JEŚLI KTOŚ MOZE MI ODPOWIEDZEĆ, TO BARDZO PROSZĘ... KIM ON JEST? FETYSZYSTĄ, KTÓRY ZASPOKAJA SWOJE POTRZEBY SEKSUALNE BIELIZNĄ DAMSKĄ? PSYCHOPATĄ, CZY INNE JAKIEŚ ZABURZENIA? Bardzo mnie to męczy, więc proszę, pomóżcie...
ale po co ci to wiedzieć?
nie wystarczy, że nie jest normalny?
po czasie okazało się, że cię wykorzystał... i tyle
rozpamiętujesz coś, co nie ma przyszłości....
zrób krok do przodu i poświęć swoją energię na naprawianie związku z facetem, który cię kocha...
przestaw myślenie na tego właściwego....
Dunkis, przepraszam, ale w ogóle nie zrozumiałeś mojego postu, o czym piszę Nie namawiaj mnie do zdrady, bo i tak tego błędu/grzechu już nie popełnię... W ogóle, dlaczego, Ty używasz wulgarnych słow? Bardzo tego nie lubię...
PM - męża nie muszę już prosić o przebaczenie, rozmawialiśmy. Wiem, że mi wybaczył, ale zapomnieć nie zapomniał... Relacje między nami są bardzo dobre, mąż naprawdę stara się mnie wspierać...
katbe - wykorzystał mnie, to fakt... Strasznie trudno przestawić, to myślenie na inne tory... 2 miesiące, to za krótki czas, żeby o 7 latach nagle zapomnieć, wyrzucić wszystko z głowy...
15 2011-07-11 17:44:03 Ostatnio edytowany przez katbe (2011-07-11 17:45:27)
katbe - wykorzystał mnie, to fakt... Strasznie trudno przestawić, to myślenie na inne tory... 2 miesiące, to za krótki czas, żeby o 7 latach nagle zapomnieć, wyrzucić wszystko z głowy...
mielenie tematu na forum na pewno ci w tym nie pomoże... :(
Pytasz, kim ON jest? Psychicznym, nienormalnym, egoistycznym, zapatrzonym w siebie dupkiem. Wybacz za słownictwo, ale ręce opadają. Zrobił Ci tyle krzywdy, a Ty nadal o nim myślisz i zastanawiasz się, czy wysłać mu życzenia na "fejsiku"? Otrząśnij się! Skąd znajomi będą wiedzieli, że nie napisałaś/złożyłaś mu życzeń? Bo nie zobaczą wpisu na facebooku?! Jeśli spytają (w co wątpię), to możesz po prostu powiedzieć, że nie bawią Cię takie rzeczy - tyle i nic więcej nie mówić. Nie musi ich interesować Twoja sprawa między Tobą a tym... mężczyzną.
Co z tego, że ma Twój numer telefonu i adres poczty. Możesz zmienić numer (nawet będąc w abonamencie), a poczta - wiadomo, założyć nowe konto i po sprawie. Widać, że jesteś w pewien sposób od niego uzależniona (?), że nawet chciałabyś z nim utrzymywać kontakt, bo gdyby naprawdę zależałoby Ci, aby go nie mieć, to po prostu kategoryczne NIE i koniec. A Ty wspominasz, drążysz, zastanawiasz się - po co? Masz wspaniałego męża, który Ci wybczył, dobrze, że mu o tym powiedziałaś w ogóle, że niczego nie zataiłaś, bo nie dość, że byłoby Ci trudniej z tym żyć, to na dodatek mógłby sam się dowiedzieć i wtedy byłoby gorzej. Dbaj o to, co masz, nie patrz na przeszłość. Nie oceniam Cię, nie zamierzam, bo losy ludzie różnie się toczą, ale posłuchaj mojej i innych powyższych rad.
zgadzam się z postami powyżej. Po co Ci ta wiedza? w czym Ci pomoże? właściwe masz czarno na białym. Czy pomoże Ci jak usłyszysz sto razy, że to facet chory ? Przykro mi, że kobiety trafiają na taki margines społeczny ( tak tak margines bo to jest marginalne zachowanie - dorośli ludzie bawiący się w kotka i myszke) skoro byłaś szczęśliwa z kochankiem to dlaczego nie odeszłaś od męża? ( tylko nie poruszajmy tutaj aspektów religijnych) wydaje mi się, że nie odeszłaś od męża bo przy kochanku nie czułaś się bezpiecznie i dobrze że tak czułaś bo przynajmniej intuicja Ci nie szwankuje.
Zadziwia mnie jeden fakt ( ale nie odbierz tego złośliwie): dlaczego zamiast starać się ratować swoje małżeństwo to tracisz myśli i emocje nad palantem dla którego byłaś zabawką? Twój mąż Ci wybaczył a Ty w nagrode robisz go nadal w ciula TAK TAKA JEST PRAWDA!!!!!!! krzywdzisz tego człowieka....... tak jak ktoś skrzywdził siebie.
I mam małą propozycję: zamiast zadawać sobie pytanie: czy on ( Twój kochaś) jest normalny to postaraj się odpowiedzieć sobie na pytania:
gdzie teraz jesteś, dlaczego jesteś w takim a nie innym punkcie, gdzie chciałabyś być, z kim tam chcesz być.........etc zrób sobie mały rekonesans, zrelaksuj się i odnadź bo ja mam wrażenie, że się pogubiłaś.
powodzenia
ile centymetrów mniej więcej miał jego penis jeśli można wiedzieć ?
Czarnamadzia i KGB, dziękuję dziewczyny Może potrzebne mi były, takie właśnie słowa, żeby otworzyły mi się bardziej oczy i nie tylko... Ma mi załatwić książkę, ale poproszę o załatwienie tej sprawy, naszą wspólną znajomą... Chcę UCIĄĆ, to rozmyślanie...
Ziomek, nigdy mu nie mierzyłam, podaję wymiary, którymi on się "pochwalił" przy pierwszym naszym spotkaniu. W stanie spoczynku 3 cm, podczas erekcji 8 cm. Dodaj do tego mega stulejkę... ten penis wygląda tragicznie i nieatrakcyjnie dla kobiety... Co to za wzwód... bardzo miękki, do pochwy kobiety nie można go wsunąć... Nieraz nie było nawet tych 8 cm... Ma poważny problem i powinien się leczyć, ale to już jego sprawa.
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, tym co napisałam. Widziałam w życiu penisa mojego męża i jego. Tak się złożyło. Kolosalna różnica!!! Nie ma nawet, co porównywać. Zdjęć z książek, czy netu nie liczę... Nie tęsknię za widokiem nagiego mężczyzny, 7 lat zdrady z krótką przerwą - wystarczy mi.
+Vinnga, przepraszam, że zmobilizowełem Cię do edytowania postu i za razem dziękuje za to. Postaram się więcej tego nie robą, ale obiecać nie mogę.+
Dunkis, przepraszam, ale w ogóle nie zrozumiałeś mojego postu, o czym piszę Nie namawiaj mnie do zdrady, bo i tak tego błędu/grzechu już nie popełnię... W ogóle, dlaczego, Ty używasz wulgarnych słow? Bardzo tego nie lubię...
PM - męża nie muszę już prosić o przebaczenie, rozmawialiśmy. Wiem, że mi wybaczył, ale zapomnieć nie zapomniał... Relacje między nami są bardzo dobre, mąż naprawdę stara się mnie wspierać...
katbe - wykorzystał mnie, to fakt... Strasznie trudno przestawić, to myślenie na inne tory... 2 miesiące, to za krótki czas, żeby o 7 latach nagle zapomnieć, wyrzucić wszystko z głowy...
Żeby sprawa była jasna, niecenzuralnym określieniem posłuzyłem sie nie wyłącznie do określenia czynu seksualnego , ale mieszania w całą sytuację wspomnianych wartości, głównie dla podkreślenia tychże wartości. Pewne rzeczy trzeba nazywać po imieniu, jeśli zdradzę, to zdradziłem, w imię czego, albo przeciw temu - jakie to ma znaczenie. Jakie ma znaczenie, jaki się w sobie nosi światopogląd - żaden.
.--.
(._=.\
`- - j)
\- /
._| |__
(/ \
(_ (. j \
.__)| " /\, \
//, _/ , (_/ /
/" / ('
\ \___\/ \\`
\ | \| |^,
\ | \ |)
) \ ._/
/ )
`-'
Czy to znaczy, że powyżej to coś ponad to że są to kropki i kreski?
Mika2308, nie lubisz brzydkich słów, ale to tylko słowa, określane w słowniku języka polskiego, jako wulgaryzmy. Szczerze mówiąc, również nie lubie ich. Co wcale nie znaczy, że czasami, pewne rzeczy, nie da się inaczej określić niż po imieniu. W tym przypadku inne słowo po prostu nie pasowało. Ale to tylko słowa. Zrozum, obojętnie w jakie słowa ubierzesz podjęte przez Ciebie czynności, one mają określoną wartość i co najważniejsze konsekwencje.
Twój mąż jest ROGACZEM, przyprawiłaś mu rogi. Czy ma znaczenie jak to nazwiesz?
Ty nie tęsknisz za widokiem nagiego mężczyzny. Pytasz o to kim jest Twój ex kochanek. Tyle czasu temu poświęcasz, tak ISTOTNYM sprawom, a tak mnie zastanawia ile go poświęcasz temu, który wciąz Ci wybacza. Może zadam inaczej pytanie, jakbyś się Ty zachowała, gdyby Twój mąż opowiedział Ci podobną historię do Twojej, ale to on okazałby sie bohaterem, niosącym pomoc bliźniemu, kobiecie z problemami seksualnymi. Czy Ty aby w tym związku z kochankiem, nie czułas się dobrym samarytaninem?
21 2011-07-12 22:53:57 Ostatnio edytowany przez Mika2308 (2011-07-12 22:55:53)
Twój mąż jest ROGACZEM, przyprawiłaś mu rogi. Czy ma znaczenie jak to nazwiesz?
Ty nie tęsknisz za widokiem nagiego mężczyzny. Pytasz o to kim jest Twój ex kochanek. Tyle czasu temu poświęcasz, tak ISTOTNYM sprawom, a tak mnie zastanawia ile go poświęcasz temu, który wciąz Ci wybacza. Może zadam inaczej pytanie, jakbyś się Ty zachowała, gdyby Twój mąż opowiedział Ci podobną historię do Twojej, ale to on okazałby sie bohaterem, niosącym pomoc bliźniemu, kobiecie z problemami seksualnymi. Czy Ty aby w tym związku z kochankiem, nie czułas się dobrym samarytaninem?
Dunkis, mój mąż był zdradzanym, kiedyś przez swoją żonę, człowiekiem. To już historia. Masz rację, w tej sytuacji nie ma znaczenia, jak to nazwę.
Mojemu mężowi, poświęcam cały mój czas, gdy tylko jest w domu (pracuje na nasze utrzymanie), często rozmawiamy przez telefon, jeśli tylko, jest to możliwe (praca). Nie wiem, jakbym się zachowała, gdyby mąż opowiedział mi taką historię. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale, jak siebie znam, miło by mi nie było... Nie wiem, czy potrafiłabym wybaczyć zdradę...
Wiesz, zauważyłam, że ja bardzo lubiłam temu człowiekowi "matkować". Nasze rozmowy, smsy, nie były tylko o seksie. Rozmawialiśmy/pisaliśmy również na inne tematy np. o polityce, jego pracy i dziecku, naszych znajomych, o moich studiach itp., wiedział, że może do mnie napisać z takim drobiazgiem, jakim jest chwilowy brak internetu. A ja odpowiadałam, pocieszałam...
22 2011-07-12 23:18:40 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-07-13 05:21:01)
Podglądam tą dyskusję od dłuższego czasu i od samego początku ciśnie mi się na usta pytanie: "Dlaczego właśnie taki tytuł, dlaczego właśnie taki temat?"
Dunkis juz zadał to pytanie, więc pozwolę sobie je zacytować:
Ty nie tęsknisz za widokiem nagiego mężczyzny. Pytasz o to kim jest Twój ex kochanek. Tyle czasu temu poświęcasz, tak ISTOTNYM sprawom, a tak mnie zastanawia ile go poświęcasz temu, który wciąz Ci wybacza.
I od razu ubiegnę Twoja wypowiedź, że powyżej odpowiedziałaś ile czasu poświęcasz teraz mężowi.
Dla mnie znamienne jest to, ile miejsca i uwagi poświęciłaś problemowi rozmiaru penisa kochanka i jego stulejce, a ile emocjom związanym z osobą męża.
Dla mnie to jasna odpowiedź.
A mój nos mówi mi, ze Twój główny problem, to kochana:
On planuje malżeństwo, wiem, co do tej kobiety mówi... to samo, co do mnie... Nie wierzę, że się ożeni, są pewne przeszkody, poza tym on lubi takie "kawalerskie" życie, już teraz z rozmowy wynika, że jest trochę znudzony, nawet nie wie, czy jest szczęśliwy... Dla mnie to 100% desperat, jest z tą kobietą, bo ona też nigdy nikogo nie miała, tak mi opowiadał, ma się z kim spotkać, wskoczyć do łóżka i jeszcze mi mówi, że już nie ma problemu z brakiem erekcji. Ludzie się latami leczą, a on miesiąc i wszystko ok... Moją bielizne podobno wyrzucił w co ja nie wierzę, bo skoro po żonie jeszcze trzyma...
Boli? Dobrze, niech boli.
Kto tu jest desperatką? Czy problemem jest dla Ciebie, że Twoja bielizna już go nie kręci? No bo zony - tyle lat...
Ohh... a jeśli ona rzeczywiście dokonała cudu i wyleczyła go z jego problemów - czy to tez zaprząta Ci główkę?
Im dokładniej czytam, tym więcej mi się nie zgadza:
Nasze rozmowy, smsy, nie były tylko o seksie. Rozmawialiśmy/pisaliśmy również na inne tematy np. o polityce, jego pracy i dziecku
Ogólnie dzieci nie lubi, mówił mi o tym, wyzywa od bachorów. Ze swoją obecną kobietą planują mieć dziecko. Jej się nie dziwię, bo to kobieta i zegar biologiczny bije, a jego, tylko zapytałam "i ty chcesz mieć dziecko?". Chodziło mi o jego niechęć do dzieci i brak erekcji. Przemilczał moje pytanie..
No to sobie pogadaliście o dzieciach. Jak matka z ojcem...
Oboje jesteśmy ludźmi wierzącymi. Piszę o tym, bo miało to wpływ na nasz związek.
(...)
opisał dokładnie jak zdradził żonę i z kim, swoje zainteresowania, że się codziennie za mnie modli.
(...)
Bardzo mnie korciło, żeby poznać człowieka z którym piszę w realu. Bardzo się cieszył, gdy mu o tym napisałam.
(...)
Zgodziłam się z oporami i wyrzutami sumienia. Do znajomych wysłalam smsa, że przyjadę dzień później. Spałam na jego łożku, a on obok łóżka na podłodze... oboje w ubraniach. Nie doszło do zbliżenia, choć czułam, że do tego dąży.
(...)
Czułam, że namieszał mi w głowie, że rodzi się uczucie do którego nie powinnam dopuścić (mąż i dzieci), traciłam kontrolę.
(...)
Byłam szczęśliwa, mówil, że mnie kocha, planowaliśmy, że odejdę od męża i dzieci. Na przeszkodzie w tym naszym grzechu, był zawsze Bóg.
(...)
Nie dawało mi to jednak spokoju, skontaktowałam się z nim. Po roku nie widzenia sie ze mną, zaczął mnie całować, tulić, a mi było tak dobrze... Znowu zaczęliśmy się spotykać, nocowałam u niego, dochodziło do zbliżeń (zawsze tylko oralnych).
(...)
Chodziliśmy nawet razem do kościola, a potem do łożka. Poprosił znowu o majteczki. Bez oporów dałam, nie wnikałam po co mu to jest potrzebne.
(...)
Spotkałam się z nim, jak mnie zobaczył, powiedział, że ślicznie wygladam i pachnę (dbam o siebie, to fakt). Znamy się tyle lat, także zapytałam, czy współżyją, odpowiedział twierdząco...
Może tak będzie łatwiej Ci ocenić swój udział w tym "czymś". Sama wszystko zaczęłaś, Bóg (jak sama piszesz) był jedyną PRZESZKODĄ, uczestniczyłaś w jego chorych zachowaniach, a teraz pytasz KIM ON JEST?
Ja się zapytam: KIM TY JESTEŚ?
Wątek jak dla mnie przerażający. Zamartwiasz się Mika jakim hipokrytą, oszustem i Bóg wie kim jest Twój były kochanek, boli, że okłamał - nie masz potrzeby zastanawiać się kim wobec tego Ty jesteś skoro okłamałaś że tak to ujmę "bardziej", bo własnego męża i to dwukrotnie ? Nie, bo mąż wybaczył i
mąż naprawdę stara się mnie wspierać...
Rozumiem, że w Waszym małżeństwie to Ty właśnie po tych przygodach potrzebujesz wsparcia, jako że to Tobie nie wypalił romans... Super.
W moim odczuciu nie to jest żenujące, że zdradziłaś tylko to, że zdradziłaś, przyznałaś się (gdyż kochanek Cię olał) otrzymałaś wybaczenie męża i po tym wszystkim polazłaś do tego człowieka ponownie, bo po roku milczenia napisał "tęsknię". I znów musiał Cię powtórnie olać, żebyś jako "od teraz wierna" potrzebowała męża z powrotem. Nie wiem jak mąż po tym wszystkim daje radę darzyć Cię jakimkolwiek zaufaniem. Zwyczajnie nie pojmuję.
A co do pytania zadanego przez Ciebie w wątku, myślę, że nie powinnaś mieć trudności ze znalezieniem odpowiedzi rozwiązujacej targające Tobą problemy:
Dunkis, mój mąż był zdradzanym, kiedyś przez swoją żonę, człowiekiem. To już historia.
Widzisz jakie to proste. Wystarczy powiedzieć: "mój kochanek był być może niezrównoważonym, zaspokajanym przeze mnie człowiekiem, który teraz ma kogoś innego. To już historia."
Ale nie, Ty powątpiewasz czy aby naprawdę wyrzucił Twoje piękne koronkowe majtki, czy to nie dziwne po ilu dniach tej nowej wyznał miłość i czy mu "na fejsiku" życzonka na urodzinki podesłać. Najlepiej męża się w tych kwestiach poradź, może się jednak jeszcze ocknie.
Okropność (-
Jedynie komu tu wspólczuje to Twojemu mężowi... Czy Ty wogole go kochasz?? Bo jakoś nie widze tu Twojego bólu z powodu zranienia jego... Wybaczyl i już jest ok tak??? Czemu nie zachwycasz się rozmiarem swojego męża tylko biadolisz o jakimś zboczeńcu, jego wstrętnym penisie i jeszcze zastanawiasz się kim on jest..a co to za różnica kim on jest?? Twój "pelnowartościowy" mąż wie, ze tamtem z którym go zdradzilaś byl taki "niepelnosprawny"??? Bo to chyba podwójny ból nie?
25 2011-07-13 07:47:18 Ostatnio edytowany przez sayonara (2011-07-13 08:04:17)
Niewiarygodne jak idiotycznie głupim zdaniem rozgrzeszają się wszyscy, którzy mają "skok w bok" :"CZEGOŚ MI W MAŁŻEŃSTWIE BRAKOWAŁO", bo :
- mój mąż za mało mówi,że mnie kocha lub za bardzo o tym ględzi;
- ciągle jest w domu albo nigdy go nie ma;
- za bardzo mnie kontroluje, lub nie interesuje się mną;
- chce zbyt dużo seksu albo zbyt mało;
itd, itp...
To żałosne! Powód do zdrady znajdzie się ZAWSZE- każdemu czegoś brakuje, a nawet jeśli nie- to stanę na rzęsach, żeby sobie coś wymyślić
Jeżeli naprawdę chcę czegoś innego, to nie gram na dwa fronty tylko uczciwie wybieram jeden. Jeśli nie robię tego, jestem zwykłą szują.
W Twojej historii Mika jest kilka problemów, które mnie przerażają.
Pierwszy, to spaczone do granic możliwości pojmowanie religijności- oszukujesz samą siebie i myślisz, że...oszukasz Boga i nagniesz jego nakazy do swoich , przepraszam, seksualnych żądzy ( swoją drogą to dopiero chore- chodzić z kochankiem do kościoła...);
Drugi, to Twoje ciągłe niezdrowe zainteresowanie tym kochankiem popaprańcem i jeszcze wmawianie innym, że ty już teraz nigdy, Broń Boże ( to brzmi jak zamierzona ironia) nie zdradzisz męża. Swoją drogą- twój mąż to niesamowity facet, jemu też się należy "pogadanie o swoich problemach z jakąś kobietą, pocieszyłaby go może równie skutecznie jak ty swojego kochanka. I żebyś nie pomyślała, że źle ci życzę, po prostu wtedy dotarło by do ciebie, jak idiotyczne jest przedstawianie osoby zdradzającej jako ofiary otumanionej "wielką nową miłością" i użalanie się nad sobą.
Trzeci, to usprawiedliwianie na przeróżne sposoby paskudnej zdrady- najbardziej rozśmieszyło mnie to o "matkowaniu" mu ( ktoś tu już napisał, że nie ma to jak pogawędka matki z synkiem w czasie seksu oralnego- miodas ;
Czwarty, to twoje "mądre" stwierdzenie skierowane do chyba wszystkich, którzy są wierni :rzewne, prawie przez łzy: " bo ty nie wiesz, jak to jest, jak się człowiek zakocha..." No cóż- niektórzy rodzą się głupi i głupi umierają
Napiszę ci szczerze, chcesz wiedzieć "Kim on jest?" Jest człowiekiem, którego dobrowolnie wybrałaś i ciągnęłaś romans tyle lat, pomimo wielu oznak, że twój wybranek nie jest normalny. Ba, ciągniesz go dalej, chociaż zaprzeczasz temu- świadczą o tym twoje posty i nieustające zainteresowanie nim ( a to data urodzin, a to, czy powiedzieć jego dziewczynie itd- cały czas zdradzasz męża emocjonalnie, nie oszukujmy się!!!).
Wiesz, jest takie powiedzenie : "Kto jest głupszy- głupiec, czy ten, który idzie za nim?" ...
Może tak będzie łatwiej Ci ocenić swój udział w tym "czymś". Sama wszystko zaczęłaś, Bóg (jak sama piszesz) był jedyną PRZESZKODĄ, uczestniczyłaś w jego chorych zachowaniach, a teraz pytasz KIM ON JEST?
Ja się zapytam: KIM TY JESTEŚ?
No właśnie, sam tego bym lepiej nie ujął.
Nie często zastawnawiam się nad jakimś tematem z forum, ale dziś w drodze do pracy, przewineło mi się na Twój temat, droga autorko, sporo myśli. Miałem odpuścić, ale Fajka mnie zmobilizowała i to wcale nie ta, którą paliłem. Szczególnie na uwagę zasługuje zacytownane, przez Fajkę, kierowane do mnie zdanie. To mnie zmobilizowało.
Miałem właściwie napisać coś podobbego, co napisała Magda77 i określiła okropnością. Zrobię to po swojemu. Gdyby Twój facet miał choć trochę godności, malutką odrobinkę , to kopnął by Cie w "cztery litery", a na pewno po drugim razie. Gdyby normalny, podkreślam normalny facet, dowiedział się że jego kobieta zdradza go z kaleką.... dlatego pisałem normalny... kaleką w ten sposób, z facetem, który nie tyle jest kaleką, bo natura mu sprawiła psiikusa, ale kaleką, bo nie chce mu się ruszyć "czterech liter" i poświęcić paru dni na leczenie tego, to by go szlag trafił. Nie nie mogę tak. Gdyby normalny facet , dowiedział się że laska, przyprawia mu rogi z facetem, któremu nawet nie staje to powinno go ruszyć do posad. Rozumiem kochanek dający radośc i przyjemność - to by była jakas zrozumiała motywacja, pokręcona, ale jednak do przyjęcia. Ale ZDROWY facet zamieniony, na kalekę. Czy Ty, aby nie potrzebujesz jakiś wyszukacnych podniet - facet Ci się nie podoba, ma problem, jest fetyszystą, którego zachowanie Ci nie odpowiada. Twój facet jest zbyt sprawny? No to odgryź mu, pewnie i to Ci wybaczy, będzisz miała do końca życia czym się podniecać i kim opiekować, no chyba, że go tak pokiereszujesz, że juz nie będzie w stanie Was utrzymywać.
(przepraszam za uzycie słowa kalekę, ale ten facet od majtek, jest kaleka na własne zyczenie, sa operacje na stulejke, i spokojnie można przwrócić sprawność, bo przeciez rozmar nie ma znaczenia).
Nie dawało mi spokoju, dlaczego Twój partner Ci to wszystko wybaczył i jak on mógł znieśc , że go z takim kaleka zdradzałas. Ale po Twoich słowach i podsumowaniu Fajki, snuje mi się taki o to obraz całości: ułożyłaś sobie w "główce" piękny obraz, Twój mąż już nie jedno przżył, znieise więcej. wytrzymał raz, to wytrzyma drugi, trzeci, a skoro wciąż myślisz o facecie od majtek, przypuszczam, że na tym nie stanie. Był zdradzany przez inną kobietę, byl zdradzony przez Ciebie. On jest taki wrażliwy, czy tak bardzo zimny jak skała, że te zdrady nie robią większego wrażenia, na nim? No może jest tak bardzo zajęty pracą i utrzymywaniem Was, że ... na nic innego mu nie starcza czasu. I teraz rozumiem dlaczego nie miałaś żadnych oporów - on jest przyzywyczajony , że się go zdradza. Ile razy on był naprawde zdradzany? Bo wzdaje się, że ograniczasz się, w swoim mysleniu, do trzy razy? Czy może jednak potrafisz być szczera i przyznasz jemu, nie nam, że zdradzałaś go wiele, wiele razy, bo zdradą było spotykanie się, nie tylko seks z nim, za każdym razem, dodaj każdy raz, kiedy uprawiałas z nim seks. Słuchaj, może on już jest od tego uzależniony? Może problemem i leczeniem nie tej osoby co powinnaś, jesteś zainteresowana.
Ps.
Nie wiesz jakbys sie zachowała, gdyby on Cię zdradził - albo masz nas, mnie, za idiototę, albo z siebie robisz idiotkę. Doskonale wiesz, jakbys się zachowała.
Odpowiadałaś komuś tam po drodze, że poświęczasz swojemu czas - pierdo..sz głuputy, czas, to Ty poświęcasz swojemu ex kochankowi - dowodem jest cały ten poroniony, załozony i kontynuowany, przez Ciebie i kontynuowany temat. Każda minuta na nim spędzona, to kolejna zdrada męża, każda myśl poświęcona tamtemu facetowi, to czas zabrany Twojemu mężowi. Zdajesz sobie sprawę z tego, że Ty nadal ranisz swojego męża. Kim , on jest, powiedzcie,....itd. Twój mąż jest dla Ciebie niczym. Ty jesteś zakochana w jakimś chorym facecie, ale nie martw się Twój Bóg to osądzi sprawiedliwie.
I to są te p......n wartości w katolandzie, uprawiane, przez pseudo chrześcijan. Pieknie to zostało ujęte, Bóg, to przeszkoda. Czytając teksty autorki, przekonany jestem, że więcej osób niewierzących zostanie w końcu zbawionych, jeśli wogóle, niż Ci co wierzą. Bo Ci niewierzący dopuszczając się "grzechów", przynajmniej nie robią tego mając na ustach słowo Bóg, przynajmniej nie oszukując siebie, i tego całego Boga i to pomniejsza ich winy. Vinnga, przepraszam ale nie wytrzymałem.
Niekochana72 - nie miałam zamiaru zakładać tematu typu:"Zdradzałam...". Nurtowało mnie pytanie "Kim on jest?". To info miało mi jeszcze bardziej wyjaśnić z kim się zadawałam... no, i ten wewnętrzny lęk, który pozostał, chociaż już wszystko skończone.
Ktoś wyżej zapytał o jego penisa, odpisałam. Odpowiedź była wyczerpująca, ale nie 10 stron A4, nie przesadzaj. Nie będę opisywała mojego życia osobistego z mężem, jest to dla mnie niezręczne. Mam dokładnie opisywać, co do siebie mówimy, jak się kochamy w łóżku, gdzie chodzimy... Występuję tutaj anonimowo, ale to moje życie, które bardzo się staram "posklejać" od nowa. I jak na razie udaje się.
Przypuszczam, że podejrzewasz mnie, że jestem zazdrosna o jego nową kobietę i ewentualne małżeństwo. Otóż nie, nie jestem. On wiedział, że ja NIGDY nie wyszłabym za niego za mąż (chociaż były takie plany). Moim mężem nie mógłby być człowiek, który bił swoją byłą żonę (pokazywał, jak to robił), zdradzał byłą żonę (bo zasłużyła na to, tak mi mówił), prawie ciągle nie pracuje (mieszka w dużym mieście i nie może jej znaleźć, tak twierdzi w co ja nie wierzę), jego zmenność nastrojów, humorów, agresja, całkiem odpada. A ile razy bedąc na ulicy, używając wulgarnych słów, krzyczał (ludzie się patrzyli) mi było wstyd i miałam ochotę odejść (trzeba było tak zrobić). To jest odpowiedni kandydat na męża? Mam czego zazdrościć, jego obecnej kobiecie? O jego zamiłowaniu do damskiej bielizny, kompleksie nawet nie wspomnę. Żal mi tej kobiety, bo o niczym nie wie (on się przecież nie pochwali) zrani ją, tak jak mnie i na tym się zakończy znajomość, czy małżeństwo. To tylko kwestia czasu. Z perspektywy czasu, wszystko inaczej się widzi, uwierz mi.
Pytasz kim jestem? Kobietą, która zdradziła męża, który w ogóle na to nie zasłużył. Jestem bardzo delikatną osobą (tak twierdzą moi znajomi), lubiącą pomagać innym ludziom, gdy tej pomocy potrzebują. Trudno uwierzyć? jestem w stanie zrozumieć, ale lubię być szczera...
Przypuszczam, że podejrzewasz mnie, że jestem zazdrosna o jego nową kobietę i ewentualne małżeństwo. Otóż nie, nie jestem. On wiedział, że ja NIGDY nie wyszłabym za niego za mąż (chociaż były takie plany). Moim mężem nie mógłby być człowiek, który bił swoją byłą żonę (pokazywał, jak to robił), zdradzał byłą żonę (bo zasłużyła na to, tak mi mówił), prawie ciągle nie pracuje (mieszka w dużym mieście i nie może jej znaleźć, tak twierdzi w co ja nie wierzę), jego zmenność nastrojów, humorów, agresja, całkiem odpada. A ile razy bedąc na ulicy, używając wulgarnych słów, krzyczał (ludzie się patrzyli) mi było wstyd i miałam ochotę odejść (trzeba było tak zrobić). To jest odpowiedni kandydat na męża? Mam czego zazdrościć, jego obecnej kobiecie? O jego zamiłowaniu do damskiej bielizny, kompleksie nawet nie wspomnę. Żal mi tej kobiety, bo o niczym nie wie (on się przecież nie pochwali) zrani ją, tak jak mnie i na tym się zakończy znajomość, czy małżeństwo. To tylko kwestia czasu. Z perspektywy czasu, wszystko inaczej się widzi, uwierz mi.
Brawo! Właśnie dla takiego szajsu poswięciłaś swoje małżeństwo i skrzywdziłaś wielokrotnie własnego męża. O dzieciach nie wspomnę.
Proponuję pofatygować się i wykonać badania. Najlepiej całej rodzinie. Seks oralny nie zabezpiecza przed przywleczeniem dziadostwa do domu.
Jestem bardzo delikatną osobą (tak twierdzą moi znajomi), lubiącą pomagać innym ludziom, gdy tej pomocy potrzebują. Trudno uwierzyć? jestem w stanie zrozumieć, ale lubię być szczera...
No aż oplułam monitor z wrażenia. No wprost (wybacz Matko) - Matka Teresa z Kalkuty.
Pisząc takie bzdury obrażasz wszystkie kobiety. Ja w każdym razie czuję się obrażona.
Pomóż mężowi - odejdź i daj mu żyć z godnością, na jaką zasługuje. A Ty? Zupełnie mnie nie obchodzisz...
29 2011-07-13 10:23:44 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-07-13 10:43:43)
Jest mnóstwo sprzeczności w Tobie koleżanko, mnóstwo, w dodatku ta samoocena. Bardzo delikatnie się osądzasz. Pewnie dla tego, że jesteś, tak delikatną osobą. buahahaha.
Przyznam, że dawno się tak nie uśmiałem, jak teraz czytając tego posta powyżej. Dziekuję.
Chciałaś być dobra żoną, no to znalazłaś sobie kochanka, zostawiłaś go i powiedziałaś mężowi, pewnie skruszonym delikatnym głsem (no bo jesteś delikatna) potem wróciłaś do kochanka na kiwnięcie palca. Z układu z kochankiem czerpie się yaywzcyaj dużą dawkę seksu - Ty wybrałaś sobie niesprwnego faceta. Mieliście plany zostać małżeństwem, ale nie uważałaś go za materiał na męża. Będąc delikatną, przyglądałaś się jak prezentował bicie żony. Nie lubisz wulgaryzmów, a jednak wsłuchiwałaś sie w to wielokrotnie, wstyd Ci z nim było chodzic po ulicy, ale nie raz to robiłaś. Nie mogłabyś za niego za mąz, bo zdradzal żonę, a sama rozkładałaś przed nim nogi. I w dodatku masz w tyle energii do pomagania innym, że aż palisz się do tego, by pomóc osobie, której Ci jest żal, jego nowej partnerce.
Naprawdę trudno uwierzyć w to co piszesz o sobie, kim jesteś. Najzabawniejsze w tym wszystki jest to, że Ty w to wierzysz. Bóg Ci pewnie w tym pomaga, inaczej być nie może, bo to juz podchodzi pod działanie siły wyższej.
Rozumiem, że w Waszym małżeństwie to Ty właśnie po tych przygodach potrzebujesz wsparcia, jako że to Tobie nie wypalił romans... Super.
To kogo mam poprosić o pomoc? Byłego kochanka? Jakoś czarno, to widzę...
W moim odczuciu nie to jest żenujące, że zdradziłaś tylko to, że zdradziłaś, przyznałaś się (gdyż kochanek Cię olał) otrzymałaś wybaczenie męża i po tym wszystkim polazłaś do tego człowieka ponownie, bo po roku milczenia napisał "tęsknię". I znów musiał Cię powtórnie olać, żebyś jako "od teraz wierna" potrzebowała męża z powrotem. Nie wiem jak mąż po tym wszystkim daje radę darzyć Cię jakimkolwiek zaufaniem. Zwyczajnie nie pojmuję.
Nieraz w życiu bywa tak, że trzeba spaść na tzw. dno, podnieść się i przejrzeć na oczy. Mąż jest czujny (tak, to wyczuwam), ale zaufał mi... Zapomnieć nie zapomni, wiem o tym...
Już pisałam, że jest mi obojętne, co ten człowiek zrobi z majtkami.
31 2011-07-13 10:31:57 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-07-13 10:44:43)
Niekochana, wiedze, że mamy podobne odczucia, ale żeby od razu pluć? No przetań. Zachowuj się. Ale w gruncie rzczy, ja tez poświęciłem tej osobie trochę czasu. Jak myslisz Niekochana, czy ona, gdy juz pozbawiła swojego męża godności, zaufania do siebie, szacunu, spokoju rodzinnego, przyprawiła mu rogi, z takim .... właśnie , gdyby to jescze był piekny i wspaniały rycerz.... ale.... ehh. To co ona mu może jeszcze zabrać?
I widzisz, sam sobie odpowiem na to pytanie (uzupełnienia mile widziane) Jeśli ona odejdzie od niego, zabierze mu sibie, obiekt jego miłości. Widzisz, ona z dobroci serca od niego nie odejdzie, bo ona czuje się mu potrzeban, ona pomaga mu tym, że jest z nim, pozwala się utrzymywać, pozala mu poczuć DOGŁĘBNIE, czym jest CENA miłości, czym jest CIERPIENIE i upodlenie, on, przecież bez tego swojego aniołka,NIGDY nie zaznał tak wspaniałych rzeczy. A pewnie wieczorem jescze biczuje się za to pokutując i modlą się żarliwie, błagając o .... nie moja drgoa, nie o wybaczenie, ale o siłę - na więcej.
..( swoją drogą to dopiero chore- chodzić z kochankiem do kościoła...);
To jest Trendy, wśród praktykujących kochanków - katolików (kolejność kochanek, katolik, praktykujący - dowolna).
Niekochana, wiedze, że mamy podobne odczucia, ale żeby od razu pluć? No przetań. Zachowuj się.
Mogłam zwymiotować. Ale szkoda mi sprzętu. Taaakkk... wymiociny bardzo mi pasują do tego tematu.
Ale w gruncie rzczy, ja tez poświęciłem tej osobie trochę czasu. Jak myslisz Niekochana, czy ona, gdy juz pozbawiła swojego męża godności, zaufania do siebie, szacunu, spokoju rodzinnego, przyprawiła mu rogi, z takim .... właśnie , gdyby to jescze był piekny i wspaniały rycerz.... ale.... ehh. To co ona mu może jeszcze zabrać?
I widzisz, sam sobie odpowiem na to pytanie (uzupełnienia mile widziane) Jeśli ona odejdzie od niego, zabierze mu sibie, obiekt jego miłości. Widzisz, ona z dobroci serca od niego nie odejdzie, bo ona czuje się mu potrzeban, ona pomaga mu tym, że jest z nim, pozwala się utrzymywać, pozala mu poczuć DOGŁĘBNIE, czym jest CENA miłości, czym jest CIERPIENIE i upodlenie, on, przecież bez tego swojego aniołka,NIGDY nie zaznał tak wspaniałych rzeczy. A pewnie wieczorem jescze biczuje się za to pokutując i modlą się żarliwie, błagając o .... nie moja drgoa, nie o wybaczenie, ale o siłę - na więcej.
Nic mu już nie może odebrać. Szkoda, że nie mam tych namiarów - już ja bym potrafiła mu to wytłumaczyć.
Nasza autorka dobrze wie, ze straciła już WSZYSTKO, nic jej nie pozostało oprócz podeptanego, upokorzonego najbardziej, jak się da męża. Będzie go teraz "chronić" przed takimi złymi kobietami jak JA
Mam nadzieję, że małżonek wstanie z tych kolan i odnajdzie w sobie resztki siły, żeby uwolnić się z tego piekła, które mu zafundowała. O to powinien się modlić - o taka SIŁĘ.
Może ja coś krótko wyjaśnię. Nie kojarzcie mnie z kościołem rzymsko-katolickim. Wyżej napisałam, że nie jestem katoliczką, a Dunkis ciągle pisze o katolicyźmie, opłatku itd.
Bóg dla wszystkich, jest ten sam, ale niestety nauczanie kościoła katolickiego, a protestanckich są inne. Biblia, jest ta sama, tylko przekłady lietrackie są różne. To takie krótkie wyjaśnienie.
Padłam z wrażenia. Facet jest zupełniutko w porządku - skoro taki Ci odpowiadał. Koniec kropka. Podejrzewam że gdyby nawet zrobił sobie z Twojego tampona herbatę - i tak by był jak najbardziej w porządeczku i pożądany do momentu aż Cię - za przeproszeniem - kopnął w monitor. Problem się zaczął jak znalazł sobie nowy obiekt. Lepszy jak mniemam - skoro Cię olał moczem z tego chromego fistaszka.
Na Twoim miejscu wyekspediowałabym się do zakładu zamkniętego. Święte obrazki możesz zabrać ze sobą - chyba że tam mają jakieś pikowane z miękkiej, niealergizującej tkaniny.
Facet jest jak najbardziej w porządeczku - bije żonę (byłą), dzieci nie wiem jakim cudem zrobił - ale - Allahu akbar. Dzieci nie znosi - ale nowe chętnie machnie. Bieliznę damską lubi. Do kościoła przycina. Na komputrze umi. Gadane ma. Rzucić mięsem też potrafi jak mu laska podpadnie. Oblatany gostek. No ja w nim problemu żadnego nie widzę. To jest klasyczny przeciętniak. Chmary przeciętniaczek za nim pewnie suną ak muchy za tym, no, jak mu tam, no takie brązowe...
Proponuję pofatygować się i wykonać badania. Najlepiej całej rodzinie. Seks oralny nie zabezpiecza przed przywleczeniem dziadostwa do domu.
Dzięki za propozycję, ale nie ma takiej potrzeby. Nie jestem niczym zarażona.
No aż oplułam monitor z wrażenia. No wprost (wybacz Matko) - Matka Teresa z Kalkuty.
Pisząc takie bzdury obrażasz wszystkie kobiety. Ja w każdym razie czuję się obrażona.
Pomóż mężowi - odejdź i daj mu żyć z godnością, na jaką zasługuje. A Ty? Zupełnie mnie nie obchodzisz...
Nie nazywaj mnie Matką Teresą z Kalkuty. Nie znasz mnie osobiście, a już oceniłaś. Ty, jesteś taka idealna? Zdrada, zdradą, ale, co ma z tym wspólnego np. poczucie humoru, delikatność? Nie obraziłam żadnej z kobiet, a Ty jeśli się tak czujesz, to Twój problem...
Zostawić męża - dzięki za takie rady, kpiny sobie urządzasz. Wiesz, co to jest nierozerwalność małżeństwa? Po zdradzie, jeśli małżonkowie nie dojdą do porozumienia, strona zdradzona, jest wolna. Jeśli dojdą do porozumienia, żyją dalej. Ja z mężem dogadałam się.
Autorko watku, wszystkie twoja wyznania sa dosc ''dziwne'' i niesmaczne. Moze powinnas udac sie do psychologa. Po tym jak przedstawiasz swojego 7-letniego kochanka mam wrazenie, ze ty tez potrzebujesz pomocy fachowca. To jakis erotoman, sadysta, zboczeniec i zly czlowiek, a ty widzac te wszystkie zle rzeczy dalej z nim ' bylas '. Po tym jak go przedstawilas, trudno doszukac sie choc jednej pozytywnej cechy w tym czlowieku.
Ale najwyrazniej umial cie dobrze 'zaspokoic' emocjonalnie badz fizycznie. Niepokojace jest, ze mozna tak 'zglupiec' dla takiego kretyna.
A twoje opisy o Bogobojnosci sa zenujace. Twoje pokretne tlumaczenia tego jak jestes dobra, sa malo przekonujace. Moze i jestes w innych sferach zycia.
Poza tym nie wymieniaj imienia Boga wsrod twoich niesmacznych opowiesci o jego przyrodzeniu i o tym jak musial cie zaspokajac. Moim zdaniem nikogo na forum nie interesuje co mial w majtkach.
Ciekawe czy twoj maz wie ' kim ' naprawde jestes? Mysle, ze jest w tobie wiele skrajnosci.
Nie wiem czemu, ale mam jakieś takie nieodparte wrażenie, ze to jakaś prowokacja jest.... bo żeby aż tak?????
Tez mi sie wydaje, ze to prowokacja. Ludzie sie tu produkuja by 'powiedziec' cos madrego na ta dziwna opowiesc, a moze to zart?
niekochana72 napisał/a:Proponuję pofatygować się i wykonać badania. Najlepiej całej rodzinie. Seks oralny nie zabezpiecza przed przywleczeniem dziadostwa do domu.
Dzięki za propozycję, ale nie ma takiej potrzeby. Nie jestem niczym zarażona.
Ale sprawdzałaś? Czy tak CZUJESZ?
niekochana72 napisał/a:No aż oplułam monitor z wrażenia. No wprost (wybacz Matko) - Matka Teresa z Kalkuty.
Pisząc takie bzdury obrażasz wszystkie kobiety. Ja w każdym razie czuję się obrażona.
Pomóż mężowi - odejdź i daj mu żyć z godnością, na jaką zasługuje. A Ty? Zupełnie mnie nie obchodzisz...Nie nazywaj mnie Matką Teresą z Kalkuty. Nie znasz mnie osobiście, a już oceniłaś. Ty, jesteś taka idealna? Zdrada, zdradą, ale, co ma z tym wspólnego np. poczucie humoru, delikatność? Nie obraziłam żadnej z kobiet, a Ty jeśli się tak czujesz, to Twój problem...
I to jest najradośniejsza wiadomość dzisiejszego dnia - na szczęście nie znam Cię osobiście. A oceniłam Twoje własne wypowiedzi.
Już parę razy nadmieniałam, że posiadam wady.
Zostawić męża - dzięki za takie rady, kpiny sobie urządzasz. Wiesz, co to jest nierozerwalność małżeństwa? Po zdradzie, jeśli małżonkowie nie dojdą do porozumienia, strona zdradzona, jest wolna. Jeśli dojdą do porozumienia, żyją dalej. Ja z mężem dogadałam się.
Dziękuję za przypomnienie, że Twój mąż jest wolny. To, że Ty się dogadałaś nie oznacza, że ktoś inny nie zrobi tego lepiej.
Szkoda, że nie mam tych namiarów - już ja bym potrafiła mu to wytłumaczyć.
Nasza autorka dobrze wie, ze straciła już WSZYSTKO, nic jej nie pozostało oprócz podeptanego, upokorzonego najbardziej, jak się da męża. Będzie go teraz "chronić" przed takimi złymi kobietami jak JA
Mam nadzieję, że małżonek wstanie z tych kolan i odnajdzie w sobie resztki siły, żeby uwolnić się z tego piekła, które mu zafundowała. O to powinien się modlić - o taka SIŁĘ.
Według Ciebie, straciłam WSZYSTKO tzn. co? Zauważyłam, że polubiłaś "jeździć" po mojej głowie, chociaż nie zasłużyłam na głaskanie po niej. Jakoś zachować przydałoby się, nawet wtedy, jeśli się nie znamy. Nie chce Cię urazić, ale tak, to wygląda...
41 2011-07-13 11:39:35 Ostatnio edytowany przez majusia (2011-07-13 11:42:11)
,, ... Dziękuję za przypomnienie, że Twój mąż jest wolny. To, że Ty się dogadałaś nie oznacza, że ktoś inny nie zrobi tego lepiej. ''
Kurcze, moze tak sie stac, w koncu 7 LAT ZDRAD nie powinno tak ujsc Autorce plazem.
7 lat to dlugo. To juz nie zwykle zakochanie. Tylko swiadoma, wieloletnia zdrada !!! No bo chyba jestes swiadoma, ze zlamalas podstawowa przysiege malzenska.
Autorko watku po prostu jestes pazerna i wygodnie ci bylo miec kochanka do namietnosci i meza do zarabiania kasy i wychowania dziecka.
Kobieto nazwij to po imieniu i nie badz hipokrytka.
Tez mi sie wydaje, ze to prowokacja. Ludzie sie tu produkuja by 'powiedziec' cos madrego na ta dziwna opowiesc, a moze to zart?
Nie, to nie jest prowokacja ani żart. Wszystko, co napisałam w wątku, jest prawdą.
niekochana72 napisał/a:Szkoda, że nie mam tych namiarów - już ja bym potrafiła mu to wytłumaczyć.
Nasza autorka dobrze wie, ze straciła już WSZYSTKO, nic jej nie pozostało oprócz podeptanego, upokorzonego najbardziej, jak się da męża. Będzie go teraz "chronić" przed takimi złymi kobietami jak JA
Mam nadzieję, że małżonek wstanie z tych kolan i odnajdzie w sobie resztki siły, żeby uwolnić się z tego piekła, które mu zafundowała. O to powinien się modlić - o taka SIŁĘ.Według Ciebie, straciłam WSZYSTKO tzn. co? Zauważyłam, że polubiłaś "jeździć" po mojej głowie, chociaż nie zasłużyłam na głaskanie po niej. Jakoś zachować przydałoby się, nawet wtedy, jeśli się nie znamy. Nie chce Cię urazić, ale tak, to wygląda...
A co Ci zostało? Tak szczerze?
Nie jesteś w stanie mnie obrazić. Nie odbieramy na tym samym poziomie.
44 2011-07-13 11:52:34 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-07-13 12:06:14)
Przepraszam, że kojarzyłem Cię z katolikami, że zarzuciłem Ci pobieranie opłatka. Katolicyzm, protestantyzm, jak zawł, tak zwał, wsio opiera się na biblii, sturkturach kościelnych i przynależności, a mało co na prawdziwie wolnej myśli. Załóżmy że Bóg jest jeden i to akurat ten, którego masz na myśli. Zmienia to coś?
Padłam z wrażenia. Facet jest zupełniutko w porządku - skoro taki Ci odpowiadał. Koniec kropka. Podejrzewam że gdyby nawet zrobił sobie z Twojego tampona herbatę - i tak by był jak najbardziej w porządeczku i pożądany do momentu aż Cię - za przeproszeniem - kopnął w monitor. Problem się zaczął jak znalazł sobie nowy obiekt. Lepszy jak mniemam - skoro Cię olał moczem z tego chromego fistaszka.
Na Twoim miejscu wyekspediowałabym się do zakładu zamkniętego. Święte obrazki możesz zabrać ze sobą - chyba że tam mają jakieś pikowane z miękkiej, niealergizującej tkaniny.
Facet jest jak najbardziej w porządeczku - bije żonę (byłą), dzieci nie wiem jakim cudem zrobił - ale - Allahu akbar. Dzieci nie znosi - ale nowe chętnie machnie. Bieliznę damską lubi. Do kościoła przycina. Na komputrze umi. Gadane ma. Rzucić mięsem też potrafi jak mu laska podpadnie. Oblatany gostek. No ja w nim problemu żadnego nie widzę. To jest klasyczny przeciętniak. Chmary przeciętniaczek za nim pewnie suną ak muchy za tym, no, jak mu tam, no takie brązowe...
Kriss, autorka, była, albo nie daj , ten tego, Boże - jest! zakochana, tylko nie potrafi sobie z tym poradzić. Mąż jej wybaczył, nie wiem jak Wy, ale ja nazwę to cudem. Ale zgodze się, i mam nadzieję, że takie teksty i szydzenie z tego gościa spowodują, że szybko jej wywietrzeje. Mika2308, no żal mi Ciebie, no żeś trafiła na takiego palanta, tego kochanka, ale widać ktoś tam miał dobra miarkę, bo męża dał Ci równie walniętego, ale w zupełnie inną stronę, tak dla równowagi. Wiesz, cała rzecz w tym, że ja nie potrafię zrozumieć, jak facet, w dzisiejszych czasach, po tym wszystkim jest z Tobą. Czym Ty go do siebie przykułaś? Jeżeli masz na to receptę to mnie i tym wszystkim, którzy słusznie wg, mnie psioczą na Twoje zachowanie, przekaż, a ozłocimy Cię.
A co Ci zostało? Tak szczerze?
Nie jesteś w stanie mnie obrazić. Nie odbieramy na tym samym poziomie.
Nie odbieramy na tych samych falach, to fakt.
Co mi zostało? To, co miałam wcześniej przed 7 laty. Miłość, szacunek męża, poczucie bezpieczeństwa, dzieci. Ciągle w mieszkaniu coś ulepszamy, dokupujemy, cieszymy się z tego... samo życie. Napiszę jeszcze, to, co bardzo wszystkich w tym wątku razi, a dla mnie jest, to bardzo ważne... Odwróciłam się od grzechu, wróciłam do Boga...
Odwróciłam się od grzechu, wróciłam do Boga...
Uważaj, bo Ci się w głowie zakręci...
A nas razi Twoje zachowanie i brak refleksji.
To, co miałaś już nie wróci. Oddałaś razem z majtkami - w promocji.
'' Napiszę jeszcze, to, co bardzo wszystkich w tym wątku razi, a dla mnie jest, to bardzo ważne... Odwróciłam się od grzechu, wróciłam do Boga... ''
Wszystkich w watku razi nie to ze wrocilas do Boga tylko to, ze cie kochanek olal i dlatego 'wroclas do Boga'. Jakos nie widac w tym twojego dzialania. chyba sama przyznasz ?????
Sobie mozesz tlumaczyc, ze jestes znow ok. Ale nam nie musisz wmawiac ze jestes taka religijna i wogole. Bo w calym kontekscie nie ma to znaczenia. Zrobilas co zrobilas, jestes zona bez zasad moralnych i tyle.
Twoja historia w skrocie wyglada tak:
Byl maz >>> znalazlas kochanka >>> romans z kochankiem >>> kochanek cie olal >>> wrocilas do 'Boga' i meza >>> kochanek wrocil i zapomnialas o mezu >>> kochanek cie znow zostawil >>> ....... a ty znow kochasz meza i 'wrocilas do Boga'.
Dlatego nie sciemniaj nam tu, bo nie musisz. My widzimy wyraznie o co chodzi.
Droga Autorko - ano wszystko straciłaś - dokładnie tak jak pisze Niekochana. Szacunek do samej siebie przede wszystkim - gdyby tak nie było - nie domagałbyś się na zwykłym babskim forum opinii na temat byłego kochanka który Cię porzucił. Bo po co by Ci to było? Jaki terapeutyczny cel miało przynieść?
Podejrzewam po tonie Twoich wypowiedzi iż interesowały Cię wyłącznie wypowiedzi o charakterze negatywnym, typu: psychopata, erotoman, damski bokser, manipulant - dzięki temu mogłabyś zrzucić z siebie brzemię winy w dowolnej wierze. Bez poszukiwania obejść w prawach boskich - typu: jak się dogadali - no problem. Prawa ludzkie - te prostokręgosłupowe i moralnie czyste - są zgoła inne. Dużo bardziej klarowne i nie ma w nich skrótów i wytykania palcami na innych żeby poczuć się lepiej.
Co do pana który Cię zostawił dla wolnej panny - czyli takiej bez grzechu żyjącej, pewnie też młodszy model - padły już różne opinie - od wariata po normalnego przeciętniaka.
Twój mąż - bozi ducha winny kapeć - też wedlug Ciebie niepodważalnie z rogami się pogodził, zapomniał, wymodlił, nierozerwalnie przyrosły mu do glowy i z dumą je nosić będzie.
Ty na swój temat zdanie pod publiczkę masz wyrobione - przed dowolnym bóstwem nikt nie jest bez winy, każdy ma za uszami, a jak nie ma - to przynajmniej jest niedelikatnym, mało subtelnym, cośtam srośtam mu się przypnie.
A ja tam jestem idealna, cudna i ułudna.
Wad mam poważne braki, głównie się nie puszczam, nie robię również obcym kolesiom z internetu lodów, etcetera.
To o co Ci jeszcze chodzi? Czego szukasz więcej - odpowiedź na pytanie zawarte w tytule dostałaś wielokrotnie. Nic tylko siąść na kibelek i przemyśleć w ciszy i spokoju.
"widzicie"... to, co, to już koniec... zdołować, skopać i na stos? już sobie życia nie można ułożyć od nowa? tak to wygląda, według tych, którzy nie ściemniają?
Odpowiedzi sa adekwane do twoich pytan, Czego oczekujesz, ze ktos ci napisze, ze jestes wspaniala??? Nie doczekasz sie !!! NIe na tym forum. jak szukasz komplementow i zrozumienia to zaloguj sie na portalu randkowym, lub erotycznych tam na pewno znajda sie niektorzy panowie ktorzy ci przyklasna i powiedza, ze zdradzajac meza nie robilas nic zlego.
Mam wrazenie, ze jestes jakas dziecinna i nie rozumiesz co robilas przez 7 lat, tak jakbys byla mala dziewczynka, ktora zrobila cos zlego, bo nie wiedziala ze to zle. Ale przeciez nie jestes prawda??? I zawsze wiedzialas, ze zle robisz??? Wiec czego oczekujesz od forumowiczow. Kazdy napisal ci prawde, jesli tego nie akceptujesz, masz prawo. Ale nie wymuszaj na ludziach tu komplementow.
Niekochana, jeszcze pare takich zdań, a fornt zmienię i zacznę bronić Mika2308.
Nie no, nie mogę zmienić frontu czytając coś takiego:
niekochana72 napisał/a:A co Ci zostało? Tak szczerze?
Nie jesteś w stanie mnie obrazić. Nie odbieramy na tym samym poziomie.Nie odbieramy na tych samych falach, to fakt.
Co mi zostało? To, co miałam wcześniej przed 7 laty. Miłość, szacunek męża, poczucie bezpieczeństwa, dzieci. Ciągle w mieszkaniu coś ulepszamy, dokupujemy, cieszymy się z tego... samo życie. Napiszę jeszcze, to, co bardzo wszystkich w tym wątku razi, a dla mnie jest, to bardzo ważne... Odwróciłam się od grzechu, wróciłam do Boga...
Za takie słowa powinno się wynosić na ołtarze.
Mika, a teraz szczerze. To, że masz miłość męża wierzę, poczucie bezpieczeństwa i dzieci - też, ale powiedz mi, jedno. Posłuzyłas się określeniem - szacunek męża. Ponieważ trudno mi w to uwierzyć, choć pozostaje otwarty i przyjmuje, że i to możesz mieć, co rozumiesz przez określenie szacunek. Bo jeśli mówimy o tym samym, to (kto mi podpowie jakie słowo to wstawić?) jesteś WIELKA, ale kompletnie stracę rozeznanie, co, komu, w tym układzie, siedzi w głowie i uznam, że ten od majtek to najnormalniejszy jest z tego towarzystwa, albo świr nad świry, któy nie wie jaki skarb z rąk wypuścił.
W zasadzie Mika2308, to pryzynam Ci jedno i właściwie, powiem, że angazując się w pisanie w tym wątku, warto to było robić, dla zdania które tu napisałaś, a ja powyżej zacytowałem i za to Ci serdecznie dziękuje, bo jak widać, choć wydawało mi się że mam otwarty umysł, jest wciąz zamknięty jak kurcze w skorupce....
Napisłaś, a przynajmniej tak to zrozumiałem, że to co się wydarzyło ................ mineło.............. a zostało ............... samo życie. Pięknie to ujełaś no po prostu pięknie. A pisze to dla tego, że wiele osób na tym forum, przeważająca liczba zapewne kobiet z tego działu i nie tylko, marzy o tym... żeby to, o czym tu piszą, nad czym się pocą, łkają... mieć za sobą i żeby nie było już bólu, ciepienia, łez, rozterek, kłamst, przemocy, niedowierzania, rozwodów by był .................. samo życie.
.
.
... a zostało samo życie
.
.
.
.
słyszysz tą ciszę .............. cisza i.... samo życie ( pisze to tak po cichutku)...... zostało, samo życie.
Dokupujemy, ulepszamy, cieszymy się ..... samo życie.
Pięknie to napisałaś.
No tak , bo po wielu latach, np 7 zycia, związku, które mialo kłopoty, to co by komu nie życzyć, życzyło by się by właśnie napiali, cieszymy się, a zostało nam samo życie. Ale i tak forntu nie zmienię.
52 2011-07-13 12:28:41 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-07-13 12:30:20)
"widzicie"... to, co, to już koniec... zdołować, skopać i na stos? już sobie życia nie można ułożyć od nowa? tak to wygląda, według tych, którzy nie ściemniają?
Z tym stosem, to może lepiej nie, bo źle się kojarzy, a protestantom, to chyba szczególnie. Ale odpowiem Ci na Twoje pytanie, tak samo zresztą ja wcześniej. Zajmij sie rodziną - znaczy mężemi i dziećmi, a nie trać czasu na rozpamiętywanie starego cymbała od majtek.
53 2011-07-13 12:33:12 Ostatnio edytowany przez sylwias1987 (2011-07-13 12:36:33)
Twoja historia w skrocie wyglada tak:
Byl maz >>> znalazlas kochanka >>> romans z kochankiem >>> kochanek cie olal >>> wrocilas do 'Boga' i meza >>> kochanek wrocil i zapomnialas o mezu >>> kochanek cie znow zostawil >>> ....... a ty znow kochasz meza i 'wrocilas do Boga'.
.
Może nie powinnam się tu wypowiadać ale muszę. Niektórzy muszą długo walczyć inni odrazu wszystko dostają odrazu- życie. Ja bym powiedziała że skoro przebaczył juz drugi raz to jest głupi albo ślepo zakochany albo mu żyć wygodnie z Tobą i nic do Ciebie nie czuje- inaczej tego nie widze. Ale jeśli to ta ostatnia opcja to kiedyś pozna osobę którą pokocha i odejdzie w siną dal mając Ciebie daleko w ... Bo skoro zdradziłaś tyle razy i nic Cie to nie nauczyło to będziesz zdradzać zawsze. Ja nie potrafiłabym Ci uwierzyć już bo nie widać u Ciebie nawet cienia skruchy. Przemyśl to sobie co zrobiłaś ale bez egoizmu, przemyśl jak się czuł Twój mąż, dzieci. Dla mnie to niepojęte że można kogoś tak ranić tyle czasu a później wrócić z uśmiechem na twarzy jak gdyby nigdy nic. Ty to traktujesz jak byś wyszła do sklepu i wróciła- czyli zero refleksji.
Przeczytaj moją historie i zobacz ile mnie to kosztuje ale ja walcze i coś zmieniam w życiu bo nie dostaje nic za free
Ja bym to przedstwaiła inaczej, niedługo będzie tak:
Byl maz >>> znalazlas kochanka >>> romans z kochankiem >>> kochanek cie olal >>> wrocilas do 'Boga' i meza >>> kochanek wrocil i zapomnialas o mezu >>> kochanek cie znow zostawil >>> ....... a ty znow kochasz meza i 'wrocilas do Boga'>>> znalazlas kochanka >>> romans z kochankiem >>> kochanek cie olal >>> wrocilas do 'Boga' i meza >>> mąż Cie olał i miał racje a Ty straciłaś wszystko.
Wtedy może docenisz coś w życiu bo teraz za łatwo Ci wszystko przychodzi
Zostawić męża - dzięki za takie rady, kpiny sobie urządzasz. Wiesz, co to jest nierozerwalność małżeństwa?
Czym więcej piszesz o swojej wierze, nierozerwalności małżeństwa itp tym bardziej śmieszy mnie ten temat. Dobrze, że wszyscy na urlopie z pracy bo posądziliby mnie o jakąś chorobę. Śmieję się i przecieram oczy ze zdumienia. Poza tym Ty nie zostawisz męża bo on Cię utrzymuje, ba on nawet te majtki kupował, które twój kochanek w tej chwili nosi ( albo diabli wiedzą co z nimi robi)
Po tym jak przedstawiasz swojego 7-letniego kochanka mam wrazenie, ze ty tez potrzebujesz pomocy fachowca.
Przepraszam majusia ale musiałam to zacytować. Jej kochanek nie był siedmioletni. Być może zmyliło Cie jego przyrodzenie....
A pisze to dla tego, że wiele osób na tym forum, przeważająca liczba zapewne kobiet z tego działu i nie tylko, marzy o tym... żeby to, o czym tu piszą, nad czym się pocą, łkają... mieć za sobą i żeby nie było już bólu, ciepienia, łez, rozterek, kłamst, przemocy, niedowierzania, rozwodów by był .................. samo życie.
Pięknie to napisałeś
majusia napisał/a:Po tym jak przedstawiasz swojego 7-letniego kochanka mam wrazenie, ze ty tez potrzebujesz pomocy fachowca.
Przepraszam majusia ale musiałam to zacytować. Jej kochanek nie był siedmioletni. Być może zmyliło Cie jego przyrodzenie....
Podobnie jak ja, przy żadnym wątku tak się nie ubawiłem, jak przy tym. Śmiech i bezradne opadanie rąk.
Mika2308 napisał/a:Zostawić męża - dzięki za takie rady, kpiny sobie urządzasz. Wiesz, co to jest nierozerwalność małżeństwa?
Czym więcej piszesz o swojej wierze, nierozerwalności małżeństwa itp tym bardziej śmieszy mnie ten temat. Dobrze, że wszyscy na urlopie z pracy bo posądziliby mnie o jakąś chorobę. Śmieję się i przecieram oczy ze zdumienia. Poza tym Ty nie zostawisz męża bo on Cię utrzymuje, ba on nawet te majtki kupował, które twój kochanek w tej chwili nosi ( albo diabli wiedzą co z nimi robi)
majusia napisał/a:Po tym jak przedstawiasz swojego 7-letniego kochanka mam wrazenie, ze ty tez potrzebujesz pomocy fachowca.
Przepraszam majusia ale musiałam to zacytować. Jej kochanek nie był siedmioletni. Być może zmyliło Cie jego przyrodzenie....
To mnie rozbawiłaś:)
Ogółem cięzko mi uwierzyć ze ta historia jest prawdziwa. Mąż który wybacza tyle rzeczy, taki kochanek i ona:)
Ja się nie ubawiłam.
Zastanawiam się jak oni dzieci wychowają. W imię takich "zasad"
59 2011-07-13 12:46:33 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-07-13 12:48:47)
Oni mają swoje zasadny, nie martw się.
Oni mają swoje zasadny, nie martw się.
Oni mogą sobie mieć, ale dzieciaki - nie są niczemu winne.
61 2011-07-13 12:56:06 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-07-13 12:58:31)
Dunkis napisał/a:Oni mają swoje zasadny, nie martw się.
Oni mogą sobie mieć, ale dzieciaki - nie są niczemu winne.
Jakie niewinne, jakie niewinne? To Bibli nie czytałaś? Kto bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. (czy jakoś tak)
A niby po co chrzci się dzieci - by zmyć grzech pierworodny. Nie ma co domniemywać niewinności.
Nawet sam Andriej Wyszynski, zwykł mawiać - dajcie mi człowieka , a znajde na niego paragraf.
Nikt , moja droga, nikt nie jest bez winy, a dzieci szczególnie.
Niekochana, to Ty na zdjęciu obok Nicka?
62 2011-07-13 12:58:30 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-07-13 13:00:09)
Nikt , moja droga, nikt nie jest bez winy, a dzieci szczególnie.
Ale wiesz o tym, że Cię znajdę i ... jakąś okrutna karę wymyślę za powyższe?
Tak - na zdjęciu to ja. Zrelaksowana po odgryzieniu głowy Dunkisa
63 2011-07-13 13:03:51 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-07-13 13:06:23)
Dunkis napisał/a:Nikt , moja droga, nikt nie jest bez winy, a dzieci szczególnie.
Ale wiesz o tym, że Cię znajdę i ... jakąś okrutna karę wymyślę za powyższe?
Tak - na zdjęciu to ja. Zrelaksowana po odgryzieniu głowy Dunkisa
Dzieci będziesz biła, zobacz ile Ty postów napisałaś tutaj, a ile ja. Ja dopiero raczkuję
W takim razie to musiał być mój dziadek, ja swoją głowę mam wciąż na karku.
Poza tym, To Twoja głowa tam leży
Dzieci będziesz biła, zobacz ile Ty postów napisałaś tutaj, a ile ja. Ja dopiero raczkuję
W takim razie to musiał być mój dziadek, ja swoją głowę mam wciąż na karku.
Poza tym, To Twoja głowa tam leży
Wiesz, że to nie o ilość, czy tam rozmiar chodzi...
Uppsss... w tym wątku akurat to nieprawda
Niekochana, zlituj się i czep się tematu, a nie Dunkisa.