życiowy zakręt i co dalej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » życiowy zakręt i co dalej?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: życiowy zakręt i co dalej?

Witam, pokrótce przedstawię moją historię. Otóż mam męża i to chyba mój największy problem. Teoretycznie jesteśmy udanym małżeństwem, przynajmniej dla znajomych. Fakty są ciut inne - ja sobie on sobie. Zaczęło się 1,5roku po ślubie - mąż założył mi podsłuch, bo podejrzewał mnie o zdradę - bingo trafił w 10tkę. Widywałam z tamtym facetem tylko po to by podnieść własne ego. Po ślubie przestałam być trochę zauważana przez męża. Mąż mnie kocha i wybaczył. Minęło parę lat i ................w moim życiu jest pustka. W ogóle zastanawiam się dlaczego wyszłam za mąż? Mamy dziecko i to jedyne co nas łączy, przynajmniej z mojej strony. Kiedyś podjęliśmy temat rozstania się teoretycznie mało poważnie, wtedy usłyszałam, że na pewno bym dziecka nie zobaczyła! Dziś wiem, że to wszystko to fikcja - każdy  ma swoje konto, opłaty robię samodzielnie, po wielkich awanturach przelewa mi 600zł. miesiecznie teoretycznie na opłaty, których w miesiącu mamy 2200. Widziałam w styczniu jego wyciąg z konta - udało mi sie go zdobyć - wpłacił sobie na konto 7 tyś, a mi 1800 w ciągu 2 miesięcy, chyba lekkie przegięcie, prawda? Do dziś utrzymuje, ze nie ma pieniędzy, raz nie wytrzymałam i mu powiedziałam o tych pieniądzach to powiedział, że poszły na remont łazienki. Z tym, że wszystko na remont było kupione dużo wcześniej. On uważa mnie chyba za idiotkę! A żeby tego było mało tydzień temu odkryłam, że mój mąż ma kolejne konto, oczywiście o którym nie miałam pojęcia! Kurde, jakie to wszystko zagmatwane! Meritum - nie ufam kompletnie mężowi, on mi też co chwile pyta gdzie byłam, przeszukuje mi telefon itp. wiem zasłużyłam sobie zdradą, ale ona była wiele lat temu. Nie wiem co robić. skoro sobie nie ufamy to raczej nie ma sensu, ciągle czuje się obserwowana. Ilekroć bym nie podejmowała próby wytłumaczenia mu, że jestem nie szczęśliwa zaczyna sie szloch, ja Cię kocham, nie mam nikogo na świecie (rodzice jego nie żyją) - ja piurkuje, przecież to szantaż. Dziewczyny, co o tym myślicie? Czy to wszystko ma jeszcze sens? Całuje Was mocno.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Kalinka29 (2011-06-16 18:25:49)

Odp: życiowy zakręt i co dalej?

Kochacie się w ogóle...????, bez zaufania trudno mówić o uczuciu a co dopiero o jakimś zdrowym układzie/związku/partnerstwie ....,
Ty mu nie ufasz w kwestiach finansowych (i masz rację bo Cię oszukuje albo nie mówi Ci całej prawdy, ukrywa zarobki, ma konto/konta o których dowiadujesz się szpiegując) on nie ufa Tobie (i też ma jakąś rację przecież go zdradzałaś). Dziwnie to, nie rokuje na przyszłość.
W takich ramach jak dotychczas to nie może trwać długo. Jeśli się kochacie i Wasz związek jest priorytetem dla obydwojga musicie zacząć od odbudowania zaufania. Lojalność jakaś musi być. Niby jesteście razem ale każde ciągnie do swojego i robi rzeczy, które krzywdzą drugą osobą w konsekwencji działają przeciw Wam jako małżeństwu.
Nie rozumiem tego.

Jeśli się kochacie i chcecie być dalej razem potrzeba zmian. Może jakaś terapia małżeńska ???

Czy Twój partner jest jakimś skąpcem, nie wiem materialista, że taki ma stosunek do tych pieniędzy?, od kiedy to tak wygląda czy zawsze tak było?  A Ty kochałaś go zaraz po ślubie skoro tak szybko pojawiła się zdrada?

Niepokojące jest to, że napisałaś że jedne co Was łączy to dziecko, po tych słowach trudni wierzyć, że jest jeszcze co sklejać. Może Wasze małżeństwo to jakaś emocjonalna fikcja - tylko ten papierek ....?

3

Odp: życiowy zakręt i co dalej?

Kalinko,
generalnie z pieniędzmi nigdy nie było problemów. Swego czasu ja dobrze zarabiałam i wystarczało na wszystko, ale przyszedł dzień kiedy pracodawca nie wypłacił pensji, zwolnił całą firmę i zaczęło się robić krucho. To było mniej więcej rok temu i tak od roku są awantury o pieniądze. Miesiac w miesiąc proszę o jakieś pieniądze. Jak dotąd sama opłacałam rachunki, więc mój mąż był/jest moim utrzymankiem (bo trudno liczyć 600zł. na dołożenie się do rachunków przy kwocie 2200zł.) Wcześniej nie ingerowałam w jego konto, ale coś mnie tknęło i wyszło szydło z worka. Czy jest co ratować? Chyba nie bardzo, bo ja już nie bardzo mam siłe i ochotę, zresztą chyba nigdy mu nie zaufam. Dwa lata temu mąż otworzył firmę, ponieważ ja miałam umowę lojalnościową, siłą rzeczy nie wiele mogłam mu pomóc i chyba tu zaczęły się schody. Siłą rzeczy znalazłam inną pracę, ale mój maż twierdzi, ze wolę komuś pomagać niż jemu. W sumie ma rację, ale wiem że gdybym z nim pracowała, nie dostawałabym pensji, byłabym kompletnie od niego uzależniona co kompletnie nie wchodzi w grę. Ile mogłam mu doradzić i pomóc zrobiłam to. W zamian usłyszałam, że jestem złą żoną, inna by dała sie pokroić by pomóc mężowi. Dziś sytuacja jest zła - mało powiedziane. O pracy nie rozmawiam z nim od października, nie ma pojęcia czym się zajmuję, że awansowałam. Jeśli zaczynam temat, że jakiś fajny kontrakt nam (firmie) się trafił, mówi "weź przestań" Przecież praca to połowa naszego życia! A z jego strony to ile zarabia dowiedziałam sie przez przypadek, rozmawiając z jego kolegą z pracy. Wersję, którą mi podał co do zarobków to była zwykła ściema. I jak mam ufać takiemu człowiekowi? Co do zdrady - kochałam go, ale zdrada wyniknęła z głupiego zakładu z kolegą - po prostu dzicinada. Nasze małżeństwo jest emocjonalną fikcja, ja sobie zdałam z tego sprawę, a mój mąż to emocjonalny szantażysta. Jeśli poruszam temat, ze coś jest nie tak, że jestem na skraju wytrzymania to zaczyna się płacz, szloch, ja Cię kocham najmocniej na świecie, nikogo nie mam oprócz Ciebie, itp. Czasem myślę, że powinnam po kryjomu sie spakowac i uciec - wtedy może by sie udało uwolnić. Jestem jak Syzyf - moje życie to ciągła droga pod górkę sad

4

Odp: życiowy zakręt i co dalej?

U mnie w związku było tak, ze też nie pracowałam przez jakiś czas...i jakoś ledwo, bo ledwo ale dawaliśmy radę. Teraz pracuję, ale Jednak ostatnio była sytuacja, która zmieniła trochę moje odczucia, co do wspólnych finansów. Otóż mój chłopak stwierdził ( po tym jak był świadkiem prania brudów moich rodziców), że mój ojciec ma rację, bo moja matka jest pasożytem....teraz się zastanawiam, patrząc na nich i na nas....kiedy on mnie tak nazwie.
A swoją drogą uważam, że niewiele kobiet zarabia w tym kraju na tyle, by móc być niezależną. Ja przyjmuję model wspólne życie i wspólne pieniądze = wspólne dążenia i plany.
Zastanów się jak to będzie za x lat i czy Ty tego właśnie chcesz, dla siebie i dla dziecka?? nie daj się szantażowac, nic dobrego z czegoś takiego nie wyniknie, ukrywanie swoich dochodów przed żoną....on w ogóle nie interesuje się co i jak robisz....nie dawaj się manipulować - to moje zdanie.

5

Odp: życiowy zakręt i co dalej?

nie rozumiem zupelnie o co ci chodzi kolezanko.
tak jak mowisz ratowac juz chyba nie ma czego, chyba ze tak ci dobrze jak jest i nadal tak chcesz twkic.
jak odejdziesz twierdzisz ze bedzie lepiej? nei biorac szantazu meza pod uwage, czy jak bedziesz po rozwodzie bedzie lepiej? dostaniesz pewnie nie wiecej niz 600zl na dziecko(smiem powiedziec ze mozesz dostac polowe tego), czy bedzie lepiej? czy bedzie lepiej ci uczuciowo i finansowo?
ja mysle ze jak sie czlowiek chce rozowdzic to sie rozwodzi a jesli chce sie walczyc to w momencie gdy mowi kocham cie, spytaj to dlaczego tak cie traktuje? dlaczego oszukuje?
ja bym nie wytrzymala w takiej paranoji, napewno to trzeba rozowiazac, tylko wsluchaj sie w siebie, czego ty chcesz?

6

Odp: życiowy zakręt i co dalej?

Dziewczyny, chyba właśnie problem jest w tym, ze boję się zostać sama. Wszyscy mi mówią, że dam rade bo silna jestem, ale ja sama nie jestem przekonana. Ok. zakładając, ze podjęłam już decyzje to kiedy mam to powiedzieć? Przecież nie chyba przy niedzielnym obiedzie? Kurka, to wszystko to jakaś paranoja jak powiedziała Syla135, już za tą całą sytuację odpłacam zdrowiem. Spać nie mogę, jeść w ogóle a jak zjem to od razu do toalety pędzę. Dziękuję Wam dziewczyny za obiektywne spojrzenie. Odezwę się jak odważę się coś zmienić w swoim życiu. Całuje i jeszcze raz dziękuję.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » życiowy zakręt i co dalej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024