Sledze to forum i mase podobnych juz od jakiegos czasu, bo problem mam i to nie mały, opowiem Wam swoja historie moze Wy mi pomozecie....
Jestem po slubie 6 lat, przez tych 6 lat mój maz szukał sobie nowych doznań, przygód sama nie wiem jak to okreslic, ale w jego zyciu ciagle byla nowa znajomosc- z jedna nawet sypial... wsciekalam sie, grozilam, prosilam, plakałam i ciagle konczylo sie to obiecywaniem "kochanie nie wiem co mi sie stalo- to tylko niewinny flirt, juz nie bede przysiegam ci to" i tak w kólko co 6 miesiecy nowa. mamy dzecko- chcialam by to sie w koncu zmienilo, tak bardzo kochalam ze nie potrafilam odejsc wiec wybaczalam. na chwile byl spokój znow zaczelam mu ufac, wierzyc-sex stal sie przyjemniejszy poniewaz zaczal sie w to angazowac, uwierzylam na tyle ze zgodzilam sie na jego wyjazd zagranice, kiedy wyjechal odkrylam ze on nadal sie zabawia.. jak strasznie bolalo, stracilam wiare w siebie calkowicie, czulam sie ponizona oszukana jeszcze bardziej niz kiedykolwiek, w koncu cos pekło, klapki z oczu spadły- ppostanowilam rozwód! i co... najpierw próbowal brnac w klamstwa- w koncu dal spokój, myslalam ze nasze malzenstwo jest skonczone, papierow nie zlozylam poniewaz on nie chcial poniewaz pobieral na nas jakies tam swiadczenia zagranica, w koncu spotkalam kogos... najpierw przyjazn, pomoc kiedy trzeba..typowe, w koncu zaczelam sie angazowac- moze nie odrazu zakochiwac, ale zalezalo mi na tym ktosiu, ten ktos zakochal sie bardzo, sspotykalismy sie bardzo czesto intensywnie, nie doszlo do sexu miedzy nami, bo tak postanowilam poki nie mam rozwodu- bylo pieknie, w koncu poznalam co to prawdziwa milosc ze wcale nie musi opierac sie na sexie 7 dni w tygodniu tak jak uwazal moj maz. nagle mezus wrocil do polski, no i co... prosby obietnice byle tylko sie nie rozejsc, proby zatrzymania ze wzgledu na dziecko... powiedzialam mu ze to nie mozliwe za dlugo nasze malzenstwo jest fikcja, ze poznalam kogos i jest mi dobrze, ten zaczal zarzucac mi rozne brzydkie rzeczy, zapominajac ze wszystko skonczylo sie przez niego, kiedy nie ustapilam wpadl w furie zeszmac.... mnie z kur... itd., malo tego pobił, calemu swiatu obwiescil ze go zdradzilam itd., a ja jego zdrady zatrzymywalam dla siebie popadajac w coraz gorszy stan psychiczny... spowodowal ze stracilam dobra opinie itd., za co za to ze zapragnelam byc szczesliwa. narobił dymu i wyjechal znów, po miesiacu wrócil... litosc prosby itd, powtorka z rozrywki i tak do dzis dnia nie daje mi odejsc szantazujac ze zniszczy mi zycie tym ze zrobi sobie krzywde ze sie zabije, ciagle twierdzi ze mnie kocha...i wiecie co- jestem tak glupia idiotka, naiwniaczka ze nie potrafie odejsc i byc szczesliwa, ten ktos ciagle czeka, prosi- teski przekonalam sie nie raz ze kocha szczerze i bezinteresownie, a ja co nie umiem zakonczyc chorego zwiazku ktory byl chory od samego poczatku... czemu powiedzcie mi czemu- wiem ze nie kocham a nie umiem odejsc. boje sie ze strace to co mnie wspanialego spotkalo, nawet moje dziecko uwielbia tego ktosia reaguje na niego radosnym krzykiem usciskow nie ma konca, a na ojca tylko sie cieszy bo ojciec nawet jak byl w polsce nie potrafil poswiecic mu 5 minut, problemem bylo polozenie dzecka spac a co dopiero wspolny spacer. POMOZCIE TAKIEJ IDIOTCE JAK JA!! opisałam swoja historie juz w jednym z watków, nie wiem co ze mna nie tak...
aliana nie jesteś idiotką ok?? jesteś po prostu kobietą, która ma problem z podjęciem decyzji. Odejdź od męża raz na zawsze. Złóż papiery rozwodowe, wasze małżeństwo już nie ma sensu. A jeśli jest ktoś kto kocha, komu ufasz i kto przede wszystkim kocha Twoje dziecko nie zastanawiaj się ani minuty dłużej.
Witam,
Mysle ze twoj maz juz nie raz udowodnil ci ze nie zasluguje na ciebie,jest zwyklym drraniem,ktory sie toba bawi a ty mu na to pozwalasz.Skoncz ten zwiazek,skup sie na nowym ktosiu przy ktorym jestes szczesliwa,nie warto marnowac zycia na takiego palanta jakim jest twoj maz.
zdaje sobie z tego sprawe ze to "dran" i "palant"... bardzo chce sie od niego uwolnic, tylko nie wiem jak to zrobic.. czego ja sie boje..
Witaj
Rowniez uważam, ze skoro poznalas kogos kto cie kocha i jest dla ciebie oparciem to odejdz od meża. a kochasz jeszcze męża?
Teraz juz nie kocham... ale przez te wszystkie lata kochalam i naiwnie wierzylam w jego "nawrócenie".
Hihi
Wiem co zrob, powiedz swojemu ex ze po tym co sie stalo to masz prawo sprobowac z kims innym... powiedz mu ze jesli cie kocha to kiedys bedziecie razem i na ciebie poczeka... czyz nie zaslugujesz na to
Powiedz mu ze jak ci udowodni ze mu zalezy to moze kiedys....
Na nic innego nie zasluguje, albo daj mu kopniaka w tylek juz dzis, ale ja zauwazylam jacy bezczelni potrafia byc faceci dla swoich zon/ dziweczyn i tez im takie teksty serwuja... wiec najlepiej mu powiedz ze musisz sprobowac ze moze do niego wrocisz ale nic nie obiecujesz...
Wierz mi twoj ex napewno sie niezle zagotuje, on nie mial litosci dla ciebie i cie zwodzil to teraz ty sie nim pobaw, chociaz najlepiej jak go grzecznie kopniesz w siedzenie i jak mu to powiesz to badz bardzo mila i usmiechnieta
aliana
Twój mąż korzystał z życia seksualnego ile się dało....jak piszesz on nie jest ciebie wart moim zdaniem to chory człowiek. Spotkałaś kogoś kto może dać Ci szczęście i super korzystaj z tego bądz szczęśliwa zrób coś dla siebie )
Widzę,że on stosuje szantaż emocjonalny wobec ciebie mówią,że tonący brzytwy sie trzyma i tak to rzeczywiście jest..
Na ta miłość już jest za późnio ale nowe wyzwanie///zastanów się... moim zdanie warto spróbować i dać sobie
możliwośc na lepsze życie w którym będziesz kochana
Aliana, zacznij działać, bo jak dotąd tylko przeżywasz. Zrób pierwszy krok i złóż pozew o rozwód.
Samo to sie nie rozwiąże, musisz wziąć sprawy w swoje ręce.
Majusia, poprawiłas mi nastrój.. nawet sie usmiechnęłam. Dziewczyny macie racje!! czas sie otrząsnąć i wziąć w garsc, inaczej umknie mi cos cennego, a raczej ktos- zwiazek z ktosiem nnie opiera sie na sexie bo tego sexu nie ma... a trwa juz od ponad roku, chociaz zwiazku przez mezusia nie przypomina ale jakos trwa, inny na miejscu ktosia juz by pewnie kopnął mnie w tyłek.. bo co za i9nteres czekac na kogos i nie miec z tego przyjemnosci..to chyba jeden z dowodów na szczera milosc..
Aliana, zacznij działać, bo jak dotąd tylko przeżywasz. Zrób pierwszy krok i złóż pozew o rozwód.
Samo to sie nie rozwiąże, musisz wziąć sprawy w swoje ręce.
Dokladnie - nie mozesz czekac az samo cos sie ruszy. Musisz byc sila sprawcza w swoim zyciu.
TY podejmujesz decyzje, ktore dotycza TWOJEGO zycia.
Zloz pozew i przejmij kontrole nad swoim zyciem.
Od podejmowania decyzji w swoim zyciu nie ma ucieczki.
Pozdrawiam i powodzenia
Dziewczyny pozwu o rozwód jeszcze nie złozyłam, najpierw "naprawie swoja głowe"... podjełam juz zdecydowane kroki..i mysle ze słuszne... tak w skrócie; wyprowadzka z domu z synkiem (jestem w trakcie przeprowadzki etap koncowy), z ktosiem tez postanowiłam na razie sie nie spotykac... a wszystko przez to ze chce dojsc do ladu z soba i zaczelam terapie, opieka psychologa rowniez objęłam synka bo nie wiem jak zareaguje na zmiany... Teraz wiem ze bedzie juz tylko lepiej!!