Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Witam wszystkich. To mój pierwszy post tutaj, właśnie się zarejestrowałam, sama nie wiem czy to ma sens... bo wiem, że nie dostanę odpowiedzi co mam zrobić, bo to moje życie i sama muszę podejmować decyzje, ale mam nadzieje, że może ktoś bedzie miał ochote podzielić się jakimiś refleksjami czy małymi poradami. Mam 20 lat, studiuje zaocznie, mieszkam z matka, nie mam chłopaka, nie czuję sie samotna, tzn. mam przyjaciół ale jednak brakuje mi te bliskiej osoby na której zawsze mogłabym polegać, a jednak jakby nie bylo przyjaciele i znajomi to nie to samo. Sama nie wiem dlaczego tak jest, jestem niebrzydka dziewczyna, mówia nawet, że ładna ale to niewazne, co z tego, z nauka nie mam problemów, lubie sie uczyc nowych rzeczy, poznawac ludzi, tylko chodzi o to, że hmm... czuje sie stłamszona, nie chce już mieszkać z mamą, chciałabym przeprowadzić się, znaleźć prace, studiować tak jak do tej pory, poznać faceta.. nie chce mieszkać z nia mieszkac, bo jakby to powiedziec, ona mnie strasznie dołuje, cały czas słysze ze sie do niczego nie nadaje, ze zawsze bede sama, ze jestem niesamodzielna a tak naprawde to co ona wie, jak nawet nie mialam szansy sie usamodzielnic, nie chce juz tego słuchac dzien w dzien, nie chce sie tlumaczyc, gdzie z kim i dokad, chce miec wreszcie swoje zycie i zrobic cos dla siebie. Ona ciagle powtarza masz dopiero 20 lat, nie poradzisz sobie sama, wrocisz z podkulonym ogonem, ale w koncu bede cie musiala utrzmywac, a ja chce jej i sobie udowodnic ze dam sobie rade. Z jednej strony bardzo tego chce ale z drugiej strony ... sama nie wiem czy to dobry pomysl. Czuje sie źle, dzien w dzien to samo, jest mi smutno, czasem to nawet nie chce mi sie wstac z łózka, czuje sie tak jakby zycie umykalo mi przez palce , nie chce tego, bo wydaje mi sie ze juz niedlugo popadne w depresje i bede calymi dniami lezec w lozku i odetne sie calkowicie od ludzi. Nie wiem czy mam słuchac swojego serca i zrobic to, zaryzykowac, zaczac zyc na swoj rachunek z konsekwencjami czy sluchac rozumu i dalej tkwic w tym marazmie, szkola dom znajomi, a co z praca, u siebie napewno jej niedostane, nie ma szans, bylam juz wszedzie, a zeby ja znaleść to musze sie wyprowadzic a co jesli nie znajde.. Boze.. a moze powinnam przeniesc sie na studia dzienne i wtedy sie wyprowadzic wprawdzie nie usmiecha mi sie to ale coz... juz sama nie wiem co mam zrobic, nawet nie wiem czy bylo sens to pisac...pewnie napiszecie ze jestem glupia i dziecinna z takimi problemami sad

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez fafcia e (2011-04-10 09:24:30)

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

MAGDA miałam bardzo podobną sytuację z moja mama, ciągle mi też mówiła, że sobie nie poradzę i jej ulubione powiedzenie- ,, jak szybko pójdziesz tak szybko wrócisz,,:). Nie wróciłam do dzisiaj a minęło 6 lat i myślę, że już nie wrócę bo założyłam własną rodzine i mieszkam 400 km. od niej;). Jeśli masz możliwość, chodzi mi o mieszkanie i pracę to oczywiście zrób to. Jesteś młoda, masz chęci to dasz radę, dla chcącego nic trudnego wink A poza tym, lepiej żałować co się zrobiło niż żałować czego się nie zrobiło!
Wiesz, ja myślę, że nasze mamy tak mówią ( nie poradzisz sobie itp.) bo po prostu się boją, że zostaną same. Sądzę, że wiedzą doskonale, że damy radę ale mówią tak aby nas odsunąć od tej decyzji, abyśmy pomyślaly ,że to one mają rację. Rozumiem, że mieszkasz tylko z mamą? Więc ona po prostu boi się samotności i tak mówi. Ja też mieszkałam tylko z mamą, kiedy zaczęły się tematy mojej wyprowadzki ona zaczęła właśnie te swoje teorie o mojej bezradności. Dołowało mnie to strasznie, ale kiedy domyśliłam się o co jej chodzi, podczas jednej z ,,tych,, rozmów, uśmiechnęłam się i powiedziałam, że moja wyprowadzka nie oznacza zerwania kontaktów, że nadal będę jej córką, będę ją odwiedzać, dzwonić i kochać ją smile
Było jej przykro, płakała ale zrozumiała, że taka jest kolej rzeczy i jest ze mnie dumna bo jednak dałam radę:) A Ty jeśli naprawdę tego chcesz też dasz radę !!! smile

I nie myśl tyle, nie dołuj się tylko zacznij działać!!!! smile Wierzę w Ciebie, uda Ci się bo jesteś kobietą a MY zawsze dajemy radę smile

3

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Magdo.ja mam ciut podobna sytuacje z tym ze ja jestem po rozwodzie i musialam wrocic do rodzicow.mialo byc tylko tymczasowo a jestem juz u nich prawie dwa lata bo ciezko mi znalesc prace na dluzej poniewaz musialabym zrobic szkole a poki co nie stac mnie na to.jest mi bardzo ciezko rodzice uwazaja ze ja nie chce pracowac ze zle szukam ale moj problem tkwi w tym ze po prostu znajduje prace ale najczesciej na chwile bo w zastepstwie albo sezonowe.pracodawcy patrza na wyksztalcenie i doswiadczenie a mi brakuje i jednego i drugiego.bardzo pragne skonczyc szkole ale ciezko z praca (musialabym zarabiac sobie na czesne przez trzy lata).naprawde mam zla sytuacje.tez jestem samotna i zle sie czuje ze ciagle tu mieszkam.bardzo chcialabym byc na swoim(nawet sama bo moje stosunki z ojcem sa bardzo zle)ale ciagle tkwie w sumie w niczym.zaczynam szkolenie ktore ma mi umozliwic znalezienie pracy.mam nadzieje ze uda mi sie ale z drugiej strony moi rodzice ciagle cos do mnie maja wiec pewnie jesli znajdzie sie praca to szkolenie bede musiala rzucic.wspolczuje Ci ale mysle ze Ty masz wieksze szanse ode mnie na ulozenie sobie zycia.ja jestem pewna ze sobie poradzisz.i w koncu pojdziesz na swoje;)zycze powodzenia

4

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Im wcześniej wyprowadzisz się od matki, ty lepiej. Zwlekając z decyzją będzie Ci potem tylko trudniej ją podjąć, bo tak przywykniesz do jej bezustannej oceny własnej osoby, że w końcu w nią uwierzysz i nie będziesz miała dość sił, by odejść. Przedłużające się wspólne mieszkania matki i córki wytwarza w końcu toksyczną relację - polecam filmy "Czarny Łabędź" i "Pianistka". Nie słuchaj jej gadania, słuchaj siebie i odetnij pępowinę.

5

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

skąd ja to znam sad. jestem w tak pogmatwanej sytuacji ze az sie nie chce nawet myslec. mam 32 lata i mieszkam z matka sad. hmmm az nie wiem od czego zaczac. w sumie to mieszkam z nia ponad rok bo ona 16 lat mieszkala zagranica,ale bedac tam tez potrafila mnie konkretnie dołowac tylko ze przez telefon. Ciagle mi i mojemu bratu powtarza ze jej nie szanujemy ze nie jestesmy jej za nic wdzieczni a tymczasem wychowywalismy sie sami bez niej . ja mialam 16 lat jak wyjechala a moj brat mlodszy o 6 lat. skonczylam szkole zawodowa i pojechalam do niej. bylam tam pare ładnych lat i pracowalam ale zawsze slyszalam ze jestem nierobem i nic nie potrafie i bez niej sobie nigdy nie poradze bo zawsze jestem na jej utrzymaniu. po kilku latach wrocilam do polski bo postanowilam ze skonze szkole srednia i moze udam sie nastudia a nadmienie ze poszlam do zawodowki tylko dlatego ze przez cale moje zycie mi wmawiala ze jestem tempakiem i dlatego mi szlo ciezko w podstawowce. Za granica sie bardzo doartosciowalam, poniewaz poznalam innych ludzi. Wiec postanowilam wrocic i sie uczyc. skonczylam ogólniak dla doroslych ale niestety nie zdalam matury. Wróciłąm do italii- posiedzialam tam znowu kilka latek tylko ze tym razem z chlopakiem z ktorym wynajelismy sobie mieszkanie a ona tymczasem ciagle nam powtarzala ze to wszystko dzieki niej i ze dzieki temu ze nas zawsze utrzymywala o mozemy sie wyprowadzic. jak tylko jest okazja to wypomina nawet najmniejsza rzecz ktora mi lub mojemu bratu kiedys dala lub pozyczyla. po kilku latkach postanowilam wrocic do polski ja z chlopakiem i bratem ktory tez tam przebywal. postanowilismy ze zrobimy wszystko zeby jej udowodnic ze jestemy dorosli i siwetnie sobie bez niej poradzimy . Mieszkalam z bratem ok 4 lat. z chlopkiem sie rozstalam. Zbratem siwtnie sie dogaduje i wrecz przyjaznie. Tylko ze matka codziennie do nas dzwonila i chciala wszystko wiedziec co gdzie i jak robimy. moj brat zalozyl firme budowlana i zatrudnial juz paru pracownikow a mamusia dzwonila i krzyczala smile na doroslego chłopa. robila nam awantury ze nie ma nas wiecznie w domu a przeciez my pracowalismy i mielismy rowniez towarzystwo swoje wiec nie bylo nas w domu. Dzwonila i twierdzila ze to jest brak szacunku dla niej i ze oczywiscie jestesmy niewdzieczni. Oczywiscie utrzymywalismy siebie i mieszkanie i wszystko wiec od niej zadnych pieniedzy nie mielismy po pierwsze nie potrzebowalismy a po drugi nie chcielismy. Ale i tak w kolko wszystkim popwiadala ze nas utrzymuje ze kupila nam auta, a najgorsze jest to ze ona nawet nam to mowila i byla przekonana o tym co mowi. Awantur bylo i jest co niemiara. Postanowilismy z bratem namowic ja na powrot do polski bo pomyslelismy ze zostala tam sama i czuje sie samotna wiec jak wroci to juz nie bedzie tych problemow. Wyslalismy ja na kurs strzyzenia psow zeby miala zajecia jak wroci i zeby nia zalamywala sie szukaniem pracy. I wlasnie bylo to rok temu na swieta bozego narodzeniajak po nia pojechalismy. Problemy dopiero sie zaczely sad. codzienne awantury bo matka chyba zapomniala ile mamy lat. ganianie nas do sklepu po papierosy. wieczne pretensje o wszystko. zaczela nas traktowac jak male dzieci i w sumie robi to do dzis.nigdy o nic nie zapyta tylka wrecz rzada. nie mozna sie jej sprzeciwic i o to awantury. moj brat na swoje szczescie zalozyl rodzinke i sie wyprowadzil, ale jak tylko dowiedziala sie ze zostanie tata - to pierwsze jej slowa byly takie- zeby sobie nie wyobrazal ze ona mu dziekjo bedzie pilnowac i jak ona sobie to w ogole wyobraza!!! oczywiscie krzykeim. ja zalozylam wlasna dzialalnosc ktora bardzo ciezko idzie, ale pomimo tego bardzo chcialam sie wyprowadzic z domu bo nie moglam zniesc wiecznych pretensji. wyprowadzilam sie na chwile i mousialam wrocic bo musialam zostawic mieszkanie sad. obecnie moja firma calkiem upada i od swiat bylam na jej utrzymaniu. wspomne ze wczesniej wszystkie rachunki placilysmy na pół a nie sa one male bo ona siedzi w domu i nie liczy sie z niczym . oczywiscie i tak slysze ze ja nigdy nic nie zaplacilam. obecnie nie odzywam sie do niej juzchyba 3 tydzien chociaz nigdy tak nie bylo. bo tym razem to przeszla sama siebie. wspomne ze nie liczylasie nigdy ze slowami i nie liczy. klepie co jej slina na jezyk przyniesie i sadzi ze ma racje . tymrazem mi naublizala- krzyczala ze jestem nierobem i tepakiem i ze nic w zyciu nie osiagnelam i nie mam ze wszystko dzieki niej no i oczywiscie ze niewdzieczna jestem. Tym razem to mnie tak zabolalo ze nie moge nawet na nia patrzec. powiedziala ze powinnam sie leczyc bo jestem chora i ze jestem debilem i wariatka sad. Strasznie to zabolao bo jak mozna tak ublizac komus bliskiemu. tymbardziej ze ona powtarzajac to przez te wszystkie lata ze ja jestem nikim pozwolila mi w to uwierzyc sad. poczulam sie strsznie. płakałam jak dziecko az sie zanoszac z placzu sad tylko ja zapytalam za co ona mnie tak nienawidzi ze mi tak ubliza. naprawde to mam skonczone 2 szkoly i zrobilam kilka kursow. znam biegle j wloski. I to ze w zyciu osobistym mi sie nie uklada i obecnie w pracy to chyba nie upowaznia jej do tego zeby mnie upokazac. i powtazac ciagle ze jestem nikim. Marze o tym zeby sie wyprowadzic z domu, ale nie mam do kad isc bo nie stac mnie na to sad. chce zamknac interes i szukam pracy chociaz nie jest to łątwe. postanowilam ze pojde do kolejnej szkoly bo moze mi pomoze w znalezieniu pracy. wierzcie m czuje sie jak male dziecko przez nia sad. Nie chce mi sie wracac do domu po pracy . Jej dzwiek glosu mnie obecnie przeraza. jak tylko ja uslysze o sie zaraz denerwuje, a nadodatego dowiedzialam sie ze klamie bo wszystkim dookola opowiada ze jetem tak wyrodna bo to ja ja wyzwalam od debila i wariata. sad strasznie mi przykro bo wlasnie z tego szacunku ktorego ona niby nie widzi mi by przez gardlo nie przeszly takie slowa. powiedzcie mi co to znaczy być wdziecznym cale zycie? Za Co być wdziecznym i jak tą wdziecznosc opkazywac? bo wg mnie to ja i moj brat nie skonczylismy na dnie, nie pilismy i nie sprawialismy zadnych problemow pomimo tego ze wychowywalismy sie sami i to chyba to jest ta wdziecznosc i chyba powinna byc raczej z nas dumna . Chociaz je obecnie mam gdzies jej dume i wszystko . chce tylko zeby dala mi swiety spokuj i zeby nic ode mnie nie chiala. Zapomnialam napisac ze musze sie jej tlumaczyc jak wychodze, gdzie ide i z kim i de i o ktorej wroce sad. mowi ze ja nie musze je mowic jak nie chce, ale jak wroce to i tak mnie pyta ze szczegolami gdzie bylam i co robilam a jak jej powiem ze nie wazne to znowu awantura ze mam ja w dupie bo nic jej nie mowie sad. To tak w wielkim skrocie co obecnie przechodze

Wiec jak masz mozliwosc wiac z domu i masz checi i sie tego nie boisz to zmykaj smile

6

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Wiesz bardzo ci wspólczuje tego co przezywasz . To jest straszne! Idz z NIĄ do terapełty jakiegos żeby jej się coś na glowe całkiem nie żuciło .. żebyś jej puźniej w psychitryku nie odwiedała .  bo jak ona takie rzeczy gada tobie prosto w oczy a ty przeciesz wiesz dobrze ze tak nie jest to to sie chyba trzeba bać?  A czy nie masz mozliwosci wyjechania do włoch znowu ?? wiem może już masz dośc zagranicy . Moj brat  tez wiecznie emigruje po tym świecie za praca , ale możę rozłaka was pogodzia ty napewno od niej odpoczniej . Bo niedługo to z CIEBIE ZROBI WARJATKE I CIE ZAMKNIE W ZAKŁADZIE . Nie życze tego ale ona naprawde ma nierówno pod sufitem...

A myślałam może nad tym że wpływ na to co ona mówi moga mieć jej rodzice o ile żyja jesli nie .. To jest uraz Z JEJ dzieciństwa a teraz wyżywa sie na tobie sad niestety

Uciekaj za granice !! -Moja rada

7 Ostatnio edytowany przez Dussia (2011-04-13 10:12:57)

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Chcielismy juz z bratem iść z nia razem do jakiegos rodzinnego psychologa to nam powiedziala ze nie zrobimy z niej wariatki i sami powinnismy sie leczyc. sad. Ja obecnie przez to co przezywam sama potrzebowalabym jakiegos specjalisty. Do wloch nie wyjade bo nie ma tam pracy a zreszta praca jaka jest to nie dla mnie. Bo mozna tam byc tylko sprzataczka a ja wlasnie dlatego zrobilam te wszystkie kursy i szkoly zeby nigdy wiecej juz nia nie byc. obecnie znowu chodze do szkoly zeby powiększyć sobie horyzonty w poszukiwaniu pracy smile. Ale też czuję się lepiej jak nie muszę weekendu spędzać w domu żeby nie siedzieć razem z nią sad
W piątek przyjeżdża mój brat bo obecnie pracuje i mieszka w niemczech i chce z nią porozmawiać że nie może tak się zachowywać. Sam już od dawna przygotowuje się do tej rozmowy, bo jest coraz gorzej i ma coraz więcej pretensji do nas. Kiedyś taka nie była , ale może dlatego że byliśmy od niej całkiem uzależnieni a teraz nas poprostu traci i tym zachowaniem traci nas na zawsze. Mojemu bratu nawet nie chce sie przyjeżdżać do niej na święta sad

Myślę że rodzice nie maja wpływu chociaż jak słucham opowieści to mówi że babcia dla córek była okropna bo wiecznie je biłą i wyzywała od najgorszyach i ona mówi że dlatego wyszła za mąż i uciekła z domu. Dziadek kochał ja najbardziej i była jego kochana córeczka chociaż dużo pił, ale nic jej nie brakowało. Nigdy nie usłyszałam z ust babci tekstu typu że babcia jaj cos pomogla a ona nie jest wdzięczna, bo babcia to nas prawie wychowywała jak ona wyjechałą. Tzn ja juz mieszkałam sobie sama ale babcia mieszkała niedaleko wiec zawsze miala oko smile. Zawsze dawała jeśc i zawsze pomogła jak potrzebowałam pomocy. Dziadek umarł jak miałam 5 lat. Moja mama nawet nie odwiedza swojej mamy a mieszkamy całkiem niedaleko ze spacerkiem mozna przejsc w 10 minut. Ma auto wiec mogłąby podjechac od czasu do czasu.Babicia ma 85 lat i jest chora wiec nie moze do nas przyjezdzac. Nikt jej nie pomaga. Ja od jakiegoś czasu jeżdże co tydzień robić jej porządki a teraz przed świętami to codziennie, a moja matka to nawet nie zapyta czy trzeba jej coś pomóc. Bardzo mi przykro bo i babci jest przykro. Ale patrząc na to inaczej od nas wymaga codziennej wdzięcznoeści i szacunku i mamy być na jej zawołąnie a o swojej matce zapomniała. Babcia nic jej nie powie ale nie raz widze jak placze i cierpi sad

najlepszym dla mnie wyjściem byłaby wyprowadzka z domu ale jestem w tak cięzkiej sytuacji że czasami nie mam za co jedzenia kupic , ale postanowiłam że sobie poradze  i nic od niej nie chce. nie bede jadla  jak nie będzie, ale od niej nie wezme. Mysllę nawet co zrobić żeby nie spędzać w domu świąt bo nie usiąde z nią przy stole i nic nie zjem bo sie boje że mi wgardle stanie bo da mi na święta jeść a za 2 dni powie że mam jej zapłacić albo się dołozyc ,albo ze ona zrobiła swieta a ja jestem niewdzięczna sad

8

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Dussia, nie zazdroszczę Ci toksycznej matki, przelewającej na Ciebie wszystkie swoje kompleksy, żale, pretensje do losu. Przy kimś takim bardzo ciężko jest przestrzegać czwartego przykazania.

Chciałabym Ci coś poradzić, ale w tej sytuacji jedynym wyjściem jest tak naprawdę wyprowadzka, sama zresztą zdajesz sobie z tego sprawę. Znalezienie lepszej pracy, wynajęcie mieszkania - na tym powinnaś się skoncentrować. I dążyć do tego za wszelką cenę, bo życie z kimś, kto zatruwa Ci każdą chwilę życia, nie może się dobrze skończyć.

9

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Cały czas zadaję sobie pytanie jaki cel miała matka mówiąc mi że do niczego się nie nadajęże,nie dam sobie rady itp.Ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy żeby jej udowodnić " a właśnie że się nadaję".
Dziś mam 38 lat i to moje " nic nie umiem,do niczego się nie nadaje" jest mi kulą u nogi bo skoro mama tak powiedziała...
   Gdybym miała odwagę aby staną wtedy przed nią i powiedzieć " mylisz się mamo,twoje przekonanie jest błędne,wysłuchałam co miałaś do powiedzenia ale nie przyjmuje tego do wiadomości" - to może dziś wiele spraw w moim życiu wyglądałoby trochę lepiej...
Może choć troszeczkę pomogłam.

10

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Witam
Kazdy jest poraniony wzyciu , niema osoby ktora zczyms niewalczy i ktora niema problemow, niestety nasi rodzice tez maja problemy do ktorych niechca sie przyznac i to tez niejest ich wina, dosyc czesto obarczaja nas swoimi nierozwiazanymi problemami i ich rodzice moze tez zwracali sie donich wtaki sposob a oni automatycznie przezucaja to nanas. Musimy wiedziec , ze sa osoby natym swiecie ktorym jestesmy potrzebni i dla ktorych jestesmy wartosciowi i zaczac odbudowywac to co zostalo utracone. Sam przeszechodze brak poczucia wlasnej wartosci , ale pojawil sie ktos wmoim zyciu kto pokazal mi swiatlo wtunelu i teraz chce isc za tym swiatlem.

Pozdrawiam i przepraszam zablendy.

11 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-04-25 08:22:55)

Odp: Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę
magda19091 napisał/a:

Mam 20 lat, studiuje zaocznie, mieszkam z matka, nie mam chłopaka, nie czuję sie samotna, tzn. mam przyjaciół
.. nie chce mieszkać z nia mieszkac, bo jakby to powiedziec, ona mnie strasznie dołuje, cały czas słysze ze sie do niczego nie nadaje, ze zawsze bede sama, ze jestem niesamodzielna a tak naprawde to co ona wie, jak nawet nie mialam szansy sie usamodzielnic, nie chce juz tego słuchac dzien w dzien, nie chce sie tlumaczyc, gdzie z kim i dokad, chce miec wreszcie swoje zycie i zrobic cos dla siebie.
Ona ciagle powtarza masz dopiero 20 lat, nie poradzisz sobie sama, wrocisz z podkulonym ogonem(...)
Czuje sie źle, dzien w dzien to samo,(...)Nie wiem czy mam słuchac swojego serca i zrobic to, zaryzykowac, zaczac zyc na swoj rachunek z konsekwencjami czy sluchac rozumu i dalej tkwic w tym marazmie, szkola dom znajomi,
... juz sama nie wiem co mam zrobic, nawet nie wiem czy bylo sens to pisac...pewnie napiszecie ze jestem glupia i dziecinna z takimi problemami sad

Nie widzę w tym nic głupiego ani dziecinnego smile
Wchodzisz w dorosłe życie i chciałabyś wreszcie doświadczyć więcej samodzielności i samostanowienia.
Mama pewnie się boi. Boi się, że zostanie sama a Ty odejdziesz w swoje własne życie, boi się o Ciebie, jak sobie poradzisz, czy nieznany świat zewnętrzny Cię nie skrzywdzi. Jesteś przecież cały czas jej "małą" córeczką", kto wie, może całym sensem jej życia smile
Może ględzi i zrzędzi, żeby Ci obrzydzić ten świat zewnętrzny i dorosłe życie - przywiązać bardziej do siebie. Dla mamy to też może być trudny okres życia. To tak "z drugiej strony medalu" smile
Moja córka jak jej "ględzę i zrzędzę" mówi - "ja też Ciebie kocham mamuniu", daje buziaka (czym mnie zupełnie rozbraja)...i wychodzi do znajomych smile
Myślę, że zanim podejmiesz jakieś radykalne kroki związane z wyprowadzką czy zmianą studiów powinnaś z mamą "przepracować" wasze relacje. DUUUUŻO rozmawiać - o tym, że jesteś już dorosła, że niebawem będziesz chciała rozejrzeć się za pracą w innym mieście itd. itp. ALE musisz ją przekonać, że TO nie znaczy, iż ją zostawisz całkiem samą, że może na Ciebie zawsze liczyć, że będziecie w kontakcie - telefon, internet, że tu zawsze będzie twój dom rodzinny i miejsce na ziemi. smile Powodzenia w pertraktacjach big_smile

Dussia - a nie myślałaś czasem, aby przeprowadzić się do babci? Jak masz być niewdzięczną córką to na całego. Za to możesz zostać wdzięczną i kochaną wnuczką! Zaopiekujesz się babcią, i odpłacisz za troskę okazaną w dzieciństwie big_smile Może to by było jakieś wyjście?
Pozdrawiam i życzę zadowalającej odmiany losu smile

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Moja mama we mnie nie wierzy i twierdzi, że sobie nie poradzę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024