Proszę Was o pomoc.
Mój problem polega na tym, że nie potrafię rozeznać się we własnych uczuciach... A oto moja historia:
Z Tomkiem byłam 2,5 roku. Tomek jest fantastycznym facetem, idealnym materiałem na męża i ojca, mężczyzną dbającym o swoją kobietę, zapewniającym jej właściwie wszystko, czego potrzebuje. Natomiast sam potrzebuje (wyjątkowo mocno jak na faceta) pewności i zapewnień o miłości ze strony partnerki. Wszystko w naszym związku było idealnie. Właściwie może nawet momentami zbyt idealnie. Niestety, Tomek ze mną zerwał, a od zerwania mija już tydzień. Dlaczego to zrobił? Bo ja nie potrafię mu powiedzieć, że Go kocham. Choć tego, że Go nie kocham też nie potrafię. Ja po prostu nie wiem, co czuję. Nie potrafię się zdecydować. Już na początku naszego związku to On pierwszy mi powiedział, że mnie kocha. Ja mu to wyznałam dopiero po dłuższym czasie, chciałam być pewna, co czuję, kiedy mu to powiem. I wtedy byłam. Myślę, że przez większość naszego związku byłam pewna, co czuję, choć zdarzały się małe wahania... Dopiero pół roku temu pojawił się prawdziwy problem. Okazało się, że po prostu nie wiem, czy Go kocham. Prawie się wtedy rozstaliśmy, jednak poczułam miłość i przetrwaliśmy... Niestety, problem powrócił jakieś 2-3 miesiące temu... Od tego momentu zaczęłam żyć w nieustannej niepewności. Natomiast Tomek wciąż wiedział, czego chce i co czuje. Kochał mnie. Ta niepewność mnie wykańczała, często płakałam. Na niego to też źle wpływało. To wszystko doprowadziło do tego, że On zdecydował, że dłużej już tego nie zniesie i mnie zostawił. Choć wiem, że wciąż mnie kocha i gdybym tylko ja była pewna mojego uczucia, to moglibyśmy być razem szczęśliwi. Ale ja nie potrafię być pewna... Teraz czuję, że tęsknię, ale tak naprawdę nie wiem, czy za nim, czy po prostu za tym, żeby mieć kogoś bliskiego... Cały czas o tym myślę... A najgorsze jest to, że wiem, że przez moje niezdecydowanie On cały czas cierpi. Momentami myślę, że może to lepiej, ze się rozstaliśmy, bo kiedyś pewnie spotkam kogoś, wobec kogo będę pewna swoich uczuć (ale jak to możliwe, skoro nie chcę patrzeć na innych facetów, a jeżeli tylko myśl o innym przejdzie mi przez głowę, to od razu ją z niej wyrzucam), a zaraz znowu mam wrażenie, że go kocham. I to się cały czas zmienia. Nie wiem co mam robić. Boję się jakiejkolwiek decyzji, bo jeżeli nie będę o niego walczyć, mogę się za jakiś czas zorientować, że straciłam prawdziwą miłość. A z drugiej strony boję się powiedzieć Mu, ze go kocham, bo nie jestem tego do końca pewna, a nie chcę więcej Go ranić...
Proszę, pomóżcie Mi się w tym wszystkim połapać, bo naprawdę już się okropnie pogubiłam.
Dodam jeszcze tylko, że to był mój pierwszy prawdziwy, poważny związek, więc nie mam do czego porównać...