Imprezy firmowe wielu osobom nie kojarzą się zbyt dobrze, wywołują stres i niechęć, a mimo to za sprawą tzw. dobrowolnego przymusu nie wypada się na takiej nie pojawić, tym bardziej, że ten fakt jest z reguły źle odbierany przez pracodawcę.
Pracownicy zwyczajnie nie czują się pewnie w towarzystwie zwierzchnika, czasami nie lubią też współpracowników, a tu, chcąc nie chcąc, muszą silić się na uprzejmości i robić tzw. dobrą minę do złej gry, bojąc popełnić jakiś nietakt, gafę lub, co gorsza, zupełnie się skompromitować i zburzyć pieczołowicie wypracowany wizerunek. Inni z kolei nie mają hamulców, potrafią przesadzić ze swobodną zabawą czy alkoholem, nie umieją zachować dystansu czy nadmiernie chętnie spoufalają z tymi, z którymi nie powinni.
Spróbujmy zatem zastanowić się co nam wypada, a czego powinniśmy absolutnie unikać na firmowej imprezie, aby z jednej strony nie wypaść na ,,sztywniaka", a z drugiej nie przesadzić. Jak podejść do tematu, aby mimo wszystko mieć z tego choć odrobinę przyjemności? Czy jest to w ogóle możliwe?