Jak już pisałam w kilku miejscach, od pół roku wiem, że jestem zdradzana przez męża. Ja go nie wyrzuciłam natychmiast z domu. On jakoś przy mnie tkwi. Jesteśmy małżeństwem z prawie 30 letnim stażem, dziecko już ma własną rodzinę.
Przez te pół roku przechodziliśmy różne okresy:
- okres kiedy chyba się bał, że go wyrzucę i chciał ze mną rozmawiać i wszystko naprawiać (ale to ja głównie miałam się zmieniać i najlepiej pobłogosławić jego związek z kochanką),
- okres wzmożonej aktywności kochanki, która po chwili strachu, że ją porzuci poczuła się pewniej i ruszyła do ataku a on już nie chciał ze mną rozmawiać i tylko obarczał mnie coraz większą winą za swoją zdradę,
- i teraz czas, w którym podobno postanowił się przestać z nią spotykać ( w co ja nie bardzo mogę uwierzyć) ale na pewno nie skończył ze "słodkimi" sms-ami i tego typu kontaktami.
Podobno (tak twierdzi) ma "problemy wieku średniego" i sam nie wie czego chce. Nie usłyszałam ani jednego słowa skruchy. On cierpi - a ja mam czekać.
Ja dwa tygodnie temu odkryłam to forum i dzięki lekturze już wiem:
- pochodzę z toksycznej rodziny. Z domu wyniosłam bardzo niską samoocenę i przekonanie, że na miłość trzeba zasłużyć,
- po drodze się "upasłam" a małżonek odmówił sypiania ze mną co spowodowało, że moja samoocena spadła do poziomu zerowego,
- chyba się nie lubię a na pewno nie kocham,
- jestem kobietą "kochającą za bardzo" czyli uzależnioną od swojego męża.
Czego się boję?
- że on odejdzie a ja zostanę sama z "toksyczną" mamusią na głowie i już nikt do końca życia mnie nie przytuli, nie pocałuje, nie mówiąc już o seksie,
- że on zostanie, zostawi tę kochankę lub nie, albo znajdzie sobie inną, nasze małżeństwo wróci do poprzedniej "martwoty" i już nikt do końca życia mnie nie przytuli, nie pocałuje, nie mówiąc już o seksie.
Czego ja chcę ?
- Najbardziej tego, żeby do mnie wrócił "duszą i ciałem",
- Jeżeli tak się nie stanie, chciałabym przestać go kochać, wyłączyć serce, zostawić tylko głowę i brać co mi daje, kasę, umiejętności (on jest taka "złota rączka") i swoją obecność (zimną, ale jednak).
Czy ktoś wie co ja mam robić, żeby osiągnąć choć połowiczny sukces ?