Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25 ]

1

Temat: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Zakładam ten wątek, ponieważ w grupie swoich rówieśników coraz częściej obserwuję ten sam schemat: branie ogromnych, trudnych do spłacenia i wiążących ręce kredytów mieszkaniowych.
Czy jednak w dobie kryzysu, niepewności na rynku pracy i coraz bardziej powszechnej imigracji dobrze jest pakować się w kredyt?

Odwiedzając mamę zagranicą poznałam parę, która odkąd odchowała dzieci, mieszka na łodzi. Zwiedzili w ten sposób już kilka krajów i muszę powiedzieć, że zdają się mieć w sobie więcej życiowej energii i... Wolności, niż niejeden znany mi posiadacz M4 smile Z tego, co się orientuję już od kilku miesięcy cumują poza Europą.

Czy życie "na walizkach" to dla Was niepewność i stres czy może czujecie się zamknięci w klatce w tym samym mieszkaniu, dzień po dniu? smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji gdybym z wyboru miała żyć ,,na walizkach", nie mając własnego mieszkania, ani żadnego lokum, które mogłabym nazwać ,,moje". Zawsze wychodziłam z założenia, że wynajmowanie kosztuje tyle co czynsz plus rata kredytu. Z tą różnicą, że kredyt jest inwestycją we własne kąty, a z odstępnego nie mamy zupełnie nic. Mieszkanie obciążone kredytem zawsze można sprzedać, w ten sposób odzyskując część wpłaconych środków. Brak własnego dachu nad głową byłoby dla mnie ogromnym obciążeniem, stresem, czułabym się jak człowiek bez swojego miejsca na ziemi. Ja przywiązuję się do miejsc, a wynajmowane cztery kąty zawsze wydają mi się jakieś obce, nawet jeśli wniosłabym do nich własne rzeczy.
Ile razy też wracam z urlopu (a szczególnie z dalszych podróży) zawsze przez głowę przemyka mi myśl: ,,gdziekolwiek się nie jest i jakkolwiek pięknie by tam nie było to zawsze z utęsknieniem wraca się do własnego domku".

I powiem Ci, Yvette, że gdybym mieszkała na łodzi byłabym po prostu nieszczęśliwa. Rozumiem wolność, głód przygód i ich realizację, ale nie mieć dokąd wracać??? Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Choć potrafię zrozumieć ludzi, którzy myślą i czują inaczej smile.

3

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Hołduję powiedzeniu,,wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej''.Mimo,iż mieszkam w centum,to chyba nie mogłabym życ bez tego wielkomiejskiego szumu.Po latach dostrzegam tego pozytywne strony.Jestem ciekawa świata i często podróżuję,ale mój dom to mój azyl,którego brak kojarzy mi się z czasami niepewnymi,gdzie ludzie skazani byli i są nadal na ciągłą emigrację!!

4

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Ja od przyszłego roku będę wynajmować mieszkanie z narzeczonym (wtedy już mężem). Wiele osób nam mówi, ze to nie ma sensu, bo to za drogie i czemu nie kupimy własnego kąta,  jak nas nie stać, to czemu jakiś czas nie zamieszkamy z rodzicami. Na ostatni pomysł odpowiedzią jest zdecydowane NIE.
Z tego co wiem, to żeby wziąć kredyt, to chyba trzeba mieć przez jakiś tam okres czasu stałe zatrudnienie. Narzeczony właśnie zdobył pierwszą stałą posadkę, więc jeszcze czasu trochę minie zanim będzie nas stać na poważny i wystarczający kredyt. Ale planujemy, że może za najdalej dwa lata po ślubie uda się go zaciągnąć i zakupić własne cztery kąty. Tak, więc nie będziemy wynajmować mieszkania w nieskończoność. To tylko faza przejściowa i coś na start.

5

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Ja jestem po 4 latach mieszkania w wynajmowanym pokoju, w tym po roku z moim ukochanym. Przez ten czas "przemieszkałam" w 3 mieszkaniach. I niesamowicie się cieszę że mamy teraz szansę zamieszkania we własnym lokum - oczywiście dzięki pomocy rodziców.
Po tych 4 latach już pod koniec - wiedząc że niedługo się wyprowadzam - byłam wręcz chora z poczucia tymczasowości. Mimo iż od zamieszkania z moim facetem nazywałam to miejsce domem, jednak ciągle miałam poczucie że to nie jest do końca moje. No i głupie myśli - a co jeśli nagle właścicielka wymówi umowę, będziemy mieć jakiś czas na wyprowadzenie się, ale znów szukać mieszkania, urządzać się od nowa?

Teraz jest fajnie. Mam bałagan i to jest mój - mój! - bałagan, i nikt mi nie zawija z kuchni łyżeczek.
A to że mój kochany musiał wziąć kredyt, i to niemały - cóż, takie są czasy, ja też za kilka lat będę musiała zacząć spłacać mój studencki wink

6

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Ja też nie wyobrażam sobie "życia na walizkach". Własny kąt stwarza u mnie poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Na początku małżeństwa mieszkaliśmy u moich rodziców, ale było to wyjście tymczasowe. Rok temu kupiliśmy mały domek i jeszcze go urządzamy. Jest bałagan, nie wszystkie pomieszczenia są umeblowane itd., ale jesteśmy u siebie, żyjemy tak jak się nam podoba, nie tłumaczymy się nikomu, nie boimy się, że ktoś nam wypowie umowę.

7

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

w Polsce zycie na wynajmowanym to ogromy koszt!
po co wydawac kilka tysiecy na wydajem skoro mozna je wydac na rate kredytu za wlasne?

dla mnie odpowiedz jest oczywista, z perspektywy czasu zaluje ze 10 lat oddawalm komus wlasne pieniadze zamiast placic za swoje :-)

8

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Każdy sam wie, jaki styl życia jest dla niego najlepszy. My z mężem wynajmujemy mieszkanie trzeci rok dopiero teraz na wiosnę będzie nas stać na kupno mieszkania - a właściwie na wzięcie kredytu. Czekaliśmy, aż ustabilizuje się nam sytuacja finansowa. Wybraliśmy fajne, ciche i zielone osiedle w najtańszej dzielnicy, planujemy kredyt ok. 170 tys. na maks. 20 lat (z dopłatą programu "Rodzina na swoim", o ile jeszcze będzie taka możliwość). Chcemy mieć swoje mieszkanie, i choć nie stać nas na apartamenty, to jedna co własne, to własne.

9

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Witam wszystie kobietki,jestem tu nowa i musze sie troszke wyżalic:(ciągle sie zastanawiam jak zdobyc własne mieszkanie?nie jestem bogata nie stac mnie na kupno ,zawsze chciałam sie wyprowadzic do wiekszego miasta i można powiedziec ze sie z lekka udało,ale co z tego jak wynajmuje mieszkanie z facetem a nie stac nas na kredyt .Może nie ze nie stac tylko nikt nam nie da ze wzgledu na jego wiek ,ja mam 36 a on 52,myslałam ze wyjazd i zmiana otoczenia troszke mnie zmotywuje do zmiany życia ale zastygłam:(na rodziców nie moge liczyc poniewaz oni sami ledwo wiążą koniec z końcem,ehhh ciężkie takie zycie,wiem ze nie ma co narzekac bo ludzie mają większe tragedie ale przeraża mnie myśl ze na starość nie bede miała gdzie sie podziac bo nie bede miała swojego mieszkania,nikt mnie nie przyjmie,zawsze marzyłam o dziecku ale jak mam miec?Wychowywac dziecko i tułac sie po mieście ,szukac jakiegos darmowego lokum.To mnie wszystko przeraża.Najgorsze jest to że przeraża mnie dalsze życie.Nie wiem co sie ze mna stanie jakby mojemu facetowi cos sie stało,chyba bym umarła razem z nim:(

10

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Jest bardzo ciężko dla przeciętnego zjadacza chleba odłożyć na mieszkanie, na chociażby pokoik, przedstawię Wam moją krótką historię. Mam 38 lat i jestem przeciętną zjadaczką chleba, raczej poniżej średniej krajowej. Moja droga do własnego M zaczęła się wcześnie, bo gdy tylko poszłam do pracy moja mamusia zadbała o to bym co miesiąc dawała jej pewną sumę pieniędzy, grzecznie oddawałam. Pewnego dnia dowiedziałam się, że mama wykupiła kwaterunkowe mieszkanie moich dziadków i mam je zapisane w spadku. Wow, super dzięki jej wielkie za to, choć wtedy nie myślałam o tym w ten sposób. Mieszkanko małe, okropnie brzydkie i zaniedbane. Pomyślałam - rudera....i to za moją kasę. Po kilku latach, gdy zaszła taka potrzeba mama wzięła dziadka do siebie i pozwoliła mi przejąć kontrolę. Odremontowałam ruderę i stworzyłam tam super gniazdko. Prawie rok temu sprzedałam to gniazdko i dokładając niewielką kwotę kopiłam mieszkanko 10m/kw większe 20 lat młodsze i w pobliżu mamy. Nauczyła mnie myśleć przyszłościowo. Ja i moi rodzice nie jesteśmy zamożni, ale oparcie w najbliższych pozwoliło mi zdobyć własny kąt i ja teraz przekażę tą mądrość mojej córce.
--
pozdrawiam wszystkich i życzę spełnienia marzeń o własnym M.

11

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Ja jestem zwolennikiem własnego m, zresztą Yvette Państwo mieszkający na łodzi też mieli własny kąt, bo to w końcu była ich łódź przecież.

Miałam możliwość przez ponad 2 lata wynajmować mieszkanie i zasadniczo nie czułam się z tym komfortowo, brak jakiejkolwiek możliwości aranżacji wnętrza, zresztą było to też nieopłacalne i do tego ciągła niepewność i uzależnienie od widzimisię właściciela. Owszem kredyt w naszym kraju, szczególnie na mieszkanie w dużym mieście, to zobowiązanie na kilkanaście lat i do tego niemała rata. Jednak jeśli nie ma się mieszkania po kimś w rodzinie to nie ma też innego wyjścia, jeśli chce się stanąć na własnych nogach.

12 Ostatnio edytowany przez Tisha (2011-04-19 09:24:16)

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Ja Wam powiem tak:

Większość mlodych ludzi nie ma wyboru. Z bardzo prostego powodu jakim jest brak zdolności kredytowej. Niestety, stać nas na wynajem mieszkania za 1500zł [co pokryłoby miesięczną ratę kredytu], ale oficjalnie, wg banku nas nie stać. Dlatego ładujemy kosmiczne pieniądze w eter, zyjąc w ciągłej niepewności, kiedy właściciel wypowie umowe bo będzie chciał sprzedać czy oddać dzieciom mieszkanie. To jest po prostu chore. Jak tu zakładać rodzinę i normalnie żyć?

Przedstawię Wam kilka sytuacji wśród moich znajomych:

Sytuacja 1
Państwo X są 3 lata po ślubie, mają 2 dzieci - 2 latka i 1rok. Oficjalnie nie mają zdolności kredytowej, wynajmują mieszkanie za 1700zł, żyją od "pierwszego do pierwszego". Kredytu nie dostali gdyż ich oficjalne zarobki są dużo niższe niż rzeczywiste. Oboje mają umowę o pracę, ona dorabia na czarno, on też. Dwa razy musieli zmienić mieszkanie. Raz ponieważ topniejący śnieg na dachu [mieszkali wtedy na ostatnim piętrze] zalał całe mieszkanie wraz z instalacją elektryczną [woda wypływała im z kontaktów], tak więc mieszkanie było do generalnego remontu, drugi raz dostali wypowiedzenie bo córka właściciela zaszała w ciążę, szybki ślub, oddali jej mieszkanie. Mają za sobą już trzy wyprowadzki i wprowadzki, gdzie wiadomo, że to strasznie ciężka praca - popakować rzeczy, meble, przewieźć wypakować, do tego mając małe dziecko i będąc w ciąży. Masakra. U rodziców mieszkać nie mogą - gdyż rodzice mają niewielkie mieszkania. Państwo X ładują więc kosmiczne pieniądze w wynajem, jakby to zsumować co już wydali to mieli by na wkład własny, ale niestety przecież nie pójdą pod most.

Sytuacja 2
Państwo Y planują ślub, rozglądali się za mieszkaniem i oczywiście kredytem na ten cel. Okazało się, że kredyt, którego raty byliby w stanie spokojnie spłacać musiałby być na ok. 30lat, do tego zapłaciliby w ciągu tych 30 lat więcej niż dwukrotną wartość mieszkania[sic!]. Obecnie mieszkają u rodziców Pana Y i nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji.

Sytuacja 3
Państwo Z planują ślub w tym roku, mieszkanie mają po babci Pana Z, kawalerka 20m2. Aktualnie je remontują, nie stać ich teraz na kredyt, więc mają plan mieszkać w mieszkaniu babci Pana Z do czasu, aż nie zabezpieczą się finansowo. Wtedy planują sprzedać mieszkanie i dochód przeznaczyć na wkład własny. Ogranicza ich to mocno gdyż oboje bardzo chcą mieć dziecko, a niestety mieszkając na takiej powierzchi byłoby o to bardzo ciężko. W owym mieszkaniu ledwo upchnęli swoje rzeczy i to też nie wszystkie, część musieli po prostu wyrzucić bo nie było gdzie tego trzymać.

Niestety sytuacja młodych ludzi jest bardzo przykra. Jak sobie nie poradzimy sami to nikt nam nie pomoże, a posłowie będą dalej rozbijać się drogimi, sportowymi autami.. zycie..


Ps. Co do mieszkania na łodzi to:
- dobre do czasu jak nie ma się dzieci,
- jacht kosztuje tyle co nowe mieszkanie wielkości 30m2

13

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?
Tisha napisał/a:

Większość mlodych ludzi nie ma wyboru. Z bardzo prostego powodu jakim jest brak zdolności kredytowej. Niestety, stać nas na wynajem mieszkania za 1500zł [co pokryłoby miesięczną ratę kredytu], ale oficjalnie, wg banku nas nie stać. Dlatego ładujemy kosmiczne pieniądze w eter, zyjąc w ciągłej niepewności, kiedy właściciel wypowie umowe bo będzie chciał sprzedać czy oddać dzieciom mieszkanie. To jest po prostu chore. Jak tu zakładać rodzinę i normalnie żyć?

Tisha - nawet kredyt pod hipotekę potencjalnego mieszkania nie wchodzi w grę? Z tego co wiem, to przy hipotecznych nie ma aż tak restrykcyjnych wytycznych co do zdolności kredytowej - bo zabezpieczeniem kredytu nie są zarobki, a mieszkanie.

14

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

ja mam z mężem mamy kredyt mieszkaniowy- z opłatami mieszkaniowymi (bez prądu) płacimy do 1500zł miesięcznie (51m2 -3 ustawne pokoje z aneksem,duży balkon, wygodna łazienka- m. w sporym mieście) wybraliśmy mieszkanie trochę dalej od centrum, ale za to średnio 2000zł tańsze za m2. niż w centrum. Mieliśmy większą zdolność kredytową, ale zdecydowaliśmy się wydać niezbędne minimum- kupić tylko co naprawdę potrzebowaliśmy. Nasz kredyt wraz z opłatami jest tańszy niż wynajem analogicznego mieszkania. A po kilku latach mieszkania w wynajętych kawalerkach czujemy się świetnie- nie dość, że przestrzeń większa, to jeszcze urządzona 100% po naszemu.. no i nasza własna. Czasem rozmyślam nad tym, czy nie lepiej by było wynajmować, bez tego kredytowego balastu.. ale w rezultacie sumując plusy i minusy -kredyt wygrywa z wynajmowanym.

15

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?
falka napisał/a:
Tisha napisał/a:

Większość mlodych ludzi nie ma wyboru. Z bardzo prostego powodu jakim jest brak zdolności kredytowej. Niestety, stać nas na wynajem mieszkania za 1500zł [co pokryłoby miesięczną ratę kredytu], ale oficjalnie, wg banku nas nie stać. Dlatego ładujemy kosmiczne pieniądze w eter, zyjąc w ciągłej niepewności, kiedy właściciel wypowie umowe bo będzie chciał sprzedać czy oddać dzieciom mieszkanie. To jest po prostu chore. Jak tu zakładać rodzinę i normalnie żyć?

Tisha - nawet kredyt pod hipotekę potencjalnego mieszkania nie wchodzi w grę? Z tego co wiem, to przy hipotecznych nie ma aż tak restrykcyjnych wytycznych co do zdolności kredytowej - bo zabezpieczeniem kredytu nie są zarobki, a mieszkanie.

A, powiem Ci, że nie wiem czy oni rozważali taki kredyt, napomknę im jak się spotkamy. Niemniej jednak sytuacja jest strasznie przykra jeśli chodzi o własne mieszkanie. W ogóle zaobserwowałam, że teraz nie sprzedaje się tyle mieszkań co kiedyś. Blisko mojego domu postawili trzy osiedla w ciągu 10lat i o ile 5lat temu pierwsze dwa zapełniły się natychmiast o tyle teraz pozostałe osiedle [przypuszczam, że już ze 2 lata stoi] świeci pustkami, najlepiej widać to wieczorem jak tylko kilka świateł w oknach się pali na tle wielkich molochów.

Sama też się zastanawiam czy nie lepiej będzie postawić domek, bo jednak koszt wybudowania średniej wielkości domku wyjdzie zdecydowanie mniejszy niż koszt 3pokojowego mieszkania [oczywiście w nowym budownictwie].

16

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?
didina napisał/a:

ja mam z mężem mamy kredyt mieszkaniowy- z opłatami mieszkaniowymi (bez prądu) płacimy do 1500zł miesięcznie (51m2 -3 ustawne pokoje z aneksem,duży balkon, wygodna łazienka- m. w sporym mieście) wybraliśmy mieszkanie trochę dalej od centrum, ale za to średnio 2000zł tańsze za m2. niż w centrum. Mieliśmy większą zdolność kredytową, ale zdecydowaliśmy się wydać niezbędne minimum- kupić tylko co naprawdę potrzebowaliśmy. Nasz kredyt wraz z opłatami jest tańszy niż wynajem analogicznego mieszkania. A po kilku latach mieszkania w wynajętych kawalerkach czujemy się świetnie- nie dość, że przestrzeń większa, to jeszcze urządzona 100% po naszemu.. no i nasza własna. Czasem rozmyślam nad tym, czy nie lepiej by było wynajmować, bez tego kredytowego balastu.. ale w rezultacie sumując plusy i minusy -kredyt wygrywa z wynajmowanym.

Faktycznie przystepna opłata, a na jaki czas masz kredyt i w jakim mieście bo to bardzo istotne wink

17

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?
Tisha napisał/a:

Sama też się zastanawiam czy nie lepiej będzie postawić domek, bo jednak koszt wybudowania średniej wielkości domku wyjdzie zdecydowanie mniejszy niż koszt 3pokojowego mieszkania [oczywiście w nowym budownictwie].

Zakładając, że masz działkę. Bo dobra działka w dobrej lokalizacji kosztuje drugie tyle, co wybudowanie domku.

A co do wspomnianych przez Ciebie pustych osiedli - moje obserwacje są zupełnie inne. Ciężko jest sprzedać mieszkanie w tzw. wielkiej płycie. Sama pól roku temu wprowadziłam się do nowiutkiego bloku - i powiem Ci, że mieszkania sprzedawały się na pniu. Co więcej, nawet w bloku, którego fundamenty sa dopiero wylewane (termin oddania - połowa 2012 roku) WSZYSTKIE mieszkania są już sprzedane, lub zarezerwowane z wpłaconą zaliczką.

18

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Ja wyszłam z założenia, że jak mam płacić za wynajem mieszkania, to rata za własne wyjdzie mi na to samo. Wybrałam ofertę z Victoria Dom i powoli realizuję swoje marzenie o własnych czterech kątach.

19

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?
a_gatka napisał/a:

Ja wyszłam z założenia, że jak mam płacić za wynajem mieszkania, to rata za własne wyjdzie mi na to samo. Wybrałam ofertę z Victoria Dom i powoli realizuję swoje marzenie o własnych czterech kątach.

Ja myślę, bardzo podobnie! Po co wyrzucać pieniędzy w błoto (bo dla mnie płacenie komuś miesięcznie 1500 zł i nie mając z tego nic na stałe to marnotrawstwo) skoro można spróbować wziąć kredyt i płacić, ale za swoje cztery kąty. Oczywiście istotną kwestią jest tutaj zdolność kredytowa, ale zawsze można spróbować na przykład poprosić rodziców o poręczenie i skorzystać z programu rządowego. Z tego co się orientuję w lipcu tego roku wchodzi dofinansowanie "mieszkanie dla młodych". Moim zdaniem trzeba próbować i tyle. Swoją drogą szczęścia w nowym roku smile

20

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Jestem zdecydowana zwolenniczka m4...powyzejpewnego wieku smile
Jak mialam te 25 lat to mi nie przeszkadzalo wynajmowanie pokoju u kogos czy waletowanie przez weekend u przyjaciol.
Ale potem zaczelam tesknic za stabilizacja, wlasnym katem skad nikt by mnie nie przeganial.
Wole wziac kredyt niz wynajmowac. Jak juz musze miesiecznie placic iles tam za wynajem i pytac sie o kazda dziure ktora zamierzam wywiercic w scianie to juz wole placic rate kredytu i miec wolnosc tomku...
Zreszta w UK prawie kazdy ma kredyt, to jest normalne, tak sie robi. No chyba ze rodzice sa dziani i dziecku kupia posiadlosc za gotowke czy diamenty smile
Ale znaczna wiekszosc osob w UK ma kredyt i wlasny dom. Zobowiazanie na lata mialoby byc problemem? A posiadanie dzieci nie jest zobowiazaniem na lata? smile

21

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Mamy duże mieszkanie ale powoli się "zmiejsza" więc chciałabym większe. Mąż nie chce słyszeć o większym mieszkaniu bo wg niego jak zwiększać metraż to na własny dom z ogrodem a nie m9 bo to kasa wywalona w błoto. Mnie dom trochę przeraża ale znając jego to i tak postawi na swoim.

22

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Od kiedy wyjechałam do UK wynajmuję, na początku mieszkanie teraz pokój. I raz że mnie wkurza że muszę dzielić lazienkę i kuchnię z 3 -4 obcymi osobami to jeszcze dochodzi do tego następująca matematyka: wynajmując coś za 500 funtów miesięcznie w ciągu 20 lat kupuję KOMUŚ przyzwoite jednopokojowe mieszkanie. O wiele więcej sensu ma kupić to mieszkanie dla siebie, potem można je sprzedać i będzie za co żyć bo emerytura zapowiada się marniutka.
Tylko że to jest konserwatywny jukej, tu na nieruchomościach się nie traci.
W Polsce różnie może być, aktualnie podobno trudno jest sprzedać - no ale zawsze lepiej jest sprzedać nawet ze startą i odzyskać choć częśc  zainwestowanej kasy niż oddać tą cała kasę obcym.
Że już nie wspomnę że co ma zrobić polski emeryt bez własnego m?

23

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?
TwilightSparkle napisał/a:

Mamy duże mieszkanie ale powoli się "zmiejsza" więc chciałabym większe. Mąż nie chce słyszeć o większym mieszkaniu bo wg niego jak zwiększać metraż to na własny dom z ogrodem a nie m9 bo to kasa wywalona w błoto. Mnie dom trochę przeraża ale znając jego to i tak postawi na swoim.

Dom zawsze lepszy niz mieszkanie big_smile

brzydula eee a kto ci powiedzial ze na nieruchomosci sie nie traci? W obecnym kryzysie to jak najbardziej sie traci smile
Mam dom  w "jukeju" wiec wiem smile

24

Odp: Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Historia niczym z książki "Z wąskim psem do Carcassonne". Moje dziecko jeszcze chodzi do szkoły, ale lubi podróże, więc już teraz mam małą namiastkę podróżowania. Moją wyobraźnię rozbudzają książki podróżnicze. Ja bardzo bym chciała tak - jeśli będę na emeryturze, to zamiast żyć tym co powiedziała pani X z telenoweli Y, z chęcią pojechałabym w podróż po całym świecie.

Nie wiem tylko czy paliłabym za sobą mosty (tak w 100% życie na walizkach)... wiadomo starość nie udała się panu Bogu, więc może okazać się, że człowiek będzie "uziemiony".

Posty [ 25 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Kupno własnego mieszkania czy życie na walizkach?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024