ta myśl zawsze latała mi po głowie:czy słuchać głosu serca czy może rozumu.Bo jak to mówią serce z człowiekiem się rodzi a rozum dopiero po latach przychodzi.co o tym myślicie? Macie takie myśli iść za głosem serca nie patrząc na nic .zdarzyła wam się jakaś historia
1 2010-07-26 14:04:17 Ostatnio edytowany przez dominika25 (2010-07-26 14:14:38)
Kiedyś, jako młoda i głupia nastolatka kierowałam się prawie wyłącznie sercem i intuicją, ale życie (na szczęście!) mnie naprostowało. Teraz słucham tylko rozumu, bo tylko on jest na tyle trzeźwy żeby nie gadać mi głupot Zwykle staram się myśleć rozsądnie i rzadko kiedy daję się ponosić emocjom (zresztą nie jestem przesadnie uczuciową osobą).
ilez to razu sluchałam serca,ale wkoncu "spadłam na ziemię"i zycie tak mi dało w kosc,ze raczej teraz słucham rozumu i staram sie patrzec realnie na swiat,na zycie,na facetow,na problemy,zanim cos zrobie,najpierw przemysle z 5razy i dopiero działam
w waznych sprawach sercowych trzeba sie kierowac zawsze sercem, bo to najlepsze dla nas, uwazam jednak, ze trzeba patrzec na wszystko realistyczne, chodzi mi tylko o to, ze nigdy nie mozna tlumic swoich uczuc przez realistyczne myslenie, zawsze trzeba pytac siebie samej czego chce, co jest najlepsze dla mnie, mozna pomoc sobie rozumem, ale to serce decyduje.
ja identycznie jak Anemonne kiedyś jako głupiutka zbuntowana nastolatka słuchałam serca, kierowały mną wyłącznie emocje . Na szczęście życie mnie nauczyło że jednak lepiej jest słuchać głosu rozumu i nim należy się kierować, myśleć rozsądnie przede wszystkim
A ja uważam, że dobrze jest radzić się obydwu ośrodków
Trzy lata temu byłam kompletni głucha na to, co mówiło mi serce. Słuchałam się wyłącznie rozumu. Gdyby tak pozostało do końca, to w tej chwili nie miałabym narzeczonego.
co ciekawe w sprawach zawodowych tez warto sluchac czasami serca tez intuicji, ja kilka razy mialam przeczucie, co mi mowilo, ze bedzie lepiej jesli nie pzyjme zawodowej propozycji, ale jednak przyjelam i byl to blad. Innym razem odmowilam i byl to strzal w dziesiatke, bo nadeszly nowe, lepsze oferty, mimo ze ta poprzednia wydawala sie super. Dobrze ze posluchalam swojego wnetrza.
Czasami warto iść na żywioł i posłuchać serca.Można doznać niesamowitych emocji i przeżyć,ktore po latach bedziemy wspominać.Trzeba czsami zaryzykowac,kto nie ryzykuje nie pije szampana.
i tu macie rację i to i to jest narznę gdy byłam panna raczej słuchałam serca i mało mnie wszystko interesowało teraz jestem mężatką i bardziej kieruję się rozumem ,serce jest mi tylko potrzebne by kochać męża i syna
Sercem. Bo serce to JA.
A rozum to ogół wiedzy i doświadczeń często zaczerpniętych od innych.
Co nie znaczy, że często na tym źle nie wychodzę... Ale przynjamniej mam poczucie, że postąpiłam zgodnie z sobą samą, a nie tylko tak, "jak się powinno".
No i oczywiście bardzo uogólniam, nie piszę tutaj o skrajnościach.
Serce w podejmowaniu strategicznych decyzji preferuję. Jak noami24 w sprawach zawodowych kierowałam się sercem, po prostu czułam i wyszło fenomenalnie!
Spraw sercowych ani sercem ani rozumem ogarnąć nie potrafię nie jestem szczęśliwa bo nie wiem czym wybierać. Serce jak najbardziej a nie "jak powinno", zgadzam się z pollyanną, ale to nie działa przynajmniej u mnie. Ehhh.. szkoda, że tak mało o sobie wiemy i tak trudno o właściwą ścieżkę!
Ja NIESTETY zbyt często słucham głosu rozumu...
u mnie było zupełnie inaczej.... zastanawiałam się czy odejść od faceta czy zostać serce mówiło bym została bo na prawdę kochałam, rozum mówił odejść i posłuchałam oczywiście rozumu... czas od kwietnia do października był najgorszym czasem żałowałam, że posłuchałam roumu, ale nie było tego złego co by na dobre nie wyszło prosił a szanse dla nas i nadal jesteśmy razem...