Jej dyskoteki gdy ja wole metal - Netkobiety.pl

Może warto otworzyć się na to, co nowe? Taniec jest bardzo fajną sprawą, pozwala pozbyć się negatywnych emochi, bo po prostu się je "wyskacze". Poza tym, dla dobra związku trzeba wypracować kompromisy. Jeśli kochasz tę dziewczynę, to postaraj się może nie polubić, ale zaakceptować, to co dla niej ważne. W innym wypadku nie wróżę dobrze waszemu związkowi.
Odpowiedz sobie też na pytanie, co dla Ciebie ważniejsze: miłość czy własne przyzwyczajenia i ograniczenia?
Ja lubię każdą muzykę, która wpda w serce, nie koniecznie taką do tańczenia, ale czasem też. Lubię wiele gartunków i rodzajów, słucham tego na co w danej chawili mam ochotę. Nie idzie za tym żadna ideologia ani nic takiego. Natomiast mój partner ma nieco odmienny gust, lubi męski wokal o specyficznej barwie, dla mnie nieco "gejowskiej", mam nadzieję, że czujesz co mam na myśli . Słucha też antyradia, którego szczerze nienawidzę (mam je na okrągło w pracy i nie mogę zmienić, bo się współpracownikom narażę). Cóż, mamy kompromisy. On słucha tego co lubi, kiedy jestem w pracy. W domku zmieniamy stacje co pół godziny, godzinkę. W samochodzie nasze gusta muzyczne się zbliżają, więc słuchamy tego co akurat leci. Najważniejsza jest dobra wola, akceptacja inności i chęć do wypracowania kompromisu .

Związek nasz ma 2 lata z hakiem, I mogę go nazwać sinusoida, raz dobrze, raz mniej dobrze. Już mi nerwy przeszły nawet śniła mi sie dyskoteka  i zniszczenie pokrywy bagażnika ;/  Co do lokalu, tamto miejscu chodzi za kulturalne.  Same nerwy ze wczoraj mi juz przeszły no i bede mogł zobaczyć mojego Skarba w wersji 'pikatnej' Co mi sie podoba a mam rzadko. Trzeba jakos szukac plusow.

Współczuję! Też nie przepadam za tym klubowym "bydłem", ale koncerty lubię... Pewnie dla tego, że grają na nich żywi utalentowani ludzie. No niech będzie, że DJ też ma talent, ale on tylko miksuje tak czy siak. Ludzie często mnie próbują wytargać na imprezę i naprawdę mi głupio odmawiać raz za razem, ale po prostu to nie dla mnie. Czuję się przez to aspołeczna, bo teraz tylko to się liczy... Chlanie i wygibasy w klubach. Ja chyba nie z tej epoki jestem Tak jak Ty słucham cięższych rzeczy, a mój chłopak hip-hopu i kolejny atak w moją stronę, jestem tolerancyjna na tyle ile mogę, ale kiedy próbuje mi puszczać kawałki i pyta, które mi się podobają, to zaczynam mieć nerwy. Na szczęście mamy takie gatunki które lubimy oboje, np. jakieś romantyczne kawałki albo muzyka filmowa typu Hans Zimmer.
Myślę, że nie powinna mieć pretensji do Ciebie o niechęć do takich wyjść, bo jeśli czujesz się tam niekomfortowo, to wydaje mi się to bezduszne kazać Ci się "bawić". Choć wyjście raz w roku to jeszcze nie tragedia, w końcu ją kochasz

Muzyka ponoć łagodzi obyczaje, ale chyba nie w XXI w.

A może ufasz jej na tyle, że puścisz ją samą z koleżankami?