Kiedy bylam niedawno w gorach ze znajomym, Tatry, Zawrat, to pierwszy raz zdrarzylo mi sie ze mialam jakis taki niepohamowany i bezpodstawny lek!Balam sie przestrzeni i przepasci, co powodowalo ze trzesly mi sie nogi i balam sie isc dalej. Przyznam ze dotychczas jezdzilam glownie w Beskidy, tatrzanska przestrzen napawala mnei zachwytem ale jednoczesnie przerazala.Czym to moglo byc spowodowane?Obawiam sie ze ta sytuacja moze sie powtorzyc! Czy moglabym jakos zapanowac nad tym lekiem i strachem? Ty razem nie mowialam znajomym, ale nad przepascia to az mi sie w glowie krecilo!Prosze o jakas porade!
Nie wiem, czy jest jakieś rozwiązanie tego problemu, które mogłabyś samodzielnie zastosować. Sama mam podobny problem (ale dotyczy on fobii przed owadami) - lęk jest tak silny, że nie potrafię nad nim zapanować. Moim zdaniem są dwa skuteczne wyjścia: unikać sytuacji lękotwórczych albo skorzystać z terapii (najlepiej chyba z poznawczo-behawioralnej), która nas "wyleczy". Można też starać się przeciwstawiać lękowi, ale to jest bardzo wyczerpujące i bardzo bardzo nieprzyjemne.
Powinnaś powiedzieć swoim znajomym o tym lęku - jest to bardzo niebezpieczne, że kręci Ci się w głowie nad przepraścią! Nie masz się czego wstydzić, najważniejsze jest Twoje bezpieczeństwo!!
Hej, wszyscy mamy jakies lęki i słabości to naturalne;)
Koniecznie powiedz znajomym o swoim strachu! Nie ukrywaj tego i w miarę możliwości staraj się unikać stresujących i lękotwórczych sytuacji.
Oczywiście trzeba by dokonać dokładniejszej diagnozy, żeby móc stwierdzić czy jest to lęk przed wysokością. Z tego, co piszesz jest to wysoce prawdopodobne.
Czemu nie powiedziałaś o tym znajomym?
Kiedy odczuwałaś ten lęk to jakie myśli przychodziły Ci do głowy?
Czego się obawiałas?
Metod radzenia sobie z fobią jest bardzo wiele. Jedną z nich jest po pierwsze zgłębienie wiedzy na temat lęku. Jest to emocja, która przede wszystkim charakteryzuje się tym, że narasta do pewnego momentu, a potem spada. w tym apogeum mamy wrażenie, że serce wyskoczy, że umieramy, pocimy się, trzęsiemy, czerwieniejemy itd.
Jednak pewne jest, że nie zabije nas lęk. kwestia przetrzymania tego najgorszego czasu, a potem zacznie się czas tzw habituacji czyli przyzwyczajania organizmu.
Jednak, ponieważ jest to bardzo niemila emocja, to nie zawsze jest dobrze rzucić się na głęboką wodę. lepiej spokojnie podnosić sobie poprzeczkę. W czasie terapii dobierane są odpowiednio sytuacje wystawiania się na stres.
Jednak bardzo ważne pytanie: CZY NIE MASZ PROBLEMÓW Z SERCEM?ODDYCHANIEM?CZY JESTEŚ ZDROWA FIZYCZNIE?