Co popycha nas do zdrady ?? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Co popycha nas do zdrady ??

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 61 ]

Temat: Co popycha nas do zdrady ??

Zdrady zawsze były i będą. jedyna różnica jest w tym że w naszych czasach mamy internet ogólnodostępny, i na prawie każdej stronie internetowej można odnaleźć wątpi dotyczące zdrady.
"gen zdrady", "60% kobiet zdradza", albo "dlaczego zdradzamy w małżeństwie".
dawniej ludzie się z tym ukrywali, był to temat tabu, coś okropnie złego, coś przez co stawał się człowiek stawać się wyrzutkiem społeczeństwa. teraz stało się to powszechne, ludzie nie ukrywają się z tym, jest to dla niektórych nawet "czymś normalnym". wiele osób teraz biorąc ślub podpisuje intercyzy zakładając już A JAK NIE WYJDZIE TO CHOCIAŻ TO CO MOJE ZOSTANIE MOJE. Ludzie już na początku sobie nie ufają.
jak myślicie dlaczego kobiety zdradzają, dlaczego mężczyźni zdradzają ?? czy ludzie już nie potrafią dbać o swoje związki ?? czy nie umieją już według was rozmawiać ze sobą ??

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Uwazam, ze jest to upadek zasad, dobrze pojetej milosci, pojscie na latwizne i egoizm szroko rozumiany.
Uwazam, ze malzenstwo jest najlepsza instytucja jaka wymyslil czlowiek i jest wartoscia sama w sobie, jednak ludzi myslacych tak jak ja jest coraz mniej. Najgorsze jest to, ze ogromnej ilosci osob wydaje sie, ze zmiana partnera rozwiaze problemy, nic bardziej mylacego.
Ktos madry powiedzial, juz cytowalam to wczesnie, ze jezeli ma sie pudelko i klocki sie w nim nie mieszcza, to trzeba je tak poukladac, zeby sie zmiescily, a nie szukac nowego pudelka. Owszem jest to trudniejsze, wymaga staran, czasu, ale mysle, ze w konsekwencji sie oplaca, bo nigdy nie mamy pewnosci czy nowe pudelko przyniesie rozwiazanie.
Oczwyiscie nie generalizuje, bo sa sytuacje kiedy trzeba siegnac po nowego, ale wystarczyloby, zeby ludzie probowali, a jestem przekonana, ze mnie byloby lez, tragedii i rozwodow

3

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
egonschiele napisał/a:

Ktos madry powiedzial, juz cytowalam to wczesnie, ze jezeli ma sie pudelko i klocki sie w nim nie mieszcza, to trzeba je tak poukladac, zeby sie zmiescily, a nie szukac nowego pudelka.

A co jeżeli wykorzystamy wszystkie możliwe sposoby i klocki w pudełku dalej się nie zmieszczą?

Według mnie faceci zdradzają z wielu powodów:
1. Nie czują cię dowartościowani przez partnerki.
2. Nie otrzymują podziękowania wsparcia w tym, co robią.
3. Nie rozmawiają szczerze ze sobą. Nie przedstawiają swoich oczekiwań i pragnień względem drugiej osoby.
4. Po co maja się męczyć i próbować układać klocki w pudełku. Skoro właśnie w momencie, kiedy klocki się nie chcą zmieścić w pudełku. Pojawia się taka osoba, co błyskawicznie umie pokazać nam jak powinno się te klocki poukładać by się zmieściły w tym pudełku. Tutaj można by tworzyć dywagacje dość długie.
5. kochanka akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. ( ale ta twoja żona jest głupia nie umiała docenić takiego misia jak Ty. Ja bym nigdy nie pozwoliła Ci odejść).
6. Kochanka ma dla nas więcej czasu mimo ze np: też jest mama i tez ma dzieci. To jednak umie zorganizować sobie tak czas by mieć dla nas więcej czasu nisz nasze żony.
Oczywiście to tylko moje zdanie. Nie chciałem urazić żadnego pana.
Pozdrawiam:)

4

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Zawsze powtarzałam, że skoro mam jednego partnera, jestem z nim od 15-go roku życia, kochamy się, przeżyliśmy wiele, to po co mam szukać nowego? Bo motylki w brzuchu już nie latają? Bo nie ma dzikich emocji? Cokolwiek byśmy robili, z nowym partnerem i tak przyjdzie czas na stabilizację i przejście na następny etap. Trzeba sobie uświadomić, że życie to nie jest bajka i nie zawsze będzie kolorowo, ale grunt to przetrwać wszystkie przeciwności losu byle by RAZEM. Odbiegłam troche od tematu... Dlaczego są zdrady? Uważam, że jest to ucieczka przed problemami, chęć zasmakowania czegoś nowego, przeżycia ponownie pewnych emocji, dowartościowania się. Nigdy nie wiemy co się w życiu przydaży, ale jeśli już człowiek uważa, że z obecnym partenerem nie jest szczęśliwy i chce czegoś nowego, to niech zakończy związek/małżeństwo i zacznie życie od początku. Niech zada sobie pytanie: "Czy On/Ona na to zasługuje?" Należy się postawić na miejscu tej osoby i pomyśleć, jak MY byśmy sie czuli będąc zdradzonymi...

5

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

No własnie większosć z nas wydaje mi się wogule nie przywiazuje wagi do przysiegi małżenskiej....SLUBUJE CI MIŁOŚĆ WIERNOŚĆ I UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ> i własnie tzn,że jesli te klocki sie nie mieszczą,to nie idziemy na łatwizne i kupujemy drugie pudełko,a robimy wszystko aby je poukładać.Bo powinno się ze sobą być nie tylko wtedy jak jest ładnie,pieknie,ale i wtedy gdy jest zle,bo przecież w zyciu nigdy nie jest ideanie,raz jest lepiej a raz jest gorzej,a właśnie ci co zdradzaja ida na łatwizne i szukaja pocieszenia,mówiać np.bo...żona mnie nie docenia////////to jest żaden powód,oni poprostu nie doceniają tego co maja.Niektorzy maja naprawde duze problemy jak ciezkie choroby a mimo to trwaja ze soba do konca...........

6 Ostatnio edytowany przez szirina (2010-06-11 10:55:56)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

moim zdaniem zdrady są tylko z jednego powodu które scalają wszystkie inne aspekty które popychają nas do zdrady. BRAK KOMUNIKACJI ROZMÓW ..... BRAK ZROZUMIENIA.
każde czegoś wymaga od partnera nie dając nic od siebie. wydaje się że partner powinien się domyśleć czego nam potrzeba  nie mówiąc nic w prost.

7 Ostatnio edytowany przez natalia1710 (2010-06-11 14:42:14)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Według mnie popycha nas do tego złość na partnera, niedowartościowanie. Również monotonia w związku.

8

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

natalia
zgadzam się z Tobą... mną kierowało raczej niedowartościowanie... tylko najgorsze... że zdrada wcale nie dowartościowuje... kobieta czuje się piękna, ale i skalana, "brudna"...
Do konca nie wiem, co kieruje czlowiekiem w momencie zdrady... Bo przeciez moze byc bardzo dobrze w związku i się zdradzi... To chyba leży w naturze człowieka... No i alkohol też ma swoje do gadania... I chwilowe emocje, jakas zlosc, jakies rozczarowanie...  czlowiek chce sobie "odbic" tzw "odchamic się"... Ale do zdrady tez dwojga potrzeba...

9

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Sasza masz rację. Czyli zdradziłaś tak? A pewnie nie myślałaś o tym jak będziesz się z tym czuła po zdradzie?

10 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-06-12 04:27:14)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
tesciowa napisał/a:

Według mnie faceci zdradzają z wielu powodów:
1. Nie czują cię dowartościowani przez partnerki.
2. Nie otrzymują podziękowania wsparcia w tym, co robią.
3. Nie rozmawiają szczerze ze sobą. Nie przedstawiają swoich oczekiwań i pragnień względem drugiej osoby.
4. Po co maja się męczyć i próbować układać klocki w pudełku. Skoro właśnie w momencie, kiedy klocki się nie chcą zmieścić w pudełku. Pojawia się taka osoba, co błyskawicznie umie pokazać nam jak powinno się te klocki poukładać by się zmieściły w tym pudełku. Tutaj można by tworzyć dywagacje dość długie.
5. kochanka akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. ( ale ta twoja żona jest głupia nie umiała docenić takiego misia jak Ty. Ja bym nigdy nie pozwoliła Ci odejść).
6. Kochanka ma dla nas więcej czasu mimo ze np: też jest mama i tez ma dzieci. To jednak umie zorganizować sobie tak czas by mieć dla nas więcej czasu nisz nasze żony.
Oczywiście to tylko moje zdanie. Nie chciałem urazić żadnego pana.
Pozdrawiam:)

Kiedys po mszy w kosciele gdzie bylo kazanie dotyczace malzenstwa, ksiadz mowil tyle madrych rzeczy... do nas, do wiernych. Moj byly maz stal obok. Tez sluchal. Pomyslama co za zrzadzenie losu. Ta msza byla o nas i do nas.... moze to do niego dotrze. Moze juz mnie nie uderzy.
Co sie stalo?... ano moj ex slyszal w ustach tego ksiedza, ze to ja mam sie zmienic... (po 20 latach malzenstwa pierwszy raz zadzwonilam na policje, ze maz mnie bije i sie go boje... on uwazal ze to bylo podle z mojej strony..., ze przejrzal na oczy kim jestem, i nigdy nie podejrzewal, ze moge mu to zrobic)
Kazde z nas slyszalo co innego. Pomyslalam ze z mojej strony tez bylo nie w fair ze myslalm jakie to kazanie poczyni zmiany w mezu... zamiast zastanowic sie nad soba.

Latwiej obarczyc kogos obowiazkiem zmienienia sie niz siebie samego.

Kochanki tez przestaja dowartosciowywac, dziekowac, rozmawiac... zaraz po tym jak przejmuja obowiazki zony.. a nie tylko jej prawo do rozrywki...

... Moi panowie... chceli byc obslugiwani jak dzieci, takie wieksze dzieci co juz rajtuzkow im nie trzeba zakladac i potrafia skorzystac z toalety samodzielnie, i wiedza jak jesc przy stole (choc jeszcze i tu byly wpadki) ale ubranko trzeba przygotowac, papu zagrzac, a potem jeszcze dopominali sie bajeczek... i mowilam ze dzielne moje zuchy dzis byly bo sie napracowaly i w takki upal autobusem sie tlukly.... Ja tez niby ale ja to jestem dorosla, wiec wiadomo ZYCIE., no i ze ten haczyk co go przykrecili 4 .5 roku temu sie trzyma, wow jaka solidna robota.... Czasem chlopcy nagle dorastali (szczegolnie w tej srodkowej czesci ciala) i zabawialismy sie jak dorosli w seks. Czulam ze mam prawdziwego faceta przy sobie... taki silny po trudach i znoju w autobusie... a zaraz potem mowili, ze zglodnieli i patrzyli w oczka jak kot ze Shreka... i znow wiedzialam, ze wrocilo dziecko.
ale zaczelam miec dosc!
wstrzymalam bajeczki-dziecko zastrajkowalo milczeniem
rozpoczelam negocjacje w chwilach gdy przeobrazal sie w doroslego... - dziecko ostrzeglo, ze poszuka innej mamusi
nie podalam papu-dziecko osowialo i od sasiadow dowiedzialam sie ze knuje cos z inna mamusia. Inna mamusia mowila do niego misiu i pieseczku, opowiadala bajeczki i calkowicie zagarnela seks dla siebie.
Dziecko wyprowadzilo sie wreszcie do innej mamusi.... a ja rozpaczalam..."bylam zla matka"
... ale dziecko nie jest szczesliwe, druga mamusia go wyrzucila gdy domagal sie papu, ubranka... i odechcialo sie jej opowiadac bajki

Teraz dziecko neci kolejna mamusie na seks.... moze sie zlapie? kto wie?
a moze napisze w punktach na jakims forum dlaczego chlopcy szukaja drugiej mamusi
big_smile

11

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

ZDRADY sa tylko dlatego ze nie umiemy sobie powiedziec STOP.
a dlaczego nie umiemy??... kazdy ma inny powod swojej nieuczciwosci. ALe nieuczciwosc jest zawsze nieuczciwoscia, choc lepiej brzmi jak ja nazwiemy np."chwilowym zauroczeniem", "bledem", "krzykiem rozpaczy" albo jeszce romantyczniej.
Sa tacy naiwni, ktorzy mysla, ze jak powiedza ze to bylo chwilowe zauroczenie, to juz nie ma to rangi nieuczciwosci... i takie myslenie jest jeszcze bardziej nieuczciwe.

Ja nie lubie byc nieuczciwa, wiec powiedzialam NIE zonatemu amantowi.

12 Ostatnio edytowany przez tesciowa (2010-06-12 08:58:01)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
Zazdrosc napisał/a:
tesciowa napisał/a:

Według mnie faceci zdradzają z wielu powodów:
1. Nie czują cię dowartościowani przez partnerki.
2. Nie otrzymują podziękowania wsparcia w tym, co robią.
3. Nie rozmawiają szczerze ze sobą. Nie przedstawiają swoich oczekiwań i pragnień względem drugiej osoby.
4. Po co maja się męczyć i próbować układać klocki w pudełku. Skoro właśnie w momencie, kiedy klocki się nie chcą zmieścić w pudełku. Pojawia się taka osoba, co błyskawicznie umie pokazać nam jak powinno się te klocki poukładać by się zmieściły w tym pudełku. Tutaj można by tworzyć dywagacje dość długie.
5. kochanka akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy. ( ale ta twoja żona jest głupia nie umiała docenić takiego misia jak Ty. Ja bym nigdy nie pozwoliła Ci odejść).
6. Kochanka ma dla nas więcej czasu mimo ze np: też jest mama i tez ma dzieci. To jednak umie zorganizować sobie tak czas by mieć dla nas więcej czasu nisz nasze żony.
Oczywiście to tylko moje zdanie. Nie chciałem urazić żadnego pana.
Pozdrawiam:)

Kiedys po mszy w kosciele gdzie bylo kazanie dotyczace malzenstwa, ksiadz mowil tyle madrych rzeczy... do nas, do wiernych. Moj byly maz stal obok. Tez sluchal. Pomyslama co za zrzadzenie losu. Ta msza byla o nas i do nas.... moze to do niego dotrze. Moze juz mnie nie uderzy.
Co sie stalo?... ano moj ex slyszal w ustach tego ksiedza, ze to ja mam sie zmienic... (po 20 latach malzenstwa pierwszy raz zadzwonilam na policje, ze maz mnie bije i sie go boje... on uwazal ze to bylo podle z mojej strony..., ze przejrzal na oczy kim jestem, i nigdy nie podejrzewal, ze moge mu to zrobic)
Kazde z nas slyszalo co innego. Pomyslalam ze z mojej strony tez bylo nie w fair ze myslalm jakie to kazanie poczyni zmiany w mezu... zamiast zastanowic sie nad soba.

Latwiej obarczyc kogos obowiazkiem zmienienia sie niz siebie samego.

Kochanki tez przestaja dowartosciowywac, dziekowac, rozmawiac... zaraz po tym jak przejmuja obowiazki zony.. a nie tylko jej prawo do rozrywki...

... Moi panowie... chceli byc obslugiwani jak dzieci, takie wieksze dzieci co juz rajtuzkow im nie trzeba zakladac i potrafia skorzystac z toalety samodzielnie, i wiedza jak jesc przy stole (choc jeszcze i tu byly wpadki) ale ubranko trzeba przygotowac, papu zagrzac, a potem jeszcze dopominali sie bajeczek... i mowilam ze dzielne moje zuchy dzis byly bo sie napracowaly i w takki upal autobusem sie tlukly.... Ja tez niby ale ja to jestem dorosla, wiec wiadomo ZYCIE., no i ze ten haczyk co go przykrecili 4 .5 roku temu sie trzyma, wow jaka solidna robota.... Czasem chlopcy nagle dorastali (szczegolnie w tej srodkowej czesci ciala) i zabawialismy sie jak dorosli w seks. Czulam ze mam prawdziwego faceta przy sobie... taki silny po trudach i znoju w autobusie... a zaraz potem mowili, ze zglodnieli i patrzyli w oczka jak kot ze Shreka... i znow wiedzialam, ze wrocilo dziecko.
ale zaczelam miec dosc!
wstrzymalam bajeczki-dziecko zastrajkowalo milczeniem
rozpoczelam negocjacje w chwilach gdy przeobrazal sie w doroslego... - dziecko ostrzeglo, ze poszuka innej mamusi
nie podalam papu-dziecko osowialo i od sasiadow dowiedzialam sie ze knuje cos z inna mamusia. Inna mamusia mowila do niego misiu i pieseczku, opowiadala bajeczki i calkowicie zagarnela seks dla siebie.
Dziecko wyprowadzilo sie wreszcie do innej mamusi.... a ja rozpaczalam..."bylam zla matka"
... ale dziecko nie jest szczesliwe, druga mamusia go wyrzucila gdy domagal sie papu, ubranka... i odechcialo sie jej opowiadac bajki

Teraz dziecko neci kolejna mamusie na seks.... moze sie zlapie? kto wie?
a moze napisze w punktach na jakims forum dlaczego chlopcy szukaja drugiej mamusi
big_smile

Myślałby, kto jacy to faceci żadni sex-u. A mamuśki to takie nie winne. One tylko oczekują by było normalnie. By siedziały w domu i czekały na nie zarobić jeszcze im dogadzać po powrocie z pracy. Ale odstaw jej sex na tydzień lub dwa to dopiero robi awanturę.
A właśnie kobiecy punkt jest taki. Ze facet musi  tolerować kobiece różne nastroje i fochy. Właśnie np.: ciche dni. Ale jak facet pokaże, że może mieć inną. To dopiero się CHALO robi. Jak on mógł itp. A wy myślicie sobie, że możecie ustawiać cały świat w okuł własnego widzi misie? Mądre kobiety nie uciekają się do ?cichych dni ? do szantażu tylko do rozmowy. I te właśnie wygrywają. Znaczy mają rodziny. A te, co to myślą, że facet musi na nich pracować i spełniać ich zachcianki właśnie tak kończą jak ZAZDROŚĆ. Bo przebija przez nią rozgoryczenie  tym, że została porzucona. 

Zazdrosc napisał/a:

calkowicie zagarnela seks dla siebie.

TU CIĘ BOLI!!!
Załóż swój watek to podyskutujemy. Bo twój post odbiega według mnie nieco od tematu.

13

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Tesciowa - masz odrobinę racji, ale większość postu to kompletne NIEZROZUMIENIE Zazdrosci... Rację masz w tym, że fochy i ciche dni nie są żadnym rozwiązaniem. Ale zazdrosc nigdzie nie napisała, że urządzała swoim partnerom takie sceny. Ona napisała metaforycznie (i bardzo w temacie) dlaczego wg niej mężczyźni zdradzają. Zgadzam się z nią. Oczywiście, nie wyczerpuje to tematu, ponieważ motywów zdrady jest chyba tyle samo co zdradzających, ale zazdrosc pięknie opisała ten typ mężczyzn, którzy od kobiety oczekują, że będzie ich kochanką, kucharką, sprzątaczką, pokojówką, że będzie dawać wszystko nic nie oczekując w zamian. A kiedy kobiecie któraś z tych ról nie odpowiada - oni odchodzą do innej, bo z reguły na początku mamy większą ochotę dawać. Dopiero po jakimś czasie następuje refleksja, pojawiają się oczekiwania wzajemności i wtedy łatwiej zmienić partnerkę niż zmierzyć się z problemami.

14

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Z tego, co się orientuje to ZAZDROŚĆ jest kobietą. To niech się wypowiada, dlaczego kobiety zdradzają. A dlaczego faceci zdradzają to nie ma zielonego pojęcia. Jedynie jej się WYDAJE, że wie.

15 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-06-12 13:44:28)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
tesciowa napisał/a:

Myślałby, kto jacy to faceci żadni sex-u. A mamuśki to takie nie winne. One tylko oczekują by było normalnie. By siedziały w domu i czekały na nie zarobić jeszcze im dogadzać po powrocie z pracy. Ale odstaw jej sex na tydzień lub dwa to dopiero robi awanturę.
A właśnie kobiecy punkt jest taki. Ze facet musi  tolerować kobiece różne nastroje i fochy. Właśnie np.: ciche dni. Ale jak facet pokaże, że może mieć inną. To dopiero się CHALO robi. Jak on mógł itp. A wy myślicie sobie, że możecie ustawiać cały świat w okuł własnego widzi misie? Mądre kobiety nie uciekają się do ?cichych dni ? do szantażu tylko do rozmowy. I te właśnie wygrywają. Znaczy mają rodziny. A te, co to myślą, że facet musi na nich pracować i spełniać ich zachcianki właśnie tak kończą jak ZAZDROŚĆ. Bo przebija przez nią rozgoryczenie  tym, że została porzucona. 

Zazdrosc napisał/a:

calkowicie zagarnela seks dla siebie.

TU CIĘ BOLI!!!
Załóż swój watek to podyskutujemy. Bo twój post odbiega według mnie nieco od tematu.

Ja mam inne doswiadczenia. To on robil ciche dni i tygodnie, to on nie chcial rozmawiac, to on mial zachcianki i ciagle nowe gadzety, to on uwazal ze malzenstwo nie moze tylko jemu ograniczyc wolnosci wiec mial mnostwo kolezanek na roznych czatach.... i... nie wygralam. Wygralo kilka innych kobiet co chcialy tylko seksu. Nie zostalam porzucona. To ja bylam ta lepiej finansowo i zawodowo ustawiona, mimo wieczornej roli poslugaczki. To ja porzucilam. Bo juz dluzej nie moglam.
Nie jestem rozgoryczona.
Myslalam tylko, ze na taka moja odpowiedz pomyslisz, ze kazdy ma inna sytuacje i ze jak ktos do nas mowi to trzeba to odniesc do siebie a nie myslec o kontrataku.... a uogolnianie jest glupie. Sa fajne dziewczyny i fajni faceci... Problemy sa tam gdzie Ci fajni trafiaja na niefajnych.
Twoj post zatem rozgoryczona "tesciowo" pasowal by do tego watku gdybys nie pisal o kochance... tylko o kochanku i kochance... ogolnie, nie robiac szytcznej bariery miedzy kobietami i mezczyznami.... bo te bariery przenosza sie na pole domowe "kto ma zrobic zakupy?"
to chcialam powiedziec. Napisalam delikatnie i na wesolo. Myslalam, ze bedziesz mial refleksje... nie sadzilam ze piana Ci na usta wyskoczy....
hmmm....  spor anonimowej kobiety z anonimowym mezczyzna duzo daje do myslenia
To moze byc ciekawy watek. Podejmij polemike ze mna "tesiowo" publicznie. Zalozylam wlasnie watek " Zazdrosc kontra tesciowa"... nie po to by sie spierac tylko po to by zobaczyc gdzie lezy ten problem miedzy kobieta i mezczyzna... Przeciez my sie kompletnie nie znamy... a jednak cos drazni
i uwazam ze to moze byc ciekawe

16

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Chciałabym zauważyć, że zdecydowanie lepiej się rozmawia,kiedy nie kłócimy się, dlatego proszę o wyrażanie swoich myśli mając to na uwadze wink Jest to bardzo ciekawy temat i napewno niejeden użytkownik forum chętnie poczyta Wasze zdanie na ten temat.

17 Ostatnio edytowany przez vinnga (2010-06-12 16:15:11)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
tesciowa napisał/a:

Z tego, co się orientuje to ZAZDROŚĆ jest kobietą. To niech się wypowiada, dlaczego kobiety zdradzają. A dlaczego faceci zdradzają to nie ma zielonego pojęcia. Jedynie jej się WYDAJE, że wie.

Dlaczego uważasz, że kobiety nie mają pojęcia o motywach zdrady mężczyzn? Zdradzona kobieta potrafi lata poświęcić szukając odpowiedzi "dlaczego", więc jak najbardziej może mieć głęboką wiedzę w temacie...

Więc moje "lata" dociekań wskazują, że Zazdrosc ma rację: jest grupa mężczyzn, których można zakwalifikować jako "biorców". Im się wszystko od życia należy, chcą mieć w domu wierną kobietę spełniającą zachcianki, a oni nic dawać nie muszą. Oni mogą być zmęczeni po pracy i oglądać telewizję, ale kobieta po pracy powinna przygotować obiad i posprzątać mieszkanie. A wieczorem świeża i wypoczęta powinna inicjować miłosne igraszki. A jeśli kobiecie taki stan rzeczy nie odpowiada i zaczyna marudzić to otrzymuje epitet marudnej wiedźmy i biedny, nierozumiany, zaniedbany mężczyzna idzie sobie pogłębiać znajomość z bezproblemową sąsiadką, która chęć na igraszki ma zawsze - w końcu nie musi mu prać, sprzątać i gotować i cały czas spędzony razem może poświęcić wyłącznie owemu mężczyźnie.

Oczywiście to tematu nie wyczerpuje. Generalnie typując najczęstsze przyczyny zdrady obstawiłabym tak:
1. Brak porozumienia w związku, spowodowana rutyną, wypaleniem, różnicami w poglądach na związek
2. Chęć sprawdzenia "jak by było z kimś innym"
3. Wpływ środowiska (koledzy itp) - to u facetów
4. Odwet za prawdziwą lub wyimaginowaną zdradę partnera/partnerki
5. Niedojrzałość
6. Niektórzy mają to we krwi

18

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Od 10 miesiecy zastanawiam sie, dlaczego moj maz mnie zdradzil. On sam nie umie mi dac odpowiedzi na to pytanie. Wiele z Was zna moj watek. W kazdym razie z uwaga wczytuje sie w podawane przez was powody i nie potrafie znalezc tego, ktory spowodowal, ze stalo sie to, co sie stalo. Nie wiem, jak to jest, kiedy brakuje wzajemnego zrozumienia, cipla, bliskosci, cierpliwosci, wsparcia, wszystkich tych drobnych skladowych milosci, bo mialam to wszystko. A jednak zostalam zdradzona. Moze kiedys ktos z was odkryje, dlaczego tak sie stalo. Jedno wiem napewno, nie liczymy sie z uczuciami innych, nie myslimy o innych, widzimy tylko swoje krzywdy, chcemy, zeby to partner dostosowal sie do nas, ale nam juz trudno jest dostowac sie do partnera. Moze moja wina byla taka, ze bardziej widzialam jego niz siebie

19

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

(po 20 latach malzenstwa pierwszy raz zadzwonilam na policje, ze maz mnie bije i sie go boje... on uwazal ze to bylo podle z mojej strony..., ze przejrzal na oczy kim jestem, i nigdy nie podejrzewal, ze moge mu to zrobic'
    Pytanie do teściowa czy żałujesz tego że zadzwoniłaś na policje?
Moim zdaniem ta decyzja przemówiła do twojego męża bardziej niż te kazanie księdza.Ponoć Bóg pomaga tym którzy tak naprawdę sami sobie chcą pomóc''
    Kobieta zdradza gdy jest zaniedbywana.Rzuca się w ramiona kochanka w nadziej ze znajdzie w nich to czego nie daje jej mąż.A facet wybzyka taka panienkę a potem powie że to nic ,to jak zrobienie kupy.Albo jest jeszcze druga wersja-wybierze się z kobietą do krainy ekstazy by potem sprowadzić ją na ziemię słowami-marzę o tym by mieć z Anetą córkę (ach to z nią chcesz iść przez życie ona jest dla ciebie ważna ją kochasz)Czy opłaca się być muszlą klozetową albo chusteczką ?

20

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
natalia1710 napisał/a:

Sasza masz rację. Czyli zdradziłaś tak? A pewnie nie myślałaś o tym jak będziesz się z tym czuła po zdradzie?

Tak, zdradziłam. W sumie wiedziałam, że nie będę się z tym dobrze czuła, tzn podejrzewałam, bo mam taki charakter, że wszystko strasznie przeżywam... i sumienie, zdrowe sumienie, które mnie męczy, jeśli zrobię coś naprawdę złego komuś. Ale w momencie zdrady... chyba odrzuciłam to wszystko... Teraz z perspektywy czasu sama nie wiem jak mogłam zrobić coś takiego... Jak udało mi się uciszyć sumienie, kopnąć w kąt wszystkie zasady... Tym gorzej się z tym czuję. Mogę zrzucać winę na to, że miałam wypite i nie byłam do końca sobą, ale nie chcę i nie będę. Moim zdaniem trzeba wziąć odpowiedzialność za wszystko co się robi... Bo przecież robimy wszystko z pełną świadomością człowieka inteligentnego, obdarzonego własną, nieprzymuszoną wolą... Głupio więc robić z siebie niepoczytalnego z powodu alkoholu albo mętliku w głowie. Co innego oczywiście, kobiety zgwałcone albo te, którym zostało dosypane jakieś świństwo, typu tabletka gwałtu, ale tu już wchodzę na temat przestępstwa:D
Pozdrawiam

21

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
tesciowa napisał/a:

A co jeżeli wykorzystamy wszystkie możliwe sposoby i klocki w pudełku dalej się nie zmieszczą?

Według mnie faceci zdradzają z wielu powodów:
1. Nie czują cię dowartościowani przez partnerki.
2. Nie otrzymują podziękowania wsparcia w tym, co robią.
3. Nie rozmawiają szczerze ze sobą. Nie przedstawiają swoich oczekiwań i pragnień względem drugiej osoby.

Dokładnie często pojawia się pewna monotonia, kobietom wydaje się, że to juz ich mąż i tak będzie zawsze, w wielu przypadkach przestają o siebie dbać, uważają, że np robienie niespodzianek, eksperymentów  w łóżku jest juz  nie potrzebne bo przeciez sa razem i sie kochają, a to nieprawda. Związek trzeba pielęgnowacv, wnosic zmiany, cos nowego, zaskakiwac, dlaczego mamy przestac dbac o siebie/ Przeciez nadal chcemy ładnie wyglądac, dobrze sie czuć, podobac sie. Tak samo jesli chodzi o wsparcie, trzeba sie wspierac, polegac na sobie, miec w sobie oparcie, wiedziec że zawsze możemy liczyc na tą druga osobe, że ona zawsze nam pomoze. W razie jakis kłótni, niedomówień trzeba rozmawiać, rozmawiac i jeszcze raz rozmawiać!!! Nikt nie jest duchem świetym żeby wiedziec o co chodzi drugiej osobie, a brak rozmowy to kolejny krok do znalezienia odskoczni..

tesciowa napisał/a:

6. Kochanka ma dla nas więcej czasu mimo ze np: też jest mama i tez ma dzieci. To jednak umie zorganizować sobie tak czas by mieć dla nas więcej czasu nisz nasze żony.
Oczywiście to tylko moje zdanie. Nie chciałem urazić żadnego pana.
Pozdrawiam:)

Świete słowa, rozmawiałam nawet ostatnio ze swoja koleżanka na ten temat...
Chociaz by sie waliło, paliło i nie wiadomo jakie były by plany, kochanka zawsze znajdzie dla faceta czas, pewnie z tego względu, że zyje każdą chwilą która może z nim spędzic, wie że nie może z nia zasypiac co noc jak żona to kozysta z każdej chwili która on jej daje...

22

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Bardzo dawno nikt tu nie zaglądał..jednak postanowiłam napisać, bo uważam, że temat nie został wyczerpany. Jest jeszcze jeden powód zdrady (a raczej tysiące), chyba najbardziej wypaczony. Mężczyzna zdradza swoją partnerkę, ponieważ chce ją z premedytacją zranić, odsunąć od siebie. Taki przypadek może zajść w związku toksycznym, gdy parze jest ze sobą źle, gdy często się kłócą, obwiniają, nie spełniają wzajemnie swoich oczekiwań, a mimo to nie potrafią od siebie odejść...No i facet wymyśla sobie taki sposób, aby raz na zawsze to zakończyć. Wcześniej próbował zwyczajnie zapomnieć, rozstać się, ułożyć sobie życie z inną. Te zabiegi nie skutkowały..wciąż myślał o tamtej. Pragnął do niej wrócić, zrobił to i znowu było źle i jej i jemu... Wiedział jednak, że jak zdradzi, to nie będzie powrotu, bo ona mu na pewno nie wybaczy.. Co Wy o tym sądzicie????

23

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

myślę że coś w tym jest. to okrutny sposób rozstawania się raz na zawsze , ale jednak obecny w życiu

24

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Niektore pytania tutaj sa dla mnie zabawne smile
To tak jak pytac, dlaczego ludzie pija kawe, albo pala papierosy.

Bo LUBIĄ!!! i potrzebuja urozmaicenia, bo zakazane kusi, pociąga i intryguje.

Jeśli żeni się dziewczyna z chłopakiem i nie miała żadnego innego, to po kilku latach zacznie się zastanwiać jak to jest z innym.

A u facetów to jest po prostu w genach, facet jest stworzony po to aby zaplodnic jak najwieksza liczbe samic.

Tak, jestem poligamistka smile i dobrze mi z tym. Tylko nich mi jacys popaprancy nie pisza zaraz maili z propozycjami.

25

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
asiatar napisał/a:

Niektore pytania tutaj sa dla mnie zabawne smile
To tak jak pytac, dlaczego ludzie pija kawe, albo pala papierosy.

Bo LUBIĄ!!! i potrzebuja urozmaicenia, bo zakazane kusi, pociąga i intryguje.

Jeśli żeni się dziewczyna z chłopakiem i nie miała żadnego innego, to po kilku latach zacznie się zastanwiać jak to jest z innym.

A u facetów to jest po prostu w genach, facet jest stworzony po to aby zaplodnic jak najwieksza liczbe samic.

Tak, jestem poligamistka smile i dobrze mi z tym. Tylko nich mi jacys popaprancy nie pisza zaraz maili z propozycjami.

Mysle, ze kazde stanowisko w sprawie wiernosci, zwiazkow poligamicznych etc jest Ok do momentu kiedy partner o tym wie. Wtedy to nie jest zdrada.
Jesli jestesmy nieuczciwi, oszukujemy... to jest to zdrada.

Pytanie zatem o zdrade jest pytaniem o oszustwo a nie o otwartosc w sprawach ilosci partnerow etc.
Chyba nie zrozumialas pytania.

26

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
asiatar napisał/a:

Niektore pytania tutaj sa dla mnie zabawne smile
To tak jak pytac, dlaczego ludzie pija kawe, albo pala papierosy.

Bo LUBIĄ!!! i potrzebuja urozmaicenia, bo zakazane kusi, pociąga i intryguje.

Jeśli żeni się dziewczyna z chłopakiem i nie miała żadnego innego, to po kilku latach zacznie się zastanwiać jak to jest z innym.

A u facetów to jest po prostu w genach, facet jest stworzony po to aby zaplodnic jak najwieksza liczbe samic.

Tak, jestem poligamistka smile i dobrze mi z tym. Tylko nich mi jacys popaprancy nie pisza zaraz maili z propozycjami.

Właściwie masz rację... Ja chyba też tak uważam, chociaż... W sumie coś zmieniło moje poglądy... Wciąż się zastanawiam co... Kiedyś zdrada była dla mnie czymś najgorszym, najgorszym oszustwem i nieuczciwością... A teraz? Myślę, że jest zła i nie jestem z niej dumna, ale... już nie jest taka najgorsza...

Wiecie co? Ja myślę, że ludzie zdradzają, ale tak jak w tytule tego wątku zadają sobie pytanie : "Co mnie popchnęło do tej zdrady?" Czasem bardzo trudno na to odpowiedzieć, więc nie sposób wyjaśnić problemu.
Ja co do zdrady myślę tak... Że jeśli ludzie się decydują pobrać, mówią sakramentalne "tak" to niech sobie są wierni... Powinni być, jeśli nie są to wtedy to jest oszustwo... Ale jeżeli ktoś w związku zdradzi... I umie z tym żyć, niech żyje. To kwestia sumienia. Niektórzy mają czułe sumienie. Niektórzy wogóle go nie mają. Jak sumienie pozwala zdradzić, a potem żyć dalej z tą "oszukaną" osobą... To niech sobie ludzie tak żyją.
"Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal". Nie wiem czy mnie zrozumiecie:D

27

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Mi się wydaje, że każda zdrada jest inna. Jest tysiące powodów, dla których ludzie to robią,

Niektórzy po prostu nie potrafią żyć w związku monogamicznym, lubią zmieniać partnerów/partnerki i to jest OK, ale pod warunkiem, że druga osoba to akceptuje. Wtedy, to nie jest zdrada nawet.

Ale jeśli chodzi już o zdradę w prostym tego słowa znaczeniu, to powodów są setki. Moim skromnym zdaniem mężczyźni zdradzają z bardziej 'przyziemnych' powodów - nuda w sypialni, nieatrakcyjna partnerka, brak zaspokojenia seksualnego, silny seksualny bodziec wysłany przez inną kobietę, itd. Kobiety natomiast zdradzają jeśli niezaspokojone są ich potrzeby emocjonalne - poczucie bezpieczeństwa, poczucia bliskości, ciepła. Jeśli czują się niedocenione przez mężczyznę jako kobiety. Szukają dowartościowania i potwierdzenia swojej kobiecości.

Wiem, że w dużym stopniu uogólniłam, ale wydaje mi się, że tak można z grubsza to podzielić. Oczywiście są wyjątki. No i jeszcze zdrady pod wpływem alkoholu - co nie jest do końca usprawiedliwieniem.

A tak jeszcze trochę obok tematu - gdybyście zdradziły, powiedziałybyście swojemu facetowi?

28 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-06-22 12:52:05)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Sa rozne oblicza zdrady- oszustwa, nieuczciwosci, nie spelnionych obietnic, zlamania "danego slowa".
Zdrada nie jest tylko wtedy gdy partner idzie do lozka z kims innym.
Zdrada jest wtedy gdy obiecamy cos dziecku i nie dotrzymamy slowa, albo obgadamy przyjaciela za jego plecami.
Zdrada jest rowniez wtedy gdy zatajamy prawde, albo oszukujemy partnera co do naszej wiernosci.

Jest jedna sprawa: poped seksualny i nasza potrzeba kontaktow, sprawdzenia sie, poczucia sie dowartosciowanym, kochanym, atrakcyjnym etc.... i to sa nasze POTRZEBY
oraz druga zupelnie inna sprawa: UCZCIWOSC

Moim zdaniem ludzie zdradzaja dlatego, ze ich wlasne potrzeby sa z jakis niewyjasnionych lub czasem calkiem jasnych powodow wazniejsze niz ich wlasna uczciwosc.
Zdradzaja, bo nie chca zmienic relacji w zwiazku. Chca ukladu: ja troche sobie poszaleje a partner niech bedzie mi wierny. Ja moge leciutko pozdradzac ale nie zniose albo nawet zalamie sie psychicznie gdy ja bede zdradzony/zdradzona.


Z zycia: Potajemnie zdradzajacy maz wyglasza opinie na towarzyskim spotkaniu w obecnosci zony  "ludzie szukaja poza domem tego czego nie moga znalezc w domu".....
2.5 miesiaca pozniej maz dowiaduje sie o zdradzie zony... placz i proba samobojcza.

Moze zeby zapobiec zdradzie powinnismy porozmawiac z partnerem w jaki sposob te dwa JA, zjednoczone w jedno JA, powinno sie wzajemnie adorowac.
Moze raz w tygodniu powinnismy wziac do reki malzenski/partnerski rozaniec i wyliczac:
1. co zrobilismy by partner poczul sie kochany?
2. co zrobilismy by partner poczul sie atrakcyjny?
3. co zrobilismy by partner wiedzial, ze nam na nim/niej zalezy
4. ile razy z uwaga wysluchalismy jego/jej narzekan?
5. Ile razy z miloscia powiedzielismy co nam sprawia przykrosc.

... a do malzenskiego rozanca dorzucilabym jeszcze szczera i czula  rozmowe o tym czego partnerzy wzajemnie potrzebuja. Te potrzeby zmieniaja sie z uplywem czasu i czesto uswiadamiamy je sobie z opoznieniem. dlatego nie wystarcza jedna taka rozmowa. Trzeba je co jakis czas powtarzac.

Jesli wiemy, ze to mozemy zrobic a nie robimy... no to coz... wychodzi na to, ze powodem zdrady jest zwykle lenistwo.
... to tak jak z kwiatkami... mozna wymieniac na parapecie kwiaty nawet co miesiac...i mozna tez miec wciaz te same kwiaty ale o nie dbac.
Pomijam juz szczegol, ze pierwsza metoda jest zawsze drozsza ale dla leniwych, a druga, ta tansza  dla pracowitych.

29

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Masz dużo racji.... Ale nie zgadzam się z tym, że  partner zdradza, a sam nie chce być zdradzany... Każdy człowiek który robi coś "złego" innemu... jeśli ma odrobinę inteligencji i sumienie - pomyśli jak on by się czuł, gdyby to jemu to zrobiono.. stawia się w sytuacji tego kogoś... Ja zdradziłam mojego narzeczonego. Po alkoholu, ale nie będę się tym usprawiedliwiać. Powiedzmy, że "zdołał" albo chociaż się stara mi wybaczyć i nadal jesteśmy razem... Ale jak mam słyszeć jaka jestem zła i okropna i jaką krzywdę mu wyrządziłam - wolałabym żeby też mnie zdradził i byśmy byli "kwita". Jestem w pewnym znaczeniu tradycjonalistką, lubię - podkreślam OGÓLNIE W ŻYCIU - stare zasady typu ząb za ząb, oko za oko... Jeśli dziecko napluje mi w twarz, a ja mu wytłumaczę, że nie należy tak robić, a ono i tak znów to zrobi - to wolę też mu napluć w twarz żeby na własnej skórze odczuło, że to nie jest fajne. To lepsze, niż bić to dziecko.
Tak samo ze zdradą. Po co kogoś karać za zdradę, po co go męczyć, upokarzać, ciągle wypominać, że zrobił źle? Stało się, choćby się chciało - czasu nie sposób cofnąć... można tylko pokutować i obiecać, że nigdy więcej się tego nie zrobi i trzymać się postanowienia. Niech więc zdradzony partner też zdradzi i pokaże temu komuś jak to jest być zdradzonym, a nie męczy tym kogoś i zadręcza sam siebie.
Gdybym sama została zdradzona - potraktowałabym tą zdradę tak, jak sama bym chciała żeby potraktowano moją. Jeśli kogoś kocham i takie coś by się zdarzyło ... to znając tego kogoś i wierząc, że to był jeden jedyny raz - wybaczyłabym.
Pewnie mnie nie rozumiecie... wink

30

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

... myslisz, ze wolalabys zeby zemscil sie w podobny sposob.
No wlasnie... bo on musi to zrobic w ten sam sposob.... Alkohol. Seks. Poczucie winy.
A jesli on wolalby troche inaczej, zeby zaspokoic swoj bol?
Jesli jego bol zlagodzi np flirt, kilkakrotny seks, rodzace sie uczucie?
Wtedy to juz bedzie chyba eskalacja "pokuty".

Wtedy Ty poczujesz, ze on troche przesadzil i bedziesz zadawac mu kolejna pokute.... i tak bez konca.

Zycie jest prostsze. Nawalilas. Zawiodlas zaufanie.
... no to walcz teraz o odbudowe. Lekko nie ma. Ale jak warto dla NIEGO walczyc, to walcz.
Czasu nie cofniesz.... dlatego teraz musisz sie starac.
Nie lubimy ponosic konsekwencji swoich czynow. To chyba z dziecinstwa nam zostaje.

31

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
Zazdrosc napisał/a:

... myslisz, ze wolalabys zeby zemscil sie w podobny sposob.
No wlasnie... bo on musi to zrobic w ten sam sposob.... Alkohol. Seks. Poczucie winy.
A jesli on wolalby troche inaczej, zeby zaspokoic swoj bol?
Jesli jego bol zlagodzi np flirt, kilkakrotny seks, rodzace sie uczucie?
Wtedy to juz bedzie chyba eskalacja "pokuty".

Wtedy Ty poczujesz, ze on troche przesadzil i bedziesz zadawac mu kolejna pokute.... i tak bez konca.

Zycie jest prostsze. Nawalilas. Zawiodlas zaufanie.
... no to walcz teraz o odbudowe. Lekko nie ma. Ale jak warto dla NIEGO walczyc, to walcz.
Czasu nie cofniesz.... dlatego teraz musisz sie starac.
Nie lubimy ponosic konsekwencji swoich czynow. To chyba z dziecinstwa nam zostaje.

W pierwszym momencie zezłościło mnie to, co napisałaś. Tak też mamy, że próbujemy się zaprzeć prawdy, bo ona boli najbardziej. Wiesz coś o tym? Zdradziłaś kiedyś kogoś? Chyba nie, bo piszesz o tym, jakby starania i naprawianie zawiedzionego zaufania było naprawdę proste. Ja wiem, że nawaliłam. Myślę o tym każdego dnia, ba, w każdej chwili mojego życia. Walczę codziennie, by 8 lat naszego życia nie poszło na marne przez jedną głupią, szaloną noc, przez moją huśtawkę nastrojów i niedowartościowanie. Staram się jak mogę.

Ale też wszystko buntuje się we mnie. Bo przecież gdybym była sama i się z kimś przespała - nie było by problemu.
Bo przecież jak GO to tak boli, zawsze możemy się rozstać. Bo przecież nie muszę wypruwać z siebie flaków, żeby dzień w dzień udawadniać komuś, że go kocham, bo mu tak ciężko w to uwierzyć... Bo przecież jedno zdarzenie nie może wpływać na dalsze moje życie, nie mogę wiecznie pokutować, być nieszczęśliwa i zadręczać samej siebie. Bo to już jest chore. Zresztą... Wydaje mi się, że aż nazbyt  poniosłam konsekwencje swojego "czynu". Ofiarą tego "czynu" był mój facet... Ale teraz to ja już czuję się ofiarą.

Gdyby zemścił się w ten sam sposób to ok. Ale jeśli to za mało, jeśli dla zemsty potrzebował by rodzącego się uczucia i bla bla bla to wtedy to za wiele dla mnie. Jeśli seks jest tylko cielesny, jeśli zdarzyło się to raz i tak naprawdę nic nie znaczyło głębszego, to dobra. Ale jeśli to jest romans, jeśli się w to ktoś angażuje, poświęca temu uczucia, czułość... Dla mnie to nawet nie ma porównania. To już nie byłaby zemsta w granicach rozsądku. To już byłaby zdrada całkowita, nie tylko cielesna, ale i uczuciowa.

32

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

właśnie gadam z koleżanką która rozstała się z facetem. okazało się że będąc z nią spotykał się z6 różnymi dziewczynami !!!!!!!!! w tym z jedna niby teraz jest rozwiedziona z dwójka dzieci ..... paranoja.
jedna z jego kochanek do niej zadzwoniła i oprosiła o spotkanie bo okazało się że i te kochankę okłamywał. no ludzie kochani chłopak obrotny był !!!!! nie wierze w to co się dzieje

33

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Szirina normalnie scenariusz na dobry dramat. No ale co z moim pytaniem? Co sądzicie o takim powodzie zdrady, o jakim napisałam? Dzięki za odpowiedzi...

34

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
Sasza napisał/a:

Bo przecież nie muszę wypruwać z siebie flaków, żeby dzień w dzień udawadniać komuś, że go kocham, bo mu tak ciężko w to uwierzyć... Bo przecież jedno zdarzenie nie może wpływać na dalsze moje życie, nie mogę wiecznie pokutować, być nieszczęśliwa i zadręczać samej siebie. Bo to już jest chore. Zresztą... Wydaje mi się, że aż nazbyt  poniosłam konsekwencje swojego "czynu". Ofiarą tego "czynu" był mój facet... Ale teraz to ja już czuję się ofiarą.

Fakt udalo mi sie wyjsc z opresji dwukrotnie w moim zyciu z godnoscia... Ale ciezko bylo i niewiele brakowalo.


Bardzo jestem Ciekawa jak wypruwasz z siebie flaki?

Moj partner tez kiedys uzyl tego okreslenia, oraz ze jestem chorobliwie zazdrosna.
Dlatego znalazlam sie na tym forum... i baaaaaaaaardzo duzo mysle.

Nie jestem chorobliwie zazdrosna. Ot, zwyczajnie nie lubie jak moj maz dostaje smsy o tresci "tesknie" "przyjechalabym do Ciebie do hotelu" oraz wysyla maile o tresci "chcialbym zobaczyc twoje cycuszki" etc etc

a co do wypruwania flakow to zadalam mu pytanie co on przez to rozumie i po dlugim namysle dostalam odpowiedz "mecze sie z tTwoja podejrzliwoscia"

Smiech.....normalnie usiadlam na podlodze i sie smialam.

Bo ja myslalam, ze on tak mi wyjasni ta sprawe, ze ja zrozumiem co zaszlo i dlaczego., ze pozwoli mi zadac pytania i odpowie na nie. I przekona mnie,

Dlatego bardzo jestem ciekawa co rozumiesz Ty pod pojeciem wypruwania flakow?

35

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
Smołka napisał/a:

Szirina normalnie scenariusz na dobry dramat. No ale co z moim pytaniem? Co sądzicie o takim powodzie zdrady, o jakim napisałam? Dzięki za odpowiedzi...

Chodzi Ci o to, że facet wie, że po zdradzie już nie będzie powrotu? Tak?

Myślę, że to 'głupi' powód do zdrady. Jeśli kobieta kocha, lub jest uzależniona psychicznie od faceta (związek toksyczny), to wybaczy i zdradę. Ja bym wybaczyła mojemu facetowi... No chyba, że byłby to dłuższy romans a nie jednorazowy wybryk.

Spotkałam się kiedyś z takim przypadkiem - tylko w drugą stronę. Moja znajoma zdradziła swojego chłopaka, ponieważ nie umiała od niego odejść w inny sposób. Stwierdziła, że jak go zdradzi, to on ją znienawidzi i sam odejdzie. Ale on jej wybaczył. Wyszło z tego tylko tyle, że on został zraniony, mocno to przeżył, ale nie chciał odejść. Ona z kolei nie miała odwagi powiedzieć mu wprost, że nie chce już z nim być, że go nie kocha. I męczyli się ze sobą dalej. Z jej strony to była litość i brak odwagi, a z jego - wielka miłość, o którą chciał walczyć.

Życie po zdradzie jest trudne, ale możliwe. Dlatego zakładanie, że zdradą można szybko zakończyć związek jest dla mnie trochę niepoważne.

36 Ostatnio edytowany przez Sasza (2010-06-24 10:05:23)

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
Zazdrosc napisał/a:

Bardzo jestem Ciekawa jak wypruwasz z siebie flaki?

....
Dlatego bardzo jestem ciekawa co rozumiesz Ty pod pojeciem wypruwania flakow?

To oczywiście jest hiperbola, przecież nie rozpruwam sobie brzucha i nie wypruwam tych flaków na serio. Chodzi o to i to każdy nasz znajomy zauważa... Że ja strasznie o niego dbam, wszystko robię "pod niego" i dla niego... I to nie w ramach normalnie, kobiecej opiekuńczości... Ja robię dużo więcej, nawet czyszczę mu buty!!! On po prostu nic nie musi robić, nawet najdrobniejszych rzeczy, a ja to robię w ramach mojej pokuty.. Widzisz, może ty nie zrozumiesz, bo sama nie zdradziłaś, a odwrotnie - jesteś tą która podejrzewa zdradę, dlatego z góry nienawidzisz czegoś takiego.
Czasem myślę, że inny facet byłby wniebowzięty gdybym robiła dla niego to, co robię teraz dla mojego narzeczonego. Moje koleżanki to nawet obiadów nie gotują, bo "nie chce im się sterczeć w kuchni"!!! A mimo to ich faceci je kochają, jeszcze im dają kasę na kosmetyczkę i fryzjera, by się charakterem jeszcze bardziej upodobniły do Alutki z "Rodziny Zastępczej"...;/
Wypruwam z siebie flaki, bo czasem dla niego robię coś, czego nie chcę. Bo padam na ryj ze zmęczenia, a on dzwoni i mówi, że mam przyjść/ wysłać mu coś/ wpłacić pieniądze etc... I ja to robię, chociaż normalnie powiedziałabym, że jestem zmęczona i chcę odpocząć. Jeśli robi coś, co by się nie spodobało naszym rodzinom - kryję go, choć sama chciałabym zaprostestować... Wspieram go nawet w działaniach, które nie do końca mi się podobają. Przez jego podjerzliwość zrezygnowałam nawet ze swoich przyjaciół, nawet z przyjaciółek, które znam 10 lat!! Ale on cały czas przez tą jedną zdradę wierzy, że go nie kocham. Dla mnie zbytnie poświęcenia, zbytnie i całkiem niepotrzebne poświęcenia dla innych - to właśnie wypruwanie sobie flaków.
W konsekwencji czuję się poniżona tym wszystkim. I niech mi ktoś nie mówi, że zdrada poniża tylko zdradzonego. Ja jestem dobrym człowiekiem. Jestem empatyczna, potrafię pomóc innym ludziom. Jest we mnie dużo ciepła i miłości. Wiem, że zdradzając - zrobiłam wielki błąd i potrafię postawić się w sytuacji kogoś, kto został zdradzony. Zresztą sama nie mam pewności czy mój partner mnie nie zdradził.
A co do rozmowy, takiej jaką chciałaś przeprowadzić ze swoim facetem... Ja taką zaproponowałam. Porozmawialiśmy. Posprzeczaliśmy się. Zostało powiedziane już wszystko, co mogło zostać powiedziane. I to wcale do niczego dobrego nie prowadzi.
Już zaczynam myśleć, że jak w związku zdrada miała miejsce, to lepiej, żeby partner sie nigdy nie dowiedział. NIGDY. Wtedy to tylko kwestia sumienia osoby oszukującej. Więc zastanów się czy jeśli Twój chłopak Cię zdradził, to czy naprawdę chcesz o tym wiedzieć?

37

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Sasza, ja Cię rozumiem w 100%.

Mówi się, że osoba, która zdradzi jest zła, okropna, nieodpowiedzialna, nie kocha itd. Mało kto się potrafi wczuć w osobę zdradzającą. Wszyscy współczują tylko osobie, która została zdradzona. Jest to nawet zrozumiałe, ale często, mimo wszystko, krzywdzące.

Jak już wcześniej pisałyśmy, tutaj na forum, powodów zdrad jest tysiące. Każda zdrada jest inna. A osoba, która zdradzi nie zawsze jest wyrachowana, zimna i chce skrzywdzić.

Nie można całe życie pokutować za jedną głupotę. Zaraz pewnie ktoś powie, że Sasza i inne dziewczyny, które zdradziły są same sobie winne, ale ja się nie do końca z tym zgadzam. Jesteśmy tylko ludźmi i z różnych powodów popełniamy błędy. Musimy ponosić konsekwencje swoich czynów, ale nikt nie jest święty, każdy ma coś z uszami.

W związkach osoba zdradzona jest tą poszkodowaną i nie wiadomo co by się działo jest zawsze usprawiedliwiona i ma haka na tę drugą osobę. Nie można nic tej osobie zarzucić, bo można usłyszeć taki oto argument - " Nie masz prawa mi mówić co jest dobre a co złe bo mnie zdradziłaś."

38

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

zdrada to coś? okropnego to tak jakby zakochana po uszy osoba została porzucona tekstem "już ciebie nie kocham żegnaj". to  taki sam ból taka sama zdrada tylko w tym drugim przypadku zostają zdradzone plany marzenia serce wyobrażenia uczucia.
nie wiem co by było gorsze. zdrada czy porzucenie kiedy jedna strona kocha mocno.

co do mojej koleżanki dziewczyna otworzyła oczy nasłuchała się wiele od tej dziewczyny. nawet kiedy byli razem on do niej jeździł na noc a po powrocie do domu sypiał ze swoja kobietą. czemu ludzie nie zdają sobie sprawy że to co robią potem odwróci się przeciwko nim. nie mają serca sumienia nie mają mózgu !!!!!!!!!!

ile razy musimy podnosić się z popiołów ile razy musimy zaczynać wszystko od nowa. szczerze ?? po każdym ciosie od facetów robiłam coś z włosami aby zmienić styl odizolować się od tego modelu który on kochał. aż w końcu zabrakło mi słuchajcie palety barw na jaki kolor mogła bym zafarbować włosy. i są za krótkie aby je obcinać. teraz chyba musi nadejść zmiana psychiczna aby w końcu znaleść tego jedynego

39

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
MagdaEM. napisał/a:

Sasza, ja Cię rozumiem w 100%.

Mówi się, że osoba, która zdradzi jest zła, okropna, nieodpowiedzialna, nie kocha itd. Mało kto się potrafi wczuć w osobę zdradzającą. Wszyscy współczują tylko osobie, która została zdradzona. Jest to nawet zrozumiałe, ale często, mimo wszystko, krzywdzące.

W związkach osoba zdradzona jest tą poszkodowaną i nie wiadomo co by się działo jest zawsze usprawiedliwiona i ma haka na tę drugą osobę. Nie można nic tej osobie zarzucić, bo można usłyszeć taki oto argument - " Nie masz prawa mi mówić co jest dobre a co złe bo mnie zdradziłaś."

Masz rację, fajnie, że chociaż ktoś mnie rozumie... Mój facet np za dużo i za często sobie popija... Ale kiedy mówię coś o tym, to słyszę "Ale ja sobie wypije i Cię nie zdradzam"... To taka mentalność ludzka, żeby wypominać to, co najgorzej boli... Dobra, zdradziłam. Ale z jakiego powodu? Czy nie można pomyśleć w ten sposób o tym? Dlaczego nikt nie powie sobie, dobra, zdradziła go, ale jaki miała powód, przecież nic się nie dzieje bez powodu... Nie chcę się niczym usprawiedliwiać... Ale przez dwa lata żyliśmy osobno... W innych miastach... Ja u siebie, on w delegacji... Zero reakcji na prośby : "Przeprowadźmy się tam, gdzie jesteś w delegacji"... Nie chciał... Przyjeżdżał na weekend i dalej się nie widzieliśmy, bo chodził chlać z kumplami albo jeźdźił do brata pomagać mu dom budować i tak w kółko... Chwile, które spędzaliśmy razem były zbyt krótkie, ulotne, było ich zbyt mało... Czułam się samotna, opuszczona, chciałam się z nim rozstać... No i pewnej nocy stało się tak, że go zdradziłam... Głównie w ramach myślenia, że coś mi się od życia należy... że skoro mało się widuje z moim facetem, nie mówiąc już o seksie z nim... to co mi szkodzi ten jeden raz zaszaleć? A poza tym jestem kobietą, jak wy wszystkie potrzebuję odrobinę uwagi, czułości, zapewnienia, że jestem atrakcyjna i ktoś może mnie pragnąć... A poza tym - rozmowy i zrozumienia. Przebywania z kimś. Już pal licho ten seks!!
To nie był romans tylko dlatego, że tego nie chciałam. Bo jednak w swojej grzeszności, złośliwości i wyrachowaniu - mam okruchy sumienia i świadomość co jest dobre, a co złe.
Ale wiecie? Dopiero po tej zdradzie nagle zaczął znowu poświęcać mi czas, zwracać na mnie uwagę... Zdecydował, że zamieszkamy razem. Czasem myślę, że gdyby nie ta zdrada to tkwili byśmy w martwym punkcie... Starzejąc się coraz bardziej - razem, a jednak osobno.
A z drugiej strony to zawsze będzie stać między nami. Był moim pierwszym facetem. Zdrada go załamała, bo myślał, że zawsze będę jego i tylko jego. A mnie załamało życie, które mi zaserwował przed moją zdradą.
Moneta ma dwie strony. Sądzę, że jako ta krzywdząca - nie jestem orłem... Ale uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę i wybaczenie...

40

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

No trudno żeby osobe zdradzającą chwalić...........no tak ty biedny,(biedna) pewnie miałes,(aś.)  powody.....:( ja jestem nadal tego zdania,że zdrady nic nie usprawiedliwia.........

41

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Nie oczekuję głaskanie po głowie i współczucia. Nie uważam taż, że zdradę można usprawiedliwić, ale chciałabym, żeby osoba, która raz zdradziła miała szanse na normalne życie bez łatki "nieszczera", "bez serca", "wyrachowana" itd.

Chciałabym żeby się ludzie czasem zastanowili nad tym dlaczego ludzie będący w związkach decydują się na zdradę. Niektórzy taką mają naturę, że nie potrafią lub nie chcą być wierni i zdradzają - to jest trochę inna bajka. Czymś innym dla mnie są zdrady, które się powtarzają lub romans, który trwa jakiś tam czas a czymś innym jest jednorazowa zdrada. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać i nie uważam, że zdrada jest czymś normalnym, ale uważam, że każdy ma prawo do popełniania błędów i nie można wszystkich mierzyć jedną miarą.

Ja zdradziłam swojego chłopaka jakiś czas temu. Miałam wtedy 18 lat, to był mój pierwszy poważny związek. Układało nam się różnie, raz było lepiej, raz gorzej - wiadomo, jak to w związku. Teraz wiem, że związek jest czymś więcej niż patrzeniem sobie w oczy i trzymaniem się za ręce. Wtedy nie umiałam sobie radzić, gdy było coś nie tak. Byłam na imprezie, za dożo wypiłam i się stało. Wiem, że alkohol nie jest usprawiedliwieniem i nie zmniejsza mojej winy jednak prawda jest taka, że po alkoholu myślimy i zachowujemy się często inaczej. Ten chłopak, z którym to zrobiłam, zaczął się do mnie przystawiać a ja się mu nie oparłam. Sama nie wiem dlaczego - nie pociągał mnie, nic do niego nie czułam, był tylko moim kolegą, nie miałam nawet na to ochoty w tym momencie. Wszystko trwało może z 10 min, zrobił swoje i tyle. Gdybym nie była w związku, powiedziałabym, że mnie wykorzystał, bo to się działo jakby poza mną, byłam na tyle pijana, że nie robiłam nic. Ale skoro byłam w związku i bądź co bądź uprawiałam seks z innym facetem - to była zdrada.

Ale czy jestem złym człowiekiem? Nie potrafię kochać? Nie zasługuję na miłość? Do końca życia mam się umartwiać i pokutować?

Mój facet mi wybaczył, ale ja sama sobie nie wybaczyłam. To nie jest tak, że ci co zdradzają są bez serca, nie mają uczuć i nie potrafią kochać. Człowiek uczy się, niestety, na własnych błędach.

42

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

MagdaEM
Też zdradziłam po alkoholu. I się tym nie usprawiedliwiam. Nie sądzę żeby było usprawiedliwienie dla zdrady.


Ale pomyślcie tak... że skoro zdrada jest takim ZŁYM czynem, to spróbujmy ją porównać do innych złych czynów. Np. ktoś ukradł coś, bo właśnie była redukcja etatów i wyrzucili go z pracy, szuka nowej, ale jest ciężko, nie może znaleźć, a w domu dzieci płaczą z głodu... Więc usprawiedliwiamy, prawda? Nie wiedział co robić - ukradł, bo już wszystko inne zawiodło.
Mąż zabił żonę, ponieważ go zdradzała, nie wiedział co robi, puściły hamulce - adwokat w sądzie powie, że zrobił to w afekcie i uzna za chwilową niepoczytalność. A więc znów usprawiedliwiamy.
Dziecko jest bite i poniżane w domu. Ucieka więc. Dlaczego uciekło? Jak mogło? Bo było bite i poniżane. Znów usprawiedliwiamy.
Szczęśliwa rodzina. Sielanka w pełni. Nagle któryś z domowników wychodzi i już nigdy nie wraca. Nikt nic nie wie, ale każdy snuje spekulacje... Coś się działo w tym domu, prawda? Przecież bez powodu by nie odszedł...
Tak samo ze zdradą. Coś niedobrego dzieje się w związku. Nie są spełniane czyjeś potrzeby, emocjonalne, duchowe, cielesne, obojętnie. Drugi partner nie chce o tym rozmawiac, albo co gorsza - nawet nie ma okazji porozmawiać, ponieważ zachowuje się jakby związek wogóle nie istniał, jakby był wolnym kawalerem bez zobowiązań. Dziewczyna więc idzie na imprezę i daje się ponieść chwili.
Jeśli powiecie nadal, że napewno nie ma dla niej usprawiedliwienia i nie ma powodów, własnych, to w takim razie facet za kradzież powinien zgnić w więzieniu, a dzieci niech płaczą nadal albo umierają z głodu. Nie trzeba mu pomóc. Mąż, który zabił żonę powinien zostać skazany na śmierć. Dziecko, ktore uciekło powinno po odnalezieniu dostać jeszcze gorsze manto, niż dostawało dotychczas. I też nie trzeba mu pomagać.
Jeśli nie ma półcieni, to nie ma, to wszystko traktujmy w ten sposób.
Człowieka z trądem, który się wyleczył - nadal traktujmy jak by miał trąd. I nie zbliżajmy się broń Boże do osoby, która kiedyś miała wszy. ????
Wszystkim potrzebna jest druga szansa. Ludzie mają taką naturę, że popełniają błędy. Każdy z nas jakieś popełnil i jeszcze z tysiąc popełni. Ale dajemy ludziom szansę, wierząc, że jakieś wnioski wyciągnęli i że tego samego błędu nigdy więcej nie popełnią. Tak więc jeżeli mi ktoś wybacza i daje drugą szansę, to znaczy, w teorii, że wierzy w to, że nigdy więcej nie zrobię tego samego. Dlatego zadręczanie kogoś, ciągle przypominanie mu, że jest zły i zrobił coś strasznego - wcale nie pomoże wrócić do normalnego życia i to wcale nie jest druga szansa. Zresztą szkoda gadać. Niektorzy tu nigdy nie zdradzili i odzywają się z perspektywy osoby zdradzonej. Ja ich akurat rozumiem. Szkoda tylko, że oni nie rozumieją osób, które zdradziły.

43

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
Sasza napisał/a:

Chodzi o to i to każdy nasz znajomy zauważa... Że ja strasznie o niego dbam, wszystko robię "pod niego" i dla niego... I to nie w ramach normalnie, kobiecej opiekuńczości... Ja robię dużo więcej, nawet czyszczę mu buty!!! On po prostu nic nie musi robić, nawet najdrobniejszych rzeczy, a ja to robię w ramach mojej pokuty..
.....
bo czasem dla niego robię coś, czego nie chcę. Bo padam na ryj ze zmęczenia, a on dzwoni i mówi, że mam przyjść/ wysłać mu coś/ wpłacić pieniądze etc... I ja to robię, chociaż normalnie powiedziałabym, że jestem zmęczona i chcę odpocząć. Jeśli robi coś, co by się nie spodobało naszym rodzinom - kryję go, choć sama chciałabym zaprostestować... Wspieram go nawet w działaniach, które nie do końca mi się podobają.

To nie jest pokuta, ktorej on potrzebuje. Takie dzialanie tylko szkodzi Waszemu zwiazkowi.
Ponizanie sie, brak szacunku do siebie, zaprzeczanie swoim potrzebom nie jest metoda przywracania normalnej atmosfery w zwiazku.
Nie musisz byc jego psem....


Sasza napisał/a:

Widzisz, może ty nie zrozumiesz, bo sama nie zdradziłaś, a odwrotnie - jesteś tą która podejrzewa zdradę, dlatego z góry nienawidzisz czegoś takiego.

To nie jest tak, ze nienawidze.... To jest tak, ze dopiero dzieki temu otworzylam oczy na to jakie bledy popelnialam w zyciu, jakich partnerow sobie wybieralam, jak pozwalalam sie traktowac.
Dzieki temu potrafilam zrobic sobie auto-psycho-analize big_smile w tym momencie mojego zycia, kiedy do zdrady by doszlo, gdyby nie to forum i nie moje przemyslenia.
I caly czas myslam dlaczego bym to zrobila.... i odpowiedz jest jedna... bo facet rozgrzal mnie do czerwonosci w takim momencie mojego zycia, ze potrzebowalam przejrzec sie w jego oczach i poczuc atrakcyjna.
Sasza, kochaj siebie. Jesli bedziesz przyjmowala role psa w domu, to bedziesz psem i dla meza. Spojrzenie pierwszego lepszego faceta da Ci wiecej emocji i poczucia atrakcyjnosci niz spojrzenie meza-pana-wlasciciela psa

44

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Co innego jest zdradzić mając 18 lat,i chłopaka,bo to jest jeszcze młodzieńczy związek być moze  bez większego zaangarzowania i jesteśmy jeszcze młodzi i nam buzują hormony,a co innego jest zdradzić majac troche więcej lat,mieć męża,któremu sie przysięgało przed Bogiem być wiernym i dzieci.Ja nadal uważam,ze nie mozna tego wytłumaczyć.Powiedzmy ktoś powie...bo zdradziłam bo mąż pił...i to jest powod??????a może mąż ma jakieś problemy,i w ten sposób pokazuje,ze coś go gnebi,i nie umie sobie z tym poradzić?to wtedy trzeba chociaż spróbować mu pomóc,szczera rozmowa,pomoc wyjsc z tego,a nie uciekać od niego w ramiona innego,bo tak jest najwygodniej........

45

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Zazdrosc
Ja kocham siebie i nie jestem psem. Ja uważam, że człowiek jest inteligentny w swojej ludzkiej głupocie. Nie na darmo zostaliśmy obdarzeni tymi wszystkimi przymiotami, sumieniem, poczuciem piękna, dobra, sprawiedliwości, etc... A co najważniejsze - świadomością, nie istynktem i własną, nieprzymuszoną wolą. Dlatego uważam, że wszystko co robię, nie ważne czy na trzeźwo, czy po alkoholu (chodzi oczywiście o wypicie sobie, a nie upicie do nieprzytomności) wszystko to robię z pełną świadomością człowieka dojrzałego, inteligentnego, mającego możliwość wyboru.
Zdradziłam i zrobiłam to z pełną świadomością. Wiedziłam co robię, wiedziałam, że to jest złe, a mimo to zrobiłam to. Być może miałam mętlik w głowie, może nie czułam się psychicznie dobrze, przed, a tym bardziej po. Ale miałam pełną świadomość i kontrolę nad tym, co robię.
Pytałaś w jaki sposób wypruwam sobie flaki, więc ci opisałam. Było to odnośnie odbudowywania związku, że czasem się coś we mnie buntuje, bo inny facet doceniłby to bardziej, nawet jakbym go zdradziła sto razy (przenośnia, nie czepiajcie się słówek:)
To, że teraz się tak staram to też robię z pełną świadomością. Zmuszam się do czegoś tylko jeśli można się do tego zmusić. I tak czuję się poniżona, więc co mi zależy...? Ale jestem silną osobą, jestem na tyle silna psychicznie, że nie dopuszczę do momentu, gdy ktoś stanie się moim "panem"...
Wiesz bo to jest tak naprawdę problem dla mnie. I jeśli chce coś z tym zrobić to chce jedynie zrozumieć samą siebie i swoje motywy. Kocham mojego narzeczonego. Chcę z nim być. Ale jeśli z nim nie będę to nie jest dla mnie koniec świata. Wierzę w siebie, swoją inteligencję, swoją atrakcyjność, wiem, że znalazłabym innego faceta. Ale to wszystko robię dla niego i też dla siebie, żeby zobaczyć czy wogóle potrafię, sprawdzić, czy to się uda. Chodzi o to, że jak zdecydował się mi wybaczyć to niech naprawdę do tego dąży, zamiast kwestionować wartość moich uczuć na każdym kroku i wypominać mi co zrobiłam źle. Chcę zobaczyć czy naprawdę umiem kochać. Czy umiem coś robić dla kogoś. Godzić się na kompromisy, dać się trochę wykorzystać. Nigdy nie umiałam. Ale miłość tego uczy. Czasem mam dość i może nie warto.
Ja już sama się w tym wszystkim gubię.


enni
A co to za różnica ile się ma lat? Zawsze są w nas hormony i zawsze mamy potrzeby. Ja mam teraz 21 lat, ale czuję się jakbym miała o wiele więcej...
Owszem, też uważam, że zdrada jest gorsza jeśli przed Bogiem przysięgało się, że się będzie wiernym. Nigdy nie przysięgałam i raczej nie będę przysięgać.
Tak, bo mąż zawsze może mieć jakieś problemy i trzeba go wspierać i mu pomagać biednemu... Robić za jego mamuśkę... Pomoc? Wiesz jak się powinno traktować alkoholika? Psycholodzy uważają, że bez litości. Ciekawa jestem co byś zrobiła jakby ci mąż codziennie przychodził pijany, wszczynał awantury, krzyczał, robił ci wstyd, rzucał się na ciebie i dzieci, rzygał wszędzie i moczył łóżko... A Ty byś musiała zaciskać zęby i sprzątać po skurczybyku... Odechciało by ci się mu "pomagać", prędzej byś go znienawidziła i zapragnęła wyrzucić z domu. A gdyby się trafił miły i trzeźwy, przystojny mężczyzna - to nie wiem czy byś nie zechciała się pocieszyć.
Nie wszystko jest takie, jak myślimy.
Niektóre rzeczy trzeba przeżyć, żeby się dowiedzieć co w danej chwili by się zrobiło czy powiedziało.
Czysto teoretycznie żyć i gdybać jest bardzo prosto - bo zachowujemy rozsądek, ale gdy w praktyce taka sytuacja się zdarzy - nigdy nie wiesz do końca jak się zachowasz. Ciężko jest to przewidzieć, tym bardziej, że psychicznie dopasowujemy się do sytuacji lub też wogóle się nie potrafimy dopasować.
pozdrawiam

46

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
MagdaEM. napisał/a:
Smołka napisał/a:

Szirina normalnie scenariusz na dobry dramat. No ale co z moim pytaniem? Co sądzicie o takim powodzie zdrady, o jakim napisałam? Dzięki za odpowiedzi...

Chodzi Ci o to, że facet wie, że po zdradzie już nie będzie powrotu? Tak?

Myślę, że to 'głupi' powód do zdrady. Jeśli kobieta kocha, lub jest uzależniona psychicznie od faceta (związek toksyczny), to wybaczy i zdradę. Ja bym wybaczyła mojemu facetowi... No chyba, że byłby to dłuższy romans a nie jednorazowy wybryk.

Spotkałam się kiedyś z takim przypadkiem - tylko w drugą stronę. Moja znajoma zdradziła swojego chłopaka, ponieważ nie umiała od niego odejść w inny sposób. Stwierdziła, że jak go zdradzi, to on ją znienawidzi i sam odejdzie. Ale on jej wybaczył. Wyszło z tego tylko tyle, że on został zraniony, mocno to przeżył, ale nie chciał odejść. Ona z kolei nie miała odwagi powiedzieć mu wprost, że nie chce już z nim być, że go nie kocha. I męczyli się ze sobą dalej. Z jej strony to była litość i brak odwagi, a z jego - wielka miłość, o którą chciał walczyć.

Życie po zdradzie jest trudne, ale możliwe. Dlatego zakładanie, że zdradą można szybko zakończyć związek jest dla mnie trochę niepoważne.

Zgadza się jest, to niepoważne podejście do życia..Uważam, że osoba która zdradza odbiera jakąś część godności osobie zdradzanej, funduje jej piekło na ziemi.

47

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

A to ma tego ile ma się lat,że nie mów mi,ze 18 latka myśli tak samo jak przypuścmy 30 latka,bo w to nie uwierze.A po drugie,gdy występuje problem z alkoholizmem,to mozna to leczyc,a jesli niestety się nie udaje,i jeszcze cierpia na tym dzieci,są przez to różne akcje w domu,to lepiej sie rozwiesc i ułozyz sobie zycie z kimś innym,niz leciec w ramiona innego odrazu.Piszesz,że zawsze maz może mieć problemy,a ty nie będziesz robić za jego mamuśkę....ty przecież nie wiesz co cię w życiu spotka,moze tobie też bedzie trzeba kiedyś pomóc,i milo by ci było jakby ktoś powiedział,ćo?nie będe robić za jej tatuska przypuscmy.zycie nam plata rózne figle,a nie zawsze mąz jest najgorszy,jest wiele przypadków gdzie jest odwrotnie,nie masz pojecia co moze byc za kilka lat.Mojej siostry znajoma,miała męża 2 dzieci,byli szczęśliwą rodziną,nagle nie wiadomo dlaczego,spakowała się i wyjechała zostawiając wszystko,tylko dlugów narobiła,aby maą spłacał,nie wiadomo co jej odbiło..............a tez była mądra,oraz kochajacą zoną i matka,więc..............

48

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Dziewczyny..Sasza, czy na prawdę myślicie, że takim postępowaniem zbudujecie związek opierający się na zdrowych relacjach? Gdzie szacunek do siebie? Do partnera? Tak nie da się żyć. Ciekawa jestem kiedy nastąpi faza buntu.

49

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Tak na prawdę to zalążki już są. Aj ile to trzeba się na tyrać, żeby odpokutować.

50

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
szirina napisał/a:

nie wiem co by było gorsze. zdrada czy porzucenie kiedy jedna strona kocha mocno.

Ja wiem. Zdrada jest gorsza. Porzucenie - no cóż, jest zaskoczeniem, przysparza cierpienia, ale jest jasną sytuacją. Mam na myśli grę w otwarte karty, kiedy jedna osoba wyraźnie mówi, że nie czuje siew  związku dobrze, ew., że kogoś poznała i odchodzi. A zdrada? W jednej chwili niszczy wszystko - zaufanie, nadzieje, marzenia. Osobę zdradzoną stawia przed strasznym dylematem - odejść czy próbować wybaczyć. Większość wybaczyć nie umie. Kiedy facet po prostu odejdzie można spać samotnie wypłakując się w poduszkę. Po zdradzie śpi się z tymże facetem wyobrażając sobie jak ona wygląda i co on z nią robił... Codziennie się na niego patrzy z mieszaniną miłości, nienawiści i obrzydzenia. Żyje się obok bez planów i marzeń. Jedynym marzeniem jest, żeby to wszystko okazało się złym snem...

51

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Dokładnie tak!!!

52

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Dobra, akurat porownując 18-latkę i 30-latkę - ok, możesz mieć rację, że ich sposób myślenia jest diametralnie różny... A to dlatego, że 30-latni najczęściej są odpowiedzialne, prowadzą dorosłe życie, najczęściej mają już dzieci... I po prostu życie tego wymaga, żeby myśleć doroślej.
Ale przykład podałaś doskonały, o tej znajomej Twojej siostry... widzisz i to nawet pokazuje, że mimo wieku mozemy być zdolni do popełniania roznych głupstw... Nie wiadomo co myśleć, prawda? Może jakby zdradziła w wieku 18 lat to w wieku 30 by nie uciekła od rodziny? Bez sensu. Tu chodzi o to, kto miał kiedy w swoim życiu bunt. Może ona się nigdy wcześniej nie buntowała? Jej emocje, niezaspokojone potrzeby, niespelnione marzenia i pozory w jakich żyła - w końcu w niej wybuchły i postanowiła się w końcu zbuntować przeciwko życiu, jakie wszyscy uważali za obraz szczesliwej rodziny, a dla niej bylo nie do konca szczesliwe... Nie spelnila sie w tym, pragnela czegos innego.
Tak, jesli alkoholizm to najlepiej rozwod, mowisz? Takie to wszystko proste, prawda? A co z dziecmi, ktore chcą miec ojca? Czy rozwod nie jest wlasnie pojsciem na latwizne? No a skoro powiedzmy się rozwodzisz, to co za znaczenie ma czy sypiasz z innymi, czy nie, skoro i tak się rozstajecie. To wogole nie ma sensu.
Tak, napewno bede kiedys potrzebowala pomocy. I nie raz potrzebowalam. I jesli mam na kogos liczyc to moge tylko na siebie, w porywach na rodzine, chociaz ich nie chce martwic. Myslisz ze facet mi by pomogl? Tak. Jedynie finansowo, ale nie wszystkie problemy są takie... Zresztą mniejsza o to. Są faceci ktorym trzeba naprawde robic za mamuske, bo sami sobie w zyciu nie poradzą, tak zostali wychowani..

Pozdrawiam

53

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Tak ja uważam,że lepszy jest rozwód,niż być z kimś dalej bo są dzieci....a zdradzać,to jest o wiele gorsza sytuaca,a mylisz,ze dzieci będa sczęśliwe jesli się dowiedzą,że mamusia tate zdradza????????????ale jest z nim tylko dla nich????to już lepiej jak sobie kogoś znajdzie po rozwodzie.A nie mówie,że jeśli alkohoizm,to odrazu rozwód..........ja mówiłam,że jesli się nie da już z tym nic zrobić,i cierpisz na tym oraz dzieci,facet zachowuje się strasznie,i przypuscmy was zle traktuje,no to wtedy lepiej odejsć od kogoś takiego,i ułożyc sobie z kimś innym życie,ale najpierw trzeba próbować problem rozwiazać,a nie odrazu szukać pocieszenia u boku innego.Jak by tak w każdym małzeństwie było,i kazdy by od problemów uciekaL,to kazdy by musiał zdradzac,ale niektórzy wiedzą,ze sa ze sobą na dobre i na złe........nidzie w związku nie ma idealnie.....

54

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Dziewczyny, bardzo skrupulatnie przeczytałam Wasze posty i każda z was ma po części rację. Ale ja uważam, że jeśli cię kogoś kocha, to w takim związku nie ma miejsca na zdradę. A jeśli się ona zdarzy, to znaczy, że pończocha puściła oczko :-). Że nasza miłość nie jest miłością, że czas na zastanowienie się nad takim związkiem. I nie próbuję żadnej z was oceniać. Daleka jestem od tego. Ale zdrada jest dla mnie jednoznaczna. Czas pakować manatki i uciekać z takiego związku. Bo to nie może się skończyć dobrze. Czas na znalezienie partnera/partnerki, który/a będzie dla nas wszystkim. Gdzie nie będzie miejsca na zdradę.

55

Odp: Co popycha nas do zdrady ??
vinnga napisał/a:
szirina napisał/a:

nie wiem co by było gorsze. zdrada czy porzucenie kiedy jedna strona kocha mocno.

Ja wiem. Zdrada jest gorsza. Porzucenie - no cóż, jest zaskoczeniem, przysparza cierpienia, ale jest jasną sytuacją. Mam na myśli grę w otwarte karty, kiedy jedna osoba wyraźnie mówi, że nie czuje siew  związku dobrze, ew., że kogoś poznała i odchodzi. A zdrada? W jednej chwili niszczy wszystko - zaufanie, nadzieje, marzenia. Osobę zdradzoną stawia przed strasznym dylematem - odejść czy próbować wybaczyć. Większość wybaczyć nie umie. Kiedy facet po prostu odejdzie można spać samotnie wypłakując się w poduszkę. Po zdradzie śpi się z tymże facetem wyobrażając sobie jak ona wygląda i co on z nią robił... Codziennie się na niego patrzy z mieszaniną miłości, nienawiści i obrzydzenia. Żyje się obok bez planów i marzeń. Jedynym marzeniem jest, żeby to wszystko okazało się złym snem...

Dokladnie tak!

56

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

enni
Masz rację z tym, wogóle głupia dyskusja, nad tym nie ma co debatować, weszłyśmy na temat alkoholizmu, a to już jest wogóle osobna kwestia, to już jest nałóg i choroba, żaden powód do zdrady... Zresztą dziś boli mnie głowa i nie myślę logicznie:D
Ja po prostu znam taką patologię i tyle, mój ojciec pijak, mojej siostry mąż alkoholik, wiem, co za piekło może uczynić taki ktoś bliskim... Moja siostra "zdradzała" męża alkoholika, kiedy już się rozwodzili i jakoś wcale nie uważam tego za zdradę... U nich rozstanie było już jednoznaczne.

Moim zdaniem nie jest tak, że skoro się kogoś zdradzi to już się go nie kocha. Oczywiście zdrada sygnalizuje, że coś jest "nie tak" ale to nie znaczy, że nie ma w tym związku miłości.
Ja zdradziłam mojego faceta jeden jedyny raz i nigdy więcej tego nie zrobię. Gdybym go nie kochała dlaczego miałabym na siłę znosić taki związek? Borykać się z odbudowywaniem go teraz? Po co mi to by było? Nie jestem jakąś histeryczką, potrafię być sama i mogę, wierzę, że kiedyś znalazłabym innego faceta. Nie robię nic na siłę. Już mówiliśmy, że alkohol jest marną wymówką, ale prawda jest taka, że na trzeźwo bym tego nie zrobiła... Mówią - baba pijana, dupa sprzedana, prawda? Dlatego teraz już nie piję na imprezach, gdzie nie ma przy mnie mojego chłopaka...
Widzę po postach co sądzi większość z was o zdradzie. Ale zdradę można wybaczyć. Może być w związku tak samo dobrze, albo nawet lepiej. Wiem to z doświadczenia. Staram się teraz. Zdrady się wstydzę i nie jestem zniej dumna... Czasem jak sobie o tym pomyślę to aż mi się robi słabo. Nienawidzę samej siebie za to, co zrobiłam. Ale też kocham siebie i chcę normalnie żyć. Zrobiłam błąd, ale to nie znaczy, że powinnam spłonąć za to na krzyżu albo zawisnąć na szubienicy. Zrobiłam sobie obiektywny sprawdzian rzeczy, sporządziłam listę zysków i strat, zastanowiłam się nad swoim życiem. Otrząsnęłam się z tego wszystkiego. Silniejsza. Cierpliwsza. Mądrzejsza. Zamierzam normalnie żyć dalej, bo nie będę codziennie rozpaczać nad jednym głupim błędem, który był tak naprawdę epizodem w moim życiu.
Ktoś mnie zapytał o zdrowe relacje w związku?? Mieszkam z moim narzeczonym, ustalamy datę ślubu, zdradziłam go, tak, ale to było dawno, on o tym wie i mi wybaczył, albo chociaż stara się wybaczyć. Wstajemy razem, jemy śniadanie, rozmawiamy, oglądamy filmy jedząc popcorn, chodzimy z przyjaciółmi na piwo, idziemy na spacer do botanika, robię obiad, który razem jemy, siedzimy razem przy komputerze, pomagamy sobie, wspieramy się, wieczorem uprawiamy seks, jeśli mamy na to ochotę. Może bardziej się staram, niż kiedyś, staram się pokazywać mu na codzień jak bardzo go kocham, ile dla mnie znaczy i że nie chcę go stracić. Staram się pielęgnować tą miłość, uczucia, namiętność. Tak, jasne, myślę, że to są jak najbardziej zdrowe relacje. A jeśli nie, jeśli waszym zdaniem to chore - to powiedzcie mi jak powinny wyglądać zdrowe?

Pozdrawiam

57

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

A ja się nie zgodzę, że w związku, w którym pojawi się zdrada nie ma miłości. Wiem, że się powtarzam, ale każda zdrada jest inna.  Zdradziłam, ale to nie znaczy, że nie kochałam mojego chłopaka. I to co przeżyłam, wiem tylko ja. Gdybym go nie kochała, to sama bym odeszła, bo codziennie patrzę na niego i myślę co zrobiłam, chociaż od zdrady minęły już 4 lata. Do tej pory się nienawidzę za to.

Na początku powiedział, że postara się mi wybaczyć, ale nigdy nie zapomni. On wie, że to ciągle we mnie siedzi i że ciągle mam wyrzuty sumienia. Niedawno rozmawialiśmy i powiedział, że on już nie pamięta i ja też mam zapomnieć.

Oboje bardzo się kochamy i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. To, że wybaczył mi zdradę i na nowo zaufał chyba coś oznacza. Nie można przekreślać związku z powodu jednej głupiej i nieodpowiedzialnej decyzji.

Oczywiście jest różnica między zdradą w wieku lat 18 a 30, ale wydaje mi się, że jeśli ludzie się bardzo kochają potrafią wybrnąć nawet z takiej sytuacji. Nie jest to proste dla żadnej ze stron.

58

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

MagdaEM
Ja się z Tobą zupełnie zgadzam, rozumiem Cię w 100% i sama tak uważam... W sumie mamy podobna sytuację. To już samo w sobie oznacza, że są wyjatki od reguły "zdrada=brak miłości", bo i ty jesteś dalej ze swoim chłopakiem i ja i obie dalej ich kochamy.
A więc i to dowodzi, że w silnym, zgranym, dobrze dobranym związku dwojga ludzi - można sobie poradzić nawet z czymś takim jak zdrada.
Ale z drugiej strony zaczynam żałować, że odezwałam się wogóle na tym forum.
Nie chcę, broń Boże, kogokolwiek przekonywać do swoich racji.
Chciałabym tylko, żebyście przyznali rację, że może tak być, zamiast w koło macieju pisać "jak się zdradzi to się nie kocha":/ To takie płytkie. Nie wszyscy są tacy.
Jak powiedziała MagdaEM - każda zdrada jest inna. Nie można wszystkiego i wszystkich wrzucać do jednego worka.

59

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

Sasza dlaczego załujesz,że się wogule odezwałaś? to forum właśnie jest poto,żeby każdy mógł napisać to co mysli,ty piszesz jak ty uważasz,a ja np.pisze jak ja uważam,i to jest normalne,ze kazda z nas może mieć inne zdanie na ten temat.Ja też pisze to co myśle,ale wcale nie oczekuję tego,ze wszyscy bedą uważac tak samo jak ja,więc nie ma się tym co przejmować,bo każda os.na tym forum ma inne przezycia,i inny tok myślenia na różne tematy.........

60

Odp: Co popycha nas do zdrady ??

enni
Ja wiem o tym. Ale to jest dla mnie bolesne. Każdy chyba liczy na zrozumienie, prawda? Żałuję, że się odezwałam, bo tylko rozdrapuje stare rany w ten sposób. Nie chcę was przekonać do mojego zdania, nie chcę żeby ktokolwiek zmieniał swoje poglądy, bo nie o to tu chodzi. Chciałam po prostu pokazać wam, że zdrada nie musi być zawsze wyrachowana, zimna, a osoba która zdradzi - pozbawiona miłości. Ale prawda jest taka, że nikt w to nie wierzy. Bo ludzie już tacy są, że sami nie chcą komuś wybaczyć i zrozumieć go, ale gdyby to oni byli na miejscu tego kogoś to oczywiście chcieli by mieć wybaczone i zostać zrozumianymi.
Ja już po prostu nie mam siły na tą dyskusję:D
Zresztą to bez sensu:) Nie ma tutaj o co walczyć.
Temat mnie zainteresował, ale prawda jest taka, że dawno zeszliśmy z tematu.
Każdy jest/ był w jakimś związku i każdy z nas jest tutaj subiektywny. Jedni zostali zdradzeni i uważają, że nie ma dla zdrady usprawiedliwienia. Inni zdradzili i nie czują się winni. Jeszcze inni zdradzili i bardzo tego żałują. A jeszcze inni nie zdradzili i są takimi wróżbitami, wiedzą co ich w życiu czeka, że zarzekają się, że nigdy by nie zdradzili:)
Tak naprawdę obiektywny mógłby byc tylko ktoś, kto nigdy nie kochał...
Pozdrawiam:)

Posty [ 61 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Co popycha nas do zdrady ??

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024