Wyjechałam do pracy na dwa miesiące. Dzisiaj mija trzeci dzień... Jestem tu sama i smutno mi, bo moj partner jest jakis taki oschly, dziwny. Tzn. myslalam, ze bedzie mnie bardziej wspierał, mowil jak za mna teskni i okazywal, ze mnie kocha. Co prawda wyznaje mi milosc, ale kiedy rozmawiamy przez skypa to on jest taki nieobecny. Denerwuje mnie to, ze np. robi w tym samym czasie cos innego, np.przeglada strony, przez co skupia sie na tym i nasza rozmowa jest płytka i w ogole sie "nie klei"... Mam wrazenie, ze mu nie zalezy. Zwlaszcza, ze malo czasu poswiecia na rozmowe ze mna, a przeciez pozostalo nam teraz tylko to. Nie wiem, jak mam mu wytlumaczyc, ze te chwile na skypie to tak jakby nasze spotkanie.
Jak myslicie czemu tak jest? Bylyscie w podobnej sytuacji, gdzies na dlugim wyjezdzie, a w Polsce zostal Wasz facet? Co mi radzicie? Moze mam nie zabiegac tako jego uwage, dac mu zatesknic itd.?
To takie trudne...bo w wolnej chwili chcialabym prakycznie ciagle z nim rozmawiac, dziwie sie czemu on tak nie ma...
Pozdrawiam serdecznie.