Witam
Mój problem polega na tym, że nagle po kilku latach małżeństwa mąż stwierdził, że jego miłość do mnie się wypaliła i już dłużej nie potrafi się oszukiwać.
To było dla mnie jakby ktoś walnął mnie z całej siły. Nie mogłam w to uwieżyć, że po tylu latach wg mnie udanych, szczęśliwych nagle taka informacja. Jeszcze bardziej mnie to dziwiło i bolało ponieważ staraliśmy się o dziecko (z problemami), mieliśmy wspólne marzenia i plany. To nie jest też tak, że to cały czas była sielanka ale uważałam się za szczęśliwą w związku z facetem mojego życia.
Po tym całym szoku zaczęłam zadawać pytania bo przecież chciałam wyjaśnień.
Oczywiście pie
rwsze co przyszło mi do głowy to inna kobieta, ale mój mąż zapewniał mnie że to nie tak, że powodem jest narastający żal o informację jaką kilka lat temu zataiłam( najgorsze jest to że ja nie pamiętam całej sytuacji), o to że nie dbałam o dom tak jak on tego chciał i o to, że dawałam się manipulować mojemu ojcu.
Mąż pół roku temu wyprowadził się z domu.
Dużo czasu zajęło mi przemyślenie tego wszystkiego, ale koniec końców podjęłam decyzję, że się zmienię, że będę robiła wszystko tak jak on by tego chciał, że nie będę jędzą. Potem postanowiłam ograniczyć kontakty z rodzicami.
Problem polega na tym, że ja go nadal strasznie kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego, natomiast on twierdzi że coś się skończyło i nie wierzy w to, że ludzie się zmieniają, a co gorsze mówi wprost że mnie nie kocha.
Może jestem idiotką ale nie mogę w to uwierzyć. Ostatnio powiedziałam mu że będę o niego walczyła, że zrobię wszystko żeby na nowo mi zaufał i pokochał.
Tylko nie wiem jak mam to zrobić.
Jeśli zainteresowała was moja historia podzielcie się ze mną swoimi uwagami, potrzebuję pomocy.