Chcę się od siebie uwolnić - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chcę się od siebie uwolnić

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 42 ]

Temat: Chcę się od siebie uwolnić

Zdradziłam męża 5 lat temu. Z jego kolegą. Po dwóch tygodniach chciałam odejść. Wydawało mi się , że spotkało mnie wielkie szczęście. Oszukiwanie bolało, więc przyznałam się i chciałam zmienić moje życie. Ku mojemu zdziwieniu mąż zaczął walczyć. Byłam pewna, że się ucieszy, bo nasze małżeństwo to było zebranie o dobre słowo, przytulenie, miłość.Ciągły płacz i tęsknotą za ciepłem, czułością. Mąż  twierdzi, że nie mógł mi tego dać, bo robiłam mu na złość. To znaczy nie odkładałam rzeczy na miejsce i inne takie praktyczne rzeczy, choć wydaje mi się, że robiłam postępy. Fakt. Jestem roztrzepana,ale wynika to też z ilości obowiązków. Wracając do zdrady. Zostalam. I dziś jestem za to wdzięczna. Kolejne lata patrzyłam na ból męża, bardzo chciałam wszystko uratować. Rozumiałam jego ból i to, że codziennie wracał do zdrady. Zasłużyłam na to, więc cierpliwie wszystko znosiłam, wierząc , że przyjdzie lepszy czas. Płakałam,wstydziłam się siebie, miałam myśli samobójcze, ale wiedziałam, że jemu też zależy. W międzyczasie głęboko się nawróciłam. Codziennie usypiając dzieci, Modliłam się , żeby mąż mi przebaczył. Poznałam cudownego, oddanego Bogu księdza. Pomógł mi znaleźć sens życia. I co? Znów potwornie się zauroczyłam, chociaż tym razem modliłam się o zabranie tego uczucia i niczego nie chciałam , nic sobie nie wyobrażałam. Ale bolało i nadal jescze boli. Wiem jak to wygląda. Psychopata jakaś. Zaczynam myśleć , że nią jestem naprawdę.Mam ogromny żal do siebie, że jestem taką poprawa. Chcę być normalna, twardo stąpać po ziemi, a.nie ciągle na coś czekać, nie znoszę tego w sobie. Mąż nadal mi nie wybaczył. Nadal usuwam mu się z drogi, złości się o wszystko, wszystko go we mnie denerwuje. A ja go rozumiem, bo sama nie chciałabym być z kimś takim jak ja.Praktycznie nigdzie nie wychodzę bez dzieci, bo on się denerwuje. Dzieci wyczuwają atmosferę. Nie mogę sobie darować , że zniszczyłam życie mężowi i dzieciom, tak wrażliwym, kochającym dzieciom. Nie chcę tak. Nie chcę nikogo krzywdzić. Chodzę na terapię, mąż tego nie uznaje. Wkurza się , że.opowiadam o naszym życiu komuś obcemu.Ale na terapii słyszę tylko, że muszę podnieść głowę, wybaczyć sobie. A ja nie potrafię. Chcę dać rodzinie coś, czego nie umiem dać. Nie chcę już.krzywdzić. Co jest że mną nie tak? Pomocy, bo nie radzę sobie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Zbolała napisał/a:

Zdradziłam męża 5 lat temu. Z jego kolegą. Po dwóch tygodniach chciałam odejść. Wydawało mi się , że spotkało mnie wielkie szczęście. Oszukiwanie bolało, więc przyznałam się i chciałam zmienić moje życie. Ku mojemu zdziwieniu mąż zaczął walczyć. Byłam pewna, że się ucieszy, bo nasze małżeństwo to było zebranie o dobre słowo, przytulenie, miłość.Ciągły płacz i tęsknotą za ciepłem, czułością. Mąż  twierdzi, że nie mógł mi tego dać, bo robiłam mu na złość. To znaczy nie odkładałam rzeczy na miejsce i inne takie praktyczne rzeczy, choć wydaje mi się, że robiłam postępy. Fakt. Jestem roztrzepana,ale wynika to też z ilości obowiązków. Wracając do zdrady. Zostalam. I dziś jestem za to wdzięczna. Kolejne lata patrzyłam na ból męża, bardzo chciałam wszystko uratować. Rozumiałam jego ból i to, że codziennie wracał do zdrady. Zasłużyłam na to, więc cierpliwie wszystko znosiłam, wierząc , że przyjdzie lepszy czas. Płakałam,wstydziłam się siebie, miałam myśli samobójcze, ale wiedziałam, że jemu też zależy. W międzyczasie głęboko się nawróciłam. Codziennie usypiając dzieci, Modliłam się , żeby mąż mi przebaczył. Poznałam cudownego, oddanego Bogu księdza. Pomógł mi znaleźć sens życia. I co? Znów potwornie się zauroczyłam, chociaż tym razem modliłam się o zabranie tego uczucia i niczego nie chciałam , nic sobie nie wyobrażałam. Ale bolało i nadal jescze boli. Wiem jak to wygląda. Psychopata jakaś. Zaczyna myśleć , że nią jestem naprawdę.Mam ogromny żal do siebie, że jestem taką poprawa. Chcę być normalna, twardo stąpać po ziemi, a.nie ciągle na coś czekać, nie znoszę tego w sobie. Mąż nadal mi nie wybaczył. Nadal usuwam mu się z drogi, złości się o wszystko, wszystko go we mnie denerwuje. A ja go rozumiem, bo sama nie chciałabym być z kimś takim jak ja.Praktycznie nigdzie nie wychodzę bez dzieci, bo on się denerwuje. Dzieci wyczuwają atmosferę. Nie mogę sobie darować , że zniszczyłam życie mężowi i dzieciom, tak wrażliwym, kochającym dzieciom. Nie chcę tak. Nie chcę nikogo krzywdzić. Chodzę na terapię, mąż tego nie uznaje. Wkurza się , że.opowiadam o naszym życiu komuś obcemu.Ale na terapii słyszę tylko, że muszę podnieść głowę, wybaczyć sobie. A ja nie potrafię. Chcę dać rodzinie coś, czego nie umiem dać. Nie chcę już.krzywdzić. Co jest że mną nie tak? Pomocy, bo nie radzę sobie.

może warto przestać wierzyć w to że jest coś nie tak z Tobą

może warto zaakceptować to co było, wyciągnąć wnioski, przepracować na terapii, co też jest przecież jasnym dowodem, że szukasz rozwiązania, zmiany
że to jest poszukiwanie sensu

"nie mogę sobie darować" może tu warto zaglądnąć, puścić wreszcie to
bo trwanie w nie mogę sobie darować, nie będzie Ci pozwalał zacząć żyć

być może mąż odgrywa grę, ponieważ TY trzymasz się tego

daruj sobie zacznij żyć, masz dla kogo masz po co

ile trwa terapia?

3 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-03 12:29:07)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

W Twym małżeństwie wiało chłodem, bo... mąż zdecydował Cię ukarać za to, że nie jesteś taką osobą, jaką on sobie w swej wyobraźni stworzył. Przez kolejne lata wasz związek do poprawnych nie należy, wasze relacje dalej są kiepskie. Mąż nie wybaczył Ci zdrady, złości się o wszystko, Ty zaś w poczuciu winy chodzisz po ścianach, usuwając się z jego drogi. Chcąc poradzić sobie sama ze sobą, zdecydowałaś się na terapię (chwała Ci za to!), mężowi i to nie w smak, bo "brudy pierze się w domu". Rozumiem, że jest szansa na to, byś uwierzyła w siebie, uświadomiła sobie to, że jesteś wartościowym człowiekiem, że wybaczysz sobie i żyć będziesz z podniesioną głową. Taka "nowa" Ty będzie zagrożeniem dla męża, bo będziesz umiała stawiać granice, będziesz z tej umiejętności korzystać, nie pozwolisz na przemoc wobec siebie. Wobec tego mąż stosuje dalej swą taktykę: należy pokazać Ci miejsce w szeregu (czyli na samiusieńkim końcu), utwierdzać w poczuciu winy, jeździć po Tobie jak po łysej kobyle i wmawiać, iż wszystko jest Twą winą, on zaś szlachetnym człowiekiem, przed którym padać masz na kolana i błagać, by czasem zaszczycił Cię łaskawym spojrzeniem. Dobry pan!

Powtarzam od lat: warto walczyć z sobą samą o siebie.


***
I żyj... dla siebie. smile Wtedy i dzieciom będzie się żyło lepiej. Dbanie o siebie bez krzywdzenia innych - taki może być efekt terapii.

4

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Dzięki za odpowiedź.Terapia trwa od sierpnia. Wg mojej terapeutki powodem moich emocjonalnych "odlotów" jest, to, że całe dzieciństwo tęskniłam za wyjezdzajacymi rodzicami i emocjonalny chłód męża. Na razie jednak znalezienie przyczyny nie pomaga mi się uporać z życiem. Ale oczywiście będę walczyć. Jak napisałeś - mam dla kogo. Nie chcę ciągle przeglądać się w czyichś oczach, a wygląda na to, że wystarczy mi odrobina zainteresowania, zrozumienia, a ja lgnę. Emocjonalnie jestem chyba na poziomie czternastolatki

5

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Dziury emocjonalnej, która powstała w dzieciństwie, niczym nie załatasz. Możesz jednak nauczyć się być szczęśliwą mimo takiego, nie innego, dzieciństwa.

6

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Wielokropek napisał/a:

W Twym małżeństwie wiało chłodem, bo... mąż zdecydował Cię ukarać za to, że nie jesteś taką osobą, jaką on sobie w swej wyobraźni stworzył. Przez kolejne lata wasz związek do poprawnych nie należy, wasze relacje dalej są kiepskie. Mąż nie wybaczył Ci zdrady, złości się o wszystko, Ty zaś w poczuciu winy chodzisz po ścianach, usuwając się z jego drogi. Chcąc poradzić sobie sama ze sobą, zdecydowałaś się na terapię (chwała Ci za to!), mężowi i to nie w smak, bo "brudy pierze się w domu". Rozumiem, że jest szansa na to, byś uwierzyła w siebie, uświadomiła sobie to, że jesteś wartościowym człowiekiem, że wybaczysz sobie i żyć będziesz z podniesioną głową. Taka "nowa" Ty będzie zagrożeniem dla męża, bo będziesz umiała stawiać granice, będziesz z tej umiejętności korzystać, nie pozwolisz na przemoc wobec siebie. Wobec tego mąż stosuje dalej swą taktykę: należy pokazać Ci miejsce w szeregu (czyli na samiusieńkim końcu), utwierdzać w poczuciu winy, jeździć po Tobie jak po łysej kobyle i wmawiać, iż wszystko jest Twą winą, on zaś szlachetnym człowiekiem, przed którym padać masz na kolana i błagać, by czasem zaszczycił Cię łaskawym spojrzeniem. Dobry pan!

Powtarzam od lat: warto walczyć z sobą samą o siebie.


***
I żyj... dla siebie. smile Wtedy i dzieciom będzie się żyło lepiej. Dbanie o siebie bez krzywdzenia innych - taki może być efekt terapii.


Dokladnie! Lepiej bym tego nie ujela.
Autorko, to jest rada szczera i bardziej przydatnej nie sposob Ci dac.

7

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Wielokropek napisał/a:

W Twym małżeństwie wiało chłodem, bo... mąż zdecydował Cię ukarać za to, że nie jesteś taką osobą, jaką on sobie w swej wyobraźni stworzył. Przez kolejne lata wasz związek do poprawnych nie należy, wasze relacje dalej są kiepskie. Mąż nie wybaczył Ci zdrady, złości się o wszystko, Ty zaś w poczuciu winy chodzisz po ścianach, usuwając się z jego drogi. Chcąc poradzić sobie sama ze sobą, zdecydowałaś się na terapię (chwała Ci za to!), mężowi i to nie w smak, bo "brudy pierze się w domu". Rozumiem, że jest szansa na to, byś uwierzyła w siebie, uświadomiła sobie to, że jesteś wartościowym człowiekiem, że wybaczysz sobie i żyć będziesz z podniesioną głową. Taka "nowa" Ty będzie zagrożeniem dla męża, bo będziesz umiała stawiać granice, będziesz z tej umiejętności korzystać, nie pozwolisz na przemoc wobec siebie. Wobec tego mąż stosuje dalej swą taktykę: należy pokazać Ci miejsce w szeregu (czyli na samiusieńkim końcu), utwierdzać w poczuciu winy, jeździć po Tobie jak po łysej kobyle i wmawiać, iż wszystko jest Twą winą, on zaś szlachetnym człowiekiem, przed którym padać masz na kolana i błagać, by czasem zaszczycił Cię łaskawym spojrzeniem. Dobry pan!

Powtarzam od lat: warto walczyć z sobą samą o siebie.


***
I żyj... dla siebie. smile Wtedy i dzieciom będzie się żyło lepiej. Dbanie o siebie bez krzywdzenia innych - taki może być efekt terapii.

Pięknie i zwięźle opisany schemat przez Wielokropek. Gdyby to trwało rok to jeszcze bym rozumiała, ale to trwa 5 lat. Dziewczyno masz ode mnie zakaz rezygnowania z terapii jest ci bardzo potrzebna. Zrób to dla dzieci (jesli nie potrafisz dla siebie) by pokazać im jak dbać o szacunek dla siebie, jak sobie pomóc gdy gdzieś się zbłądziło, zagubiło. Pokaż im jak polubić siebie, bo jak bedziesz się tak traktować jak do tej pory, to one to przeniosą w swoje dorosłe życie i każdy będzie mógł nimi sterować. Jest możliwość by zadbać o siebie, stać się świadomą osobą to czerp z tego, nie patrz na męża bo on nie jest tobą, a  jak widać duży problem tez z sobą ma.

8

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Wielokropek - Próbuję żyć. Tylko właśnie każda taka próba, choćby spotkania się z koleżankami raz na ruski rok okropnie psuje atmosferę w domu i sprawia, że mąż jeszcze bardziej się odsuwa. A ja mam wtedy jeszcze większe wyrzuty sumienia, że sprawiam mu dodatkowe cierpienie. Czasem myślę, że tylko całkowitą rezygnacja z siebie i poświęcenie się odciąży moje sumienie. Z drugiej strony coś się we mnie buntuje i krzyczy o zmianę. O rozstaniu na razie nie myślę. Jeszcze chcę walczyć, wracam myślami do jakichś tam lepszych chwil. Dzieci są bardzo wrażliwe, kochają nas oboje. Uwielbiają jak gdzieś (rzadko) razem jedziemy. Lubią jak wszyscy są w domu. Jak mamie powiedzą " kocham", to i do taty biegną z tym samym. A już nie takie małe. 10 i 12 lat.

9 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-03 12:50:46)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Protestuję przeciwko używaniu dzieci przez dorosłych do radzenia sobie z własnymi problemami. One nie zasługują na to, nie maja też tyle siły, by na ich barkach wspierał się jakikolwiek dorosły.

Jeśli matka/ojciec/rodzice nie stworzy/stworzą sobie SWOJEGO życia, po kilku latach zawiśnie/zawisną dzieciakom na szyi, i będzie/będą żyła/żyli ich życiem. To potworne obciążenie dla dzieciaków. Aby się jej/jego/ich pozbyć z własnych karków, będą musieli znienawidzić, odrzucić i wyjechać daleko.
Autorko, naprawdę takiej chcesz przyszłości i dla siebie, i dla swych dzieci?





***
Dziękuję za miłe słowa. smile

10

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Wielokropku - ja tego właśnie najbardziej się boję. Nikt nie chce używać dzieci, ale one są mądre i wyczuwają napięcie i niestety już starają się wynagradzac nam swoją, dziecięcą miłością powtarzając kilka razy dziennie "kocham"

11

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Brakuje logiki w tym co piszesz. Napisałaś, że nie żałujesz pozostania w małżeństwie. Ale plusów to nie podałaś. Zamiast tego piszesz, że mąż ma pretensje do dzisiaj, boisz się z domu wyjść i zauroczyłaś się w księdzu.

W taki razie jakie są benefity tego, że zostałaś?
Chyba tylko taki, że dzieci was razem w domu widzą.


Terapia nie pomoże bo mam wrażenie, że oczekujesz od terapeuty aby zrobił tak abyś zakochała się w mężu. Co jest niemożliwe. Tobie potrzebny jest mężczyzna, który zaakceptuje twoj charakter i wypełni braki emocjonalne. Mąż tego nie zrobi. Trzeba było odejść 4 lata temu.
Post jest jednak wartościowy. Daje do myślenia.

12

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Nie wątpię, że mąż został zraniony przez Twoją zdradę, ale zamiast wyciągnąć wnioski DLACZEGO do niej doszło i Ci wybaczyć (lub nie wybaczyć i odejść), on używa jej od 5 lat jako kija do musztry. Dałaś mu  idealny instrument do ustawiania Cię, bo wie, że jak tylko chcesz mieć trochę samodzielności, to "łup" Cię przypomnieniem zdrady, a z poczuciem winy wrócisz do roli popychadła. Twój mąż stosuje przemoc psychiczną.

13 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-12-03 13:18:39)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Wielokropek napisał/a:

Dziury emocjonalnej, która powstała w dzieciństwie, niczym nie załatasz. Możesz jednak nauczyć się być szczęśliwą mimo takiego, nie innego, dzieciństwa.

nie załata, niczym zastępczym, zewnętrznym

miłością do siebie jednak już można tą dziurę wypełnić

Zbolała napisał/a:

starają się wynagradzac nam swoją, dziecięcą miłością powtarzając kilka razy dziennie "kocham"


więc może warto zacząć to sobie samej afirmować, kochasz siebie ?
jesteś w stanie to przed lustrem sobie powiedzieć? zaakceptować że jak każdy na tej ziemi zasługuje na miłość, która nie polega na zasługiwaniu na nią?

14 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-03 13:24:52)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Właśnie przeczytałam ostatnie Twe posty. Przemoc, która stosuje wobec Ciebie mąż nie tylko objawia się poniżaniem Ciebie, ale także uczynieniem z Ciebie niewolnicy i zamknięciem w klatce. Jeszcze chwila i będziesz musiała prosić o pozwolenie na oddychanie.

Uważasz, że sprawiasz mu cierpienie? Chcąc żyć jak człowiek i być traktowana jak człowiek?
Mam dla Ciebie radę: wejdź pod lodowaty prysznic, może wówczas zobaczysz rzeczywistość. Gdy ten sposób zawiedzie, stań daleko od jakiejkolwiek ściany, rozpędź się i z całą siłą walnij o nią głową. Terapia wstrząsowa pomaga.

Chcesz walczyć. Z sama sobą o siebie? Świetnie. Do walki o naprawienie związku potrzeba dwóch osób, mąż nie jest tym zainteresowany.

Dzieci już wiedzą, że musza dźwigać i matkę, i ojca, że są odpowiedzialne za ich szczęście. Często, by odwrócić uwagę rodziców od ich problemów, zaczynają stwarzać problemy: zachowaniem, nauką.


***

Amethis napisał/a:

(...) miłością do siebie jednak już można tą dziurę wypełnić

Myślę inaczej.



***
Polska mowa nie być trudna, tylko tych końcówków. big_smile

15 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-12-03 13:30:31)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Wielokropek napisał/a:
Amethis napisał/a:

(...) miłością do siebie jednak już można tą dziurę wypełnić

Myślę inaczej.

jasne rozumiem Twój punkt widzenia, jednak
na ile obiektywnie autorka może opisać to czego doświadcza, a na ile poprzez ranę, można tylko schematycznie na to patrzeć

mąż przecież też nie bez powodu

uważam i wierzę mocno w to, wielokrotnie już widziałem również

że bez SELF LOVE, a ewidentnie w moim odczuciu jest to osobą delikatną, która potrzebuje opieki, wysłuchania, atencji, zrozumienia tego

nigdzie autorka nie pójdzie, niż kontrola

w konsekwencji będzie i tak cierpieć, sama czy nie,



Wielokropek napisał/a:

Polska mowa nie być trudna, tylko tych końcówków. big_smile

  makumba wink olelele wink

16 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-03 13:54:11)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Amethis, jestem prostym człowiekiem i rozumiem teksty napisane prostym językiem, dostosowanym do mego poziomu.


Ad meritum
Wielokrotnie namawiam do zauważenia swych zalet, uświadomienia sobie swej wartości, doceniania siebie, polubienia siebie. To, mym zdaniem, warunek konieczny do bycia szczęśliwym lub choćby zadowolonym. To nie jest jednak sposób na powrót do dzieciństwa, dokonania zmiany w postawach rodziców i wygumkowania przeszłości (w tym głodu uczuciowego). To sposób, po odpłakaniu i/lub odzłoszczeniu się, na zaakceptowanie tego, że miało się - delikatnie rzecz nazywając - niezbyt dobre dzieciństwo.


***
Ostatnie zdanie z mego poprzedniego posta było pod moim adresem, bo zobaczyłam, że popełniłam kilka błędów - dlatego dokonałam edycji i poprawiłam.

17 Ostatnio edytowany przez Ajko (2019-12-03 13:35:03)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Amethis napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Dziury emocjonalnej, która powstała w dzieciństwie, niczym nie załatasz. Możesz jednak nauczyć się być szczęśliwą mimo takiego, nie innego, dzieciństwa.

nie załata, niczym zastępczym, zewnętrznym

miłością do siebie jednak już można tą dziurę wypełnić

Zbolała napisał/a:

starają się wynagradzac nam swoją, dziecięcą miłością powtarzając kilka razy dziennie "kocham"


więc może warto zacząć to sobie samej afirmować, kochasz siebie ?
jesteś w stanie to przed lustrem sobie powiedzieć? zaakceptować że jak każdy na tej ziemi zasługuje na miłość, która nie polega na zasługiwaniu na nią?

Amethis napisał to co jak najbardziej działa i ja tego doświadczyłam. Jest to jedyny możliwy sposób inaczej będzie się ciągle wracało do tego uczucia bycia niewystarczającym, szukało ciągle uzupełnienia u kogoś 2, ale choćby druga osoba nieba uchyliła nigdy nie będzie w stanie tego zrobić. Nie ma innego sposobu niż uświadomić sobie źródło, wrócić do niego i otoczyć swoje niedostatki trudnych chwil swoim własnym zrozumieniem, wybaczeniem i miłością. Wszystko inne tylko maskuje problem, który nie odejdzie, będzie na różne dziwne sposoby krzyczał o powrót do siebie i danie sobie przyzwolenia w końcu na bycie sobą samym (z wadami i zaletami) przyzwolenie na podejmowanie swoich własnych decyzji. Na wolność. Cały zakres tej pracy nad sobą jest bardzo szeroki i każdy powinien wybrać to co z nim rezonuje.

18 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-12-03 13:53:25)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Wielokropek napisał/a:

Amethis, jestem prostym człowiekiem i rozumiem teksty napisane prostym językiem, dostosowanym do mego poziomu.


Ad meritum
Wielokrotnie namawiam do zauważenie swych zalet, uświadomieniu sobie swej wartości, docenianiu siebie, polubieniu siebie. To, mym zdaniem, warunek konieczny do bycia szczęśliwym lub choćby zadowolonym. To nie jest jednak sposób na powrót do dzieciństwa, dokonaniu zmiany w postawach rodziców i wygumkowaniu przeszłości (w tym głodu uczuciowego). To sposób, po odpłakaniu i/lub odzłoszczeniu się, na zaakceptowaniu tego, że miało się - delikatnie rzecz nazywając - niezbyt dobre dzieciństwo.

jak najbardziej, z wielką przyjemnością czyta się mi Twoje posty, z precyzją skalpela pisane smile, jestem "cichym" fanem smile

wiesz, też ze podkreślanie, uświadamianie, bez potwierdzenia z drugiej strony że to rozumie, sprowadza się do tego, że osoba nie wie, odwołuje się to tego co wcześniej w zasadzie działać nie mogło

paradoks tego, że z dzieciństwa się nie wychodzi, się dokładnie tam emocjonalnie zostało

nie mam problemu z zrozumieniem iż głód przez wielu jest traktowany brakiem, ja interpretuję jako miarę nie zaspokojenia potrzeby a jej rzeczywistym poziomem do zaspokojenia, więc w zasadzie można się skoncentrować na uświadamianiu jak to wypełniać, aby ten ból odległości między skrajnościami stał się przyjemnym doświadzeniem

sprowadza to to prostoty, spokoju, zdrowych relacji, zadowolenia z życia, wyjścia z roli ofiary również smile

19

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Hrefi - dlaczego nie żałuję? Myślę ... Może dlatego, że gdybym wtedy odeszła, poczucie winy byłoby jeszcze większe. Mąż wtedy deklarował miłość, odchodził od zmysłów. Pewnie myślałabym, że zniszczyłam coś, co można było uratować. Były też wspólne wakacje, kiedy mąż ma chwilę zapominał o wszystkim, dzieci były uśmiechnięte. Może to mało, nie wiem. Moze kiedys będę żałować. Nie tego, że nie zostałam z tamtym mężczyzną, ale tego, że nie dałam nam szansy na nowe życie. Co ciekawe, jeśli chodzi o romans, wszystko wyparłam z pamięci, nie mam żadnych wspomnień, bałabym się je mieć. No i strzeliłeś w dziesiątkę - tak chciałabym kochać męża bez pamięci. I żeby on mnie kochał. Tu już naiwnie wierzę w cud

20

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Zbolała napisał/a:

Hrefi - dlaczego nie żałuję? Myślę ... Może dlatego, że gdybym wtedy odeszła, poczucie winy byłoby jeszcze większe. Mąż wtedy deklarował miłość, odchodził od zmysłów. Pewnie myślałabym, że zniszczyłam coś, co można było uratować. Były też wspólne wakacje, kiedy mąż ma chwilę zapominał o wszystkim, dzieci były uśmiechnięte. Może to mało, nie wiem. Moze kiedys będę żałować. Nie tego, że nie zostałam z tamtym mężczyzną, ale tego, że nie dałam nam szansy na nowe życie. Co ciekawe, jeśli chodzi o romans, wszystko wyparłam z pamięci, nie mam żadnych wspomnień, bałabym się je mieć. No i strzeliłeś w dziesiątkę - tak chciałabym kochać męża bez pamięci. I żeby on mnie kochał. Tu już naiwnie wierzę w cud

chodzi Ci o męża bez pamięci, tego co było
czy o to że nie potrafisz przemóc się do miłości, bo pamiętasz?

tutaj jakiś dysonans, wyparłaś a piszesz o tym smile

21

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Amethis - nie jestem w stanie stanąć przed lustrem i popatrzeć ma siebie z miłością. Niedawno czytałam książkę, gdzie padło takie pytanie. Poryczałam się , bo wiedziałam, że nawet nie spróbuję. Smutne jest też to, że przenoszę niskie poczucie w obszar wiary.Nie umiem uwierzyć w Bożą miłość, ciągle czuję się grzeszna, choć wiara nadaje sens mojemu życiu. Bez tego byłaby kompletna czarność. Wbrew moim odczuciom, wiem , że Bóg kocha, czeka i daje kolejne szanse.

22 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-12-03 14:10:24)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Ajko napisał/a:

Cały zakres tej pracy nad sobą jest bardzo szeroki i każdy powinien wybrać to co z nim rezonuje.

można się zagrzebać na lata w terapię, uwolnienia, i inne dziwne myki na rynku usług, szeroko rozumianej pomocy psychologicznej

puenta jest jedna

poza tym wszystkim, na początku była miłość, powstaje się z miłości

Zbolała napisał/a:

Amethis - nie jestem w stanie stanąć przed lustrem i popatrzeć ma siebie z miłością. Niedawno czytałam książkę, gdzie padło takie pytanie. Poryczałam się , bo wiedziałam, że nawet nie spróbuję. Smutne jest też to, że przenoszę niskie poczucie w obszar wiary.Nie umiem uwierzyć w Bożą miłość, ciągle czuję się grzeszna, choć wiara nadaje sens mojemu życiu. Bez tego byłaby kompletna czarność. Wbrew moim odczuciom, wiem , że Bóg kocha, czeka i daje kolejne szanse.

ja akurat w tematach Boga, nie śmigam smile
a jeśli to właśnie dziś, właśnie teraz daje Ci szansę, zmiany siebie, spokojnie mogę napisać czeka na Ciebie z otwartymi rękami

jeszcze nie słyszałem aby karanie siebie miało jakiś głębszy większy ozdrowieńczy wpływ, poza egoizmem względem siebie,
nie słyszałem też, aby Bogu na tym zależało, poza różnej dziwnej fanatycznej formie zakrzywień tego czym Bóg zdaje się być smile i jak się objawia, i co grozi gdy się nie będę podporządkowywać temu

potrzebujesz kogoś kto wyciągnie Cię z tego dołu w którym osiadłaś, terapia wydaje się rozsądnym rozwiązaniem,

problem nie jest w tym jak wierzysz, tylko w co (nie pisze o Bogu) piszę o przekonaniach których się trzymasz, a które terapeuta próbuje Ci pomóc, zmienić

23 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-03 14:14:28)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Zbolała, daj sobie czas i w walce o bycie szczęśliwą nie bądź zbyt ambitną, oczekując "cudu". Myślę, że jesteś zdeterminowaną, by pomóc samej sobie, to kiedyś będziesz mogła powiedzieć sobie "Kocham Cię". na razie, to zadanie przekracza Twe możliwości. Zacznij od znajdowania swych zalet i przestań być swym wrogiem, stwierdzenie "jestem punktualną" nie oznacza, że nigdy nie spóźniłaś się ułamka sekundy.
Rozumiem, że z bycia - w swym rozumieniu - najgorszą chcesz zmienić się w idealną, ale... nikt takich osób nie lubi.

24 Ostatnio edytowany przez Zbolała (2019-12-03 14:19:24)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Amethis - żebym to ja wiedziała , o co mi chodzi
Dziękuję za to pytanie. Czasem wyobrażam sobie bajkowy happy end. Mąż nagle zakochuje się we mnie, obdarowuje dobrym słowem , przytuleniem. We mnie wszystko topnieje, ożywa, co umarło i żyjemy długo i szczęśliwie. A to życie jest.

25 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-12-03 14:22:22)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Zbolała napisał/a:

Amethis - żebym to ja wiedziała , o co mi chodzi

gdybyś nie wiedziała, to byś nie miała tu obiekcji, tylko szła za rękę terapeuty

po to tez jest i taka jego rola, aby pytać

to najprostsze z możliwych rozwiązań, gdy się nie wie co się chce

popatrz na tytuł wątku, nadal nie wiesz co chcesz ? popatrz na nick jaki obrałaś,  nic nie świta?

nie da się tego jednym ruchem zrobić, magiczną melodią, magicznym czymś, tylko procesem krok po kroku,

ten ciężar jest za duży na Twoje ramiona, pozwól sobie zaufać

26

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Zbolała, nie da się ratować małżeństwa, gdy tylko jedna strona tego chce. Twój mąż pokazał Ci dobitnie, że nie zamierza Ci wybaczyć, a wręcz, że postanowił Cię karać tą zdradą do końca. Ba, on nawet nie chce Cię zrozumieć, ani pójść na terapię małżeńską. Tu jest pozamiatane.

Poza tym, nie za bardzo rozumiem PO CO zostawać w związku z ewidentnym przemocowcem psychicznym. Tylko nie pisz, ze dla "dobra" dzieci, bo to wyświechtany frazes, który w rzeczywistości oznacza zwalanie braku własnej decyzyjności na nie.

27 Ostatnio edytowany przez Ajko (2019-12-03 14:53:58)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić



piosenki nie tylko dla dzieci, kochana poczuj to w sobie.

28

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Kilka mądrych książek (kolejność przypadkowa): smile
- Dodziuk A., Pokochać siebie
- Ray S., Zasługuję na miłość
- Tipping C., Radykalne wybaczanie
- Melody P., Toksyczna miłość
- Forward S., Szantaż emocjonalny
- Korczak J., Jak kochać dziecko
- Opiełka-Majewska I., Droga do siebie
- Grochola K., Wiśniewski A., Związki i rozwiązki małżeńskie

29

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Amethis napisał/a:

może warto przestać wierzyć w to że jest coś nie tak z Tobą

A Twoim zdaniem, jest wszystko tak? To normalne zachowanie: Tak sobie szłam i się zauroczyłam i mężowi rogi przystawiłam. Wybaczył mi, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna. Ale znowu tak sobie szłam i znowu się zauroczyłam i znowu rogi przystawiłam (chyba tylko emocjonalnie za drugim razem, bo to niejasno napisane). Kurcze, mamy zupełnie różne pojęcie tego, co jest tak.

30 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-03 19:44:31)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Wielokropek napisał/a:

Kilka mądrych książek (kolejność przypadkowa): smile
- Dodziuk A., Pokochać siebie
- Ray S., Zasługuję na miłość
- Tipping C., Radykalne wybaczanie
- Melody P., Toksyczna miłość
- Forward S., Szantaż emocjonalny
- Korczak J., Jak kochać dziecko
- Opiełka-Majewska I., Droga do siebie
- Grochola K., Wiśniewski A., Związki i rozwiązki małżeńskie

Podczepię się Wielokropku z moją ulubioną (jak wiesz)książką Pemy Cziedryn "Kiedy życie nas przerasta" i  jeśli pozwolisz .
Pasuje do pozostałych lektur jak ulał moim zdaniem.

JaJakoJa napisał/a:
Amethis napisał/a:

może warto przestać wierzyć w to że jest coś nie tak z Tobą

A Twoim zdaniem, jest wszystko tak? To normalne zachowanie: Tak sobie szłam i się zauroczyłam i mężowi rogi przystawiłam. Wybaczył mi, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna. Ale znowu tak sobie szłam i znowu się zauroczyłam i znowu rogi przystawiłam (chyba tylko emocjonalnie za drugim razem, bo to niejasno napisane). Kurcze, mamy zupełnie różne pojęcie tego, co jest tak.

Chyba nie o to chodziło Amthistowi ( sorry Amethis że się wtrącam) .Wybaczenie i odpuszczenie sobie nie koniecznie i obowiązkowo oznaczyć musi przyzwolenie na kolejne odloty i powtórki.
Odpuszczenie to nowy start z uwolnieniem i energią  a co z tym dalej się zrobi to następne decyzje i wybory.
Dowalanie sobie takie "obowiązkowe " za przeszłość stale poczuciem winy nie jest ani zdrowe ani pożyteczne na dłuższą metę i nie jest uwolnieniem jest przeszkodą może być przyczyną i wykorzystaniem do tego co szkodzi i krzywdzi z bólu .Istotne jest jeszcze jak się wybacza i odpuszcza na jakich poziomach jak głęboko po co i z jakim skutkiem.

31

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
JaJakoJa napisał/a:
Amethis napisał/a:

może warto przestać wierzyć w to że jest coś nie tak z Tobą

A Twoim zdaniem, jest wszystko tak? To normalne zachowanie: Tak sobie szłam i się zauroczyłam i mężowi rogi przystawiłam. Wybaczył mi, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna. Ale znowu tak sobie szłam i znowu się zauroczyłam i znowu rogi przystawiłam (chyba tylko emocjonalnie za drugim razem, bo to niejasno napisane). Kurcze, mamy zupełnie różne pojęcie tego, co jest tak.

Nie pochwalam zdrady- jest to ohydny czyn.

Jednak prawdą jest również, że jej mąż zachowuje się jak przemocowiec. Jeżeli żonie nie potrafi wybaczyć skoku w bok, to powinien się z nią uczciwie rozstać, a nie wykorzystywać faktu zdrady do wieloletniej kampanii przemocy psychicznej. Widać jednak sadystyczna przyjemność z kontroli nad nią jest dla niego ważniejsza niż porządne zachowanie.

32

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Pasławku, pozwalam. wink
To też moja jedna z ulubionych książek, zachęcam też do przeczytania innych książek napisanych przez Cziedryn: "Miejsca, które budzą lęk", "Zacznij tu, gdzie jesteś", "Mądrość nieuciekania". Kolejna mądra to "Biegnąca z wilkami", Estes C.P.
Zresztą, można wymieniać niemal bez końca. smile

33

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Wielokropek napisał/a:

Pasławku, pozwalam. wink
To też moja jedna z ulubionych książek, zachęcam też do przeczytania innych książek napisanych przez Cziedryn: "Miejsca, które budzą lęk", "Zacznij tu, gdzie jesteś", "Mądrość nieuciekania". Kolejna mądra to "Biegnąca z wilkami", Estes C.P.
Zresztą, można wymieniać niemal bez końca. smile

Dzięki smile
Można wymieniać długo - fakt a i  "Nigdy nie jest za późno" smile dosłownie i w przenośni.
Pozdrowienia.

34

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Ajko - czasem w pogodny poranek, jak jeszcze nie zdążę dobrze zderzyć się z rzeczywistością gra mi w głowie "Mam tę moc". Szybko jednak spada do zera.                                            Dziękuję za propozycje lektur. Już wiem , co sobie kupię na gwiazdkę. Tylko na początek może pierwsze trzy z brzegu.                                      JaJakoJa - dziękuję za Twój punkt widzenia. Właściwie wchodząc tu myślałam, że mnie stąd szybko pogonicie i chyba po cichu nawet na to liczyłam, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że mąż słusznie mną gardzi. 
                                                                       Sprostuję, że mąż nigdy mi nie wybaczył, a o drugim zauroczeniu nie wie. Tu nic nie było. Pomęczyłam się i tyle. Ale tego drugiego wstydzę się jeszcze bardziej, bo to czyni mnie już recydywą. I stąd właśnie pytanie. Co do licha jest ze mną nie tak? Czasem mam ochotę mu to wypłakać, ale nie chcę dokładać mu cierpień.                                                                        Dziękuję za każdą jedną wypowiedź. To był dla mnie dobry dzień. Dawno takiego nie miałam. Pozwólcie, że jeszcze czasem się do Was odezwę.

35 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-03 19:48:12)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Zbolała napisał/a:

(...) Właściwie wchodząc tu myślałam, że mnie stąd szybko pogonicie i chyba po cichu nawet na to liczyłam, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że mąż słusznie mną gardzi. (...)

A my, obrzydliwi ludzie, pokazaliśmy Ci rzeczywistość. smile


(...) Co do licha jest ze mną nie tak? (...)

Jesteś jak narkoman, który od dawna nie wziął "działki", na głodzie. Tymczasem... to był człowiek, który potraktował Cię z szacunkiem. Nie jesteś do tego przyzwyczajona, to i zauroczyłaś się w tempie światła. Na uczucia, emocje wpływu nie mamy, na zachowanie wynikające z tychże uczuć, emocji - tak. 

Dla swego dobra, nie katuj się. A mężowi, który ani Twym przyjacielem, ani Ci życzliwym, nie spowiadaj się.


Odwagi życzę. smile

36 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-03 20:05:52)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
Zbolała napisał/a:

Amethis - nie jestem w stanie stanąć przed lustrem i popatrzeć ma siebie z miłością. Niedawno czytałam książkę, gdzie padło takie pytanie. Poryczałam się , bo wiedziałam, że nawet nie spróbuję. Smutne jest też to, że przenoszę niskie poczucie w obszar wiary.Nie umiem uwierzyć w Bożą miłość, ciągle czuję się grzeszna, choć wiara nadaje sens mojemu życiu. Bez tego byłaby kompletna czarność. Wbrew moim odczuciom, wiem , że Bóg kocha, czeka i daje kolejne szanse.

"Porównaj spokojną i prostą wspaniałość kwitnącej róży z twoim życiem pełnym niepokoju i napięć.
Róża obdarowana jest cechą, której tobie brak: jest ona całkowicie zadowolona z tego, czym jest.
W przeciwieństwie do ciebie nie zaprogramowano w niej już w chwili narodzin niezadowolenia z siebie, tak więc nawet na myśl jej nie przychodzi, by mogła być czymś innym.

Oto dlaczego jest ona obdarzona naturalnym pięknem i brakiem wewnętrznych konfliktów; stan, który w świecie ludzi można spotkać u małych dzieci i mistyków.
Zastanów się nad swoim smutnym położeniem.
Jesteś ciągle z siebie niezadowolony, bez przerwy chcesz się zmienić. Tak więc w konsekwencji pełno jest w tobie gwałtu i braku tolerancji dla samego siebie, które w miarę wysiłków, by się zmienić, tylko potęgują się. Każdej zmianie, którą udaje ci się osiągnąć, towarzyszą wewnętrzne konflikty.
Ty sam cierpisz, gdy widzisz, że inni osiągają to, czego ty nie posiadasz, albo stają się kimś, kim ty nie jesteś.

Czy byłbyś tak dręczony zazdrością i zawiścią, gdybyś jak róża był zadowolony z tego, kim jesteś i gdybyś nie pragnął być kimś innym?

Ale ty ciągle dążysz, czyż tak nie jest, by być kimś innym; kimś, kto więcej wie, lepiej wygląda, kto jest bardziej popularny czy kto odniósł większy sukces życiowy. Pragniesz być bardziej cnotliwy, chcesz być bardziej kochany, więcej rozmodlony, chcesz znaleźć Boga, chcesz bardziej zbliżyć się do swoich ideałów. Pomyśl o smutnej historii twoich wysiłków, by stać się coraz doskonalszym, które kończyły się zwykle całkowitym fiaskiem albo dokonywały się za cenę walki i bólu.

Załóżmy teraz, że całkowicie rezygnujesz z wysiłków, by stać się kimś innym, i że zgadzasz się na siebie takiego, jakim jesteś. Czy byłbyś w takim przypadku skazany na bierną akceptację siebie takiego, jakim jesteś, i swego otoczenia takim, jakie ono jest?
Oprócz pracowitego zmagania się ze sobą albo zupełnie biernej akceptacji istnieje jeszcze jedna droga.
Jest to droga samozrozumienia.
To wcale nie jest droga łatwa, gdyż aby zrozumieć, kim naprawdę jesteś, musisz się całkowicie uwolnić od pragnienia zmiany siebie na kogoś innego, musisz się nastawić na coś zupełnie innego.
Zrozumiesz to, jeśli porównasz postawę uczonego badającego zachowanie się mrówek bez najmniejszej nawet próby oddziaływania na nie z postawą trenera, który poznaje zwyczaje psa, by nauczyć go określonych zachowań.
Jeśli będziesz przyglądał się sobie bez zamiaru zmieniania siebie, jeśli będziesz poznawał swoje reakcje wobec ludzi i przedmiotów bez osądzania czy potępiania, czy wreszcie bez pragnienia reformowania siebie, to twoja obserwacja nie będzie selektywna, ale wszechogarniająca, nie będzie prowadzić do sztywnych wniosków, ale będzie w każdej chwili świeża i otwarta.

Wtedy dostrzeżesz, iż dzieją się w tobie cudowne rzeczy: będziesz zalany światłem samoświadomości, staniesz się przejrzysty i przekształcisz się.
A więc zmiana się dokona?
Ależ tak.
W tobie i w twoim otoczeniu.
Ale nie będzie wynikiem działań twego chytrego i niespokojnego Ja”, które zawsze musi walczyć, porównywać, wywierać nacisk, moralizować i manipulować poprzez swoje ambicje, prowadząc do powstawania napięć, konfliktów i oporów pomiędzy tobą i Naturą jest to wyczerpujący i prowadzący do samozniszczenia proces, przypominający jazdę samochodem przy włączonych hamulcach. Tutaj dzieje się zupełnie coś innego.
Przekształcające światło samoświadomości pomija twoje schematyczne i szukające siebie ”ja” i pozostawia całkowitą swobodę Naturze, która dokonuje w tobie podobnych zmian jak w kwiecie róży: naturalnych, pełnych wdzięku, bezwiednych, zdrowych i nie skażonych wewnętrznymi konfliktami.
Jako, że wszelkie zmiany są gwałtowne, również i ta zmiana nie obejdzie się bez emocji.
Jednakże gwałtowność Natury ma w sobie tę cudowną cechę, że nie jest ona konsekwencją nietolerancji i nienawiści wobec samego siebie.
Tak więc w gwałtownej ulewie znoszącej wszelkie przeszkody nie ma gniewu albo w komórkach ciała, które niszczą się nawzajem dla dobra całego organizmu.
Kiedy Natura niszczy, to nie czyni tego z żądzy niszczenia czy dla zaspokojenia własnych ambicji, ale dlatego, że jest posłuszna tajemniczym prawom, które zapewniają dobro całego kosmosu za cenę życia i dobra poszczególnych części.
Ten sam rodzaj gwałtowności strumienia życia sprawia, że róża minio wrogich jej sił, zakwita. Ta sama gwałtowna siła sprawia, że róża, podobnie jak mistyk, bezgłośnie umrze po wystawieniu swych wonnych płatków na słońce, żyjąc w delikatnym, pełnym wrażliwości uszczęśliwieniu, niepomna, by dodać choćby jedną minutę do wyznaczonego jej czasu życia.
Tak oto żyje pełna błogosławieństwa i piękna jak ptak powietrzny i jak kwiat polny, bez śladu niepokoju czy niezadowolenia, zazdrości, lęku czy rywalizacji tak charakterystycznej dla ludzi usiłujących wszystko kontrolować i do czegoś zmuszać, zamiast pozwolić zakwitnąć samoświadomości, pozostawiając całą troskę potężnym siłom Wszechświata."

A de Mello,  Wezwanie do miłości

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


A to ode mnie a właściwie nie tylko ode mnie smile
Trzymaj się Zbolała

37 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-12-03 20:18:12)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić
JaJakoJa napisał/a:
Amethis napisał/a:

może warto przestać wierzyć w to że jest coś nie tak z Tobą

A Twoim zdaniem, jest wszystko tak? To normalne zachowanie: Tak sobie szłam i się zauroczyłam i mężowi rogi przystawiłam. Wybaczył mi, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna. Ale znowu tak sobie szłam i znowu się zauroczyłam i znowu rogi przystawiłam (chyba tylko emocjonalnie za drugim razem, bo to niejasno napisane). Kurcze, mamy zupełnie różne pojęcie tego, co jest tak.


wiesz co, jest tak wspólna historia, na tym forum ciągle szeroką rzeką płynąca, która w moim odczuciu w takich przypadkach się sprowadza, żeby było śmieszniej przeplata również jako oręże walk między reprezentantami płci
i o ile pewne powtórzenia można sprowadzić do poziomu, bo "chłop był dupa, a baba była chłop"

można się jeszcze przyczepić do wartości które mają gwarantować wyłączność, która jest miksem nieobecności, rozmijającej się komunikacji, nie zrozumienia, itd itp

nie jestem od piętnowania autorki, nie jestem od uświadamiania autorki co stoi za tym ze w taki sposób lokuje uczucia, pytanie bardziej mi się pojawia czemu nie mogła ulokować w relacji wink

dalej zastanowiłbym się jak już wyżej wspominane, z jakiego powodu facet który rzekomo kocha, w taki sposób i tyle czasu odreagowuje na swojej partnerce,

dybanie teraz że sobie tak szła, i doszła, to jak wiesz, teksty jej męża
"gdzie idziesz i po co"

widzisz to?

autorka robi co może, poszła na terapię, ma zdecydowanie dużo bagażu, jak i myślę swoje już wycierpiała, nie jest to jednak powodem nie pozwolić jej wrócić do miejsca nazywanego człowieczeństwem


a tak apropo, masz świadomość co kobiety robią wink bawią się emocjonalnie dużo fajniej niż, faceci nie są wstanie często zrozumieć, więc nierozsądnym jest bawienie się w iluzję homonta i presji społecznej, chodź zdecydowanie w coś dobrze wierzyć

ja dziś nie potrzebuję wiedzieć gdzie partnerka chodzi, co robi, bo od razu wiem co się dzieje, wystarczy być w głębszej relacji na emocjach opartej smile wink wtedy takie myki odpadają lub zdecydowanie jest pole do wspólnego nawet pośmiania z iluzji wink

38 Ostatnio edytowany przez Zbolała (2019-12-03 23:31:13)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Ucięło mi kawał posta. Spróbuję edytować. Ogólnie to rozpisałam się o tym, że jest to dla mnie niesamowite, że poświęcacie swój czas i uwagę dla zupełnie obcych ludzie. W skrócie: dobrze, że jesteście . A teraz wracam przeczytać ponownie cytaty pasławka, bo raz to dla mnie za mało, żeby w całości zrozumieć

39

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Kochani! Nie mogę spać, tyle się dzieje. Przeróżne emocje ze mnie wychodzą. Czuję się jak dziecko, płaczę i trochę użalam się nad sobą. I jest mi z tym cholernie dobrze. Niech ta noc trwa jak najdłużej. Jutro zamawiam książki i zaczynam naukę gry na gitarze. Trochę późno , ale co mi szkodzi.

40 Ostatnio edytowany przez Zofja (2019-12-04 05:16:00)

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Zbolała, Siedzisz w lodówce emocjonalnej zafundowanej przez małżonka i cała ta twoja zdrada to chyba było wołanie o zainteresowanie. Zobacz, kilka postów życzliwych osób wywołuje u Ciebie euforię. Ty w końcu zdradzisz znowu, wystarczy że ktoś cię "pogłaszcze"  Na razie jesteś wycofana i zastraszona, i w roli zbitego psa czekasz pod łóżkiem aż Pan w końcu wybaczy. Być może Pan zejdzie z piedestału i zrozumie że ponosi część odpowiedzialności za swoje rogi, ale póki co ten sam mechanizm który zadziałał jako przyczyna twojej niewierności, jest przez niego stosowany jako kara za nią? To chyba ktoś musi to w końcu facetowi uswiadomić, bo sam sobie strzela w kolano? Bo jak nie to będą kolejne razy, tak sądzę po twojej reakcji na to co  i w jaki sposób zostało ci tu napisane.

41

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Powiem tak: Zbolała, odnajdź siebie i przytul. Bo tego potrzebujesz.

Z drugiej strony zachęcałabym Cię do zobaczenia fikcji Twojego małżeństwa. Twój mąż Cię nie kocha, on Cię wykorzystuje do podbijania własnego ego i zaspokajania sadystycznych impulsów. Wcale nie dziwi mnie, że w takiej sytuacji zauraczasz się w jakimś innym mężczyźnie, który traktuje Cię jak człowieka, bo to zupełnie normalne. Każdy chce być traktowany z szacunkiem i troską.

42

Odp: Chcę się od siebie uwolnić

Zbolała, gratuluję! smile
Znalazłaś siebie. smile

Pozwoliłaś sobie na... puszczenie się. tongue Na puszczenie się skorupy, w której tkwiłaś od lat; to dzięki temu były możliwe nocne emocje. Nareszcie! Pozwoliłaś sobie na kontakt z "ciepłymi" uczuciami wobec siebie. Pozwalaj sobie na nie dalej, bądź łagodną... dla siebie. To najlepsza droga do zmiany myślenia o sobie i trafnych decyzji. Będąc na emocjonalnym 'haju' nie podejmuj jednak spektakularnych decyzji (to nie o zakupie książek i nauce gry na gitarze), a dokładniej - daj sobie czasu na poczucie własnej siły, na pojawienie się determinacji, której nie zdmuchnie pierwsze ani kolejne niechętne spojrzenie. Myślę, że Twa terapia nabierze tempa. Trzymam kciuki.


Tak. To niesamowite, że obcy ludzie są życzliwi i serdeczni. Że pomagają. Że przeznaczają (nie poświęcając niczego) swój czas i uwagę. Że inny człowiek jest dla nich ważny.
Dzięki za Twe słowa. smile

Posty [ 42 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Chcę się od siebie uwolnić

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024