epilog - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 57 ]

1

Temat: epilog

Budzę się z myślą, że jestem złym człowiekiem. Jestem w związku od 12 lat. Małżeństwo od 8. Dzieci 5 i 2 lata. Kocham je i one mnie, bardzo. Czuję, że znalazłem się w miejscu, w którym każdy wybór jest zły. Z własnej winy. Ostatniego roku , w wakacje coś we mnie pękło. Straciłem siłę do zaklinania rzeczywistości. Gdy przebywasz z kimś codziennie, gdy nie masz ucieczki. Zadajesz sobie pytania. Czuję się jak instytucja męża, nie jak facet kobiety. Rola kogoś, kto kupi listę zakupów z smsa, zabierze dzieci do lekarza, do przedszkola, do szpitala, kto kupi jej samochód, laptopa, komórkę, spa, kupi dom, wakacje, posprząta bajzel, wypad na weekend, kino , restauracje. Remont ? jasne, czemu nie. Ale nie chodzi o pieniądze. Fajnie, że są, jak ich nie będzie damy radę. Kiedyś dawaliśmy. Dawanie przychodzi mi łatwiej, nie oczekuję nic w zamian. To przeważnie tylko rzeczy. Ale, gdy zdaję sobie sprawę, że miło by było dostać za to choćby całusa w policzek, jakiś miły gest, spojrzenie. Poprostu docenić. Przywieźć chociaż raz obiad, gdy przez tydzień zawalasz brudny od farby, tynku, zmęczony. By nie wpieprzać bułek i pizzy. Wkurza mnie, że stać nas na fajny apartament, z wielkim łóżkiem, gdy wiem, że spędze w nim wieczór na kanapie z piwskiem w ręku. Bo co można samemu robić wieczorami... Nie chcę być sam w takie weekendy. Dość. Od lat w łóżku czuję się jak petent. Próby zbliżeń, są jakbym był natrętem. To zabija totalnie chęć na seks. Chcę by chociaż raz to ona sama przyszła do mnie. Bo mnie pragnie, bo mnie kocha, bo ma chcice , cokolwiek. To jest tylko symptom tego, jak bardzo ten związek kuleje. Bez tego czujesz się nieatrakcyjny, znika intymność, blikość z drugą osobą. Znika przytulanie i trzymanie za ręce. Masakra, że człowiek się przyzwyczaja jak szczur, do wszystkiego. Pragnę rozmów, milczenie mnie dobija, milczenie w samochodzie, w restauracji, na spacerze. By starała się o mnie tak samo, jak ja o nią. By dbała o siebie. Zdałem sobie sprawę, że już pół życia za mną, a za 20 lat, znienawidzę siebie za to, że pozwoliłem zmarnować je tak głupio. Dzieci i tak kiedyś odejdą, odjadą... Zapamietają mnie wtedy jako zgorzkniałego człowieka, wiecznie czepiającego sie ich mamy. Doszedłem już do etapu, gdy w myślach nie boję sie słów "pieprz się" , "jesteś beznadziejna" . Ona już przeszła na dalszy, potrafi wyrazić na głos. Tylko, że to wszystko odbywa się po cichu tak naprawdę, ta agonia. Nie ma karczemnych awantur, trzaskania talerzami. Są mijanki w przedpokoju, mijanki w zasypianiu, w osobnych pokojach. Codzienność jest poprawna. Bywają wybuchy. Czuję, że już za późno, by to zmienić. Zobojętniałem... Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że błędem kardynalnym jest brak rozmów o naszych pragnieniach, potrzebach. Że osoba, która kochasz nie domyśli się, czego ty potrzebujesz, tylko dlatego bo ją kochasz. Później może już być za późno, za dużo goryczy. Na początku był gniew, rozczarowanie, krytyka, później obojętność... ale nie było rozmowy. Może za dużo wymagam. Bo ona w końcu pierze twoje gacie, jest dobrą mamą, kupi piwo, które lubisz w sklepie. Może każdy związek tak się kończy, wchodzi w taki etap. Ale dlaczego czuję się tak cholernie samotny, będąć w związku....

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: epilog

Odstaw piwo i idźcie gdzieś razem. Porozmawiaj z nią. Pewnie już nie wiecie jak, ale może warto spróbować? Zróbcie coś razem, coś, co wymaga zaangażowania dwojga osób. Wspinaczka, jazda na tandemie.
Zleź z tej kanapy, idź do kuchni gap się na nią, jak się krząta. Zacznij do niej mówić, opowiedz jej coś ciekawego. Nawiąż z nią kontakt. Z uporem, codziennie. Gacie możesz wyprać sobie sam.

3

Odp: epilog

Od jak dawna trwa ta sytuacja? pękłeś w zeszłym roku ale od jak dawna nosisz w sobie te słowa?
Musisz zdobyć się na szczere rozmowy, bez nich niczego nie naprawicie. Macie małe dzieci one zmieniają priorytety kobiet, no chyba że zawsze tak było jak dziś? Jeśli tak to po co  to wchodziłeś?

4

Odp: epilog
pepegi napisał/a:

Budzę się z myślą, że jestem złym człowiekiem. Jestem w związku od 12 lat. Małżeństwo od 8. Dzieci 5 i 2 lata. Kocham je i one mnie, bardzo. Czuję, że znalazłem się w miejscu, w którym każdy wybór jest zły. Z własnej winy. Ostatniego roku , w wakacje coś we mnie pękło. Straciłem siłę do zaklinania rzeczywistości. Gdy przebywasz z kimś codziennie, gdy nie masz ucieczki. Zadajesz sobie pytania. Czuję się jak instytucja męża, nie jak facet kobiety. Rola kogoś, kto kupi listę zakupów z smsa, zabierze dzieci do lekarza, do przedszkola, do szpitala, kto kupi jej samochód, laptopa, komórkę, spa, kupi dom, wakacje, posprząta bajzel, wypad na weekend, kino , restauracje. Remont ? jasne, czemu nie. Ale nie chodzi o pieniądze. Fajnie, że są, jak ich nie będzie damy radę. Kiedyś dawaliśmy. Dawanie przychodzi mi łatwiej, nie oczekuję nic w zamian. To przeważnie tylko rzeczy. Ale, gdy zdaję sobie sprawę, że miło by było dostać za to choćby całusa w policzek, jakiś miły gest, spojrzenie. Poprostu docenić. Przywieźć chociaż raz obiad, gdy przez tydzień zawalasz brudny od farby, tynku, zmęczony. By nie wpieprzać bułek i pizzy. Wkurza mnie, że stać nas na fajny apartament, z wielkim łóżkiem, gdy wiem, że spędze w nim wieczór na kanapie z piwskiem w ręku. Bo co można samemu robić wieczorami... Nie chcę być sam w takie weekendy. Dość. Od lat w łóżku czuję się jak petent. Próby zbliżeń, są jakbym był natrętem. To zabija totalnie chęć na seks. Chcę by chociaż raz to ona sama przyszła do mnie. Bo mnie pragnie, bo mnie kocha, bo ma chcice , cokolwiek. To jest tylko symptom tego, jak bardzo ten związek kuleje. Bez tego czujesz się nieatrakcyjny, znika intymność, blikość z drugą osobą. Znika przytulanie i trzymanie za ręce. Masakra, że człowiek się przyzwyczaja jak szczur, do wszystkiego. Pragnę rozmów, milczenie mnie dobija, milczenie w samochodzie, w restauracji, na spacerze. By starała się o mnie tak samo, jak ja o nią. By dbała o siebie. Zdałem sobie sprawę, że już pół życia za mną, a za 20 lat, znienawidzę siebie za to, że pozwoliłem zmarnować je tak głupio. Dzieci i tak kiedyś odejdą, odjadą... Zapamietają mnie wtedy jako zgorzkniałego człowieka, wiecznie czepiającego sie ich mamy. Doszedłem już do etapu, gdy w myślach nie boję sie słów "pieprz się" , "jesteś beznadziejna" . Ona już przeszła na dalszy, potrafi wyrazić na głos. Tylko, że to wszystko odbywa się po cichu tak naprawdę, ta agonia. Nie ma karczemnych awantur, trzaskania talerzami. Są mijanki w przedpokoju, mijanki w zasypianiu, w osobnych pokojach. Codzienność jest poprawna. Bywają wybuchy. Czuję, że już za późno, by to zmienić. Zobojętniałem... Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że błędem kardynalnym jest brak rozmów o naszych pragnieniach, potrzebach. Że osoba, która kochasz nie domyśli się, czego ty potrzebujesz, tylko dlatego bo ją kochasz. Później może już być za późno, za dużo goryczy. Na początku był gniew, rozczarowanie, krytyka, później obojętność... ale nie było rozmowy. Może za dużo wymagam. Bo ona w końcu pierze twoje gacie, jest dobrą mamą, kupi piwo, które lubisz w sklepie. Może każdy związek tak się kończy, wchodzi w taki etap. Ale dlaczego czuję się tak cholernie samotny, będąć w związku....

Pokaż Jej ten temat, może to będzie zapalnikiem do wykrzesania ognia, który gdzieś zapodzialiście...
Może nie ma pojęcia, że tak to odbierasz...

5 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-07-07 08:14:53)

Odp: epilog
pepegi napisał/a:

Ale, gdy zdaję sobie sprawę, że miło by było dostać za to choćby całusa w policzek, jakiś miły gest, spojrzenie. Poprostu docenić. Przywieźć chociaż raz obiad, gdy przez tydzień zawalasz brudny od farby, tynku, zmęczony. By nie wpieprzać bułek i pizzy. Wkurza mnie, że stać nas na fajny apartament, z wielkim łóżkiem, gdy wiem, że spędze w nim wieczór na kanapie z piwskiem w ręku. Bo co można samemu robić wieczorami... Nie chcę być sam w takie weekendy. Dość. Od lat w łóżku czuję się jak petent. Próby zbliżeń, są jakbym był natrętem. To zabija totalnie chęć na seks. Chcę by chociaż raz to ona sama przyszła do mnie. Bo mnie pragnie, bo mnie kocha, bo ma chcice , cokolwiek. To jest tylko symptom tego, jak bardzo ten związek kuleje. Bez tego czujesz się nieatrakcyjny, znika intymność, blikość z drugą osobą. Znika przytulanie i trzymanie za ręce. Masakra, że człowiek się przyzwyczaja jak szczur, do wszystkiego.

Aha, czyli co? Ty "zap...asz" przez tydzień w robocie, natomiast Twoja żona "siedzi" sobie w domu z dwójką małych dzieci i nawet nie pomyśli by Ci ciepłą zupkę do pracy przywieźć. Mało tego, kiedy Ty po tym tygodniu zjeżdżasz na weekend zamiast czekać na Ciebie wypachniona, wystrojona i z ochotą na seks, ona wymaga od Ciebie zrobienia zakupów, jakichś bieżących remontów itd. Ty z kolei "zmęczony tygodniową harówką", zawiedziony brakiem czułości ze strony żony, wieczory spędzasz na kanapie z piwskiem w ręku i dziwisz się, że żona (potem) nie ma ochoty się z Tobą kochać. Really?
Musisz zrozumieć kilka podstawowych rzeczy:
- po pierwsze, opieka nad 2-ka małych dzieci to praca na 2 etaty, 24h na dobę,
- po drugie, chyba każdy rodzić z małymi dziećmi powie, że praca zawodowa to dla niego odskocznia, podobnie Twoja żona zapewne oczekiwałaby od Ciebie, że kiedy wrócisz na weekend, to ją w pewnych rzeczach odciążysz, a nie będziesz siedział z piwskiem w ręku i narzekał jaki to Ty zarobiony i zmęczony,
- po trzecie, czy nie przyszło Ci do głowy, że kobieta z tyloma obowiązkami zwyczajnie nie ma już siły i ochoty na nocne igraszki? Jak do tego dodamy jeszcze Twój "chuch alkoholowy" to … chyba mało dla kogo jej zachowanie jest zaskakujące,
- po czwarte, czy oby na pewno jesteś wierny żonie? Bo takie refleksje pojawiają się zwykle, kiedy znudzony życiem z małymi dziećmi mąż/tata, szuka odskoczni i potrzebuje "podkładki".

6

Odp: epilog

Trudno napisać całą złożoność wielu lat zaniedbań i wzajemnych uników w zaledwie kilku zdaniach. Dlatego rozumiem, że pewne rzeczy można odczytać dość powierzchownie. Nie piszę też tego jako kto uważa się za świętego. Nie jestem poprostu. Do tego to wszystko to tylko mój punkt widzenia. Ona napewno ma niemało też do powedzienia o mnie. Roxann -atakujesz na oślep. Czy uderzyłem w czułą nutę ? smile Nie wracam znikąd na weekend, nie oczekuję zupki na stole, chociaż fajnie by było smile Nie jestem kierowcą tira. Delegacja to nie jazda tirem.. To z tą zupką do pracy to kompletne nieporozumienie.
Tak naprawdę tutaj nie szukam wcale aprobaty ani rady. Tak mi się wydaje. Mam zamiar porozmawiać z żoną o tym wszystkim w najbliższym czasie. Dojrzewam do tego od jakiegoś czasu. Myśli przelane na papier, nawet ten elektroniczny, lepiej się porządkują w głowie. Chciałbym rozwiać wizję kanapowca z piwskiem w ręku. To ślepy zaułek. Ja tam pisałem o wakacjach, weekendach poza miastem, by nie siedzieć w domu. Jestem osobą aktywną, uprawiam sport regularnie, od wielu lat, dietetyk, nie chodzę w znoszonych łachach. Dbam o siebie i dla mnie siedzenie w domu to niemal kara. Wolny czas to wyjazdy, spacery, rozrywka i rozwój dla dzieci, rower, dbanie o dom też. Chyba jak normalny człowiek. Od razu zaznaczam, nie latam po pracy ze ścierą, ale też nie jest tak, że nic nie robię.  Wiem jak włączyć pralkę, zmywarkę, gdzie jest odkurzacz i jak się używa mopa smile Moja rola to też opieka w tygodniu nad dziećmi, samemu. 2-3 dni, do bardzo późna. Ogarniam wtedy też dom smile W miarę możliwości, by nie mieszkać w syfie. Żona jest aktywna zawodowo. Przykro mi się  robi, gdy "nie chce" jej się wspólnie spędzać czasu, gdy ma opcję : zostać w domu/jechać z nami. Przecież ja też jestem zmęczony, najlepiej bym siadł na dupie, ale robię to dla nich i dla siebie w sumie też. Kiedy będąc kolejny raz w bawialni jesteś w zasadzie jedynym tatą, bez żony. Do parku zabierasz je jako samotny tata bez żony, do teatru sam z dziećmi, na basen sam, z dziećmi, na rower ja i dzieci. Gdy się bawi z dziećmi i przychodzisz się dołączyć, wkurzam się, bo wiem, że zaraz zniknie i zostawi mnie z nimi samego. Jakby nie miała potrzeby ze mną przebywać, a ja byłbym tylko od czynności, od instytucji mąż. Dzieci mnie uwielbiają, czasami wręcz ją ignorują, i obłaża mnie smile nie bierze się to z niczego. Spory problem to też właśnie brak inicjatywy, nie usłyszę nigdy - jedźmy zwiedzić to i to, że dziś piękny dzień, jedźmy tu i tu. Czuję się jakbym do wszystkiego zmuszał, a ja chcę gdzieś jechać razem, bo to wiąże, zbliża, łamie rutynę. Seks jest ważny dla mnie, ale wtedy, gdy obie strony tego chcą. To przelanie uczuć na kogoś. Myślę, że mimo wspólnych obowiązków i codziennej gonitwy, abstynencja potrafiąca trwać nawet i pół roku to już w zasadzie jego pogrzeb. Jak długo to trwa? Tak długo, że tygodnie, zlewają się w  miesiące, lata. Napewno od czasu narodzin 1 dziecka to się bardzo pogłębiło. Tylko że od pierwszego dziecka to już będzie jakieś 5 lat.. Tylko, że już się wypaliłem w tym i w zasadzie nawet nie chcę słyszeć, że będzie lepiej. Kiedyś nie było jak dziś, nie było szału, ale było ok. Może to przez to, że nie było tego szału na starcie.... Że zawsze jej i mnie czegoś jednak brakowało.. Sam nie wiem. Obecnie czuję niezrozumiany, samotny, w dodatku czuję się jakbym tkwił w miejscu i nie lubię siebie za to, że nie mam odwagi tego zmienić. Ale nabieram jej. Bo szkoda życia, nawet jeśli jest wszystko inne, to ważne, mieć świadomość, że ktoś tam myśli o tobie.

7 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-07 10:34:22)

Odp: epilog

Oczywiście do tanga trzeba dwojga, oboje się jakoś do tego co jest przyczynili, co nie znaczy, że oboje po równo.
Miałam 2 małych dzieci i pracę i jakoś mąż nie słyszał epitetów, interesowały mnie jego sprawy i na kanapie nie spał ( inna sprawa że jak widać, żadną gwarancją małżeńskiego sukcesu to nie jest big_smile) )
Ty autorze możesz ugryżć sprawę tylko ze swojej strony. Marata dała Ci dobre uwagi. Od żony zależy, czy dostrzeże ona wtedy bardziej Ciebie jako mężczyznę.

edit: pomyśleliście o opiekunce, nawet na parę godzin w tygodniu, by żona miała czas i dla siebie i dla Ciebie?

8

Odp: epilog
pepegi napisał/a:

Trudno napisać całą złożoność wielu lat zaniedbań i wzajemnych uników w zaledwie kilku zdaniach. Dlatego rozumiem, że pewne rzeczy można odczytać dość powierzchownie. Nie piszę też tego jako kto uważa się za świętego. Nie jestem poprostu. Do tego to wszystko to tylko mój punkt widzenia. Ona napewno ma niemało też do powedzienia o mnie. Roxann -atakujesz na oślep. Czy uderzyłem w czułą nutę ? smile Nie wracam znikąd na weekend, nie oczekuję zupki na stole, chociaż fajnie by było smile Nie jestem kierowcą tira. Delegacja to nie jazda tirem.. To z tą zupką do pracy to kompletne nieporozumienie.
Tak naprawdę tutaj nie szukam wcale aprobaty ani rady. Tak mi się wydaje. Mam zamiar porozmawiać z żoną o tym wszystkim w najbliższym czasie. Dojrzewam do tego od jakiegoś czasu. Myśli przelane na papier, nawet ten elektroniczny, lepiej się porządkują w głowie. Chciałbym rozwiać wizję kanapowca z piwskiem w ręku. To ślepy zaułek. Ja tam pisałem o wakacjach, weekendach poza miastem, by nie siedzieć w domu. Jestem osobą aktywną, uprawiam sport regularnie, od wielu lat, dietetyk, nie chodzę w znoszonych łachach. Dbam o siebie i dla mnie siedzenie w domu to niemal kara. Wolny czas to wyjazdy, spacery, rozrywka i rozwój dla dzieci, rower, dbanie o dom też. Chyba jak normalny człowiek. Od razu zaznaczam, nie latam po pracy ze ścierą, ale też nie jest tak, że nic nie robię.  Wiem jak włączyć pralkę, zmywarkę, gdzie jest odkurzacz i jak się używa mopa smile Moja rola to też opieka w tygodniu nad dziećmi, samemu. 2-3 dni, do bardzo późna. Ogarniam wtedy też dom smile W miarę możliwości, by nie mieszkać w syfie. Żona jest aktywna zawodowo. Przykro mi się  robi, gdy "nie chce" jej się wspólnie spędzać czasu, gdy ma opcję : zostać w domu/jechać z nami. Przecież ja też jestem zmęczony, najlepiej bym siadł na dupie, ale robię to dla nich i dla siebie w sumie też. Kiedy będąc kolejny raz w bawialni jesteś w zasadzie jedynym tatą, bez żony. Do parku zabierasz je jako samotny tata bez żony, do teatru sam z dziećmi, na basen sam, z dziećmi, na rower ja i dzieci. Gdy się bawi z dziećmi i przychodzisz się dołączyć, wkurzam się, bo wiem, że zaraz zniknie i zostawi mnie z nimi samego. Jakby nie miała potrzeby ze mną przebywać, a ja byłbym tylko od czynności, od instytucji mąż. Dzieci mnie uwielbiają, czasami wręcz ją ignorują, i obłaża mnie smile nie bierze się to z niczego. Spory problem to też właśnie brak inicjatywy, nie usłyszę nigdy - jedźmy zwiedzić to i to, że dziś piękny dzień, jedźmy tu i tu. Czuję się jakbym do wszystkiego zmuszał, a ja chcę gdzieś jechać razem, bo to wiąże, zbliża, łamie rutynę. Seks jest ważny dla mnie, ale wtedy, gdy obie strony tego chcą. To przelanie uczuć na kogoś. Myślę, że mimo wspólnych obowiązków i codziennej gonitwy, abstynencja potrafiąca trwać nawet i pół roku to już w zasadzie jego pogrzeb. Jak długo to trwa? Tak długo, że tygodnie, zlewają się w  miesiące, lata. Napewno od czasu narodzin 1 dziecka to się bardzo pogłębiło. Tylko że od pierwszego dziecka to już będzie jakieś 5 lat.. Tylko, że już się wypaliłem w tym i w zasadzie nawet nie chcę słyszeć, że będzie lepiej. Kiedyś nie było jak dziś, nie było szału, ale było ok. Może to przez to, że nie było tego szału na starcie.... Że zawsze jej i mnie czegoś jednak brakowało.. Sam nie wiem. Obecnie czuję niezrozumiany, samotny, w dodatku czuję się jakbym tkwił w miejscu i nie lubię siebie za to, że nie mam odwagi tego zmienić. Ale nabieram jej. Bo szkoda życia, nawet jeśli jest wszystko inne, to ważne, mieć świadomość, że ktoś tam myśli o tobie.

Opisujesz tu jak wiele robisz dla nich. Opisujesz jak jesteś aktywny dla nich. Jak bardzo realizujesz to czy tamto dla nich.
Może spróbuj się dowiedzieć czego chce twoja żona. Może ona nie lubi sportu, wędrówek, rowerów. Może ona ma ochotę na spa. Może chce trochę odpocząć. Na spokojnie gdzieś wyjechać i poczuć się dopieszczona. A może ona czuje to samo co ty. Żadnego ognia, żadnych fajerwerków. Facet leżący obok niej w łóżku robi rzeczy których ona nie lubi i nie rozumie. Musi z nim konkurować o dzieci, bo ona jest ta zła która wychowuje, każe i karze, a on przychodzi i dba tylko o fun.
To tylko takie luźne myśli, które niekoniecznie muszą mieć coś wspólnego z rzeczywistością. Wiem że byłem tam gdzie ty. Byłem nawet zdecydowany to zakończyć. Ale szczerze pogadałem z żoną. Oboje poszliśmy na jakieś tam kompromisy. Ona trochę wyszła naprzeciw moim potrzebom, ja z kilku pomysłów zrezygnowałem. Częściej robię coś z myślą tylko o niej, ona czasem robi coś tylko z myślą o mnie. Nam się udało, może i wy dacie radę. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, choć zacząć było bardzo trudno. No, ale my oboje chcieliśmy się postarać. Mam wrażenie że tobie już się odechciało chcieć.

9 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-07 11:33:12)

Odp: epilog

Czyli pracujecie oboje, a 3 dni w tygodniu Ty zajmujesz się dziećmi i domem?
Czemu Ona nie chce wychodzić rodzinnie? Mówiła Ci?
Narzekasz na tych wyjściach na coś, trzeba się przy Tobie spinać?

10 Ostatnio edytowany przez umajona (2019-07-07 14:48:03)

Odp: epilog

Hmm, a może poczytaj o 5-ciu językach miłości? Może to o to chodzi? Może mówicie innymi językami. I gesty, które w Twoim odczuciu świadczą o Twojej miłości, dla niej takimi nie są. I na odwrót.

11 Ostatnio edytowany przez pepegi (2019-07-07 14:51:58)

Odp: epilog
Ela210 napisał/a:

Czyli pracujecie oboje, a 3 dni w tygodniu Ty zajmujesz się dziećmi i domem?
Czemu Ona nie chce wychodzić rodzinnie? Mówiła Ci?
Narzekasz na tych wyjściach na coś, trzeba się przy Tobie spinać?

To są szczegóły, czy ma aż taki sens, ta licytacja kto więcej? Żeby nie robić ze mnie świętego - ona jest na pół etatu. Od roku. Wcześniej full. Czasami 2 czasami 3 dni, do późna, 20. Resztę tygodnia, oprócz weekendów do popołudnia ona ma to wszystko na głowie. Robię to co mogę smile Gdy ja skończę moją pracę. Mógłbym więcej napewno... Dbam też o to, by wszystko jakoś działało, tzn te męskie role, tzw umiem wbić gwoździa młotkiem. Lubię je. Jeśli można odnieść wrażenie, że roztacza się wizja pantofla zasypanego w pieluchy, to nie jest tak do końca. Nie jest też tak, że nie nigdy jej nie zmieniłem smile Nie jestem też kimś tylko od funu. Bo dzieci w dużej mierze ja "prostuję". Różnica jest taka, że nie daję sobie wejść na głowę, wiedzą że jestem konsekwentny i cóż, wychowuję, by wyrosły na ludzi smile Zresztą dzieci tego potrzebują, znać granice i je trzymać. Czy narzekam przy wyjściach ? tak. Nie cały czas, ale tak. Ja mimo wszystko, szybko mówię jeśli coś mi się nie podoba. Nie wyarażam tylko tego tak, by to mogło prowadzić do czegoś dobrego. Tak mi się wydaje... Skoro wszystko tak sie popieprzyło. Czy trzeba się  spinać przy mnie? Oj nie.... wręcz odwrotnie. Hm to tyle smile Wiem Marata i Ela210, to jest dobra droga. Myślałem o tym, ale czuję za dużo żalu, rozczarowań hm. Odpuściłem i nawet jak by mnie przytuliła, to nie wiem czy czułbym się jakbym zareagował, chyba niechęć, jakby to był ktoś obcy.. Co konstruktywnego mógłbym przekazać w tym wszystkim - to  że trzeba pracować nad związkiem, dopóki nie jest za późno. Umieć to robić dobrze. Ja mówiłem co mi się nie podoba, ale to było źle odbierane, jak atak. Który prowadził do kontrataku, eskalacji. Eh no cóż... każdy popełnia błędy. Szkoda, że ten będzie największym w życiu.

12

Odp: epilog

Zaraz, zaraz panie kolego? big_smile
Czy Ty piszesz ten post postfactum.?
O co te żale do żony i dlaczego nie możesz się zamknąć na wspólnym wyjściu, tylko je wtedy wywlekasz?
Może Ty z takich, co szklanka zawsze do połowy pusta?
Jest inna kobieta? chociażby w głowie?

13

Odp: epilog
Ela210 napisał/a:

Zaraz, zaraz panie kolego? big_smile
Czy Ty piszesz ten post postfactum.?
O co te żale do żony i dlaczego nie możesz się zamknąć na wspólnym wyjściu, tylko je wtedy wywlekasz?
Może Ty z takich, co szklanka zawsze do połowy pusta?
Jest inna kobieta? chociażby w głowie?

Czemu tak myślisz ? smile Nie, obecnie raczej wywlekam sobie z głowy to, co chce jej powiedzieć . Żale hm o różne rzeczy ... Przeważnie roznice zdań o wychowaniu dzieci .  Ja mówię "sam wstanie" ona biegnie je podnieść. To dlatego bo głównie już o tym umiemy rozmawiać : dzieci. Nie łażę i nie marudzę non stop, ja cieszę się życiem, dziećmi.. tylko że wciąż ciągnie w dół tw świadomość , że ta osoba obok ciebie , ona już nie myśli o tobie jak o swoim facecie z kim chce się zestarzeć. Ta obojętność. Właśnie nie do połowy pełna smile wrecz odwrotnie , życie jest tylko jedno . Inna kobieta ... Tak myślę o tym ostatnio . Boje się samotności . Zacząć od nowa . Ale każda nowa , czy to nie jest tak że to ten sam scenariusz . Motylki, potem opada czar , codzienność zabija każdy związek .. wierzę że nie ,  ja nie oczekuję motylków , tylko poczucia bliskości i zaufania. Intymności . Bycia kochanym , to daje siłę .

14

Odp: epilog

tylko że wciąż ciągnie w dół tw świadomość , że ta osoba obok ciebie , ona już nie myśli o tobie jak o swoim facecie z kim chce się zestarzeć. Ta obojętność.

A może jej uczucia już są przy innym facecie? może masz szwagra?

15 Ostatnio edytowany przez Bonzo (2019-07-07 17:19:21)

Odp: epilog

na twoim miejscu zacząłbym od wyprowadzenia sie do innego pokoju..., jak spyta sie dlaczego to powiedz jej ze ci sie nie podoba dotychczasowe wasze zycie intymne i nie bedziez tego dluzej tolerować...jak bedzie chciala intymnosci to bedzie wiedziala, gdzie ją znaleźć, zero buziakow itp. Jak zapytasie sie o rozwód, mozesz wspomniej ze jest to bardzo prawdopodobne...musi dostac do wiadomosci, że tak jak jest teraz dluzej byc nie moze....i wszystko jest w jej rekach. do stracenia raczej nie masz juz nic.

inaczej sprawa wyglada jesli jest boczniak...wtedy inaczej to rozegramy.

16

Odp: epilog

A ja myślę, że ona siedzi i ma w głowie podobne myśli do Twoich.
Może warto je zwerbalizować..., bez szantażu, pretensji.
Najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zrobienia.
Potem powiesz w sądzie, na sprawie rozwodowej, że ona o Ciebie nie dbała, że dzieci były dla Ciebie najważniejsze.
Gdy sędzia zapyta "a powiedział Pan jej o tym" odpowiesz "nie" sędzia zapyta "dlaczego" odpowiesz "nie wiem"
Tylko, że wtedy będzie już za późno na cokolwiek.
ROZMAWIAJ

Odp: epilog

Ciekawe co myśli Twoja żona. Czy unika Cię, bo już nie kocha, czy nie potrafi być jednocześnie matką,  gospodynią,  pracownikiem i żoną i z czegoś musi zrezygnować- padło niestety na Ciebie. Co myśli o seksie, że jest niepotrzebny do niczego,  czy nie potrzebuje go z Tobą?  Może myślami jest już na sali sądowej a może czeka na Twój gest by wszystko naprawić? Jak myślisz?

18 Ostatnio edytowany przez pepegi (2019-07-07 18:53:39)

Odp: epilog
Zosia1975 napisał/a:

A ja myślę, że ona siedzi i ma w głowie podobne myśli do Twoich.
Może warto je zwerbalizować..., bez szantażu, pretensji.
Najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zrobienia.
Potem powiesz w sądzie, na sprawie rozwodowej, że ona o Ciebie nie dbała, że dzieci były dla Ciebie najważniejsze.
Gdy sędzia zapyta "a powiedział Pan jej o tym" odpowiesz "nie" sędzia zapyta "dlaczego" odpowiesz "nie wiem"
Tylko, że wtedy będzie już za późno na cokolwiek.
ROZMAWIAJ


Według mnie to jedne z najbardziej doświadczonych zyciem słów jakie słyszę . Właśnie dlatego warto chciałbym rozmawiać, nawet jeśli to gorzkie słowa. Napewno nie ma innego. Może tęskni za kimś, ale nie ma obecnie

19

Odp: epilog

Podobnie jak Zosia1975, uważam, że oboje jesteście bardzo samotni w tym małżeństwie.
Że podobnie, jak w Tobie i w Twojej żonie tkwią zadry i blokady.
Nie będzie Wam łatwo.

20

Odp: epilog

Bardzo mi Ciebie żal. Wręcz czuję Twoją samotność i rozpacz, bezsilność. Myślę, że czujesz się dla niej przezroczysty. I chyba przed Tobą ostatnia akcja. Po prostu musisz zacząć inaczej niż zawsze. Wlaśnie przestań się starać. Olej ją, zbesztaj, rób co chcesz i to na maksa, wychodzenie z kolegami, itd. Przykre uwagi, porównania, aż ją zaboli i zauważy, będzie kłótnia, nie poddawaj się, niech musi zasłużyć na Twój nie lodowaty wzrok, niech doceni co miała. tu sa same Panie, które same czują się skrzywdzone i dalej będa Ci wkręcać jak mało się starasz, jaka ona samotna. Nie wiem czy coś wygrasz, bo czasami partia jest od dawna przegrana i żaden ruch nie wiem jak przemyślany już niczego nie zmieni. Może tak jeszcze nie jest, ale całkowicie zmień zasady, żeby sie pogubiła, żeby jej było źle. Powodzenia

21

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:

Bardzo mi Ciebie żal. Wręcz czuję Twoją samotność i rozpacz, bezsilność. Myślę, że czujesz się dla niej przezroczysty. I chyba przed Tobą ostatnia akcja. Po prostu musisz zacząć inaczej niż zawsze. Wlaśnie przestań się starać. Olej ją, zbesztaj, rób co chcesz i to na maksa, wychodzenie z kolegami, itd. Przykre uwagi, porównania, aż ją zaboli i zauważy, będzie kłótnia, nie poddawaj się, niech musi zasłużyć na Twój nie lodowaty wzrok, niech doceni co miała. tu sa same Panie, które same czują się skrzywdzone i dalej będa Ci wkręcać jak mało się starasz, jaka ona samotna. Nie wiem czy coś wygrasz, bo czasami partia jest od dawna przegrana i żaden ruch nie wiem jak przemyślany już niczego nie zmieni. Może tak jeszcze nie jest, ale całkowicie zmień zasady, żeby sie pogubiła, żeby jej było źle. Powodzenia

I jaki będzie tego efekt?
Oni już są na równi pochyłej. Jeśli oddalą się jeszcze bardziej, staną się wredni i kąśliwi, to będzie koniec. Nie dość, że już nie ma komunikacji w ich związku to taka forma będzie zjazdem bez trzymanki na główkę.
Ona nie potrzebuje aż tak jego atencji, żeby o nią zabiegać. Gdyby potrzebowała, to by się starała.
Owszem mamy tu aktywnego ojca, poświęcającego czas dzieciom i pomagającego w domu. Ale jak wykorzystany jest czas w ich małżeństwie, między mężem i żoną? Są jeszcze nimi, czy już nie?

Zam małżeństwo, które zawsze spędza wakacje razem. Wybierają miejsca, gdzie oboje mogą się spełniać i wypocząć - ośrodki SPA w górach. Ona wypoczywa na licznych zabiegach i kąpielach, on łazi w tym czasie po górach. Wieczorem się spotykają i rozmawiają ze sobą. Ale własnie - rozmawiają ze sobą. A tu tego nie ma.

22

Odp: epilog

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-08 17:13:30)

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

Tylko 1 post czytasz,koleego?? To On burczy, nawet na rodzinnych wyjściach i się dąsa.. Z d..porada.. Ona ma swoje za uszami, ale nie tędy droga..

24

Odp: epilog
Ela210 napisał/a:
DopókiTy napisał/a:

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

Tylko 1 post czytasz,koleego?? To On burczy, nawet na rodzinnych wyjściach i się dąsa.. Z d..porada.. Ona ma swoje za uszami, ale nie tędy droga..

A ty jesteś mędrcem, twoja rada jest lepsza od mojej, co za wyżyny mądrości. Tylko Ty umiesz i wiesz co czytać. Daj sobie spokój, to NIEZALEŻNE forum i każdy może się wypowiedzieć. I wyobraź sobie, że jestem kobietą.

25 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-08 17:24:33)

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:
Ela210 napisał/a:
DopókiTy napisał/a:

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

Tylko 1 post czytasz,koleego?? To On burczy, nawet na rodzinnych wyjściach i się dąsa.. Z d..porada.. Ona ma swoje za uszami, ale nie tędy droga..

A ty jesteś mędrcem, twoja rada jest lepsza od mojej, co za wyżyny mądrości. Tylko Ty umiesz i wiesz co czytać. Daj sobie spokój, to NIEZALEŻNE forum i każdy może się wypowiedzieć. I wyobraź sobie, że jestem kobietą.

Czytasz tylko 1 post, Kobieto?
Bo tak wskazuje Twoja rada. Moja jest przynajmniej oparta o wszystkie posty, a tylko po 1 miałam takie wrażenie jak Ty.

26

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

Czyli za włosy ją i do jaskini. Gorzej jeśli ona także przestanie prać, sprzątać i ogarniać ich dom. Będą sobie razem krzyczeć, burczeć i tworzyć super związek pełen syfu w domu, zaniedbanych, patrzących na to dzieciaków i kipiący z nienawiści. Ach te słodkie marzenia smile

27

Odp: epilog
Marata napisał/a:
DopókiTy napisał/a:

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

Czyli za włosy ją i do jaskini. Gorzej jeśli ona także przestanie prać, sprzątać i ogarniać ich dom. Będą sobie razem krzyczeć, burczeć i tworzyć super związek pełen syfu w domu, zaniedbanych, patrzących na to dzieciaków i kipiący z nienawiści. Ach te słodkie marzenia smile

Twoje marzenia wszechwiedzo. uwagi powinny być do Autora, a nie do wypowiadających się niezależnych ludzi.

28

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:

Twoje marzenia wszechwiedzo. uwagi powinny być do Autora, a nie do wypowiadających się niezależnych ludzi.

Błąd smile
Wskazuję jedynie możliwe konsekwencje zaproponowanego przez Ciebie rozwiązania.
Nie wiem, jaka jest żona autora. Nie znam jej. Ale jeśli ma choć odrobinę charakteru (a wygląda na to, że coś tam ma), to rozwiązanie siłowe może zaognić trudną sytuację.
Tu jest brak relacji między małżonkami. Przemoc psychiczna i rozwiązania siłowe nie odbudują jej.

29 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-07-09 09:28:35)

Odp: epilog
MrówkaBigbitówka napisał/a:

Ciekawe co myśli Twoja żona. Czy unika Cię, bo już nie kocha, czy nie potrafi być jednocześnie matką,  gospodynią,  pracownikiem i żoną i z czegoś musi zrezygnować- padło niestety na Ciebie. Co myśli o seksie, że jest niepotrzebny do niczego,  czy nie potrzebuje go z Tobą?  Może myślami jest już na sali sądowej a może czeka na Twój gest by wszystko naprawić? Jak myślisz?

Myślę, że możesz mieć rację. Że trudy codzienności i matczyny instynkt mógł stłumić w niej inne potrzeby. Dlaczego ja je miałem, bo jestem facetem ? Bo jestem mniej zmęczony? Bo mi zależy? Nie wiem co może myśleć o seksie... chyba każdy go potrzebuje. Czemu go nie chce? Zapewne jest wiele czynników, może żywi do mnie już taką urazę, że nie ma ochoty, nie czuje bliskośći. Może jestem kiepski w łóżku albo nie podobam się jej już, może rutyna. Może to wszystko na raz. Tylko czemu ona tego nie powie, jeśli coś nie pasuje, przez tyle lat..  Żebym mógł to naprawić. Ja już jestem na etapie, że czuje tyle żalu, że przestałem tego od niej oczekiwać. Zamiast zareagować wcześniej i sam spytać. To tak naprawdę kolejny przykład, do czego prowadzi braku dialogu, o trudnych tematach. Ja wychodziłem zawsze z założenia, że mimo tego, że też mam obowiązki, potrzebuję go z nią. Już nie chodzi tylko sam testosteron....  Wątpie, że czeka na rozwód. Nie wiem czy czeka na gest.. Może to efekt gotowanej żaby, już zapomnieliśmy, jak powinno być normalnie. Przyzwyczajenie, i tak mija kolejny dzień za dniem. A we mnie coś wrzeszczy, NOSZ wulgaryzm!!!!

30

Odp: epilog
pepegi napisał/a:
MrówkaBigbitówka napisał/a:

Ciekawe co myśli Twoja żona. Czy unika Cię, bo już nie kocha, czy nie potrafi być jednocześnie matką,  gospodynią,  pracownikiem i żoną i z czegoś musi zrezygnować- padło niestety na Ciebie. Co myśli o seksie, że jest niepotrzebny do niczego,  czy nie potrzebuje go z Tobą?  Może myślami jest już na sali sądowej a może czeka na Twój gest by wszystko naprawić? Jak myślisz?

Myślę, że możesz mieć rację. Że trudy codzienności i matczyny instynkt mógł stłumić w niej inne potrzeby. Dlaczego ja je miałem, bo jestem facetem ? Bo jestem mniej zmęczony? Bo mi zależy? Nie wiem co może myśleć o seksie... chyba każdy go potrzebuje. Czemu go nie chce? Zapewne jest wiele czynników, może żywi do mnie już taką urazę, że nie ma ochoty, nie czuje bliskośći. Może jestem kiepski w łóżku albo nie podobam się jej już, może rutyna. Może to wszystko na raz. Tylko czemu ona tego nie powie, jeśli coś nie pasuje, przez tyle lat..  Żebym mógł to naprawić. Ja już jestem na etapie, że czuje tyle żalu, że przestałem tego od niej oczekiwać. Zamiast zareagować wcześniej i sam spytać. To tak naprawdę kolejny przykład, do czego prowadzi braku dialogu, o trudnych tematach. Ja wychodziłem zawsze z założenia, że mimo tego, że też mam obowiązki, potrzebuję go z nią. Już nie chodzi tylko sam testosteron....  Wątpie, że czeka na rozwód. Nie wiem czy czeka na gest.. Może to efekt gotowanej żaby, już zapomnieliśmy, jak powinno być normalnie. Przyzwyczajenie, i tak mija kolejny dzień za dniem. A we mnie coś wrzeszczy, NOSZ wulgaryzm!!!!

To zrób coś zanim wszystko stracisz . No chyba ,że to wszystko jest nic nie warte to czekaj na koniec

31

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:

Bardzo mi Ciebie żal. Wręcz czuję Twoją samotność i rozpacz, bezsilność. Myślę, że czujesz się dla niej przezroczysty. I chyba przed Tobą ostatnia akcja. Po prostu musisz zacząć inaczej niż zawsze. Wlaśnie przestań się starać. Olej ją, zbesztaj, rób co chcesz i to na maksa, wychodzenie z kolegami, itd. Przykre uwagi, porównania, aż ją zaboli i zauważy, będzie kłótnia, nie poddawaj się, niech musi zasłużyć na Twój nie lodowaty wzrok, niech doceni co miała. tu sa same Panie, które same czują się skrzywdzone i dalej będa Ci wkręcać jak mało się starasz, jaka ona samotna. Nie wiem czy coś wygrasz, bo czasami partia jest od dawna przegrana i żaden ruch nie wiem jak przemyślany już niczego nie zmieni. Może tak jeszcze nie jest, ale całkowicie zmień zasady, żeby sie pogubiła, żeby jej było źle. Powodzenia

Jesteś wojowniczką smile Też nie lubię stać biernie. Ty mówisz z perspektywy kogoś, kto czułby złość o to jak jest. Najgorsze, gdy ta złość już znika i pozostaje ... gorycz.
Chciałbym tylko nakreślić, że nic nie jest czarno białe. Życie to szarość, odcienie. Pamiętaj, że znasz tylko wersję jednej strony. Mojej. Ja nie jestem ideałem, ale staram się nie być kulą u nogi. Myślę, że jej też jest źle tak naprawdę. Tylko ona nie ma odwagi tego wyartykułować. Może się boi mnie, że ją wyśmieję. Że nie zrozumiem, albo może faktycznie jej tak dobrze. Chyba każdy potrzebuje zdrowej relacji. Kiedy pisałem, że mijamy się, to tak naprawdę oznacza, że ja już w sumie przestałem zabiegać... Robię swoje. Nie chcesz jechać ze mną? OK wszystko jedno, i tak będe się bawić dobrze sam lub z dziećmi. Bo stwierdziłem, że życie jest zbyt piękne, by pogrążać się ciągle w bylejakości i żalu. Tylko że z biegiem czasu zamienia się to w chłód i drogę bez powrotu. Poczucie osamotnienia.

32 Ostatnio edytowany przez pepegi (2019-07-09 09:06:14)

Odp: epilog
Marata napisał/a:
DopókiTy napisał/a:

Bardzo mi Ciebie żal. Wręcz czuję Twoją samotność i rozpacz, bezsilność. Myślę, że czujesz się dla niej przezroczysty. I chyba przed Tobą ostatnia akcja. Po prostu musisz zacząć inaczej niż zawsze. Wlaśnie przestań się starać. Olej ją, zbesztaj, rób co chcesz i to na maksa, wychodzenie z kolegami, itd. Przykre uwagi, porównania, aż ją zaboli i zauważy, będzie kłótnia, nie poddawaj się, niech musi zasłużyć na Twój nie lodowaty wzrok, niech doceni co miała. tu sa same Panie, które same czują się skrzywdzone i dalej będa Ci wkręcać jak mało się starasz, jaka ona samotna. Nie wiem czy coś wygrasz, bo czasami partia jest od dawna przegrana i żaden ruch nie wiem jak przemyślany już niczego nie zmieni. Może tak jeszcze nie jest, ale całkowicie zmień zasady, żeby sie pogubiła, żeby jej było źle. Powodzenia

I jaki będzie tego efekt?
Oni już są na równi pochyłej. Jeśli oddalą się jeszcze bardziej, staną się wredni i kąśliwi, to będzie koniec. Nie dość, że już nie ma komunikacji w ich związku to taka forma będzie zjazdem bez trzymanki na główkę.
Ona nie potrzebuje aż tak jego atencji, żeby o nią zabiegać. Gdyby potrzebowała, to by się starała.
Owszem mamy tu aktywnego ojca, poświęcającego czas dzieciom i pomagającego w domu. Ale jak wykorzystany jest czas w ich małżeństwie, między mężem i żoną? Są jeszcze nimi, czy już nie?

Zam małżeństwo, które zawsze spędza wakacje razem. Wybierają miejsca, gdzie oboje mogą się spełniać i wypocząć - ośrodki SPA w górach. Ona wypoczywa na licznych zabiegach i kąpielach, on łazi w tym czasie po górach. Wieczorem się spotykają i rozmawiają ze sobą. Ale własnie - rozmawiają ze sobą. A tu tego nie ma.

Gdy słyszy się o sobie w 3 osobie, można dowiedzieć się ciekawych rzeczy smile Trudno coś tu dodać... wszystko to rozmijanie się potrzeb. Ja potzrebuje gadać.. O czymkolwiek, że trawa jest zielona. Pytanie czemu ona nie ma w sumie ochoty. Może dlatego, że jej nie rozumiem, albo że boi sie krytyki. Problem jest pewnie też taki, że faceci inaczej okazują przejaw uwagi niż kobiety. Trzeba umieć te różnice zrozumieć.

33 Ostatnio edytowany przez pepegi (2019-07-09 09:10:10)

Odp: epilog
Ela210 napisał/a:
DopókiTy napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Tylko 1 post czytasz,koleego?? To On burczy, nawet na rodzinnych wyjściach i się dąsa.. Z d..porada.. Ona ma swoje za uszami, ale nie tędy droga..

A ty jesteś mędrcem, twoja rada jest lepsza od mojej, co za wyżyny mądrości. Tylko Ty umiesz i wiesz co czytać. Daj sobie spokój, to NIEZALEŻNE forum i każdy może się wypowiedzieć. I wyobraź sobie, że jestem kobietą.

Czytasz tylko 1 post, Kobieto?
Bo tak wskazuje Twoja rada. Moja jest przynajmniej oparta o wszystkie posty, a tylko po 1 miałam takie wrażenie jak Ty.

Spokojnie smile tak jak pisałem, tak czy siak, wszyscy sami musimy zmierzyć się z własnymi demonami. Tylko głupiec pisałby na forum prosząc o radę, co zrobić ze swoim życiem. Ale zawsze dobrze poznać czyjeść zdanie, widziane innymi oczami, nie  "od środka".

34

Odp: epilog
pepegi napisał/a:
DopókiTy napisał/a:

Bardzo mi Ciebie żal. Wręcz czuję Twoją samotność i rozpacz, bezsilność. Myślę, że czujesz się dla niej przezroczysty. I chyba przed Tobą ostatnia akcja. Po prostu musisz zacząć inaczej niż zawsze. Wlaśnie przestań się starać. Olej ją, zbesztaj, rób co chcesz i to na maksa, wychodzenie z kolegami, itd. Przykre uwagi, porównania, aż ją zaboli i zauważy, będzie kłótnia, nie poddawaj się, niech musi zasłużyć na Twój nie lodowaty wzrok, niech doceni co miała. tu sa same Panie, które same czują się skrzywdzone i dalej będa Ci wkręcać jak mało się starasz, jaka ona samotna. Nie wiem czy coś wygrasz, bo czasami partia jest od dawna przegrana i żaden ruch nie wiem jak przemyślany już niczego nie zmieni. Może tak jeszcze nie jest, ale całkowicie zmień zasady, żeby sie pogubiła, żeby jej było źle. Powodzenia

Jesteś wojowniczką smile Też nie lubię stać biernie. Ty mówisz z perspektywy kogoś, kto czułby złość o to jak jest. Najgorsze, gdy ta złość już znika i pozostaje ... gorycz.
Chciałbym tylko nakreślić, że nic nie jest czarno białe. Życie to szarość, odcienie. Pamiętaj, że znasz tylko wersję jednej strony. Mojej. Ja nie jestem ideałem, ale staram się nie być kulą u nogi. Myślę, że jej też jest źle tak naprawdę. Tylko ona nie ma odwagi tego wyartykułować. Może się boi mnie, że ją wyśmieję. Że nie zrozumiem, albo może faktycznie jej tak dobrze. Chyba każdy potrzebuje zdrowej relacji. Kiedy pisałem, że mijamy się, to tak naprawdę oznacza, że ja już w sumie przestałem zabiegać... Robię swoje. Nie chcesz jechać ze mną? OK wszystko jedno, i tak będe się bawić dobrze sam lub z dziećmi. Bo stwierdziłem, że życie jest zbyt piękne, by pogrążać się ciągle w bylejakości i żalu. Tylko że z biegiem czasu zamienia się to w chłód i drogę bez powrotu. Poczucie osamotnienia.

Czyli poddałeś się? Wiesz że to prosta droga do rozwodu?
Rozmowa niby nic takiego no bo jaki problem otworzyć usta i wydać z siebie słowa? a jednak gdy zbyt długo ich się nie otwiera to w pewnym momencie nawet jak je otworzysz to ciężko coś powiedzieć i Ty tak teraz masz.
Ale jeśli ją kochasz, kochasz Was razem to musisz się do tego zmusić, żebyś tego kiedyś nie żałował.
Załatw opiekunkę do dzieci, zaproś żonę na kolację i zacznij rozmawiać. Powiedz co czujesz że masz wrażenie iż się rozjeżdżacie, że żyjecie obok siebie a nie ze sobą, że w chwili obecnej zaczynają was łączyć tylko dzieci, że jak nic z tym nie zrobicie to pewnie się rozwiedziecie.
Zrób to bo czym ryzykujesz? obawiasz się co ona Tobie powie? tego nikt nie wie ale jeśli jest źle a ma być tragicznie to po co to przeciągać? chcesz ją znienawidzić? albo ona Ciebie?

35

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

Pójście w emocje, to kiepska podpowiedź. Wyobraź sobie, że tej kobiecie też może być ciężko. Dlaczego traktować ją jak śmiecia? Który byłoby dobrze, gdyby sam się wyniósł na śmietnik. Sprawa nie jest łatwa. To matka jego dzieci. Może nie ma u niej miłości do Autora, co jest bardzo prawdopodobne. Ale jest przyzwyczajenie, może przywiązanie. Zrobiła błąd, bo wyszła za kogoś kogo nie kocha. Może ta miłość odeszła w natłoku codziennych problemów, a może i zachowania męża.

36

Odp: epilog

Ja tu widzę nierównowagę w relacji branie-dawanie na twoją niekorzyść.
Więcej dajesz a i tak czujesz się winny. Dlaczego tak? Schematy z domu rodzinnego? Twojego? Jej?

Sprawdź czy nie ma kogoś trzeciego. Bilingi. I wierz mi - na nic zapewnienia, że ona to nigdy - nie mam mowy.
Relacje męsko damskie są z reguły jednotorowe i jeżeli jest ktoś trzeci to automatycznie Ty idziesz na drugie miejsce emocjonalnie.

Odp: epilog
pepegi napisał/a:

Ja już jestem na etapie, że czuje tyle żalu, że przestałem tego od niej oczekiwać. Zamiast zareagować wcześniej i sam spytać. To tak naprawdę kolejny przykład, do czego prowadzi braku dialogu, o trudnych tematach

pepegi napisał/a:

Kiedy pisałem, że mijamy się, to tak naprawdę oznacza, że ja już w sumie przestałem zabiegać... Robię swoje. Nie chcesz jechać ze mną? OK wszystko jedno, i tak będe się bawić dobrze sam lub z dziećmi. Bo stwierdziłem, że życie jest zbyt piękne, by pogrążać się ciągle w bylejakości i żalu

To tylko pokazuje, jak bardzo masz wywalone na żonę.
Sam nic nie robisz, tylko wolisz usiąść i narzekać.

I ona to widzi, Ty robisz swoje, nie zależy Ci. Nie przyszło Ci do głowy, że ona też jest zmęczona, nawet samym patrzeniem na znudzonego malkontenta, który milczy i szura kapciami by usiąść na kanapie?
Tobie się nie chce, więc dlaczego jej ma się chcieć?

pepegi napisał/a:

Pytanie czemu ona nie ma w sumie ochoty. Może dlatego, że jej nie rozumiem, albo że boi sie krytyki

Jakiej krytyki?

38

Odp: epilog

Znam smak epilogu. Gorzki smak.
Sytuacja jest trudna, bo dzieci i małżeństwo. W innych okolicznościach byłoby może prościej i łatwiej.
Ale poziom uczuć i emocji znam. Gdy czujesz się jak pod ścianą, którą próbuje się przebić, bez skutku, opadając coraz bardziej z sił.
Nawet chyba byłam dalej, bo rozmowy były, tłumaczenia, wyjaśnianie, ale cóż z tego, gdy trafiasz grochem o ścianę.
Ktoś pisze o wycofaniu się fizycznym z życia domowego, olania swojej części obowiązków, żeby tym wkurzyć drugą stronę, wzbudzić w niej emocje, wywabić w ten sposób temat na światło dzienne. Tak to rozumiem. Chociaż rozwiązania nie popieram, bo ono tylko spowoduje umacnianie się na swoich pozycjach zamiast poszukiwania rozwiązań sytuacji, która stała się nieznośna przynajmniej dla jednego z dwojga.

Celem, jaki dobrze sobie określić, jest dotarcie do partnera w taki sposób, żeby zobaczył moją perspektywę, zechciał się nad nią pochylić, ale też żeby zobaczyć i usłyszeć drugą stronę i wspólnie poszukać rozwiązania, które przyniosłoby oczekiwaną zmianę. O ile partner w ogóle potrzebę zmiany też dostrzega i ma ochotę coś zmienić, albo chociaż dojrzewają w nim pewne myśli. Gorzej, gdy komuś taki układ pasuje, albo tak zakleszczył się w swoim świecie, że zrobiło mu się tam wygodnie, zbyt wygodnie.

Mnie w tym wątku zastanawia jeszcze kilka kwestii:

Przykro mi się  robi, gdy "nie chce" jej się wspólnie spędzać czasu, gdy ma opcję : zostać w domu/jechać z nami. Przecież ja też jestem zmęczony, najlepiej bym siadł na dupie, ale robię to dla nich i dla siebie w sumie też. Kiedy będąc kolejny raz w bawialni jesteś w zasadzie jedynym tatą, bez żony. Do parku zabierasz je jako samotny tata bez żony, do teatru sam z dziećmi, na basen sam, z dziećmi, na rower ja i dzieci. Gdy się bawi z dziećmi i przychodzisz się dołączyć, wkurzam się, bo wiem, że zaraz zniknie i zostawi mnie z nimi samego. Jakby nie miała potrzeby ze mną przebywać, a ja byłbym tylko od czynności, od instytucji mąż.

Co żona robi w tym czasie, gdy Ty zajmujesz się dziećmi a ona wychodzi z pokoju, albo wtedy, gdy zabierasz gdzieś dzieci a ona woli zostać w domu niż spędzić ten czas z Wami? Idzie i siedzi w samotności, np. wpatrując się w widok za oknem?
Czy nadrabia jakieś zaległości: sprząta, gotuje, przygotowuje coś do pracy,...?
A może jeszcze coś innego wówczas robi?


zawsze jej i mnie czegoś jednak brakowało

Pomyśl, czym jest to coś. To kluczowe. Masz jakieś pomysły?

Obecnie czuję niezrozumiany, samotny, w dodatku czuję się jakbym tkwił w miejscu i nie lubię siebie za to, że nie mam odwagi tego zmienić.

Obawiam się, że oboje jesteście w tym samym miejscu. W obojgu Was może dużo zniechęcenia, niewypowiedzianych żali i rozczarowań, ale skoro:

ja nie oczekuję motylków , tylko poczucia bliskości i zaufania. Intymności . Bycia kochanym , to daje siłę .

to jak myślisz, jak buduje się bliskość? Kto tworzy intymność? Kto w parze jest odpowiedzialny i sprawczy w tworzeniu atmosfery, która sprzyja bliskości i intymności?
Wiem, to trywialne pytanie. Lecz popatrz wstecz, jak było, czy i jak się zmieniało, jak dojechałeś do tego miejsca.

39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-09 10:59:21)

Odp: epilog

Mogę się mylić, ale w tym czasie co nie są razem ona ma po prostu spokój od jego narzekań.
Bo skoro nie potrafi się od nich powstrzymać nawet na placu zabaw..
Tutaj też autor bardziej przyszedł "ponarzekać" w swoim epilogu, zamiast szukać rozwiązania.
Jak się mylę, broń się, autorze:)

ale tylko głupiec prosiłby o radę obcych ludzi. Przecież wie lepiej. Po co ten wątek? by wyłowić to, co mu pasuje do obrazka.

40 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2019-07-09 11:06:15)

Odp: epilog
Ela210 napisał/a:

Po co ten wątek? by wyłowić to, co mu pasuje do obrazka.

Ela, bo nie ma kto go po głowie pogłaskać.

Serio, ja też odbieram te wpisy jako wieczne marudzenie niezadowolonego Kłapouchego.
Lepiej jest wyrzucić to z siebie anonimowo, poczuć ulgę, niż zmierzyć się z tym w realu.
On już nie ma sił ani ochoty na poskładanie małżeństwa.
Żona zła, bo nie chce jechać na wycieczkę, zła bo z kanapkami na robotę nie przyjeżdża i Autor musi zjeść pizze, zła bo pracuje.

Nie wiem jakiego życia Autor oczekiwał, ale może nie wie, że kobiety też mają słabsze dni, że nie mają ochoty wstać z łóżka, a zamiast wycieczki wolą siedzieć i nic nie robić. To się nazywa apatia lub depresja.

41

Odp: epilog
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Po co ten wątek? by wyłowić to, co mu pasuje do obrazka.

Ela, bo nie ma kto go po głowie pogłaskać.

Serio, ja też odbieram te wpisy jako wieczne marudzenie niezadowolonego Kłapouchego.
Lepiej jest wyrzucić to z siebie anonimowo, poczuć ulgę, niż zmierzyć się z tym w realu.
On już nie ma sił ani ochoty na poskładanie małżeństwa.
Żona zła, bo nie chce jechać na wycieczkę, zła bo z kanapkami na robotę nie przyjeżdża i Autor musi zjeść pizze, zła bo pracuje.

Nie wiem jakiego życia Autor oczekiwał, ale może nie wie, że kobiety też mają słabsze dni, że nie mają ochoty wstać z łóżka, a zamiast wycieczki wolą siedzieć i nic nie robić. To się nazywa apatia lub depresja.

zalożę się, że żona głaskała na początku, ale się zniechęciła bo głaski były: za słabe, za mocne, nie w to miejsce. a Kowalska męża głaszcze lepiej i mają dom lepszy.. big_smile
sorry Pepegi ale tak mi brzmisz..
Moja rada- bo już się naburczałeś wink - zrób sobie 1 dzień bez narzekania., potem 2.. bądż miły dla żony, może jeszcze nie wszystko stracone.
Jak macie jakieś sprawy, to konkretnie je omawiajcie- nawet z ołówkiem w ręku.
Chcesz obiad do pracy? Poproś- mogłabyś mi przygotować? Ja w zamian to i to..
Może potem takie gesty same wrócą.

42

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:
Ela210 napisał/a:
DopókiTy napisał/a:

Żadne gadki tu nie pomogą. Bo on będzie wciąz na kolanach, a ona łaskawie powie o co jej chodzi, będzie się dąsała, przeciągała, itd. Autorze przejmij kontrolę, raptownie, szybko i tak, żeby zauważyła i żeby zabolało. I za szybko się z tej zmiany nie wycofuj, niech pierze sprząta, i będzie ze wszystkim sama, a Ty burcz, wychodź, krzycz, itd. Może będzie chciała rozwodu, wtedy tez sytuacja wiadoma.

Tylko 1 post czytasz,koleego?? To On burczy, nawet na rodzinnych wyjściach i się dąsa.. Z d..porada.. Ona ma swoje za uszami, ale nie tędy droga..

A ty jesteś mędrcem, twoja rada jest lepsza od mojej, co za wyżyny mądrości. Tylko Ty umiesz i wiesz co czytać. Daj sobie spokój, to NIEZALEŻNE forum i każdy może się wypowiedzieć. I wyobraź sobie, że jestem kobietą.

Jesteś kobietą???
Też wzięłam cię za chłopa.
Za takie rady namawiające do agresji,
do dręczenia psychicznego, atakowania, powinnaś wylecieć z hukiem z tego forum.
To tutaj NIEDOZWOLONE!

43 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-07-10 13:20:44)

Odp: epilog

Nieregulaminowy off top, złośliwe wycieczki osobiste

44

Odp: epilog
żyworódka napisał/a:

Jesteś kobietą???
Też wzięłam cię za chłopa.
Za takie rady namawiające do agresji,
do dręczenia psychicznego, atakowania, powinnaś wylecieć z hukiem z tego forum.
To tutaj NIEDOZWOLONE!

Żyworódko, bardzo Cię proszę - porzuć ten protekcjonalny ton.
Z przykrością zauważyłam, że zwracasz się dzisiaj w podobnym tonie do forumowiczów w kilku wątkach.
Taka postawa jest tutaj również niedozwolona

Odp: epilog

Ciężko jest podjąć jakieś działania,  jak w sumie to nie wiadomo czego się chce.  Mało tego,  nie wiadomo również czego chce ta druga strona. Napisałeś autorze, że każdy wybór jest zły.  Zarówno rozwód,  jak i tkwienie w czymś,  co już małżeństwa nie przypomina. Jest jeszcze trzecia ścieżka-pozostanie w małżeństwie i naprawienie tego, co się  rozwaliło. Przecież musiało kiedyś być fajnie, normalnie.  W końcu jesteście tyle lat razem, zdecydowaliscie się na dzieci.  Myślę autorze, że powinieneś zdecydować czego chcesz. Którą drogę wybrać.  I to już teraz. Później można myśleć nad konkretnymi działaniami.  My kobiety też chętnie poradzimy Tobie, jak rozkochac żonę na nowo,  lub złożyć papiery rozwodowe,  ewentualnie przygotować kanapę na następnych kilkanaście lat samotnie na niej spędzonych. ;-)

46

Odp: epilog

Chłopie to co napisałeś jest tak przygnebiajce, że aż boli. Mam 40+ byłem w małżeństwie i poelwiem tak, miałem podobne uczucia. A co gorsza podobną perspektywę. Latalo się za kiecką, obnosilo na rękach, obsypywalo prezentami,kupowalo ubrania, nadskakiwalo się, a bez wzajem ości i rozmowy i współ ego spędzania czasu brakowało, a do łóżka, o ile było, latalo się na czas, bo jak nie zdążyłem to żona sobie zdążyła zrobić dobrze wibratorem i szła spać. Chłopie uciekaj z tego związku. Znajdź kobietę przy której będziesz promieniowal i cieszył się życiem, jej też w ten sposób dasz możliwość uloze ia sobie życia z kimś z kim będzie zadowolona. Nie marnuj życia. Jestem obecnie z kobietą, z którą góry przenoszę, i coś o czym w życiu bym normalnie nie pogadał z ex, dzisiaj jest rzeczą tak normalna, że Dziś się zastanawiam, jak to w ogóle było możliwe że mogłem być w związku z osobą z którą miałem takie słabe relacje. I że miłość która była nie przemienia się wlasnie w takie relacje, a powinna. Żyj, chłopie żyj.

47

Odp: epilog
DopókiTy napisał/a:
żyworódka napisał/a:
DopókiTy napisał/a:

A ty jesteś mędrcem, twoja rada jest lepsza od mojej, co za wyżyny mądrości. Tylko Ty umiesz i wiesz co czytać. Daj sobie spokój, to NIEZALEŻNE forum i każdy może się wypowiedzieć. I wyobraź sobie, że jestem kobietą.

Jesteś kobietą???
Też wzięłam cię za chłopa.
Za takie rady namawiające do agresji,
do dręczenia psychicznego, atakowania, powinnaś wylecieć z hukiem z tego forum.
To tutaj NIEDOZWOLONE!

off top

Isabelo,
A takie teksty są dozwolone?

48

Odp: epilog

Nie, również nie.
Dziękuję za zwrócenie uwagi na to.

Mam również prośbę, aby takie posty zgłaszać poprzez raport, a nie w dyskusji. Wtedy możemy zareagować najszybciej.

49

Odp: epilog
pepegi napisał/a:

Budzę się z myślą, że jestem złym człowiekiem. Jestem w związku od 12 lat. Małżeństwo od 8. Dzieci 5 i 2 lata. Kocham je i one mnie, bardzo. Czuję, że znalazłem się w miejscu, w którym każdy wybór jest zły. Z własnej winy. Ostatniego roku , w wakacje coś we mnie pękło. Straciłem siłę do zaklinania rzeczywistości. Gdy przebywasz z kimś codziennie, gdy nie masz ucieczki. Zadajesz sobie pytania. Czuję się jak instytucja męża, nie jak facet kobiety. Rola kogoś, kto kupi listę zakupów z smsa, zabierze dzieci do lekarza, do przedszkola, do szpitala, kto kupi jej samochód, laptopa, komórkę, spa, kupi dom, wakacje, posprząta bajzel, wypad na weekend, kino , restauracje. Remont ? jasne, czemu nie. Ale nie chodzi o pieniądze. Fajnie, że są, jak ich nie będzie damy radę. Kiedyś dawaliśmy. Dawanie przychodzi mi łatwiej, nie oczekuję nic w zamian. To przeważnie tylko rzeczy. Ale, gdy zdaję sobie sprawę, że miło by było dostać za to choćby całusa w policzek, jakiś miły gest, spojrzenie. Poprostu docenić. Przywieźć chociaż raz obiad, gdy przez tydzień zawalasz brudny od farby, tynku, zmęczony. By nie wpieprzać bułek i pizzy. Wkurza mnie, że stać nas na fajny apartament, z wielkim łóżkiem, gdy wiem, że spędze w nim wieczór na kanapie z piwskiem w ręku. Bo co można samemu robić wieczorami... Nie chcę być sam w takie weekendy. Dość. Od lat w łóżku czuję się jak petent. Próby zbliżeń, są jakbym był natrętem. To zabija totalnie chęć na seks. Chcę by chociaż raz to ona sama przyszła do mnie. Bo mnie pragnie, bo mnie kocha, bo ma chcice , cokolwiek. To jest tylko symptom tego, jak bardzo ten związek kuleje. Bez tego czujesz się nieatrakcyjny, znika intymność, blikość z drugą osobą. Znika przytulanie i trzymanie za ręce. Masakra, że człowiek się przyzwyczaja jak szczur, do wszystkiego. Pragnę rozmów, milczenie mnie dobija, milczenie w samochodzie, w restauracji, na spacerze. By starała się o mnie tak samo, jak ja o nią. By dbała o siebie. Zdałem sobie sprawę, że już pół życia za mną, a za 20 lat, znienawidzę siebie za to, że pozwoliłem zmarnować je tak głupio. Dzieci i tak kiedyś odejdą, odjadą... Zapamietają mnie wtedy jako zgorzkniałego człowieka, wiecznie czepiającego sie ich mamy. Doszedłem już do etapu, gdy w myślach nie boję sie słów "pieprz się" , "jesteś beznadziejna" . Ona już przeszła na dalszy, potrafi wyrazić na głos. Tylko, że to wszystko odbywa się po cichu tak naprawdę, ta agonia. Nie ma karczemnych awantur, trzaskania talerzami. Są mijanki w przedpokoju, mijanki w zasypianiu, w osobnych pokojach. Codzienność jest poprawna. Bywają wybuchy. Czuję, że już za późno, by to zmienić. Zobojętniałem... Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że błędem kardynalnym jest brak rozmów o naszych pragnieniach, potrzebach. Że osoba, która kochasz nie domyśli się, czego ty potrzebujesz, tylko dlatego bo ją kochasz. Później może już być za późno, za dużo goryczy. Na początku był gniew, rozczarowanie, krytyka, później obojętność... ale nie było rozmowy. Może za dużo wymagam. Bo ona w końcu pierze twoje gacie, jest dobrą mamą, kupi piwo, które lubisz w sklepie. Może każdy związek tak się kończy, wchodzi w taki etap. Ale dlaczego czuję się tak cholernie samotny, będąć w związku....


Monotonia to źródło samotności, pretensji, żalów... Monotonia zabija. Jak czujesz, że coś się wypaliło... to dlaczego? Kiedy ostatni raz byliście na randce, w kinie, kiedy mieliście czas tylko dla siebie, na wypad za miasto, na rozmowy przy butelce wina? Hm?

50

Odp: epilog

Dunkis- pewnie masz dużo racji, ale może być też tak, że Pepegi popełnia jakiś błąd i może być on grzechem pierworodnym który przeniesie na kolejny związek i kiedyś to wyjdzie. A moze nie.
a poza tym- mam wrażenie też, że nie wie czego chce.

51

Odp: epilog
IsaBella77 napisał/a:

Nie, również nie.
Dziękuję za zwrócenie uwagi na to.

Mam również prośbę, aby takie posty zgłaszać poprzez raport, a nie w dyskusji. Wtedy możemy zareagować najszybciej.

Wolałabym w ogóle nie zgłaszać, bo to nie moja "działka". Czyje to forum i kto powinien nad nim panować?

52

Odp: epilog

Lou71.71, jest mi przykro, ale z powodu Twoich uporczywych off topów i lekceważenia regulaminu (pomijam ciągłe ataki na moderację forum) - otrzymujesz pierwsze ostrzeżenie, które zostaje przypisane do Twojego profilu.

Jeśli chcesz się dowiedzieć kto jest właścicielem naszego forum, proszę odezwij się do mnie na maila.
Porządku tutaj pilnuje moderacja, w liczbie 3 osób na 356 tysięcy zarejestrowanych użytkowników. Naszą pracę tutaj wykonujemy w formie dobrowolnego wolontariatu.

Raz jeszcze podkreślam, jeśli uważasz, że czyjś post narusza nasz regulamin, zgłoś go do moderacji za pomocą funkcji "raportuj".
Jeśli nie chcesz tego robić, to nie oczekuj, że moderacja na podobieństwo Ducha Świętego przenika wszystkie wątki i wszystkie posty. Jednak jeżeli nie zgłaszasz postów niezgodnych z naszymi zasadami, to nie miej pretensji o to, że na nie nie reagujemy. Nie jest możliwe, aby moderacja czytała i była na bieżąco ze wszystkimi postami we wszystkich założonych tu tematach.
Polecam Ci zapoznanie się z wątkiem: https://www.netkobiety.pl/t113994.html  i o zaprzestanie dalszego off topu.
Moderator IsaBella77

53 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-07-10 21:58:29)

Odp: epilog

Każdy kolejny off top będzie usuwany z tego wątku bez dalszych ostrzeżeń.
W wypadku pilnej potrzeby kontaktu - proszę, oto mail do mnie: Isabella.Netkobiety@wp.pl.

54

Odp: epilog
pepegi napisał/a:

Budzę się z myślą, że jestem złym człowiekiem. Jestem w związku od 12 lat. Małżeństwo od 8. Dzieci 5 i 2 lata. Kocham je i one mnie, bardzo. Czuję, że znalazłem się w miejscu, w którym każdy wybór jest zły. Z własnej winy. Ostatniego roku , w wakacje coś we mnie pękło. Straciłem siłę do zaklinania rzeczywistości. Gdy przebywasz z kimś codziennie, gdy nie masz ucieczki. Zadajesz sobie pytania. Czuję się jak instytucja męża, nie jak facet kobiety. Rola kogoś, kto kupi listę zakupów z smsa, zabierze dzieci do lekarza, do przedszkola, do szpitala, kto kupi jej samochód, laptopa, komórkę, spa, kupi dom, wakacje, posprząta bajzel, wypad na weekend, kino , restauracje. Remont ? jasne, czemu nie. Ale nie chodzi o pieniądze. Fajnie, że są, jak ich nie będzie damy radę. Kiedyś dawaliśmy. Dawanie przychodzi mi łatwiej, nie oczekuję nic w zamian. To przeważnie tylko rzeczy. Ale, gdy zdaję sobie sprawę, że miło by było dostać za to choćby całusa w policzek, jakiś miły gest, spojrzenie. Poprostu docenić. Przywieźć chociaż raz obiad, gdy przez tydzień zawalasz brudny od farby, tynku, zmęczony. By nie wpieprzać bułek i pizzy. Wkurza mnie, że stać nas na fajny apartament, z wielkim łóżkiem, gdy wiem, że spędze w nim wieczór na kanapie z piwskiem w ręku. Bo co można samemu robić wieczorami... Nie chcę być sam w takie weekendy. Dość. Od lat w łóżku czuję się jak petent. Próby zbliżeń, są jakbym był natrętem. To zabija totalnie chęć na seks. Chcę by chociaż raz to ona sama przyszła do mnie. Bo mnie pragnie, bo mnie kocha, bo ma chcice , cokolwiek. To jest tylko symptom tego, jak bardzo ten związek kuleje. Bez tego czujesz się nieatrakcyjny, znika intymność, blikość z drugą osobą. Znika przytulanie i trzymanie za ręce. Masakra, że człowiek się przyzwyczaja jak szczur, do wszystkiego. Pragnę rozmów, milczenie mnie dobija, milczenie w samochodzie, w restauracji, na spacerze. By starała się o mnie tak samo, jak ja o nią. By dbała o siebie. Zdałem sobie sprawę, że już pół życia za mną, a za 20 lat, znienawidzę siebie za to, że pozwoliłem zmarnować je tak głupio. Dzieci i tak kiedyś odejdą, odjadą... Zapamietają mnie wtedy jako zgorzkniałego człowieka, wiecznie czepiającego sie ich mamy. Doszedłem już do etapu, gdy w myślach nie boję sie słów "pieprz się" , "jesteś beznadziejna" . Ona już przeszła na dalszy, potrafi wyrazić na głos. Tylko, że to wszystko odbywa się po cichu tak naprawdę, ta agonia. Nie ma karczemnych awantur, trzaskania talerzami. Są mijanki w przedpokoju, mijanki w zasypianiu, w osobnych pokojach. Codzienność jest poprawna. Bywają wybuchy. Czuję, że już za późno, by to zmienić. Zobojętniałem... Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że błędem kardynalnym jest brak rozmów o naszych pragnieniach, potrzebach. Że osoba, która kochasz nie domyśli się, czego ty potrzebujesz, tylko dlatego bo ją kochasz. Później może już być za późno, za dużo goryczy. Na początku był gniew, rozczarowanie, krytyka, później obojętność... ale nie było rozmowy. Może za dużo wymagam. Bo ona w końcu pierze twoje gacie, jest dobrą mamą, kupi piwo, które lubisz w sklepie. Może każdy związek tak się kończy, wchodzi w taki etap. Ale dlaczego czuję się tak cholernie samotny, będąć w związku....

12 lat to wcale nie jest tak długo. Mój związek też tyle trwa, a czasem mam wrażenie, że zaczął się wczoraj, bo czas tak szybko leci. Może po prostu zabierz ją gdzieś i powiedz jej to, co tu napisałeś? Wyglądacie, jakbyście po prostu w natłoku codziennych obowiązków zapomnieli o sobie. A może chodzi po prostu o brak rozmowy? O przemilczenie? Nic tak ludzi nie dzieli jak milczenie na ważne tematy. Może czas na terapię małżeńską? Wiem, że takie spowiadanie się przy terapeucie, nie brzmi zachęcająco, ale czasem ta trzecia osoba potrafi z ludzi wyciągnąć to, co w sobie dusicie, żebyście wreszcie powiedzieli, co Wam leży na wątrobie. Założę się, że ona też ma sporo pretensji. Już karczemna awantura lepiej by oczyściła atmosferę niż duszenie tego w sobie.

55

Odp: epilog

Może warto się wybrać do specjalisty i porozmawiać na neutralnym gruncie, znamy tylko Twoją wersję i ciężko tak naprawdę coś doradzić żeby nie naskakiwać na którąś ze stron. Wiem, że zmiany najlepiej zacząć od siebie, może zamiast leżenia wieczorem z piwem zajmij się dziećmi, zrób żonie kolację albo coś innego co będzie miłym gestem w jej kierunku, zamiast narzekać.

56

Odp: epilog

Autorze macie kryzys. Wydaje mi się, że Twoja żona ma podobne odczucia do Twoich, tyle że każde z Was zamyka się w sobie ze swoimi odczuciami, lękami, pragnieniami.. gdzieś w tej codzienności i natłoku obowiązków zgubiliście siebie. Myślę, że nie raz jeszcze może Was to spotkać, jesteśmy ludźmi , zmieniamy się, mamy mnóstwo obowiązków, wiele się zmienia wokół , więc czemu my i związek mielibyśmy się nie zmienić..? uratuje Was rozmowa. Ktoś w końcu musi zacząć pierwszy, bo trudno będzie później ten dystans przełamać. Za coś swoją żonę pokochałeś, przypomnij sobie jaką kiedyś fajną dziewczyną była - co się stało, że teraz ucieka od Was? Bo coś się stało na pewno. Trzeba przeprowadzić rozmowę, nawet niech to na początku będzie kłótnia, rzućcie talerzami - ale niech coś się zacznie DZIAĆ. Nie ma nic gorszego niż uprzejma obojętność i mija nie w drzwiach. U kobiet jest często tak, że jak coś nie idzie w życiu to nie ma mowy o seksie. Proponuję odstawić dzieci na dzień czy dwa do rodziny, ewentualnie na kilka godzin z opiekunką, i zacząć tą trudną rozmowę. Powiedz o swoich żalach, trudach, pragnieniach, ale zapewnij też o miłości. Czas zacząć we dwójkę starać się o siebie. Naprawdę rozumiem Twoje pretensje i żal, rozterki tyle że one nie budują. Trzeba to z siebie wywalić i iść do przodu. Dobre słowa prowokują pozytywne reakcje - powiedz coś miłego żonie, wyjdźcie razem, wydaje mi się że jak ona zauważy zmianę u Ciebie to sama też zacznie się tym samym odwdzięczać. Nie rozpamiętujcie ciągle krzywd.. życie jest zbyt krótkie. Musicie się wzajemnie zacząć doceniać. Dzieci są bardzo ważne, mówisz o nich dużo i ciepło - ale dzieci nie będą szczęśliwe jak będą miały nieszczęśliwych rodziców.

57

Odp: epilog

Wszystko to jakieś takie..rozmyte. jakby złość u was nie istniała. Czai się gdzieś pod spodem. Potrzeba wam jakiejś burzy wink

Posty [ 57 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024